Długo
zbierałam się do napisania swojej włosowej historii, głównym powodem
jest chyba mój perfekcjonizm. Cały czas uważałam, że jeszcze trzeba
włosy dopieścić zanim wezmę się za chwalenie nimi. Do opisania tego co
już udało mi się zrobić namówiła mnie sama Anwen. No chyba jak moja guru
mówi, że jest co opisać to chyba jest… tak więc pełna wiary, że mnie
nie wyśmiejecie i nie stwierdzicie, że to mało, postanowiłam opisać
historię moich włosów.
Robiąc dokumentację, przeszukując stare albumy i foldery ze zdjęciami
zdałam sobie sprawę, że to chyba jednak jest całkiem ciekawa podróż i
choć to jeszcze nie finał finałów to było tu wiele ciekawych momentów.
Przez
pierwsze lata mojego życia byłam małym blond aniołkiem niemalże z afro.
Włosy były dość krótkie i tworzyły burzę loków. Nie mam zielonego
pojęcia jak były wtedy pielęgnowane ale zakładam że pod koniec lat
osiemdziesiątych/początek lat dziewięćdziesiątych pielęgnacja
ograniczała się do szamponu którym myte włosy miałam ja i moje wszystkie
lalki.
Loki odziedziczyłam po tacie co widać na załączonym obrazku.
Z
wiekiem kolor stał się coraz ciemniejszy stałam się taką „polską szarą
myszą” a do tego od czasu gdy poszłam do zerówki zapragnęłam mieć prostą
taflę włosów. W ruch poszły grzebienie i szczotki i tak zabiłam mój
naturalny skręt włosa zamieniając je w niby proste spuszone coś.
Pamiętam,
że mycie włosów to była potworna walka, rozczesywanie ciągłych
kołtunów, suszenie suszarką, po którym wyglądałam jak lew i nie udane
wizyty u fryzjerów, którzy nie wiadomo dlaczego próbowali ze mnie z
uporem maniaka zrobić Kopernika.
W tym czasie udało mi się jakimś magicznym sposobem wmówić sobie, że
włosy mam proste, a i fryzjerzy, wyczesujący je na szczotkę utwierdzali
mnie w tym przekonaniu.
Do tej pory poza usilnym prostowaniem ich na szczotkę tak na prawdę nie
wiele z nimi robiłam.
Nadeszły czasy szkoły baletowej, moje włosy po 8h dziennie związane były
w koczek. Najbardziej nie lubiłam w nich tego, że dookoła głowy po
chwili robiła mi się aureolka z krótkich kręconych włosów, tak więc
zaczęłam ją lakierować.
Kolejnym krokiem ku zniszczeniu włosów było farbowanie… nie mam z tego
okresu zdjęcia, ale w któreś wakacje kiedy byłam jeszcze w szkole
baletowej postanowiłam z koleżanką zafarbować włosy zmywalną szamponetką
na kolor śliwkowy. Jak zapewne się domyślacie w baletówce niezbyt
przychylnie patrzono na farbowanie włosów na „nie naturalne” kolory, no
ale przecież był początek wakacji i szamponetka miała się zmyć po 8
myciach… nie zmyła się do końca nigdy… Poblask fioletu miałam aż do
momentu gdy włosy przerosły i zostały obcięte, a z mojego mysiego, ale
jednak blondu, zrobiła się totalna mysia kupa.
Kolejnym ekstremalnym pomysłem jak na szkołę baletową było obcięcie
włosów „na krótko”. Modne było mieć jak najkrótsze włosy ale takie żeby
dało się je jeszcze złapać w kucyk i zrobić mini koczka. Poszłam do byle
jakiego salonu w centrum handlowym i poprosiłam panią aby obcięła mnie w
stylu Jeniffer Aniston z czasów Przyjaciół. Teraz wiem, że taka fryzura
po prostu nie miała prawa udać się na moim typie włosa, ale to co się
stało w tym salonie wykracza daleko poza zwykłe złe obcięcie włosów.
Pani umyła mi włosy i zaczęła ciąć na mokro… ciach, ciach kosmyk za
kosmykiem, a każde pasmo po wypuszczeniu z rąk fryzjerki podwijało się
pod samą żuchwę. Z przerażeniem napomniałam panią, że chciałam mieć
włosy do ramion i uwaga… pani „fryzjer” naciągneła jeden z kosmyków i
zawyrokowała… „przecież są do ramion”. Wyszłam z salonu z fryzurą na
niemiecki hełm, oczami pełnymi łez i torebką obciętych włosów, z których
musiałam zrobić sobie „doczepiany koczek”.
Miałam ochotę już nigdy nie wyjść z dom i wtedy w jakiś magiczny sposób
dała o sobie znać natura moich włosów. Umyłam je, pomiętoliłam i dałam
wyschnąć a one same skręciły się w lekkie loki. Nadal niezadowolona ale z
czymś co bardziej przypominało fryzurę niż hełm obiecałam sobie omijać
fryzjerów szerokim łukiem.
Kolejne lata włosy
rosły bez zajmowania się nimi, myte szamponami, które używała moja mama.
Długo korzystałyśmy z tak zwanych szamponów 2 w 1, potem okazało się ze
lepsze są osobno szampony i osobno odzywki. Tak więc od tej pory myłam
włosy szamponem i odżywką plus używałam jakiejś pianki bądź żelu aby
włosom nadać skręt lub też tony lakieru aby uzyskać gładką fryzurę, gdy
włosy zaczesane były w koczek.
