Oczywiście biorę pod uwagę, że to co za chwilę napiszę może wzbudzić w niektórych osobach oburzenie, ale tak – zdarza mi się używać kosmetyków, które przekroczyły termin przydatności. Robię tak jednak tylko w szczególnych przypadkach, a jakich zaraz Wam napiszę.
Pewnie nie tylko mi zdarza się kupować do włosów oleje spożywcze, a te mają oczywiście podaną na opakowaniu datę przydatności do spożycia. Taki olej możemy jednak spokojnie używać jeszcze przez jakiś czas na włosy, oczywiście pod warunkiem, że nie zjełczał czyli jego kolor, zapach, przejrzystość i konsystencja się nie zmieniły. W przypadku olejów kosmetycznych postępuję zresztą podobnie, oceniając organoleptycznie czy nadają się jeszcze do użycia. Staram się jednak nie przekraczać daty ważności o więcej niż 2-3 miesiące.
Czyli inaczej “symbol otwartego słoika”, który mówi nam o tym jak długo produkt jest ważny po jego otwarciu. Przyznam szczerze bardzo rzadko zwracam na niego uwagę. Właściwie tylko wtedy, gdy mam 100% pewność, że produkt nie mógł być otwierany wcześniej czyli jeśli był zabezpieczony folią lub w inny sposób wykluczający otwieranie. W przeciwnym razie taka informacja jest dla mnie zupełnie niewiążąca i nawet nie zawracam sobie nią głowy, a patrzę tylko na datę ważności podaną na opakowaniu.
Pozdrawiam Was serdecznie,
Anwen
Komentarze
Wydaje mi się, że jeśli kosmetyk zachowuje swoje właściwości to nie ma powodu żeby go wyrzucać, dlatego data przydatności to dla mnie tylko wskazówka 🙂
Zgadzam się, szkoda wyrzucać produkt, jeśli nadal nadaje się do użytkowania 🙂
Mam takie samo podejście 🙂
Jeśli chodzi o kosmetyki pielęgnacyjne to zawsze używam ich jeszcze do pół roku po dacie ważności (o ile zapach i konsystencja są ok), ale rzadko się to zdarza od momentu kiedy przestałam kupować na zapas. Co do kolorówki to bardziej zwracam na to uwagę.
ja robię tak samo 🙂 o ile z produktem nie dzieje się nic niepokojącego to staram się zużyć do końca 🙂
Jeśli chodzi o kosmetyki do włosów to nie zwracam szczególnej uwagi na datę, chociaż ja też zużywam wszystko w ciągu trzech-czterech miesięcy, bo nie mam otwartych miliona produktów.
Jeśli chodzi o kosmetyki do twarzy to trzymam się terminów, obserwuję również czy wcześniej nic mi się z nim nie dzieje.
Dla mnie wyrzucanie dobrego kosmetyku tylko dlatego, bo cyferki się trochę nie zgadzają to głupota, pieniądze w błoto. Te produkty zazwyczaj jeszcze działają. Ale prawdopodobnie może się to zdarzyć, jeśli kupujemy wszystko co nam wpadnie w oko i używamy zróżnicowanych produktów… może wtedy warto przerzucić się na minimalizm, a nie zawalać mieszkanie milionem odżywek ; )
A co zrobić z nigdy nie otwieranym, ale przeterminowanym płynem Atrederm? Ma datę ważności do lutego tego roku, ale ponieważ nie mogę go teraz zużyć na twarzy, tylko w maju (bo teraz poddaje się innemu zabiegowi, którego nie można łączyć z retinoidami),to czy mogę zaryzykować czy może zbyt mocno zaszkodzić? Pytam, bo szkoda mi zmarnowanych pieniędzy.
Anwen dzięki za podzielenie swoimi spostrzeżeniami.
Na twarz bym nie ryzykowała
Atrederm w maju na twarz? Atrederm może powodować zwiększoną wrażliwość na światło słoneczne, nie jestem więc pewna czy to dobry pomysł. Czy przypadkiem lekarz nie kazał Ci tego używać jesienią i zimą? Sama stosuję ten lek, więc wiem jak bardzo drażniąco działa na skórę. Poza tym Atrederm to lek, a leków chyba jednak nie powinno się stosować po dacie ważności.
