Tego wpisu miało już właściwie nie być, bo zanim się za niego zabrałam niespodziewanie przyszła wiosna i stracił on sens. Jak widzicie jednak pogoda postanowiła dać mi drugą szansę, z czego niniejszym korzystam 🙂
MyPOWERelixir to właściwie takie mocno tłuste, bo olejowe serum, które możemy wykorzystać na milion różnych sposobów w zależności od naszych potrzeb i pomysłowości. Na mojej półce gości już od kilku miesięcy i choć początkowo nie byłam nim szczególnie zachwycona tak zimą okazał się niezastąpiony.
Do czego go używam?
- zabezpieczania skóry Zu przed mrozem – sprawdził się najlepiej ze wszystkich typowo dziecięcych zimowych kremów jakich przez te ponad 3 lata używałam. Moja Zuzia go uwielbia, bo pachnie pomarańczami, więc sama przypomina mi bym ją posmarowała. Skóra dzięki niemu nie jest podrażniona, zaczerwieniona ani przesuszona nawet po spacerach w wyjątkowo mroźne dni (a było ich trochę w tym roku). Smaruję jej całą buzię i usta cieniutką warstewką, która idealnie chroni skórę.
- na spierzchnięte usta – z którymi co roku zimą mam problem. Zabezpieczam też je nimi przed wyjściem z domu, ale niestety nie mam jak poprawić, w ciągu dnia, bo słoiczek jest jednak za duży ‘do torebki’, a zwykłe pomadki często mi nie wystarczą. Z elixiru robię maseczkę na usta – smaruję je po prostu grubszą warstwą i czekam aż cała się wchłonie. Robię też z niego:
- cukrowy peeling do ust – mieszam niewielką porcję z elixiru z brązowym cukrem i peelinguję tym usta. Miałam okazję używać gotowych peelingów, ale ten jest zdecydowanie lepszy 🙂
- na obolały nos przy katarze – przedszkole, a właściwie przedszkolne infekcje dały się we znaki również i mi. Jak przez kilka (albo i kilkanaście) ostatnich lat wcale nie chorowałam tak w tym roku wyjątkowo udało mi się zarazić od Zuzi już dwa razy i przypomnieć sobie jak bardzo nie lubię chorować 😉 Co prawda nic poważnego mi się nie działo, grypy i inne nieprzyjemności mnie ominęły, ale katar, który przeistoczył się w zapalenie zatok i tak dał mi w kość. Jak zwykle najbardziej ucierpiał mój nos, który nawet gdy używam najdelikatniejszych z możliwych chusteczek, po 2 dniach zmienia się w obłażącą ze skóry, wręcz krwawiącą ranę. Eliksir Miya okazał się ratunkiem i tutaj, więc potem nosiłam go ze sobą cały czas i co chwilę nim smarowałam nos. Wszystko wygoiło się naprawdę szybko, a potem stan skóry już się nie pogarszał 🙂
- na przesuszoną skórę na kolanach – z którą co roku walczę zimą, a balsamy nie zawsze dają sobie z nią radę.
- jako maseczka pod oczy, na szyję i dekolt na noc – elixir nie sprawdził mi się do nakładania na całą twarz, ale pod oczami, na szyi i dekolcie już tak 🙂 Jest za tłusty by nakładać go na dzień (a w dodatku fotouczuląjący), więc używam go tylko na noc (ale nie każdego dnia) i rano skóra rzeczywiście wygląda lepiej.
- do olejowania paznokci i skórek wokół nich – tę metodę poleciła mi Paulina z AlterEgo blog i od lat z niej z powodzeniem korzystam. Kiedy nie maluję paznokci, ani nie mam na nich hybryd (a robię to ostatnio bardzo rzadko) staram się regularnie wcierać w nie jakieś olejki, a ostatnio właśnie MyPOWERelixir.
Za co go lubię?
Oprócz bardzo przyjemnego, cytrusowego (głównie pomarańczy) zapachu, o którym już wspominałam MyPOWERelixir ma też świetną konsystencję lekkiego masełka, które topi się nam w dłoni. Aplikacja jest bardzo przyjemna, a słoiczek do którego zapakowano serum wygodny. Wielkim plusem jest też wydajność, bo mimo, że używam go od kilku miesięcy to ubytek jest niewielki.
A do czego mi się nie sprawdził?