Przełom nastąpił po kilku latach, gdy odważyłam się iść do fryzjera, o
którym słyszałam wśród znajomych, że robi cuda, a nie krzywdę. Z duszą na
ramieniu udałam się do niego a on zawyrokował, że mam kręcone włosy!
Jakież wielkie było moje zdziwienie.
Obciął, ufryzował i o dziwo nie wyszłam ani z hełmem ani z kopernikiem
na głowie. Miałam loki! Od tego czasu starałam się żelami i piankami
wydobywać ich skręt już jako świadoma kręconowłosa, no i nie czesać ich
na sucho, bo okazało się że to przez to miałam lwią grzywę zamiast
włosów. W tamtym okresie włosy wyglądały mniej więcej tak. Porównajcie
zdjęcie ze zdjęciem wyżej i pomyślcie ile czasu nie byłam u fryzjera że
aż tyle zdążyły urosnąć. Niestety nadal były bardzo suche i mocno się puszyły.
fot. Ania Powałowska |
Kolejne lata upływały na mniej lub bardziej
udanej całkiem nieświadomej pielęgnacji kręconego włosa, szampon i
odżywka tej samej marki – najczęściej do włosów suchych no i jakieś żele
lub pianki do ugniatania loków.
No i doszliśmy do okresu słynnej
różowej grzywki! Zanim jednak była grzywka była fascynacja dredami, na
szczęście na próbę postanowiłam zrobić jednego i na jednym się
zakończyło w
końcu postanowiłam przefarbować go na różowo… a zaraz za dredem
postanowiłam zrobić sobie różową grzywkę. Oczywiście wszystko robiłam
sama… no i przydarzył się „incydent”.
Utleniając grzywkę, utleniłam pasmo włosów nie należące do grzywki. Tak
więc musiałam resztę włosów zafarbować. Mój mysi kolor nigdy mi się nie
podobały więc postawiłam na ciemną czekoladę Schwarzkopfa. Tak, tak…
oczywiście włosy wyszły niemal czarne. W ten sposób musiałam już
farbować i grzywkę i resztę czupryny.
Moje włosy nie chciały rosnąć, więc na chwilę założyłam też doczepiane
włosy na tzw. mikro ringi. Na szczęście zdjęłam je na tyle szybko, że ani
nie mam zdjęć ani wielkich szkód po nich.
Niedługo
potem dostałam się do serialu „Tancerze”. Każdemu bohaterowi styliści
mieli nadać specyficzny look, mnie zostawiono grzywkę, ale jednocześnie
zabrano skręt. Osobiście miałam go znowu dość i strasznie podobałam się
sobie w prostych włosach. Co tu dużo mówić na krótką metę włosy
wyprostowane prostownicą wyglądają lepiej i ładniej.
Tak więc włosy codziennie prostowałam, a grzywkę lakierowałam na „hełm”,
żeby przy tańcu nie latała i ładnie wyglądała w kamerze. Interesujące
jest to, że pomimo tego, że grzywkę musiałam regularnie utleniać do
blondu, farbować i lakierować, to włosy grzywki były w najlepszym
stanie. Tak bałam się że mi wypadną, że o wiele bardziej o nie dbałam. W
tamtym okresie oczywiście moim przyjaciele został jedwab… bez niego
moje z natury kręcone włosy nawet przy kilkukrotnym prostowaniu puszyły
się i nie dawały okiełznać.
fot. Grzegorz Gołebiewski |
Kobieta zmienną jest tak więc po
zakończeniu „Tancerzy” postanowiłam zrezygnować z różowej grzywki i
dofarbowałam ją na „wyglądający na czarny, ale z nazwy ciemny brąz”.
Postanowiłam je także zapuścić i w ten sposób ponad 4 lata nie
odwiedzałam fryzjera. O dziwo włosy urosły! Były najdłuższe w moim życiu
choć na końcach w fatalnym stanie.
No i dochodzimy do momentu przełomu. Spektakl „Zorro” i próby na których
miałam przyjemność poznać Julię Kamińską. Po przeczytaniu jej MWH na
stronie Anwen i kilku rozmowach – wsiąkłam. Przez tydzień chodziłam z
nosem przyklejonym do komputera lub telefonu cały czas czytając artykuły
na blogu Anwen. Po ok dwóch tygodniach, zdobyciu podstawowej wiedzy,
wyrzuceniu wszystkich „złych” produktów do włosów których używałam do
tej pory, wybrałam się na zakupy i postanowiłam zacząć PRAWDZIWĄ
pielęgnację włosów.
Pierwszym krokiem było oczyszczenie włosów z silikonów. Kilka razy
umyłam je szamponem Joanna z pokrzywą, wysuszyłam. Specjalnie nie
używałam nic na włosy aby zapoznać się z ich prawdziwym stanem. Zdjęcie
nie jest najlepszej jakości ale widać w jak opłakanym stanie miałam
włosy po latach farbowania drogeryjnymi farbami, prostowania,
kamuflowania prawdziwego stanu produktami z silikonami.