Anonimku, Atrederm zawiera tretinoinę (retinoid) i w tym przypadku absolutnie nie bawiłabym się nim po terminie ważności.
Zgadzam się z komentarzami wyżej. Pomijając fakt, ze to lek i nie można go stosować po terminie ważności to stosowanie retinoidów wiosną i latem może się bardzo źle skończyć. Dermatolodzy zwykle doradzają stosowanie ich poza jesienią i zimą.
Dziękuje za odpowiedzi. Wiem, ze stosując Atrederm trzeba unikać słońca. Dlatego nie miałam zamiaru w maju i czerwcu przesiadywać na dworze, tylko wręcz przeciwnie i dodatkowo oczywiście stosować flirty. Jednak skoro w jego wypadku termin ważności jest istotny, to szkoda, ale trudno, wyrzucę.
Boże dziewczyno, cała wiosnę chciałaś przesiedziec w domu? Maj i czerwiec to najpiękniejsze miesiące 😉
Dziewczyny wyzej powiedzialy juz wszystko, ja od siebie dodam tylko ze to lek, wiec nalezy go oddac do utylizacji w aptece! 🙂
Zależy jakie to kosmetyki 😉 Nie wyrzucę np cieni, bo skończył im się termin. Przecież można ic spokojnie używać przez kilka lat. Za to bardzo uważam na kremy do twarzy, toniki, podkłady itd. Nie wyrzucam od razu jeśli właściwości (zapach, konsystencja) się nie zmieniły. Uważnie obserwuję i jak zauważę coś dziwnego, to wtedy wyrzucam.
Data przydatności jest datą do której produkt teoretycznie nie ma prawa się zepsuć. A w praktyce to wychodzi różnie – produkty źle przechowywane mogą popsuć się dużo szybciej, a te dobrze przechowywane mogą "pociągnąć" nawet kilka dodatkowych miesięcy. Najważniejsze jest sprawdzanie czy kosmetyk nie zmienił zapachu, konsystencji, koloru oraz zwracanie uwagi na to czy nagle nie zaczął np. podrażniać.
Najbardziej trzeba uważać z kosmetykami do makijażu, które mają kontakt z okolicą oczu, oczy to wrażliwy narząd i kosmetyki najlepiej wyrzucić od razu jak upłynie data ważności nawet jeśli wszystko z nimi ok, tak na wszelki wypadek.
najczęściej w ogóle nie patrzę na daty ważności 😉
Spadłaś mi z nieba z tym wpisem,no i własnie sprawdziłam kiedy wyprodukowali moja odżywkę revitalash. Jeszcze mam zamknięte opakowanie, ale wychodzi ze w marcu będzie już 24 miesiące,wie ktoś może jak długo od daty produkcji revitalash jest przydatny do zastosowania? po otwarciu pisze ,że 12 miesięcy, ale od daty produkcji to powinno być te 36 miesięcy, tak? Ja kupiłam to jako kosmetyk powystawowy,ale sam produkt jest jeszcze folia zabezpieczony:) wiec nie był otwierany:) tak poza tym to własnie wczoraj podpisywałam pisakiem na kosmetykach kiedy zostały przeze mnie otwarte heh jest to tez jakiś sposób ,żeby wiedzieć co kiedy się nam kończy według zaleceń producenta do przydatności. Majac dużo kosmetyków często można zapomnieć kiedy się dany kosmetyk otwarło
Zdarzało mi się dość często używać kosmetyków do włosów po dacie ważności – nic się nie działo 🙂
Jeśli mowa o kosmetykach do włosów, które nie mają styczności ze skalpem – używam do upadłego ;] Chyba że nie będzie mi już odpowiadać jakaś dziwna konsystencja czy zapach…Ja jednak mam manię zużywania kosmetyków do końca i to jest niestety choroba 😉
A jeśli kosmetyk jest przeterminowany i chcemy go wyrzucić, to gdzie? Do śmietnika głównego? Mam kilka takich starych egzemplarzy, które znalazłam w trakcie porządków, dwie maseczki do twarzy i balsam do ciała i nie wiem, co z nimi zrobić, gdzie je wyrzucić :/ A są przeterminowane już chyba o 3 lata, więc nie będę używać. Co radzicie?
