źródło |
Po ostatnich nie do końca udanych próbach z kąpielą rozjaśniającą, gdzie po ponad 40 minutach trzymania mieszanki moje włosy praktycznie nie zmieniły koloru, a jedynie odcień na czerwony (całe szczęście tylko jedno, małe pasemko pod spodem, na którym robiłam próbę) przypomniało mi się, że już kiedyś coś podobnego na swoich włosach miałam… O dziwo udało mi się odnaleźć zdjęcia dokumentujące tę porażkę i wpadłam na pomysł by pokazać Wam największe wpadki fryzjerskie na mojej głowie. Nie ma tego dużo, ale myślę, że Wam się spodobają.
1. Jaśniejsze refleksy na ciemnobrązowych włosach
Po kilku latach farbowania włosów ciemnym brązem doszłam do momentu, gdy chciałam coś zmienić. Za radą dziewczyn z wizażu udałam się do fryzjerki z pomysłem na rozświetlenie włosów jaśniejszymi pasemkami. Zależało mi na naturalnym efekcie, mało widocznym, takich bardziej refleksów jakie tworzą się na jaśniejszych włosach od słońca. Możecie sobie wyobrazić moją minę jak zobaczyłam to, co jest wyżej na zdjęciach 😀 W salonie, przy sztucznym oświetleniu kolor nie był aż tak widoczny i całość nie wyglądała aż tak źle… pasemka oczywiście zlikwidowałam farbując włosy tą samą farbą co zwykle mniej więcej po tygodniu czy dwóch 😉 Do salonu już nigdy nie wróciłam…
2. Dekoloryzacja z czerni na rudy:
Nie pamiętam jaki był dokładnie odstęp czasu pomiędzy pasemkami powyżej, a tą dekoloryzacją, ale nie mogło być to dłużej niż 2 lata. Tym razem salon wybrałam ostrożnie, udając się do fryzjerki, która od lat zajmowała się włosami mojej młodszej siostry i mamy. Pani bez problemu zgodziła się ściągnąć mi z włosów czarny kolor (czego nie chciała zrobić żadna fryzjerka w Krakowie) i pofarbować je na RUDO. Przed zabiegiem pokazała mi paletę kolorów, z której wybrałam wymarzony, prawie marchewkowy odcień, który jak widzicie nie ma nic wspólnego z tym co na włosach uzyskałam. Pomijając już zupełnie nietrafiony kolor włosy po zabiegu były w koszmarnym stanie. Totalnie spalone łamały mi się przy każdym czesaniu, a ciągnęły jak guma przy myciu. Ze skutkami tego zabiegu męczyłam się jeszcze kilka lat, o czym wspominałam na blogu 🙂 Jak go zakładałam to byłam mniej więcej rok po dekoloryzacji.
3. Trwała na trwałą
W tym przypadku wina leży nie tylko po stronie fryzjerki, ale i mojej własnej, bo uprzedzała mnie, że włosy mogą się ‘trochę’ zniszczyć, ale myślę, że profesjonalny fryzjer odwiódłby mnie jednak od tego pomysłu… Włosy po pierwszej trwałej były już lekko zniszczone (zwłaszcza, że nie dbałam o nie wtedy zupełnie), ale to co stało się po drugiej to była tragedia. Fryzjerka musiała je skrócić o dobre kilkanaście centymetrów, a i tak końce mi się po prostu wykruszały. Zupełnie nie chciały się układać i na żywo wyglądały jak kupka siana.
4. Za krótka grzywka
Ten przypadek zaliczyłam kilka razy, a już kwintesencją była wizyta u naprawdę drogiej fryzjerki, którą zafundował mi mój obecny mąż z okazji dnia kobiet. Od razu na początku zaznaczyłam, że nie chcę włosów za dużo skracać, bo jestem w trakcie zapuszczania i prosiłam, żeby grzywka nie była za krótka, bo źle w takiej wyglądam. Z salonu wyszłam z włosami niewiele za ramiona i grzywką do połowy czoła 😀 Na moje pytania fryzjerka stwierdziła tylko, że “tak trzeba było, bo włosy były zniszczone” i “taka grzywka jak Pani chciała, nie pasuje do tego kształtu twarzy”. Załamać się można 😉 ale na szczęście to tylko włosy, więc odrosły…
5. Fryzura typu grzybek
Koszmarek moich dziecięcych lat. Na szczęście nie tylko ja wtedy straszyłam taką fryzurą i do dziś pamiętam jak często byłyśmy mylone z chłopcami jak chodziłyśmy gdzieś we dwie z moją, podobnie obciętą koleżanką 😉
6. Moja ślubna fryzura
Która z założenia miała wyglądać jak na zdjęciu poniżej 😉 To co widzicie to już i tak jest wersja moooocno poprawiona przeze mnie (ratowałam się termolokami i lokówką stożkową). Włosy niestety były spryskane taką ilością lakieru, że niewiele się już dało z nimi zrobić, a na umycie i ponowne ułożenie było za późno. Mam nauczkę by nigdy w takich, ważnych sytuacjach nie ufać niesprawdzonym fryzjerkom, ale nie sądziłam, że można aż tak skopać tak prostą fryzurę. W końcu nieraz już czesałam się podobnie na różne wesela, zawsze w przypadkowych salonach i nigdy nie skończyłam z czymś takim na głowie.
7. Fryzura studniówkowa
Znów nieudane loki, ale te dla odmiany trzymały się idealnie całą noc. Tylko zamiast wymarzonych grubych, luźnych loków (a właściwie fal) dostałam coś na kształt rurek z kremem 😉 Niestety gazeta, z którą poszłam do fryzjerki jako wzorem co chcę mieć na głowie się nie zachowała, ale wierzcie mi na pewno nie było to nic podobnego do tego co widzicie powyżej.
To już chyba wszystko, a przynajmniej wszystko to, co udało mi się wychwycić na zdjęciach. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie zawsze i na pewno nie wyłącznie była to wina fryzjerów, bo sama też się do niej poczuwam. Wystarczy coś źle wytłumaczyć czy się nie dogadać by skończyć ze złą fryzurą dlatego tak ważna jest dobra komunikacja 🙂
Ciekawa jestem jakie historie Wy macie za sobą :))
Pozdrawiam Was serdecznie,
Komentarze
Piękne ślubne zdjęcia!
To normalne ze po pierwszej kapieli mialas czerwone refleksy. Kapiel jest delikatna. Ja tez tak mialam jak schodzilam z wieloletniego czarnego. Dopiero druga kapiel sciagnela ladnie i rowno do pomaranczu.
Dwa to I tak ładnie. Koleżanka potrzebowała 4, a już przy trzeciej się bała…
Ha, też miałam grzybka. Never ever!
I Ja 😐
ja miałam jako dziecko i teraz do grzybka wróciłam – w życiu nie czułam się tak dobrze w żadnej fryzurze 😉
Ja nigdy nie miałam i nigdy bym na taką się nie zdecydowała 😉
Też zaliczyłam grzybka w 3ciej klasie podstawówki 🙂 chyba taka moda była 🙂 Wtedy nie przeszkadzało mi to – byle było wygodnie 🙂
Aniu, tak czy inaczej w każdej wyglądałaś uroczo…teraz Twoje włosy są dojrzałe i uważam, że takie powinny już zostać!
Ja pamiętam tylko jak ciocia fryzjerka, dobra przyjaciółka mojej mamy, wzięła się za przycinanie mnie po piwku 😀 Efektem była baaaardzo krzywa grzywka 😀 Na szczęście studniówkową fryzurę zrobiła mi piękną 🙂 Jak była dzieciakiem, to co prawda nie obcinali mnie na grzyba, ale za to miałam idealnie prostą grzywkę, a do tego włosy lekko za ucho. A że mam włosy naturalnie proste, to wyglądałam jak jakiś niedorobiony pachoł 😀
Nie jak niedorobiony pachoł, tylko "na Marię Dabrowską" się ta fryzura nazywa 😀 To wyobraź sobie, że ja długo strzygłam tak swojego syna, bo inaczej nie umiałam, a on panicznie bał się fryzjera. Na szczęście mu przeszło.
michał Nowak: "strzygłAM"????
Mnie też tak obcięli podobnie w podstawówce 😀 te grzybki chyba modne były 😀
Sylwia, bo my ją chyba nawet w tym samym czasie nosiłyśmy 😉
Jezu, ile ja miałam takich przejść za sobą:D O samodzielnym "wyrównywaniu" grzywki nie wspominam 🙂 Ale ślubna fryzura całkiem spoko, bardzo naturalna. Też chciałam niedawno podobną, ale fryzjerka nakręciła mi normalnie loki jak baranek. Miałam o połowę krótsze włosy i czułam się jak debil. Rozprostowały się dopiero po oczepinach, kiedy wszyscy byli już pijani i nie zwracali uwagi kto jak wygląda 🙂 Do tej pory nie mogę jednak patrzeć na zdjęcia z kościoła 😀 Pozdrawiam i życzę dużo zdrówka:) Karolina 🙂
Ze mnie fryzjerka tak samo zrobiła baranka na licealne połowinki( gdzieś w 2005r.), z natury mam kręcone włosy i ona o tym doskonale wiedziała, ale i tak wsadziła mnie z wałkami pod suszarę. I tak z włosów do łopatek wyszłam niczym Shirley Temple z loczkami do brody.
Jeśli włosy były tak zniszczone i ciągnące się jak guma po dekoloryzacji to niestety nie była to dekoloryzacja a rozjaśnianie… Pamiętasz zapach mieszanki, którą nakładała Ci fryzjerka? Jeśli nie był bardzo nieprzyjemny i kojarzący się ze zgniłym jajem to fryzjerka albo nie wiedziała co to dekoloryzacja albo zrobiła po prostu tańszy wariant. Rozjaśnianie kosztuje średnio tyle co farbowanie a dekoloryzacja zaczyna się od 200zł mniej więcej.
tak, to na 100% był rozjaśniacz 😉
Byłam u fryzjera 2 dni temu, prosiłam o obcięcie 7-8 cm, bo na tyle oceniłam zniszczenia (obserwowałam je kilka dni, więc wiedziałam, ile jest zniszczone). Wyszłam z włosami 13 cm krótszymi… Byłam wściekła. Na szczęście moje włosy rosną od 1,8 do 2,5 cm na miesiąc.
Łączę się w bólu! Ja poszłam w lutym i poprosiłam o podcięcie 5 cm… Fryzjerka powiedziała, że oczywiście więcej mi nie zetnie, nawet pokazała mi, ile ma zamiar uciąć. Tylko chyba później sobie poprawiała, poprawiała i poprawiała… bo miałam włosy o ponad 10 cm krótsze… A najgorsze jest to, że od tego czasu – nie wiedzieć czemu – włosy urosły mi jedynie o 1 cm 🙁 Do dziś jestem załamana… Nigdy więcej chyba nie pójdę do fryzjera!
One zawsze tak mówią! Ile razy poszlam do fryzjera i poprosilam o skrócenie końcówek to wychodziłam z 10 cm krótszymi. Może i były zniszczone, ale ani ich nie farbowałam i nie prostowałam więc mialam kilka rozdwojonych koncowek ;/ i tak po roku zapuszczania włosów wyszłam z włosami krótszymi z przed zapuszczania. Poza tym nie rozumiem ich logiki. Zapłacę tyle samo za obcięcie włosów co za delikatne skrócenie, a jak nie bd zadowolona to nie wroce tam wiecej. Chcą wiec nie zarabiać? Denerwuje mnie" bo włosy były zniszczone" i ona biedna musiala tyle podciąć ;/. Od trzech lat włosy podcinam sama i wątpię żeby to się zmieniło
Ejjjj! Nie straszcie! Po zimie, w okolicach świąt chciałam pójść podciąć troszkę końcówki. Poza tym chciałam zrobić to maszynką, ale mam cykora czy fryzjerka ogarnie…. 😉
Dziewczyny, jeśli któraś z was jest z Krakowa, to polecam wam fryzjerkę, która doskonale wie, jak wygląda 1 cm 🙂 http://www.lusterko.net/2013/07/5-powodow-dla-ktorych-nie-zmienie.html
Ja też mam taką we Wrocławiu. Tak delikatnie jak myje włosy to chyba nigdy nikt mi nie mył a zaznaczę, że chodzę do fryzjera już …przeszło 22 lata, czyli tyle, ile niejedna z was ma lat 😉 a podcinanie końcówek to sztuka i Basi się to udaje, jak mówię tylko tyci-tyci to tyle jest. Jeśli chcę 1,5 cm to też się tego trzyma. (ul. Krzycka nr ok. 90).
Natka
Mój ukochany fryzjer, który wiedział ile to 5 cm wyjechał do Londynu 🙁 Mówiłam mu: proszę obciąć tylko to, co zniszczone, jestem przygotowana psychicznie na 5 cm, a on odpowiadał: oczywiście, ale moim zdaniem wystarczą 4. I obcinał 3 😉 I nie dawał silikonów, i wspierał w zapuszczaniu… Buuuu.
Największa trauma – chciałam odświeżyć końcówki. Fryzjerka ciachnęła 10 cm (!) a potem "trochę" podcieniowała z przodu degażówkami. Od ucha do przodu miałam boba (prawie połowa włosów byłą tak krótka, że ledwo dawała się związać na karku), z tyłu "ogon", żeby jakoś wyglądać, musiałam obciąć włosy do ramion. A miały jakieś 55 cm 🙁 Odrosły do 60, ale do tej pory chce mi się płakać na myśl o tym, jak mnie załatwiła.
Poza tym pewna znana w Krakowie pani Basia zrobiła mi grzywkę brzytwą i … cała po tygodniu się rozdwoiła. Reszta końcówek była w stanie idealnym. Te załatwiła mi później pani z innego salonu tępymi nożyczkami. Wrrr.
