Witaj,
Na wstępie pozdrawiam Cię serdecznie i gratuluję wspaniałego
bloga. Jestem wierną czytelniczką od około 2 lat. Wiele Twoich porad
zastosowałam w praktyce i sprawdziły się idealnie. Miałam piękne długie
włosy (tak właśnie teraz może nieskromnie użyję takich słów). Niestety
wszystko się zmieniło , kiedy zachorowałam na raka. Po operacji,
przeszłam agresywną chemioterapię, która spowodowała utratę wszystkich
włosów. Jak pewnie wiesz włosy są jednym z atrybutów kobiecości, wiec ten
fakt do tej pory stanowi dla mnie wielki problem. Pisze do Ciebie z
prośbą o udzielenie mi porad, które spowodowałyby szybszy porost moich
włosów. Jestem już po leczeniu i zauważam, że cebulki powoli się budzą,
ale idzie to bardzo opornie. Jest wiele kobiet w mojej sytuacji, które
oddałyby wszystko aby znów mieć włosy. Piszę więc w imieniu właśnie
takich osób.
bloga. Jestem wierną czytelniczką od około 2 lat. Wiele Twoich porad
zastosowałam w praktyce i sprawdziły się idealnie. Miałam piękne długie
włosy (tak właśnie teraz może nieskromnie użyję takich słów). Niestety
wszystko się zmieniło , kiedy zachorowałam na raka. Po operacji,
przeszłam agresywną chemioterapię, która spowodowała utratę wszystkich
włosów. Jak pewnie wiesz włosy są jednym z atrybutów kobiecości, wiec ten
fakt do tej pory stanowi dla mnie wielki problem. Pisze do Ciebie z
prośbą o udzielenie mi porad, które spowodowałyby szybszy porost moich
włosów. Jestem już po leczeniu i zauważam, że cebulki powoli się budzą,
ale idzie to bardzo opornie. Jest wiele kobiet w mojej sytuacji, które
oddałyby wszystko aby znów mieć włosy. Piszę więc w imieniu właśnie
takich osób.
Pozdrawiam Cie gorąco
Marta
MOJA PORADA:
Wiem, że to trudny temat, ale dostałam już bardzo wiele maili podobnych do tego od Marty i chyba pora poruszyć go na blogu. Przede wszystkim jak zwykle chciałabym Was poprosić o pomoc. Być może same macie doświadczenie w walce o włosy po chemioterapii lub znacie kogoś kto jest w podobnej do Marty sytuacji i wiecie co w takim przypadku jest najskuteczniejsze. Ja ze swojej strony mogę doradzić jedynie kilka rzeczy:
1. Cierpliwość – włosy po chemioterapii praktycznie zawsze odrastają – zwykle następuje to po około 2 miesiącach od zakończenia terapii. Mało tego – często odrastają grubsze i mocniejsze niż przed, a nie raz także bardziej kręcone. Niestety trochę to trwa i doskonale rozumiem, że dla kogoś w takiej sytuacji to może być niemały problem. Dlatego można spróbować…
2. Przyspieszanie porostu – próbowałam kiedyś skonsultować stosowanie wcierek u osób po chemioterapii z lekarzem niestety udało mi się porozmawiać jedynie z lekarką rodzinną (jej zdaniem nie ma przeciwwskazań), więc nie mogę Wam w 100% powiedzieć czy wszystkie wcierki można stosować w takiej sytuacji. Najlepiej byłoby oczywiście skonsultować to najpierw z lekarzem – onkologiem, ale obawiam się, że nawet oni mogą nie być tego do końca pewni. Ja ze swojej strony mogę polecić raczej te środki, które nadmiernie nie przesuszą nam skóry głowy. Lepiej wybrać np. olej Khadi albo rycynowy czy inną delikatną wcierkę (TUTAJ znajdziecie wiele przykładów) niż mocno alkoholowy preparat. Ważne też by masaż, który robimy w trakcie wcierania był bardzo delikatny.
3. Chronienie przed promieniami – bardzo ważne jest by osłaniać głowę – chustą czy kapeluszem przed słońcem jeśli włosy jeszcze nie odrosły. Dzięki temu unikniemy poparzeń słonecznych, które mogłyby dodatkowo osłabić cebulki.
4. Delikatną pielęgnację – przy takich, odrastających dopiero włosach warto postawić na bardzo delikatne środki myjące. Nie ma też potrzeby stosowania odżywek (poza tymi przeznaczonymi do skóry głowy) dopóki włosy nam nie odrosną.
5. Unikanie zniszczeń – na początku trzeba zrezygnować z farbowania włosów (lekarze nie zalecają stosowania farb przez kilka pierwszych miesięcy po terapii) czy stosowania prostownicy i lokówki. Warto kupić też miękką szczotkę do włosów i zamienić ręcznik na taki z mikrofibry, który szybciej chłonie wodę. Mokre włosy lepiej delikatnie odsączać zamiast je wycierać.
Będę bardzo wdzięczna za Wasze sugestie co jeszcze można by doradzić Marcie i innym osobom w podobnej sytuacji. Być może wiecie też cokolwiek na temat stosowania kuracji wewnętrznych (takich jak picie drożdży czy skrzypokrzywy) o chemioterapii, bo mi niestety nie udało się uzyskać 100% pewnej informacji.
Pozdrawiam Was serdecznie,
Komentarze
nie mam niestety wiedzy w tym zakresie, natomiast chcialabym pogratulowac Marcie wyjscia z choroby 🙂 trzymaj sie
Świetne porady i życzę Marto powrotu do swoich pięknych włosów :*
Sama jestem po agresywnej chemioterapi i mam problem z wlosami.Ale po 6 tygodniach zaczely odrastac,tak jak mowil lekarz. Słyszałam o szamponie do włosow dr. Volff o nazwie Plantur- jeszcze nie stosowalam ale juz zamowilam.
Trzymam za Martę kciuki, jestem pewna, że uda Jej się znów zapuścić długie włosy 🙂 Tylko tak jak piszesz – potrzeba cierpliwości.
Jeśli chodzi o chemioterapię to przyjdzie taki moment, kiedy te włosy po prostu zasypują głowę, tak jak w ciągu kilku dni wypadły, tak dosłownie z dnia na dzień będzie duża różnica. Jeśli chodzi o pielęgnację, to początkowo nie warto pchać w nie chemii i zaleca się naturalne i delikatne kosmetyki np. dla dzieci. Co do farbowania to jest magiczne pół roku, po którym można myśleć o zmianie koloru. I to prawda włosy się często kręcą 🙂
Przede wszystkim zdrowia i wytrwałości!
Jest taka wcierka na recepte – Loxon, moja mama tego uzywala po chemii, przyspiesza porost 😉
Loxon to płyn stosowany przy łysieniu androgenowym, 2% jest sprzedawany bez recepty, jednak ze względu na wiele skutków ubocznych nie zaleca się stosowania go bez konsultacji z lekarzem
Warto dodać, że Loxon jest preparatem doraźnym. Działa tylko kiedy się go używa. Jeżeli się go odstawi to włosy, które wybudził zaraz wypadną. Do tego, jeżeli komuś spłynie preparat po policzku, to niech wyczekuje na pęk włosów w tym miejscu 😉 (to nie jest żart! Loxon zawiera hormony, a to są silne substancje).
