Postanowiłam się z Wami podzielić pomysłem, którego sama niestety nie mam możliwości w pełni wykorzystać 🙂 Być może jednak, któraś z Was już ten sposób wypróbowała, a może znajdzie się ktoś kto zechce go sprawdzić i opowiedzieć nam o efektach…
Przepis na naturalną ciemną farbę do włosów znalazłam tutaj.
Co potrzebujemy?
- Zielone łupiny z orzecha włoskiego
- Olej roślinny (np. kokosowy, oliwa z oliwek, z pestek winogron, rzepakowy, słonecznikowy)
- Sokowirówkę
Wystarczy zmiksować łupiny, a powstały sok zmieszać z olejem (nie jestem pewna prawidłowych proporcji, ale wydaje mi się, że optymalnie byłoby to połączyć w stosunku 1:1). Tak powstałą „farbę” należy równomiernie rozprowadzić na włosach (koniecznie przy użyciu rękawiczek! Bo to silnie barwi skórę) i po kilku godzinach zmyć normalnie szamponem. Kolor jaki otrzymamy zależy od wyjściowego naszego koloru, ale na pewno będzie to coś pomiędzy średnim a ciemnym brązem bez rudawego odcienia. Farbka powinna być w miarę trwała i złapać również na siwych włosach!
Niestety świeże zielone łupiny są słabo dostępne (tylko na przełomie lipca i sierpnia), a po wysuszeniu tracą większość swoich barwiących właściwości. Tak przygotowana farba nie byłaby też niestety wystarczająco trwała by móc ją przechowywać przez kilka miesięcy.
Co zatem możemy zrobić? Przygotować macerat olejowy z łupin 🙂 Przepis jest jeszcze prostszy!
Przepis na macerat:
- Zielone łupiny z orzecha włoskiego
- Olej roślinny (np. kokosowy, oliwa z oliwek, z pestek winogron, rzepakowy, słonecznikowy)
Łupiny rozdrabniamy (kroimy np. w kostkę) wsypujemy do słoika i zalewamy mocno podgrzanym olejem (proporcje 1:1). Szczelnie zakręcamy i chowamy w chłodnym, ciemnym miejscu. Po dwóch tygodniach (w tym czasie warto od czasu do czasu wstrząsnąć słoikiem) olej trzeba przefiltrować przez gazę i przelać do butelki z ciemnego szkła. Możemy dodać też kilka kapsułek witaminy E (trzeba wycisnąć zawartość, a nie dodawać całą kapsułkę!), która jest naturalnym konserwantem, więc olej będzie się lepiej przechowywał.
Taki olejowy macerat nie będzie tak mocno barwił włosów jak „farbka” z przepisu wyżej. Używany regularnie jest jednak w stanie przyciemnić nam nieco włosy. Należy go przechowywać w chłodnym i ciemnym miejscu.
Ostatnią propozycją jest płukanka:
- Zielone łupiny orzecha włoskiego
- Woda
Rozdrobnione łupiny należy gotować przez dwie godziny na wolnym ogniu. Tak powstały wywar (po przecedzeniu) używamy do ostatniego płukania włosów po myciu.
Płukanka będzie miała najmniejsze właściwości przyciemniające. Dodatkowo przy dłuższym używaniu może lekko wysuszać włosy.
Ja na pewno w sierpniu spróbuję zrobić własny orzechowy macerat. Niestety zapewne nie będę w stanie ocenić jego właściwości przyciemniających na własnych włosach, dlatego najlepiej by było gdyby któraś z Was zgodziła się również na taki eksperyment 🙂
A dziś biorę się za przygotowanie maceratu z zielonej herbaty :)))) Zobaczcie tylko jak świetne ma właściwości: http://www.zrobsobiekrem.pl/pl/p/Macerat-z-zielonej-herbaty-ORGANICZNY/177
Pozdrawiam Was serdecznie,
Komentarze
Chyba bałabym się to nałożyć na włosy.. 🙂
Zaciekawiłaś mnie tym przepisem na macerat.
ten macerat herbaciany robisz tak samo jak z orzechów?
w życiu nie widziałam tych zielonych łupin, gdzie to można dostać?
