Żaden ze mnie MasterChef! Nie jestem nawet przeciętną kucharką, bo gotuję rzadko i nie oszukujmy się słabo, ale co jakiś czas dopada mnie kulinarna wena i najczęściej przypadkiem udaje mi się zrobić coś tak pysznego, że wszyscy proszą o dokładkę.
Tym razem padło na tartę, którą przygotowywałam na szybko, z tego co akurat miałam w domu, bo w pobliskim sklepie nie było składników potrzebnych mi do wykonania pierwotnie zaplanowanego deseru. Tarta wyszła idealna, nie zbyt słodka, dzięki dodatkowi słonego masła orzechowego, z nieziemsko smacznym, czekoladowym kremem i lekka za sprawą owoców. To na bank będzie od dziś moje ciasto popisowe, po które będę sięgać przy każdej okazji wymagającej podania deseru.
Od razu uprzedzam to nie jest przepis dietetyczny, ani zdrowy. Jest tu gluten, mleko, mleczna czekolada i wszystko to czego powinniśmy unikać. Ale jest przepysznie! i w tym przypadku tylko to się liczyło. Na przygotowanie tarty w 25 cm formie będziemy potrzebować:
Na spód:
– 100 g herbatników
– 2 łyżki masła orzechowego
– 2 łyżki masła roztopionego
Na krem czekoladowy:
– 250 g serka mascarpone
– 2 czekolady mleczne
– mleko (tylko tyle by rozpuścić w nim czekoladę)
+ owoce do dekoracji
Herbatniki blendujemy lub bardzo dokładnie kruszymy i mieszamy z masłem orzechowym i roztopionym, gorącym masłem. Masą wykładamy dno formy i pieczemy ok. 10-15 minut w 180 stopniach.
Na wystudzony spód nakładamy czekoladowy krem. Jego przygotowanie zaczynamy od podgrzania odrobiny mleka i rozpuszczenia w nim czekolady. Przestudzoną masę czekoladową miksujemy z serkiem mascarpone. Na wierzchu układamy owoce i całość wstawiamy do lodówki minimum na godzinę.
A potem już tylko cieszymy się nieziemskim smakiem i zachwytami naszych gości 😉
Pozdrawiam Was serdecznie,
Anwen
Komentarze
Wygląd super! Zapiszę sobie i kiedyś spróbuję zrobić:)
Milion kalorii – brzmi kusząco 😀 😀
Fajnie ze o tym piszesz ale w sumie wolalabym cos wlosowego a takie posty jako dodatek, a ostatnio wiecej piszesz o innych rzeczach.
taką decyzję podjęłam już w styczniu 🙂 http://www.anwen.pl/2017/01/pomoz-mi-rozwijac-bloga-wypenij-krotka.html że będę pisać o czym będę chciała, nie zastanawiając się czy to jest o włosach czy nie, a że ostatnio akurat częściej jest o innych rzeczach to tak po prostu wyszło 🙂 nie planowałam tego
Uwazam, że takie posty powinny być na Twoim drugim blogu. Tutaj wiele osób przychodzi by znaleźć odpowiedź na problem włosowy, niekoniecznie chce się przebijać przez tarty czy peelingi. Podobają mi się te posty, ale przecież masz drugiego bloga na takie rzeczy. Trochę ten blog traci na profesjonalizmie, za który wiele osób Cie ceniło.
Drugiego bloga już od dawna nie ma i nie będzie, taką podjęłam decyzję i informowałam o tym już w styczniu 🙂
Oj tam. Super, że są inne posty. Każdemu nie dogodzisz 🙂
Ja ostatnio robiłam tartę z brzoskwiniami. Tym razem bez mleka, bez białka jaja kurzego – tak by uczulony synuś mógł spróbować. Teraz może skuszę się na twój przepis 🙂
Ach to "narzekactwo" 😉 Anonimie zawsze możesz nie czytać postów, które Cię nie interesują. Ania wspominała, że będzie tu pisać o wszystkim, więc nie wiem dlaczego dziwne pretensje…
Jak to dobrze, ze to jest blog Anwen i ona sama moze decydowac o czym pisac, a nie musi zastanawiac sie czy kazdemu spodoba sie niewlosowy post. Tarta wyglada pysznie, sama czesto jem takie cuda 🙂
Ludzie..jeszcze zacznijcie dyktować Anwen co ma robić 😛
dla mnie blog jest zaje**sty, z każdym wpisem. Pozdrawiam!
A ja się trochę nie dziwię takim komentarzom. Na większości włosowych blogów pojawia się coraz więcej niewłosowych postów. Jeżeli kogoś nie interesują przepisy, pielęgnacja twarzy, urządzanie mieszkania czy moda to może czuć się rozczarowany takimi postami
Tez zauwazylam, ze sporo blogow wlosowych zmienia sie na lifestyle ale byc moze powoli temat wlosow sie wyczerpuje. Ile tak naprawde mozna pisac o tym samym,oleje maski recenzje, moglo sie to przejesc po kilku latach. Mi osobiscie podobaja sie inne wpisy, chyba po drastycznym scieciu wlosow (prawie 30cm) przestalam byc 100% wlosomaniaczka i lubie poczytac o czyms innym.