Używałam loxonu i nic takiego nie zauważyłam. nieraz mi pociekł, włosy nie wyrosły nigdzie.. przestałam stosować i nadal mam te włosy które urosły i mnóstwo baby hair
Bez sensu… Tyle negatywnych opinii na temat Loxonu… Zapewne wypowiadają się osoby, które w ogóle nie miały bezpośredniej styczności z tym preparatem…
Przykład powyżej: "Loxon zawiera hormony"… Od kiedy minoksidil, etanol, glikol propylenowy czy woda oczyszczona są hormonami? 0.o
Ja się wzbraniałam przed nim przez ponad rok, bazując na informacjach "znachorów" z Internetu i bojąc się rzekomego buszu na brodzie…
WAX ten orginalny jest podobno przeznacozny dla osób po chemioterpaii, ale może lepiej przedyskutować skład np z dermatologiem?
Dokładnie, też słyszałam że WAX jest idealny po chemioterapii. Słyszałam także żeby pić sok z buraka (wydrążyć buraczka wsypać do niego cukru, następnego dnia zrobi się "likier" i wypić) na wzmocnienie włosów. Sama wypiłam takie coś ze 3 razy, więc nie wiem czy daje efekty…
Tak oryginalne, firmowe WAX były przeznaczone dla osób po chemii. Lekarz nie powinien ich zabronić, w końcu było robione dla chorych i odpowiednio przebadane. Nie widziałam jeszcze oryginalnego WAXA w drogerii, tylko w aptekach. Jak mama z nimi się spotkała pierwszy raz to bardzo ciężko było-je dostać w Polsce, ale droga pantoflowa wśród pacjentek działała wyśmienicie. I takim sposobem mama dostała swojego WAXA:)
Dziewczyny ale który wax jest oryginalnym? Na allegro są jakieś za 10 zł, w aptece za ok 30 firmy piomwax, bo biovax to na pewno nie. Wie może któraś jak powinien wygląda oryginał? Oryginał powinien miec w składzie SLS który delikatnie drażni i pobudza cebulki to na pewno, tylko nie wiem której firmy najlepszy 🙂
Moja znajoma jest po chemioterapii.Już na samym początku leczenia poleciłam jej ten apteczny WAX i u niej się sprawdził. Zadziwiała lekarzy swoją czupryną, mało kto wierzył, że to jej własne włosy ( wiadomo, że trochę się jednak przerzedziły ). Była bardzo zdeterminowana i używała tej maski systematycznie ( co robi nawet do dzisiaj ).
Oryginalnym kosmetykiem są maski firmy Pilomax, która jest dystrybutorem WAX-a w Polsce i tylko u na tak się zwie-http://www.pilomax.pl/ zobacz sobie 🙂 Za granicą kosmetyki wyglądają tak (taką maskę miała moja mama):
http://tm0778.webd.pl/WAX%20TREATMENT_FOTO/odzywka_foto3_front%20i%20tyl.jpg
Nasz włosmaniaczkowy Biovax jest jakby inspirowany pierwowzorem, ma trochę zmieniony skład i działa dobrze na sporo ludzi więc może warto i z nim popróbować?
Chyba można ją czasami dostać nie tylko w aptekach, babcia wręczyła kiedyś taką mojemu bratu zapuszczającemu włosy (był nią zachwycony) i kupiła ją w jednym z mnijszych sklepów z mydłem i powidłem w jej dzielnicy, bo w innych nie robi zakupów.
Znajoma opowiadała mi, że jej mamie po chemioterapii włosy pięknie odrosły po tym jak zaczęła smarować głowę olejem rycynowym. Zawsze to jakieś naturalne wyjście, trzeba tylko uważać by nie przesuszyć skóry głowy.
A Marcie życzę z całego serduszka powodzenia!
To może zmieszać olej rycynowy z olejem bazowym? 🙂 np. ze słodkich migdałów 🙂
Ja nie przeszłam chemioterapii, ale przez rok brałam leki, które mocno przerzedziły moje włosy i w niektórych miejscach miałam łyse placki. Gorąco polecam olej rycynowy! Stosowałam go w mieszaninie 1:1 olej rycynowy:olej łopianowy (Nami albo Green Pharmacy) + po 2 krople olejków eterycznych tymiankowego i rozmarynowego. Żeby lepiej się rozprowadzał podgrzewałam wszystko w miseczce z gorącą wodą, wcierałam w skalp, folia, ręcznik i tak chodziłam min. 2 godziny. Po 2 miesiącach nie mogłam zapanować nad baby hair 🙂 Polecam też wzbogacić dietę o oleje, orzechy, produkty zbożowe, siemię lniane, świeże soki – organizm po leczeniu ma duże braki składników odżywczych, więc zanim zobaczymy efekty na naszych włosach minie trochę czasu, ale warto czekać 🙂 Moje włosy zaczęły rosnąć po 2,5 cm miesięcznie, a wysyp baby hair potrafi nieźle dać w kość każdego ranka 🙂
Pozdrawiam i życzę wszystkim dziewczynom siły i wytrwałości!
U mnie w rodzinie ciocia przechodziła bardzo ciężką chemioterapię. Stosując się do porad lekarzy używała delikatnego szamponu i wcierek Radical. Stosowała zawsze zdrową, zbilansowaną dietę. Mimo, że trochę to trwało odrosły jej zdrowe, mocne, piękne włosy. Podstawą jest chyba delikatna pielęgnacja i niestety cierpliwość.
Wlosy mojej znajomej odrosly wlasnie mocniejsze i krécone, piékne ma teraz. Dlugo nosila chustké, nie znam szczególów pielégnacji.
Bardzo ciekawy wpis, wiem że lekarze onkolodzy polecają maski Wax
Życzę pięknych nowych włosów i powodzenia w zapuszczaniu ich, a przede wszystkim zdrowia! 🙂
Myślę, że jakakolwiek naturalna kuracja nie powinna zaszkodzić. Co prawda nie próbowałam, ale na helfy.pl można kupić herbatkę z ziela Eclipta Alba. No i dieta, dieta, dieta – ile zjemy, tyle pójdzie w nasze włosy. Sprawdzić jakie produkty tolerujemy lepiej czy gorzej, poradniki typu: dieta antyrakowa itd. Trzeba wzmocnić organizm przede wszystkim.
Anonimku, niestety chemia tez jest czesto z naturalnych produktow, sa naturalne produkty, ktore moga mocno zaszkodzic nawet superzdrowym osobom, a skladniki moga wchodzic w interakcje z tym co zostalo po chemii w organizmie.Marta-po pierwsze gratuluje wygranej, po drugie moze zrob liste produktow nad ktorymi sie zastanawiasz i przy najblizszej kontroli pytaj lekarza.
Cóż, życzę jej tylko powrotu do zdrowia bo to jest najważniejsze a pixie cut jest mega cute 🙂
Ja mialam trochę inny rodzaj terapii uzupełniającej w trakcie leczenia onkologicznego i bylo to leczenie jodem promieniotwórczym. Włosy wypadały po tym na potęgę, a te co zostały byly w beznadziejnym stanie – ciągnęły się na potęgę. I tak jak anwen pisze, na to tylko potrzeba cierpliwości i odżywiania ich z każdej strony. Ja brałam revalid (lekarz pozwolił), wcieralam khadi, i bardzo delikatnie o chodziłam się z włosami. Te co zostały również scielam na krótko i po miesiącu zauważyłam bardzo duza poprawę. W tym momencie,po kilku miesiacach po leczeniu i skrupulatnym dbaniu o włosy jest juz wszystko ok a baby hair mam tyle ze się obawiam ze zaraz mi twarz zacznie zarastac:). A co do wypadania włosów,wszyacy powtarzają "ze to tylko włosy". Niestety właśnie utrata włosów w sposób okrutny uświadamia chorobę. Trzymam kciuki za wszystkich. Kami
Powodzenia nam wszystkim
Chemioterapia zabija… powoli.
