Przez kilka lat byłam wierna aptecznym farbom Color&Soin, które są delikatniejsze dla włosów i skóry głowy od tych zwykłych, drogeryjnych. Gdyby nie zmiana koloru to na pewno wciąż bym ich używała, ale niestety ich brązy mi nie odpowiadały. Przerzuciłam się na farby profesjonalne (Kemon, Inebrya, Wella Ilumina, Inoa), ale i z nich nie do końca byłam zadowolona. Owszem kolory zwykle wychodziły ładniej i były trochę łatwiejsze do przewidzenia (dzięki oznaczeniom), ale miałam wrażenie, że skóra głowy nie jest do końca zadowolona. Szukając czegoś co mogłoby je zastąpić trafiłam na Herbatint i ich chłodne brązy. Ja wybrałam odcień 5C czyli Jasny popielaty kasztan:
Farba Herbatint przypomina mi trochę C&S, bo ma podobną, żelową konsystencję, która idealnie rozprowadza się na włosach. W porównaniu z gęstą i jakby lepką Inoą, której używałam wcześniej, teraz farbowanie to czysta przyjemność. Dzięki takiej konsystencji farba jest też bardziej wydajna i połowa opakowania spokojnie wystarczyła mi na pokrycie całych odrostów, a nawet włosów mniej więcej do ucha.
Jeśli chodzi o kolor to tuż po farbowaniu był u mnie naprawdę ciemnym, chłodnym brązem. O dziwo już po pierwszym myciu kolor wypłukał się na tyle, by na pewno nikt nie mógł go pomylić z czernią. Wciąż był też chłodny. Teraz po 4 tygodniach od farbowania, gdy pigment wypłukał się jeszcze mocniej niestety trochę się ocieplił, ale nie na tyle by gryzł się z resztą moich włosów. Zarówno naturalne odrosty jak i dalsza, farbowana Inoą część ładnie się komponują i całość wygląda dobrze, więc z kolejnym farbowaniem jeszcze chwilę poczekam.
Jeśli chodzi o siwe włosy to Herbatin pokrywa je bardzo dobrze, ale niestety szybciej się z nich wypłukuje przez co są bardziej widoczne po ok. 2-3 tygodniach od farbowania. Jest to na pewno minus, ale jak na razie nie zniechęcił mnie on do farby, zobaczymy jak będzie po dłuższym używaniu, gdy siwych będzie więcej.
Jeśli chodzi o inne efekty farbowania to zarówno włosy jak i skóra głowy bardzo dobrze zareagowały. Te pierwsze były bardziej błyszczące i ani trochę nie przesuszone, a skóra nie swędziała ani nie piekła. Nie było mowy o żadnym, nawet najmniejszym podrażnieniu, a co za tym idzie włosy wypadały po farbowaniu w normalnych ilościach.
Jeśli chodzi o skład to oczywiście nie jest on w 100% naturalny (takie rzeczy to tylko w hennie), ale w porównaniu z tradycyjnymi farbami Herbatint wypada bardzo dobrze:
Kolor który ja używałam niestety zawiera PPD, więc osoby uczulone na tę substancję absolutnie nie powinny Herbatint używać, ale mogę się domyślać, że jest jej tu mniej niż w tradycyjnych farbach.
Farby Herbatint dostępne są w aptekach i sklepach z naturalnymi kosmetykami. Ja swoją zamawiałam w sklepie Triny.pl i zapłaciłam ok. 43zł. Nie jest to mało, ale porównywalnie do tego ile kosztują profesjonalne farby, więc nie narzekam, tym bardziej, że opakowanie wystarcza mi na 2 użycia 🙂
Podsumowując nie jest to może farba idealna, ale na pewno na tyle dobra, że jak na razie planuję nią regularnie farbować swoje odrosty i nie szukać już niczego innego :))
Pozdrawiam Was serdecznie,
Anwen