Jak zapewne wiecie od dłuższego już czasu staram się minimalizować wszelkie włosowe zakupy i zużywać to, co już mam i o dziwo idzie mi to całkiem nieźle. Ostatnio jednak za namową mamy wrzuciłam do koszyka dwa produkty Marion z zastrzeżeniem, że docelowo będą dla niej, a ja mam je tylko przetestować na bloga 😉 To całkiem przyjemna współpraca, bo jak widzicie każda ze stron na tym zyskuje – Wy recenzję czegoś nowego, moja mama dwa kosmetyki, a ja wolne miejsce w domu 😀 Może uda mi się ją namówić na długofalową kooperację 😛
Marka Marion przykuwa moją uwagę co jakiś czas ciekawymi produktami, które w teorii brzmią świetnie, a zwykle w praktyce niestety u mnie się zupełnie nie sprawdzają. Widać, że ktoś u nich ma przysłowiowy łeb na karku i szybko wyłapuje włosomaniacze nowinki by zaadaptować je u siebie (tak jak było ze słynną maseczką – zabiegiem laminowania), ale już wykonanie pozostawia niestety wiele do życzenia.
Podobnie było i tym razem, gdy przeglądając stojak z ich kosmetykami natrafiłam na Odżywkę stylizującą w piance:
Opis brzmiał wręcz idealnie – produkt, który zarazem pielęgnuje i stylizuje nasze włosy. Pomyślałam, że to będzie wymarzone rozwiązanie dla mnie, bo ostatnio dosyć często kręcę je na termoloki, a dzięki temu skręt byłby bardziej trwały bez konieczności sięgania po lakier.
(adsbygoogle = window.adsbygoogle || []).push({});
Pierwsze użycie pozbawiło mnie jednak złudzeń 😉 Ta pianka nie jest ani dobrym stylizatorem, ani tym bardziej produktem, który miałby poprawić kondycję naszych włosów. Po jej użyciu co prawda nabrały niezłej objętości, ale były przy tym zarówno posklejane jak i spuszone i w żadnym razie nie wyglądały dobrze.
W dotyku były suche, szorstkie i nieprzyjemnie sztywne, a do tego matowe i bez życia. Miałam nadzieję, że może źle dobrałam ilość i przy następnym użyciu nałożyłam piankę naprawdę symbolicznie, a i tak efekt był podobny.
Chcąc być uczciwą muszę przyznać, że produkt sam w sobie nie jest zły. Ma przyzwoity skład, przyjemny zapach i konsystencję lekkiego musu, a do tego wygodne opakowanie i naprawdę zadziwiająco niską cenę (KLIK), ale niestety jak widzicie na moich włosach daje po prostu beznadziejny efekt. Zastanawiałam się czy są w takim razie takie włosy, na których mógłby się sprawdzić i po lekturze KWC widzę, że u mojej mamy szału też pewnie nie będzie. Jedynie dziewczyny z cienkimi, niskoporowatymi włosami, którym zależy na dodatkowej objętości i nie straszne im lekkie zmatowienie/usztywnienie włosów mogą być jako tako zadowolone. Mimo to ja tej pianki nie polecam.
Hitem za to okazał się fioletowy szampon, który ma za zadanie ochłodzić kolor włosów. Przeznaczony jest co prawda do tych blond lub siwych, ale na moich rudziejących brązach też sobie nieźle radzi.
Przez wiele lat unikałam takich szamponów jak ognia, bo pamiętałam jeszcze jak wysuszająco działały dawniej. Kombinowałam więc z gencjaną, która w postaci maski dawała u mnie całkiem niezłe efekty. Marion wypada pod tym względem lepiej, bo jest zwyczajnie wygodniejszy – nie brudzi aż tak rąk i łazienki, nie muszę się obawiać fioletowego przedziałka (jak to ma często miejsce przy zastosowaniu zbyt mocno gencjanowej maski) i o dziwo zupełnie nie wysusza włosów :)) Były po nim gładkie i miękkie, nawet gdy użyłam go kilka razy pod rząd. Oczywiście zawsze nakładam po nim odżywęi, ale o tym chyba nie muszę Wam przypominać 😉
Jego skład co prawda nie jest wybitny, ale nie jest to szampon, którym myję włosy na co dzień, więc jestem w stanie mu więcej wybaczyć.
Od razu Was uprzedzę, że efekt na brązowych włosach nie jest aż tak spektakularny jakbym chciała (takie rzeczy to tylko po tonerach), ale widziałam jak pięknie ochładza blondy już po pierwszym użyciu 🙂 W tej cenie (niecałe 6zł KLIK) to naprawdę aż żal nie spróbować!