Wonka – mi po maszynce się szybciej niszczyły 🙁
Ja mam salon gdzie fryzjerki wiedzą co to centymetr. Ponadto lubię tam chodzić, bo często nie mogą się nazachwycać nad moimi włosami 😀 Zawsze wymyślą mi ładną fryzurę jeżeli nie mam pomysłu, albo rzeczywiście słuchają moich zachcianek 🙂 choć fakt, najtańszym salonem nie są.
Jeżeli ktoś jest z Katowic, Sosnowca, Będzina i okolic – polecam klub odnova w Będzinie 🙂
grzybka chyba przeszła każda z nas 😀
Ja nie miałam grzybka, ale moja mama z upodobaniem trzymała mnie w krótkich włosach tuż za ucho przez całe przedszkole 😀
Ale fryzura ślubna nie wygląda okiem "laika" źle – nie wiedząc jaka z założenia miała być na zdjęciach wygląda jak ładne, rozpuszczone włosy 😉 Ale owszem, szkoda że nie wyszło, bo wydawało mi się, że loki to każdy fryzjer jednak potrafi….
A już myślałam, że Twoje włosy od zawsze były idealne 🙂
Ciekawy wpis 🙂
Pomijając grzybka i trwałą to miałam podobne 'przygody'. 😉
Faktycznie miałaś sporo nieszczęścia 🙂 Ciekawe co myślały fryzjerki wypuszczając cię z salonu z takimi katastrofami, bo jeśli im się to podobało to chyba nie powinny pracować w tym zawodzie 😀 Mimo wszystko teraz masz chyba najpiękniejsze włosy w Krakowie, a może i w całej Polsce i nawet ta ślubna, która znacznie odbiega od pierwowzoru jest całkiem ładna (choć to raczej zasługa twoich poprawek) 🙂
ja na szczęście grzybka nie miałam 😀 ale całe dzieciństwo miałam grzywkę 😀
Napiszę to naprawdę szczerze: na swoim ślubie mimo braku wymarzonej fryzury wyglądałas pięknie.
dziękuję pięknie :)) tylko trochę szkoda, bo zwykle na co dzień moje włosy wyglądają lepiej 😉 ale na szczęście daleko mi było do klasycznej bridezilli i zupełnie się tym nie przejęłam
To prawda, na ślubie wyglądałaś obłędnie!
No i to jest żywy przykład na to, że zadbane, zdrowe włosy będą piękne, nawet w kryzysowych sytuacjach i ułożone przez niekompetentne osoby 😀
Idealna motywacja.
wpadka sprzed 11 lat -poszłam do drogiej fryzjerki, aby jakos ogarneła moje spalone codziennym podwijaniem na lokówkę włosy do ramion, wyszłam z fryzurka " emo" z tyłu 2cm z przodu długa grzywka 😉 przy mojej dość chłopięcej wówczas sylwetce wygladało to bardzo źle 😉
Na moje pytania fryzjerka stwierdziła tylko, że "tak trzeba było, bo włosy były zniszczone" i "taka grzywka jak Pani chciała, nie pasuje do kształtu tego twarzy"- wrrr w 95% przypadków, kiedy udałam do fryzjera, słyszałam to samo! Zawsze! Kiedy były za krótkie, miało być 2 cm, kończyło się na 10- były tak zniszczone, że mniej się ściąć nie dało… kiedy okropnie wycieniowane- musiałam, bo byś wyglądała, jakbyś tych włosów nie miała.. itd itd, w zasadzie tylko raz wróciłam zadowolona od fryzjera… A wszystko to wina niedouczonych fryzjerów, którzy jak coś zepsują, zasłaniają się stanem naszych włosów.. ja jeszcze nie znalazłam fryzjera, któremu mogłabym zaufać..
Tak, nie dało się. Jasne. Tak jakby zniszczone końcówki były z tytanu i można było uciąć tylko powyżej. Albo – starałam się, ale włosy wyrwały mi z ręki nożyczki i obcięły się same. wrrrrr.
Nie ma to jak brak zdolności zasłaniać za okropnym stanem włosów klientki!!
Zawsze jak coś spartolą, to oni winni nie są, tylko zniszczone włosy.. Zal!
Anwen na ostatnim zdjęciu wyglądasz na 15 lat! 🙂
w sumie mam niewiele więcej, bo 18 😉
Super zdjęcie! Bardzo ładnie wyszłaś;)
też bardzo mi się to zdjęcie podoba:) miałaś wtedy naturalny kolor?
dokładnie nie pamiętam, ale raczej nie 🙂 wtedy już kombinowałam z ciemniejszymi szamponetkami
Fryzura studniówkowa UROCZA 🙂 i tak że sie trzymaly 🙂
Ojeeeej, też kiedyś miałam takiego strasznego grzybka, ale mama mówiła na to 'na pieczarkę'. Nienawidziłam tego. 😉
ja najgorzej wspominam fryzurę studniówkową, a właściwie TEGO nie można nazwać fryzurą… poszłam do zaufanej fryzjerki, której pokazałam podobną do Twojej wymarzonej fryzury ślubnej, a wróciłam z okropnie posklejanymi lakierem kluchami, z którymi nie dało się nic zrobić, nawet rozczesac, żeby wyglądały troche lepiej… teraz do końca życia będę bała się zaufać żadnemu fryzjerowi :/
Oj też nie raz miałam za krótka grzywkę, która prezentowała się tragicznie. Loki na wesele też kiedyś nie dotrwały mi do kościoła… Ale no cóż. Przykro mi stwierdzić, ale wiele fryzjerek, a raczej pań które siebie tak nazywają minęło się z powołaniem…
Na początku 3 klasy gimnazjum poszłam lekko pocieniować włosy, które były obcięte prosto, długości lekko za ramiona. Wyszłam z grzywką biegnącą przez połowę czoła i z fryzurą na chłopaka gdzie każdy kosmyk odstawał w inną stronę. Chodziłam wtedy przez całą klasę ciągle w opaskach bo tylko one ratowały to coś co było na mojej głowie 😀
oj moja ślubna fryzura to także porażka! Moje zdjęcie byłoby top 1 w tym zestawieniu:))
Chyba bym Cię pobiła 😀 Moja wizyta u fryzjerki w dniu ślubu to był najczarniejszy koszmar – pani zajęła się inną kobietą a ja siedziałam i czekałam, potem wysłała mnie po spinki do sklepu, bo się okazało, że nie ma dla mnie, powiedziała, że już nie ma czasu, to mi nie będzie myła włosów (a miały dwa dni tłuszczu), potem zaczęła kręcić loki (których miało nie być) i układać odstającą od głowy fryzurę, zupełnie niepodobną do tej, o którą prosiłam… A do tego pani robiła wszystko prawie jedną ręką, bo cały czas rozmawiała przez telefon zamawiając domek na wakacje… Płakałam na fotelu i wyszłam z postanowieniem, że umyję włosy i zrobię sobie kucyka! Tyle, że do błogosławieństwa pozostała godzina…
Dobra. Przebilas mnie;) ją bym stamtad wyszła od razu i poszła do następnej….
No chyba zartujesz…..w ogole masakra.Zrobilabym taka antyreklame.Pracuje w salonie fryzjerskim,to.co napisalas to koszmar,powiem jutro fryzjerkom:-)
o kurde jak mogła Ci włosów nie umyć do fryzury ślubnej anonimie 😮 ja bym chyba ją rozszarpała
To chyba jakiś żart.. Kto normalny zgodziłby się na ślubną fryzurę z tłustych włosów 😐
Koleżanka opowiadała podobną sytuację z nieumyciem włosów, jednak impreza mniej zobowiązująca. Ale zawsze przestrzegam znajome, zwłaszcza przed ważniejszymi wydarzeniami, aby same wcześniej umyły głowy w domu.:) I Was kochane także przestrzegam! 🙂
Ann.
Która normalna fryzjerka by takie coś zaproponowała w ogóle!?
kurde, byłaś u mojej fryzjerki. Moja była tak zaaferowana rozmową, że na moich oczach rozcięła klientce ucho. Potem była tak zdenerwowana, że powiedziała jej w nerwach że to jej wina i że krwawi jak świnia. LOL.
Miałam identyczne loki na studniówkę (porażka! :D), mimo, że chciałam w sumie fale 😀 jak się zobaczyłam w lustrze to "o Boże!", ale na szczęście fryzjerka upięła mi włosy tak, że wyglądały bardzo ładnie, chociaż wolałabym iść w rozpuszczonych 🙂
Ja tez jako dziecko mialam krotkie wlosy, przypominajace grzybka… Po za tym wielu wpadek nie mialam, po za jedna, kiedy to zdecdowalam sie w domu rozjasnic sobie wlosy… Cale zycie nosilam blond, kiedys dla kaprysu zrobilam sobie ciemne brazowe i potem stwierdzilam, ze nie ma to jak moj blond. A ze farba juz byla dosc wyplukana i wyplowiala, to wymyslilam sobie, ze jak kupie zwykla farbe blond i naloze, to na pewno przykryje, no bo przeciez, tamta ledwo co zipie na wlosach… Wyobrazcie sobie moja mine, kiedy wyszlo mi na glowie cos wscieklo rudego, pomieszanego z blondem i kilkoma odcieniami pomaranczy! tragednia…. kolezanka ratowala mnie wtedy balejazem, ale jak mialam wlosy zniszczone, to szkoda w ogole pisac….
Przy okazji skromnie zapraszam do siebie na kanal YT z fryzurami i mam nadzieje, ze sie nikt o to nie pogniewa, a wrecz przeciwnie, ze sie komus moze przyda 🙂
https://www.youtube.com/channel/UC6CBqPnn6kIiKuhKKzIGfUg/videos
Kiedyś poszłam ściąć włosy z długości do pośladków na takie do ramion. Wyszłam obcięta na chłopaka z irokezem z tyłu. Pamiętam do dziś jak poszłam do szkoły (5 kl. podst.) i NIKT mnie nie poznał. Dramat, na szczęście włosy szybko odrosły.
Twoja fryzura ślubna była zła? Hahah nie widziałaś mojej 😀 Wpadłam na genialny pomysł umówienia się do nowej fryzjerki dwa dni przed ślubem na podcięcie! (fryzury ślubnej nie miałam, tylko wyprostowane włosy). Wszystko byłoby ok gdyby nie to, że grzywka była na ukos i w najkrótszym miejscu miała jakieś 2 cm a w najdłuższym kończyła się lekko za połową czoła…
Wyglądałam tragicznie, starałam się maksymalnie wyprostować i przylizać grzywkę, żeby wyglądała na dłuższą, bo nawet upiąć jej nie szło, masakra
Ja kiedyś poprosiłam fryzjerkę o ścięcie włosów do ramion i lekkie przerzedzenie samiutkich końcówek
(dokładnie pokazałam jej o co mi chodzi, nawet pokazałam jakie ruchy nożyczkami mam wykonać) a wyszłam z włosami z dziwnym stopniem(do wysokości ucha) po jednej stronie. Najlepsze, że włosy wyglądały w pewnym momencie tak jak chciałam, ale niestety nie zdążyłam zareagować jak fryzjerka zrobiłam mi ten stopień. Najlepsze było to, że po jej mnie widać było, ze sama nie wiedziała czemu to zrobiła 🙂
Muszę ci powiedzieć, że ślicznie wyglądałaś w tej grzywce z drugiego zdjęcia 🙂
dziękuję 🙂 właśnie o takiej mniej więcej grzywce myślę za każdym razem jak kusi mnie by znów ją sobie zrobić
Oj, pasowałaby Ci znów. Bardzo ładnie okala i podkreśla twarz 🙂
hahahahahah 😀 mam to samo
Ojaaaa z tą fryzurą ślubną miałam IDENTYCZNIE! Chciałam fryzurę właśnie taką jak ma Kim Kardashian, a miałam taką jak Ty! I również to, że miałam JAKIEKOLWIEK fale to zasługa Mojej Mamy, która z prędkością światła zakręcała mi włosy na lokówkę jakąś godzinę przed ślubem 😀 Ja miałam łzy w oczach, ledwo powstrzymywałam się, żeby się nie rozryczeć, bo wiadomo, że makijaż by spłynął, i wyglądałabym naprawdę źle… 😛 Pani fryzjerka zapewniała mnie: "Po naszym strongu [lakierze] to nic Pani fryzury nie ruszy! Zobaczy Pani, że nawet rano po całej nocy tańców-hulańców będzie Pani miała piękne loki!" Taaaa jasne, 20 minut później w domu miałam już niemalże proste patyki… WRRR!
moja powiedziała praktycznie to samo 😀 a włosy się rozprostowały zanim doszłam do domu (był wtedy co prawda straszny upał, ale szłam może z 5 minut maksymalnie)
dlatego lepiej umawić się na fryzure próbną przed weselem. JA miałąm fryzure próbną pare dni przed weselem i potem dogadałyśmy z fryzjerką to co bym chciała zmienić itd i na wesele miałam swoją idelaną fryzure taka jaką sobie wymarzyłam 🙂
Oj kochana zmieniam kolor co najmniej raz na miesiąc .Choć czasem tylko lekko zmieniam ton koloru to jednak zawsze jakoś kusi mnie znów inna farba inny odcień a może je skrócę… nie nie nie zapuszczam, mam już dość tych włosów nic z nimi nie mogę zrobić!!! hahah takie dylematy i kłopoty są moim codziennym życiem z włosami 🙂 można to nawet na zdjęciach zauważyć 😛
Moja studniówkowa fryzura też wyszła nie tak jak miała – chciała w miarę naturalnie wygladające loko/fale (widać zdjecie na nic się zdało), a wyszłam ze sprężynkami i toną lakieru a'la princesska jakaś…
Ja miałam podobnie przed jakimś weselem. Miały być fale, a wyszły sprężyny, bo fryzjerka stwierdziła, że jak zrobi fale to się włosy rozprostują szybko, więc zrobi barana, a po krótkim czasie baranek się rozprostuje i będą fale… Oczywiście pani nawaliła mi taką ilość lakieru, że nic tej fryzury nie ruszyło i jak na złość barana miałam całą noc 😉
O jezuśku!!! Widzę, że myślenie fryzjerek wszędzie takie samo. Poprosiłam o luźne, fale. FALE! Patrzę, a ona robi mi sprężyny i lakieruje, na sprężynkowy chełm. Myślałam, że zabiję.