W
mojej pielęgnacji pierwsze pojawiły się oleje, na początku nie mogłam
znaleźć odpowiedniego, próbowała lnianego, migdałowego aż wpadł mi w
ręce olejek z Yves Roche i odkryłam że moje włosy lubią mieszanki olei.
Zaraz potem zaczęłam walczyć o skręt i gotować siemie lniane. Myłam
włosy metodą OMO a jako ostatnie O zamiast odzywki zawsze używałam
maski. Na początku były to maska Keratin z Kallosa, którą moje włosy
pokochały.
Włosy miały się coraz lepiej skręt też się pojawił.
Niestety
po pewnym czasie przyszedł kryzys… lekkie przeproteinowanie, które
zdarza się kręconowłosym. No więc po kilku krokach do przodu musiałam
się cofnąć, zmienić lekko pielęgnację. Nadal używałam często masek jako
ostatnie O, ale zwracałam uwagę aby nie miały w sobie protein.
Postanowiłam także przestać farbować włosy chemicznie i postawiłam na
henne w odcieniu ciemny brąz. Moje włosy pokochały henne. Nadal nie
byłam jednak jeszcze u fryzjera. Przy okazji kolejnego sezony „Klanu”, w
którym zaczęłam w między czasie grać, wybrałam się na metamorfozę do
fryzjera. Gdy zaczęłam mu opowiadać jak dbam o włosy, fryzjer
zawyrokował, że powinnam siedzieć u niego w salonie i wszystkim
klientkom tłumaczyć jak dbać o włosy. Zwrócił mi uwagę na nawilżanie,
obciął biedne zniszczone końcówki i zrobił fryzurę odpowiednią do mojego
typu włosów.
Od tego czasu jest już tylko coraz lepiej. Nauczyłam
się swoich włosów. Czytając i przeglądając blogi nie tylko Anwen
odkryłam patenty, które najlepiej się sprawdzają na moich włosach. Myślę,
że mam dość podobne włosy do „Włosów na emigracji” gdyż jej rady zawsze
są strzałem w dziesiątke na moich włosach.
Zależnie od ilości czasu jaki mam to albo walczę o skręt albo suszę
włosy na prosto i zawijam w nocy w koczek ślimak. Rano mam bardzo fajne
fale jak po wyjściu od fryzjera.
Coraz częściej zaczęłam chodzić w rozpuszczonych włosach ale także
szukać inspiracji na ciekawe fryzury.
Niektórzy mówią, że opowiadam o włosach z taką miłością jakbym mówiła o
własnych dzieciach!
No cóż po prostu pokochałam swoje włosy!
Na koniec finalne zdjęcie z dnia w którym postanowiłam, że napisze MWH, czyli ze spotkania z Anwen na sesji dla Remingtona.
Moja
aktualna pielęgnacja:
herbatą – do oczyszczania, odżywka Hegron
odżywki: TBS bananowa, Garnier awokado i masło karite, Ziaja do włosów
farbowanych
maski: Kallos latte i keratin, biovax do włosów zniszczonych, ziaja
intensywna odbudowa, krem łagodzący ziaja 10% z d-panthenolem, domowe
mieszanki z glutka lnianego z maskami sklepowymi, żółtkiem jajka, wodą
różaną i czym tam jeszcze wymyśle
oleje: lniany, migdałowy, khadi, yves roche, z pestek malin, sliwkowy, z
kiełków pszenicy – na końcówki
stylizacja: żel lniany, nivea curl balm
Moje grzechy:
częste używanie suszarki do włosów,
kręcenie loczków – niszczenie końcówek,
za rzadkie wizyty u fryzjera,
problemy z regularnością
Komentarze
Co za niespodzianka, lubiłam Anię w Tancerzach 🙂
Jej włosy… zazdroszczę! 😀
Wow 🙂 jak oglądałam tancerzy to się zastanawiałam, czy ta dziewczyna ma doczepiana grzywke czy tak na serio 😀 zazdroszczę Ci szkoły baletowej – słyszałam, że to masakra, że jest bardzo ciężko, ale to moje niespełnione marzenie 🙂
Przepraszam, a gdzie ten fryzjer, co tak powiedział? Może kiedyś bbędę przejazdem to skocze 😀 naprawdę dużo udało Ci uzyskac, brawo 🙂
Balet to również moje największe niespełnione życiowe marzenie 🙂
Dziewczyny, nigdy nie jest za późno na marzenia 🙂 🙂 🙂 W wielu szkołach tańca są zajęcia z baletu dla dorosłych. Chodziłam kiedyś na takie, były dziewczyny w różnym wieku, z przedziału 20-40. Musiałam po miesiącu z wielką przykrością zrezygnować z powodu starej kontuzji kolana, która bardzo mi dokuczała, ale jeśli Wam zdrowie pozwala, to idźcie, naprawdę warto! Dla radości z tańca i własnej satysfakcji 🙂
Popieram! W tym roku skończę 22 lata, a od kilku miesięcy chodzę na balet dla dorosłych. Zaczynając w tym wieku ma się często większą motywację i wytrwałość niż w dzieciństwie. Może już za późno żeby zostać drugą Pawłową, ale można osiągnąć naprawdę wielki osobisty sukces i błyszczeć w spektaklach organizowanych przez studio taneczne. Klasy zaawansowane w mojej szkole są wypełnione właśnie dziewczynami, które zaczęły w wieku 18+. Naprawdę polecam 🙂 A do zmotywowania się – blog Whitepointeshoes. Autorka też zaczynała jako dorosła, a zobaczcie jak pięknie teraz tańczy!
