Muszę Wam się przyznać, że tak w głębi serca to nie przepadam za pisaniem recenzji… zawsze dręczy mnie taka myśl, że przecież to, że u mnie jakiś kosmetyk się sprawdza (czy wręcz odwrotnie) wcale nie znaczy, że tak samo zadziała u Was 🙁 Ale tak czy inaczej postaram się napisać Wam jakie są moje wrażenia po prawie 2 miesiącach używania tych kosmetyków 🙂
Obydwie odżywki kupiłam podczas mojego pobytu w Irlandii i z obydwu jestem na tyle zadowolona, że żałuję, że nie przywiozłam sobie kilku sztuk na zapas 🙁
Zacznę może od Aussie, bo o niej na pewno już słyszałyście. To co mnie w niej zaskoczyło to opakowanie, które nie ma korka ani żadnego innego zamknięcia. Ma za to dziurkę z silikonową powłoczką, przez którą wyciskamy odżywkę 😉 Normalnie nic przez nią nie wyleci, trzeba użyć siły (na szczęście niewielkiej), żeby dostać się do zawartości. Naprawdę ciekawe rozwiązanie!
Sama odżywka (czy raczej maska) też jest bardzo ciekawa. Ma przyjemny zapach, gęstą, kremową konsystencję. Nakłada się ją bardzo przyjemnie – nie spływa nam z włosów. Ja używałam jej przede wszystkim tak jak zaleca producent czyli trzymałam na włosach około 3 minut. Kilka razy trzymałam ją też na głowie znacznie dłużej – ok. godziny i efekt szczerze mówiąc był taki sam jak i po 3 minutach.
Co do efektów to ja byłam jak najbardziej zadowolona. Włosy były nawilżone i w widoczny sposób odżywione. Ładnie błyszczały, były wygładzone i oczywiście bardzo dobrze się rozczesywały. Jedyny minus to to, że zdarzyło jej się kilka razy obciążyć mi włosy 🙁
Na pewno nie jest to mój KWC, ale jakby była w Polsce normalnie dostępna to pewnie jeszcze kiedyś bym do niej wróciła. Jednak zamawiać na allegro po zawyżonych cenach na pewno nie zamierzam 😉
Druga odżywka w moich testach wypadła zdecydowanie lepiej. Zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę stosunek ceny do jakości! Tak jak Wam pisałam za 250ml butelkę zapłaciłam 1,5 euro. Odżywka ma na pewno lżejszą konsystencję niż Aussie. Jest od niej bardziej wydajna i ma ciekawszy skład (możecie zobaczyć poniżej).
Stosowałam ją jak klasyczną odżywkę czyli nakładałam na włosy po myciu jedynie na kilka minut i spłukiwałam. Efekty były świetne. Włosy ładnie nawilżone i odżywione, a przy tym lekkie, sypkie, gładkie i błyszczące. To zdecydowanie moja ulubiona odżywka w ostatnim czasie. Jej zapach również przypadł mi do gustu i jeśli tylko uda mi się na nią trafić na allegro w normalnej cenie to na pewno kupię sobie jeszcze kilka opakowań.
Podsumowując dzisiejsza recenzja raczej przyda się dziewczynom mieszkającym za granicą i mającym ograniczony dostęp do dobrych, polskich odżywek czy masek. Często dostawałam od Was prośby o polecenie jakiś produktów dostępnych u Was. Myślę, że te dwie mogę Wam z czystym sumieniem polecić. Jednak pomimo tego, że obydwie odżywki są bardzo dobre, to nie są na tyle dobre by na siłę chcieć je sprowadzać do Polski.
Pozdrawiam Was serdecznie,