na drzewie:D
ale tylko na przełomie lipca i sierpnia właśnie :)))
ja będę wśród znajomych szukać kogoś z orzechem w ogródku…
unintendedgirl – w pierwszej chwili myslałam, że sobie jajka robisz…
kurcze, to dla mnie mission immpossible :/
Orzechy włoskie mają podobne zielone łupiny jak kasztany (tylko bez kolców), moja babcia ma w ogrodzie, nie powstrzymam się przed wypróbowaniem :]
będę musiała gdzieś na szaber iść :/
Ja jednak podziękuję 😉
Wow 🙂 Ciekawe 🙂 Muszę spróbować 🙂
Włosy przyciemnia także odwar z kory dębu i herbaty:)
dokładnie to miałam napisać 🙂 a ja stosuję regularnie płukankę z kawy i kolor jest bardziej intensywny i błyszczący
tylko z kora dęba i herbatą trzeba uważać – bardzo mocno przesuszają włosy 🙁 wiem bo kiedyś próbowałam…
kawa jest rzeczywiście świetna, ale właśnie łupiny orzechów dają o wiele bardziej intensywny efekt :)) Kawa siwych włosów nie ma szans przyciemnić niestety
na pewno kiedyś skuszę się na ten macerat z łupin orzechów, ale póki co kawa jest po prostu dostępna – wystarczy co rano zaparzyć trochę więcej :))
zawsze się dziwię, że dodajesz nowe wpsiy z samego rana :p
a czy będąc blondynką mogę zastosować kawę do przyciemnienia koloru?
Anwen chyba czytasz mi w myślach 😛 Wczoraj dodałam u siebie post o płukance z liści orzecha włoskiego i kory dębu. 🙂 Ale łupiny trudniej dostać, a chciałabym kiedyś spróbować też z nimi. 🙂
Poproszę coś dla blondynek ;))
ok, jutro będzie coś dla blondynek :))) Mówisz-masz 😀
Juhu! 🙂
oo super:) blondynki czekaja:)
A ja przez osiem lat z rzędu, kiedy jeszcze nie farbowałam włosów, co roku we wrześniu zbierałam sporą ilość liści z drzewa orzecha włoskiego, zalewałam je gorącą wodą, studziłam i namaczałam w takiej płukance. Włosy były po tym niesamowicie błyszczące i lekko ciemniały. Efekt był bardzo trwały przy czym naturalny. Niestety wyprowadziłam się z miejsca, gdzie orzech rósł przed domem i zapomniałam o tej metodzie.
Świetna notka, tego mi trzeba 😉 Wczoraj zaczęłam testy swojego oleju przyciemniającego. Jeśli na dłuższą metę się nie sprawdzi, to wypróbuję podane przez Ciebie przepisy.
Lucrezia
uzywalam lupin orzecha wloskiego, przyciemniaja ale nadaja tez lekko kasztanowy odcien…
Jak używałaś łupin ? Jako macerat ?
chętnie bym wypróbowała ten macerat =) …. tylko gdzie tych łupin nazbierać? oto jest pytanie…
no wlaśnie, też dumam nad tym 🙁
a może jakieś naturalne sposoby na rozjaśnianie włosów?? 🙂
mam już gotowy wpis 🙂 Będzie na blogu jutro
Uuuu czarna magia dla mnie. Wszystko to takie ciekawe i jednoczesnie nowe dla mnie 🙂
Rękawiczek trzeba mieć co najmniej trzy pary! 😀
Orzechy okrutnie barwią – pamiętam, że będąc małą dziewczynką nie mogłam doczekać się aż orzechy będą wypadać z łupinek, więc rozbijałam je kamieniami. Ręce były żółto-brązowe przez tydzień. 😀
PS. Też czekam na coś miłego dla blondynek. 🙂
Miałam dokładnie ten macerat z zielonej herbaty, który linkujesz – dla mojej cery był bardzo dobry, na włosy malutkiej buteleczki było mi szkoda. 😉 Poproszę o przepis, jak już zrobisz, może sobie zrobię w domu z jakimś tanim olejem bazowym właśnie do stosowania na włosy. 🙂
No i czekam na jutrzejszy wpis dla blondynek. 😀
Witaj, włosowa ekspertko Anwen. 🙂
Przeczytałam u Ciebie wiele naprawdę ciekawych i użytecznych wskazówek, ale piszę w sprawie postu o nierozczesywaniu włosów po umyciu i nie wycieraniu ręcznikiem. Mam proste włosy o długości około 43cm; czy mam je tylko odcisnąć rękami, nałożyć serum, poczekać, aż wyschną i dopiero przeczesać grzebykiem? Męczę się bardzo z wypadaniem, mam wcierkę Jantar i chciałam (znowu) zastosować kurację… Jak rozumiem, przed wtarciem w świeżo umyte włosy muszę odczekać, aż wyschną? Do tej pory spałam w rozpuszczonych, ale zamierzam zrobić sobie taki czepek, o którym czytałam gdzieś na wizażu (z satyny lub jedwabiu) albo zaplatać włosy w warkocz lub robić koka (jeśli tylko się nauczę ;)). Może to też pomoże w walce z utratą kłaczków.
