Jak co roku o tej porze tworzę listy. Miejsc, które koniecznie chcę zobaczyć, spraw, które chcę domknąć, celów do osiągnięcia i planów na najbliższe miesiące. Oczywiście nie będę Wam tutaj o tym wszystkim pisała, ograniczę się jedynie do tych planów, które dotyczą moich włosów. Wstępnie jest ich 10 i choć niektóre z nich mogą być trudne do zrealizowania (bo nie tylko ode mnie zależy czy to się uda) to postaram się zrobić wszystko by się to udało!
1. Zmienić kolor na średni, najlepiej chłodny brąz
To najważniejszy z moich planów i ten, który w dodatku chcę zrealizować w pierwszej kolejności. W zeszłym roku planowałam zrobić to przy pomocy zapuszczania nieco jaśniejszych odrostów. Teraz już wiem, że to nie jest droga dla mnie, bo jeden niefortunny wybór farby może zniweczyć kilkumiesięczne zapuszczanie jak było w przypadku Inebrya. Nie mam już cierpliwości zaczynać od nowa, zwłaszcza, że osiągnięcie wymarzonego koloru zajęłoby mi pewnie ze 3 lata, więc dojrzałam do tego by rozjaśnić włosy nawet kosztem pogorszenia ich kondycji. Oczywiście nie dam sobie włosów ‘spalić’, ale pogodziłam się z tym, że nie będą już w tak dobrym stanie.
2. Znów doprowadzić włosy do ‘idealnej’ kondycji
Stąd też wziął się plan numer dwa, który zakłada powrót do kondycji włosów sprzed ciąży (teraz już nie są takie ‘idealne’) nawet po rozjaśnianiu. Domyślam się, że nie będzie łatwo i być może nie uda mi się tego osiągnąć w 2015 roku, ale przynajmniej wiem co mam robić, żeby się to udało, więc nie przeraża mnie aż tak rozjaśnianie 🙂
3. Opanować wypadanie włosów
To obecnie mój największy włosowy problem. Oczywiście zdawałam sobie sprawę z tego, że po porodzie włosy prędzej czy później zaczną wypadać i że właściwie nie da się tego uniknąć, ale chciałabym opanować je na tyle by nie stracić ‘połowy włosów’. Wcierka, którą testuje na początku dawała świetne rezultaty – po tygodniu było znacznie lepiej, ale niestety przez święta i Sylwestra trochę się we wcieraniu opuściłam i włosy znów zaczęły wypadać w kosmicznych ilościach! 🙁 Na razie się jednak nie poddaję i stosuję ją znów regularnie licząc na ponowną poprawę.
4. Zagęścić włosy
które co prawda jeszcze nie wyglądają najgorzej, ale czuję, że objętość kucyka znów się zmniejszyła (na razie nie mierzę, żeby się nie przerazić). Jeśli więc nie uda mi się zahamować wypadania to chciałabym chociaż przyspieszyć odrastanie nowych włosów tak by za kilka miesięcy znów cieszyć się bujną fryzurą 🙂
5. Częściej olejować
Ten punkt jest ściśle powiązany z punktem 2. Od kiedy przestałam tak regularnie olejować i odżywiać włosy ich kondycja nieco się pogorszyła. Pamiętam też jak kilka lat temu oleje pomogły mi doprowadzić włosy do lepszego stanu po tym jak mocno je zniszczyłam, więc liczę, że i teraz dadzą radę.
6. Częściej nosić rozpuszczone włosy
W domu przy dziecku mam absolutnie zawsze upięte wysoko włosy. Taka fryzura to nie tylko zabezpieczanie przed wyrwaniem ich przez Zuzię (a mała już łapie i mocno ciągnie wszystko co jest w zasięgu jej rąk), ale też przed tym by włosy nie latały po całym domu. Chciałabym jednak częściej nosić je rozpuszczone poza domem, bo w tej chwili niestety zwykle kończy się na tym, że nawet jak gdzieś wychodzę to włosy są spięte, a przecież nie po to je mam by je ciągle chować 😉
7. Opanować do perfekcji jeszcze jedną wyjściową fryzurę
Niedawno udało mi się w końcu nauczyć stylizacji włosów w loki tak bym była z nich zadowolona i by wyglądały dobrze przez kilka godzin, a nawet dni. Mam nadzieję, że w tym roku uda mi się znaleźć jeszcze jedną taką fryzurę pewniaka na większe wyjścia, ale na razie sama nawet nie wiem co konkretnie miałoby to być. Nie chodzi mi o żadne upięcie (patrz punkt 6), ale raczej takie wymodelowanie/wystylizowanie włosów by rozpuszczone dawały efekt WOW.
8. Zminimalizować kolekcję kosmetyków
Ten punkt pojawia się na moich listach praktycznie co roku i jeszcze nigdy nie udało mi się go zrealizować 🙁 Być może w tym roku będzie podobnie, ale przynajmniej spróbuję. Założenie jest proste – oddawać każdy przetestowany i opisany na blogu kosmetyk, który mnie nie zachwycił. Mam w domu ogromną ilość takich właśnie produktów, które działają poprawnie i tylko dlatego się ich nie pozbywam, bo przecież ‘kiedyś je zużyję’. To ‘kiedyś’ zwykle nie następuje i potem kosmetyki trafiają na śmietnik, bo zdążyły się przeterminować. Pora z tym skończyć!
9. Zadbać o odżywianie włosów od wewnątrz
W zeszłym roku z oczywistych powodów nie przeprowadziłam ani jednej kuracji wewnętrznej. Nie piłam ani skrzypokrzywy ani drożdży czy żelatyny. Nawet olej z wiesiołka poszedł w odstawkę. W tym roku chciałabym znów wrócić do tego typu odżywiania włosów, bo chociaż moja dieta jest w 99% zdrowa to mam wrażenie, że włosom dobrze zrobi taki ‘witaminowy kop’. Myślę właśnie nad zorganizowaniem wspólnej akcji tylko nie wiem co takiego chciałabym przetestować 🙂 Może Wy coś podpowiecie?
10. Nauczyć się pleść warkocze
które podziwiam na włosach innych dziewczyn, a które w moim wykonaniu wyglądają jakoś tak nudno i nijako. Niestety nic poza zwykłym warkoczem nie jest na razie w zasięgu moich możliwości, ale planuję to zmienić 🙂 Myślę, że za kilka lat ta umiejętność przyda mi się też do zaplatania włosów Zuzi, więc tym bardziej mam motywację by akurat ten plan wprowadzić w tym roku w życie.
Ciekawa jestem czy Wy lubicie tak planować 🙂 I co takiego, nie tylko włosowego zamierzacie osiągnąć w 2015 roku?
Pozdrawiam Was serdecznie,