Haha, 18+! Niedługo będę miała 40+……
A włosy przepiękne, gratulacje 🙂
tluste.klaczki
Jak siostry <3
Tak bardzo podobały mi się włosy Ani w "Tancerzach", a tu taka niespodzianka:) Co więcej teraz są jeszcze ładniejsze.
engagedangel
włosy piękne ale mi wygladaja na bardziej brązowe niz mysie mowie o naturalnym kolorze. Ja mam proste druty ale to pewnie tak jest ze ten co ma proste chce krecone a kreconowlose chca proste przynajmniej w jakims momencie:)) Takie wlosy to marzenie ale wiem ze nierealne i jakos sie z tym pogodzilam:)))
najładniej w tych brązowych lokach w białej bluzeczce. Piękne:)))
Mi też się najdzie tak podoba- twarz wygląda bardzo ładnie, a włosy robią śliczną ramkę:))
Pamiętam Anię z tancerzy:-p A teraz nie gra w Na dobre i na złe?
Też mi sie wydaje, że tam gra. 🙂
Ja to zazdroszcze dziewczynom, ktorych MWH trwa jakies pol roku lub mniej… Poltorej roku temu musialam obciac wlosy do brody a marze o wlosach do biustu lub dluzszych… 🙁 juz nie mam sily, przednie kosmyki sie krusza(podcinam je, nie prostuje, nie farbuje, zabezpieczam – na noc tez) przez co tylnie tez musze skracac… Gratuluje MWH – piękne włosy 🙂
Skąd ja to znam. Zapuszczam już 4 lata, z "chłopczycy", a najdłuższa długość jaką udało mi się osiągnąć było do paska od stanika – ścięłam jednak je do ramion. bo porobiły się bardzo smętne ogonki. Co odrosną, to i tak je muszę ściąć, to już jest 3 raz, gdy wróciłam do długości do ramion. Ale dla mnie jakość jest ważniejsza niż długość – chociaż to niezbyt miłe, jak sobie pomyślę, że to już 4 lata zapuszczam, a do mojej wymarzonej długości w dalszym ciągu jest daleko…
dziewczyny…. włosomaniactwo to nie tylko zapuszczanie jak najdłuższych włosów…. Anwen, może napisz w końcu post o tym. Mam już dość czytania i słuchania, że tylko długi włosy bla bla bla…. Czy mając krótkie włosy nie mogę zaliczać się do włosomaniaczek? Czy to bez znaczenia, że dbam o swoje włosy i po prostu lepiej mi w krótszej fryzurce niż nudnych długich kłakach? Mam wrażenie, że większość dziewczyn uważa, że długość we włosomaniactwem jest najważniejszym wyznacznikiem dbania o włosy….
Zgadzam sie z Toba. Sama mam wlosy , ktore siegaja niewiele za ramiona, jednak sa bardzo zadbane, z checia wyslalabym Anwen moja mwh, ale watpie ze ktos by chcial ogladac takie wlosy, bo przeciez "sa krotkie" …
Ale dziewczyny wyżej napisały, że to jest ich wymarzona długość, więc może akurat im się takie długie włosy podobaja, a nikt tu przecież nie twierdzi, że wlosomaniaczka musi mieć długie wlosy:) o gustach się nie dyskutuje… Wiec po co ten bulwers? ja też wolę dlugie włosy, ale jak dziewczyna jest ładna to nawet z włosami do żuchwy będzie ślicznie wyglądać:)
Ja marzyłam o długich. gęstych prostych włosach. W końcu miałam je do zapięcia stanika i wiecie co? Nigdy nie czułam się gorzej. Wyglądały kiepsko do mojej sylwetki i twarzy. W końcu ścięłam je kilka centymetrów przed ramiona. Tera zmogę się pochwalić zgrabną szyją a taka fryzurka mnie nie przytłacza 🙂 Nie ma co na siłę zapuszczać…
Ale one nie piszą, że nie są przez to prawdziwymi włosomaniaczkami… Po prostu CHCĄ mieć długie włosy. Co w tym złego?
Do Anonimowej z 23:50. Napisz swoją historię. Ja chętnie poczytam i jestem pewna, że znajdzie się więcej takich osób.
Aneczka
Ja też czekam ze zgłoszeniem się do MWH, włosomaniaczę od 2,5 roku, zapuszczałam naturalne i chodziłam w bardzo szalonych kolorach na włosach. Teraz mam długość praktycznie taką, z jaką zaczynałam, marzę o wiele dłuższych włosach, więc się wstrzymuje aż osiągnę długość chociaż do zapięcia stanika, bo chcę je opisać wtedy, kiedy będę uważała że mam się już czym pochwalić 😉
sama rok temu miałam długie włosy – uwielbiałam je. ale tak jak ombre weszło do mody tak szybko zniszczyłam swoje włosy. Jasne końcówki miałam 2tyg…, i wracanie do jednolitego kolorku za sprawą chemii, henna, wypukiwanie henny rozjaśniaczem, tuszowanie nieciekawego koloru ciemną farbą (wszystko w pół roku). Włosy mimo podcinania i tak były długie i w kiepskim stanie – już ich nie znosiłam ale wydawałam kasę na ich ratowanie (bezskuteczne). Minęło trochę czasu, włoski odrosły – decyzja- obcięcie włosów do ramion – idealna decyzja. Nie ma znaczenia jaką długość posiadamy, tylko to w jakim stanie one są. Teraz jestem przewrażliwiona kiedy widzę na ulicy dziewczyny w długich włosach, które raczej odbierają im uroku. (a z moich obserwacji u większości tak jest) Nic na siłę.