Dziękuję za wspaniały blog i czekam na odpowiedź.
Lady_Louboutin
P.S. Czy to prawda, że odstawienie SLS, SLES powoduje łupież???
nieprawda – mnie łupież ustał właśnie po odstawieniu SLS
U mnie tak samo. 🙂 SLS i SLES mogą przesuszać skórę głowy, powodując jej łuszczenie się i taki pseudo łupież. U mnie ten problem regularnie powracał, znikał na chwilę po kuracji Nizoralem, potem znów wracał… Myślałam, że już zawsze tak będzie, tym czasem okazało się, że wystarczy przestawić się na łagodniejszy szampon i problem z głowy – dosłownie. 😉
A z czesaniem włosów to ja robię właśnie tak, jak piszesz, tylko że samo odciśnięcie rękami to dla mnie za mało, więc zawijam jeszcze w pieluchę 😉 zamiast ręcznika. Nakładam odżywkę b/s, czasem jeszcze jakieś serum silikonowe na końcówki, czekam aż wyschną naturalnie albo suszę i dopiero wtedy czeszę. U mnie to się sprawdza. 🙂
Dziękuję bardzo, Lauro. 🙂
L_L
A może mogłabyś polecić mi ten delikatny szampon bez SLSa? Będę bardzo wdzięczna.
Dysponuje orzechem aby poczynic stosowne proby niestety nie dysponuje odpowienim kolorem wlosow, naturalne mam bardzo ciemno brazowe, dalej jest juz tylko czern 😉
Inaczej z checia bym sprobowala 🙂
Lady – nie wiem jaka jest zasada ogolna, ale u mnie odstawienie SLS i SLES nie spowodowalo lupizu, wrecz przeciwnie, skore glowy mam w duzo lepszej kondycji, taka uspokojona.
Marta skąd jesteś?
Ja jestem z pomorza okolice Półwyspu i mam duuuże drzewo orzechowe także mogę wspomóc odrobinką łupin 🙂 ;D Anmeke 😉
no to w sumie niedaleko, ja z Gdańska jestem 🙂
No bo właśnie zauważyłam łódkę na twoim avatarze dlatego piszę ;D podam ci mojego maila i może jakoś się zgadamy na przełomie lipca i sierpnia jeśli chcesz ;D paulina.labudda@wp.pl
Ja z Warszawy to dobrze ze sie dogadalyscie 🙂
Co do rozjaśniacza dla blondynek, to ja wypróbowałam ostatnio maseczkę z miodu, oliwy z oliwek i wody. Nie wierzyłam, że zadziała, ale okazało się, że jakaś zmiana była. Jutro przymierzam się do zrobienia kolejnej, ale czekam też na inne pomysły 🙂
Kochana, a mogłabyś podać przepis na ten macerat z zielonej herbaty? Bo chętnie bym taki wyczarowała w domu 🙂
Jestem bardzo ciekawa czy włosy po jakimś odstępie czasu wracają do naturalnego koloru ?
Dziękuję za ten wpis! Jak latem uda mi się skądś wykombinować łupiny to zrobię macerat (a raczej kilka :D) i farbę.