Zawartość wylewam najczęściej do toalety lub umywalki (zwykle resztki kosmetyków podczas np. demakijażu i tak trafiają do ścieków, więc myślę, że to jest ok), opakowanie potem myję i daję do plastiku/szkła. Czasem nie chce mi się babrać i wyrzucam to do tego śmietnika, gdzie są "mokre", chusteczki do nosa itp., chyba tego, o którym mówisz "główny". Ostatecznie np. opakowania po antyperspirancie nie rozdzielamy na części, a do plastiku się nie nadaje ze wzgl. na resztki.
Jeżeli kosmetyk nie śmierdzi, czy nie zmienił swoich innych właściwości, to zużywam bez mrugnięcia okiem.
Mam tak samo, rzadko sparwdzam date ważności, chyba że naprawdę jest mocno przekroczona
Ja też czasem używam odżywek po terminie ważności.
Póki kosmetyk nie zmienił konsystencji i zapachu to staram się go wykorzystać do końca.
Robię podobnie. Nie zawsze kieruję się terminem- częściej tym co dzieje się z kosmetykiem
Nie sprawdzam dat na kosmetykach w ogóle. Zresztą u mnie wszystko schodzi szybko jak woda 🙂 więc nie sądzę aby zdążyło się przeterminować.
Jeżeli chodzi o kosmetyki do włosów, to jeszcze nigdy żaden mi się nie popsuł,najgorzej jest z paletami do makijażu, które szybko się psują, a cieni jest na tyle dużo że szkoda wyrzucać 😛
też nie przejmuję z abardzo datą ważności, wiaodmo wszytsko ma swoje granice więc nie można ze skrajności w skrajnośc ale nawet niektóre produkty spozywcze jeśli sa po dacie przydatności to i tak jestem w stanie je zjeśc 😀 i żyję 😀
Też chciałam o tym napisać – rozsądek przede wszystkim. Sprawdzam, czy wszystko w porządku i używam, czy to jedzenie czy kosmetyk.
Jako producent własnych mydeł i kremu również ufam zapachowi, kolorowi i konsystencji przy określaniu terminu ich ważności. Wiadomo, że przechowywanie w nieodpowiednich warunkach znacznie skraca ten czas.
Do kupionych kosmetyków stosuję te sama zasadę:)
Warto wiedzieć, że daty ważności są często robione "na wyrost", z dużym zapasem, a to dlatego, żeby uchronić się przed reklamacją produktu. Oznacza to tylko minimalną, bezpieczną dla człowieka datę ważności produktu. Jeśli chodzi o kosmetyki to jestem bardzo łaskawa dla tych dat. W innym wypadku musiałabym pozbyć się całej kolekcji cieni do powiek 😉 Szampony i odżywki zużywam na bieżąco. Chyba żaden kosmetyk do włosów nigdy mi się nie przeterminował, a to dlatego, że zawsze mam tylko po jednym, z każdego rodzaju (jeden szampon, jedna maseczka, itd).
Szczerze, rzadko sprawdzam datę ważności. Kosmetyki drogeryjne (np odżywki, szampony, kremy, olejki) zużywam do końca, staram się w ciągu 3 miesięcy od otwarcia. Ale już takie np. kallosy czy balsamy na propolisie od agafii, stoją w łazience dobrych kilka miesięcy. Konsystencja i zapach te same, skoro nie szkodzą, nie wrzucę, szkoda pieniędzy. Bardziej uważałabym na produkty typu tusze do rzęs, henny- bałabym się podrażnienia.
Jakiś czas temu zdarzyło mi się, że zepsuł się szampon od Agafii (nie z tych na propolisie, a z tych mniejszych, bodajże "czarny") – uszkodzona była zakrętka i w środku widocznie namnożyły się jakieś bakterie z wilgoci :/ Dość szybko to wyłapałam po zapachu i konsystencji i oczywiście szampon został wyrzucony. A wydawało mi się, że takie zepsucie nie jest możliwe w przypadku szamponu, który stał otwarty stosunkowo krótko (coś ok 1-2 miesiące).
Bałabym się używać przeterminowanych produktów do twarzy, ale włosy to co innego. Jeśli maska/szampon nie wygląda inaczej niż wcześniej lub nie zmienił się jego zapach wtedy używam je nadal, tylko częściej (żeby jak najszybciej zużyć produkt do końca). Nie widzę potrzeby wyrzucania ich do kosza.
mam podobnie, używam kosmetyków do czasu, kiedy zauważę, że coś się z nimi dzieje
Zdarza mi się stosować jakiś produkt po terminie o ile nie zauważam że robi mi krzywdę 🙂
a co w przypadku półproduktów? można używać po upływie terminu ważności np. keratynę?