Anwen się zmieniła a wraz z nią jej blog. Jak ktoś wyżej wspomniał, ileż jeszcze można pisać o włosach, to jest już jedno i to samo… nie rozumiem pretensji o to, że ktoś się zmienił, rozwija się, przecież takie jest życie. Lepiej że pisze o czymś co ją interesuje, niż na siłę byle by było. Poza tym, widać że i czytelnicy bloga chętnie komentują i czytają niewłosowe posty.
Po inne lifestylowe wpisy chetnie wchodze na blogi dziewczyn, ktore naprawde sie temu poswiecily I sa ekspertkami-taki jak Anwen byla expertka wlosowa. Zgadzam sie z dziewczynami – oczywiscie ze anwen moze pisac co chce bo to jej blog. Ale wchodzilam tu na posty o wlosach, wlosowe historie, ktorych brakuje, udane I nieudane wlosowe eksperymenty…Postow takich teraz brak, a inne – no niby milo ze sa, ale jak bede chciala inspiracji kuchennych czy interior, to bede ich szukac na blogach stricte temu poswieconych. A poki co – ide w poszukiwaniu nowego wlosowego go-to blogu. Bo macie racje, jak mnie nie interesuje to nie musze czytac.
jak można być ekspertem w dziedzinie lifestyle?:P
Ludzie, a co wy tylko włosami żyjecie? To już nie można napisać innego wpisu, tylko na temat włosów? Milion razy już anwen pisała o włosach. W końcu ile można wymyślać czegoś nowego w pielegnacji czy fryzurze. Z tego co zdążyłam zaobserwować to chyba odbiorcami są wyłącznie kobiety – nie interesuje Was pielęgnacja twarzy, czy chociażby ten przepis na tartę? Co z tego że to blog wlosowy? Anwen ma na siłę wymyślać tematy o włosach, żeby was co niektórych zadowolić? Jak się robi coś na siłę – przestaje to być pasją! Dajcie spokój anwen i pozwólcie pisać jej o czym ma ochotę. Wtedy każdy blog ma sens. Nawet gdyby zrezygnowała z tematów wlosowych na rzecz innych – jak to zostało we wcześniejszych komentarzach ujęte – lifestylowych – nie interesuje Cię? Nie czytaj.
Anwen, dla mnie super sprawa, że nie piszesz tylko o włosach. Taka odskocznia i Tobie się przyda. I chociaż nie interesuję się zbytnio tematyką kulinarną, Twój wpis nie wzbudził we mnie żadnej frustracji.
Ja mam takie podejście – nie interesuje mnie – nie czytam. Polecam.
Anwen i inne czytelniczki! Potrzebuję pomocy od zaraz :'( Chodzi o henne khadi… Wczoraj pierwszy raz pohennowalam wlosy henna jasny braz (mój naturalny to ciemny blond (mysi)) wyszedł mi kolor podobny do koloru Emmy Stone czyli ciemny rudy… Bardzo proszę o pomoc… Ile henna będzie się trzymała na wlosach (trzymałam ja 1 godzine)? Jak zmyc ja z wlosow? Czy będzie się wyplukiwala do rudosci?
PS. Nie dalam hennie wezrec się we włosy bo od razu po zmyciu i zobaczeniu efektu użyłam wlosy i naolejowalam na cala noc!
PS2. Chcę wrócić do naturalnego koloru
Myślę, że nie powinnaś się martwić, bo zrobiłaś dużo, żeby osłabić działanie henny 😉 Po 1 trzymałaś ją bardzo krótko, bo godzina to mało, po 2 umyłaś włosy, co też jest ''zakazane'' 😉 I pierwsza henna z zasady trzyma się krótko na włosach. Jeśli będziesz często myła włosy, to po 3 tygodniach powinna się sporo wypłukać, ale czy włosy wrócą całkowicie do dawnego koloru, to nikt ci nie da gwarancji. Mogą gdzieniegdzie przebijać rude refleksy.
Kiedyś przeczytałam, że farba się szybciej zmywa, jak się myje włosy szamponem przeciwłupieżowym, ale nie wiem czy na hennę też to działa.
Żeby szybciej zmyć henne dodawaj do masek zwykłe drożdże i olejuj włosy przed każdym myciem, w ciągu 2-3 tygodni powinno się wypłukać (jesli twoje włosy nie są zniszczone) tylko leciutki rudy połysk zwłaszcza w słońcu może pozostać
Dziękuję za porady! A warto robić płukanki z colą i borasolem? Czy to naprawdę działa?
Przeczytaj wpis o wyplukiwaniu henny na blogu kascysko
Wypróbuję 😉
Kurcze, a można wiedzieć kto u ciebie gotuje? Ja wykonuję ten czynność codziennie i szukam jakiegoś wyjścia 🙂
czasem ja, czasem mąż, a czasem jemy na mieście 😉 etatowej kucharki nie mamy 😛
a zamawiasz czasem catering?
Wygląda świetnie i pysznie. Na pewno zrobię!