Meis rozwaliłaś mnie stwierdzeniem "a'la princesska jakaś…" xD
redribbon
Wonka, to tak jakbym słyszała swoją historię. Tylko, że tutaj chodziło o studniówkę a wiadomo jaką wagę przykładają maturzyści do tego wydarzenia. Poprosiłam o luźne NATURALNIE wyglądające fale i nadanie włosom objętości. Wyszłam z przyklapniętą, ulizaną fryzurą, dopiero na wysokości ucha zaczynały się jakieś biedne loki utrwalone taką ilością lakieru że wyglądały jak z jakiegoś tworzywa sztucznego xD Trochę próbowałyśmy to z mamą ratować ale oczywiście te dziwne skręty wytrzymały całą noc i ani myślały się rozwinąć w te fale jak to zapewniała fryzjerka. Nie wiem co takie jeszcze robią w zawodzie ;p
Przed studniówką też miałam nerwa. To samo myślałam "Przecież będę wyglądać w tym jak dureń!" 😀 Poszłam ze zdjęciem fryzury, gdzieś nawet je chyba jeszcze mam schowane i oczywiście zdjęcie, a moja głowa to zupełnie dwie różne rzeczy 😉 Już miałam myć głowę, ale przestałam dramatyzować i koniec końców przekonałam się do mojej fryzury 🙂 Nawet dostałam kilka komplementów, wtedy tym bardziej mi przeszło 😉
Jak dobrze wiedzieć że Twoje włosy też nie były kiedys idealne i że ciężką pracą doszłaś do tak świetnego stanu jak dzisiaj:) Motywujące i jednocześnie zabawne:) Pozdrawiam i gratuluję przy okazji dzidziusia!:)
Mrówka
Bardzo ciekawy pomysł na notkę. Skłania mnie do apelu: DZIEWCZYNY, NIE KASUJCIE SWOICH ZDJĘĆ! Róbcie zdjęcia nawet porażkom! Po 10 latach pożałujecie, że nie uwieczniłyście/nie zachowałyście wszystkich swoich kompromitujących zdjęć, bo oglądanie ich to straszny ubaw. 😛
Ja żałuję, że nie mam żadnych zdjęć najgłupszych swoich eksperymentów, ale wtedy miałam (albo i była wszechobecna) inną mentalność. "Robić sobie zdjęcia? Ale po co?" 😉
dokładnie :)) przynajmniej można pośmiać się po latach 😀
Anwen ja mam takie zdjecia porazkowe i chętnie ci je pokaże bo jest sie z czego smiac:) na zdjęciu w dowodzie mam jeszcze takie zdj. i raz jak byłam w sklepie po piwo to babka mi nie chciała sprzedać bo stwierdziła ze to nie moje ID 😀
Jejku, na tych zdjęciach mniej więcej z czasów licealnych [ostatnie, trwała] masz taką słodką buzię ^^. Naprawdę ładnie powychodziłaś. 😀
Fryzury ślubnej trochę szkoda, bo ślub to ważny dzień w życiu kobiety.
W tej zbyt krótkiej grzywce, przyznam, że nie było Ci jakoś bardzo źle, wyglądałaś w niej bardzo sympatycznie, ale co zdjęcie to ujęcie :).
A grzybki przeżyła chyba każda z nas… 😀
Pozdrawiam ^^
na żywo ta grzywka wyglądała o wiele gorzej 😉 i co rano sterczała prawie prostopadle do czoła 😀
No genialny wpis! 😀
Moja fryzura studniowkowa to była najgorsza porażka. Fryzjerka uczesala mnie na "czeskiego pilkarza", wysoko spiete wlosy a na karku zostawila smetnie wiszace kilka włosów. Bo sukienka z wycieciem na plecach to tak trzeba. O Bozeno jak ja wygladalam. Sama sie w domu ratowalam, cała we łzach i wściekła na kasę wyrzucona w błoto.
hahahahha chciałabym to zobaczyć!! 😀
Piękne włosy !!!! 🙂
Też przerobiłam kilka wpadek fryzjerskich. M.in. również z fryzurą studniówkową – poszłam ze zdjęciem konkretnej fryzury, oczywiście efekt na głowie w ogole nie przypominał tego ze zdjęcia poza tym, że tez było to upięcie 😉 Za krótką grzywkę też miałam, co to był wtedy za koszmar – najkrótsze pasemka sterczały mi niemal pionowo do góry, więc musiałam tę grzywkę na piankę i lakier układać żeby jakoś wyglądać.
Mi najbardziej w życiu, wbrew pozorom, nie zniszczyło farbowanie na blond, ani też rok bordowych włosów, a pomysł mojej fryzjerki (dotąd genialnej) żeby ściągnąć mi kolor czerwony(a raczej sprano różowy, bo taki wtedy był..) dekoloryzacją a następnie pofarbować je na ciemny, prawie czarny brąz:)) Że włosy się łamały i były jak guma? TO MAŁO POWIEDZIANE… A moja koleżanka zafarbowała po czerwieni na brąz i wcale a wcale jej nic nie prześwitywało (bo to był argument mojej fryzjerki – ŻE BĘDZIE CZERWONY PRZEŚWITYWAĆ) i nie miała takiej tragedii jak moja.. Skończyło się ostrym cięciem, ale do tyj pory borykam się z resztkami tej fatalnej decyzji…
U mnie nic aż tak specjalnego chyba… Pomijając fakt że dopiero mam 18 lat i pewnie wiekszosc przede mna 😛 Mama kiedyś (chyba w 6. klasie) zaprowadziła mnie do fryzjerki, która dość przyzwoicie zajęła się jej włosami – moimi za to zajęła po macoszemu. Obcięła mi włosy do ramion, przy czym następnego dnia te włosy kompletnie się nie układały i od tamtej pory codziennie, przez dwa lata, chodziłam w kucyku i opasce. Gdy miałam około 14 lat, fryzjerka (z tak sporą przerwą między jedynkami że jeszcze jeden ząb by się tam wcisnął, do dziś pamiętam ten szczegół gdy udzielała mi odpowiedzi, dlaczego tak mnie obcięła) ścięła mi włosy z takich do połowy pleców aż do takich nawet-nie-do-ramion, ponieważ uznała że były tak zniszczone.. Popłakałam się po powrocie do domu i nigdy więcej nie udałam się do nikogo innego, niż 'nasz' zaufany fryzjer – Adam. Przez jakiś czas później on zajmował się moimi włosami, aż w końcu zaczęłam przeglądać blogi włosomaniaczek (interesuję się tym od dwóch lat;) i kilka razy sama próbowałam podciąć sobie 'grzywkę' okalającą buzię. Wychodziło raz gorzej, raz lepiej, zazwyczaj kończyło się to 'schodami' zamiast ładnego zejścia. Ale ostatnio pan Adaś to ogarnął, ale przy okazji zrobił mi ombre… I to jest porażka. Nie wiem, od czego zacząć. Może od tego, że zaczynało się nieco poniżej kości policzkowych (a miało być mniej-więcej od połowy długości, żeby w razie czego obciąć); nałożył na włosy jednocześnie wymieszaną farbę i rozjaśniacz, A CO LEPSZE…. włosy owinięte folią potraktował prostownicą, by szybciej się rozjaśniły. Pan fryzjer spieszył się na 'imprezkę' z koleżanką. Umył moje włosy, nałożył odżywkę, wyprostował i stwierdził, że efekt bardzo mu się podoba. Nic dziwnego, na idealnie prostych – okej, szkoda tylko ze nie prostuję na co dzień – szkoda włosów, że mam włosy falowane, nie lubią się z suszarką, żyją własnym życiem i po jego 'metamorfozie' na potęgę łamią się i kruszą? 😛 Co prawda włosy odrosły nieco (w pół roku – od kości policzkowych do szczęki, czyli wolno..), wydaje mi się, że blond farba wypłukała się, a ja przestałam czuć się jak pyza. W blondzie przy twarzy zdecydowanie tak wyglądałam. Nie ma sensu ich farbować, bo i tak roznica będzie dostrzegalna +zmyje się z rozjaśnionych kolor, a mi szkoda niszczyć moją szopę, nad którą i tak ciężko zapanować…
Ale wszystko przede mną! 🙂 Miłego wieczoru.
śliczne zdjęcia ślubne pomimo niedokońca wymarzonej fryzury. tak czy inaczej masz piękne wlosy i nawet w naturalnym stanie zachwycają 😉
Ładny naszyjnik miałaś do sukienki ślubnej 😉
U mnie największą porażką włosową były balejaże w czasach technikum. O kurcze jak pomyśle jak mogłam coś tak żałosnego nosić na głowie to o słodki Mirku… i kiedyś Aneczka wpadła na genialny plan:) zrobi sobie blond wręcz złote włosy… poszłam do młodej fryzjerki, rodzina mojej sąsiadki. Powiedziała farbą się nie da to jak mi dała rozjaśniacz na włosy to wyszłam z białymi włosami. Na drugi dzień zaryczana pojechałam do mojej zaufanej fryzjerki i mnie uratowała z katastrofy. Zrobiła mi tak piękny kolor koniakowy blond, że od tamej pory robię tylko tą farbę i tylko idę z tym do mojej fryzjerki.
Loki ze studniowki wygladaja wcale niezle, ale ja akurat od lat marze o takich "francuskich rureczkach" i na woich wlosach niestety nie ma szans, zeby wyszla 🙁
Krotka grzywka – musze sie z Toba nie zgodzic – wygladasz inaczej, ale bardzo fajnie 🙂
W moim przypadku najbezpieczniejsza okazała się zwykła, tania osiedlowa fryzjerka, która zawsze obcina tyle, o ile się poprosi 🙂
Dokładnie u mnie też się sprawdziła.Pierwsze co jestem proszona na fotel,fryzjerka przegląda moje włosy na całej długości, mówi ile cm jest zniszczone i pokazuje ile trzeba obciąć.Pyta czy tniemy tyle czy mniej.Wcześniej nawet kilka razy przed strzyżeniem pytała czy na pewno tyle obciąć.Nigdy nie wyszłam od niej nawet o centymetr krótszymi włosami niż chciałam.Wie,że klient nie zadowolony więcej nie wróci.A po co uszczęśliwiać kogoś na siłe.Goss
Z tą za krótką grzywką to i tak miałaś szczęście, zaliczyłam identyczną sytuacje. Na pytanie fryzjerki co robimy z grzywką i mojej odp. że trochę podcinamy ( a noszę grzywkę za linie brwi ewentualnie do brwi) wyszlam z grzywką do skosa gdzie najkrótsza jej część miała może z 2 cm długości, na dodatek z racji tego ze byla tak krótka musialam ja ujarzmiać różnymi specyfikami by nie sterczała. Od tamtej pory grzywkę podcinam sobie tylko i wyłącznie sama.
Pośmiałam 🙂
Też przerobiłam masę wpadek, niestety nie zachowało się wiele zdjęć 🙂
A tak z ciekawości, u kogo się czesałaś do ślubu?
Pytam, bo niedługo ślub i wolałabym nie trafić w ręce kogoś, kto nawet loków nie potrafi zrobić 😀
a mi sie podobasz w tym rudym 🙂
Oj we wpadki z włosami to moje życie obfituje 😀 Z perspektywy czasu już się z tego śmieję, ale "na gorąco" nie było mi do śmiechu. Pierwsza: podpatrywałam mamę, jak sobie co rano kręci krótkie włosy na szczotkę. I ja też tak chciałam (miałam 4 lata). Mama zabroniła mi się bawić tą szczotką, ale co mi tam, mama była w pracy a ja z bratem starszym o 2 lata w domu (i z babcią). I tak wkręciłam włosy w szczotkę, że nie umiałam ich wyplątać. Z pomoca przyszedł brat – obciął nożyczkami włosy, które były wkręcone. Naiwnie myśleliśmy, że mama się nie zorientuje, ale jednak się zorientowała – no nietrudno było, skoro miałam na czubku głowy stojące 2cm kosmyki włosów, a reszta była za ucho :DD Druga wpadka to gimnazjum i pasemka, które robiłam sobie z koleżanką. Oczywiście chciałyśmy, żeby pasemka (rozjasniacz) były od samej góry włosów, od przedziałka, więc nakładałyśmy na końcu rozjaśniacz "luzem" – efekt włosy rozjaśnione w różne kształty – oprócz pasemek były plamy, kółka etc. Przez miesiąc wiązałam małe warkoczyki w najbardziej "zaplamionych" miejscach. Trzecia – moja fryzura na studniowkę – poszłam do fryzjera, nie chciałam nic skomplikowanego – po prostu ładnie wyprostowane włosy, utrwalone, żeby się nie puszyły, a wyszłam w kasku z lakieru. Pani, która siedziała obok mnie u fryzjera z niedowierzaniem zapytała "czy to naprawdę miało tak wyglądać?". No oczywiście nie miało, więc w domu uczesałam się sama… I moja ostatnia wpadka, najbardziej drastyczna – na 4 roku studiow zachciało mi się farbowania włosów – zafarbowałam więc, ale nie podobało mi się, więc po 2 dniach zafarbowałąm znów. Nie zauwżyła tylko, że druga farba jest z rozjaśniaczem. Efekt – w swietle dziennym – bardzo jasny blond. W sztucznym świetle – jarzeniówa, marchewa, ale taka fest chamska. Nie rudy, po prostu jaskrawy, fluorescencyjny pomarancz. Pozbywałam się go przez mycie włosów 2 razy dziennie we wrzątku (moczyłam włosy, nie skórę głowy) i szamponem głęboko oczyszczającym – nie polecam. Kolor zszedł, ale na głowie pojawił się kurczak 😀 Na szczęscie po intensywnej pielegnacji maseczkami włosy trochę odżyły i udało się je zafarbować na kolor podobny do mojego naturalnego. I od tamtej pory nie eksperymentuję, bo już mam dość 😛 Wyglądania jak kurczak i patrzenia na siebie w lustrze w takich włosach. A jako ciekawostkę mogę dodać, że chyba od małego miałam zajawkę na "włosomaniactwo i pokrewne" bo mazałam się wszystkim, co dostało mi się w ręce – pomarańczą, gorzkim kakao, i mój hit – wymazałam sobie kiedyś włosy margaryną 😀 Mama miała ze mną trochę zachodu 😀
historię z wkręconymi włosami również przeszłam 🙂 jakie to się wydaje śmieszne z perspektywy czasu, innym razem widziałam jak mam podcinała sobie grzywkę i też sobie podcięłam po skosie i tylko z jednej strony 😀
Pozdrawiam!
