Nie jestem minimalistką i nigdy nią nie będę. Być może wstyd się przyznać, ale mój dom ginie od nadmiaru rzeczy, które w większości leżą nieużywane, ale ‘mogą się przydać’. Mam typową naturę zbieracza i nie łatwo jest mi się z czymkolwiek rozstać. Wyjątkiem jest moment, kiedy mogę coś oddać komuś wiedząc, że jest mu to naprawdę potrzebne i będzie tego używał. Ot tak wyrzucić po prostu nie umiem.
Nie zliczę ile książek czy wpisów na blogach o minimalizmie przeczytałam, ani tego ile razy brałam się za gruntowne sprzątanie z zamiarem pozbycia się wszystkiego co zbędne. I chociaż porównując się ze sobą samą sprzed kilku widzę, że jest progres to jednak okiem zewnętrznego obserwatora nie mogę powiedzieć, żeby sytuacja wyglądała dobrze.
Nie mam zamiaru jednak dzisiaj pisać Wam o minimalizmie jako takim, ani namawiać kogokolwiek do tego by pozbywał się czegokolwiek. Chciałabym poruszyć zupełnie inną kwestię, która oczywiście się z tym łączy. Od lat jak wiecie propaguję na blogu coś co w skrócie można by nazwać ŚWIADOMĄ pielęgnacją włosów. I to właśnie ta świadomość jest kluczem do tego o czym chciałabym Wam dziś napisać.
ŚWIADOMIE czyli jak?
Mam wrażenie, że świat idzie właśnie w tym kierunku. Z roku na rok co raz więcej ludzi świadomie wybiera kosmetyki czy produkty spożywcze patrząc na ich składy. Podobna świadomość pojawia się przy zakupach odzieżowych, bo co raz więcej z nas nie chce przepłacać za akryl czy poliester kiepskiej jakości. Mówi się sporo o ekologii w kontekście chociażby zero waste i tego by równie świadomie podchodzić do tego ile i jakie śmieci generujemy.
Ta świadomość to nie tylko pytanie: czy tę konkretną rzecz warto kupić (bo ma dobry skład itd), ale też, a może przede wszystkim: czy ja w ogóle potrzebuję tej rzeczy? A jeśli tak to być może mogę kupić ją w lepszej jakości, która posłuży mi dłużej, albo z drugiej ręki, albo wręcz zamiast kupować mogę ją zastąpić czymś co już mam albo pożyczyć od kogoś.
Nie chcę kupować
Robiąc porządki w szafie, a dokładniej wymieniając część letnią na zimową dotarło do mnie jak dużo ja mam ubrań. Znowu! Bo jak wiecie lub nie już kilka razy moją szafę minimalizowałam do naprawdę niezłych już rozmiarów. Robiąc szybki rachunek sumienia doszłam do wniosku, że w zeszłym roku popełniłam błąd, który kosztował mnie właśnie kolejny raz przepełnioną szafą.
W 2018 obiecałam sobie zminimalizować ilość ubrań kupowanych w sieciówkach. Po obejrzeniu dokumentu The True Cost nie miałam ochoty wspierać tego rodzaju biznesów i przerzuciłam się na zakupy w Second Handach czy u polskich producentów. Niestety nie udało mi się w 100% zrezygnować z takich zwykłych sklepów i kilka rzeczy trafiło do mnie i z nich, ale to naprawdę pojedyncze sztuki. Dając sobie jednak moralne przyzwolenie na kupowanie w SH trochę mnie poniosło i znów znalazłam się punkcie wyjścia. Z szafą owszem pełną perełek, które kupiłam za grosze, ale w takich ilościach, których zwyczajnie nie jestem w stanie nosić. Mam pełno ubrań, które czekają na swoją kolej, a ta niestety nie nadchodzi.
Mam już wszystko
W tym roku zmieniam podejście. Z ręką na sercu mówię sobie (a przy okazji i Wam), że ja naprawdę MAM JUŻ WSZYSTKO. A przynajmniej wszystko czego naprawdę potrzebuję. Nie jestem blogerką modową, ani gwiazdą pozującą na ściankach by koniecznie ubierać się w zgodzie z trendami i za każdym razem w coś nowego. Mam dość poczucia, że nie mogę się pokazać drugi raz w tym samym np. na targach, bo ktoś mi to złośliwie wypomni (true story). Trudno, wezmę to na klatę.