O jaki fajny szybki i przepis, do tego zapowiada się smacznie, więc z pewnością wypróbuje 😉 Tylko mam wątpliwości co do zapiekania herbatnikowego spodu, po co to robić skoro i tak się później całość wkłada do lodówki?
wiesz co sama się nad tym zastanawiałam, więc sprawdziłam i w innych przepisach było, żeby podpiec, następnym razem spróbuję bez tego 🙂
Ja robię podobny spód na ciastkach (markizy), maśle i gorzkiej czekoladzie i wstawiam na 30 min do zamrażarki zanim wyłożę krem 🙂 też wychodzi super i jest jeszcze szybciej 😉
wypróbuję w weekend wersję z zamrażaniem, bo przy tych upałach włączanie piekarnika nawet na kilkanaście minut byłoby szaleństwem 😀
Wygląda smakowicie! Na pewno wypróbuję 😀
składniki kupione, będę robić, z tym że kupiłam białe czekolady
Na spód dałam podwójną ilość składników, bardzo smaczna ta tarta, dzięki za przepis.
O jaaa, akurat mi się takiego czegoś chce ;d
W sam raz na upał, do tego szybko się robi, ja bym tam dała malin <3
i może miętę!
też chciałam maliny, ale akurat nigdzie w pobliżu nie było :((
A może dodać jedna czekoladecgorzką?Będzie bardziej intensywny czekoladowy smak
Wygląda przepysznie! Muszę wypróbować, dopóki są dostępne sezonowe owoce. 🙂
Wygląda cudownie a smakuje pewnie jeszcze lepiej 🙂 Bardzo się cieszę, że Twój blog się rozwija i poszerzasz tematykę postów 🙂
A dziś odebrałam paczuszkę z olejem Mango do średnioporowatych włosów i jak na razie jestem zachwycona tym jak pięknie go zapakowałaś, jak pięknie wygląda buteleczka, jak cudownie pachnie i jak fajnie jedna pompka wygładza włoski na sucho bez sklejania czy obciążania :))) Nie mogę się już doczekać efektu po normalnym olejowaniu <3
Shayla
jem oczyma ! aaaaa
troche mi przykro, bo zaczynalam od tego bloga swoją przygode z wlosomaniactwem a mam wrazenie (i po rozmowie z kolezankami nie tylko ja) ze umiera ten blog… rozumiem chwilowe milczenia np przeprowadzka, otwarcie sklepu ale mam wrazenie jakby Ci sie juz nie chcialo pisac o wlosach, probowac nowosci, rzeczy typu DIY, w ogole nic nie piszesz o swojej pielegnacji wlosow. duza szkoda. wiele blogow dotyczy włosów i cery np. – super ze masz nową pasję:) ale remont,ciasto… 🙁
ale dlaczego jest Ci przykro, ze piszę o tym co mnie ciekawi i dla mnie jest ważne? 🙂 rozumiem, że można nie chcieć tego czytać, że można w ogóle nie chcieć już czytać mojego bloga, ale dlaczego jest Ci z tego powodu przykro? 🙂 Blog nie umiera, blog się zmienia, bo ja się zmieniłam i jak słusznie zauważyłaś moje życie od dawna nie kręci się już wokół włosów, więc i pisanie o czymś na siłę mnie nie kręci 🙂 Zamiast zamartwiać się tym, że mój blog Ci (Wam) już nie odpowiada chyba lepiej poszukać innych, tych stricte o włosach i czytać to co Cię rzeczywiście interesuje, a mnie i mój blog zostawić w spokoju osobom, które chcą czytać o ciastach i remontach 😉
Podtytułem bloga jest "Jak dbać o długie włosy?". Część Twoich stałych czytelników po prostu jest zawiedziona, tym że ich guru włosowe przestaje pisać o włosach, a o tym do tej pory był ten blog. Mnie też np. nie interesują posty o ciastach i remontach. Wiem, że blog to jest przede wszystkim biznes. I jest to Twoja sprawa o czym piszesz, ale zdecydowanie nie jest na miejscu pisanie komentarzy w stylu "jak się nie podoba to znajdźcie sobie inne blogi, a mój zostawcie w spokoju"
od pół roku szukam kogoś kto zmieniłby mi szablon, niestety to nie takie proste jak widać, a w tym nawet loga sobie sama podmienić nie umiem mimo, że od stycznia mam je gotowe. I bardzo się myślisz, bo jeśli bloga traktowałabym jako biznes to właśnie pisałabym o włosach, bo to by mi się najbardziej opłacało, ale wolę, żeby pisanie sprawiało mi po prostu przyjemność niż dawało zyski.
Co do komentarzy nie na miejscu to moim zdaniem Wasze takie właśnie są, bo jak idę do kogoś do domu i coś mi się tam nie podoba to nie narzekam właścicielom by np. przemalowali ściany na taki kolor bym to ja była zadowolona 😉 Dla mnie to właśnie taka sytuacja i nie rozumiem skąd przekonanie o prawie do narzucania blogerowi o czym może, a o czym nie powinien pisać.
Brawo Aniu!
Dobrze robisz, trzymam kciuki za Ciebie ;*
dokładnia Ania, Twój blog Twoja sprawa o czym piszesz, w końcu to przede wszystkim autorowi blog ma sprawiać przyjemność. Zresztą o czym byś nie pisała, wszystkim nie dogodzisz – ja znowu włosowe wpisy rzadko czytam 🙂
Czyli nie zależy Co na czytelnikach, którzy są zainteresowani wpisami włosowymi?
