O tym balsamie miałyście już okazję przeczytać na praktycznie każdym blogu 🙂 Długo się przed nim wzbraniałam, bo patrząc na skład byłam pewna, że na moich włosach będzie przyspieszał (i tak mocne) przetłuszczanie. Jak wielokrotnie wspominałam jestem zmuszona myć włosy codziennie 🙁 I nie jest to moje „widzimisię” tylko niestety absolutna potrzeba. Moje włosy wytrzymują max 1,5 dnia, więc ok. 10 rano (myje je zawsze wieczorem) byłyby już mocno przetłuszczone… Czasami, gdy pomagam sobie suchym szamponem włosy wytrzymują spokojnie 2 doby, ale wiadomo – lepiej nie używać go zbyt często…
Im jednak więcej czytałam o tym balsamie Babydream tym bardziej byłam przekonana, że po prostu muszę go spróbować 😉 Jako, że cena nie jest zbyt wygórowana (9,99 zł za 500 ml) a i z dostępnością nie ma problemu (do kupienia w każdym Rossmannie na dziale z płynami do kąpieli) to przy ostatniej wizycie w drogerii trafił do mojego koszyka. Używałam go przez ostatnie tygodnie intensywnie (praktycznie tylko nim myłam włosy, raz na tydzień oczyszczając je Lushem) i myślę, że mogę już wypowiedzieć się na jego temat (w końcu to tylko szampon, więc regeneracji, odżywienia czy innych długofalowych efektów się po nim nie spodziewam).
Opakowanie
Duża, ale poręczna, plastikowa butla. Wygląda przyjemnie (chociaż znajomych czy rodzinę może nieco zdziwić w łazience płyn przeznaczony dla kobiet w ciąży 😀 ), ma wygodną klapkę i odpowiedniej wielkości wylot. Czyli nie ma się do czego przyczepić 😉
Zapach
Pewnie dla wielu osób będzie on neutralny lub wręcz przyjemny… dla mnie niestety jest nieznośny 🙁 Pachnie dokładnie tak samo jak oliwka z tej serii, która swoim zapachem mnie po prostu wymęczyła (mimo, że działała bardzo fajnie). Jest to największy jak dla mnie minus tego produktu i tylko dlatego waham się czy jeszcze go kupię.
Działanie
Największym dla mnie zaskoczeniem było to, że moje włosy nie były po nim obciążone. Miałam nawet wrażenie, że przetłuszczają się minimalnie wolniej niż normalnie (ale nie jestem pewna czy to nie zasługa drożdży). Mojej skóry balsam nie podrażnił (wiem, że tak było u mega wrażliwej Czarownicującej), a włosów na pewno nie przesuszył. Ma świetny skład, w którym nie znajdziemy SLS ani SLES, a jedynie detergenty uznawane za nieco delikatniejsze. Mimo to balsam bardzo dobrze się pieni i bez problemu zmywa oleje. Włosy po jego użyciu są miękkie, lekkie, nawilżone i w moim przypadku nie potrzebują nawet odżywki d/s (czasami nakładałam po nim tylko Joannę Pokrzywę i Zieloną Herbatę b/s). W składzie nie znajdziemy silikonów ani innych substancji wygładzających, więc przy spłukiwaniu włosy są trochę sztywne i szorstkie, ale po użyciu jakiejkolwiek odżywki ten efekt mija.
Wydajność
Niestety bardzo słaba. Balsam ma konsystencję mleczka (rzadszą nawet od tradycyjnych balsamów do ciała) i potrzeba go dosyć sporo by dokładnie umyć włosy. Ja muszę robić to dwukrotnie, bo inaczej mam wrażenie, że są niedomyte. Po 2 tygodniach częstego stosowania zużyłam ponad 1/3 butelki.
Podsumowanie
Biorąc pod uwagę ilość szamponów, które mam w domu w najbliższym czasie na pewno tego balsamu ponownie nie kupię 😉 ale jestem praktycznie pewna, że kiedyś jeszcze do niego wrócę. Poleciłam go ostatnio mojej siostrze, której blond farba mocno przesuszyła włosy i z tego co wiem, to też jest z niego bardzo zadowolona.
Moim zdaniem ten balsam to świetna alternatywa dla szamponu Babydream dla dzieci (lub innych łagodnych produktów myjących) i na pewno warto go przynajmniej spróbować. Jest duża szansa, że przypadnie Wam do gustu, a jak nie to po prostu zużyjecie go w tradycyjny sposób 😀
Pozdrawiam Was serdecznie,
PS. Jeszcze skład:
Aqua, Glycine Soja (Soybean) Oil, Sorbitol, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Cocoamphoacetate, Cocamidopropyl Hydroxysultaine, Parfum, Sodium Chloride, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glycerin, Whey Protein, Lactose, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Polyglyceryl – 10 Laurate, Polyglyceryl – 2 Laurate, Glyceryl Caprate, Xanthan Gum, Tocopherol, Citric Acid.
Aqua, Glycine Soja (Soybean) Oil, Sorbitol, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Cocoamphoacetate, Cocamidopropyl Hydroxysultaine, Parfum, Sodium Chloride, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glycerin, Whey Protein, Lactose, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Polyglyceryl – 10 Laurate, Polyglyceryl – 2 Laurate, Glyceryl Caprate, Xanthan Gum, Tocopherol, Citric Acid.
na zielono – oleje
na czerwono – detergenty
na niebiesko – substancje dobre dla włosów (po kolei: nawilżające sorbitol i gliceryna, proteiny pszeniczne i również nawilżająca laktoza)