Wymiękłam :)))))) popłakałam się ze śmiechu :))))
rezygnujesz z prób dekoloryzacji itd czy jeszcze powalczysz o brąz? 😀
Ja mam traumę z dzieciństwa…
Też właśnie okropny bob ! ;x
Chciałam podpiąć końce. Pani fryzjerka obciąża od ucha w górę na 3 do 4 cm, czyli na chłopaka a od uszu do karku zostawiła tak jak było, czyli poniżej ramion. Takie lata 80 może 90. Później znalazłam fryzjera idealnego. I jestem mu wierna od 9 lat. 🙂 przeszłam z nim wszystko, a moje włosy są w idealnym stanie.
Mi kilka razy zdarzyło się przyjść z uczesaną fryzuro przed jakoś imprezą i umyć głowę, na szczęście już od 3 lat chodzi do tego same fryzjera i jestem zawsze zadowolona, nawet na własny ślub :). Raz zarzyła mi się wpadka z koloryzacją włosów, nie to że miałam kolor jak lalka barbi to jeszcze strupy na głowie….brrr
Zapraszam do mnie na bloga.
mi się bardzo podoba Twoja ślubna fryzura 🙂 Bardziej od tej którą chciałaś osiągnąć 😀
dla mnie najgorszym wspomnieniem jest wizyta u znajomej fryzjerki. Poinformowałam ją, że chcę zapuszczać włosy. Ustalone było, że co jakiś czas będziemy podcinać końcówki….z każdą wizytą włosy były coraz krótsze, no i grzywka do połowy czoła……masakra
Mam takie drobne pytanie: coś Ci się w ogóle na Twoim ślubie podobało?… ;] Na drugim blogu piszesz, że ślub nie był najlepszym dniem Twojego życia, że wypadł fatalnie, tu narzekasz na fryzurę, aż dziwne, że mężowi się jeszcze nie oberwało… i ciekawe, jak będziesz opisywać pierwsze tygodnie życia Twojego dziecka. Będziesz narzekać na kształt fal i objętość włosów? Wypadasz przez te teksty jak klasyczna księżniczka męczybuła.
naucz się czytać ze zrozumieniem 😉
"Chociaż tyle lat wzbraniałam się przed nim (nie znoszę wesel i zawsze stresowała mnie myśl o własnym) to muszę przyznać, że było naprawdę fajnie 🙂 Nie był to "najpiękniejszy dzień w życiu" jak to czasem niektórzy mówią, ale niewątpliwie jeden z tych miłych, do których wraca się pamięcią z przyjemnością. " a to tak dla przypomnienia 😛
Ty tak napisalas gdzies Anwen ze nie znosisz wesel? To skad pomysl zeby swoje robic? Ja tez nie znosze i ani mysle zeby sama miec, od lat postanowione ze nie bede cyrkowac.
Ola
Padłam XD
Naprawdę nie mogę wyjść z podziwu, jakie ludziom do głowy rzeczy przychodzą. Tylko żeby kogoś zjechać i pognębić.
Nie oszukujmy się – ślub to ślub, miła impreza, czas spędzony z rodziną, ale też dużo stresu i myślę, że dla wielu kobiet to nie jest najpiękniejszy dzień w życiu. Miły bo miły, ale nie najpiękniejszy. Najpiękniejszy dzień w życiu to zapewne dla większości mniej stresujący, bardzo relaksujący dzień. A nie zwykła impreza.
Olu właśnie dlatego go nie robiłam 😉 My zamiast wesela mieliśmy małe przyjęcie/kolację dla najbliższej rodziny i to był świetny wybór!
Też zrobię takie małe przyjęcie, oj tak! Mniejszy stres. 🙂 Chyba?
Chyba ktoś tu zatrzymał się w rozwoju na oglądaniu bajek Disneya, gdzie ślub musi być wspaniałym przeżyciem, a stres czy różne problemy/niewypały w trakcie to fikcja. Bo przecież śpiewające, leśne kreatury przygotowują całe wesele, ptaszki robią pannie młodej fryzurę, króliczki zwołują gości z pobliskich wiosek… 😛
A tak na poważnie. Anonimku, wejdź sobie na forum o ślubach, albo na forum dla matek. Pewnie padniesz jak zobaczysz, jak tam kobiety narzekają. Sugeruję forum, bo to oczywiste, że na tym etapie nie znasz mężatek i matek.
Anonime z 22:00 – Internet nie jest jedyną odpowiedzią na wszystkie pytania. Chyba zatrzymałaś się w rozwoju w gimnazjum, jeśli wierzysz we wszystko, co jest tam napisane. XD
Uważam, że – jeśli staje się na ślubnym kobiercu z osobą, którą kocha się szczerze i oddanie, z wzajemnością – ślub jest najpiękniejszym dniem w życiu kobiety. Sprawia, że czuje się spełniona, świadomie i dojrzale rozpoczynając kolejny etap życia z osobą, z którą chce spędzić resztę swoich dni. I to, że kwiaty mają nie ten kolor, co trzeba, albo, że loki mi nie wyszły (lol…), to nie ma to znaczenia właśnie przez fakt, że takie zdarzenie to kameń milowy, który zdarza się tylko raz w życiu i wcale nie musi być wyjątkowy ze względu na oprawę wizualną, bo wystarczy samo jego znaczenie społeczne i psychologiczne. W moim wypadku nie obchodziły mnie odciski, kiepska pogoda, też nie przepadam za weselami, a jednak nie narzekam na każdym kroku i nie podkreślam wad tamtego dnia, bo byłam dumna i szczęśliwa, mając mojego męża u boku. I szczerze mogę powiedzieć, że to był najlepszy dzień w moim życiu. Teraz jestem w drugiej ciąży i niecierpliwie wyczekuję kolejnego dnia, który będę mogła śmiało nazwać najpiękniejszym (ex aequo ze ślubem i pojawieniem się mojego pierwszego maluszka na świecie) POMIMO bólu i włosów wyłażących garściami.
I dlatego też dziwi mnie podejście Anwen – na każdym kroku narzekanie. Po co w takim razie ten ślub? :-O Już nie mogę się doczekać komentarzy po porodzie. "Niestety jak już wiecie jestem w ciąży" (post o depilacji) i tak dalej, i tak dalej… "Jak już wiecie urodziłam i niestety dziecko zabrało mi 3 cm z objętości kucyka" – takich rzeczy się spodziewam za kilka miesięcy… 😀
zamiast się dziwić powtórzę po raz kolejny: naucz się czytać ze zrozumieniem 😉
jestem w szoku co ludzie wypisują :)) i podziwiam Cię Anwen za cierpliwość…
jestem mamą dwójki dzieci i wiem jak bardzo wrażliwa po porodzie staje się kobieta na komentarze z zewnątrz (a będzie ich dużo ) szczególnie w sieci… moja rada jest taka… zachowaj macierzyństwo i odczucia z nim związane tylko dla znajomych, rodziny itd.. ludzie w sieci są dziwni:| .. a szkoda Twoich nerwów, teraz narzucają Ci teorie o dniu ślubu a dziecko.. to dopiero temat rzeka
miałam okazję czytać kilka blogów parentingowych (wraz z komentarzami), więc doskonale wiem o czym piszesz :)) Ja podobnie jak i nie rozpisywałam się o ślubie, nie mam zamiaru rozpisywać się o rodzicielstwie, ale jak widać niektórzy wyczytują pomiędzy wierszami to co sami chcą tam przeczytać 😀
Słuchaj anonimowa narzekajaca kobieto, jakby Ci to powiedziec, nei jestes tutaj mile widziana, Anwen jest naszym guru włosowym, cenimy ja za to co osiagnęła ze swoimi włosami, za rady, za cały blog, ale może byc taką osobą jaką chce i fajnie że ie jest słodko pierdzącą lalunią. Fajnie że w ogóle coś nam mówi o sobie i ze jest szczera!
Kasia Gie.
Anwen pozostaje tylko sie smiac i troche wspolczuc tym osobom, bo niestety ale takie uszczypliwe komentarze sa niczym innym jak mniej lub bardziej swiadomym wyrazem wlasnego niezadowolenia.
anonimku z 08:38 rozumiem cię,bo sama jestem tego typu kobietą,ale powiem ci szczerze,że jestem wyjątkiem w swoim środowisku.Kiedyś też tego nie rozumiałam,czemu moje koleżanki nie cieszą się macierzyństwem,ukochanym przy boku itp,ale to jest chyba już taka natura.Wiekszość moich koleżanek narzeka na dzieci,mężów ..itp,mimo,że mają kasę i jest im dobrze.Jedna ma 3 dzieci i zawsze mówi,ze nie wie jak to możliwe,bo ona nienawidzi bachorów.
Nie wiem,może to znak naszych czasów,ale ja sobie tym nie zawracam głowy,i skupiam się na własnym życiu
Zwykle nie komentuję, ale tutaj po prostu muszę dorzucić swoje trzy grosze.
Nie jestem jakąś szaloną fanką 🙂 Anwen, ale jej podejście bardzo mi się podoba. Nie wciska, nie narzuca, nie epatuje ślubem i narzeczeństwem. Ma normalne, realne podejście kobiety, która żyje już ze swoim facetem trochę i ślub to po prostu kolejny etap jej związku. W moim otoczeniu niestety wiele dziewczyn/kobiet usiłuje narzucić swój tor myślenia, że jak nie bierzesz ślubu, to twoje życie jest niepełne/nigdy nie będziesz w pełni szczęśliwa, a wesele to magiczny dzień, po którym wszystko się odmienia i problemy znikają. Dla mnie akurat o wiele bardziej sympatyczne jest podejście Anwen, która nie udaje, że wszystko jest perfekcyjne. Tak trzymaj 🙂
N.
ja padłam ofiarą fryzjerki, która ślepo wykonywała prośby klientów, nawet gdyby mieli wyglądać koszmarnie…
na 1-2 roku studiów nosiłam soczewki, więc z wielką chęcią przystałam na gęstą grzywkę którą zaproponowała mi znajoma fryzjerka. wyglądałam świetnie! po jakimś czasie znudziła mi się i zaczęłam zapuszczać na nowo. natomiast na 4 roku wróciłam do okularów i miałam czerwone oprawki. znów zachciało mi się grzywki, więc ruszyłam do salonu (już w innym mieście). fryzjerka od siedmiu boleści zamiast mnie odwieść od tego pomysłu, obcięła grzywkę według mojego życzenia. po powrocie do domu od razu zaczęłam zaczesywać grzywkę na bok, bo przy moich ciemnych włosach i czerwonych oprawkach wyglądałam niczym Brzydula Betty 😀
Ja w pdst tez mialam krociutkie wlosy, na chlopaka, koszmar moich dzieciecych lat ;(((
1. i 4. to wcale nie takie duże wpadki. 🙂 Miałam praktycznie identyczną fryzurę studniówkową. Też chciałam "filmowe" loki.
fajny masz nos , moj jest straszny!
Moje przeżycia z fryzjerkami nie należą do najlepszych 🙂 Przeżyłam kilkucentymetrowe grzywki, fryzury ala emo i inne rewelacje, jednak jedna wizyta u fryzjera zapadła mi w pamięć szczególnie. Poszłam wtedy do salonu z włosami do łopatek podciąć KOŃCÓWKI a wyszłam z włosami długości lekko za brodę. Gdyby to jeszcze był jakiś fajny bob to pół biedy, ale włosy na całej głowie były mocno wycieniowane tak, że najdłuższe miały może 5 cm i przy moich falowanych włosach efekt był… nieciekawy 🙂 Wyglądałam tragicznie, ale miałam wtedy 14 lat, więc nawet nie zwróciłam fryzjerce uwagi, do tej pory nie wiem co jej przyszło do głowy. Miało to jednak swoje plusy bo właśnie od tamtego momentu zaczęłam moją przygodę z dbaniem o włosy i kto wie, może gdyby nie tamta fryzjerka to nie miałabym teraz włosów za talię 😀
Ja przed ślubem poszłam na próbne czesanie. I całe szczęście bo czesanie u super fryzjerki trwało jakieś 4 godziny. Fryzura składała się z miliona loczków tworzących wieeeelki kok na czubku głowy. Dosłownie jakbym miała drugą głowę. Po bokach zwinięte w mini loczki pejsy. Tragedia! Na szczęście próbna fryzura u drugiego fryzjera wyszła dużo lepiej. 🙂
Ja idąc na studniówkę jako partnerka kolegi skończyłam z włosami poupinanymi byle jak wsuwkami z tyłu głowy i lokami ala peruka sędziego. Na to pół kilo brokatu i drugie tyle lakieru… babcia coś tam dała rade poprawić, ale czasu było mało, wyglądałam okropnie 😀 Dodam tylko, że prosiłam o… kok.Włosy miały byc z tyłu spięte w pół kok, a reszta delikatnie pofalowana i rozpuszczona. To co otrzymałam nie przypominało nawet w 1/100000 tego o co prosiłam. Na szczescie na swoja studn;iowke bylam ostrozniejsza i dalam sie uczesac babci, zrobila to mistrzowsko i dokladnie tak jak chcialam 😀
Oprocz tego mialam podobna sytuacje z pasemkami, majac wlosy ciemny blond pokusilo mnie zeby zrobic kilka jasniejszych pasemek, ot takie ktore wygladalyby jak od slonca i rozjasnily troche wlosy. Mialy byc ton, gora dwa jasniejsze. Wyszlam ze swoimi wlosami i tysiacem pasemek koloru jajecznicy 😀
Raz mi się w zimie zachciało trwałej. Fryzjerka odradzała, że mogą się od zimna i wilgoci rozprostować, ale się uparłam. Wróciłam do domu i zauważyłam z tyłu głowy kilka prawie prostych pasemek. Na drógi dzień poszłam prosić żeby mi w tych miejscach poprawiła, tylko ja się nie znam i wyszło tak, że jak zakręciła kilka wałków i polała je płynem, to rozprostowały się te co nie były na wałkach. W efekcie miałam siano, zniszczone włosy, brak loków a tylko dziwne pofalowania i z tyłu na plecach wielką plame na bluzce, bo płyn pociekł mi na plecy.