Zgadzam się z Dziewczyną, która napisała, że większość długich włosów odejmuje uroku niż dodaje… Niestety, ale wiele kobiet jest zdania, że "jak włosy są długie – to ładne". A że w masakrycznym stanie? Cóż… Sama to przechodziłam: ścięłam moje długie (BARDZO ZNISZCZONE) włosy i w kółko słyszałam "nie szkoda ci było takich długich obciąć?!"… Kurczę, ludzie…
To mi przypomina trochę jedną z "fundamentalnych tez Bałtroczyka", cytuję:
"jak włosy są ładne to nie musi ich być, ku*wa, dużo".
Pozdrawiam;)
Ojej, jak się cieszę, że widzę tu Twoją historię. Bardzo lubiłam Twoją postać w "Tancerzach", głównie właśnie przez Twoją grzywkę. 😀 masz piękne włosy, szczególnie na zdjęciu w różowej bluzce. Powodzenia w opiece nad "dziećmi" 🙂 dziękuję za inspirację 🙂
Przepiękne włosy! I bardzo ciekawa historia. 😉
W rozowej grzywce wygladasz jak jenna z awkward! 😀
Uwielbiałam Cię za rolę w tancerzach. Jesteś taka śliczna < 3
Muszę zacząć oglądać telewizję, bo nie znam sławnych ludzi…
Dokładnie to samo pomyślałam.
Ja też :))
Nie musisz oglądać telewizji, możesz pójść do teatru
świetny tatuaż!
Piękne włosy teraz 🙂
przepiękne włosy ;D
O jej nigdy bym nie pomyślała, że pod tą prostą fryzurką z tv kryją się takie piękne loki! Śliczne włosy i powodzenia z regularnością :*
Zazdroszczę włosów! Ciągle zapuszczam i zapuszczam a one stoją w miejscu! 🙁
Pozdrawiam! Odwiedź i mnie czasem :))
Piękny skręt 🙂
Już we wpisie z sesji dla Remingtona zastanawiałam się skąd znam tą twarz (tak bardzo się zmieniłaś!. Moja ulubiona postać z Tancerzy <3 I baaardzo podobała mi się Twoja rola w reklamie Panadol Femina. Jak miło się czyta włosową historię ulubionej aktorki 😀 Odnosząc się do wpisu, to w każdej fryzurce jest Ci do twarzy, ale uważam, że teraz jest Ci najładniej, no a poza tym, to pięknie się teraz włosy prezentują.
Co za cudna kobieta!
A ja Tancerzy oglądałam tylko dla tej pani (serial mi się średnio podobał), w każdej scenie wypatrywałam różowej grzywki i planowałam zrobić sobie za parę lat dokładnie taki sam koci tatuaż <3
Śliczne te trzecie zdjęcie od końca 🙂
Czy zdjęcie z koleżanką i szalikiem robionym na drutach nie pochodzi z sesji do Victora Juniora?:D
Zastanawiałam się, czy tylko ja to zauważyłam. 😀
Pal licho włosy. Ja bym się za taką figurę dała pokroić.
Z cialem jak z wlosami. Silownia, bieganie, rower czy co tam czlowiek lubi i zdrowa, dobrze zbilansowana dieta aaa i cierpliwosc. Da sie. naprawde
A wlosy sliczne. Zazdroszcze farbowania henna. Moje jej nie chwytaja. Robilam wszystko jak bylo napisane, ani siwiaki nie daly rady ani reszta wlosow. Zostaje wiec zwykla farba.
Z ciałem jest jak z włosami. Można wycisnąć to, co najlepsze z tego, co dała natura. Ale żadne ćwiczenia nie zapewnią, przykładowo, ogromnego biustu przy szczupłej sylwetce, albo krągłych bioder przy wąziutkiej talii, albo nie wydłużą nóg o 20cm. 😉 Tak maski i oleje nie sprawią, że nagle włosów pojawi się na głowie dużo więcej i staną się niskoporowatą taflą. 😛
A no właśnie, biegam, ćwiczę, cierpliwości mam ponad miarę, a biust malutki i nogi krzywe. Dlatego zazdroszczę i podziwiam, bo bohaterka ma pełen pakiet – twarz, włosy, figura, a do tego talent.
Troszkę nie na temat, ale ile masz cm wzrostu?
Cudne loki, ale dziewczyna przepiękna 🙂 Nie oglądam TV, więc znikąd niestety nie kojarzę, ale twarz przemiła do oglądania!
Kurde, już po prostu nie chciało mi się czytać jak poszło o fryzjerstwo… Już nie mam ochoty nawet komentować, prawie każdy problem włosowy to problem niedobrego, niedouczonego, zachłannego fryzjera 🙁 tak! Jak się chodzi za przeproszeniem do gównianego "salonu" (tak pewnie za rogiem, przy spożywczaku), do fryzjera bez odpowiednich szkoleń to się ma tak jak ma, to nie powód by taką naklejkę innym fryzjerom dawać, których fryzjerstwo to pasja i się starają. No ale nie! 🙂
Dżizas maj fukin gad. I'm out.