Chcąc być zupełnie szczera muszę Wam jeszcze napisać do czego Elixir się u mnie nie sprawdził. Tak jak już wspomniałam wyżej, a czego ogromnie żałuję nie nadaje się on u mnie do stosowania na całą twarz jako tradycyjne serum, a właśnie na to najbardziej liczyłam. Mimo, że przez wiele lat stosowałam oleje zamiast kremów na twarz i sprawdzały się one u mnie bardzo dobrze, tak ta mieszanka zapycha mi pory.
MyPOWERelixir nie sprawdził się też na moich włosach. Do olejowania przed myciem było mi go szkoda (ze względu na cenę), a do zabezpieczania po myciu okazał się dla moich włosów za ciężki. Zdecydowanie wolę w tym celu stosować mój własny olej Werbena, który nie obciąża mi włosów ani trochę 🙂
Ciekawa jestem czy znacie ten produkt?
Pozdrawiam Was serdecznie,
Anwen
Komentarze
Koniecznie muszę spróbować 🙂
Czyli wychodzi na to, że sprawdził się w takich ‘drobniejszych’ rzeczach, co wcale nie oznacza, że mniej ważnych 🙂
Szkoda, że ostatnio umieszczasz na blogu same kosmetyki z tej wyższej półki, raczej niedostępne dla większości włosomaniaczek 😉 Fajne to były czasy, jak opisywałaś kosmetyki, na które było mnie “stać” podczas studenckiej niedoli. Ale rozumiem, że te większe firmy, i tańsze, typu nivea, nie występują o współpracę?
to akurat nie jest wpis ze współpracy 🙂 a opisuję po prostu to czego używam, tańsze produkty również
Ten eliksir można dostać tez w wersji 15 ml, jaka i ja posiadam i kosztuje ona niecałe 40 zł, a jest bardzo wydajny i nawet ta mniejsza opcja starcza na długo. Dla mnie kosmetyki MiYA są bardzo dobre i uważam, ze wcale nie są drogie. Np. Krem do twarzy, przy pojemności 75 ml, kosztuje tylko 29,99. Składy są naturalne i bezpieczne.
Uwielbiam! Najlepsze, uniwersalne i naprawdę działające cuda na wielu polach 🙂
Widze ze ma niesamowicie szerokie zastosowanie 😀
Z przykrością muszę się zgodzić z autorem komentarza powyżej – ostatnio kosmetyki pojawiające się na Twojej stronie są poza moimi możliwościami finansowymi. Tęskno za czasami kiedy ten blog był skarbnicą wiedzy dot. włosów (wiem, że tematyka uległa przez ten czas zmianie)… i tętnił życiem.
Pozdrawiam
Też mam żal o to, że tak mało postów teraz się pojawia, a jeśli już się pojawi, to rzadko na temat włosów … moje aktualne serce skradla kosmetyczna hedonistka, posty pojawiają się u niej często nawet dwa razy w tygodniu:)
Szkoda tylko, że jej posty, a szczególnie zdjęcia ani trochę nie pokazują prawdy. Bardzo pozowane i fotoszpowane. Ja nie lubię sztucznosci :p
Dwa razy w tygodniu? Chyba w zeszłym roku… teraz to również rzadkość . A już żeby odpisała na komentarz to święto.
Na moje nieożywione i suche usta będzie idealny! 🙂
Jeżeli jest fotouczulający, to może nie warto dziecku smarować nim skóry przed wyjściem na zewnątrz?
w słoneczne dni nie smarowałam 🙂
Dlaczego większość osób utożsamia włosomaniactwo z brakiem pieniędzy? Na jakiej podstawie można stwierdzić, że ‘większości włosomaniaczek’ na coś nie stać … Nikt z Was nie wie, ile kto zarabia. A bycie włosomaniaczką chyba powinno oznaczać bycie świadomą konsumentką, która wie, że nie liczy się droga marka, ale skład kosmetyku, w związku z czym nie warto przepłacać, bo tanie produkty też mogą być dobre. I ta świadoma konsumentka tak samo wie, że nie wszystko co drogie, od razu jest BE. Bo są też niszowe produkty, za które trzeba zapłacić więcej, ale są one wysokiej jakości i pomagają na konkretny problem lepiej i szybciej, niż jakiś kallos latte.