Zależy mi na czytelnikach, którzy chcą czytać mojego bloga 🙂 a nie na takich, którzy chcą mi dyktować o czym mogę pisać, a o czym nie
I bardzo dobrze, że rozwijasz blog. Jestem początkującą w temacie włosów (włosomaniaczką jeszcze nie 🙂 ) i dużo czytam twoich postów o włosach, ale też inne wpisy są bardzo fajne. Np. tartę zrobiłam w poniedzialek dla rodziców i wyszła super. Fajnie, że są takie posty, bo świat nie kręci się tylko wokół włosów, są też inne sprawy.
Ja się cieszę, że sa inne wpisy. Czuję się trochę jakbym miała obsesję na punkcie dbania o wlosy, Co ja mówię, ja już ją mam. Dlatego lubię czasem przeczytać o czymś innym. Coraz częściej widzę ze wlodomaniaczki dystansuuja
się do wlosow i dochodzą do wniosku ze wlosy sa dla nich a nie one dla włosów. Mnie pewnie jeszcze czasu to zajmie,jak codziennie nie zrobię czegoś z włosami czuję się dziwnie. Teraz jestem chora i już nie mogę wytrzymać kiedy zrobię maskę. :/ chce być normalna
anonim 11:38 a ja nie czytam wpisów włosowych, ale nie narzekam ze tu sa. Logiczne, ze wszyscy nigdy nie beda zadowoleni.
Ale ja też nie narzekam 🙂 Napisałam tylko, że rozumiem czemu niektórzy stali czytelnicy są zawiedzeni.
Swoją drogą to ten blog od zawsze był blogiem włosowym, skoro nie czytasz takich wpisów to co tu robisz?
Aniu odpisałaś mi (zacytuję, bo na ten framgnet chciałabym jednak odpowiedzieć) – "Co do komentarzy nie na miejscu to moim zdaniem Wasze takie właśnie są, bo jak idę do kogoś do domu i coś mi się tam nie podoba to nie narzekam właścicielom by np. przemalowali ściany na taki kolor bym to ja była zadowolona 😉 Dla mnie to właśnie taka sytuacja i nie rozumiem skąd przekonanie o prawie do narzucania blogerowi o czym może, a o czym nie powinien pisać."
otóż, dla mnie jeśli przychodze i wypowiadam się w komentarzu najzwyklej na świecie – że mi poprostu szkoda że mam POCZUCIE, że ten blog (blog o włosach! itwój a nie innych – bo że inne są to wiem) umiera, to mam do tego cholerne (sic!) prawo jako osoba go czytająca. mam prawo mieć jakieś związane z tym emocje i co więcej je wyrazić (oczywiście w niegresywny sposób).
dalaś przykład z metaforą zmieniania ścian ukogoś – ja to widze torchę inaczej: ktoś zaprasza mnie np. na wege obiad a przychodzę i jest mięsny grill. albo ktoś zaprasza mnie na wesele a jest tylko parapetówka. itp itd. stąd sobie pozwoliłam na swój subiektywny komentarz.
a jeszcze co do tego "ja cis ieniepodoba to idz stąd i daj spokój mi i reszcie" dla mnie jeśli odwiedzam twojego bloga, korzyść może być obupulna. dla twoich statystyk, bycia znaną itp – moje czytanie też ma znaczenie (jeśli nie, to nie wiem za kogo masz osoby kotre cie czytają…) i dla mnie oczywiście wielka korzyść – dowiaduję się rzeczy cennych o włosach, poza tym lubię twój styl pisania generalnie i mam przyjemność w czytaniu. więc traktowanie mnie w ten sposób jest moim zdaniem nie w porządku i też – w moim odczuciu – niepodobne do wszelkich twoich komentarzy więc uznam że poprostu emocjonalne, a to się zdarzyć może każdemu;) pozdrawiam.
wciąż się nie zgadzam i jeśli jesteśmy przy wegańskich metaforach to dla mnie jest to sytuacja taka jak wtedy gdy miałabyś przyjaciółkę wegankę, która stwierdziła, ze jednak będzie jadła mięso, a Ty miałabyś do niej o to pretensję czy też byłoby Ci przykro.