Organizm po "chemii" jest skrajnie wyniszczony, więc nie ma się co dziwić, że włosy (a raczej to, co dopiero odrasta po tym szoku toksycznym) wyglądają marnie. Prawda jest niestety bolesna, takiego organizmu już nigdy nic nie przywróci do formy sprzed leczenia. Mimo, że ciało ludzkie jest wspaniałą maszyną z idealnym komputerkiem, nie zniesie wszystkiego.
I nie ma się co obrażać czy burzyć, taka jest prawda.
Jeśli takie osoby (po chemioterapii i np. promieniach) przejdą na odpowiednią idealną dietę i styl życia, np. terapię Gersona codziennymi soczkami i częstymi lewatywami i wykluczą wszelki rodzaj stresu (oksydacyjny, psychiczny itd.), mają szanse na choć częściowe "naprawienie" ciała po skutkach leczenia. U takich osób szanse na piękne włosy sporo wzrastają.
Anwen, wiem, że medycyna konwencjonalna mówi co innego, ale chyba każdy ma oczy i widzi, co się dzieje na świecie w XXI wieku. Medycyna nie daje rady.
Pozdrawiam, Paula.
PS. Mam nadzieję, że nie usuniesz mojego komentarza. Starałam się pisać najdelikatniej jak tylko się dało.
Nie p…l bo az zal. Przeszlam przez to w 100% konwencjonalnie i wlosy sa mega geste. Poznalam w centrum onkologii kilka( moze kilkanascie )osob bawiacych sie w jakies lewatywy z kawy itp. Szybko odeszly. Wiec nigdy sie nie zgodze na promowanie takiej ciemnoty. Wybacz Anwen za wulgaryzm ale rzecz jast na tyle wazna ze uznalam go na koniecznosc.
Moja mama jest po chemioterapii i dochodzenie po niej jest różne, nie można tego wsadzić w schemat, z tego co wiem lekarz zalecił jej, aby nie farbowała już włosów zwykła farbą tylko henną i to dopiero poł roku po ostatniej chemii, włosy wyglądały marnie sztywne , grube u cebulek a cienkie na końcach, stosowała delikatne maski z żółtka i piła skrzyp, włosy odrosły takie jak przed.
Może szybko odeszły, bo nowotwór był w bardzo zaawansowanym stadium? Leczenie raka niekonwencjonalnie w Polsce to trochę leczenie po omacku. W Niemczech na przykład ten rodzaj medycyny jest tak wysoko rozwinięty, że Niemiec ma większe szanse z rakiem niż Polak bez chemioterapii.
Skupmy się na faktach. Anonim z 17:33 ma absolutną rację. Zapowiadam uroczyście, gdy dostanę raka (a wiadomo, że prawie każdy będzie go miał) nigdy nie zgodzę się na leczenie szpitalne z chemią i promieniami. Prawda jest taka, że to nie działa. Jesteśmy manipulowani przez fałszywą terminologię. Pacjent, którego określa się mianem "wyleczony" to ten, który przeżyje 5 lat od momentu rozpoznania choroby. A wiadomo, sprzęt jest coraz lepszy, więc szybciej się raka rozpoznaje niż np. 50 lat temu.
Niestety, ale takie są realia, że pacjent, który się nie "leczy" może żyć dłużej niż ten "leczony". Przyjmowanie chemii to walka z czasem. Czy chemia zdąży zniszczyć odpowiednio dużą liczbę komórek rakowych, zanim zniszczy cały organizm? Dlaczego włosy w czasie tej terapii wypadają? Otóż rak składa się z większości z komórek szybko dzielących się, które nie chcą się poddać apoptozie, bo zmieniły swój kod genetyczny. Chemia atakuje wszystkie komórki szybko dzielące się, czyli też włosy i przede wszystkim szpik kostny. Wypadające włosy, zniszczony układ odpornościowy i jak tu wierzyć, że jest się wyleczonym?
To czysta paranoja.
Paula.
Świetny komentarz Paula 🙂
Większość osób skrytykuje, bez sprawdzenia np statystyk terapii Gersona – ilu osobom już pomagła w samych tylko Stanach. W końcu czemu się fatygować, aby sprawdzić chociażby śmiertelność z powodu raka w pobliskim szpitalu i porównać efekty leczenia konwencjonalnego, w które tak wiele osób wierzy? Dopóki choroba nie dotyka kogoś z rodziny i nie usłyszy się magicznych słów od lekarza prowadzącego: "Nie mamy Pani/Panu nic więcej do zaoferowania", dopóty ludzie bezkrytycznie podchodzą do leczenia tradycyjnego. Wszystko inne z kolei to czarna magia i jak mawiają lekarze:
"w cuda niech Pani ne wierzy".
Ze swojej strony dodam tylko, że gdyby Kongres Amerykański w 1947r zatwierdził metodę leczenia Gersona jako oficjalny sposób leczenia raka, wtedy nikt nie odnosiłby się tak krytycznie do jej zastosowania.
Paula – gratuluję otwartego, dociekającego umysłu. Twoje podejście może wykpi 99 osób, ale setnej osobie Twoje nastawienie może uratować życie 🙂
A do osób, które od razu zamierzają skrytykować – jedna tylko prośba. Przez chwilkę, kilka sekund zastanówcie się jak pełną informację macie o tych osobach, które zmarły z powodu stosowania tej metody leczenia. Bo rak to jedno, a dodatkowe choroby i nastawienie – chęć życia to zupełnie inna sprawa.
No cóż, oburzone patrzą na sprawę leczenia nowotworów, a właściwie ich objawów (!) jednostronnie. Poczytajcie wnikliwie dziewczyny coś więcej niż informacje z mainstreamu, nie obrzucajcie mięsem inaczej myślacych ;( odsyłam do źródeł np. Germańskiej Nowej Medycyny dra Hamera, czym jest rak, 5 praw natury, pojęcie konfliktu biologicznego itd:
http://germanska.pl/index.php/tzw-rak-co-to-jest
Lili
Trochę to śmieszne co ty dziewczyno piszesz ale coz kazdy ma prawo do swojego zdania .
