Cassia potocznie choć błędnie nazywana bezbarwną henną to sproszkowane zioło, które BARWI włosy na złociste odcienie. Oczywiście efekt kolorystyczny jest zupełnie inny na włosach w odcieniu jasnego blondu niż np. ciemnego brązu, bo Cassia włosów w żaden sposób nie rozjaśni, może tylko zmienić ich odcień, ale jednak błędne jest nazywanie jej bezbarwną.
Dlaczego Cassia?
Pomysł by przejść na zupełnie naturalne farbowanie i zrezygnować z tego chemicznego chodził mi po głowie od dawna i nie pierwszy raz zresztą, bo już kiedyś (KLIK) testowałam mieszankę marki Khadi w odcieniu Czarnym. Do niedawna powstrzymywało mnie to, że chciałam oddać włosy na fundację, a te jak wiadomo nie mogą być farbowane henną, a już na pewno nie mieszankami z indygo. Teraz zaś, gdy już się niby zdecydowałam (a nawet kupiłam mieszankę Orientany Gorzka Czekolada, którą chętnie oddam w dobre ręce) i zaczęłam wczytywać się w tematykę naturalnej koloryzacji doszłam do wniosku, że muszę jeszcze sprawę przemyśleć. Zanim więc podejmę ostateczną decyzję o rezygnacji z farb chemicznych chciałam testowo użyć Cassi by zobaczyć jak w ogóle się w tym całym procesie odnajdę bez obaw o kolor.
Złotawym odcieniem po Cassi się nie przejmowałam, bo moje włosy, które zdążyły się już mooocno wypłukać po ostatnim farbowaniu taki właśnie, złotawy odcień już i tak miały. Miałam nadzieję jednak, że dzięki działaniu zioła staną się bardziej błyszczące, a może i minimalnie grubsze.
Dlaczego to jest tak skomplikowane?
Ostatni miesiąc to moja droga od ‘ot farbowanie henną, co w tym trudnego‘ przez ‘o matko ja nic nie wiem, a to brzmi jak czarna magia‘ do obecnego ‘przeczytałam już pół internetu (w tym cały blog Miksologia, który baaaaardzo polecam wszystkim, którzy myślą o naturalnej koloryzacji) i choć teoretycznie wiem co i jak, to boję się praktyki‘. Obejrzałam też jakieś 183736261 milionów zdjęć włosów farbowanych cassią, henną, hendigo i mieszankami z katamem i nadal nie potrafię się zdecydować 😉 Niuansów i pytań w mojej głowie jest tyle, że momentami mam wrażenie, że życia mi nie starczy by podjąć w końcu jakąś decyzję. Bo wiecie to nie jest takie proste jak z farbami i poza tym, że kolor może wyjść zbyt ciepły, może się szybko wypłukiwać, może wyjść za ciemny itd to pozostaje jeszcze kwestia tego, że jeśli kiedyś zmienię zdanie i będę chciałam mieć jaśniejsze włosy to będzie to bardzo trudne albo wręcz niemożliwe do osiągnięcia.
A może katam?
Katam to opcja, którą obecnie rozważam najbardziej poważnie, bo zostawia nam furtkę, której nie ma w przypadku indygo. Indygo nawet tylko raz użyte zostaje na włosie do czasu aż cały odrośnie i obetniemy zafarbowaną nim część. Każda próba użycia na takich włosach rozjaśniacza kończy się zielonymi włosami. Wiem, bo już to przeżyłam przy ściąganiu czerni 😉 Końce wyszły zielone, bo były na nich właśnie resztki po użytej kilka lat wcześniej czarnej mieszance Khadi. Z katamem prawdopodobnie tego problemu nie ma, ale jak na razie katam wydaje się nieco szybciej wypłukiwać niż indygo i to mnie trochę zniechęca.
Jak nakładałam Cassię?
Wracając do tematu dzisiejszego wpisu czyli Cassi kilka słów wyjaśnienia. Przy przyrządzaniu mieszanki nie stosowałam się do instrukcji z opakowania, ale tej Justyny – autorki bloga Miksologia. Cassię rozrobiłam w ciepłym (ok 50 stopni Celsjusza) glutku z siemienia lnianego ugotowanym na wodzie demineralizowanej. Zakwasiłam ją sokiem z aronii (kupionym w biedronce) i zostawiłam na jakieś 30 godzin w przykrytej folią miseczce. Czas (12 do 24h) jest tu niezbędny by cassia zdążyła wydzielić barwnik. A znów barwnik jest niezbędny by włosy rzeczywiście zostały pogrubione, a na tym mi najbardziej zależało.