Warto jeszcze wspomnieć o miejscu przechowywania – produkty trzymane w wilgoci lub na słońcu mogą szybciej się popsuć. Słyszałam też że oleje czy masła trzeba wyrzucić jesli ich zapach jest kwaśny lub wyraźnie inny niż na poczatku. Wtedy nie nadają się nawet na włosy. Chemii kosmetycznejnajlepiej nie wyrzucać do kosza czy wylewać do kanalizacji, lepiej np. oddac do apteki czy innego punktu na osiedlu gdzie przyjmuje sie stare leki.
Apteka nie przyjmie chemii kosmetycznej. A spłukiwane odżywki, szampony, maski, nawet silne detergenty i środki odkażające (typu domestos) przecież ostatecznie tez trafiają do scieków, więc dlaczego tam nie wylewać resztek?
Bo to nie jest konieczne, a oczyszczanie wody jest drogie. Apteki przyjmują kosmetyki, nie zdarzyła mi się odmowa. Jeśli apteka odmawia, wtedy wyrzucamy całość do odpadów mieszanych lub do specjalnych pojemników.
Jeśli produkty nie mają styczności ze skalpem to jaki problem? Ja na odżywki i maski nawet nie patrzę, jedynie oleje które wcieram w skórę głowy, szampony i maski do emulgowania. 🙂
Mam całkiem podobne podejście, ale też w dużej mierze zależy od rodzaju kosmetyków.
Wysiedziałam się w laboratorium naprawdę długo z racji na kierunek studiów… nawet większość leków ( tych w tabletkach o twardej strukturze ) zachowuje swoje właściwości nawet przez kolejne 2-3 lata! Dlatego sama mam również podobny stosunek do dat ważności w kosmetykach. O ile pielęgnacji przyglądam się intensywniej to w kolorówce takiej jak cienie do powiek czy lakiery zupełnie nie uznaję daty ważności. Póki kosmetyk zachowuje strukturę, właściwości, kolor, nie pachnie dziwnie, nie zmienia konsystencji to używam go i nie uznaję tego za zbrodnię.
Nie patrzę na daty ważności wcale, gdy chodzi o kosmetyki 😉
Ale chyba przechowuję je dość dobrze, i w miarę szybko zużywam, bo nie zdarzyło mi się, żeby jakiś produkt do włosów zmienił swoje właściwości
Moim zdaniem wszystko zależy od produktu. Mam cienie do oczu czy inne pudry prasowane, które kupiłam jeszcze… w podstawówce! Czyli 15 lat temu. Nic się z nimi nie dzieje, musiałam tylko parę razy zdrapać wierzchnią warstwę, która się "wybłyszczyła" od pędzla (a wiadomo, na pędzlu przenoszą się bakterie).
Za radą teścia (lekarza) używam też "suchych" leków po terminie ważności – tabletek, pigułek itd. Syrop czy krople mogą się zepsuć, ale tabletki zachowują wszystkie swoje właściwości.