Już w styczniu wyraźnie napisałam, że blog będzie o wszystkim, że nie mam zamiaru pisać wyłącznie o włosach, więc jasne to było dla mnie, że jeśli komuś się to nie podoba to zwyczajnie przestanie mnie czytać. Ja nie piszę bloga dla statystyk. Nie liczby się dla mnie liczą, a przyjemność z pisania. I miło by mi było, gdyby zostały tu tylko te osoby, które czytają mnie również z przyjemnością. Nawet jeśli miałaby ich być tylko garstka 🙂
ne neguję twojej decyzji o pisaniu o wszystkim. co więcej, nie mowilam ze takie wpisy ą dla mnie cyzms złym-ale pisałam o BRAKU wpisów włosowych, których mi brakuje, ktorych juz prawie nie ma. to raz. a dwa, jesli bylabym weganka czy wege jak moja przyjaciolka to jasne ze byloby mi przykro i jej bym to powidziała – NIE jest to jednoznaczne z mowieniem jej co ma robic. 🙂
Mi się wydaje Anwen, że źle odbierasz te komentarze. Nikt Ci tutaj nie narzuca o czym masz pisać. Twoje odpowiedzi sugerują, że nie zależy Ci na czytelnikach zainteresowanych tematyką włosową i szczerze to trochę mnie to Twoje podejście zabolało bo jestem czytelniczką Twojego bloga od kilku lat i teraz dowiaduję się, że niespecjalnie zależy Ci na tym, żebym tutaj została. Naprawdę bardzo mi przykro
Anonim z 8/08 o 00:29h i inni,
Wydaje mi się, że nie potraficie czytać ze zrozumieniem. "Twoje odpowiedzi sugerują, że nie zależy Ci na czytelnikach zainteresowanych tematyką włosową" – nieco wyżej masz odpowiedź Ani, z której można wywnioskować coś innego: "Zależy mi na czytelnikach, którzy chcą czytać mojego bloga". Blog to całość, to tematy włosowe, lifestyle czy chociażby kuchnia, bo takie posty pojawiają się tu coraz częściej. Anwen zależy na ludziach szanujących jej pracę, a takie komentarze wcale nie są tego oznaką. Skoro tu jesteście to znaczy że lubicie to co proponuje, jeśli interesują was tylko włosy proponuje uzbroić się w cierpliwość albo skonsultować inne blogi o tematyce stricte włosowej.
szkoda ze malo nowosci wlosowych..i malo zdjec
Tyle jest innych blogów wlosowych. Sophie czerymoja, blond hair care, martusiowy kuferek, blomdeme, więcej nie pamiętam, ale Ty jako zapalona wlosomaniaczka z pewnością kojarzysz więcej haseł a i google przyjdzie z pomocą. Polecam zajrzeć na tamte blogi, ale uprzedzam, że tam też poruszane sa czasami inne tematy, żebyś nie była zawiedziona. W takiej sytuacji przefiltruj wpisy i skup się tylko na wlosowych. A tak poza tym to pozwól blogerom pisać o czym chcą i na co mają obecnie ochotę. Nikt nie ma ochoty pisać czegoś na siłę. Mam nadzieję, że pomoglam, pozdrawiam.
Mam problem ze szczotką finger brush. Wyczyściłam ją najpierw delikatnie z kurzu, następnie umyłam szamponem, a szczotka zaczęła okropnie śmierdzieć. Nałożyłam szybko jeszcze odżywkę z tej samej gamy zapachowej, ale nic. Na następny dzień, czyli dzisiaj umyłam ją jeszcze raz, ale dalej nic się nie zmieniło 🙁 Szczotka jest już sucha, ale ten nieziemski smród został ;(( Miał ktoś podobne przeżycia? Czy to jakaś wadliwa szczotka? Macie pomysł o co może chodzić? Zrobiłam wszystko tak jak opisywała Anwen w swoim poście, ale ona nic nie pisała o zmienionym zapachu. Nie wiem, czy są jeszcze jakieś rady na to, czy mogę ją reklamować…
u mnie nic takiego nigdy się nie działo 🙁 a w jakich warunkach schła? może było zbyt wilgotno i trwało to za długo? próbowałaś może ją porządnie wywietrzyć + np. spryskać wodą z olejkiem eterycznym? napisałabym też do sklepu, bo może to rzeczywiście tylko jakiś wadliwy egzemplarz
Dziękuję za odpowiedź 🙂 Schła w suchym miejscu i wyschła bardzo szybko, bo teraz są ogromne upały. Wymyłam ją wczoraj jeszcze raz, znowu innym szamponem, zostawiłam ją i dzisiaj rano jak sprawdziłam okazało się na szczęście, że cały ten okropny zapach wywietrzał. Nie mam pojęcia czym to było spowodowane, ale faktycznie rozważałam już pisanie do sklepu. Ale aż boję się ją myć ponownie :p
Anwen, próbowałaś wody ryżowej na porost włosów? Dużo vlogow na ten temat jest na yt, ale liczę na Twoja opinie 🙂
na porost nie 🙂 ale jako płukankę na długości tak
Czy ktoś się orientuje, czy podczas brania lekow z grupy ssri, dokładnie seronil, pojawia się wypadanie włosów?
U mnie sie pojawiło 🙁
Ja brałam ten lek i wlosy mi w ogóle nie wydały, więc myślę że to zależy od organizmu. Warto pamiętać ze już sam stres może powodować wypadanie włosów, a pewnie sie dużo stresujesz.
Brałam Seroxat i Setaloft, potem Parogen, potem Fluoksetynę, wreszcie stanęło na Efevelonie. Grzywę zawsze miałam jak u tarpana i nic mi nie wypadało. Kwestia bardzo indywidualna zatem. Życzę powodzenia w leczeniu.
Wypróbowałam i wyszło super! Tylko że z malinami ponieważ akurat miałam 🙂 dziękuję za szybki przepis, trafia do ulubionych 😀
Moja tarta właśnie wstawiona do lodówki, jutro w pracy nastąpi degustacja 🙂 Jak zobaczyłam przepis, to wiedziałam, że muszę ją zrobić i to nie może czekać na jakąś specjalną okazję i gości – można wszak poczęstować kolegów w pracy (robienie jej tylko dla siebie i męża byłoby bardzo niebezpieczne).
