Jak większość z Was bardzo dobrze wie mam uczulenie na fryzjerów 😀 Nie ufam im od dawna, więc chcąc nie chcąc musiałam wypracować metodę samodzielnego podcinania włosów, tak by wyglądały one przynajmniej w miarę dobrze 🙂 Przy włosach falowanych czy kręconych jest to zdecydowanie prostsze, bo nawet jak coś nam trochę nie wyjdzie to nie będzie się to aż tak rzucało w oczy 😉 Ja niestety czasami noszę swoje włosy w wersji prawie prostej (oczywiście ich nie prostuję, a jedynie rozczesuję podczas suszenia), więc nie mogę pozwolić sobie na pełną dowolność 😉
Ostatnio będąc w rodzinnym domu miałam zamiar z pomocą siostry zrobić dla Was reportaż „krok po kroku” o tym jak podcinam włosy niestety nic z niego nie wyszło 🙁 Pokazuję Wam, więc tylko zdjęcie przed i po:
Wyobraźcie sobie, że po ponad półgodzinie mordowania się z nimi w łazience i podcinania ich bardzo, bardzo starannie moja siostra stwierdziła, że nie widzi żadnej różnicy 😀 Mam nadzieję, że przynajmniej Wam uda się ją dostrzec? 😉
A teraz po kolei co zrobiłam:
- Wysuszone na prosto włosy bardzo dokładnie rozczesałam.
- Podcięłam je dwukrotnie metodą pięciu kucyków (o wersji z 3 kucykami pisałam, a nawet „rysowałam” TU) – zrobiłam to dwukrotnie ponieważ za pierwszym razem uznałam, że podcięłam je za mało.
- Następnie znów bardzo dokładnie rozczesałam włosy i podzieliłam je na dwie równe części (przedłużając przedziałek na środku aż do samego karku).
- Przerzucone do przodu włosy związałam gumką tuż pod samą brodą (idealnie na środku).
- Taki „kucyk” podcięłam jeszcze o 1 cm (dzięki temu włosy zyskały kształt litery U – ten pomysł podrzuciła mi jedna z Was w komentarzu, którego teraz nie mogę znaleźć 🙁 Do tej pory nigdy nie związywałam włosów gumką tylko ścinałam na oko z każdej strony – przez co nigdy nie wychodziło mi to tak równo).
- Włosy rozpuściłam, rozczesałam i zrobiłam dla Was zdjęcie „PO” 😉
Jest to naprawdę banalna metoda, z którą jestem pewna poradzi sobie każda z Was. Oczywiście do tego niezbędne są dobre, ostre nożyczki, bez nich nigdy nie zabierajmy się za ścinanie włosów. Od razu może uprzedzę kolejną lawinę pytań o moje nożyczki 😉 Niestety nie mam pojęcia jakiej są firmy, kupiłam je kilka lat temu w Krakowie w sklepie fryzjerskim i nie pamiętam już nawet ile dokładnie kosztowały (pewnie coś ok. 20-30zł). W tej chwili zaczynam się już powoli rozglądać za nowymi (bo nie wiem gdzie te mogłabym oddać do ostrzenia, a samemu tego robić nie radzę), więc jeśli tylko jakieś kupię to na pewno się nimi na blogu pochwalę 🙂
I jeszcze jedna ważna sprawa. Zdecydowanie lepiej podcinać włosy na mokro. Dzięki temu nasze końcówki będą mniej się rozdwajały (cięcie jest wtedy bardziej gładkie). Ja do tej pory zwykle robiłam to na sucho, bo tak było mi wygodniej. Następnym razem spróbuję podciąć mokre włosy i zobaczę czy i jaka będzie różnica w jakości końcówek.
A Wy ścinacie włosy samodzielnie? Korzystacie z pomocy mamy/siostry/koleżanki? Czy może macie swojego sprawdzonego fryzjera?
Pozdrawiam Was serdecznie,
Ps. zapomniałam dodać, że jestem niesamowicie zadowolona z cięcia 🙂 Włosy lepiej mi się teraz układają, a końcówki są wręcz idealne 😉 Ponieważ już włosów nie zapuszczam :))) mam zamiar w ten sposób podcinać je co 2 może 3 miesiące.