Sama zachorowałam na raka złośliwego przeszlam juz 35 chemii dzieki pozytywnemu nastawiemiu i wlasnie dzieki chemioterapii jestem jeszcze na tym swiecie . Dodam tez ze gdybym nie podjela sie chemioterapii zylabym moze kilka tygodni moze miesiecy bo moj guz w ciagu 2 i pol miesiecy urosl 15 centymetrow . Smieszna teza ze pacjent ktory sie nie "leczy" moze zyc dluzej niz ten ktory sie "leczy" Pozdrawiam 😉
Witam. Jestem tu nowa…..Zakonczylam chemioterapie lekiem Tarceva m-c temu. Wlosy mialy mi nie wyjsc…..przy raku pluc (podobno)…Niestety po nieskutecznej terapii, zakonczylam leczenie na wlasna prosbe. Moj los w rekach ….losu, nie wiem ile mi zostalo czasu, nie wazne, kazdy boi sie tego najgorszego. Wlosy nadal mi wychodza, mocno sie przezedzily. Tez mialam dlugie i geste, kiedy po trzecim myciu nie moglam ich spokojnie rozczesac, bo martwe splataly sie w pozostalych i z wielkim trudem wyczesalam garsc do ubikacji. Wzielam nozyczki, podzielilam glowe na rowne polowy, wlosy przenioslam do przodu i stojac przed lustrem obcielam je na wysokosci konca szyi. Przyznam, ze to bylo dobre posuniecie, bo po kolejnym delikatnym myciu lzej sie rozczesywalo, wlosy niestety nadal wychodza, ale mniej. Lykam codziennie SkrzypoVita po dwie tabletki. Dzisiaj tez mylam i jakby bylo ciut lepiej, moze nie strace wszystkich wlosow, bo widze, ze przy grzywce rosna malutkie wloski…….. Wlosow mam na tyle "duzo", ze i tak upinam, jak przed zcieciem, choc jest to tylko dla mojego lepszego psychicznie samopoczucia. Lacze sie z Wami kobietki, ktore dotkniete sa ta paskudna choroba. Pozdrawiam
Moja mama miała podobny problem z włosami po "chemii" i mogę dosyć konkretnie opisać jak się z tym uporała. A miała z czym, bo włosy przez ponad pól roku po chemioterapii nie chciały rosnąć i była po prostu łysa. Wiec przede wszystkim cierpliwości!
I jeśli masz dosyć noszenia chustek, chusteczek, kapeluszy to polecam zakup peruki. Ale nie takiej zwykłej ze sklepu medycznego. Polecam peruki dla cosplayerów (jeśli to Cie ciekawi to mogę podpowiedzieć coś na priv) Mama sobie jedną kupiła i przez 3 miesiące była długowłosą blondynką:)
Mama stosowała olejek rycynowy na skórę głowy i maleńkie włoski-uważa że to on zachęcił włosy do wzrostu (chyba za dożo Chmielewskiej). Potem jeszcze ktoś jej polecił maski Wax dla osób po chemii i te tez przyniosły efekt.
Jedynym błędem mamy było przedwczesne farbowanie, przez co włosy okropnie jej się przerzedziły (musiała ściąć znowu na bardzo krótko) więc uważaj na ten aspekt.
Dużo zdrowia i siły życzę:)
Też jestem długowłosą blondynką, a perukę kupiłam właśnie w medycznym sklepie. Polecam zakup właśnie tam, personel zdecydowanie zna się na rzeczy. Mama też mi "wciska" olej rycynowy – to też wpływ Chmielewskiej. Na głowę nakładam Wax i też widzę efekty, mimo, że jestem w trakcie chemioterapii. Pozdrawiam wszystkich walczących 🙂
Mojej mamie wypadły włosy nie po chemioterapii, ponieważ nie miała (na szczęście) raka, ale po stosowaniu silnych leków – sterydów. Pomogły jej zabiegi mikrodermabrazji u dermatologa, kiedy organizm już się odpowiednio wzmocnił. Są to zastrzyki w skórę głosy z osocza i różnymi witaminami. Miałą około 8 zabiegów po 200 zł każdy, włosy wyrosły takie, jakich nie miała nawet w młodości. Grube, gęstę i bardziej kręcone. Dlatego mogę polecić tę metodę z mojej strony. Pozdrawiam wszystkie cierpiące osoby na raka i życzę wygrania z chorobą.
nie mikrodermabrazji tylko mezoterapii igłowej pewnie
Jesteś kochana, ze poruszasz tak trudny temat, a mimo to robisz to bardzo delikatnie 🙂 super, ze znalazł się na twoim blogu taki artykul. Niestety, wciąż zbyt kobiet boryka się z tym problemem… To bardzo mile, ze w jednym miejscu zebralas dla nich porady dotyczące pielegnacji. Od siebie dodam, ze znajoma mamy po chemioterapii ratowala się olejem rycynowym. Metoda może uciazliwa, ale efekty byly. Dzis nie ma śladu po utracie włosów 🙂 pozdrawiam serdecznie, Anwen jesteś wspaniała!
Moja znajoma była w podobnej sytuacji. Podpisuję się pod wszystkimi poradami wymienionymi przez Anwen, ale dodam swoją: może warto zainwestować w perukę na tymczasowe zaspokojenie swoich marzeń o długich włosach? Takie profesjonalne peruki z naturalnych włosów to nie jest tania impreza, ale moja znajoma bardzo sobie chwaliła ten wynalazek, mimo, że podchodziła do niego sceptycznie.
mojej mamie po chemii odrosly CUDOWNE wlosy. Grube,geste,gleboki kolor. Na poczatku byl meszek,delikatny. ale z czasem… Cierpliwosci,jesli kogos dotyczy ten problem i zdrowia!:)
Ja straciłam włosy po chemioterapii ponad 7 lat temu i wtedy fryzjerka poleciła mi maskę Wax. Używałam jej nakładając na włosy zakładałam czepek i owijałam jeszcze ręcznikiem a co jakiś czas podgrzewałam suszarką bo w cieple oczywiście lepiej działa i fakt, włosy dużo szybciej mi rosły:) Do tej pory używam masek z tej serii Wax:)
Temat rzeczywiście trudny.Widać to choćby po braku komentarzy.Mnie jedynie co się nasuwa na myśl to szampon Wardi Shan.Jest wersja zwykła i w kostce.Do kupienia jest on w Mydlarni u Franciszka.Jak robiłam kiedyś zakupy to obiło mi się o uszy, ż e dobrze wpływa na porost i jest naturalny.Poza tym podono Revitalash ma szampon dla takich osób (i oczywiście odżywkę do rzęs i brwi).Powodzenia i dużo zdrowia dziewczyny !
Dobrze będzie NIE używać ziół- różnie na nie reagujemy, nie wszystko i nie wszystkich ilościach ma na nasz organizm dobry wpływ. Jeśli już to dobrze sprawdzić informacje, poradzić się kogoś czy ograniczyć się do minimum. Polecam odżywkę POLOMWAX henna wax -dostępna w aptekach, słyszałam-polecana przez lekarzy. Jak w poście- bardzo ważne jest zakrywanie głowy, zarówno od słońca jak i od mrozu. Mycie skóry głowy płynem do higieny intymnej lub czymś delikatnym do twarzy. Delikatny,częsty masaż głowy- z naciskiem na delikatny. No i jak już Anwen napisała w poście- cierpliwość, łatwo się mówi, ale to jedna z ważniejszych rzeczy.
Ann
Moja mama pracuje na onkologii i wie, że polecaną tam maską do włosów był biowax. Może dermatolodzy coś będą wiedzieć? wiem że są wcierki 'drażniące' (sama stosowałam) cebulki włosów i pobudzające je do porostu, ale to już wymaga recepty.
Fajnie, że nie unikasz trudnych tematów 🙂 Ten post na pewno pomoże wielu kobietom 🙂
mnie kilkukrotnie obiło się o uszy, że na porost włosów po chemioterapii dobrze sprawdza się wcieranie oleju rycynowego w skalp
Ja jako osoba która przez 7 lat była pozbawiona włosów na skutek chemioterapii mogę powiedzieć tylko tyle, że najważniejsza jest cierpliwość. U mnie włosy zaczęły odrastać po 3 miesiącach od zakończenia leczenia. Na początku wolno, a później wystrzeliły tak mocno, że nie wiedziałam co z nimi robić. Nie stosowałam nic w tamtym czasie, bo wiedziałam, że potrzeba czasu na to, żeby cebulki wzięły się do roboty 🙂 Jak już miały kilka centymetrów, to postawiłam na nawilżanie. Od tego czasu minęło już ponad 6 lat. Miałam bardzo długie i zdrowe włosy. Nie farbowałam i nie farbuje. Olejowałam, postawiłam na zdrową pielęgnację. Niestety od prawie roku borykam się z jakimś problemem zdrowotnym i łysieje 🙁 Jest to dla mnie trudne, bo przywołuje bolesne wspomnienia. Mam bardzo wysoki poziom hormonu o nazwie aldosteron i nieco podwyższony 17OHP. Byłam diagnozowana na wszelkie możliwe sposoby (miałam nawet badanie PET-CT). Nie znaleziono jak na razie przyczyny. A włosy nadal lecą. Loxon 5% sobie nie radzi. Boję się, że stracę włosy 🙁
Magdalena , a byłaś diagnozowana w kierunku wrodzonego przerostu nadnerczy?