Wiem, że nie będzie mi łatwo, bo ja zwyczajnie lubię kupowanie w sh. Lubię tę satysfakcję z upolowanej za grosze rzeczy, która jest warta dużo więcej. Muszę więc znaleźć coś czym będę mogła to zastąpić. W pierwszej kolejności ograniczę chodzenie tam całkowicie, taki odwyk na pewno dobrze mi zrobi. A potem jeśli już to będę starała się kupować tylko dla Zu czy mojej mamy, ale również tylko to co naprawdę jest im potrzebne.
Nie tylko ubrania
Oczywiście chciałabym przenieść to również na inne sfery, bo o ile kupowania jedzenia nie da się uniknąć (ale można zminimalizować i taki też mam plan!), o tyle kolejnych rzeczy do domu czy biura prawdopodobnie wcale nie potrzebuję. Nie wierzę oczywiście, że jestem w stanie w 100% zrealizować takie założenie, ale będę się starała każdy zakup robić ŚWIADOMIE. I tysiąc razy zapytam samą siebie ‘czy na pewno tego potrzebujesz?’ zanim cokolwiek wrzucę do koszyka!
Dajcie znać jak jest u Was ze świadomymi zakupami. I jakie macie postanowienia (albo raczej cele- bo to je powinno się sobie stawiać) na ten rok, o ile w ogóle je robicie?
Pozdrawiam Was serdecznie,
Anwen
Komentarze
O rany – dwa pierwsze akapity, to wypisz wymaluj ja!! i w sumie pozostałe także… tylko, że ja do tego wszystkiego jestem gruba, także jak już dostanę coś co na mnie pasuje i w czym (przynajmniej moim zdaniem) dobrze wyglądam, to nie wyrzucam tego dopóki da się to nałożyć. Do tego mam wahania wagi (wiecznie próbuję schudnąć i ciężko mi idzie), w związku z tym mam również odłożone ciuchy o numer lub dwa większe i mniejsze od aktualnego. Do tego wszystkiego mieszkam w dość dużym domu po rodzicach i mam (niestety) gdzie trzymać, ale walczę!! Coraz częściej robię porządki i od jakiegoś czasu nie rzucam się na każdą rzecz w moim rozmiarze :/
A kończąc ten przydługi komentarz i samobiczując się, dodam, że to samo mam w kuchni – zawsze kilka puszek, mrożonek, przypraw, wędlin i serów paczkowanych na zapas, a i oczywiście zamrażarka zawsze pełna…
jakbym pisala to ja :0 tez gruba!
U mnie to jest uproszczone, bo po prostu mam chude miesiące, sporo rzeczy mam po córce i siostrzenicach. z drugiej strony czasem chętnie bym sobie coś kupiła. Żadna przesada nie jest dobra 😉 Pozdrawiam 🙂
zdecydowanie 🙂 sama dobrze wiem jak to jest nie kupować nie dlatego, że się nie chce, a po prostu dlatego, że się nie ma za co. Trzymam kciuki, żeby u Ciebie sytuacja jak najszybciej się poprawiła
Masz rację, ile można kupować. Dokładnie tak samo pomyślałam i dlatego postanowiłam zacząć pisać bloga, żeby zmotywować się do tego właśnie minimalizmu i móc śledzić swoje postępy. Kilka postów już jest, zapraszam do lektury i komentowania: https://eko-lajf.blogspot.com
Jakbym czytała o sobie :P. Jak to moja babcia mówi, mam “kupę szmat i do śmierci ich nie znoszę”, ale gdy coś (np. sweter z 100% wełny) widzę w okazyjnej cenie, nie wspominając o second-handzie, to po prostu muszę kupić. Ale tak sobie teraz myślę, ze gdybym na to nie miała pieniędzy to bym tego nie kupiła. Dlatego staram się stosować właśnie metodę “czy tego potrzebuję?”, ewentualnie “czy masz na to miejsce?”, zwłaszcza przy zakupie kosmetyków i jedzenia. Jestem teraz na macierzyńskim więc do sklepów mi daleko, ale staram się nie wchodzić na strony internetowe sklepów itp bo na zawsze coś fajnego by się znalazło 😛
Czy znasz jakieś miejsce, w którym można kupić dobrej jakości ubrania z wełny w fajnych cenach (mogę poczekać do promocji)?