Wyluzuj trochę, bo głupoty piszesz i przesadzasz. Idź się lepiej głodującymi dziećmi poprzejmować, bo nieprzyjemnie się takie komentarze czyta.
Poza tym prawie każda kobieta ma jakieś niemiłe doświadczenia z fryzjerami, a nie każdego stać na najdroższe salony.
I'm out too, kiedy widzę takie przemądrzałe komentarze.
A ja chodzę do tanich i dobrych fryzjerów 🙂 I wiesz co? Nie zawiodłam się. Zazwyczaj mnie i tak Mąż obcina ale co parę miesięcy idę do osiedlowej fryzjerki i za 15 złotych koryguje ewentualne błędy i robi fajna asymetrię. Z kolei u dwóch innych fryzjerek trzeba się umawiać bo mają ciągle chętnych a stawka ta sama…. Miałam tez możliwość odwiedzenia salonu gdzie cięcie kosztowało powyżej 100 złotych. Fryzjerka nie słuchała mnie i miałam fryzurę jak paź… nie muszę mówić jak idiotycznie wyglądałam 😉
W renomowanych salonach możesz znaleźć fryzjerów, którzy poza szkoleniami i kursami/ szkołą fryzjerską nic nie wiedzą i nic nie potrafią, tylko to, co im do głowy wtłoczono, a w niejednym salonie osiedlowym będzie fryzjerka z prawdziwego zdarzenia. Wiem, jak wygląda często praca w tym "renomowanych salonach" i wg mnie o NIEBO lepiej jest mieć swój własny salon, choćby i mały i skromny. Oczywiście, to generalizowanie, ale ogólnie rzecz biorąc, praca dla sieciówek jest imho koszmarna, a nie każdy ma predyspozycje i chęci by być asystentem znanego stylisty włosów lub sam się nic stać. Znam fryzjerki, które lubią swoją pracę, wykonują ją naprawdę dobrze, stale się douczają, ale cenią sobie komfort psychiczny płynący z pracy na własny rachunek.
czytanie ze zrozumieniem to wazna sprawa.
a co do fryzjerow. Bylam w Polsce i chcialam sobie podciac koncowki. Poszlam wiec do nwoego salonu fryzjerskiego, gdzie wszedzie jakies certyfikaty Loreala wisialy. I mowie do pana fryzjera, ze chcialabym pozbyc sie ok 4 cm wlosow, bez cieniowania i prosto i co zrobil fryzjer? A no wyciagnal prostownice, by mi wlosy wyprostowac i je wtedy skrocic. poszlam tam, gdzie mama chodzi. bylam zadowolona.
W sumie to raz tylko byłam niezadowolona z fryzjera w życiu, a i tak jak poszłam do domu ułożyłam po swojemu to jakoś to wyglądało. Zależy kto jak umie wytłumaczyć czego oczekuje. Zazwyczaj strzygłam się w osiedlowym saloniku za 15 zł, gdzie większość dziewczyn to praktykantki i zawsze było dobrze.
NIe chciałam podawać nazwy ale w centrach handlowych jest tylko kilka salonów (raczej sieciówek) do których w tamtych czasach chodziło się jako tych bardziej ekskluzywnych (lata jakoś koło 2001) a osoby tam pracujące jednak powinny się na rzeczy znać. Natomiast wydaje mi się że z włosami kręconym i jest jak z tatuażami… w tamtych czasach nie wiele osób wiedziało jak się do nich zabrać i z czym to się je 😉
Ania M.
Przepiękne włosy i prześliczna autorka historii 🙂
Haha, lubie takie zbiegi okoliczności 😀 Telewizję oglądam średno raz na rok, aktorów nie znam żadnych, o śmierci Leppera dowiedziałam się kilka miesięcy po fakcie – zdecydowanie mało wiem, co się dzieje w telewizyjnym świecie 😀 Ale chyba wczoraj, czy dziś nawet..? będąc w domu (gdzie jest telewizor 😀 ), przypadkiem leciał Klan i scena w kuchni i moja mam zwróciła uwagę właśnie na kuchnię (zamierza robić remont, więc przy każdej okazji zwraca uwagę na kuchnie 😀 ) i się mnie pyta czy mi sie podoba, a ja mówię, ze "a tam kuchnia, patrz jakie włosy ma, takie długie, czarne, fale…." no i stałam i z zachwytem patrzyłam na włosy Ramony <3
Moje marzenie <3
Cudne włosy!
Przecudne loczki ^^
Z moich fal nie da się takich loczków wykręcić na stałe niestety ale nadal będę próbować 😀
Trzymam kciuki za regularność we wszystkich włosowych przygodach 😉
Przy okazji pragnę poinformować, że założyłam bloga, liczę na odrobinę wsparcia i odwiedzenie od czasu do czasu 🙂 Przyznam, że będę wdzięczna 🙂
http://pofalowanehistorie.blogspot.com/
W filmie "Listy do M." postać grana przez Anię miała dredy i zastanawiałam się czy były prawdzie:)
Na szczeście były doczepiane przed każdym dniem zdjęciowym 🙂
Ania M.