Spróbuję! 🙂 Nie jestem pewna, czy rodzice mają orzech w ogródku, ale ktoś z sąsiadów na pewno ma 😀 I pochwal się maceratem z herbaty, jestem szalenie ciekawa.
Czytałam ten przepis ale jedno jest niejasne dla mnie… mam zmielić te łupiny zmieszać z olejem i taką papkę nałożyć na włosy czy tylko odcedzić sok i zmieszać z olejem? (boję się że taką papkę będzie ciężko zmyć podobnie jak banany ;))
Anmeke 😉
A właśnie Anwen 😉 Może jakaś notka o maceratach? :)) jak się je robi z czego itd… 🙂 było by super ;* 😉 Świetny blog pozdrawiam ;*
Hej Anwen, używałaś może olejku shikakai?
Pozdrawiam 🙂
Hej Anwen 🙂
Mam pytanie nie na temat tego wpisu, ale jest to włosowe pytanie ;).
Jako że chwilowo nie mieszkam w domu, a `przeprowadzając się` zapomnialam zabrać mojego jedwabiu z biowaxa musialam kupić coś sylikonowego na końcówki, ale ze jestem straszną gapą w poszukiwaniu alkohol denat. w składzie nie zwróciłam uwagi na to czy mój jedwab to jedwab. No i w domu okazalo sie ze to same sylikony, a jedwabiu brak.. Mam przy sobie hydrolizowana keratyne i elastyne, czy moge po dwie krople wkropić do tego `cuda` czy to nie ma sensu bo i tak przez tę warstwę sylikonów nic się nie przedostanie?
Pozdrawiam, buziaki
Martucha 🙂
Ja tam wole swoją rudosć 🙂
Odwołując się do jednego z powyzszych maili jestem ciekawa wpisu dla blondynek 😀 widzę, że Ty również polubiłaś kolorowe podtytuły :)))
Ten macerat z zielonej herbaty wygląda zachęcająco:)
O, a to ciekawe, nigdy nie myślałam o przyciemnianiu włosów. Mam z natury ciemne, bardzo ciemne, choć jeszcze nie czarne. A może się jeszcze kiedyś skuszę na przyciemnianie, kto wie? Na razie marzę o naturalnych refleksach, a na moich ciemnobrązowych włosach ich zwyczajnie nie ma 🙁 Myślałam o rozjaśnianiu miodem. Słyszałaś może o tym? Wiesz może jak często powinno się to stosować? Wiem, że to zależy od indywidualnych potrzeb, ale jak myślisz, raz na tydzień starczy? A jak pisze, że powinno się stosować 1 część miodu na 2 części wody lub odżywki, to chodzi o 1 łyżkę miodu, tak? Przepraszam, za takie trochę głupkowate pytanie, ale nie jestem pewna czy dobrze myślę i wolałabym się upewnić u specjalistki 🙂
jedna część to nie koniecznie jedna łyżka
chodzi o to żeby proporcje były równe
jeśli w przepisie jest napisane: 1 część miodu na 2 części wody, to wówczas możesz dać 1 łyżkę miodu i 2 łyżki wody lub 1 szklankę miodu na 2 szklanki wody lub 1 litr miodu na 2 litry wody itd itd itd
a może coś dla rudowłosych?? 🙂
Popieram – są jakieś naturalne? Ja na razie farbuję L'oreal Luo Color. Na razie najlepsza dla mnie, ale chętnie dowiedziałabym się czegoś o zdrowszym farbowaniu na rude 🙂
Dzięki Tobie zaczęłam stosować oleje, bardzo mnie zainspirowałaś ( w sumie chyba jak większość dziewczyn zaglądających do Ciebie ).
Jednak mam pytanie, czy nakładanie oleju może spowodować słabsze kręcenie się włosów ? Mam wrażenie, że jakby mniej się kręcą. Czy wiesz czym to może być spowodowane ?