Kilka swetrów upolowałam na Zalando (cena ok. 80zł). Poza tym gorąco polecam second-handy, lumpeksy gdzie swetry wełniane albo kaszmirowe (!) upolowałam za nie więcej niż 16zł. Fakt, trzeba mieć szczęście do rozmiaru żeby był akurat twój. Raz byl piękny musztardowy płaszcz z wełną dziewiczą (kto zna temat ten wie) za 30zł, ale kilka rozmiarów za duży więc.nawet przeróbka u krawcowej nic by nie dała.
No i jeszcze allegro, polecam wpisac w wyszukiwarce “wełna” lub “kaszmir”. Porządny kaszmirowy sweterek kupiłam za 60zl, tak samo z wełny merynosów.
Ja od 5 miesięcy nie kupuję nic do włosów nie licząc szamponu ?. Postanowiłam że ma mi zostać góra 3 mazidła do włosów ?. Muszę zużyć jeszcze 3 by dojść do celu i taki mam właśnie plan?.
A ja z 2 lata temu złapałam bakcyla minimalizmu, ale nie w wersji skrajnej. Odgruzowanie mieszkania, szaf, kosmetyków itd., było jak łyknięcie zdrowego powietrza. Pozbyłam się także (oddałam, zapakowane postawiłam przy koszach na śmieci itd.. Mieszkanie jest ładniejsze, szafy przestronniejsze. Jest mi z tym dobrze.
I to jest bardzo zdrowe podejście. Ja także chciałabym kupować świadomie, ale jednak jest pewna presja ze strony otoczenia, która wymusza na nas nadmierne kupowanie. Mam nadzieję, że uda mi się przeciwstawić manii kupowania.
Rany, mam to samo. Ostatnio podczas przeprowadzki przerazilam się ilością posiadanych ubrań. Mąż wywoził karton za kartonem, a one się nie kończyły. Na wszystkie patrzyłam i szkoda mi bylo ich wyrzucać. Pozbylam się ogromnej ilości bielizny, ale bluzki i spodnie nadal mogą się przydać. Muszę rozważniej podchodzić do zakupów, szczególnie właśnie w SH.
Znam to uczucie, że już dość . Ale znam też uczucie założenia czegoś zupełnie nowego pierwszy raz. Zakładanie danej rzeczy kolejny sezon już tak nie cieszy.
Tylko czy ja muszę się z takich rzeczy cieszyć?……
dobre pytanie 🙂 tak naprawdę rzeczy cieszą nas właśnie tylko przez chwilę, więc może lepiej poszukać tego uczucia zadowolenia w czymś innym
Mam tak samo. Ciężko powyrzucać jakieś dobre rzeczy ale również w sklepie ciężko sie powstrzymać. I mam takie postanowienie na ten 2019r, żeby właśnie kupować świadomie 🙂
Hej Anwen! Trzymam kciuki!ja w tym roku mam nieco inny plan – zminimalizować plastik w łazience i….kosmetyki do włosów są problemem. Wszystkie są w małych opakowaniach bez zastępczych. Szamponów w kostce nie lubię a tym fryzjerskim w 1l opakowaniach trochę nieufam bo zbyt chemiczny skład mnie uczula.nawet twój super olejek do włosów jest w plastiku ?. No ..trudny temat wlosomaniactwa +less waste. Trzymam kciuki i polecam fajny angielski blog unfancy gdzie Caroline stylizuje na nowo te same ubrania. Niestety głównie letnie 😉 mimo to inspiruje takie podejscie
Ja w tym roku denkuje wszystko po kolei.największy problem to balsamy : trudno u mnie o regularne stosowanie.z szamponami i maskami jest ok ale do marca tez nic nie kupuje .co do ciuchów inspirowana książka, ,warsztaty stylu” trzymam się od jesieni 1 fasonu i tylko moich kolorow.nad. dlatego kupuje to co wiem ze będę nosić tj uniwersalne zestawy na każdą pogodę. Kupuje w roznych sklrpach.zależy co mi wpadnie w oko.Wciąż oswajam się z sukienkach i spidnicami. ..ale im bliżej wiosny tym będzie łatwiej. ..zagracic się jest łatwo odgracic trudniej…
Zakupy w SH są trochę jak hazard. Potrafią bardzo wciągnąć, ja mam tak, że wchodzę tam i czuję ekscytację- czy tym razem znajdę coś fajnego, dobrej firmy, za małe pieniądze. Mam za dużo ubrań, zdecydowanie.
Eva
No i jak nie lubić SH? Ostatnia zdobycz to pięknie uszyty płaszcz znanej marki, w składzie wełna i kaszmir. Wygląda na nienoszony. Pewnie ktoś kupił i nawet nie założył.Cena 20zl
Jaki sh polecasz? W jakim mieście?