Moja mama pol roku temu skonczyla chemioterapie, teraz ma dokładnie 5 cm (dziś mierzone) 🙂 najważniejsza jest cierpliwosc, ale wspierala sie olejem rycynowym, wcierka jantar ( nie jest zabroniona przez lekarzy), siemieniem lnianym zeby lagodzic, delikatnymi szamponami i ostatnio tez juz olejami przede wszystkim ze slodkich migdalow. Najgorsze jest to, ze pierwszy odrost trzeba czesto sciac bo organizm i przez cebulki pozbywa sie chemii i wlosy zwyczajnie sa zniszczone i same sie wykruszaja. To na szczescie nie spotyka wszystkich i moja mame ominelo. Trzymam kciuki za wszystkie dziewczyny zeby zwalczyly to paskudztwo i odzuskaly piekne wlosy
część I
Organizm po chemii (w zależności jeszcze od długości jej trwania) to katastrofa. Ponieważ za stan włosów bezpośrednio odpowiadają m.in. nerki i wątroba, które wiadomo, że po chemii są wręcz zbombardowane toksynami, nie obejdzie się bez wzmocnienia organizmu od środka.
wewnętrznie
Organizm trzeba przede wszystkim odtruć. Ponieważ detox organizmu to temat rzeka, napisze tylko: ostropest regularnie na wzmocnienie wątroby, może być ornityna (czysta). Pomoże chronić miąższ wątroby.
Dużo chlorofilu (lucerna jest jednym z najlepszych źródeł – polecam świeże kiełki dziennie) i kolendrę (świeżo mieloną) każdego dnia. Połączenie chlorofilu z kolendrą pomaga w usuwaniu toksyn.
Do tego dla rewitalizacji dużo świeżych soków (soki, smoothie). Po wypiciu nic nie jeść min. 30 minut, aby substancje sie wchłonęły (soki o wiele lepiej się wchłaniają niż całe owoce w przypadku zaburzeń pracy układu pokarmowego – organizm mniej musi się napracować nad przyswojeniem substancji odżywczych).
Kwestii ziół wspomagających nie będę tu poruszać bo to temat rzeka, plus zbyt mało wiadomo o dodatkowych warunkach organizmu – a niestety te działające zioła, które pochodzą z dzikich terenów i które mają moc często zachodzą ze sobą w różne interakcje i trzeba je wprowadzać w umiejętny sposób.
Polecam jednak poczytać o Pau Darcu (ważne aby to był szczep tabebuia impetiginosa). Jest to jedno z niewielu bezpiecznych ziół, które osoby w trakci chemii niejednokrotnie stosowały (pomagało niwelować destrukcyjne skutki chemio i radioterapii).
Z nieco bardziej chemicznych rozwiązań – Enterosżel (użyty m.in. po Czarnobylu pomagał ludziom oczyścić się z toksyn). Równolegle polecam poczytać o działaniu jodu (np artykuł Jod doskonale panaceum)
część II
zewnętrznie
Skóra głowy po chemii niestety jest mocno struta, w wyniku czego różne toksyny bardzo szybko przenikają do cebulek a potem do włosów. Ayurveda posiada metody odtrucia zarówno po chemii jak i z różnych metali ciężkich etc. Niestety, większość z tych metod nie jest do zastosowania w Polsce. Nie będę zatem nawet podawać tutaj sposobu.
Co można jednak zrobić aby aktywizować skórę głowy?
1. Masaż. Każdego dnia kolistymi ruchami 2 razy dziennie minimum 5 minut. Nie opiszę tutaj technik masażu ale polecam poszukać o refleksoterapii i masażach głowy w kontekście ayurvedy (ciężko mi jakoś inaczej to ująć, aby ułatwić wyszukiwanie).
2. Oleje – nie polecam żadnych kupnych. Powody musiałabym rozpisać w osobnym poście. Przytoczę tu jednak przepis pewnej dziewczyny, która odzyskała włosy po chemii – Kesha Ghrity.
Skład:
indyjska waleriana 10 gram
Bhringraj 10 gram
nasiona czarnego sezamu 10 gram
nasiona lotosu 10 gram
ostatni składnik to albo Sarsaparilla albo Kapoor Kachli << podejrzewam, że to drugie. Także 10 gram.
masło klarowane (ghee) 25 gram
Wszystko razem zmielić (o ile nie jest w proszku) i utworzyć z wodą (najlepiej destylowaną, albo przynajmniej wyozonowaną) gęstą pastę.
Następnie do garnka wlać 25 gram masła klarowanego i zagotować z pastą. Gotować do momentu odparowania wody, aż pozostanie samo masło z esencjonalną zawartością proszków.
Masło przecedzić i przytrzymywać w szklanej butelce (nie w plastiku!)
Użycie: 2-3 łyżki masła ogrzać do temp pokojowej. Nałożyć na skalp czubkami palców, szczególnie w miejsca zwiększonego wypadania/braku włosów.
Po godzinie zmyć szamponem lub shikakai’em.
Na necie można po angielsku znaleźć przepis (powyżej to szybkie streszczenie, z polskimi nazwami ponieważ czasem nie zawsze wiadomo o które zioło w ayurvedzie chodzi…)
Co do przepisu – nie bez powodu użyte jest masło klarowane i nie należy zamieniać na żaden olej.
3. Zioła na pobudzenie krążenia: sam cynamon (najlepiej świeżo mielony) z niewielką ilością wody nałożony na skalp powoduje lekkie pieczenie i używany jest do pobudzenia krążenia w skórze. Ponadto polecam Kapoor kachli – również aktywizuje przepływ krwi.
Bhringraj jako władca włosów również zalecany i kozieradka (najlepiej dziennie świeżo parzona czy jako płukanka czy wcierka).
4. Płukanki – z płukanek polecam nostrzyka, nasturcję i amlę.
5. Inne – aloes (ważne aby był to sok z dzikiego aloesu z dodatkiem wyłącznie soku z cytryny a nie jakaś woda pseudo-aloesowa z toną konserwantów). Aloes z wodą nałożyć na włosy i trzymać ok 10 minut, spłukać.
Maski jajeczno-miodowo-ziołowe także Twoim przyjacielem 🙂 (przepisów można znaleźć masę na necie).
6. Szampon. Tu polecam najlepiej shikakai (nawet nie orzechy piorące/reethę bo jest zbyt silna). Shikakai myje i odżywia i nie obdziera tak z ochrony lipidowej. A odpowiednie zastosowanie pozwala zmywać oleje. Jeśli jednak zwykły szampon to chociaż na bazie jakichś glukozydów delikatnych a nie mocnych detergentów.
To tak w wielkim skrócie z rzeczy, które przyszły mi do głowy na początek.
