Dzisiejsza lista jest naprawdę krótka. Tylko 6 rzeczy (nawet nie kosmetyków), które naprawdę pokochałam! Odkąd staram się żyć bardziej minimalistycznie i kupować świadomie rzadko coś zmieniam i testuję nowości, więc i o nowych ulubieńców mi trudniej. Ostatni taki wpis pojawił się na moim blogu jeszcze w grudniu, więc na tyle dawno, że Was mam nadzieję zainteresuje 🙂 Niestety odkąd mniej piszę (mogłabym już chyba rzec, że prawie wcale) wybór tematu jest jeszcze trudniejszy, bo każdy z nich wydaje mi się za mało ciekawy jak na blogowy wpis. Chyba odwykłam już od blogowania i co raz częściej zaczynam myśleć, że ten rozdział mojego życia powoli dobiega końca. Z jednej strony strasznie mi przykro, bo to bardzo ważna część mnie, która przez lata była na pierwszym planie, ale z drugiej strony mam teraz na głowie swoją markę :)) A to jest równie, jak nie bardziej satysfakcjonujące zajęcie niż blogowanie.
Wracając jednak do wpisu chciałam się podzielić z Wami tymi odkryciami, bo naprawdę są to produkty, za które ręczę własną głową i które bardzo polecam.
Peeling 3 enzymy, Tołpa
Idealnego peelingu szukałam już od kilku lat. Miałam nawet w tym czasie kilku innych ulubieńców, ale ten zdecydowanie bije je na głowę. Uwielbiam efekt promiennej, gładkiej i oczyszczonej cery jaką mi daje. Jego zapach, konsystencję, a nawet opakowanie. Owszem tuż po nałożeniu piecze i to dosyć mocno, ale nie podrażnia ani trochę mojej wrażliwej cery.
Tattoo Brow, Maybelline
Kupiłam go na jednej z rossmannowskich promocji -49% wyłącznie z ciekawości. Nie przeczytałam wcześniej ani jednej opinii i może dobrze, bo pewnie bym się na niego nie zdecydowała. To coś, bo nawet nie wiem jak to właściwie nazwać zastępuje mi hennę, na którą nie mam czasu biegać do salonu, a samodzielnie nie zawsze udawało mi się zrobić ją wystarczająco dobrze. Tattoo brow ma żelową konsystencję i po aplikacji zastyga na brwiach jak maseczkapeel off. Bardzo łatwo się ściąga i zostawia ładny odcień chłodnego brązu (ja mam DARK BROWN). Do ideału brakuje mu niewiele – kolor mógłby być bardziej trwały, bo niestety znika szybciej niż obiecywane przez producenta 3 dni.
Paleta Soul Blooming, Nabla
Przepiękne kolory, świetna pigmentacja i łatwe rozcieranie to chyba wystarczające argumenty za tym by ta paleta trafiła do moich ulubieńców. Podoba mi się to jak zostały skomponowane te cienie, bo idealnie nadają się do wieczornego jak i dziennego makijażu, a pojawiające się tu duochromy naprawdę robią wrażenie. Ostatnio malowałam się nią na wesele i tylu komplementów na temat makijażu nie usłyszałam jeszcze nigdy w życiu 😉
Pianka pod prysznic Lemon Taste, Isana
Pachnie tak, że chciałoby się ją zjeść! Nie jak czysta cytryna, ale bardziej jak cytrynowo – waniliowe, słodkie ciasteczka. Poleciła mi ją Paulina (KLIK) już kilka miesięcy temu i mogę spokojnie powiedzieć, że uzależniłam się od tego produktu 😀 Ma puszystą, genialną konsystencję, jest tani i bardzo wydajny. Używam jej też jako pianki do golenia i tu też sprawdza się znakomicie. Oczywiście można by się przyczepić do jej składu, ale moja skóra na szczęście nie jest jakoś szczególnie wymagająca jeśli chodzi o myjadła pod prysznic 🙂
Irygator (Nevadent, Lidl)
Pora na niekosmetycznych ulubieńców 🙂 Była już kiedyś moja ulubiona szczoteczka do zębów, a tym razem coś co zrobiło na mnie jeszcze większe wrażenie. Irygator poleciła mi moja dentystka i to był strzał w 10! Nigdy nie lubiłam nitkowania zębów, zawsze przy tym robiłam sobie jakąś krzywdę, a Irygator jak się okazało idealnie mi (nie u wszystkich osób tak będzie!!) je zastępuje i jest zdecydowanie delikatniejszy. Jest też moim zdaniem o wiele bardziej skuteczny zwłaszcza jeśli mamy na zębach aparat lub mosty, bo woda dostaje się dosłownie do każdego zakamarka. Przy pierwszym użyciu było trochę dziwnie i oblałam pół łazienki 😉 ale szybko doszłam do wprawy i Irygator stał się dla mnie niezastąpiony.