Pozdrawiam, Kawa
kawa-i-czekolada.blogspot.com
Szkoda, że bycie jasną blondynką jest takie "nienaturalne", ani henny na to nie ma, ani innych sposobów prócz mocnych farb ;/
Anwen czy możesz coś wytłumaczyć Głuptakowi 😀 Wspominałaś kiedyś o takim pomyśle żeby wcierkę z Jantaru wzbogacić ekstraktem z kofeiny … tylko że jantar ma w składzie (na samym końcu) Linalool – alkohol z grupy terpenów, imituje zapach konwalii, a z tego co wyczytałam na ZSK to ekstrakt (liposomy) są niezgodne z wyrobami spirytusowymi czyli nie można ich łączyć ? Pewnie źle to interpretuję i mogę połączyć te dwa produkty .. ale tak jak pisałam, głuptak ze mnie i chciałabym się upewnić :] z góry dzięki za odpowiedź ! Pozdrawiam Lena 🙂
Linalool to naturalna substancja zapachowa, owszem jest alkoholem, ale w takiej ilości jak jest w Jantarze to liposomom raczej nie powinien zaszkodzić. Jak chcesz mogę spytać jeszcze dla pewności specjalistę z ZSK :))
Nie śmiem prosić ale jakbyś mogła 😀 byłabym bardzo wdzięczna Dziękuje ! Lena 🙂
nie ma problemu :))) dam znać na blogu jak mi odpiszą
cytuję: "Ograniczenie związane z alkoholem dotyczy alkoholu etylowego i innych prostych rozpuszczalników organicznych.
Wg producenta liposomy są stabilne przy stężeniach alkoholu poniżej 10%."
Mam nadzieję, że teraz już wszystko jasne :))
Ciekawa jestem, na ile takie specyfiki mogą przyciemnić włosy. Moje są brązowe, bardzo ciemne, ale tęsknię za czernią z dzieciństwa (koleżanki babci nazywały mnie Cyganką, a koledzy z 'zerówki' Chińczykiem, między innymi przez tą czarność xD). Wiem, że nie 'zafarbują' na całkowitą czerń, ale wiecie może na ile orzechy, dęby (i inne takie) mogą podziałać? 🙂
A co do związku łupieżu i Sl(E)Sów, nie zauważyłam żadnego, od połowy zimy mam przeokropny i odstawienie SLES nic nie zmieniło. Trochę pomogło mycie skalpu szarym mydłem (potem używam odrobinę zwykłego szamponu żeby zmyć osad), ale wiem, że u niewielu osób ten sposób działa.
no właśnie maksymalnie do ciemnego brązu 🙁
Trochę szkoda, ale i tak spróbuję, może chociaż wyrównam różnicę kolorów między włosami u nasady i końcówkami. Od słońca itp tak zjaśniały, że kiedy są spięte wyglądają jak pomalowane, tak widoczna jest różnica. Dzięki za odpowiedź i całą notkę:)
Witaj Anven, mam pytanie z innej beczki. Pisałaś kiedyś, że na noc na twarz nakładasz olejek z pestek śliwki z żelem hialuronowym. Napisz kochana czy ty łączysz te dwa składniki czy oddzielnie nakładasz żel i olejek? Dziekuję i pozdrawiam.
robię i tak i tak 🙂 Zawsze na twarz zwilżoną hydrolatem (głównie oczarowym). A ostatnio śliwkę zmieniłam na olejek arganowy :))
Mam pytanie czy ktoś stosował te metody przyciemniania? Znalazłam je na necie co sądzicie o nich Anwen?
Przyciemniają włosy następujące zioła: kora dębowa, kora kruszyny, owocnia orzecha włoskiego, liście indygowca (basmy). Z kory dębowej, kory kruszyny i owocni orzecha włoskiego można przygotować płyn przyciemniający włosy: przygotowuje się go następująco: 50 g kory lub zielonej owocni orzecha włoskiego zalewa się 500 ml wody. Gotuje 30 minut uzupełniając wyparowującą wodę.
Pozostawia pod przykryciem do następnego dnia. Potem gotuje jeszcze 10 minut, ostudza, odcedza i dolewa 10 gramów gliceryny i 4 gramy spirytusu 90%. Płynem smaruje się włosy i skórę głowy, po umyciu i przez następne kolejne dni, aż do uzyskania żądanego koloru.