A do kosmetyków płynnych mam podobne podejście co do zawartości lodówki czy szafki kuchennej: nawet jeśli data minęła, to jeśli właściwości się nie zmieniły, używam. Wiele kosmetyków jest konserwowanych przecież 🙂
Ostatnio farbowałam włosy dwoma szamponetkami z Marionu. Wlałam obie do miseczki, pierwsza była ok, druga okazała się aż 2 lata po terminie, miała grudki i dziwną konsystencję. Nie chciałam żeby się zmarnowała, nie miałam czasu iść po nową więc mimo obaw nałożyłam na włosy i nic się nie stało, kolor taki jaki powinien być. 😉
No i bardzo dobrze:-) Nie popadajmy w paranoję 🙂 Też śmiało zużywam rzeczy po terminie, nawet oleje które wcieram w skalp (włosy mi od tego nie wypadły 😉
Nie rozumiem, czemu miałoby to powodować oburzenie 😀 Ja potrafię zjeść nawet przeterminowany jogurt czy serek ,a co dopiero kosmetyk który kładę na włosy Haha. Ludzzie chyba mają jakąs paranoje na punkcie dat ważnosci – przecież wiadomo, że są one zawyżone 🙂
O widzisz, wpis taki akurat – ostatnio przez przypadek popatrzyłam na datę oleju NAMI, którego nakładam głównie na SKÓRĘ głowy a tu data ważna do lipca 2015:) Nic mi się nie dzieje więc spokojnie zużywam go dalej:-)
Ja na każdym kosmetyku który otwieram od razu pisze datę otwarcia. Ale nie oznacza to że wyrzucam jak się przeterminuje lub używam go zamiast np 12 miesięcy to 20. Większość kosmetyków jest po dacie całkiem ok i nic się z nimi nie dzieje. Wiadomo nie mówię tutaj o jakichs szczególnych, jedynie te najzwyklejesze typu oleje, balsamy, kremy do rąk, cienie do powiek itp. Z resztą z tego co kiedyś czytałam to data ważności jest wymogiem prawnym i niektóre rzeczy mimo że nie stracą przydatności nawet po 5 latach to muszą mieć datę bo przecież ludzie by z nich korzystali i nie kupowaliby nowych co jest zwyczajnie niedochodowe. Więc z tą datą to tak z przymrużeniem oka 🙂
pozdrawiam !
Tak, datę ważności musi mieć wszystko – nawet cukier, sól, miód, chusteczki higieniczne czy tampony, czyli rzeczy, w których nie ma się co zepsuć 😀
Oczywiście się nie przejmuję 😉 To, jak mocne przekroczenie terminu akceptuję, zależy od typu produktu – tego jak mocno chemiczny ma skład, jak długo i z jaką częścią ciała ma styczność. Odżywki do włosów zużywam i kilka miesięcy po terminie, natomiast unikam tego w przypadku np. kremów pod oczy.
Największy problem mam z kosmetykami bardziej naturalnymi, które w najlepszym wypadku mają jakiś łagodny eko-konserwant. Problem wynika z tego, że wielu po prostu nie da się zużyć w ciągu 3 czy 6 miesięcy od otwarcia, bo opakowania są za duże. Używam od serca, dwa razy dziennie, kombinuję, dzielę na porcje, trzymam w lodówce, co pozwala trochę wydłużyć termin przydatności do użycia, a i tak 1/4 albo i 1/3 opakowania muszę zużywać do smarowania ciała. Tak było z kremami Sylveco (w słoiczku) i Fitomed (pod oczy).
Dziewczyny słyszałyście o 'castor oil hollywood beauty' na porost? Podobno ma przyspieszać porost do 5cm/miesiąc. Ja się dzisiaj natknęłam i kusi. Miał ktoś może i może słówko szepnąć?
To nic innego jak olejek rycynowy 🙂
Wątpię żeby nawet najlepszy olej przyspieszył porost do 5cm na miesiąc 😉
no tak 🙂 to akurat wiem, ale oprócz oleju rycynowego ma w sobie też inne składniki. Próbowałąś go może?
Nie, akurat moje włosy (średnioporowate, falowane) nie lubią się z czystym rycynowym, wolę np. sezamowy, musztardowy.
Tak czy siak ja spróbuję 😉 łapię się wszystkiego, gdzie jest jakiś cień szansy za szybszy porost. Pozdrawiam
INCI: Water, Dipalmitoylethyl hydroxyethylmonium methosulfate, Argania spinosa kernel oil, panthenol, Dimethicone, Ceteareth 20, Cetearyl Alcohol, Citrus limon fruit extract, Hydrogenated castor Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Dehydroacetic Acid, Benzyl alcohol.
Co myślisz o tym składzie?
To odzywka, tak? Moim zdaniem baaardzo fajnie zapowiadajaca sie. Kupowalabym 😛 A co to za produkt dokladnie?
NATURALNA ARGANOWA ODŻYWKA PRZYWRACAJĄCA WŁOSOM RÓWNOWAGĘ BEAUTE MARRAKECH
Dzieki za odpowiedz 🙂 Nie jest nawet bardzo droga, wiec kusi!
Macie może sprawdzony sposob na szybszy porost włosów ? Poniosło mnie trochę z podcieciem 🙁 Pragnę wrócić do swojej długości włosków 🙂 Wizja niecalego centymetra na miesiąc mnie przeraża 😮
Ania S.