Anwen jak doprowadziłaś włosy do dobrego stanu po trwałej z trzeciej fotki? Bo masz do ramion mniej więcej i domyślam się że nie ścięłaś wszystkich zniszczonych. Ile czasu je zapuszczałaś żeby pozbyć się zniszczonej części?
anusss
Na blogu w "moich włosowych historiach" jest historia Anwen, poszukaj sobie 😉
no tak dzięki…
anusss
Ja w dzieciństwie miałam fryz na giermka, przechodziłam też fazę krótkiej grzywki, która miała jakieś 2 cm. No a z szaleństw koloryzacyjnych to poziome czarne pasy na naturalnym jasnym blondzie – totalna porażka 😀
Jak dobrze, że teraz moje wizyty u fryzjera ograniczają się tylko do podcięcia końcówek na prosto.
No moja historia z fryzjerami oprocz takich ze zlym obcieciem trafila mi ir w styczniu..czyli fryzura na studniowke chlopaka..stwierdzilam ze jadac do niego 3 h nie bede miala czasu aby zrobic sobie fryzure wiec postanowilam udac sie w Krakowie do fryzjerki jednak moj blad u fryzjerki wysiedzjalam sie tak dlugo ze sama taka fryzure zrobilabym 2 razy z myciem wlosow a i tak zostal by mi czas..otoz siedzialam u niej 5 godzin z czego 2 pod suszarka ktora parzyla 🙁 A bylo tak jeszcze wczesniej do niej poszlam i opowiedzjalam jej o fryzurze jaka chce miec czyli delikatne fale ale wiadome nie od samej glowy…Wyszlo beznadziejnie..zdobila mi jakiej loczki od samego czubka glowy kazde pasmo tak spiszkane lakierem ze na wyszlam z helmem zamiast wlosami 🙁 Zalowalam bardzo bo juz nawet czasu nir mialam na umycie wlosow i zrobienie sobie czegokolwiek wiec wlasnymi silami delikatnie rozczesalam to ale tak czy tak latwo sie domyslic rewelacji nie bylo !! To byla moja ostatnia wycieczka do fryzjera 🙂
Wniosek? Każde włosy da się doprowadzić do dobrego stanu!
To nie zmienia faktu, że od sześciu lat ścinam się sama i fryzjerów po prostu się boję, po chyba czterech nieudanych ścięciach z rzędu. Na pewno się w końcu przemogę, ale jeszcze nie teraz;)
Akcja z za krótka grzywka tam mnie odrzuciła od fryzjerów ze od 3 lat u żadnego nie byłam 😉
a mnie fryzjerka tak zraziła krzywą i za krótką fryzjerką że nie byłam już u żadnego 5 lat a mam 18 , obcina mi włosy i farbuje przyjaciółka która się uczy w tech fryz 😉
Też byłam strzyżona na grzybka i mylona z chłopakiem ;_; Podobasz mi się w studniówkowej fryzurze. Ja na swoją studniówkę też chciałam luźne fale, a dostałam "mokrą włoszkę"…
Anwen, masz przepiękne oczy *-*
O matko Anwen, wiele z Twoich fryzjerskich przebojów dotknęło też mnie. Też poszłam z gazetą prze studniówką, a wyszłam z przaśną fryzurą dziewki z karczmy, też chciałam refleksy, też zostałam zaatakowana przez fryzjera rzeźnika i z włosów do pasa zrobił mi do ramion + grzywkę jak z wczesnych lat 80. Masakra 😀
By uniknąć wpadek z fryzjerami sama strzyge swoje córki (starsza ma miodowe proste włosy za łopatki, mlodsza kreciolki słoneczne za ramiona). Obie uwielbiają jak dbam o ich włosy, olejuje, nakładam delikatne maski, czy robie plukanki. Dlatego bardzo dziękuję Ci za tego bloga! Z małych dziewczynek wyrosną dwie kobiety, które (jeśli dalej się będą słuchać mamy), to nie będą mieć na swoim koncie włosowych wpadek 🙂 ale urocze jest, gdy sześciolatka dostrzega, że jakiejś pani przydałoby się podciecie końcówek, czy też przesadzila z farbowaniem 😉
Trochę urocze, trochę przygnebiające 😉 skupianie sie na wyglądzie od dziecka
Świetny blog!:) Zostaję na dłużej, choć anonimowo 🙂 Nie mogę się doczekać włosów córeczek za kilka lat, piękne są 🙂
Pozdrawiam, Ann.
Mialam podobne "przygody", zwlaszcza z jasniejszymi refleksami na ciemnych wlosach 🙂 Na szczescie w dniu slubu, sama nakrecilam sobie wlosy (znajac ich "mozliwosci), wiec obylo sie bez wpadek 😉
Czesana u fryzjera byłam 2 razy. I o 2 za dużo :/ raz na bal gimnazjalny, chciałam lekkie fale, poszłam do zaufanej fryzjerki, pokazałam zdjęcie… I wyszłam z afro! Wyglądałam jak pudel, bo najpierw fryzjerka zawinela włosy na walki, wysuszyla i o zgrozo, rozczesala. Za drugim razem, przed polmetkiem poszłam do innej, w ciemno. Znowu chciałam lekkie fale, z objętością.. A dostałam ulizane włosy z tona ( doslownie) lakieru na włosach. Zszedł dopiero na 3 dzień, jak umylam włosy drugi raz. Na szczęście na studniówkę czesalam się sama 🙂
O! Studniówkowe zdjęcie to dokładnie mój przypadek :D.
Chciałam mieć luźne loko-fale a'la Victoria's secret, a skończyłam z ciasnymi rulonami, bo przecież "rozprostują się w trakcie nocy". Ale co mnie obchodzi, jak fryzura będzie wyglądała o drugiej w nocy? Skończyło się płaczem i włożeniem głowy pod wodę. Szybkie suszenie, lokówka w rękę i wyszło jako-tako. Ogromny zawód – tym bardziej, że chyba z 10 razy mówiłam w trakcie robienia loków "ale ja chcę luźniejsze…chcę fale. ta prostownica robi za mocne… może wałki?". Nigdy więcej.
Vane
Pamiętam jak poszłam do fryzjerki i poprosiłam ją o obcięcie włosów troszkę za ramiona. Dla mnie oznaczało to,że mają być trochę dłuższe niż do ramion, a ona zrozumiała całkiem odwrotnie, że chce żeby ich długość była nad ramionami 😛 Od tego czasu wiem, żeby dokładnie opisać a najlepiej pokazać tą długość o którą mi chodzi 🙂
o i jeszcze gdy byłam mala wkrecilam sobie okrogla szczotkę we włosy, tuż nad czołem! Bo chciałam je zakręcić. A że byłam sama to stwierdziłam ze sama sobie je obetne i obcielam przy samej skórze żeby nie było widać ;d a nie pomyślałam o tym jak bede wyglądać jak kikut zacznie odrastać… I miałam "grzywkę" o szerokości 2 cm stercza a do góry
Anwenka,fajnie ci w tych loczkach.Na slubie wygladalas bosko
Przypomniałaś mi o mojej ultrakrótkiej grzywce, którą zafundowała mi sprawdzona fryzjerka. Kilka razy obcięła mi ją bardzo fajnie, a na ostatniej wizycie ukośną grzywkę obcięła tak krótko, że włosy z jednej strony po umyciu po prostu sterczały w górę – wyglądałam jak Zagłoba 😀 komedia z dzisiejszego punktu widzenia, ale wtedy nie było mi do śmiechu, na szczęście szybko odrosła i teraz już jej nie obcinam 🙂
pozdrawiam serdecznie!
p.s. pięknie wyglądasz na zdjęciu ślubnym, bardzo naturalnie 🙂
Pewnego pięknego dnia chciałam szybko zmienić coś w wyglądzie, więc aby nie czekać na wolny termin u fryzjerki poszłam do zakładu, gdzie przyjeli mnie od ręki. Poprosiłam o odświeżenie fryzury – miałam wtedy asymetrię z wycieniowanymi końcami. Po strzyżeniu byłam zadowolona, że coś udało mi się zmienić, jednak po powrocie do domu czar prysł. Mama zapytała mnie dlaczego jestem łysa z jednej strony 🙁
na tym zdj w koszuli w kropki fajnie wyglądałaś w takiej długości, tylko wiadomo teraz włosy by lepiej wyglądały ;p
W tym rudym kolorze było ci naprawdę do twarzy, podkreśliło Twoje niesamowite oczy! Fryzura ślubna śliczna, chociaż w ogóle nie przypomina tej Kim 😀 Ale sama nauczona studniówkowym "kokiem", który był większy od mojej głowy, a potem w domu wyciąganie na szybko wsuwek, poprawę kręcenia lokówką, wiem już, że na swój ślub za niedługo nie pójdę do żadnego fryzjera, chyba że do mojej kuzynki, z którą można poćwiczyć.
Z fryzjerami dogadać się można, a jeszcze lepiej jak ma u siebie młode praktykantki, które szczerze potrafią ocenić czy cięcie będzie dobre, czy kolor nie będzie zbyt ciemny/jasny. Niestety, niektóre panie lubią zarabiać, więc zazwyczaj nie odwiodą klientki od podjętej decyzji. Aczkolwiek, dobrze, że wspomniałaś, iż wina nie leży tylko po jednej stronie, bo czasami można się po prostu nie dogadać 🙂
Ja mam jedną, zaufaną fryzjerkę. Innym po prostu nie ufam 😀
Bardzo mi się podoba, jak wyglądasz na drugim zdjęciu, moim zdaniem fajniejsza taka fryzura niż obecnie 🙂
Fryzura studniówkowa i jednocześnie pierwsza wizyta w fryzjera w życiu. Moje długie do pupy włosy fryzjer nakręcił na rzepowe walki. Ile on się nameczyl a ile mi włosów powyrywał żeby potem te wałki wyplątać z moich włosów. Ostatecznie zamiast lokow miałam pucho-falo-coś, co po powrocie do domu się wyprostowalo. Siostry krecily mi potem szybko włosy na dwie lokówki;)
Też zaliczyłam trochę tragedii na głowie – wielkie grzywki, za krótkie grzywki, włosy od garnka, za mocno pocieniowane(zostały strzępy i musiałam ściąć do ucha) i miodowy brąz, który wyszedł jak szary:D. Boję się bardziej fryzjera niż dentysty. Trochę w tym mojej winy, bo mam zaufanych fryzjerów, a cięgle wybieram innych, żeby nie było nudno;)
Ta fryzura studniówkowa! Mi kiedyś fryzjerka zrobiła hełm z takich rurek na zabawę ostatkową. Nie mam z tamtego dnia żadnych zdjęć… może to i dobrze… 😀
A co do fryzjerów… ostatni raz byłam w sierpniu 2011. O ile fryzura była ładna, to cena za jej wykonanie mnie zabiła (w podrzędnym salonie), a fryzura była niezwykle prosta. Pomyślałam sobie, że może być już tylko gorzej z tymi cenami i się wystraszyłam i nie chodzę, bo jeszcze nie zarabiam na siebie.
Jak cudnie wyglądałaś na ślubie 😀 !!
Długo byłam zdana na łaskę lokalnej, wiejskiej fryzjerki – mała byłam, a do miasta daleko :p Na szczęście fryzurę miałam stałą – proste włosy za pas, więc chodziłam tylko na podcinanie. A pani, która generalnie była ekspertem od trwałych, bo to było życzeniem lwiej części jej klientek, żeby mnie podciąć, zaczesywała mi włosy a'la Kuzyn Coś i dobrą godzinę krążyła dookoła mnie, skracając z godną podziwu determinacją. Dlatego na bal gimnazjalny wolałam uczesać się sama 😛
Właściwie raz byłam u fryzjera po fryzurę – na ślub kuzynki bardzo chciałam mieć takie fale, jakie Ty sobie życzyłaś na własny. Siedziałam w salonie chyba trzy godziny, wydałam nie powiem ile, wyszłam z koafiurą godną Marii Antoniny, która w dodatku zdążyła się rozprostować (!) zanim dojechaliśmy do kościoła. Wtedy pogodziłam się z myślą, że moje włosy najwyraźniej są po prostu niezakręcalne :c
Od tamtej pory upinam się sama, korzystając z internetowych tutoriali albo z pomocy mamy, która zawsze jest w stanie wykombinować coś optymalnego.