Kogo grasz w klanie?
Ramonę, dziewczynę Jaśka Rafalskiego
Ania M.
Widzialam kawalek dzisiejszego odcinka. Scena seksu w bluzce z dlugim rekawem-bezcenna 😀 szkoda ze chowaja tatuaz bo naprawde ladny, ale rozumiem, klan to taka druga plebania, serial dla grzecznych ludzi i nie chca ich gorszyc chyba 😉
Piękne włosy i piękna właścicielka 🙂
Masz piękne włosy. Ja mogę tylko pomarzyć o takiej gęstości. Jak czytałam początek mwh to właśni myślałam że jesteś podobna do tej dziewczyny z tancerzy ? masz fajna urodę, taką dziewczęcą.
Piękna zmiana i piękna właścicielka włosów. Ja też walczę o piękniejsze włosy już od około 2-3 lat jednak miewają czasem raz lepsze raz gorsze okresy. Życzę Ci wytrwałości dalszej bo dla takich efektów warto :* !
Piękne włosy i piękna dziewczyna 🙂
Jestes moja wlosowa siostra! :-)) kreconowlosa pozdrawia 😉
Włosy piękne , ale powiem szczerze że tatuaż do tak subtelnej osoby nie pasuje zupełnie.
oj tam, jak kto lubi. niby delikatna ale zadziorna.
b ladna dziewczyna.
Jeju, jaka Ty jesteś piękna… *.*
Zazdroszczę nie tylko włosów, ale także figury! wow !
Nie sądziłabym, że ta dziewczyna jest włosomaniaczką:)
Oglądałam pare razy klan i właśnie zastanawiałam się, czy dbasz o nie jakoś szczególnie, czy takie po prostu masz 🙂 Jesteś śliczną dziewczyną 😉
Wooow, co za wlosy!
Aaaa widziałam Cię w "Na dobre i na złe" niestety włosy nie były pokazane (bandaż) 😀
aaaaa, to "ta od szachów" ? 🙂
Hej Anwen, a co bys powiedziala na kuracje wewnetrzna swieza kurkuma?
http://mrs-hossain.blogspot.de/2015/02/swieza-kurkuma-co-i-jak.html
U mnie sprawdza sie GENIALNIE 🙂
'Klan' oglądam tylko dla tych włosów:) a to zdjęcie portretowe jest przepiękne!, takie a'la lata 90-te:))
Taaa, ten perfekcjonizm bywa uciazliwy – wiem cos o tym 😉 Piekna Kobieta, przepiekne wlosy, ktore faktycznie niemalo przeszly 😉 Super, ze trafilas na odpowiedniego fryzjera, ktory utwierdzil Cie w przekonaniu, co do tendencji Twoich wlosow do skretu 🙂 Obecnie prezentuja sie zjawiskowo, tylko pozazdroscic 🙂 Na ostatnim zdjeciu z Anwen, wygladacie, jak siostry 😉
Od wczoraj zastanawiam sie skad u mnie taki natlok, zagadka rozwiazana 😉 Bardzo dziekuje za niesamowite wyroznienie :)! Musze w takim razie wyprobowac olejek Yves Rocher, a od siebie szczerze polecam Ci jedwabista maske odzywcza tej firmy 😉
Olejek kocham, choć teraz mam tyle różnych że potrafię na miesiąc lub dwa o tym z Yves Roche zapomnieć, ale nigdy mnie jeszcze nie zawiódł i jeżeli wiem że mam wyglądać pięknie i nie mieć niespodzianki gdy wyschną włosy używam tego olejku. Maske musze wypróbować, cięzko mi znaleźć jakąś która na dłużej mi się sprawdzi, na razie wygrywa biovax 🙂
I dziękuje za patenty z nakładaniem oleju na glutek lniany!
Hej, mam pytanie, zastanawiam się czy za pomocą cytryny i/lub rumianku udałoby mi się uzyskać efekt ombre (mam włosy blond, raczej coś pomiędzy jasnym a ciemnym)?Oczywiście wiem, że efekt będzie dużo mniej widoczny niż za pomocą rozjaśniacza, ale ciekawa jestem na ile byłabym w stanie rozjaśnić sobie włosy cytryną i rumiankiem.Ważne jest dla mnie też to czy nie będzie wyraźnej różnicy, tzw.paska pomiędzy rozjaśnianymi włosami, a naturalnymi, bo tego zdecydowanie bym nie chciała, chodzi mi o przejście jak w ombre.Czy któraś z Was robiła coś podobnego? 🙂
ja próbowałam:) robiłam sobie na koniecmycia włosów płukankę z rumianku. ale starałam się moczyć tylko końce włosów, po miesiącu widać było efekty. kolor wyszedł mi złocisty:) a naturalne włosy mam mocno ciemno brązowe:)
Ta różowa grzywka to dopiero mocny akcent 😀
Przepiękna bohaterka MWH i przepiękne włosy!
Piękne włosy, uwielbiam takie grube, błyszczące i naturalne loki.