Ale nie – drogie to złe, to koncerny, to komercja, to – o zgrozo – współpraca z markami i wciskanie nam produktów! Ja tam zawsze lubiłam na blogach czytać również o drogich, nietypowych kosmetykach/usługach – to przynajmniej pewne źródło wiedzy, a nuż może kiedyś się przyda.
Nie rozumiem komenarzy oburzających się na posty o trochę droższych kosmetykach. Oczywiście, że każdy ma inne możliwości finansowe, ale patrząc obiektywnie większość produktów opisywanych przez Anwen jest ze średniej półki cenowej. Czasami lepiej byłoby zainwestować w nieco droższą markę, niż wydawać pieniądze na tańsze rzeczy, które mogą się totalnie nie sprawdzić. Nie ujmując rzecz jasna perełkom w bardzo przystępnej cenie, które czasami się zdarzają. Osobiście jednak zauważyłam, że w kwestii włosów lepiej wypadają renomowane ekologiczne produkty, niż drogeryjne, ale to sprawa indywidualna:)
Pozdrawiam
Bardzo ciekawy produkt. Muszę go poszukać przy okazji w drogerii i wypróbować, bo zapowiada się ciekawie 🙂
Mnie stać na każdy kosmetyk (jestem anonimowa wiec to nie są przechwałki) i chętnie kupuję to co jest dobre, ten zaliczam do tanich 40 zł za tak wydajne serum, mam je i świetnie zadziałał na twarzy zatrzymując nawilżenie wcześniej nałożonych kosmetyków o wodnistej konsystencji a i solo również dając efekt zrelaksowania i ukojenia skóry.
A ja się cieszę że są kosmetyki i droższe bo często są one lepsze. Tak uważam. Aniu mam problem. Kupiłam twój szampon i w swojej roli sprawuje się genialnie tylko strasznie mam po nich przesuszone końcówki. Co mogę zrobić z tym problemem ? Nie chciałabym z niego zrezygnować bo pięknie oczyszcza skórę . Po umyciu nim głowy myje włosy szamponem lrp kerium i potem maska ale to nic nie daje.
A dlaczego po umyciu włosów szamponem Anwen, drugi raz myjesz je szamponem LRP? Może to przyczyna problemu? Ani jeden, ani drugi nie zalicza się do tych delikatnych. Możesz też przed myciem na same końcówki nakładać odżywkę, która je trochę na pewno ochroni.
Bo nie mogę domyć włosów z pestek. Bez ponownego umycia miałabym jeden wielki kołtun na głowie.
Aha, rozumiem. Ja nie mam problemu z domyciem, ale mam proste i średnio gęste włosy o średniej porowatości. To może LRP zastąp jakimś delikatniejszym szamponem? No i myślę, że odżywka na końce nie zaszkodzi 🙂
Na całą twarz pewnie byłby za ciężki niestety ale dobrze że znalazłaś alternatywę 🙂
Jeszcze nie próbowałam produktów tej firmy. Ale ten eliksir chyba kupię 🙂
Czekam na przesyłkę z tym serum i mam nadzieję, że znajdę dla niego zastosowanie. Wprawdzie kupiłam go przede wszystkim z myślą o nakładaniu na całą twarz, ale po przeczytaniu Twojej recenzji bardzo się boję, że mnie zapcha.
Mnie też zapchał, a mało co mnie zapycha 🙁
Wygląda na to, że to cud na włosy, koniecznie trzeba zamówić i przetestować, bo to naprawdę może być perełka 🙂
Kosmetyk do zadań specjalnych, praktycznie do wszystkiego. Jestem na tak!
A czemu jest fotouczulający? To kwestia jakiegoś składnika? Kompletnie nie znam tego produktu ;D
może spróbowałabym go na usta, ale jeśli chodzi o twarz to na pewno mi też by zatkał pory, także nawet nie próbuję, bo mam z tym za duży problem
Cześć! Chciałam zwrócić uwagę na przepiękną prętową misę, w której jest serum na pierwszym zdjęciu. Możesz mi powiedzieć, gdzie ją kupiłaś? Z wielka przyjemnością bym chciała taką sobie sprawić:)
kupiłam w Biedronce, ale już jakiś czas temu, więc są już niestety niedostępne 🙁
Nie znałam go, ale warto wypróbować
Ciekawy produkt, muszę go przetestować u mnie.