Ten płaszcz, to akurat ze Szmizjerki w Krakowie. Nie polecam chodzić tam w dniu dostawy, bo wychodzi strasznie drogo. Chyba najlepiej się wybrać tam w środku tygodnia, niby rzeczy przebrane, a i tak zawsze coś można wyszukać.
W moim przypadku to walka z wiatrakami. O ile z kosmetykami nawet mi się udaje (bo wszystkich paletek cieni do powiek nie zużyję, tak samo pomadek..) o tyle z ciuchami hmm.. Staram się kupować tylko to , czego w danym momencie naprawdę potrzebuję (nie znoszę chodzić po galeriach, strasznie się tam nudzę, mam poczucie straty czasu i chcę jak najszybciej wziąć daną rzecz i wyjść 😀 ) ale niestety w przypadku sh już jest trudniej, Ograniczyłam chodzenie tam i widzę, ile dzięki takiemu małemu nawykowi udaje mi się grosików zaoszczędzić.
Jaki sh polecasz? 🙂
Jaki sh polecasz? W jakich okolicach? Szukam jakichś fajnych sh, niestety u mnie nie ma fajnych.
Właśnie wracam z zakupów (pojechałam po spodnie które na szczęście kupiłam) i zastanawiam się po co mi 3 sukienki. Już w sklepie obiecałam sobie ze zostawię sobie 1 muszę tylko poprzymierzac w domu i wybrać którą. Po przeczytaniu tego posta chyba oddam wszystkie. Tylko sukienka za 39, 90 która kosztowała 139 to taka dobra okazja 🙂
Obiecuję że będę że sobą walczyć.
Zakupy w sh są bardzo zdradliwe pod tym względem 😉 W ciągu ostatnich dwóch lat na szczęście udało mi się je trochę ograniczyć. W 2018 roku zrobiłam też przegląd kosmetyków i dałam sobie bana na kupowanie pomadek do ust, których kompletnie nie używam a kupuję, bo to takie ładne i może nauczę się w końcu malować czerwoną pomadką 😀 😉 Za to ilość otwartych balsamów do ciała, szamponów(w tej chwili 8) i podkładów(jedynie 6…) pozostawia wiele do życzenia.
Strasznie się cieszę, że obejrzałaś The True Cost. Spojrzenie na nadmierny konsumpcjonizm z perspektywy ofiar, których wyzysk jest fundamentem koszmaru, o którym piszesz zmienia praktycznie wszystko (w szczególności nastawienie, a ono jest najważniejsze).
Bądźmy świadomi, kupujmy mądrze. Świetny artykuł 🙂
No kochana, nie ukrywam, że sama mogłabym być autorką tego wpisu 😀 Też przestalam kupować w sieciówkach i zaczęlam w second handach co poskutkowało… jeszcze większ ą ilością rzeczy. Niestety to bardzo czesty problem. Jak się już nauczyć szperać w tym szmateksowym światku i zaczniesz wynajdywać cuda za półdarmo, to wpadasz w kolejne uzależnienie… Wiem coś o tym i sama z tym walczę. Powodzenia z tym uzależnieniem 😉
moim zdaniem to bardzo widac jak ktos chodzi w takich szmateksach. wlascicielce sie wydaje ze upolowala perełke ale to zwykła powyciągana szmata.
ojjj zdziwiłabyś się 🙂 w dzisiejszych czasach sh to zdecydowanie nie szmaty
Tak sobie wmawiają ludzie, którzy nie potrafią sami szukać i wybierać ciekawych rzeczy, tylko muszą mieć podsuniętą pod nos kolekcję w sklepie i kogoś, kto im powie, co jest ładne i modne. Nie masz szans patrząc na ludzi na ulicy wiedzieć, kto się ubiera w lumpeksach, a kto nie. Ktoś tu jest chyba zgorzkniały, że wydaje kasę na ciuchy, a inni i tak wyglądają lepiej 🙂
Mylisz się. Ja niemal codziennie zbieram komplementy dotyczące ubrania. Nie mówiąc już o tym, że ubrania są niedrogie, często znanych marek i wykonane z porządnych materiałów. Poza tym ubrania dostają drugie życie.