Ja w planach mam jeszcze porównanie go z Joanną, która też zbiera świetne recenzje i jest z tej samej półki cenowej, ale jeśli nie okaże się lepsza to pozostanę przy Marion na dłużej 🙂
A Wy znacie te produkty? Jak sprawdziły się u Was? :))
Pozdrawiam Was serdecznie,
Anwen
Komentarze
na platynowych włosach ten szampon robił furorę, efekt idealny, trzeba było tylko uważać by za długo go nie trzymać Ale to kwestia wprawy (: polecam bardzo!
Ostatnio widziałam w auchan i tak sie wlasnie zastanawialam nad kupnem szamponu ale nie bylam pewna czy na ciemnych wlosach z rudymi refleksami cos zdziala. Ale po Twoim wpisie na pewno po niego wroce 🙂
Nie znam tych produktów, ale słyszałam, że mają dobre serum termoochronne:)
Szampon mialam ale u mnie sie nie sprawdzil bo moje włosy zołkną zamiast rudziec,dlatego uzywam plukanki z Bactosanu
Nie znam, ale lubię sera z tej firmy. Tanie, dobre i wydajne 😀
Co do pięknie działających ochładzających szamponów to hitem jest wciąż ten robiony przez LUSH – przy pobycie gdzieś za granicą polecam się zaopatrzyc, bo warto 🙂
Czy takie szampony ochładzające kolor można stosować na włosy naturalne, nigdy nie farbowane? Nie zaszkodzi im to, nie zniszczy koloru itd.?
Mozna 😉 koloru ci trwale nie zmieni,jak przestaniesz uzywac to efekt po czasie sie wyplucze,sama stosowalam ten i z joanny w polaczeniu z plukanka gencjanowa
Skorzystam z tego, że mój komentarz jest czwarty i są duże szanse, że go przeczytasz – uwielbiam twojego bloga 😀
pierwsze widzę te produkty! przydała by się taka idealna do loków – sama również często kręcę, szkoda że ta nią nie jest 😉 z mariona akktualnie testuję olejek orientalnu z tamanu i kokosem – póki co daje radę całkiem nieźle 🙂
Ten olejek to zapach początków mojej pieleęgnacji 🙂
A Wy co sądzicie na temat fluidu Marion na końcówki? Mi bardzo wysuszyl ;( a słyszałam że jest swietny.. Skusila mnie cena i fajny aplikator. Zapach też niczego sobie 😉
Jaki ma sklad?
Dlaczego nie ma zdjęć włosów po użyciu jednego produkty i drugiego? Ułatwiloby to czytelniczka obiektywna ocenę 🙂
Zastanawiam się, czy istnieją jakieś naturalne składniki, które rozjaśnia włosy bez zbędnej chemii?
Płukanki, np. z rumianku 🙂
Pewnie,rumianek cytryna korzen rzewienia (tego nie probowalam) ale tu tez trzeba systematycznosci. One mlze nir tyle rozjasnia co 'ozloca' kolor i bedzie wydawal sie jasniejszy. No i woda utleniona ale tu juz wkraczamy na chemie
rumianek i cytryna ;>
Rumianek np 🙂
Ja próbowałam prawie wszystkich naturalnych sposobów: miodu, cytryny, rumianku, korzenia rzewienia, ale niestety widoczne było nieznaczne rozjaśnienie włosów. Najlepszy efekt(ale wciąż słaby) osiągnełam kiedy nałożyłam czy to cytrynę czy miód z aloesem i wystawiłam włosy na działanie promieni słonecznych:) U mojej koleżanki znowu efekt był mega także to zależy od włosa:)
Korezń rzewienia (rabarbaru) ja robiłam kilka razy maseczkę z niego i po kilku użyciach włosy były duzo jaśniejsze, różnica była widoczna skoro kilka osób pytało mnie czy rozjasniałam włosy. Więc polecam, do tego po myciu płukanka rumiankowo-cytrynowa, da delikatne refleksy. Dodam tylko, że to naturalne metody i po kilku tygodniach od zaprzestania stosowania efekty powoli zanikają.
Zastanawiałam się czy nie wpaść do Natury w poszukiwaniu szminki z Essence o numerku, którego nigdzie nie mogę dostać :/ I stwierdzam, że po szampon tam jak najbardziej wpadnę! 🙂
Generalnie mam wszystkie fioletowe płyny do stylizacji (i ten w piance i z płynie) i żaden nie zdaje u mnie egzaminu. Marion ma swoje perełki i totalne wtopy co nie zmienia faktu, że lubię ich kosmetyki do twarzy, a maski z Biovax to ich hit nad hitami :3
Biovax z Marionu?
Ja miałam też tę piankę i wylądowała w koszu. Taki sam efekt jak u Ciebie, Anwen.