Po tym czasie umyłam włosy dokładnie mocno oczyszczającym szamponem (listę takich szamponów, odpowiednich przed ‘hennowaniem’ – w moim przypadku cassiowaniem znajdziecie TU) i dodatkowo oczyściłam z ewentualnych minerałów, które mogłyby sprawić, że cassia gorzej zadziała. Skorzystałam z chelatującej metody płukankowej czyli użyłam 3 litrów wody, w której rozpuściłam 1/3 łyżeczki kwasku cytrynowego i odstawiłam ją na 15 minut.
Cassiowe błotko nakładałam metodą z filmiku poniżej:
Na początku wydawało mi się, że będzie strasznie ciężko, ale z każdym pasemkiem szło mi co raz lepiej. Trzeba uważać, bo wszystko wokół i przede wszystkim nasze ubranie może przy nakładaniu mocno ucierpieć, bo pasta bardzo chlapie. Gdy całe włosy były pokryte grubą warstwą Cassi nałożyłam foliowy czepek i zimową czapkę i zostawiłam to na jakieś 2 godziny.
Jak to teraz zmyć?
Po tym czasie przyszła pora na jak się okazało najtrudniejszy etap – płukanie. Pozbycie się całej tej mazi było trudniejsze niż myślałam, na szczęście wiedziałam co mam robić (opłacało się jednak czytać, czytać i jeszcze raz czytać). Najlepiej zacząć od wypłukania całych włosów (i skóry głowy) w misce lub wręcz wannie napełnionej wodą, a dopiero potem użycie prysznica. U mnie miska okazała się niewystarczająca, bo nie sięgnęła do włosów z tyłu nad karkiem i po wyschnięciu miałam tam, na skórze jeszcze sporo niewypłukanej Cassi. Drugi raz więc użyłam wanny i tym razem całe włosy były dokładnie oczyszczone z ziół.
Co potem?
W tym momencie zrobiłam coś czego teoretycznie nie wolno, bo umyłam włosy szamponem i nałożyłam na nie maskę emolientową. Zwykle po nakładaniu cassi/henny/innych mieszanek należy odczekać 24-48h, bo tyle trwa utlenianie koloru. Mi na kolorze nie zależało i przeczytałam na jednym z hennowych blogów (KLIK), że to jest właśnie sposób by cassia jak najmniej zezłociła nam włosy. Nie wiem czy w ten sposób przy okazji nie zmniejszyłam sobie efektu pogrubienia i nadania włosom blasku, ale mam nadzieję, że jednak nie 🙂
Jaki był efekt końcowy?
Dochodzimy do najważniejszego czyli odpowiedzi na pytanie czy ta cała zabawa miała w ogóle sens. Oczywiście po jednym użyciu ciężko byłoby spodziewać się spektakularnych efektów, ale jednak fajnie by było jakąś różnicę dostrzec. I wiecie co? Ja ją rzeczywiście widzę :)) Nie wiem na ile to placebo, ale włosy wydają się grubsze, a na pewno mają większą niż zwykle objętość. Po dokładnym wypłukaniu cassi i użyciu maski nie były ani trochę sztywne czy przesuszone. Były za to bardzo gładkie i błyszczące, a kolor jak na moje oko nie zmienił się praktycznie wcale.
Zdecydowanie mogę polecić Cassię (choć pamiętajcie, zwłaszcza jeśli macie blond włosy, że może im ona nadać złocistego odcienia, nawet jeśli u mnie się tak nie stało) i na pewno będę ją nakładać regularnie, nawet jeśli ostatecznie nie zdecyduję się na całkowite odstawienie farb chemicznych.
Pozdrawiam Was serdecznie,
Anwen
Komentarze
Hej, przyzwyczaiłaś sie juz do krotszych wlosow? Jak Ci z nimi jest? Kręcą sie bardziej? Jak układasz? Jestem strasznie ciekawa!