Pozdrawiam 🙂
Kurczę.. 🙁 Mojej cioci po chemii długo włosy nie chciały odrosnąć i prababcia dała jej jakiś przepis, po którym te włosy faktycznie odrosły. Muszę się spytać o ten przepis..
Ila
Hmm.. Moze niech wspomoże się jakimis tabletkami lub niech spróbuje pić drożdże, pokrzywe ze skrzypem lub smienie lniane.. jesli jest oczywiscie mozliwe według zdrowia Pani Marty.
z całego serduszka polecam kanał na yt : https://www.youtube.com/user/czeszemy/videos
W szczególności od momentu pozbycia się wszystkich włosów autorki tego oto kanału.
Witam. Ja również jestem po leczeniu chemią, dodatkowo po radioterapii obejmującej obszar nad karkiem. Po zakończeniu leczenia chemią włosy szybciutko się zebrały i zaczęły odrastać, nie stosowałam żadnych przyspieszaczy – zdrowa dieta powinna wystarczyć dla i tak osłabionego organizmu. Rosły gęste mysiego koloru 🙂 Później niestety przeszłam radioterapię i to co zdążyło odrosnąć, zostało wypalone w obszarze napromieniowania. Można sobie wyobrazić jak wyglądałam. Na górze zadziorna czuprynka, a od ucha w dół łysinka jak po wygoleniu "spod garnka". Tutaj włosy odrastały zdecydowanie dłużej i nawet teraz nie są takie jak powinny (to już ponad 15 lat). Na obszarze po naświetlaniach mam zdecydowanie cieńsze włosy, które rosną tylko do pewnego momentu, są delikatne jak u dziecka. Nie mogę nosić długich włosów, szczególnie rozpuszczonych, bo po prostu dolna warstwa włosów nie jest zbyt efektowna i nieładnie to wygląda. Te tylko po chemii nie różnią się niczym od czasu sprzed choroby. Także cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość, włosy na pewno odrosną. Jedyny plus to taki, że miałam również naświetlany obszar pod pachami i tu też odrastają mi jakieś marne resztki, co zdecydowanie ułatwia depilację 🙂 Jedynie za każdym razem jak trafię do nowego fryzjera to słyszę – czym pani sobie tak popaliła włosy tu z tyłu :/ Zdaję sobie sprawę, że pewnie niewiele można zrobić w tym zakresie, ale może i na mój defekt znajdzie się rada? Pozdrawiam.
oceanic ma w swoim portfolio produktow linie Oncoderma (na doz.pl ja widzialam chciazby) i sa to produkty skierowane do chorych lub rekonwalescentow onkologicznych, widzialam tam preparat do wlosow
Super wpis Anwen. Mialam babcie ktora chorowala na raka – kiedy zaczely wypadac jej wlosy postankwial skrocic ten trudny czas i kazala ogolic sie na lyso. Rok po chemii urosl jej na glowie baranek:) male kreciolki mocniejsze duuuuzo bardziej niz te wczesniejsze. Zeby poprawic jej humor juz te krotkie postanowilysmy zafarbiwac i zaszalec z kolorem -na ktory przy dluzszych wlosach nigdy by sobie nie pozwolila. Apeluje do wszystkich kobiet badzcie silne i cierpliwe wlosy odrosna,trzeba im czasu:) pozdrawiam!
Ostatnio moja kochana ciocia chorowała i bardzo się bała tych problemów z włosami, już z bezsilności żartowała z tego, niestety nie doczekała na takie właśnie "problemy"… ;( Gratuluję wyjścia z choroby i życzę cierpliwości :*
Sama nie przeżyłam, za to moja mama tak i powiem tyle: każdy organizm inny. Mamie szybko zaczęły odrastać włosy, mocniejsze niż przedtem, cieszyła się, po czy nie wiadomo dlaczego znów zaczęły wypadać. Więc tak sobie myślę, że w jej przypadku ( oprócz chemii radioterapia tez była – skóra niezbyt nadaje się na wcierki ) stosowanie czegokolwiek póki co mija się z celem. Ale z chęcią poczytam rady innych osób, może z czasem coś się wykorzysta. Poproszę też mamę, aby w czasie wizyty kontrolnej podpytała o wcierki. Pozdrawiam ciepło.
Gratuluję wyjścia z choroby! Z całego serca :*
niestety nie mogę pomóc w tym temacie, bo nie znam się i nie chcę nikomu zrobić krzywdy.
chciałam tylko pogratulować i życzyć powrotu do pięknych włosów, może nawet jeszcze piękniejszych 🙂
Wydaje mi sie ze na niektorych maskach z Pilomaxu bylo napisane ze mozna stosowac po chemioterapii, gratuluje Marto wyjscia z choroby i zycze Ci zdrowia i pieknych wlosow !
Kiedyś czytałam historię pewnej kobiety, która wcierała olejek rycynowy miękką szczoteczką w skórę głowy i włosy zaczęły rosnąć jak szalone 🙂 Ale z tym olejkiem też trzeba uważać, bo wysusza..
Moja mama miała radioterapię i włosy też jej strasznie wypadały, ale nic nie stosowała, bo jest z tych, którzy nie wierzą w żadne "cuda" 🙂 Ale włoski odrosły i znowu są takie ładne i błyszczące jak kiedyś 🙂
Trudny temat. Organizm jest zmęczony chemia. Wydaje mi się, że najwłaściwsza jest tu dobra dieta i witaminy. A w przypadku jakis specjalistycznych preparatów, warto skonsultować się z lekarze. 🙂
Leczenie skończyłam równo rok temu,była silna chemia i radioterapia.Włosy odrosły gęste ale proste pomimo,że od małego miałam pełno loków.Niestety,zimą tego roku włosy okropnie się przerzedziły.Musiałam ściąć na 2cm,jest nieco lepiej ale nie wróciły do dawnej formy.Koleżanka ma taką samą sutyację.Także co organizm to jest inna regeneracja.Tu nie ma reguły,ze każdy będzie miał lepszą fryzurkę niż miał. W trakcie leczenia włosy nie miały dla mnie żadnego znaczenia,nie interosowało mnie to,że byłam łysa-fajnie zawsze to coś innego;) Teraz jestem zdrowa,miną rok i nie wierzyłam,ze tak będzie-ale tęsknie za swoimi gęstymi lokami.W trakcie leczenia nic nie jest ważne ale po wyjściu z choroby ,po powrocie do normalności chciałabym żeby i te włosy wróciły do dawnej kondycji.Myję co dzień rano i patrzę jakie ilości spływają przy płukaniu.Od tygodnia znów jakby więcej ich ubywało.
Nie próbowałam olejku rycynowego.Stosuje szampon Redical i po nim nie wypada mi aż tyle włosów.Ale chyba czas zmienić na coś innego.