Ten mój jest z Lidla, kosztował około 100 zł i mogłabym go w 100% polecić, gdyby nie to, że raz miałam problem z baterią. Nie chciała działać mimo, że na pewno była naładowana. Miałam nawet jechać już go zwrócić, gdy na drugi dzień sam z siebie znów zaczął działać. Mam nadzieję, że była to jednorazowa akcja i posłuży mi on jak najdłużej, a jeśli nie to na bank kupię następny Irygator, tylko już innej firmy.
Czytnik Kindle Paperwhite 3
Ostatni ulubieniec, który trafił do mnie dzięki Waszym poleceniom. Pisałam o nim w wiosennej wishliście i mówiłam tam o tym, że od kilku już lat mam wątpliwości czy naprawdę go potrzebuję. Po lekturze wszystkich komentarzy i wiadomości prywatnych zdecydowałam się na zakup Kindle’a i to były zdecydowanie najlepiej wydane pieniądze w tym roku. Dzięki niemu czytam jeszcze więcej i po raz pierwszy jadąc na wakacje nie musiałam się ograniczać do 2-3 książek, a mogłam zabrać ze sobą ile tylko chciałam 😀
Przed zakupem obawiałam się, że będzie mniej wygodny niż papierowa książka, a jest dokładnie odwrotnie. Jest lekki, więc łatwiej czytać go na leżąco w łóżku czy zabrać do torebki. Mogę też czytać w wannie – dzięki patentowi Olgi (KLIK) czyli pakowaniu go do woreczka strunowego na czas kąpieli. Bateria trzyma bardzo długo, podświetlany ekran idealnie sprawdza się nawet nocą (gdy np. śpię z Zu, mogę spokojnie czytać nie budząc jej), a obsługa (w języku angielskim) jest banalnie prosta. Kindle to moja absolutna miłość i jedyne czego żałuję to, to że zwlekałam tyle lat 🙂
Pozdrawiam Was serdecznie,
Anwen
PS Na koniec krótkie ogłoszenie 🙂 Z kodem rabatowym: MGIELKA20 kupicie moją mgiełkę z filtrami UV Summer Protect 20% taniej – KLIK. Promocja trwa do końca lipca.
Komentarze
Pozwolę sobie napisać własne zdanie odnośnie wpisu. Uważam, że jak przestaniesz blogować to i twoja własna marka przestanie się rozwijać. Niby po co ktoś miałby sięgać po kosmetyki Anwen, jak za rok nikt nie będzie pamiętał o kogo właściwie chodzi.
nie mam zamiaru przestawać blogować 🙂 raczej szukam alternatywy, która pozwoli mi, mimo braku czasu na regularne blogowanie, wciąż być obecną w sieci
Myślę, że marka kosmetyków obroni się sama 🙂 Z racji pracy, obowiązków itd nie śledzę blogów, nie czytam wpisów regularnie, a do kosmetyków Anwen wracam, bo się u mnie fenomenalnie sprawdziły. Powiem więcej, polecam też innym, którzy też chwalą i kupują następne, a pojęcia nie mają nic o blogowaniu, a już tym bardziej o Anwen. Jak marka jest dobra jakościowo to żadna reklama nie jest potrzebna, poczta pantoflowa da radę 😉
Nie zgodze sie, ze marka kosmetykow sama sie obroni. To nie czasy, gdzie byly 2 produkty na polce. Rynek kosmetyczny jest ogromny, firmy przescigaja sie w nowosciach, wydaja miliony na reklame. Jak ktos czegos nie kojarzy jakiej firmy to mniej ochoczo siega po produkty. Wlosomoaniaczek tez nie jest jakos duzo w skali Polski, zeby wystarczyla poczta pantoflowa. Zmoim znajomych nikt nie kojarzy marki Anwen. Oczywiscie kosmetyki anwenowe kocham, kibicuje marce i bede wszystko kupowac co wyjdzie 🙂 ale to takie moje male spostrzezenie.
Czy ja wiem? Jest mnóstwo marek wylansowanych głównie przez blogerki/włosomaniaczki, a kosmetyki typu “rosyjskiego” są teraz wszędzie, nawet w Rossmannie 🙂 Długo trzeba było je zamawiać nie wiadomo skąd, potem szukać w lokalnych sklepikach, a teraz to już mainstream, mimo iż babuszka Agafia nie wydała grubych milionów na marketing :)))
Czy to znaczy, że przymierzasz się powoli do zamknięcia bloga?
niee 🙂 po prostu godzę się z tym, że już nie będę ‘blogerką na pełen etat’ :))
Dużo dobrego czytałam o peelingu Tołpy, ale nie mam dobrych relacji z tą marką. Zazwyczaj hity potem mnie rozczarowują.