Ciekawi mnie też to czy po tylu latach dbania o wlosy i eksperymentów nie masz juz dosc? Czy nie czujesz ze hobby minęło? Ja mniej wiecej po dwoch latach bylam bardzo znudzona wlosomaniactwem. Teraz mam ulubione odzywki, czasami olejuje, ale to tyle. Włosy rosną, obsesja sie skoskończyła. Chociaz zagladam wciaz na blogi, zauwazylam ze wiekszosc autorek chyba ma to samo co ja. A ja czytam, bo zwyczajnie polubilam te dziewczyny. Czytalam o Twoim slubie, narodzinach dziecka, przez kilka lat obie mieszkalysmy w krakowie. Czuje sie jakbym troche Ciebie i reszte znała 😉 w kazdym razie mam wrazenie, ze wlosowe blogerki coraz czesciej poruszaja niewlosowe tematy. Jakbys miala ochote Aniu, chetnie przeczytam czy Ty tez dostrzegasz cos takiego.
Hej Kasiu 🙂 Wpis z aktualizacją, właśnie o tym jak się czuję z krótszymi włosami mam już w planach, więc pewnie na dniach się pojawi 🙂 A co do włosomaniactwa to dbania o włosy i eksperymentów dość nie mam, ale nie ma co porównywać mojej manii na ten temat sprzed kilku lat z tym co jest teraz. Nie wiem na ile to znużenie tematem, a na ile przeniesienie zainteresowania na inne obszary – w tej chwili wciąż siedzę w temacie włosów z racji prowadzonej firmy i wymyślania kolejnych produktów, które chciałabym wypuścić. Więc eksperymentów jest tyle co i dawniej, ale po prostu pisać o nich nie mogę 😉 Tematy włosowe bardzo bym chciała poruszać częściej, ale ilość czasu, który obecnie mogę poświęcić na prowadzeni bloga to zaledwie promil tego co dawniej. Tak to już jest niestety, gdy ma się i dziecko i własną firmę 😀
W cassii pogrubienie i odżywienie daje Wyłącznie wydzielenie się żółtego barwnika. Jeśli umyłaś włosy i nałożyłaś odżywkę to zablokowałaś ten proces i niestety nie będzie oczekiwanego efektu a wydaje się, że włosów jest więcej ponieważ cassia je wysusza. Następnym razem wytrzymaj te 2 dni bez mycia i nakładania czegokolwiek 🙂
wysuszone nie są, więc to nie ten efekt 🙂 Sugerowałam się tym podlinkowanym wyżej wpisem i wydaje mi się, że barwnik na włosie fizycznie osiadł, a więc i pogrubił co miał pogrubić, a utlenianie to kwestia koloru, ale jeśli jest tak jak piszesz to szkoda. Dobrze, że chociaż efekt odżywienia i większy połysk są bezsprzecznie 🙂
Sama cassia nie wysusza, dodatki zakwaszające dają ten efekt 😉
Czyli mozna dalej farbowac włosy farbami i nakładać cassie?
można 🙂 a więcej o cassi możesz poczytać tu: http://henna-miksologia.blogspot.com/2017/08/cassia-senna-senes-faq.html
Myślałam o tym od dawna ale twojego bloga czytam od baaardzo dawna i tobie ufam najbardziej, dlatego bardzo cieszę się z tego wpisu 🙂 dobrze zrozumiałam, że z cassią nie trzeba martwić się o niespodzianki podczas ewentualnego rozjaśniania?
dobrze zrozumiałaś :)) cassia jest pod tym względem absolutnie bezpieczna 🙂 a więcej o cassi znajdziesz tutaj: http://henna-miksologia.blogspot.com/2017/08/cassia-senna-senes-faq.html
Hennowalam włosy orzechowym brazem. Teraz 3 razy rozjaśnialam je chemicznie. Końce zielonkawe. Będę musiała podciac. Czy w takiej sytuacji jest sens użyć cassi?