We wrześniu sama mam brać ślub i nie wiem, czy zaryzykuję skorzystanie z profesjonalnej obsługi fryzjerskiej… 😛
"Koafiura godna Marii Anotoniny" – dzięki za niezłą dawkę śmiechu, rozwaliło mnie to 😀
to ja miałam na studniówke tak okropną fryzure że myślałąm że sie porycze, fryzjerka stwierdziła że podniesie mi włosy u nasady żeby wydawało się ich więcej, jak mi zaczeła tapirować i psikać psikać psikać lakierem (myślałam że nigdy nie skończy) to wyglądałąm jakbym miałą hełm!!! dosłownie sztywny hełm!! to miało być coś takiego http://likei.blog.onet.pl/wp-content/blogs.dir/755700/files/blog_cv_4865835_7498271_tr_kok.jpg Moja koleżanak która też u niej była również wyszła w hełmie 😀 fryzjerka po prostu nie lubiłą jak włosy są tak "ulizane"wg niej oczywiście , ona lubła objętość ale taką bardzo przesadną 😀 teraz to mnie śmieszy, ale wtedy nie było mi do śmiechu :p
Na szczęście nigdy nie wyszłam z za krótką grzywką, ale na tym punkcie miałam obsesję! Widziałam panie z grzywkami na 1centymetr i zawsze spinałam pośladki i darłam się żeby "JUŻ!" przy grzywce 🙂
Koszmary miałam raczej przy farbowaniu….
AAA! No i mój świeżutki koszmar sprzed paru miesięcy którego dalej nie mogę przeboleć…
Największy koszmarek z twoich? Te rude refleksy na czerni 😀
Fryzura "grzybek" najlepsza! ;P 😉 Przepięknie wyglądałaś w dniu swojego ślubu! 🙂 Nawet z nieudaną fryzurą Twoje włosy pięknie się prezentują. Na pewno nikt nie zauważył, że coś jest nie po Twojej myśli. Pozdrawiam Cię 🙂
Faktycznie lepiej Ci w chłodniejszych odciniach. Jak moja fryzjerka wyjechała do Londynku na rok to trafiałam na same niewypały jeżeli chodzi o fryzjerów, grzywki do połowy czoła to standard… nie mówiąc już o mega wystrzępionych, włosach, które podwijały się jak piórka. Dobry fryzjer to skarb.
Świetny wpis!!!
Ruda Anwen – no, no…
Co do ślubnej fryzury pewnie pocieszyłoby Cię to, co ja miałam na głowie swego czasu, ale tego nawet sobie nie chcę przypominać. 🙂 Twoja fryzura ślubna po poprawkach wygląda całkiem dobrze, ale wyobrażam sobie (pamiętam) jak to jest mieć na głowie hełm z lakieru ;-))
A ja dzisiaj przeszłam fryzjerską wpadkę… Twój wpis idealną odpowiedzią na to czego teraz doświadczam. Rok nie byłam u fryzjera bo się bałam. wydawało mi się, że w końcu znalazłam kogoś kompetentnego: podobały mi się jej wcześniejsze dokonania, wykształcona, z powołaniem, ciagle się dokształca… wydawało mi się też, że zrozumiała o co mi chodzi, pokazałam jej zdjęcia, w gazecie i internecie: chłodny jasny blond z refleksami. Cały czas paplałam o jasnym blondzie i co mam na głowie? Ciemny blond ze złotą poświatą przy skórze. Za dwa miesiące mój ślub a włosy dość zniszczone na dodatkowe rozjaśnianie… Jestem załamana… 🙁
Ja bardzo lubię moją fryzjerkę. Zawsze jak chcę, aby mi ścięła 2cm to tyle mam. Zawsze zrobi mi idealny kolor na głowie i świetna fryzurę na różne okazję. Chodze do niej juz 3 lata 🙂
Ja w dzieciństwie miałam okropną grzywkę, która układała się na tzw Mostowiaka 😀
A kolejna totalna wpadka to oczywiście włosy na studniówce. Pojechałam ze zdjęciem dużych falo-loków, wróciłam z kilkoma loczkami na samych końcach. W dodatku włosy były tak sklejone toną lakieru, że były zupełnie matowe, wyglądały na zniszczone i bez życia i nie dało się nimi ruszyć. KOSZMAR. Byłoby milion razy lepiej jakbym je zwyczajnie rozpuściła… Ech, życie.
Mialam podobna sytuacje z pasemkami, po kilku latach ciemnego brazu zachcialo mi sie zmiany, rzecz jasna na wiosne, a ze wlosy mialam piekne balam sie zaryzykowac i wybralam sie do super drogiego fryzjera. Po 6 godzinach w salonie wyszlam z cieniutenkimi pasemkami koloru jajecznego na ciemnym brazie, z wlosami tak oblepionymi ze umylam je tego samego dnia, ubozsza o 160 funtow.
można z tego zrobić nowy cykl ;D
Kamyk
A moge sie spytać : Twój ślub był kościelny czy cywilny? 🙂 pozdrawiam 🙂
Ja również zaliczyłam kilka wpadek.. jedną z nich było pofarbowanie brązowych włosów na platynowy blond, bez dekoloryzacji. Moje włosy miały kolor, za przeproszeniem, sików..:p
Kolejnym błędem było powierzenie w ramach żartów moich włosów narzeczonemu, który stwierdził, że jest najlepszym fryzjerem na świecie (naprawdę, nie wiem co mnie podkusiło!). Efekt był straszny.. powiem tylko, że moja grzywka była duużo krótsza niż grzywka Anwen, na dodatek koszmarnie krzywa! Jedyny plus był taki, że przez następny miesiąc usłyszałam od niego więcej komplementów na temat włosów niż kiedykolwiek – zamiast przyznać się do błędu, wolał chwalić swoje dzieło:D
Pozdrawiam;)
A mial ktos kiedys fryzure na "Chinke"? Mocno wycieniowany przod i boki a tyl dluzszy. To pytanie do dziewczyn urodzonych na poczatku lat 80.
Gdyby nie fryzjerka, ktora skorocila mi wlosy o 10 cm zamiast 2 nigdy nie wpadlabym na tego bloga i moje wlosy nie byly by tak zadbane ja sa teraz. Wiec nie ma tego zlego…..
( PS ostatnio mijalam ten "salon" i okazalo sie, ze zostal zamkniety-widocznie nie bylam jedyna niezadowolona klientka).
Madziara
Grzybek w podstawówce;) i prosta, gruba, jednak WYCIENIOWANA grzywka w gimnazjum- gdzie zaznaczałam, że musi być gruba, prosta i gęsta, bo włosy wywijają się jak chcą- zwłaszcza, gdy są krótkie.Grzywkę oczywiście spinałam póki nie odrosła, ponieważ jak przewidywałam, nie nadawała się do niczego (chyba że prostowałam trzy razy dziennie) ale i tak nie wyglądała. Nie wiem czy to był jakiś eksperyment, ponieważ nawet takiej grzywki w czeluściach internetu nie potrafię odnaleźć (włosy "z góry grzywki" były po prostu krótsze-mniej więcej zaczynało się to w połowie czoła i "spod nich" wychodziły te dłuższe itd.aż do brwi) nigdy więcej nie poszłam do fryzjera. Włosy ścinała mi kuzynka, a od kilku lat robię to sama 🙂
Ann.
Pocieszyły mnie te zdjęcia! Myślałam, że piękne włosy się po prostu ma albo nie, a tutaj widzę, że i Ty nie zawsze miałaś długie, zdrowe i zadbane. Od czego zacząć, jeśli jestem na etapie spuszonych, prostowanych włosów, gdzie każde pasemko żyje swoim życiem? 😀
Anwen, nie ścinaj grzywki!! Masz piękne czoło, zero zakoli, gęściaste włosy w miejscach, gdzie wiele osób ma łysinę lub trzy włosy na krzyż, masz piękny kształt twarzy-co idealnie widać na zdjęciach z dnia ślubu- tylko odsłaniać Ci czoło:) Nie rób tego, nie ścinaj 🙂
z czerni zawsze schodzi się przez czerwień, spokojnie, tak jak teraz robisz (jaśniejsze farby) jest najbezpieczniej, ja chciałam wrócić do natury i rozjaśniałam czerń kilka razy, doszłam niechcąc do blondu, ale po drodze miałam na głowie pożar! bardzo, bardzo brzydki odcień marchewki 😀
Masz tak piękne włosy że dostaję obłędu! 🙂 Swoją drogą nauka dbania o włosy jest bardzo dłuuuga, każda z nas na pewno miała takie przygody z włosami jak u Ciebie. Tak w ogóle zastanawiam się czy fryzjerzy mogą ot tak bezkarnie zrobić nam na głowie horror i zostawić? Byłam w środę u fryzjera (zbierałam się w sobie chyba od pół roku po nieprzyjemnych doświadczeniach) i w salonie przy sztucznym świetle nie do końca widać było efekt koloryzacji, ale już w domu jak się zaczęłam przyglądać dostałam szału! Nie wiem czy mam iść tam i poprosić o poprawkę, normalnie płakać mi się chce 🙁
Pozdrawiam! KK
usługa fryzjerska również podlega reklamacji
pytanie czy skoro fryzjerka raz nie poradziła sobie z koloryzacją, drugi raz ogarnie, takie "skomplikowane" zadanie…
Dziękuję Kamilo za odpowiedź!
Zastanawiam się czy faktycznie mogę żądać reklamacji? Skoro wyszłam z salonu to tak jak bym się zgodziła z tym co mam na głowie. Może warto jednak podejść i zapytać? Czy ktoś miał już taką sytuację? Z tym że minęło już kilka dni, nie wiem czy mnie nie zbędą z zakładu 🙁 albo może i podejmą się poprawy ale za kolejne pieniądze lub niemałą dopłatą? Dodatkowo jest strach że faktycznie fryzjerka znowu popełni błąd.
Przyznam się szczerze że naprawdę dostaję szału i zastanawiam się nad jakimś rozsądnym rozwiązaniem. Nic mi nie przychodzi do głowy.
idż tam i zrób awanturę jak ci nie będą chcieli oddać kasy
mojej koleżance tak zrobiły balejaż,ze nic nie było widać,a że wtedy była małolata to głupio jej było i nic nie powiedziała.Dopiero jej mama jak to zobaczyła to poszła z nią i zrobiły jej drugi raz już dobrze,bez dodatkowych opłat.
Piękne zdjęcie ślubne!!!! Kiedys (4-5 lat temu) rozjasnialam wlosy rozjasniaczem na b. jasny blond firmy Leo. Poszlam do fryzjerki aby, pofarbowala mi odrosty. Zapłacilam 80 zl, a on skoczyla do drogerii obok po joanne za 6 zl haha!! Sluchajcie dalej , zaczela nakladac rozjasniacz na wlosy, po dlugosci, gdzie wlosy byly bardzo jasne! Az zwrocilam jej uwage ze spali mi zaraz wlosy!! Tacy profesjonalni sa fryzjerzy…..
Moja koleżanka poszła do fryzjera i wyszła z płaczem bo fryzjerka powiedziała jej że nie obetnie jej końcówek bo ma "wszy" zdziwiło mnie to bo ona od zawsze dbała o włosy. Poszła więc do lekarza żeby dowiedzieć się czy to prawda i okazało się że droga pani fryzjer śpieszyła się na imprezę i nie chcąc się spóźnić skłamała i prędko wyleciała z zakładu 🙂
Ja natomiast nigdy nie miałam takiej sytuacji i po ostatniej wizycie u fryzjera obcinała mnie znajoma i jestem bardzo zadowolona chodź ścięła mi nie mniej niż 4cm włosów 🙂
Chyba jestem w pełni szczęśliwym człowiekiem, bo jedyna wpadka włosowa, jaką mogę się pochwalić, to loki zakręcone na 1. komunię, które rozprostowały się zanim dotarłam do kościoła. Moje włosy, za przeproszeniem, to druty są i drętwe sztywniaki. A fryzury na studniówkę nie dało się zepsuć, bo miałam króciutkiego jeżyka xD
Pozdrawiam, muezza
Moja studniówkowa fryzura miała być plecionką z luźnych warkoczyków – styl elfek z "Władcy Pierścieni". Fryzjerka zaplotła mi ściśle przy głowie dobierane warkoczyki, a końcówki włosów podkręciła na grubej szczotce, wywijając je na zewnątrz. Tata spytał, czy naprawdę chciałam się uczesać "w takie żylaki" 😀
Anwen, ludzie, pomozcie 🙂
Czy olej SESA moze powodowac pogorszenie stanu wlosow?
Uzyłam go 3 razy. Po pierwszym zmyciu, wlosy byly straszne, suche i szorstkie. Po drugim juz tego nie bylo, ale nadal widze, że on tak jakby podniszczyl mi wlosy, bo mam mnostwo zniszczonych, polamanych wlosow. Wczesniej tez daleko im bylo do idealu, ale teraz to rece opadaja, a intensywnie pielegnuje od 6 miesiecy i nie prostuje. Farbowalam dwa razy na swoj naturalny, ciemny kolor.
Pomozcie!
Sesę stosuje się na skalp, nie na włosy. 🙂
Naprawde? nie moge olejowac wlosow sesa? Kurcze, nigdzie tego nie doczytalam…. :<
Ja stosuję tylko na długość, lub bardzo rozcieńczoną innym olejem na skalp- po samej Sesie strasznie wypadały mi włosy…
Haha, kto tego nie przerabiał;-) Moje eksperymenty fryzjerskie zaczęły się od mamy mojej koleżanki która jest fryzjerką. Pierwsze 'pasemka' miałam podobne, tyle że moje były niemal platynowe ( reszta ciemnobrązowa) pamiętam moment odwijania folii i sterczących suchych blond strąków, trochę się wystraszyłam że za jasne na co usłyszałam że zaraz to trochę stonujemy ( czyli po rozjaśniaczu była farba). Po wysuszeniu przystawiła mi do czubka głowy lampkę i dumna z siebie zapytała 'ładny kontraścik, prawda?". ;-)) Potem było pierwsze poważne cięcie wraz z cieniowaniem- miałam włosy do pasa, wyszłam wyglądając jak skrzyżowanie Jima Morrisona ze wspomnianym przez którąś czytelniczkę czeskim piłkarzem. Z przodu było krótko bo włosy były po bokach wystopniowane od wysokości ucha do obojczyków, ale z tyłu wisiało jedno pasmo sięgające sporo za łopatki – to dlatego że zasugerowałam że chcę zachować długość;-) Na studniówce wyglądałam bardzo podobnie jak Ty – chciałam luźne miękkie loki częściowo podpięte z tyłu, a wyszłam z takimi rulonikami podpiętymi wsuwkami, pasma z części 'grzywkowej' były puszczone luźno i wisiały smętnie jak u karalucha.Wszystko było obficie popryskane brokatem.Coś pięknego;-)
Jako dziecko mialam dlugie wlosy, ale jako nastolatka nosilam boba, sama nie wiem dlaczego, bo do mojej okraglej twarzy to jest najgorszy typ fryzury ever!