Ja jestem zachwycona pianką do twarzy z Tołpy którą kupilam w… Biedronce 😀 Na moja tłustą ale wrażliwą twarz już nie miałam siły, a to delikatnie oczyszcza i przygotowuje pod krem.
Irygator nie powinien zastępować nitki, szczególnie w mniejszych czy większych stłoczeniach. Niestety nie da się nim usunąć złogów z powierzchni stycznych. To zrobi tylko nitka.
Kasiu a mogłabyś wytłumaczyć to bardziej “po ludzku”? 🙂 ja mam raczej szeroko rozstawione zęby i irygator radzi sobie idealnie, nawet lepiej niż nitka, może dlatego dentystka powiedziała mi, że mogę nim ją zastąpić
Może ja spróbuję 🙂 Irygator owszem usunie resztki pokarmowe, fajnie pomasuje dziąsła, ale już nie oczyści zębów z płytki bakteryjnej. Zalegająca płytka może prowadzić do próchnicy na powierzchniach styku zębów. Jeśli masz duże przestrzenie między zębami to jesteś na to mniej narażona, ale i tak warto przenitkować zęby 🙂 Pozdrawiam, Aga
dzięki Aga 🙂 Tak myślałam, że o to chodzi, ale wolałam się upewnić. W moim przypadku w takim razie irygator może zastąpić nitkowanie przez te przerwy, sprawdzałam nitką na początku czy aby na pewno wszystko usunął i było ok 🙂
Miałam ten irygator, ale niestety z powodu problemów z baterią złożyłam reklamację. Sprawa się ciągnie od maja… Najpierw obiecali przysłać nowe urządzenie, po kilku tygodniach jednak stwierdzili, że oddadzą pieniądze a finalnie bez żadnej informacji przesłali nowy irygator. W międzyczasie kupiłam inny, z Philipsa. Jest on bardzo podobny do tego z Lidla, ale ma zdecydowanie ma lepszą baterię.
a który model z Philipsa masz? 🙂 pytam zapobiegawczo, bo obawiam się, że i u mnie w końcu ta bateria całkiem siądzie 🙁
To jednak Panasonic 🙂 model EW1211W. Końcówki takie same jak w tym z Lidla.
dziękuję! :))
och szkoda,że zaprzestaniesz blogowania:( jednak rozumiem.. jak się robi coś tyle czasu, potrzeba zmiany… pamiętam jak byl taki okres, że nic nie pisałaś a jeszcze nie napisałaś ze tak będzie, to nawet mialam takie coś, że po co prowadzić bloga jak się o niego niedba, ale nie zgadzam się teraz z ztą swoją mysla;) i cieszę się z kazdego wpisu nawet jeśli jest bardzo rzadko. więc jeśli tylko jakaś część ciebie bedzie miala na to nadal ochotę, to kibicuję! jak nie, rozumiem równiez i dzięki za te kilka lat dobrego blogowania:) pozdrawiam
Właściwie większość Twoich ulubieńców znam i sama lubię. Jedynie pianka z Isany i Irygator to dla mnie nowości. Paletkę Soul Blooming bardzo lubię, podobnie jak peeling z tołpy, a na ten produkt z Maybelline się czaję, więc… może niebawem będzie mój 😀
Co do Kindla… Ja kupiłam swój pierwszy czytnik (KOBO) ponad 4 lata temu, po około roku zdecydowałam się na Kindle i nie żałuję ani złotówki! Ja czytam tylko ebooki, nie potrafię już czytać papierowych ksiażek i uwielbiam to robić! Od kiedy mam czytnik czytam znacznie więcej i nie wyobrażam sobie mojego życia bez niego! Ciesze się, że i Ty jesteś z niego tak bardzo zadowolona 🙂
u mnie na zamianę czytnik i papier, bo tradycyjne książki wciąż podrzuca mi mama :)) myślę właśnie czy nie sprawić jej kindle na okrągłe urodziny 😉 myślę, że też by się przestawiła
Nie chce Cię martwić ale ja również miałam problem z baterią od irygatora z lidla? niby był nładowany a nie działał i w końcu trafił do kosza ?
szkoda 🙁 bo naprawdę dobrze działa po za tym, a nie próbowałaś go reklamować?
Jeżeli masz jakikolwiek dowód zakupu, to złóż reklamację. Jest z tym trochę zachodu, ale trzeba dochodzić swoich praw 🙂
Wygląda na to, że sporo jest wadliwych…
Niestety wywaliłam pudełko i rachunek ? mam nauczkę na przyszłość ?
