Prawie dokładnie rok temu pisałam Wam recenzję innej serii (regenerującej) kosmetyków PAT&RUB. Dziś chciałabym Wam opowiedzieć o moich doświadczeniach z serią do włosów ciemnych, którą ponad miesiąc temu dostałam do wypróbowania w ramach współpracy od producenta.
Niestety czego bardzo żałuję nie jestem w stanie ocenić jej podstawowej właściwości – czyli wzmacniania i chronienia ciemnego koloru. Moje farbowane czarne włosy zupełnie nie płowieją, kolor nigdy się nie wypłukuje niezależnie od tego jakich produktów używam. Wydaje mi się, że to głównie zasługa olei jak i delikatnego mycia (praktycznie zawsze stosuję OMO i nigdy nie myję szamponem włosów na długości).
Niemniej jednak obydwa te produkty bardzo przypadły mi do gustu i to już od pierwszego użycia 🙂
Zacznę może od szamponu, który był niezwykle miłą odmianą po pechowym CHI, który używałam w styczniu. Mimo delikatnego składu (bez SLS i SLES) bardzo dobrze mył włosy – nigdy nie były po nim obciążone ani nie przetłuszczały się szybciej niż normalnie. Szampon idealnie zmywał oleje (za pierwszym razem), bardzo dobrze się pienił i nie podrażniał mi skóry. Jedyny jego minus to wydajność. Jest dość rzadki i schodziło mi go na włosy całkiem sporo. Szampon zamknięty jest w tubie co moim zdaniem nie jest najszczęśliwszym wyborem. Trzeba bardzo uważać by nam się nie rozlał (w sumie to już drugi minus).
Odżywka, a właściwie odżywko-maska, bo moim zdaniem w obydwu rolach sprawdza się znakomicie, była w tym miesiącu zdecydowanie moją ulubioną. Ma bardzo gęstą, bogatą konsystencję, ale nie obciążała moich włosów ani trochę. Bardzo lubiłam nakładać ją przed myciem (wzbogaconą różnymi półproduktami) jako kurację głęboko odżywiającą włosy. A na co dzień używałam jej po myciu na dosłownie kilka minut. Pięknie wygładza włosy, odżywia je i nadaje blasku, ale nie przyspiesza przetłuszczania za co ma u mnie ogromny plus!
Obydwa produkty mają przepiękny, typowy dla naturalnych kosmetyków zapach, który mi osobiście kojarzy się po prostu z olejkami eterycznymi. Jest świeży, cytrusowy i długo się utrzymuje.
Produkty PAT&RUB znajdziecie w ich sklepie internetowym, a stacjonarnie np. w Sephorze. Odżywka o pojemności 200 ml kosztuje 59zł, a szampon – 49zł (250ml). Czy to dużo? Jak na standardowe produkty na pewno tak, ale biorąc pod uwagę ich naturalne, eko składy oraz świetne działanie (zwłaszcza odżywki) to cena już aż tak mnie nie przeraża. Szczególnie, gdy przypomnę sobie czasy, gdy kupowałam droższe, „profesjonalne” kosmetyki naładowane samymi silikonami…
Tak jak obiecywałam, na koniec kilka słów na temat składów:
INCI (szampon): Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Coco-Glucoside, Disodium Lauryl Sulfosuccinate, Glycerin, Juglans Regla (Walnut) Lear Extract (Orzech włoski), Krameria Triandra Root Extract (Pastwin trójpręcikowy), Sarothamnus Scoparius Extract (Żarnowiec miotlasty), Lauryl Glucoside, Stearyl Citrate (związek chelatujący, dopuszczony przez ECOCERT), Glyceryl Oleate (emulgator), Propanediol (emulgator), Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Parfum, Sodium Phytate (antyoksydant), PCA Glyceryl Oleate (naturalna substancja zmiękczająca), Xanthan Gum (zagęszczacz), Sodium PCA (nawilżacz, składnik NMF), Citric Acid (reguluje pH, naturalny konserwant), Citral, Limonene, Linalool.
Na zielono zaznaczyłam Wam ekstrakty, które są odpowiedzialne za wzmocnienie koloru włosów. Występują wysoko w składzie, więc rzeczywiście mają szansę zadziałać tak jak obiecuje producent. Na czerwono detergenty – producent użył kilku różnych, ale wszystkie należą do grupy tych raczej łagodniejszych. Na niebiesko delikatne konserwanty – wszystkie użyte w tym produkcie zostały zaakceptowana przez ECOCERT i nie powinny podrażniać. Na samym końcu substancje zapachowe pochodzące z naturalnych olejków eterycznych.
Jak widzicie skład jest naprawdę dobry i nie ma właściwie ani jednego składnika do którego można by się przyczepić 🙂 Oczywiście mimo to jak zawsze istnieje ryzyko podrażnienia osób o bardzo wrażliwej skórze.
INCI (odżywka): Aqua, Glycerin (nawilżacz), Juglans Regla (Walnut) Lear Extract (Orzech włoski), Krameria Triandra Root Extract (Pastwin trójpręcikowy), Sarothamnus Scoparius Extract (Żarnowiec miotlasty), Cetearyl Alcohol (emolient), Cetyl Alcohol (emolient), Betaine (łagodzi, nawilża), Phospholipids Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Brassicamidopropyl Dimethylamine (polimer będący pochodną oleju brokułowego, ma właściwości antystatyczne i kondycjonujące), Isoamyl Laurate (emolient), Galactoarabinan (nawilżacz), Parfum, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, PCA Glyceryl Oleate (naturalna substancja zmiękczająca), Aspartic Acid (antystatyk), Sodium Phytate (antyoksydant), Citric Acid (reguluje pH, naturalny konserwant), Tocopherol (mixed)- witamina E, Beta – Sitosterol (wspomaga w walce z wypadaniem włosów), Squalene (emolient), Citral, Limonene, Linalool.
Znów na zielono – ekstrakty odpowiedzialne za intensyfikację koloru włosów, na czerwono fosfolipidy ze słonecznika, które wygładzą i odżywią, a na niebiesko konserwanty (w tym produkcie również jedynie te łagodne, zaakceptowane przez ECOCERT). Oprócz tego sporo emolientów i nawilżaczy. Na samym końcu ciekawa substancja: Beta – Sitosterol, który z tego co znalazłam upośledza wchłanianie cholesterolu, działa antyandrogennie (przez co może pomagać przy wypadaniu włosów), a także nawilża i reguluje wydzielanie łoju.
Za wszelkie składowe uwagi będę Wam bardzo wdzięczna (Marta – pewnie wiesz, ze ta prośba to przede wszystkim do Ciebie 😉 )
Pozdrawiam Was serdecznie,