Bardzo lubię czytać Twojego bloga, Aniu, również te inne, niewłosowe wpisy (o pielęgnacji włosów napisano już tak wiele, jeśli ktoś potrzebuje informacji na dany temat, wystarczy aby przejrzał bogate archiwum). A to przede wszystkim z ogromnej sympatii dla Ciebie, w Twoich tekstach można wyczuć zabarwione zdrowym dystansem do siebie poczucie humoru, które bardzo mi odpowiada. Lubię również Twoją lekkość wypowiedzi. Zwyczajnie z przyjemnością czytam teksty pisane przez przesympatyczną, mądra, zdolną i poukładaną osobę 🙂 Byłam pełna podziwu czytając wpis o malowaniu ściany w sypialni, jesteś niesamowita! Ubawiłam się tymi matematycznymi wyliczeniami i podziwiałam Twój upór i pomysłowość w wybrnięciu z błędnych założeń. Ja zapewne bym się poddała.
Najważniejsze to robić w życiu to, co sprawia nam przyjemność. To banał, ale przecież wystarczy nie czytać, jeśli komuś tematyka nie odpowiada. Co mają na celu krytyczne komentarze?
Pozdrawiam,
Magda
Tarta wyszła naprawdę pyszna i udostępniłam go dalej 🙂 Dzięki, Aniu że się nim z nami podzieliłaś!
Magda
Kurcze, ta tarta wydaje się przepyszna! Nie jestem co prawda mistrzem kuchni, ale przepis wydaje się na takim poziomie, że chyba nawet kompletny laik dałby sobie radę, więc i ja będę musiała spróbować. 😉 I mnie trochę też brakuje tych włosowych wpisów, ale jak ktoś dobrze zauważył, to ile można o włosach pisać! 😉 Zresztą jak będę chciała coś o włosach poczytać to wrócę do Twoich poprzednich wpisów, bo jeszcze tyle zostało mi ich do przerobienia, czasem nawet powtórnego. 😉 A blogi lifestylowe też lubię czytać i dlatego myślę, że nie mam powodów, żeby opuścić czytanie Twojego bloga. 😉 Pozdrawiam! 🙂
Wygląda smakowicie 🙂 Chętnie bym spróbowała takiej tarty.
Jeśli gotujesz rzadko to co jadacie na obiady?
o to samo chciałam zapytać:)
może mąż Ani gotuje…
Przecież ma męża, może to on gotuje?
Jeśli zadajesz takie wscibakie pytania jak bardzo znudzona jesteś swoim życiem? Po pieresze bez obiadu człowiek przeżyje, po drugie moze mąż ma bakcyla do gotowania? Mężczyźni są najlepszymi kucharzami na świecie. Po trzecie zawsze można gdzieś wyjść i cos zjeść.
To musisz być beznadziejną żoną i matką skoro nie gotujesz obiadów, współczuję mężowi i dziecku, bo nie ma to jak prawdziwy domowy obiad bez gotowców chemikaliów. Brać się za zakładanie rodziny, a tej rodzinie porządnego obiadu codziennie czy co drugi dzień nie zrobić, to trochę śmiech na sali, ah te współczesne kobiety, co firmy prowadzą, blogi prowadzą, a przygotowanie zwykłego obiadu przerasta 😉 Jak się nie umie gotować, to może warto się nauczyć, a nie "ja nie umiem" i tyle. Toś beznadziejna żona i matka, jak nie umiesz. Wszystkiego da się nauczyć, a facet i dziecko będą szczęśliwsi. O ile już mąż na mieście "obiadów" nie jada… 😉 Tartą czekoladową się biedak nie naje, dziecko również. I jeszcze jedno, tarta z glutenem? A coś pisałaś, że nie możesz go jeść? Czyli jednak możesz, skoro robisz jedzenie z glutenem, bo "raz można"? To tylko mówi o tobie, że jesteś jedną z tych sezonowych niejadków glutenu, bo to akurat takie super modne. Gdybyś go naprawdę nie mogła jeść, to i tarta czekoladowa byłaby niemożliwa. Ale rozumiem, moda rządzi się swoimi prawami, za jakiś czas będzie modne niejedzenie jeszcze czegoś innego, to też nie będziecie tego jedli, gadali farmazony o szkodliwości i każdy okaże się nagle, jest na to uczulony 😉 Obiady nauczyłabyś się wreszcie gotować, a nie takimi głupotami głowę zaprzątać, bo naprawdę, wstyd nie umieć dla rodziny ugotować. No mąż to się kolegom na pewno nie chwali, że żonka ugotować nie umie i nie gotuje.
Faktycznie, bo umiejętność gotowania jest najważniejszym wyznacznikiem tego, czy jest się dobrą żoną i matka… Mam nadzieję, że ten komentarz to próba prowokacji albo żart, a jeśli nie to współczuję takiego ograniczonego sposobu myślenia. Pozdrawiam 😉
Pomijając już fakt, że małżeństwo polega na wzajemności i współpracy i czemu to nie może dotyczyć również kwestii gotowania?