Nie kupuje w sh. Nie potrafię. Mogę tylko z zazdrością oglądać twoje łupy. Ja w sh czuję się nieswojo i zawsze wychodzę z pustymi rękami 🙁
Joanna bo to na pewno trzeba się przełamać, ja na poczatku też czułam się nieswojo, może spróbuj wybrać się z jakąś koleżanką, która kupuje w sh, razem będzie raźniej 🙂
Ja już od dawna staram się coraz mocniej dawkować sobie kupowanie przyjemności, zwłaszcza, że szykuję się do przeprowadzi i trzeba będzie to wszystko potem przetransportować 🙂
oo tak, przeprowadzka to idealna motywacja zarówno do gruntownych porządków (i pozbycia się wszystkiego co zbędne) jak i do przemyślanych zakupów 😉
Cześć, jakie byś poleciła farby do włosów drogeryjne? Takie które nie niszczą za bardzo włosów.
Ja kupuje coś gdy musze lub gdy mi się coś bardzo spodoba. W domu mam więcej kosmetyków naturalnych niż ciuchów 😀
Ja też ostatnio zmieniłam podejście i jak zrobiłam porządki w szafie, to oddałam 1/2 ubrań. Nie nosiłam ich od lat i tylko zalegały w szafie. Aktualnie jestem w trakcie uzupełniania garderoby. Chcę zmienić styl, co wiąże się z zakupem nowych ubrań, ale robię to z głową, też często zaglądam do second handów, choć z moim rozmiarem ciężko trafić na coś ekstra, to zdarza mi się wyszukiwać perełki 🙂
Z kosmetykami mam większy “problem”, ale już dawno doszłam do wniosku, że ja minimalistką w tej kwestii nigdy nie będę 😛
Nie mam problemu z nadmierną ilością kosmetyków, ale za to w ilości ubrań chyba czas zrobić porządek.
Ja mam wrazenie, ze Instagram, Pintrest i You Tube i blogi wpływają na to, ze kupujemy coraz więcej rzeczy, których nie potrzebujemy. Widząc cale kolekcje nowych kosmetyków czy piękne dekoracje domu u osób, które obserwujemy tez chcemy to mieć. Tak działa podświadomość. A firmy to wykorzystują i wysyłają do Influencerek tony produktów do promocji. Tylko silna wola może nas uratować przed utonięciem w tych wszystkich szpargałach 🙂
W sh kupuje tylko bluzki, koszule, swetry., T-shirty Nauczyłam się wyszukiwać rzeczy dobre gatunkowo, markowe i dzięki temu jestem w posiadaniu “drogich” ciuchów za grosze. Niestety inne części garderoby jest dużo ciężej upolowac, więc kupuje je w zwykłych sklepach, ale są to zakupy dobrze przemyślane, dzięki temu mam zestawy naprawdę fajnych ubrań. Rzeczy, w których nie chodzę odstawiam do pojemników z odzieżą, robię to regularnie. Do mycia włosów używam od lat mieszanki mąki żytniej z wodą z dodatkiem odżywki, niezastapiony środek myjaco-pielegnujacy za grosze. Wiele razy slyszalam, że dobrze wyglądam, że mam wyczucie stylu i smaku. Czyli minimalizm mi służy…
Polecam zamiast kupowania ubrań nauczyć się je szyć. Ja odkąd poszłam na kurs szycia rok temu nie kupiłam ani jednego ubrania, szyję 1-3 rzeczy miesięcznie więc szafa w szwach nie pęka, a satysfakcja z takiego ciucha jest milion razy większa niż z jakiegokolwiek kupionego.
Nauczylam się samodzielnie scinac włosy, do ich mycia używam mąki zytniej wymieszanej z wodą i odżywka, do farbowania henny z indygo w postaci glossa. PWłosy są w bardzo dobrej kondycji w jakiej nigdy wcześniej nie były kiedy co miesiąc że względu na siwienie musiałam odwiedzać fryzjera, a parę stów w skali roku pozostaje w kieszeni. W SH kupuje praktycznie wszystkie swetry, koszule, bluzki, T-shirty, przy czym poluje na dobre jakościowe i markowe, przez co mam drogie rzeczy za grosze. Pozostałe ciuchy kupuje w sieciowkach przy czym staram się aby nie były to przypadkowe zakupy. Ćwiczę regularnie bez wychodzenia z domu wybierając sobie na YouTube programy treningowe jakie chcę. Naprawde można dobrze wyglądać i dbać o siebie bez wydawania fortuny.