Pozdrawiam i zdrowia życzę 🙂
Marto trzymam za ciebie kciuki
Z doświadczenia znajomej rodziny: olejek rycynowy (podobno czynił u niej cuda), Henna Wax treatment też bardzo pomocna (specjalnie dla osób po chemioterapii), w aptece można się też zapytać o specjalne szampony, niestety nie pamiętam nazw. Mam nadzieję, że w jakiś sposób pomogłam 🙂 Trzymam za Panią kciuki 😉
Moja nauczycielka z liceum przed chorobą nowotworową miała króciutkie blond włosy, po chemii jej wszystkie wypadły, a gdy ostatnio ją widziałam miała ciemne i bardzo kręcone 😉
moja koleżanka po chemii używała placenty formula hp, nie są tanie, ale włosy szybko odrosły, to samo poleciła koleżance która po porodzie straciła połowę włosów, szybko wróciły do normy a nawet więcej bo stały się bardzo grube. Polecam placentę i życzę Marce szybkiego odrostu 🙂
Brawo, za to że udało się wyjść cało i zdrowo. Myślę, że tu potrzeba czasu. Ja na wzmocnienie włosów i paznokci biorę naturalne ziołowe tabletki, ostatnio odkryłam skrzypolen z biotyną. Można to pomoże włosom się zregenerować
Przede wszystkim dobrze zbilansowana dieta, dbanie o skórę głowy i nie poddawać się, rezygnacja i wmawianie sobie "już nie będę miała ładnych włosów" może podziałać na zasadzie samospełniającej się przepowiedni.
Ja bym polecała przede wszystkim dietę bogatą w witaminę B5: ser pleśniowy, ryby, grzyby, otręby itd. oraz białko: mleko, sery, jaja, fasola czerwona itd. Czyli "karmienie" włosów od wewnątrz 🙂 wówczas włosy, które nam wyrosną w przyszłości będą zdrowsze. Warto niedobory witamin i mikroelementów suplementować. Kiedyś też czytałam, że dobry po chemii jest vitapil i faktycznie działa, ale na pewno trzeba to skonsultować z lekarzem.
AKCJA DAJ WŁOS!!!!!
Mam trochę inny pomysł na to jak można pomóc tym, którzy nie mają w sobie jeszcze tyle siły, żeby walczyć o własne, piękne włosy. Wiem, że zagląda tutaj dużo dziewczyn, które mają piękne długie włosy. Możecie pomóc! Jest fundacja Rak'n'Roll, której można przekazać swoje włosy(musi to być min.25 cm). Fundacja później robi z nich peruki dla kobiet po chemioterapii, które za darmo przekazuje chorym, które na nowo chcą poczuć się piękne i kobiece. Ja przekazałam swoje włosy na ten cel i wierzcie mi, nie żałuję tej decyzji! Może niektóre z Was myślą o zmianie fryzury a to może być dobry ku temu powód. Tu możecie przeczytać o akcji:http://raknroll.pl/o-fundacji/z-zycia-fundacji/daj-wlos/2040
Przykro mi, ale nie wspieram chemioterapii ani tym bardziej naiwności ludzkiej, więc wolę ze ściętymi włosami zrobić coś innego.
Tu nie chodzi o wspieranie chemioterapii, ale osób, które straciły włosy w wyniku choroby i jej leczenia.Każdy chce walczyć za wszelką cenę o swoje życie, a w jaki sposób to robi to już jego sprawa. Oczywiście każdy może mieć swoje zdanie i robić co uważa za słuszne, ale na szczęście są jeszcze "naiwne" osoby, które wierzą w bezinteresowną pomoc.
vilcacora – w naszej rodzinie pomogła 3 kobietom…
Nie wiem czy ktoś już o tym pisał czy nie ale mama mojej koleżanki jest po chemioterapii, zaproponowałam jej siemię lniane jako kurację, powiedziała że lekarz stanowczo zabronił ponieważ siemię zawiera jakiś składnik który może szkodzić ..;/ Nie wiem jaki to składnik, takie informacje uzyskałam od mamy koleżanki.
Pozdrawiam Patrycja
lekarze nigdy nie polecaja naturalnych metod leczenie,bo to ich zdaniem zawsze zaszkodzi,za to leki pełne chemii ich zdaniem są bezpieczne
czysty biznes …
Dokładnie. Liczy się kasa. Siemienia lnianego nie można opatentować, więc jest uznane za "bezużyteczne" a nawet szkodliwe.
Polecam film dokumentalny "Burzyński: rak to poważny biznes".
Jestem juz 14 lat po leczeniu chemią ( tu pozdrawiam wszystkie włosomaniaczki, ktore "wiedzą, ze to nie działa") i moje włosy nigdy nie wróciły do stanu sprzed choroby. Kiedyś były cienkie, ale miałam ich duzo. Teraz lichość pozostała, za to w niektórych miejscach są łysawe placki i żadne wcierki, oleje i inne cuda tego nie zmieniają, widocznie obumarły cebulki. Nieraz zastanawiam się czy historie opowiadane na onkologii o ciotkach i sąsiadkach, którym odrosły piękne loki, nie są jedynie formą pocieszenia.
Choć wtedy ich nie słuchałam, martwienie się o włosy, kiedy walczyło się o życie, wydawało mi się niedorzeczne. Marta- fajny okres przed Tobą, pamiętam, ze każdy milimetr cieszył. Mam nadzieję, ze odrosną Ci piękne i gęste włosy, a mój przypadek był jedynie pechem, który mi się przytrafił.
Magda
Ja po zakończeniu chemii stosowałam wcierki z czarnej rzepy i kozieradki.Nie wiem na ile mi to pomogło, bo włosy i tak po chemii zaczynają bujnie rosnąć, ale dobrze się z tym czułam że jakoś je wspomagam. Teraz mam grube kręcone włosy które żyją własnym życiem 😉
wewnętrznie to kasza jaglana codziennie, po chemi moj dziadek dorobił sie naprawdę gestych włosów po jedzeniu ciągle kaszy
Jest taki krem Himalaya hair loss, zalecany po chemioterapii, chorobach, stresie. Jest dostępny na doz.pl i kosztuje ok.40 zł. Polecam i życzę odzyskania pięknych włosów 🙂
Dlatego czasami się hamuje bo ja po prostu uwielbiam eksperymentować a później są opłakane skutki 🙁
MAM PYTANIE , PROSZĘ POMÓŻCIE MI
Mam suche włosy (nie wspomnę już o końcówkach masakra) pomimo mojej intensywnej pielęgnacji olejuje przy każdym myciu na 2 godz (olejkiem alterra brzoza ), myje wlosy odżywka mrs potters z aloesem , po umyciu nakładam odżywkę (gliss kur oil nurtive albo garnier aik) na ok 15 min . Ostatnie płukanie jest zimna woda . Nakładam odżywkę bs (joanna z pokrzywa albo gliss kur oil nurtive w aprayu) na końcówki wcieram troszkę olejku alterry. Włosy oczyszczam raz na 2 tyg albo miesiąc . Dodam że mam włosy blond wysokoporowate i są trochę proste trochę falowane . Moja pielegnacja trwa już pół roku . BŁAGAM POMÓŻ 😉
Nie zauważyłam pytania.
ja zrezygnowałabym z wszystkich produktów Alterry,niestety ale one maja cos w sobie co powoduje przesuszenie włosów.Miałam dużo rzeczy z Alterry i za każdym razem powodowały u mnie po jakims czasie przesusz.
spróbuj domowej maski olejek rycynowy,żółtko,trochę soku z cytryny
do mycia polecam szampon rosyjski Natura Siberica-objętość i nawilżenie,jest też balsam z tej serii
altera/brzoza dosyc puszy włosy spróbuj innego oleju, aloes puszy włosy wiec też zobacz jak będzie bez niego, garnier AIK ma zmieniony skałd i alkohol izo. dodany ostatnio wiec odstaw, na koncówki lepszy silikon ale tez sprawdź by był bez alkoholu. Generalnie musisz przeczytać bo jest masa postów o tym,
Nie ma to jak przeczytać dobry artykuł, napisany z głową, przy kawie.
ja bym pomyslala o plusach czyli np. możliwości wyhodowania idealnie zdrowych wloskow od poczatku, czyli dieta ktora sprawia ze wloski beda zdrowe piekne i dlugie.