Jeśli chodzi o Marion to bardzo lubię ich sera z serii Olejki Orientalne. Pozostałe kosmetyki jakoś mi się nie sprawdzają.
Ja używam fioletowego szamponu z Joanny o zapachu czarnej porzeczki w butelce z pompką i jestem całkiem zadowolona chociaż nie uzyskuje białego koloru tak jak bym chciała więc koniecznie muszę spróbować tego Mariona 😀
Miałam ten szampon i ledwo go "zbidowałam" do końca. Śmierdział i był dla mnie za gęsty, jeśli chodzi o neutralizację to nawet dawał radę. Polecam z całego serca ten z Joanny; w porównaniu z innymi to niebo a ziemia 🙂
Kochane czytelniczki oraz Anwen, będę strasznie wdzieczna za porade. Ostatnio bardzo, bardzo wypadaly mi włosy, 4 dni temu udałam się do HM na badanie trychologiczne. Okazało sie, ze mam bardzo zapchane mieszki wlosowe oraz zanieczyszczona skórę głowy, wszystko dokładnie było widać na tej specjalistycznej kamerze. Bardzo slabe cebulki właśnie ze względu na zanieczyszczone mieszki. Wykupilam w tej klinice zestaw Nubea Essentia detoksykujaca – 1/2 buteleczki ekstraktu, oraz 10 ampulek i szampon detoksyjujacy. Cena trochę mnie powalila gdyż zestaw ten 670 zł. Postanowiłam jednak zainwestować bo zostało mi z 30 % włosów tylko. Uorzedzajac pytania – hormony zbadane, morfologia również – wszystko ok. Doc ewidentnie wina to maksymalnie zanieczyszczonej skóry głowy. Niestety nie zakupiłam polecanej odżywki do tego zabiegu – Nubea Synergo gdyż po prostu nie miałam więcej pieniędzy. Trychlog kazała użyć właśnie jakiejs maski( po tym szapomnie detoksykujacym wlosy sa trochę między ampułka 1 oraz ampułka, 2.zabiegi mam wykonywać co tydzień i za właśnie 5 tygodni zgłosić się na kontrolę. Niestety nie wiem jaka maska będzie lepsza do tego zabiegu ? Użyć jakieś p roteinowej czy lepiej emolientowej ? Będę wdzięczna za podpowiedzi bo nie chce jeszcze bardziej zaszkodzić włosom. Ampulki zawierają głównie esencje i ekstrakty m.in rozmarynu, szalwi, eukaliptusa. Pozdrawiam
Myślę że lepiej emolientowej, a najlepiej byłoby chyba coś humektantowego, może na przykład maska z siemienia lnianego? Czy ten zestaw zawiera jakiś peeling do skóry głowy albo robiłaś kiedykolwiek taki sama? Może tu tkwi przyczyna niedoczyszczonej skóry głowy
Właśnie to był mój błąd, ze nigdy nie stosowalam peelingu do skóry głowy, ani raz w życiu 🙁 dodatkowo kładąc olej na skalp na całą noc. W zestawie nie mam peelingu, myślę, ze trycholog zaleci go po.kuracji oczyszczajecej.
Serdecznie dziękuję za odpowiedź :* ! Użyje jakiejś maski z domu.
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam; )
To rzeczywiście. Jaki olej stosowałąś? Oleje nakładane na skalp, te zwykłe niededykowane do skóry głowy u niektórych (w tym u mnie) powodują wypadanie. Nie ma co używać dla zasady, jak nam nie służy. Spróbuj peeling cukrowy lub kawowy (może być ciężko spłukać), wątpie że trycholog zaleci ci któryś z tych naturalnych tylko pewnie znów bedzie chciał sprzedać ci coś super drogiego
Cos czuje ze ta pianka jest dla mnie 😀
I dla mnie:-)
Abrakadabra
Ja miałam piankę i również nie byłam z niej zadowolona ;P
Próbowałam dziś zakupić w drogerii fioletowy szampon z Marionu, ale ekspedientka DOSŁOWNIE wcisnęła mi do rąk Joannę Ultra Color do włosów blond, rozjaśnionych i siwych. Według jej klientek to waśnie on jest najlepszy. Bardzo tani, zapłaciłam bowiem niecałe osiem zł, ale nie zależy mi na cenie. Próbuję zachować mroźny połysk, dlatego tego typu szamponów używam z reguły bardzo często. Po rossmanowskim Silver schampoo usiłuję znaleźć coś mniej drastycznego, ale wątpię aby którykolwiek nie wysuszał. Moje słabe, ekstremalnie kruche końcówki boleśnie je znoszą. Cóż, coś za coś. 🙂 Może metodą prób i błędów odnajdę wreszcie złoty środek…