Mam dwie zaufane fryzjerki – jedna w Polsce a druga na Cyprze i obie wiedza ile to jest 2 cm;)
Niestety ta Cypryjska fryzjerka ostatnio troche mnie zawiodla, bo po raz pierwszy poprosilam ja o ulozenie wlosow, i jak przy cieciach jest perfekcyjna, tak wyczarowywanie lokow totalnie jej niewyszlo…. Z drugiej strony moje wlosy chyba takie juz sa, malo poddatne na krecenie:/
Źle obcięta grzywka, to wpadka, która najczęściej mnie dotyka, więc tnę ją sama. Zawsze po wizycie u fryzjera, który majstrował przy grzywce słyszę "sama sobie lepiej grzywkę obcinasz". Drugą mega wpadką, po której pierwszy raz płakałam z powodu włosów, była nieudana trwała. Część włosów zakręcona, część prosta, niektóre zakręcona od połowy, masakra totalna. Na dodatek grzywkę też miałam kręconą, mimo że długą, to skręciła się tak, że zostały dwa loczki do połowy czoła. Porażka.
Jeśli chodzi o czesanie na imprezy to było w miarę bezboleśnie, raz tylko po powrocie do domu mama mnie ratowała skręcaniem na wałki. Ale teraz szukam fryzjera, który uczesze mnie do ślubu i przypomina mi się ze zdwojoną siłą, dlaczego do nich nie chodzę. Dwie próby upięcia – jedno rozpadło się zanim dotarłam do domu, drugie lepsze, ale wyglądałam jak stare pudło. Na dodatek włosy okropnie zniszczone, a już było tak pięknie dzięki Tobie Aniu 🙂
A ja miałam piękne bujne włosy do pasa, obiekt zazdrości sąsiadek tak długo jak długo mój image pozostawał pod absolutną władzą mojej mamy. Potem poszłoooooo trwałe, rozjaśniacze, … trwałe na rozjaśniacze, durne cięcia, centymetrowe grzywki. Zmądrzałam po 25 roku życia i udało mi się nawet zapuścić ładne włosy. Zaczęły za to siwieć, więc farbowałam, ale były ładne. Tylko potem zachorowałam i włosy mi się bardzo przerzedziły. Na ciemnych włosach zrobiły mi się aż takie nieładne prześwity przy skórze. Żeby to zatuszować, zaczęłam robić pasemka i zeszłam nawet w pewnym momencie do bardzo jasnego blondu, za to stan włosów był opłakany. Tak martwe, że nawet się nie chciały podkręcać… To zaczęłam podcinać i zrobiły się do ramion – dalej zniszczone. Aż jedna fryzjerka zafundowała mi ponoć modne strzyżenie brzytwą. Wtedy moja fryzura wyglądała jak kurza d…. kuper – w dodatku jakby ta kura dostała w ten kuper petardą ….. wtedy coś we mnie pękło. Wróciłam do czerni i tak sobie mozolnie zapuszczam. Nadal mam 5 długości, nadal mam jeszcze na końcach to siano, męczę się i walczę.
Moja fryzjerska wpadka ma konsekwencje do dzisiaj 😀 jakieś 8 lat temu ścięłam swoje lekko falowane blond włoski do łopatek, na krótką fryzurkę na chłopca można powiedzieć i wyjechałam z rodzicami do Londynu. Zaznaczam, że pierwsze cięcie robiła moja sprawdzona fryzjerka, u której do dziś ścinam włosy. Przez okres wakacji jakieś 2 miesiące włosy sporo urosły a zbliżał się początek roku szkolnego i nie chciałam tak iść do szkoły. Moja fryzjerka nie miała wtedy czasu , więc poszłam do pierwszej lepszej osiedlowej fryzjerki, żeby mi podcięła włosy do poprzedniej fryzury. Zaznaczałam, żeby nie ścięła za krótko tylu, bo mam tam "wicher" przez co brzydko się będą układać. Oczywiście zrobiła po swojemu, tak cięła, że aż odpadł jej tips, a włosy na dzień dzisiejszy mi się KRĘCĄ. Takie mi zaczęły odrastać, po wizycie w super profesjonalnym salonie;p Do dziś żałuje.
Moim największym koszmarem było rozjasnienie włosów rozjaśniaczem 12% samej w domu,w jeden dzień, powtarzając czynność miesiąc później pomijając tylko górę 😉 Odbiło się to na włosach dopiero po pół roku farbowania ich ciągle na rudo farbą również z rozjaśniaczem 😀 Jeszcze trochę zostało do obcięcia,ale w sumie nie żałuję,bo gdyby mi się to wtedy nie udało to pewnie bym się poddała i zostala przy czarnych. Dziś mam wymarzony, intensywny kolor 🙂
Hehe, każda z nas pewnie miała włosowe wpadki 🙂 Mnie te loki ze studniówki bardzo się podobają, rudy też fajnie wygląda 🙂 No ale jakież jest nasze rozczarowanie jeśli efekt nie jest taki jaki miał być…
Ja w 90 pro nigdy nie jestem zadowolona, zawsze mam jakieś ale jak wychodzę od fryzjera. Jeden jedyny raz nie miałam nic do gadania kiedy zgodziłam się na metamorfoze i podpisalam oswiadczenie o nie ingerowaniu w pracę fryzjera 🙂 Może kiedyś wyślę na maila przebieg mojej metamorfozy włosowej 🙂 W każdym razie byłam (nie od razu) ale po jakimś czasie zadowolona z takiej odmiany. Po krótce powiem, że miałam włosy długie, farbowane na blond, nie miała grzywki… Z salonu wyszłam : z grzywką, ciemnymi włosami i krótkimi!!! OMG krzyknęłam…. : ]
Największe wpadki zaliczałam, kiedy fryzjerka godziła się na moje pomysły. Raz rozjaśniłam włosy do blondu (przy naturalnym ciemnym brązie i latach farbowania prawie czarnym Palette) wytrzymałam 3 tyg. i zafarbowałam na ciemno, bo nie mogłam w lustro patrzeć.
Na komunię jako jedyna nie byłam "nakręcona na wałki" a jedynie "na średnie warkoczyki", dzięki temu nie wyglądałam jak lalka z bazarku. Na studniówkę uparłam się na dwie rzeczy: brak gorsetu – co 11 lat temu było u nas must have oraz na proste, rozpuszczone włosy. Znów jako jedyna nie wyglądałam jakby mi głowę dokleili. Dwa razy ściełam włosy z takich do połowy pleców na 3 cm, ale wtedy bardzo tego chciałam i nie żałowałam – taki okres buntu.
Co do fryzjera, to od kilku lat chodzę do jednego i mówię tylko jaką chcę długość i że "mam ładnie wyglądać". Mój Mistrzu czesał do ślubu mnie i bratową a we wrześniu będzie czesał moją siostrę. Jestem bardzo zadowolona. Ogólnie Sebastian ma "rękę do nożyczek" i nie nie ma wpadek, co widzę na jego fb, kiedy wrzuca zdjecia zadowolonych klientek.
Pozdrowienia z Łodzi,
K
fryzury z dzieciństwa zawsze są koszmarne.
Anewno, fryzurka ślubna ci nie wyszła bo masz za rzadkie włoski. Kim Kardashian jednak ma włosy dużo gęstsze od ciebie, dzięki temu, że są zagęszczone doczepami. U ciebie wyszedł jednak ten brak objętości… A ciąża jeszcze ci te włoski przerzedzi, nie denerwuj się ale tak natura działa niestety, nie tylko włoski ale całe ciało do luftu po ciąży… 🙁
oczywiście, ze takiej objętości jak u KK się nie spodziewałam, ale loki zniknęły zanim doszłam do domu, więc po jakichś 5 minutach od wyjścia z salonu, a pozostały włosy zlepione lakierem, w dotyku jak wata i wyglądające jak stary mop 😉 to akurat nie problem z gęstością włosów tylko brak umiejętności fryzjerki…
dziewczyny,przestańcie już pieprzyć o tym jak to tragicznie będzie po ciąży,bo to nie do końca prawda.Ja jestem po trzech porodach i np brzuch mam jak deska,ciało niejedna 18 mogła by mi pozazdrościć.Cycki nie wiszą,choć nie małe i wcale nie jestem wyjątkiem,ani też nie mam wielkich pieniędzy i nie katuję się na siłowni.
zgadzam się w 100% i nie rozumiem tego narzekania :/ przecież to jak będzie wyglądało nasze ciało czy włosy po ciąży zależy w dużej mierze od nas samych. Trzeba dbać o siebie w każdym stanie :))
No właśnie! Jak ktoś o siebie nie dba to tak to wygląda niestety 😛
Hej Anwen potrzebuje twojej pomocy. Walcze już bardzo długo z moimi łamiącymi się końcówkami. Może masz jakąś propozycje jak walczyć z tym? 🙂
W moim krótkim życiu zmieniałam kolor na głowie tyle razy, że już straciłam rachubę. Pewnego razu też postanowiłam ściągnąć kolor i przemalować włosy na ornistą czerwień. Włosy u nasady miały kolor żółtka, a po nałożeniu farby przybrały odcień neonowej pomarańczy, ale jakoś uratowałyśmy to ciemniejszą farbą.
Wpadłam też kiedyś na wspaniały pomysł, by z czarnego zejść do naturalnego. W tym też celu obcięłam włosy na dłogość odrostów, które miały jakieś 2 cm! Nigdy więcej. Włosy odrastały mi ohydnie, bo niestety z natury nie odbijają od skóry, a są dość przyklapniętę, mimo sporej ich ilości. Takich historii też mogłabym namnożyć 🙂
Miło jest pooglądać i uroczy grzybek mnie również nie ominął! 😉 Anwen, jak dla mnie we fryzurze studniówkowej wygladałaś i tak uroczo, a na ślubie pięknie, pozdrawiam!
Oj, ile tych moich wpadek było! Samodzielnie sprawiłam sobie trójkolorowe włosy (nie było to zamierzone ;D) i kilka krzywych grzywek, za to więcej razy trafiłam na pechowe fryzjerki. Miałam już włosy ścinane jak od linijki, bo "proste się tak ścina, nie żadne cieniowane, poza tym młode dziewczyny tak noszą", tradycyjne już podcinanie 2 razy więcej niż chciałam, inne grzywki niż chciałam, bo "tak bardziej pasuje. Hitem było, gdy miła pani zamiast na ciemny blond zafarbowała mnie na niemalże czarny brąz (świadoma błędu obniżyła cenę o 10zł :P). Ty, Anwen masz to szczęście, że nawet po tych wpadkach wyglądałaś w porządku 🙂
Jesteś piękną kobietą, naprawdę 🙂
Za krótka grzywka na pół czoła to był mój koszmar, do fryzjerki nie docierało, że wyglądam w tym po prostu głupio, a wręcz…fikuśnie 😀 W dodatku czasami jak się podnosiła do góry po nocy, to jeszcze była okazja sparzyć sobie czoło prostownicą, bajka. Ale moim największym koszmarem była ta sama fryzjerka, która moje zbyt ciemne włosy po drogeryjnej koloryzacji postanowiła rozjaśnić pasemkami. Miały wyjść jak u Ciebie – brązowe/rude, a wyszły w kolorze słomy, na czarnym tle. Okropieństwo i obora, skończyło się to ściąganiem koloru na własną odpowiedzialność a po roku koniecznym ścięciem tuż za uszy. Btw w ślubnej fryzurze, nawet nieudanej, było Ci bardzo ładnie 😉
Dwa razy miałam taką sytuację, że poszłam podciąć końcówki czyli 2-3 cm a wychodziłam z włosami krótszymi o kilkanaście "bo były zniszczone". Kilka razy fryzjerzy też poczynili samowolkę co do mojej grzywki i musiałam ją upinać milionem wsuwek dopóki nie odrosła. Dobrze wiedzieć, że też popełniałaś grzeszki włosowe i trafiałaś na koszmarnych fryzjerów. Ja dzisiaj byłam podciąć końcówki i na szczęście z salonu wyszłam z uśmiechem na twarzy a nie z łzami w oczach 🙂
Jeśli chodzi o podcinanie, to jakoś cudem przez całe życie fryzjerki obcinają mi tyle ile trzeba. Moja nowa fryzjerka, która wie, że zapuszczam włosy, to co do milimetra :). Ale miałam dwie duże wpadki. U dobrego, do tamtej pory zaufanego fryzjera…
1) Zażyczyłam sobie włosy czerwone oraz zamiast powiedzieć ile max ma ściąć powiedziałam "rób co chcesz". Niestety fryzjerowi nie udało się ściągnąć koloru czarnego, czerwone a'la michał wiśniewski natomiast były odrosty jakieś 1,5 cm (twierdził, że kolor ściągnął i reszta jest ciemno-bordowa…). A fryzura… z włosów za ramiona – krótkie włosy w stylu rockowym… kompletnie nie pasujące do mojej urody, stylu i charakteru. Tydzień płaczu i 3 rok zapuszczania niedługo wybije :).