Chyba w życiu nie przeczytałam czegoś równie bezczelnego :O
Anwen, na Twoim miejscu zablokowałabym możliwość anonimowych komentarzy, niech przy każdej opinii pojawia się imię i nazwisko 'mądrego', który sunie z takimi tekstami.
Pozdrawiam!
omg,anonimku pojechałaś po bandzie…jednak niestety muszę się z tobą zgodzić.Pracuje w przedszkolu i jestem przerażona tym jakie są teraz młode matki.Nie wiem od czego to zależy.Sama jestem jeszcze młoda(35) i z przyjemnością nauczyłam się gotowania,pieczenia a nawet robienia przetworów.Ostatnio poprosiłam pewną mamę-tzw kobieta sukcesu,firma,super fura itp-aby wszyła gumkę w spodnie dresowe synka,bo mu ciągle spadają,to spojrzała na mnie z przerażoną miną i wyjęknęła-ale ja nie umiem,a babcia jest daleko.Myślałam,ze spadnę z krzesła.I to niestety nie odosobniony przypadek.
Ola
Kobieto, mamy XXI wiek! Jeśli dla Ciebie żona to synonim kucharki, ktoś Cię oszukał.. Serio, wyjdź czasem z kuchni i zrób coś dla siebie, może obniży to poziom Twojej frustracji.. Powodzenia!
Aż ciężko się odnieść do tak żenującego komentarza 😀 Który mamy rok? Bo wydaje mi się, że już od dawna mamy równouprawnienie i nie jest tak, że kobieta jest tylko od rodzenia dzieci, sprzątania i gotowania.
Ja Ci polecam zająć się swoim życiem. Chyba nic więcej nie warto pisać
Musisz być bardzo nieszczęśliwym człowiekiem, że trwonisz czas na takie posty.
Jestem w szoku. Nie dajcie się kobiety stłamsić takim osobom. Jeśli jesteś anonimie kobietą, to tym bardziej mi wstyd za ciebie.
Halo, policja? Proszę przyjechać na blog Anwen! Kobieta nie gotuje codziennie obiadu! Powtarzam, nie gotuje obiadu!!!11oneone
Ja nie wiem drogi anonimie (10:37) czemu się jej czepiasz. Rodzina to więcej niż jedna osoba i ja bardzo dobrze Anwen rozumiem, bo sama też gotuję rzadko. Zazwyczaj na zmianę z narzeczonym, a i czasem do teściów się wybierzemy na obiad i nie widzę w tym nic złego. Jeśli on ma wolny dzień to on gotuje, ja zazwyczaj gotuję w weekendy, a jeśli oboje jesteśmy w pracy to też gotuję ja, bo szybciej wracam do domu niż on. Ten komentarz to albo jakiś fake, albo jakaś kura domowa pisała, która w życiu potrafi tylko prać, gotować, sprzątać i zajmować się dziećmi… a gdzie spełnienie zawodowe? Gdzie rozwój osobisty i pasje? Autor/ka musi mieć bardzo smutne życie. Współczuję z całego serca.
Shayla
Mnie byłoby jednak wstyd, gdy siedziałabym w domu, mąż chodziłby do pracy normalnie, a ja po jego powrocie nie zrobiłabym głupiego obiadu, żeby miał coś pożywnego po całym dniu harówki. I tak jeśli ktoś siedzi w domu w domu, to może się nauczyć gotować, to nic trudnego, a i czas na to wtedy jest. Nie trzeba być kurą domową ani nie wyłazić z kuchni by umieć coś ugotować rodzinie. Kobieta – kucharka, już nie przesadzajcie, tu chodzi o zwyczajne nauczenie się gotować dla swojej rodziny, a to bardzo przydatna umiejętność, która nie zamieni kobiety w kurę domową w podartych kapciach. I jeśli już piszecie o równouprawnieniu, to jeśli facet chodzi na pół dnia do roboty, żona od czasu do czasu w domu paczki powysyła, to słabo jeśli to mąż po powrocie z roboty jeszcze gotować, może warto, żeby w ramach równouprawnienia w takim przypadku, gotowanie poszło – raz on, raz ja.
zacytuję samą siebie:
ANWEN31 LIPCA 2017 13:05
czasem ja, czasem mąż, a czasem jemy na mieście 😉 etatowej kucharki nie mamy 😛
Kolejna osoba, której się wydaje, że praca inna niż fabryka od szóstej do fajrantu, co gorsza w domu, to nie praca. Jeżeli sądzisz, Anonimie, że prowadzenie firmy to "wysłanie paczki od czasu do czasu", to gratuluję orientacji w rzeczywistości. Ale spokojnie, przecież wszystkiego można się nauczyć, więc i nad kulturą osobistą da się popracować, jeśli tylko się postarasz. Skoro już tak znakomicie gotujesz, to teraz możesz doszlifować również tę cenną umiejętność.
Gdzie wyście wszyscy przeczytali, że Ania nie gotuje/nie potrafi gotować? Wywnioskowaliście to z tego: "Nie jestem nawet przeciętną kucharką, bo gotuję rzadko i nie oszukujmy się słabo" ? My kobiety mamy tendencję do zaniżania swoich zdolności, jestem pewna, że więszkość 'anonimów-dobra rada' nie gotuje lepiej od autorki bloga, a jeszcze mają czelność się czepiać.