Przepiękne włosy pięknej kobiety! Bardzo inspirująca historia dla "kręconowłosych". Sama do nich należę i często słyszę: jakie piękne loki! Ale żeby takie były, trzeba się trochę napracować 😉
Hehe, dzięki Anwen za fajne rady odnośnie włosów. Na szczęście ja i moje koleżanki jesteśmy znacznie młodsze i ładniejsze (i z twarzy i figury) od Ciebie, ale dzięki Tobie mamy też piękniejsze włosy i w ogóle myślę, że możemy mieć fajniejsze życie od Twojego:):)
Wiecie, ale kiedyś będziecie starsze. I co wtedy?
proszę bardzo 😉 i polecam się na przyszłość 😀
a przy okazji dziękuję za poprawienie mi humoru :))
Chyba pogorszenie- jakby cie to nie ruszylo to bys nie odpisala na taki komentarz.
M.
Odpisałam, bo mnie rozbawił 🙂
proponuję żebyscie się pokazały … może teraz my, dzięki Wam i Waszym radom, staniemy się ładniejsze? 😀
A tak BTW ile macie lat? bo poziom komentarza wskazywałby że w mózgach sianko a wiek rzeczywiście dziecinny:D
Aniu M. Jakbym czytała o sobie! Wprawdzie baletnicą nie jestem 🙂 ale aureolki i "koperniki" znam aż za dobrze. Nawet jeden taki "Kopernik" był wystylizowany na ślub mojej Mamy, kolejny na studniówkę i po każdym takim przyjściu od fryzjera, rozczarowana po prostu wkładałam głowę pod kran. Tak czytam Twój wpis i kilka artykułów Ani, spisuję kosmetyki, które w przyszłości warto przetestować i przyznam, że od nadmiaru informacji już mam delikatny mętlik. Mam jednak nadzieję, że uda mi się jakoś uporządkować te Wasze cenne wskazówki i będę mogła za jakiś czas takze pochwalić się bujną czupryną loków (bo na razie wygląda ona słabo). Najbardziej przeraża mnie chyba to oczyszczanie włosów… Jak na razie nie wyobrażam sobie zycia bez pianki na kręconych włosach a tu taki detoks ma być. No nic… tyle obaw, czytam dalej bloga Anwen 🙂 Pozdrawiam Magda 🙂
P.S. Raz mi przyszedł do głowy pomysł nakręcenia papilotów na moje kręcone włosy z nadzieją, że będę miała piękne regularne loki 🙂 Efekt możecie sobie wyobraziź, z włosów do ramion zrobiła mi się fryzura na 3 cm od głowy 🙂
Jejku, widziałam ją gdzieś ostatnio na zdjęciach i w filmie no i bardzo podobały mi się jej włosy! ale w życiu bym nie pomyślałam, że to takie loki naturalne, bo wszędzie widziałam jak były prostowanie chyba. Świetne zdjęcie z różową grzywką! Jejku, sama bym chciała być posiadaczką takiej. Ale moją włosy są w opłakanym stanie… Chcę zapuścić i długo ich nie ścinałam…
Uwielbiam artystyczne dusze 🙂 Mam również kręcone, ciemnobrązowe włosy, które trzeba pokochać takimi, jakie są. Choć nie jestem włosomaniaczką to od lat wyznaję zasadę, że połowa sukcesu to im nie szkodzić, a potem bardzo delikatnie pomagać pielęgnacją. Z olejkami pokochłam się w zeszłym roku, ale zalety jedwabiu na włosach nie są mi obce już od kilku lat. Włosy lubią biotynę 🙂
Bohaterki tej historii,gratuluję przemiany,i życzę wszystkiego dobrego w życiu zawodowym.
Tancerzy nie widziałam. Po postach wnioskuję, że o jakiś serial się rozchodzi. Nie oglądam telewizji od wielu lat, więc nic w tym dziwnego, że nie kojarzę. Także nazwisko Ani jako tancerki czy aktorki nic mi nie mówi.
Ale poznaję jedno zdjęcie z przedstawionych, to we fryzurze, której Ania tak bardzo nie znosi i którą fryzjerka ją ponoć skrzywdziła. I nie czytałam wszystkich postów, więc nie wiem, czy tylko ja poznaję to zdjęcie, ale czy to nie Victor Junior z Anią, która kochała dziergać i szyć maskotki? 😉
Niespecjalnie inspirują mnie postaci popkultury, seriali, turniei telewizyjnych, ale Ania była dziewczynką, która jako jedna z wielu postaci pokazanych w tej gazecie, inspirowały inne dzieciaki do tego, by odnajdywały swoje pasje, niejednokrotnie w tamtym czasie mocno niepopularne. Większość dzieci pokazywanych w Juniorze pochodziło z Warszawy lub innych większych ośrodków miejskich, więc miały do dyspozycji wiele możliwości oraz rodziców, którzy chętnie je wspierali w odnajdywaniu własnych powołań, zainteresowań, w ich rozwijaniu, a także w takich fanaberiach jak "pokażę się w gazecie", ale dzięki "fanaberii" były zalążkiem inspiracji dla tych dzieciaków, które miały tylko o tyle szczęścia, że mama była na tyle mądra, by zamiast Bravo kupić dziecku gazetę przeznaczoną dla rozwijającego się młodego człowieka.
I za te dziecięce pasje, którymi lubiłaś się dzielić, za to szycie zwierzaków z polaru, bardzo Ci Aniu dziękuję. Tobie i wielu innym, którzy zdecydowali się pokazać.