Cassia prawie nie wpływa na kolor, można stosować na włosach rozjaśnianych chemicznie i farbowanych a potem farbować dalej. Ja używam farb chemicznych i ziół 😉
Wielokrotnie dumałam nad henną, ale w mojej głowie nadal zbyt wiele wątpliwości 🙂
A ja bardzo lubię hennę. Fakt, roboty z nią więcej niż z chemiczna farba, ale włosy zdriwsze, a kolor super. Ja stosuję khadi ruda połączoną z cassia, do tego dodaje kurkumę i słodką paprykę. Efekt świetny. Ale absolutnie nic nie nakładam na włosy przez co najmniej dobę 🙂 Hennę stosuje też moja mama, tylko że ona czarna 😉
Kochana, niestety mysle, ze metoda zmywania wlosow po cassiowaniu w celu uzyskania efektu pogrubienia bez koloru nie ma najmniejszego sensu. Dlaczego? Bo to barwnik pogrubia wlosy. Nie mozna uzywac barwnika i jednoczesnie go nie uzywac. Zmywanie cassi szamponem czy odzywka w duzej czesci zatrzymuje proces wnikania i utrwalania barwnika cassi. Po prostu zmywasz go i spuszczasz w zlewie. 😉 Nieekonimicznie. Na twoich ciemnych wloskach (sa sliczne…) i tak nie ma co liczyc na jakies spektakularne efekty kolorystyczne z uzyciem cassi, szczegolnie z aronia, wiec mysle, ze efekt kondycjonowania bedzie wiekszy, bez zatrzymywania procesu. Bardzo dzioekuje za mile slowa i powodzenia w katamowaniu. Gratuluje nakladu wlozonej roboty w ogarniecie tematu. Tak jak mowilam, twoj blog kiedys uratowal mi wlosy i zmienil moje podejscie do stosowania kosmetykow (zaczelam czytac sklady). Bardzo sie ciesze, ze teraz ja sie przydaje. 🙂
Justyna dzięki za rozwianie wątpliwości 🙂 następne cassiowanie będzie już z katamem i wtedy na pewno odczekam z myciem przepisową ilość czasu :))
O, to ja mam takie pytanie, chociaż pewnie będę musiała zadać je za x czasu, bo na razie za wcześnie 😀 Ale jestem bardzo ciekawa jak będzie prezentowała się tendencja do falowania Twoich włosów “na hennie”. Wzrośnie, zmaleje…? Dla mnie to ważny temat 😀
To jakaś telepatia chyba, bo od kliku dni moje myśli intensywnie krążą wokół powrotu do naturalnej koloryzacji 🙂 nigdy nie miałam tak pięknych włosów jak po hennie, problem w tym ze chwilowo nie chcę być kasztanowa… uwielbiam kolor po indygo, ale za to problem ze zmianą w kierunku jasniejszego – ostatnio skończyło się poważnym skróceniem włosów, na szczęście z tym nie mam problemu. Teraz mysle o jakiejś cieplejszej czerni/ciemnym brązie 🙂 musze poczytać o katamie… a ta orientanowa czekolada jak wychodzi :)?
Orientana wychodzi podobno ciemna i chłodna, ale na zdjęciach, które widziałam to raczej była na moje oko ciepła 🙂 zrezygnowałam z niej,bo raz, że indygo ma w składzie, a dwa chyba jednak dla mnie za ciemna
Czy sok z aronii z biedronki był z cukrem? Mam robiony własnoręcznie sok z aronii ale ma on cukier :/
ten z Biedronki w składzie cukru nie ma. Sam cukier włosom na pewno nie zaszkodzi, ale czy nie będzie miał wpływu na działanie ziół nie wiem, trzeba by Justyny zapytać 🙂
Próbowałam cassiowania włosów i farbowania henną (czystą rudą) i niestety nawet po tym ciężko jest rozjaśnić włosy – ciepły odcień wychodzi na wierzch 🙁
Użyłam cassi dwa razy, jestem blondynką, w dodatku włosy mają złoty odcień, więc nie bardzo bałam się pozłocenia. Na początku włosy wydawały się grubsze, jednak dłużej niż to „pogrubienie” pozostał mi rudawy odcień. Dodatkowo mam ogromny kłopot z zapachem cassi. Po jej użyciu za każdym razem dopadała mnie ogromna migrena…
Ja myślałam o używaniu bębny w przyszłości, gdy będę potrzebować farbowanie, ale jak teraz przeczytałam u Ciebie ile to roboty, to nie wiem czy się tego podejmę jednak, ale jeszcze zobaczymy. 😉 Pozdrawiam! 🙂
Tam miało być henny a nie bębny. 😉 Ach ten słownik… ;P