Nominowałam ten blog do Liebster Award!Więcej tutaj: http://czkawkaastridszczerbatekelsajack.blogspot.com/2014/07/liebster-blog-award.html
Z całego serca dziękuję za ten post!
Hej. Ostatnio widziałam w Biedronce szampony Batiste. Są one w Polsce gdziekolwiek dostępne? 🙂
W drogeriach Hebe
W Hebe.
Mam takie pytanie. jak poznać, że moje włosy "lubią" konkretny produkt. Kompletnie się na tym nie znam, mam wrażenie, że lepiej wyglądają po wysuszeniu suszarką, co do szamponów i odżywek to nie wiem jak poznać, że to rzeczywiście działa. Pomocy?
No to na logikę. Służy jeśli włosy wyglądają po prostu ładnie, sa takie jakie byś chciała żeby były. Kiedy nie pusza, nie przesuszaja, nie obciążają no nie wiem, na chłopski rozum :p
Och. Muszę coś napisać. Współczuję wszystkim, którzy mieli raka – sama przez to przeszłam. Ale niezmiernie denerwuje mnie, jak babki po 60tce na onkologii rozpaczają, że włosy im wypadły… Ja miałam 22 lata i chodziłam całkiem łysa po korytarzu – ważniejsze było dla mnie wyzdrowieć, niż przejmować się włosami. Dla wielu kobiet było to jakby im ktoś piersi poodcinał! Przecież te włosy odrastają, a na "ciężkie chwile" są peruki i chusty różnego rodzaju. Ja we wrześniu 2012 zakończyłam chemię, włosy zaczęły odrastać w listopadzie. Najpierw powolutku, króciutkie na milimetr, szare – mysie. Dziś mam piękne ciemne, kręcone i gęste włosy, długości około 30 cm. Wiem, jak wielką stratą jest strata włosów, przed chorobą miałam bardzo długie i to był wręcz mój znak rozpoznawczy. Ale nie dajmy się zwariować, włosy to nie koniec świata. Ja cieszę się, że żyję… Pozdrawiam
Brawo! Mam ten problem aktualnie i myślę sobie o wszystkich męskich głowach , którym jest całkiem twarzowo bez bujnej fryzury, nawet modnie ogolone na 3-6 mm długości, i co? I nic. W Centrum Onkologii połowa kobiet jest pozbawiona włosów i 99% daje się zmanipulować koniecznością zakrywania swojej czaszki. Często bardzo kształtnej i powabnej. Włosy to "tylko dekoracja" , zamieniłam fryzurę na mocniejszy makijaż, kolorowy turban z dużej chusty, a perukę zakładam bardzo niechętnie i nieczęsto – wizyta w teatrze, spotkanie towarzyskie w kawiarni. Ale robię to tylko dla ludzkich oczu, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Bo w naszej kulturze łysa kobieta to szok. Ale jaka wygoda… to wiedzą tylko panowie, w tym mój kochany mąż 🙂 Bardzo cierpliwie będę obserwować powrót mojej jakiejkolwiek własnej fryzury. Wszystko czytam tutaj z dużą radością i zainteresowaniem, może skorzystam z części porad bo ze wszystkich jednocześnie to nierealne. Pozdrawiam "malutką" i wszystkich 🙂
Bardzo polecane jest Mumio! Moja mama brała w formie tabletek, poczytajcie sami o nim 😉
Suplementy według mnie są dobrym rozwiązaniem. Ja stosuję skrzypolen z biotyną który poleciła mi po ciąży farmaceutka, jak włosy zaczęły wypadać garściami
Co prawda nie mam doświadczenia w tym temacie, ale proponowałabym poczytać o dr Budwig i jej diecie, którą zalecała pacjentom chorym na raka. Jeśli chodzi o samo siemię lniane to jestem przekonana że na pewno mogłoby wspomóc porost włosów. Sama obserwuję na sobie efekty, odkąd piję siemię włosy rosną szybciej i pojawia się u mnie coraz więcej baby hair. Ja kupuję nasiona lnu niemielone i mielę je przed zalaniem gorącą wodą. Później czekam aż wystygnie i piję raz dziennie 🙂 Jeśli chodzi o kupno mielonych nasion lnu to nie jestem do nich przekonana, ze względu na to że len ten jest odtłuszczony i zubożony o część odżywczych substancji. Zdecydowałam tak na podstawie różnych artykułów na ten temat które przeczytałam, ale odsyłam do wujka Google – można znaleźć dużo informacji na ten temat i zdecydować samemu bądź skonsultować to z lekarzem. W każdym razie polecam, myślę że lepiej wykorzystać naturalny produkt niż zażywać suplementy 🙂
Jak nie stracić włosów podczas chemioterapii:
http://www.tvn24.pl/wroclaw,44/pacjenci-poddani-chemioterapii-nie-straca-wlosow,497811.html#autoplay
Odkopie stary post, ale mnie tu jezy jak czytam niektóre komentarze.
Wlasnie jestem przy 31 chemii i, uwaga uwaga, mam wlosy, chociaz nie powinnam 😉 Lekarze sa w glebokim szoku, ale mniejsza z tym. Lysa bylam dosłownie dwa tygodnie…
Tajemnica?
JEDZENIE
W czasie leczenia przytylam 40kg, ale trzymam parametry krwi. Duzo owocow, warzyw, soków. Najglupsze, co mozna robic przy chemii to sie glodzic, pamietajcie o tym na wszelki wypadek. Figura wroci, ale po leczeniu. Jesc, jesc, jesc, byle wartosciowo! Orzechy, omegi 3-6-9 i ogromne ilosci bialka.
Przytargalam onkologowi Jantar. Mozna uzywac 😉 Olejowac mozna sie wszystkim. I polecam to robic gdy tylko pojawią sie pierwsze 'kielki' 😉
Szampon dla dzieci tylko przez pierwsze 5cm. Pozniej juz jazda z odzywkami itp. Wbrew pozorom wlosy krótkie niszczą sie duzo szybciej i latwiej niz dlugie.
No i warto odstawic suszarkę. Skalp po suszarce blaga o litosc 😉
Chemioterapii na szczęście nie miałam i oby tak zostało … Jednak słyszałam dobre opinie o Waxach Pilomaxu po chorobie. Ja też ich używam i bardzo sobie chwalę.
Napisałaś bardzo cenne porady,na pewno przydadzą się osobom, które dopiero są w trakcie leczenia. Wiadomo, że w tej kwestii było dla mnie ważniejsze życie niż włosy, ale kiedy wyzdrowiałam mogłam o siebie zadbać. Włosy oczywiście wypadły mi wszystkie, a brwi się delikatnie przerzedziły, ale nie było mocno widać. Żeby odzyskać włosy korzystałam z toniku Hairmedic, bo podobno nie tylko pomaga na zgęstnienie włosów, ale i na porost włosów po chorobie. Na początku sceptycznie do tego podchodziłam, ale byłam zdziwiona jak po 6 tygodniu stosowania zauważyłam efekty. Później jak włosy odrosły to wyrzuciłam swoją perukę i powiem wam, że to była dla mnie wielka ulga.
Niestety, to odrastanie chwilę trwa. Nawet wax nie sprawi, że od razu będziesz chodzić bez chustki. na samym początku bez peruki ani rusz. Ja mogę polecić te naturalne z http://www.peruki.info.pl/