2) Włosy odrosły i u tego samego (Boże, czemu???) fryzjera zażyczyłam sobie ombre, pokazałam foto… Dostałam dwa kolory bez przejścia, oczywiście część blond spalona… tydzień płaczu i tydzień później oczywiście sama pozbyłam się tego szajsu.
Zmieniłam fryzjera i dość, że płacę mniej, to dziewczyna robi mi takie cuda jak sobie wymyślę. Czasem się dziwie jak ona rozumie co do niej mówię, a zawsze wychodzi tak jak chcę. I podcięcie końcówek co do milimetra autentycznie :).
Niestety chyba każdy miał jakieś nieudane wpadki fryzjerskie
Ja mam w zasadzie same fryzjerskie porażki na swoim koncie- część zadana przez faktycznych fryzjerów a część będąca moją zasługą:D. Zaczynając od samodzielnie obciętej prostej grzywki (z 1/3 włosów! Nie mam pojęcia co sobie wtedy myślałam…) przez zielone ombre(które mogłoby wyglądać dobrze, gdyby nie fakt, że wcześniejsze rozjaśnienie końcówek wykruszyło większość z nich) po rudą, baaardzo asymetryczną, wycieniowaną fryzurę prosto od fryzjera. Dla własnego dobra nie powinnam już chyba nigdy próbować zmieniać fryzury :P…
zastanawia mnie jedno, jak wyszła próbna fryzura ślubna ? przecież ona jest po to żeby podobnych sytuacji uniknąć 🙂 jeśli miałaś próbną fryzurę to czy po próbnej wyglądało to tak samo ?? a jeśli nie miałaś to byłoby to dla mnie co najmniej dziwne, skoro zależy Ci na tym jak wyglądaja Twoje włosy 🙂
Nie chcę być niemiła, ale w tym 'rudym' wyglądałaś okropnie 🙂 Natomiast studniówkowe loki mimo wszystko prezentowały się bardzo dobrze. Wydaje mi się, że pasowała do Ciebie ta fryzura 🙂
Wcale nie wyglądało to tak źle 🙂 Ja miałam kolejno na głowie czarny bez (naturalnie blondynka, wyglądałam jak zombie 😀 ), potem co chwila się ścinałam, to znów schodziłam na inny kolor, było nawet tak że miałam czarne włosy a od głowy odrosty złapało na żółto ;p później udało mi się zejść z czarnego koloru,były czerwone, rude, brązowe, fioletowe… jakiś rok temu chciałam żeby wyszedł ognisty rudy i znowu rozjaśniacz… złapało ale musiałam ściąć się na krótko. Teraz nareszcie się opamiętałam i dbam o nie jak mogę, mam nadzieję że szybko odrosną 🙂
Nie obraź się ale tak naprawdę mnie osobiście ten post wręcz doprowadził do śmiechu , dlaczego? Po pierwsze dlatego ,że kiedy fryzjerka uprzedziła cię o skutkach ''zabiegu'' ,założyła ,że podejmiesz sama decyzje . Dlatego cię poinformowała co może się stać z włosami , no ale fryzjerka jest be , bo dlaczego cię nie odwiodła od tego. Dała ci jasny komunikat .Po drugie za krótka grzywka , hmmm , przyczepię się do tego chyba najbardziej bo wyglądasz w niej rewelacyjnie , i porzyczepie sie też do tego …. skoro fryzjerka stwierdziła ze trzeba było włosy ściąć krócej niż chciałaś , bo były zniszczone , to do czego pijesz?
Wielokrotnie mi się to zdarzało , no i co mi się stało nic . Nie powiedziałam ze fryzjerka jest be bo mi skróciła włosy krócej niż chciałam .
Albo jesteś typem kobiety czepiającej się do wszystkiego , albo jesteś typem kobiety '' no weźcie mi powiedzcie ,że jestem ładna '';p
1. mamusine poprawianie zbyt długiej grzywki. Byłam wtedy mała, ale płakałam jak bóbr, bo wstydziłam się wyjść z domu.
2. zapragnęłam mieć krótkie włosy. Mam bardzo grube i gęste włosy, o czym fryzjer chyba nie pomyślał, bo wyszłam z czymś co wielkością przypominało afro. Tylko nie było kręcone. Wtedy nauczyłam się używać prostownicy i gumy do włosów- rewelacji nie było bo wtedy miałam sztywne "pióra", ale było lepiej niż po cięciu i dało się przeżyć.
3. ASYMETRIA…. koleżanka chodziła do "stylisty fryzur", który na jej głowie czarował istne cuda. Pierwszy raz zawahałam się i nie pozwoliłam na asymetrię, za drugim razem zaufałam i oddałam się w ręce stylisty. Mimo, że miałam wtedy 23 lata ryczałam bardziej niż w wieku dziecięcym. Mamusia- fryzjer zdecydowanie lepiej wypadła od stylisty. Z lewej strony miałam 2 schody. Tak, schody. Nie wystopniowane włosy tylko chamsko sztywne, kanciaste schody, z prawej natomiast cięcie na wysokości połowy policzka. Z przodu dłuższe niż z tyłu, odkrywające pół ucha. Tył sięgał mniej więcej do połowy szyi. O ile schody dało się jakoś ułożyć i nawet nie wyglądały tak tragicznie po wyprostowaniu, to dzyndzel z drugiej strony był tragedią. Nie układał się, spadał na twarz oddzielając się jak pejsy Żyda, a był zdecydowanie za krótki, by go związać, spiąć. Po 2 dniach walki postanowiłam przylizać go do głowy i podpiąć wsuwkami. Po 2 tygodniach nie zdzierżyłam i ścięłam włosy "na chłopaka"- czułam się zbrukana, bo nijak taka fryzura do mnie nie pasowała, wyglądałam jak ziemniak. Mimo wszystko, ziemniak był lepszy od asymetrii.
4. Samodzielne rozjaśnianie włosów, rozjaśniaczem kupionym w sieciowej drogerii. Nie spróbowałam na jednym pasemku…bo niby po co? od razu pacnęłam na całą głowę. Przeżyłam szok, kiedy to zmyłam gdyż na czubku głowy miałam niemal idealne kółko nierozjaśnionych włosów (naturalnie ciemny blond) które wyglądało jak czarne. W akcie desperacji pobiegłam do drogerii po kolejne opakowanie rozjaśniacza i rozjaśniłam kółko….i kilka dodatkowych pasemek. Chyba nie muszę mówić jak okropnie wyglądałam w czymś takim na głowie. Następnego dnia rano kupiłam brązową farbę i zasłoniłam to wszystko- na szczęście efekt był fajny.
5. Kolejne podejście do rozjaśniania, tym razem u fryzjera- znajomego, żeby było ciekawiej. Lubię swój naturalny kolor, ale chciałam coś zmienić. Uznałam, że rozjaśnienie o 2 tony na lato to dobry pomysł. 2 tony, nie jaśniej. Już kiedy siedziałam z rozjaśniaczem na głowie wydawało mi się, że coś jest nie tak- jakoś długo. Fryzjer uparcie twierdził, że jest ok. Podczas zmywania wyrwało mu się niecenzuralne słowo i już wiedziałam, że jest źle… Włosy miały kolor wypłowiałego siana miejscami przeplatanego żółto-zielonym kanarkiem a gdzieniegdzie żółtkiem jajka. Nawet ja wpadłam na to, że jest to dużo jaśniejsze niż 2 tony, ale uznałam, że uda się sprawę uratować odpowiednią farbą. Nic bardziej mylnego. Farba nie złapała. No coś tam złapała- wyglądałam jakby ktoś wylał kubeł akrylówki na moją głowę. Kolejna poprawka. Następna farba….. po 6h wyszłam w niemal platynowym blondzie przy którym brwi i rzęsy wyglądały jakbym je sobie dorysowała do twarzy mazakiem.
Najlepsza decyzja w życiu? zapuszczanie i zaprzestanie farbowania. Pod wpływem ukochanego mężczyzny, który pięknie powiedział, że "matka natura dobiera nam taki kolor włosów, jaki najbardziej do nas pasuje". A długie włosy po prostu mu się podobały. I ja się czuję w nich lepiej, bardziej kobieco a przy okazji znowu pokochałam swój naturalny kolor 🙂
pewnie, że miałam koszmary na głowie! pierwsze, gdy miałam te kilkanaście lat i sama chodziłam do fryzjerek, nie zastanawiając się nad wyborem odpowiedniej, szłam gdzie popadnie, to grzywki, zawsze koszmarne, ale panie mówiły, że "zakryją wypryski"… walczyłam wtedy z trądzikiem. wcale mi nie pomagały bo od włosów ocierających się o czoło było tylko gorzej.. ale głupia byłąm wtedy i młoda. jakieś 3 lata temu odpaliło mi totalnie i z brązu zrobiłam sobie… blond! a czym? rozjaśniaczem do pasemek! tra ge dia… na ten blond nałożyłam piankę koloryzującą coś między miedzią a marchewką, miała zejść po jednym myciu a wgryzła się tak w moje włosy, że została na stałę, a kolor wyszedł conajmniej sraczkowaty. wtedy w końcu uratowała mnie szwagierka, włosy ścięła mi na krótko i pofarbowała na ciemny brąz. od tamtej pory już myślę, co robię z włosami. kilka miesięcy temu trafiłam jeszcze pechowo na fryzjerkę, która za bardzo przerzedziła moje włosy degarzówkami, ale powoli wracam do normy. teraz walczę z wypadaniem…
Rzadko chodzę do fryzjera, bo po tylu usłyszanych historiach zniechęca mnie wizyta u jakiegokolwiek fryzjera i właśnie po przeczytaniu Twojego posta chyba jeszcze dłuuugo nie pójdę do żadnego ; D Opisałam swoją krótką historię włosową na swoim blogu już jakiś czas temu i zamieściłam tam moje z przed kilku lat zdjęcie włosów jak poszłam do fryzjerki i pokazałam jej konkretny krój grzywki jaki chciałabym mieć (kiedyś bardzo podobały mi się takie "emo" grzywki jak to się nazywało i właśnie takie jej zdjęcie pokazałam), a ona spokojnie stwierdziła, że nie ma problemu (uwaga! grzywkę miałam długości swoich włosów, czyli praktycznie jej nie miałam przed "zabiegiem") i po około pół godzinie zrobiła mi przepiękną grzyweczkę link; http://pannapuszczykowa.blogspot.com/2014/01/krotka-historia-moich-wosow-poczatek.html (nie wiem jak tutaj dodać zdjęcie, więc dodaję link do swojego bloga z moją krótką historią włosów) 5 zdjęcie : D Na początku się cieszyłam, jednak jak zauważyłam reakcję swojej mamy, jak bardzo była przerażona, sama zaczęłam płakać, że moje włosy były straszne. Jak na razie odpuszczę sobie chodzenie do fryzjera ; D
Także w dzieciństwie posiadałam fryzurę "grzybek" (mój brat również!!!), której nienawidziłam. Miałam w zerówce pewną sytuację… Moja koleżanka mieszkała w bloku. Czekałam na nią pod klatką. W tym czasie podeszła jakaś pani i zauważyła, że drzwi od klatki są zamknięte. Poprosiła mnie, żebym zadzwoniła domofonem, żeby ktoś otworzył (nie wiem czego nie zrobiła tego sama). Zadzwoniłam do koleżanki. Gdy drzwi się otworzyły pani podziękowała mi słowami: "dziękuję ci, CHŁOPCZYKU"! 🙁 Od tamtej pory postanowiłam zapuszczać włosy i robiłam to przez całą podstawówkę! 😛
Wpadki fryzjerów? Poszłam pierwszy raz do fryzjerki z polecenia (bo najtaniej w mieście!). Poprosiłam jedynie o umycie włosów i delikatne podcięcie końcówek. Po kilku dniach udałam się jednak do mojej stałej fryzjerki. Po prostu coś mi te włosy nie pasowały… Pani spojrzała na mnie i zapytała: "czy ty sama sobie podcinałaś włosy? Bo masz tak krzywo ścięte…", a ja na to: "nie, tydzień temu podcinała mi inna fryzjerka". Zatkało ją i mnie.
Wpadka, ale nie fryzjerki, tylko koleżanki: Szłam na imprezę i poprosiłam koleżankę, żeby zrobiła mi loki. Ok, zrobiła. Tyle, że przed nawijaniem na lokówkę obficie spryskiwała każde pasmo LAKIEREM. I trzymała tę lokówkę baaaaaaardzo długo. Momentami mówiłam jej: "no, już, bo mi spalisz". Włosy tylko trzeszczały od rozgrzanego lakieru… Głupio mi było zwrócić jej uwagę (teraz bym na nic nie patrzyła). Jak tylko wyszła od razu umyłam włosy i nałożyłam masę odżywki! Tyle mi się spalonych włosów pourywało… Tak strasznie się rozpłakałam i już nie miałam ochoty iść na żadną imprezę 🙁 A z koleżanką na szczęście nie mam już kontaktu, bo uraz nadal mi pozostał.
Co do ostatniej fryzurki, też skończyłam z loczkami na księżniczkę, a miały być ładne "naturalne"fale…
Pozdrawiam
Ja co prawda zdjęcia nie mam, ale fryzjerka skopała mi rzecz najprostszą do zrobienia. Grzywkę. Zamiast ściąć mi ją prosto, to zrobiła ją pod skosem. Za moje upomnienie, by nie używała degażówek co zrobiła? Pocieniowała mi, a raczej zmiażdżyła włosy degażówkami (tak, moją biedną grzywkę, którą zamiast pod prosto, ścięła pod skosem).
Wniosek mam jeden – nigdy więcej nie idę do baby 😀 Za każdym razem, gdy ścinał mnie mężczyzna, fryzura była zachwycająca i łatwa do opanowania w domu! Może dlatego, że faceci nie wydziwiają za bardzo z tymi nożyczkami.
Pozdrawiam