Farbowałam kiedyś włosy henną, ale w pewnym momencie kompletnie zrezygnowałam z farbowania i henna też odeszła w odstawkę. Natomiast teraz wróciłam do farb chemicznych, ale już u fryzjera 😀
Moim zdaniem farby chemiczne są coraz lepsze i osiągam nimi coraz lepsze efekty. Poza tym u mnie na wiosce 😉 żaden zakład fryzjerski nie położy henny. a ja tak uwielbiam chodzić do mojej pani Ani
Po co kłaść hennę u fryzjera i płacić za to grubą kasę, skoro jest to super proste do samodzielnego wykonania. A farby chemiczne uszkadzają włosy i strasznie śmierdzą. Kazdy używa co lubi
Chciałam się odnieść do kwestii rozjaśniania po indygo. Kilka lat farbowałam włosy na miedziano przy użyciu henny. Potem bodajże 3-4 razy pofarbowałam się na czarno używając dwustopniowej metody, najpierw henna, potem indygo. Wyszedł piękny, nieblaknący czarny kolor 🙂 Po roku zapragnęłam wrócić do rudości i postanowiłam rozjaśnić włosy. Fakt, rozjaśniły się bardzo nierównomiernie (na części włosów był ciepły prawie-blond, na części marchewka, na końcach miedziany), ale ani odrobiny zieleni nie zaobserwowałam 😉 Potem hennowałam się czystą henną kolejne 2 lata i chcąc wrócić do naturalnego koloru znów się rozjaśniłam (nie ścinałam włosów w międzyczasie, więc w dalszym ciągu były to włosy, na które kiedyś nakładałam indygo). I znów żadnej zieleni 🙂 Więc myślę, że sporo zależy od czynników osobniczych. Jak będzie Ci się chciało bawić, to polecam zrobić test na włosach zebranych ze szczotki 😀
a wiesz co, ja jak mialam oddać włosy to to sprawdziłam i wyszło, że hennwoane można oddać i tak tez zrobiłam…
może to zależy od fundacji? Kilka lat temu sprawdzałam i wtedy pohennowanych nie przyjmowali
Ale trafiłaś z tym tekstem ! 🙂 Akurat przymierzałam sie do cassiowania, nawet już kupiłam swoją porcję, ale nie miałam czasu czytać,a tutaj taka fajna pigułka i odnośniki 🙂
Także, właśnie siedzę z cassią na głowię i nie mogę się doczekać efektów na moich loczkach 🙂
ps. PISZ CZĘŚCIEJ !
chciałabym częściej 🙂 a co do cassi to daj znać jak efekty, ja już jestem po drugim farbowaniu (tym razem z katamem) i jestem bardzo zadowolona :))
zaraz po cassi było fajnie (nałożyłam maske mimo wszystko), ale teraz jakos nie mogę dojść do ładu z lokami 🙁 szybko traca skręt i wydają się suche…ale to moze byc wina pogody… kusi mnie Twoja nawilżająca odzywka ! 😀
Dobrze, że nie kupiłam tej henny, kiedy ostatnio byłam na zakupach
a czemu? 🙂
Jak dobrze, że wpadłam na ten wpis, bo właśnie znalazłam u siebie w aptece tę Cassia i zastanawiałam się nad jej działaniem (jednak u mnie jest dostępna Cassia bezbarwna). Bardzo fajnie opisane i wytłumaczone. Zawsze stosowałam henne Khadi i może warto spróbować coś innego.
Pozdrawiam
Hej. Mam pytanko 🙂 Mam włosy w kolorze średniego/ciemnego blondu, na pewno mają ciepławy odcień (żółto-złocisty), są naturalne, ładnie nabierają złotych refleksów w słońcu. Problemem jest to, że są dość cienkie, wrażliwe i bardzo delikatne, w dodatku mają tendencję do przerzedzania. Czy cassia je pogrubi? Chciałabym też pogłębić ciepły odcień, ale czytałam, że widać go tylko na jasnym blondzie (ja mam taki lniany, trochę miodowo-karmelowy blond, nie jest ani jasny, ani ciemny).
Dziękuję za odpowiedź.
Gdzie moge kupic casie i katam? Chcialabym te zioa uzyc w ceu kondycjonowania wlosow. Farbuje henna od wielu juz lat. A i mam w domu make shikakai i amle Te ziola tez mozna uzyc do kondycjonowania wlosow?
Super na pewno wypróbuje następnym razem 🙂
Hej! Czy do Cassi mogę użyć zwykłej wody z kranu/przegotowanej? W aptekach nie ma destylowanej i zastanawiam się czy zwykła woda zrobi wielką różnicę
Pozdrawiam
Można kupić wodę DEMINERALIZOWANĄ do żelazek parowych w drogeriach