Słyszałam wiele pozytywnych opinii na temat palety Nabla 🙂
Fajne kosmetyki, sama uzywam pianki pod prysznic i polecam Wam dziewczyny 🙂
Muszę kiedyś zerknąć w stronę irygatora – mam krzywe zęby, bardzo mocno nachodzące na siebie. Muszę użyć dużej siły, by wprowadzić nitkę między nie i zawsze sobie rozetnę dziąsło, zawsze :/
Spróbuj nitki innej marki, ja sobie strasznie cięłam dziąsła, a jak kupiłam jakąś inną (woskowaną), to jest znacznie lepiej. Zresztą jak przetrwałam pierwsze krwawienia to potem mniej krwawią, bo jest mniej bakterii.
Potwierdzam, wybór nitki jest bardzo ważny, ja mogę od siebie jako taką naprawdę delikatną polecić tę: https://denthelp.pl/nic-dentystyczna-oral-b-pro-expert-clinic-line-40m.html Używałam tylko jej przez kilka lat 🙂
Dziękuję Wam 🙂
O! A ja dzisiaj wróciłam z rossmanna z tym peelingiem (nie znałam wcześniej żadnych opinii na jego temat, ale jakby nie patrzeć tołpa, to tołpa :P), ucieszyłam się czytając, że skóra po użyciu faktycznie jest gładka. Dotychczas używałam peelingu enzymatycznego lirene, ale się nie sprawdził, bo nie zauważyłam jakichś rewelacji po użyciu, a na pewno nie wygładzenia, a przecież po to robię peeling.
Anwen, pytanie z innej beczki: jakie blogi czytasz sama? Szukam czegos do przejrzenia do porannej kawy, a oba ktore czytałam dość rzadko wrzucają nowe posty 🙂
Dzieki!
Ostatnio niestety niewiele, bo i czasu na to brak 🙁 Jak już mogę sobie coś spokojnie poczytać to raczej sięgam po książkę, ale jest jeszcze kilka które czytam regularnie 🙂 Pewnie coś jeszcze by się znalazło, ale te przypomniały mi się od razu:
https://joannaglogaza.com/
http://annagacek.pl/
https://ubierajsieklasycznie.pl/
http://napisawszy.pl/
dzieki, przejrze 🙂
Też korzystałam z czytnika, ale okazał się dla mnie bardzo nie wygodny. Zamieniłam go na Tablet, który było o niebo lepszy. Ale to chyba zależy od preferencji. Znam osobę, która właśnie nie lubiła tabletu i zamieniła na czytnik.
Witaj 🙂 Ja troszke w innym temacie, wlasciwie to po porade czy ten szampon Planeta Organica z rokitnikiem do wlosow zniszczonych zabiegami kosmetycznymi, ma szanse soeawdzic sie na wlisac przetluszczajacychbsie od nasady a rozjasnianych I wysokoporowatych od ucha?
Skład (INCI): Aqua, Hippophae Rhamnoides Pulp Oil (organiczny olej rokitnika), Lauryl Glucoside, TEA-Cocoyl Glutamate, Cocamidopopyl Betaine, Linum Usitassimum Seed Oil (olej syberyjskiego lnu), Pulmonaria Officinalis Extract (miodunka plamista), Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Cellulose Gum, Parfum, Citric Acid, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid.
Bede ogromnie wdzieczna za podpowiedz 🙂
Pozdrawiam,
Marta
U mnie szykuje się zakup nowego czytnika 🙂 Bardzo chcę mieć taki z dostępem do Legimi, bo ta aplikacja totalnie mnie zauroczyła i jest dla mnie idealna. Na telefonie jednak korzystanie z niej jest męczące, więc już po wypłacie wybieram się na czytnikowe zakupy 🙂
a ja właśnie wciąż nie zdecydowałam się na Legimi, bo jakoś nie mogę się do tej opcji przekonać, co Cię zauroczyło? :))
Polecam Legimi! Jest tani, wygodny i obsluga jest prosta. Poza tym ma mnostwo nowosci, co chwila poszerzaja swoj ksiazkowy asortyment (rowniez audiobooki).
Zakupiłam tę piankę z Isany, ale w ogóle nie czuję zapachu cytryn (czy nawet tych cytrynowych ciasteczek)… Może wraz z szatą graficzną zmienili zapach, nie wiem.
Aniu, ja z innej beczki. Nie umiem znaleźć tego patentu na czytanie Kindle w wannie. Weszłam w podany przez Ciebie “klik” i nie umiem odnaleźć, a bardzo mnie to zaciekawiło. Chętnie poznam. Sposób na zabezpieczenie czytnika ? pozdrawiam serdecznie.
Sylwia – pakujesz go w woreczek strunowy 🙂