Podobny płyn można przygotować z liści szałwi i orzecha włoskiego z dodatkiem herbaty. Przygotowuje się go w następujący sposób: Na 100 ml wody bierze się po łyżce szałwi, orzecha włoskiego i herbaty, a potem postępuje jak wyżej.
Aaa ja mam pytanie zgoła odmienne 😀 a mianowicie- Anwen (lub ktoś kompetentny) czy mogłabyś polecić farby do włosów, które dają trwały efekt? Szukam ciemnobrązowej farby, która nie spłucze mi się po 2 tygodniach, a Twoje włosy są zawsze pięknie pokryte, i możesz robić tylko odrosty. Póki farbowałam Castingiem na lekko rudawe brązy nie przeszkadzało mi to,farbowałam co kilka miesięcy, gdy było już dużo siwulców, jednak doszłam do wniosku, że bardziej pasują mi ciemne, zimne odcienie, i zaczęły się schody. Do ostatnich 2 farbowań użyłam garnier color naturals (już po kilku dniach się zaczęła wypłukiwać) i pianki palette- tak samo po 2 tyg. Wygląda to okropnie, gdyż kolor wypłukiuje się nierównomiernie, i na głowie mam ryżawe, wypłowiałe placki :(, mimo że moje naturalne włosy wcale nie mają takiego koloru. Niech ktoś rzuci coś sprawdzonego, bo szkoda mi moich lichych piór na codwutygodniowe wypróbowywanie czegoś nowego…
matko mam ten sam problem, ostatnio wypłukała mi się farba kładziona u fryzjera :/
jak długo trzymamy tę farbę na włosach?
właśnie robię macerat dzięki Anwen 🙂
mam nadzieję że mi przyciemni włosy, mam naturalny jasny brązik 😀
a czy jeśli jestem naturalną jasną blondynką i zafarbuję w ten sposób włosy, to wrócę do swojego naturalnego koloru? zależy mi na tym, żeby zmienić kolor włosów na jakiś czas, bo blond mi się już znudził, ale nie chcę zepsuć natury
a czy któraś z Was próbowała przyciemniać włosy kawą? 🙂
Ja na swoich włosach wypróbowałam przepis 1 i 3. Nie robiłam tylko maceratu. Mogę powiedzieć, że faktycznie płukanka ma niewielkie właściwości przyciemniające. Najbardziej widoczne efekty są po przepisie z sokowirówką. Z tym, że kolor powstały po tej farbie to nie jest czysty brąz. Włosy wychodzą rudawe i to mocno. Najpierw najjaśniejsze włoski czy te malutkie u góry głowy są zielone. A potem zmieniają się w intensywny żółty co wygląda bardzo niekorzystnie. Co prawda widać różnicę w kolorze włosów i są faktycznie ciemniejsze, ale rudawe refleksy nie każdemu odpowiadają. Ja odradzam wszystkim ten przepis bo kolor, który powstał na mojej głowie jest okropny i wcale nie ma zamiaru schodzić. Na ochłodę tych refleksów niedawno znowu zastosowałam płukankę, ale to nie pomaga zbyt wiele. http://blogeve-evel.blogspot.com/2013/09/domowe-farby-z-orzecha-woskiego-moja.html Tutaj jest to farba nr 2 natomiast ja z tych dwóch przepisów mogę polecić farbę nr 1 ponieważ ona daje czysty ładny brąz i w miarę mocny efekt 🙂
Zaskoczyłaś mnie przepisem z łupinami orzecha. nie wiedziałam, że maja takie właściwości. jesienią wypróbuje 🙂
pozdrawiam Hania
Witam. Bardzo mnie zaciekawiły pani przepisy. Jednak nie mogę zrozumieć o co chodzi z tym cedzeniem przez gazetę. Po prostu nie wiem jak to wykonać.
Pozdrawiam :*
Bardzo ciekawy blog. 🙂 sama regularnie stosuje płukankę z orzecha, zamiennie liście/łupiny. Co do przechowywania zielonych łupin mozna je z powodzeniem mrozić 😉 zgnieść w paczuszce zeby zajmowały mniej miejsca i do zamrażalnika. Dziele na porcje do jednorazowego użycia.