Anonimie z 7/08 o 10:42, znasz Anwen tak dobrze, że znasz jej rozkład dnia i wszystkie zajęcia ("jeśli facet chodzi na pół dnia do roboty, żona od czasu do czasu w domu paczki powysyła, to słabo")?
Kurwa, ludzie, jesteście beznadziejni! Dziewczyna dzieli się z Wami swoją wiedzą i radami od tylu lat, a takie komentarze-szmaty dostaje. Zamiast cieszyć się z nowego przepisu, a jeśli temat nie interesuje – post po prostu ominąć rzucacie takie świńskie hasła, że włos się na głowie jeży! I oczywiście wszystko pod płaszczykiem anonimowości, bo wstyd jest napisać taki komentarz kiedy jest opatrzony imieniem i nazwiskiem, albo pseudonimem używanym w sieci…
To jest deprecjonowanie pracy kobiet. Pracującemu z domu mężczyźnie nikt by nie powiedział, że skoro siedzi cały dzieć w domu, to mógłby coś ugotować wracającej z pracy żonie. Bo inaczej żona zacznie "jadać obiady" na mieście.
no nieźle.. rola żony i matki sprowadzona do gotowania. kwintesencja dobrej żony to dobra zupa. współczuję Pani.
Karolina a co to da, czy ktoś się podpisze czy nie? Wezwiesz wtedy na niego policję albo dowiesz się jaki ma adres i przyjedziesz mu wytłumaczyć?
To nie jest ważne czy ktoś komentuje z "anonima" czy nie, bo kulturę albo się ma albo nie, niezaleźnie od tego pod jakim pseudonimem lub jego brakiem ktoś pisze.
Warto też pamiętać, że tak naprawdę nikt w internecie nie jest anonimowy…
A jednak ludzie bardziej się hamują, jeśli mają się podpisać pod swoją wypowiedzią. Nawet jeśli to tylko pseudonim.
Blondynka, raczej chodzi mi o fakt, że ludzie komentując anonimowo pozwalają sobie na więcej, na bycie chamem. Można w kulturalny sposób kogoś skrytykować, ale pod płaszczykiem anonimowości ludzie robią się bezczelni, bo w końcu nie wiadomo kto to napisał.
Owszem, nikt nie jest anonimowy w sieci, ale jakaś kultura wypowiedzi powinna obowiązywać, a tak debilnego komentarza, od którego wszystko się zaczęło dawno nie widziałam.
Pozdrawiam! 🙂
35 lat to juz nie taka mloda. Ja gotowac nie umiem moj narzeczony gotuje swietnie i lubi to robic wiec po co mam sie meczyc skoro to zadna frajda i nie lubie tego robic? A co do jedzenia na miescie jak ktos ma ochote i mozliwosci finansowe to czemu ma nie jesc obiadow na miescie?
Wiecej luzu, nie kazda kobieta to masterchef i Perfekcyjna Pani domu 😉 M.
No tak, 35 lat to już tylko się do grobu szykować :p
anonim z 7:37 to jakaś małolata.Ale cóż…sama mając jakieś 20 nie wyobrażałam sobie mieć 30 i myślałąm,ze to już będzie beznadziejne życie,a tak na prawdę dopiero mając 30 zaczynam czuć się prawdziwą kobietą i w życiu nie wróciłabym do tych czasów kiedy byłam dwudziestką
mascarpone z czekoladą mmm… i jak tu utrzymać dietę?!
tarta wygląda nieziemsko jednakże bardzo się stęskniłam za jakaś włosową historią 🙂
Włosomaniaczki, czy znacie jakies wartościowe blogi o tematyce włosowej w języku angielskim? ?
science-y-hair, bardzo stary już ale ciekawy blog 🙂
ojaaaa, ale bym sobie zjadła takie ciasto <3
Aniu, kiedy kolejny wpis? Umieram z ciekawości jak sprawdzają się Twoje oleje w pielęgnacji twarzy. A coś mi się wydaje, że kiedyś obiecałaś zrobić taki post 🙂 No i nie pogardziłabym kolejnym przepisem, jak również postem o włosach 🙂 Wszystkie posty czyta się super!!!! 🙂
dziewczyny mam pytanie czy któras z was stosowała kosmetyki z firmy Lanza? przedstawiają się jako kosmetyki naturalne i bardzo mnie ciekawi czy ktoś ich używał szczególnie serię nawilżającą 😉
świetny przepis
Ten mus- niebo w gębie. Borowki idealnie pasuja. Sprobuje nastepnym razem podwojna ilosc musu, bo stosunkowo malo tego wychodzi i tarta znika w 5 min :p Dziękuje za przepis 🙂
Obijasz się z nowym postem 😉
Chciałam wypróbować jutro przepis na słynne oryginalne Cinnabons, ale chyba się wstrzymam i wyczaruję podobną tartę ;3
Zrobiłam, mój Adaś oszalał na jej punkcie 😀
Pyyyyszna i jaka prosta!
Dzięki za przepis, to coś w sam raz dla takiego wybitnego cukiernika jak ja 😉