Rozpoznanie czego akurat potrzebują nasze włosy nie jest wcale takie proste, ba powiedziałabym nawet, że jest mega trudne i mi samej jak się okazało nie zawsze się to udaje.
Przy wysokoporowatych włosach różnica pomiędzy suchymi włosami, którym brakuje humektantów, spuszonymi z braku emolientów (lub nadmiaru humektantów), a przeproteinowanymi jest naprawdę niewielka. Od kilku dni walczyłam z ogromnym puchem, który autentycznie zaczynał wyglądać jak kupka siana i bliska już byłam podjęcia decyzji o ścięciu przynajmniej 10cm włosów. Oczywiście pierwsza myśl “to na pewno przeproteinowanie”, więc odstawiłam wszystko co miało proteiny w tym moją ulubioną odżywkę Włosy Plus Solution. Poprawy nie było, więc stwierdziłam, że na pewno wciąż brakuje im emolientów, w końcu wysokoporowate włosy je kochają 😉 Nakładałam, więc olej przed każdym myciem, a po nim wybierałam produkt napakowany olejami, silikonami i innymi wygładzaczami, a włosy wciąż wyglądały tak samo. Zmieniałam olej, próbowałam nafty, zmieniałam maskę/odżywkę i wciąż było źle. Nie wiem jak długo trwała by jeszcze ta sytuacja i czy w końcu nie skończyłoby się drastycznym cięciem, gdyby nie Ewa i jej komentarz pod moim wpisem.
Dopiero to mnie olśniło, że moim włosom tym razem po prostu brakuje nawilżenia. Za jej radą naolejowałam włosy na glutek z siemienia lnianego i to był strzał w dziesiątkę! Włosy znów stały się sypkie i sprężyste. Odzyskały elastyczność i blask i przestały się tak koszmarnie łamać i puszyć :))
Tak bardzo ‘bałam’ się humektantów, po kilku nieudanych eksperymentach, że wyobraźcie sobie w ogóle o nich nie pomyślałam. Niestety my ludzie mamy tendencję do schematycznego działania. Ja też utknęłam w pudełku “wysokoporowate lubią emolienty” a “humektanty puszą” i nie potrafiłam zmienić myślenia.
Dobrze jest się uczyć na błędach, chociażby cudzych 😉 więc mam nadzieję, że tym wpisem dam Wam do myślenia. Pamiętajcie, jeśli nic już nie działa na Wasze włosy to spróbujcie potraktować je dokładnie odwrotnie niż dotychczas, może właśnie to okaże się najlepszym dla nich rozwiązaniem 🙂 Nie bójcie się humektantów, ani protein nawet przy wysokoporowatych włosach, bo i jedne i drugie są im naprawdę potrzebne.
Najbardziej w tej historii śmieszy mnie to, że sama jestem sobie winna. Gdybym trzymała się zrównoważonej PEH-owo odżywki WPS, która świetnie się u mnie sprawdza to pewnie nic by się nie działo, ale ja oczywiście chciałam spróbować czegoś innego 😉
Pozdrawiam Was serdecznie,
Anwen