Polecam biotebal i maść końska 😉 taki duet ja stosuje w tym miesiącu i są efekty
Wcieranie w skalp naparu z kozieradki – miałam taki boom baby hairów po dwóch tygodniach stosowania dwa razy dziennie, że nie wiedziałam jak je opanować 🙂 picie drożdży też pomagało, ale niestety na twarzy mnie wtedy strasznie wysypało. Potem przerzuciłam się na picie pokrzywy, ale szału nie robiła. Jak zauważyłam, że przerzedziły mi się włosy nad czołem (chyba za mocno ściągałam je gumką w kucyku) to wcierałam przed każdym myciem olejek łopianowy z papryczką chilli i też dał niezły efekt. Popróbuj…
Wyjatkowo pozwole sobie podeslac link do mojego bloga, gdyby Anwen miala cos przeciwko to mam nadzieje ze nie opublikuje tego komentarza 🙂 Popelnilam niedawno kompleksowy post o zapuszczaniu wlosow i wydaje mi sie, ze naprawde ujelam w nim wszystko co najwazniejsze. Bez sensu byloby w komentarzu pisac to samo po raz drugi 😛 http://kosmeo-logy.blogspot.com/2016/01/krotkie-loki-krotkie-wosy-jak-prawidowo.html?m=1
Ciąża.
Biotebal brałam 3 miesiące na wypadanie włosów, ale raczej bez efektów… Drożdże- na samą myśl mam odruch wymiotny 😉 Zaciekawiła mnie ta kozieradka, spróbuję w pierwszej kolejności 🙂 Później maść Mińska. Może na zmianę… Co do ciąży – mam już jedno dziecko i zdecydowanie ostatnie , ale rzeczywiście włosy szybciej rosły 🙂 Kosmonautko, właśnie czytam Twój post 🙂 Włosy mam proste i poldlugie , ale mam nadzieję, że Twoje rady będą pomocne 🙂 Dzięki dziewczyny ! :*
Ania S.
Jak na razie nie miałam na szczęście takiej sytuacji, żeby kosmetyk był przeterminowany zanim go zużyłam. Ale gdyby tak było- wolę jednak wyrzucić, chyba że opakowanie jest szczelne np. z pompką i jest wszystko ok z konsystencją.
Zgadzam się z Tobą. Wiadomo, zależy dużo od tego jak przechowujemy kosmetyki i dbamy o nie. Ważne jest też to, czy są to kosmetyki naturalne czy te z bardziej chemicznym składem. Jednak moim zdaniem, data ważności, to tylko asekuracja producenta danego kosmetyku. Pozdrawiam. 😉
No proszę jaki rozsądek bije z komentarzy. Myślałam, że zaraz odezwą się głosy oburzenia: Jak to przeterminowanych używasz!? A tu wszystkie kobitki takie zdrowe podejście. Ja mam takie samo, ale już jak zobaczę w sklepie coś przeterminowanego to mnie wpienia i zwracam uwagę sprzedawcy zawsze.
Wstyd przyznać, ale nie często patrzę na datę przydatności w kosmetykach włosowych 🙂 Ale też zawsze dość szybko je zużywam 🙂 Jednakże uważam, że jeśli nie zmieniły konsystencji czy zapachu można je swobodnie używać po upływie terminu ważności 🙂
Ja nie przywiązuje zbyt dużej wagi do daty ważności na kosmetykach 🙂
Prowadzę tabelę w Excellu, w której zapisuję wszystkie swoje kosmetyki, daty ich otwarcia i daty ważności 😉 Gdy nie wiem, co powinnam zdenkować najszybciej, to otwieram tabelkę i z pierwszych wierszy już wiem, co ma pierwszeństwo w użytkowaniu 😀 No i wyszukiwarka również ułatwia sprawę, gdy musimy coś sprawdzić 😉
Może zrobimy wspólną akcje – Olejowanie Włosów przez np. miesiąc?:)
Idzie lato i w sumie taka akcja pomogłaby zmotywowac mnie i innych leniuchów by bardziej zadbac o włosy <3
Interesujący blog:) Jeśli chodzi o daty ważności to ja się twardo trzymam daty i nie używam nic co jest po terminie:) serdecznie pozdrawiam:)
http://funwithfabricbyml.blogspot.com