Hej! A może dodasz polecane kosmetyki do włosów bez PLASTIKU? Np. szampony w pudrze, w kostce itd.? 🙂
Ja odwiedzam sieciówki tylko w dwóch przypadkach:
a) jak naprawdę czegos potrzebuję
b) jak wchodzą serie tematyczne, które akurat mnie interesują
W przeciwnym wypadku każda wizyta konczyla sie zubozeniem portfela o chociaż głupią stówę. Z aktualnym systemem najczęsciej wydam troche wiecej, ale robię to z o wiele mniejszą częstotliwością.
Anwen, nie wiem dlaczego usunęłaś zamieszczony przeze mnie komentarz . Nie był on złośliwy, czy też odbiegający od tematu Twojego posta. Pytam z czystej ciekawości gdyż często czytam Twojego inspirującego bloga, podziwiam Twoje pomyslynie rozumiem czym moglam się narazić. Serdecznie pozdrawiam
Ula nie mam zielonego pojęcia o jaki komentarz chodzi, bo od bardzo dawna żadnego komentarza nie usuwałam, sprawdziłam też spam i kosz, bo może przypadkiem tam trafił, ale też nic nie ma :/
nauczyć się słowa “nie potrzebuję”. często w sklepach dostajemy głupawki i przestajemy myśleć racjonalnie widząc szyld -50%. Jednak musimy nauczyć się zachować ten zdrowy rozsądek i potrafić powiedzieć sobie NIE.
też wielokrotnie podejmowałam już próby pozbycia się tych nadmiarów, najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że ja nigdy i tak nie mam się w co ubrać 😀 taka już nasza kobieca natura, z tym się już trzeba pogodzić i już 🙂
Kurcze też zaczynam podejrzewać u siebie syndrom zbieraczki. Często zmuszam się do wyrzucenia czegoś zbędnego i przychodzi mi to z wielkim trudem. Niestety mam niewielkie mieszkanie co nie pozwala mi na gromadzenie ukochanych książek. Kiedyś kupowałam je nałogowo. Dziś tylko od święta. Pozdrawiam
Wrócimy do tego tematu za rok w ramach podsumowań postanowień. Jako zwolennik zero waste jestem ciekaw jak nam wszystkim pójdzie
To ja żonie ten wpis pokażę. W końcu głos rozsądku 🙂
Staram się jak tylko mogę wybierając kosmetyki naturalne do pielęgnacji i ograniczając zakupy. Różnie to bywa, ale mam świadomość że zmiany nie przychodzą z dnia na dzień, potrzebna jest cierpliwość i praca nad sobą.
Niestety posiadanie małej ilości rzeczy to nie dla mnie ale podziwiam za samozaparcie
Znam ten problem, ze mną jest tak samo a może jeszcze będę nosić, może przerobię, może moda wróci a w rezultacie pełna szafa i połowa rzeczy nie używana. Nie raz próbowałam to zmienić i nic z tego.
Tak, Tak… Ja mam dosłownie to samo. Ale postanowiłam że teraz po drugiej ciąży moja szafa MA BYĆ I BĘDZIE UPRPSZCZONA. polecam Classy Yet Trendy albo Frump Fighters.
Ciężki temat ?
Ja często muszę się powstrzymywać, szczególnie wchodząc do drogerii. Na szczęście coraz częściej mi się to udaje!
Chyba jestem na tym samym etapie …
Mam niestety to samo 🙁
Ostatnio mam bardzo podobne myśli… Zwłaszcza co do ubrań – 100% zgadzam się, tak samo nie jestem modową blogerką i nie muszę być w trendach 🙂 Wystarczy, żebym dobrze się czuła w tym, co noszę, a ubrań mam za dużo. Chociaż nie mam ich ogromnie dużo, to mam małą szafę i to jest przytłaczające. Przestałam kupować praktycznie cokolwiek, bo wszystko mam 😀 Jakoś mnie nawet nie ciągnie do chociażby cieni do powiek, które kiedyś kupowałam, bo ładne. Jak ktoś ich dużo używa – jasne! Ale u mnie ostatnio rzadziej są niż ich nie ma 😉 Trochę inaczej mam z lakierami, bo ich faktycznie używam dużo, ale coraz rzadziej kupuję, bo mówię sobie – ok, ten lakier jest super, ale jak teraz ustawisz go w kolejce, to za ile tygodni go użyjesz? I wtedy mi się odechciewa, bo mogę go kupić za pół roku 😀
To nie jest łatwe zadanie 😉