Długi weekend majowy postanowiłam poświęcić na odpoczynek 🙂 Zamiast siedzieć na blogu czy w ogóle przy komputerze wolałam spędzić czas z rodziną i znajomymi, ale myślę, że nie macie mi tego za złe, bo widziałam, że przez te dni i tak mało kto tu zaglądał. Wczoraj za to sporo czasu poświęciłam włosom, bo postanowiłam je w końcu pofarbować.
Po ponad 6 tygodniach od ostatniego farbowania moje włosy mocno urosły i choć odrost jest praktycznie niewidoczny, bo kolorystycznie idealnie zgrał się z farbą to niestety moje siwki już zaczęły rzucać się w oczy. Poza tym i na długości farba zdążyła się wypłukać i przede wszystkim zrudzieć, więc była to już najwyższa pora na farbowanie.
Zanim jednak mogłam na włosy nałożyć farbę musiałam je przedtem umyć, bo ostatnio testowałam nowy szampon Batiste i kolor mógłby wyjść nierówno. Do mycia kolejny raz użyłam szamponu Oil Miracle, który bardzo dobrze sprawdza się na moich rozjaśnianych włosach, a potem nałożyłam genialną, mocno nawilżającą odżywkę Kevin.Murphy. Dostałam ją kilka dni temu jako dodatek do przesyłki z Olaplexem. Po moim wpisie na jego temat otrzymałam kilka propozycji przetestowania tego zabiegu w salonach fryzjerskich, na które się nie zdecydowałam, a także propozycję przetestowania Olaplexu w domu, od głównego dystrybutora tego produktu w Polsce, na którą ostatecznie się zgodziłam i pewnie za kilka dni pokażę Wam efekty po zabiegu.
Wracając do dzisiejszej NdW, jak wiecie ja nie jestem zwolenniczką profesjonalnych produktów do włosów i do odżywki Kevin.Murphy też w pierwszej chwili byłam sceptycznie nastawiona, ale skład skutecznie przekonał mnie by ją wypróbować:
Jestem pewna, że na moich włosach przed rozjaśnianiem zdziałałaby ona cuda, ale i teraz było bardzo dobrze. Włosy zostały nawilżone, wygładzone i do tego były lekkie. Niestety zniszczone końce nie wyglądały najlepiej:
![]() |
zdjęcie bez lampy w naturalnym świetle |
Po południu na włosy nałożyłam farbę. Tak samo jak ostatnio była to Yo.Coloring Kemona w odcieniach 5.2 i 6.0 z wodą 1.8. I tym razem kolor wyszedł prawie czarny, ale włosy wyglądały 100 razy lepiej:
![]() |
zdjęcie bez lampy w naturalnym świetle |
Odzyskały dawny blask, gładkość, miękkość i gdyby nie białe kropki, widoczne jedynie z bardzo bliska to wyglądałyby dokładnie tak jak przed rozjaśnianiem. Pewnie część z Was będzie się zastanawiać jakim cudem farba może poprawić kondycję włosów. Ano dzieje się tak przy włosach wcześniej rozjaśnianych ponieważ pigment znajdujący się w farbie uzupełnia ubytki we włosie powstałe na skutek rozjaśniania. Włos staje się wygładzony, dzięki czemu lepiej odbija światło i bardziej błyszczy. Niestety farba nie poprawi nam stanu włosów na stałe, a jest to jedynie efekt tymczasowy, choć muszę przyznać, że wizualnie świetny 🙂
Co do koloru to jestem w 99% pewna, że tak jak poprzednio za kilka myć się wypłucze i będzie ładnym, średnim brązem. Dopiero wtedy użyję Olaplexu, bo na razie bałabym się, że preparat utrwali kolor i zostanę z takim ciemnym brązem na głowie, a tego przecież bym nie chciała 😉 Nawiasem mówiąc teraz dopiero w pełni doceniłam zmianę koloru. W takich ciemnych naprawdę wyglądam dużo gorzej, zwłaszcza bez pełnego makijażu. Cieszę się, że w końcu odważyłam się na zmianę, nawet kosztem kondycji włosów i tego, że kolor nie jest moim wymarzonym, chłodnym brązem, bo nawet w takim lekko rudawym czuję się znacznie lepiej.
Pozdrawiam Was serdecznie,
PS Miejsce na Wasze linki: