Mija właśnie pierwszy tydzień
naszej wspólnej akcji i mam nadzieję, że idzie Wam lepiej niż mi. Moje ambitne
plany, nie tylko codziennego dbania o włosy, ale też codziennego pisania choćby
krótkiego, motywującego wpisu na Facebooku zostały pokrzyżowane. Nie będę Wam
tu wypisywać całej listy nieszczęść, które mnie w ostatnim czasie spotkały i
przeszkodziły w realizacji planu, bo nie o to dziś chodzi :). Na szczęście udało mi
się w tym czasie zrobić przynajmniej jedną rzecz, którą chciałam, a mianowicie
wypróbować pewną kurację, na którą w ostatnim czasie natykałam się dosłownie wszędzie.
O kuracji na gorąco Jantar
czytałam na wielu blogach, jej efekty oglądałam na Instagramie i byłam bardzo
ciekawa jak sprawdzi się u mnie. Kupiłam ją za niecałe 7zł w Rossmannie i po
sprawdzeniu składu postanowiłam zrobić kilkudniowy ‘post proteinowy’ tak by
mogła jeszcze lepiej zadziałać.
czytałam na wielu blogach, jej efekty oglądałam na Instagramie i byłam bardzo
ciekawa jak sprawdzi się u mnie. Kupiłam ją za niecałe 7zł w Rossmannie i po
sprawdzeniu składu postanowiłam zrobić kilkudniowy ‘post proteinowy’ tak by
mogła jeszcze lepiej zadziałać.
Opakowanie
Kuracja składa się z trzech
jednorazowych saszetek: olejowej maski, którą należy podgrzać przed użyciem,
szamponu i balsamu, który może być stosowany jako odżywka b/s lub d/s w
zależności od tego jakie mamy włosy. Co prawda nie przepadam za kosmetykami w
saszetkach, ale w tym wypadku takie opakowanie jest jak najbardziej
uzasadnione. Kuracja jest przeznaczona do jednorazowego użytku i wszystkie jej
składniki mają niewielką pojemność, więc nie byłoby sensu pakować jej w nic
‘lepszego’.
jednorazowych saszetek: olejowej maski, którą należy podgrzać przed użyciem,
szamponu i balsamu, który może być stosowany jako odżywka b/s lub d/s w
zależności od tego jakie mamy włosy. Co prawda nie przepadam za kosmetykami w
saszetkach, ale w tym wypadku takie opakowanie jest jak najbardziej
uzasadnione. Kuracja jest przeznaczona do jednorazowego użytku i wszystkie jej
składniki mają niewielką pojemność, więc nie byłoby sensu pakować jej w nic
‘lepszego’.
Jak już jesteśmy przy pojemności
to czytałam sporo narzekań na zbyt małą ilość produktu i sama na początku nie
wierzyłam, że to może wystarczyć na moje włosy, ale okazało się, że o ile maski
(17ml) mogło być ciut więcej, tak ilość balsamu (5ml) była absolutnie
wystarczająca, a szamponu (15ml) jak na moje potrzeby było wręcz za dużo. Oczywiście
jest ktoś ma włosy dłuższe lub gęstsze od moich może potrzebować dwóch opakowań
kuracji, a wtedy cena jak na jednorazowy produkt przestaje być atrakcyjna.
to czytałam sporo narzekań na zbyt małą ilość produktu i sama na początku nie
wierzyłam, że to może wystarczyć na moje włosy, ale okazało się, że o ile maski
(17ml) mogło być ciut więcej, tak ilość balsamu (5ml) była absolutnie
wystarczająca, a szamponu (15ml) jak na moje potrzeby było wręcz za dużo. Oczywiście
jest ktoś ma włosy dłuższe lub gęstsze od moich może potrzebować dwóch opakowań
kuracji, a wtedy cena jak na jednorazowy produkt przestaje być atrakcyjna.
Składy:
Co do składów to zarówno maska jak i balsam są zrównoważone PEH-owo:
Maska: Aqua (Water), Cyclopentasiloxane, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Cetearyl Alcohol, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Glycerin, Behentrimonium Chloride, Hydrolized Silk, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Argania Spinosa (Argan) Kernel Oil, Starch Hydroxypropyltrimonium Chloride, Urea, Propylene Glycol, Amber Extract, Tocopheryl Acetate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Sodium Lactate, Lactic Acid, Sodium Chloride, Sodium Benzoate, Dimethiconol, Hydroxyethylcellulose, Parfum (Fragrance), Limonene.
Maska jest mocno olejowa – znalazły się w niej oleje: awokado, kokosowy, jojoba i arganowy. Poza tym nawilżająca gliceryna i mocznik oraz proteiny jedwabiu. Wysoko mamy też silikon (już na 2 miejscu), więc jeśli ich unikacie to kuracja nie będzie dla Was odpowiednia.
Szampon: Aqua (Water), Sodium Laureth Sulfate, Urea, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Propylene Glycol, Amber Extract, Inulin, Panthenol, Soluble Collagen, Sodium Cocoamphoacetate, Silicone Quaternium-22, Polyglyceryl-3 Caprate, Dipropylene Glycol, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Polyquaternium-10, Disodium EDTA, Lactic Acid, Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional, Limonene, Linalool, Alpha-Isomethyl Ionone.
Szampon jest raczej z tych mocniejszych – wysoko w składzie ma SLES i baaardzo mocno się pieni. Zaraz zanim znalazł się nawilżający mocznik, a później jeszcze kilka aktywnych składników – ekstrakt z bursztynu, inulina, pantenol czy kolagen. Ja jak pewnie wiecie nie jestem zwolenniczką wkładania takich substancji do szamponu, bo zwycajnie nie wierzę, że w tak krótkim czasie mogą w jakikolwiek sposób włosom pomóc.
Balsam: Aqua (Water), Cetyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Glycerin, Propylene Glycol, Equisetum Arvense (Horsetail) Herb Extract, Cetearyl Alcohol, Stearalkonium Chloride, PEG-20 Stearate, Inulin, Hydrolyzed Keratin, Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein, Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Starch, Panthenol, Cyclopentasiloxane, Cyclohexasiloxane, Cetrimonium Chloride, Propylene Glycol, Diazolidinyl Urea, Iodopropynyl Butylcarbamate, Hydroxyethylcellulose, Disodium EDTA, Parfum (Fragrance).
W balsamie znów znajdziemy trochę emolientów, humektantów i protein, a także tym razem dwa silikony.
Sposób użycia:
Na całą kurację potrzebujemy około 30 minut wolnego czasu, dołączony do zestawu czepek i kubek z gorącą wodą. Zaczynamy od podgrzania maski w gorącej wodzie. Od razu Was uprzedzę byście uważali, bo ja prawie się poparzyłam. Maska pod wpływem ciepła robi się płynna, przez co aplikacja jest nieco utrudniona, ale dosyć szybko stygnąc zmienia konsystencję z powrotem na stałą. Nakładamy ją na suche włosy i trzymamy pod czepkiem i ręcznikiem około 20 minut. Później spłukujemy, myjemy włosy szamponem i na koniec nakładamy balsam “na chwilę”. W przypadku włosów bardziej zniszczonych można go zostawić bez spłukiwania.
Efekty:
Na koniec oczywiście zostawiam
najlepsze czyli efekty. Tak jak się spodziewałam moje włosy świetnie
zareagowały na proteiny, po tym jak zrobiłam sobie od nich przerwę.
To mój sprawdzony już od lat sposób na GoodHairDay. Najpierw przez kilka dni
(a nawet tygodni) całkowicie wykluczam z włosowej diety proteiny – skupiając
się na porządnym ich nawilżeniu i sporej dawce emolientów, a potem mocno
proteinowy produkt daje u mnie efekt WOW w postaci błyszczących, gładkich,
sypkich i elastycznych włosów. Tak było i tym razem (częściowo pewnie i dzięki silikonom), ale niestety trochę
poszkapiłam i nie zrobiłam im zdjęcia od razu. Najlepiej wyglądały kilka godzin
po myciu, bo i skręt (po koczku ślimaczku)
był wtedy najładniejszy. Na drugi dzień włosy wciąż wyglądały dobrze,
ale już nie aż tak dobrze, a w dodatku deszczowa pogoda i słaaaabe naturalne
światło sprawiły, że na zdjęciach włosy szału nie robią:
najlepsze czyli efekty. Tak jak się spodziewałam moje włosy świetnie
zareagowały na proteiny, po tym jak zrobiłam sobie od nich przerwę.
To mój sprawdzony już od lat sposób na GoodHairDay. Najpierw przez kilka dni
(a nawet tygodni) całkowicie wykluczam z włosowej diety proteiny – skupiając
się na porządnym ich nawilżeniu i sporej dawce emolientów, a potem mocno
proteinowy produkt daje u mnie efekt WOW w postaci błyszczących, gładkich,
sypkich i elastycznych włosów. Tak było i tym razem (częściowo pewnie i dzięki silikonom), ale niestety trochę
poszkapiłam i nie zrobiłam im zdjęcia od razu. Najlepiej wyglądały kilka godzin
po myciu, bo i skręt (po koczku ślimaczku)
był wtedy najładniejszy. Na drugi dzień włosy wciąż wyglądały dobrze,
ale już nie aż tak dobrze, a w dodatku deszczowa pogoda i słaaaabe naturalne
światło sprawiły, że na zdjęciach włosy szału nie robią:
Podsumowując ja z kuracji jestem
bardzo zadowolona. Niezbyt wysoka cena jednorazowa, łatwa dostępność i bardzo
pozytywny efekt sprawiają, że mogę ją każdemu polecić. Mimo wszystko więcej jej nie
kupię, bo taki sam, jak nie lepszy rezultat osiągam przy pomocy mojej maski do
włosów średnio (KLIK) lub niskoporowatych (KLIK) 🙂
bardzo zadowolona. Niezbyt wysoka cena jednorazowa, łatwa dostępność i bardzo
pozytywny efekt sprawiają, że mogę ją każdemu polecić. Mimo wszystko więcej jej nie
kupię, bo taki sam, jak nie lepszy rezultat osiągam przy pomocy mojej maski do
włosów średnio (KLIK) lub niskoporowatych (KLIK) 🙂
Dajcie znać jak kuracja
sprawdziła się u Was i co takiego robicie z włosami w ramach akcji
#30dnidlawłosów 🙂
sprawdziła się u Was i co takiego robicie z włosami w ramach akcji
#30dnidlawłosów 🙂
Pozdrawiam Was serdecznie,
Anwen
Komentarze
U mnie jest całkiem ok. Staram się wprowadzić do pielęgnacji coś czego wcześniej nie stosowałam. Moim faworytem jest masaż głowy 😀 Wkrótce wypróbuję też peelingu, maski z jajka 🙂 Ta kuracja rzuciła mi się kiedyś w oczy, ale nie miałam okazji jej jeszcze testować. Może się na nią skuszę 😀
U mnie kompletnie się nie sprawdziła. Włosy były niemiłe w dotyku i spuszone.
przeproteinowanie? czy po prostu włosy jej nie polubiły? 🙂
Ja również czekam aż wypróbuję tą kurację, bo kupiłam już ją dawno 🙂
Mam nadzieję, że również będę zadowolona 🙂
A akcja bardzo fajna. Tak jak zwykle codziennie dbam o włosy 🙂
Anwen Kochana piekne wlosy 🙂 rosna jak na drozdzach 🙂 kuracje mialam ale nie sprawdzila sie. Mam sugestie, bo troche tesknie za linkami w postach do innych blogow – zawsze mozna bylo cos ciekawego poczytac 🙂 moze wrzucilabys mozliwosc dodawania linkow do tego posta w ramach tej akcji? 🙂 napewno duzo blogerek by dolaczylo i wszystko byloby czytelne
Pozdrawiam
Edyta 🙂
Edyta oczywiście planowałam coś takiego, ale dopiero na koniec akcji, ale masz rację – mogłabym wrzucić w sumie ze 2 lub 3 takie posty w trakcie akcji – przy następnej okazji tak zrobię 🙂
Już wcześniej zwróciłam uwagę na tę kurację i ostatnio nawet zastanawiałam się nad jej zakupem, widzę, że mogłam brać w ciemno!! Na pewno kupię jeszcze mój sprawdzony Jantar czyli wcierkę, na razie regularnie piję drożdże i skrzypokrzywę, kremuję i olejuję włosy, a ostatnio powróciłam do odżywek b/s Ziaji 🙂
Mi akcja nie idzie. Wewnętrznie jest dobrze, wypełniam swoje postanowienia, ale zewnętrznie mi się nie chce. Ani maski, ani oleju, nawet odżywki.
masz jeszcze sporo czasu 🙂 może w weekend się zmotywujesz?
Nie wyobrazam sobie nie użyć nawet głupiej odżywki na 2min po myciu…
To Twoja sprawa.
E no wspaniały efekt Aniu i piękny kolor sukienki 🙂 Chyba nawet skuszę się na tę kurację jantaru, chociaż chyba daruję sobie użycie balsamu, coś czuję, że nie zdałby na moich falach egzaminu 😉
gliceryna wysoko w składzie? 🙂 czy coś innego?
Kupiłam wczoraj właśnie z myślą o akcji dla włosów, w niedziele zamierzam ją wypróbować. Jestem ciekawa efektów, ale nie nastawiam się na nic spektakularnego 🙂
Skoro maska jest przed myciem to jaki sens ma silikon na drugim miejscu?
Wg włosomaniaczych informacji, SLES zmyje ten silikon, wiec ciekawa jestem cxy to wgl ma sens? Czy nie lepiej nałozyc olej z miodem przykladowo, a po szamponie tą maskę?
obawiam się, że ta maska po szamponie mogłaby za mocno obciążyć włosy – jest mocno olejowa (sądząc po konsystencji sporo w niej kokosa)
Skoro kuracja jest z proteinami, to pewnie i mi przypadłaby do gustu – na pewno dam jej szansę przy najbliższej nadarzającej się okazji 🙂
Ja w ramach akcji praktycznie co mycie albo olejuję, albo mioduję włosy i jestem bardzo dumna 😀
brawo! :))) ja mam nadzieję, że teraz jak już doszłam do siebie też będę taka regularna i będę mogła być z siebie dumna na koniec akcji 😉
Ciekawa kuracja, ale pewnie nie musiałabym do niej cierpliwości….
czemu? 🙂 to wszystko jest naprawdę mało pracochłonne i skomplikowane 🙂
Zdecydowanie skuszę się na tą kurację, jestem bardzo ciekawa efektów u siebie.
Anwen, proszę, pomóż.
Od mniej więcej roku mam przerzedzenia na czubku głowy wzdłuż przedziałka. Wszystko zaczęło się od zaczerwienienia skóry głowy – skóra na przedziałku była często czerwona jak od spalenia na słońcu, potem włosy w tym miejscu zaczęły wypadać. W styczniu tego roku wybrałam się do trychologa. Najpierw zrobiłam badania krwi, oto wyniki:
– morfologia – podwyższone RDW [%] 15,3 przy normie 11,6 – 14,8
– żelazo – obniżone 46,4 ug/dl przy normie 60,0 – 180,0
– testosteron – podwyższony 2,00 nmol/L przy normie 0,38 – 1,97
– prolaktyna – podwyższona 22,53 ng/ml przy normie 3,46 – 19,40
TSH, fT3, fT4 w normie, kortyzol w normie, glukoza w normie.
Trycholog przepisała preparat z żelazem, oglądnęła moją skórę głowy i stwierdziła, że czerwona skóra to wynik alergii na pszenicę. Oprócz tego przepisała szampon i wcierkę Mon Ri. Badania i wizyta u trychologa miały miejsce w styczniu. Jest kwiecień a ja nie widzę żadnych zmian. Skóra nadal jest zaczerwieniona – jednak nie jest czerwona cały czas, czasem zaczerwienienie znika, np. po umyciu głowy kolor skóry na przedziałku jest taki sam jak kolor reszty skóry głowy, zaczerwienie pojawia się np. na drugi dzień po umyciu. Włosy są nadal przerzedzone.
Czy to łysienie androgenowe? Do jakiego lekarza udać się z moim problemem?
zacznij od ginekologa, on pokieruje Cię dalej
Z takimi objawami powinnaś pójść do dermatologa, a nie trychologa. Dermatolog na pewno znajdzie przyczynę.
Mam bardzo podobny problem, z tym, że nie zaczęło się u mnie od zaczerwienienia, właściwie to sama nie wiem, kiedy się zaczęło. Przerzedzenie na samym czubku(tuż przy linii włosów) zauważałam już na zdjęciach sprzed kilku lat, ale ogólnie poszerzenie przedziałka to kwestia ostatniego, z resztą stresującego, roku. Nie mam zakoli, w rodzinie nikt nie ma objawów łysienia. Tata ma przerzedzone włosy na czubku, ale prawdopodobnie ma ŁZS, ja sama też mam tłustą skórę głowy, niestety na własne życzenie, przyznam szczerze, że kompletnie zaniedbywałam włosy, chodzi tu głównie o ich higienę, no niestety. Oprócz tego moja dieta jest tragiczna, zero, kompletnie zero warzyw i owoców(kilka miesięcy bez nich to absolutna norma, kompletnie nie przesadzam, o ile nie zjadłam raz na czas jakiejś zupy, bez niczego 'pływającego', jak dla dziecka. Nie brałam też żadnych suplementów, paliłam papierosy(stres). Jestem osobą młodą, 22 lata i teraz przeraźliwie boję się, że to łysienie androgenowe, bo faktycznie przedziałek poszerzył się znacznie, szczególnie na przodzie. Dodam, że włosy z tyłu głowy są dość gęste, a i naturalnie są one gęste. Na badaniu widać pojedyncze włosy wyrastające z jednego mieszka, natomiast nie było pustych mieszków(tj. w granicach normy). Czy to może być łysienie androgenowe? Wariuję już, trycholog wstępnie powiedziała, że to raczej nie to(planuję jednak odwiedzić trycholog, u której była Anwen), hormony tarczycy wyszły w normie, miałam kiedyś niedobór żelaza, ostatnio robiłam ferrytynę i wyszła w normie, mam jeszcze zrobić testosteron, anty-TPO, kortyzol ale czytałam, że często ŁA przebiega z hormonami w normie. Sama już nie wiem, co robić, chcę się wreszcie dowiedzieć, czy to to.
Do dermatologa.
na łysienie androgenowe polecam tez wcierke wzmacniajaca lub przeciw wypadaniu BABCI AGAFII. w moim przypadku i znajomego pomogło. No i oczywiscie endokrynolog i dermatolog.
Po nalozeniu wcierki susze włosy ciepłym nawiewem- tak lepiej działa w moim przypadku
Jak trycholog może stwierzić że masz czerwoną skórę od pszenicy? ;0 Robi się testy a nie na oko… Skóra może byc podrażniona od poparzenia słonecznego co dodatkowo wzmagasz przepisana wcierką monrin. Druga opcja masz ŁZS. Idź do dermatologa.
Dermatolodzy (jak reszta lekarzy w naszym kraju) jest bardzo niedouczona. Przepiszą coś na objawy zewnętrzne i tyle. Nie wyleczą choroby, nie poszukają przyczyny. Szukaj informacji w internecie, moim zdaniem to kompleks zaburzeń na tle autoimmunologicznym, czyli trzeba zmienić tryb życia i dietę. Zrób testy na alergie pokarmowe, pasożyty i grzyby. Zbadaj ph pochwy, moczu i krwi. Odkwaś ogranizm, zakwaś żołądek. Zbadaj poziom wit D3.
Właśnie z tego powodu wolę wybrać się do trychologa niż do lekarza, ufam, że pani z polecenia Anwen ma większą wiedzę. Podejrzewam, że jako, że kompletnie nie jestem niczego zdrowego, tj. warzyw, owoców, ryb, nawet tłustego mięsa, nie wychodzę na słońce, mam problemy ze snem, mogę mieć jakieś niedobory, z resztą niejednokrotnie wychodziły mi ubytki żelaza, nie jakieś straszne, jednak poniżej normy. No ale jednak i tak podejrzewam i boję się ŁA, właśnie z powodu miejsc, gdzie mam mniej włosów, czyli praktycznie cały czepiec, poszerzanie się przedziałami. Nie mam jednak zakoli. No i zdarza się niestety, że wypadają mi małe włosy, są różnej grubości, wyrasta po jednej włos z jednego mieszka(aczkolwiek nie wiem, czy nie taka moja fizjonomia, bo jest tak w kilku miejscach, no chyba, że we wszystkich miejscach choroba występuje).
Dodam też, że nie wypadają mi włosy garściami teraz, jest to do 100 włosów dziennie.
Co do mojej czerwonej skóry głowy – trycholog badadała ją swoim, nazwijmy to "mikroskopem", stwierdziła, że mam bardzo zanieczyszczoną skórę głowy a czerwone krostki sa wynikiem alergii na pszenicę. Możliwe jest to, że skóra została podrażniona od poparzenia słonecznego kiedyś, w przeszłości, a potem z biegiem czasu rozwinęło się z tego podrażnienia coś większego co mam do tej pory. To prawda, wcierka Monrin może mnie podrażniać bo ma alkohol, co więcej – trycholog kazała mi ją wdrapywać w skórę głowy… Moja dieta także jest uboga w warzywa i owoce. Zgłoszę się do dermatologa i zobaczę co dalej.
Litości… ale brak profesjonalizmu. Przez same popatrzenie na reakcje organizmu nie mozna stwierdzić przyczyny alergii. Wzięła kasę i Cię oszukała.
Jeszcze nie próbowałam kuracji, ale chyba się nie skuszę. Jestem zdeterminowana by korzystać jedynie z tego, co mam obecnie w domu, a z tym mam problem już od dłuższego czasu…
Anwen chciałabym złożyć zamówienie w twoim sklepie, ale zastanawiam się czy nie wstrzymać się jeszcze trochę, możesz zdradzić czy w kwietniu zostaną wprowadzone jakieś nowe produkty?
w przeciagu kilku miesiecy na pewno nie 🙂
skąd takie informacje?
też chciałabym wiedzieć 😉
a co do nowych produktów to w kwietniu niestety na pewno jeszcze nam się nie uda nic nowego wprowadzić :((
dziękuję za odpowiedź, w takim razie chyba skuszę się na samą maseczkę bo moje włosy ewidentnie potrzebują odżywienia 😉
Jeszcze jej nie testowałam ale też ciągle napotykam się na pozytywne opinie;) U mnie brzozowa pielęgnacja w postaci wcierek i płukanek;)
Właśnie dziś kupiłam ją w rossmanie, kompletnie nie czytając składu. Wiem, że efekt WOW osiągnę po nawilżająco – olejowych maskach. Z proteinami bywa równie 😀
Hmm… W tej chwili nie mam dostępu do tej kuracji, ale zastanawia mnie, czy jakakolwiek odżywka proteinowa, rozgrzana w kąpieli wodnej, nie da takiego samego efektu. Czasem sposób użycia jest ważniejszy niż sam produkt.
akurat to rozgrzanie to powiem Ci chyba niewiele daje, bo zanim dobrze rozetrzesz maskę na włosach ona już i tak zdąży wystygnąć, więcej dobrego robi ten czepek i ręcznik, a także sam skład
Zrobiłam dziś test – przed myciem nałożyłam keratynową Shaumę (wersja w takich jednorazowych tubkach). Potrzymałam pół godziny, wcześniej jeszcze całość podgrzałam suszarką, bo odżywka faktycznie zdążyła wystygnąć. Następnie umyłam włosy i nałożyłam maskę z humektantami. Nigdy wcześniej nie stosowałam odżywiania przed myciem (poza olejowaniem), a proteiny nie za bardzo się mają do moich włosów, ale przy takim użyciu mam efekt WOW. Jak przyjadę do Polski, na pewno wypróbuję kurację Jantara.
Nie słyszałam o tej kuracji, ale z przyjemnością się skuszę 😀
hej ja strasznie dlugo czekam na zamowiecnie, zamowilam maske do nisko i srednioporowatych
w takim razie przepraszam za opóźnienie 🙁 w związku z moją przeprowadzką kto inny przejął wysyłki i mieliśmy na początku sporo problemów (głównie z pocztą polską) stąd długi czas oczekiwania, teraz już wszystko wróciło do normy, więc i zamówienia będą wysyłane na bieżąco
Aniu mam pytanie która z Twoich masek jest najlepsza po keratynowym prostowaniu?
Droga Anwen, ja takie efekty mam po Twoich maskach! Są po prostu najlepsze, tego właśnie czekałam! Czekam na kolejne nowości i życzę powodzenia 🙂
A ja odwiedzam codziennie Kleparz i ładuję w siebie świeże warzywka: szpinak, rzodkiewkę, kiełki. To na włosy:-)
Dziewczyny moze któraś pomoże. Ostatnio z moimi włosami dzieje się coś dziwnego. Jeszcze niedawno mogłam nałożyć olej, umyć włosy szamponem dla dzieci, po umyciu maska często z dodatkiem oleju, kilka kropli olejku na suche włosy. A teraz po większości produktów moje włosy są obciążone. Odżywka/ olej przed myciem – suche. Maska/odżywka po umyciu – obciążone. I to nie ważne jakich produktów użyje. Czy szampon dla dzieci czy z sls. Czy odzywka czy maska. Oczyszczałam włosy sodą bo myślałam że pomoże ale nie 🙁 nie wiem już co z nimi robić 🙁
Moim zdaniem to może być niedobór protein/nadmiar humektantów. Więc spróbowałabym na parę dni odstawić wszystkie nawilżacze, a postawiła na coś proteinowego (jeśli masz taką maskę/odżywkę które się sprawdzają to super, a jak nie to może laminowanie?)
Zrobiłam wczoraj laminowanie i rzeczywiście pomogło. Dziękuję:* nie wiem czemu wcześniej na to nie wpadłam. Kompletnie zapomniałam o proteinach w pielęgnacji. Skończyła mi się proteinowa odżywka i jakoś jeszcze nie kupiłam nowej. Teraz koniecznie muszę kupić
Uwielbiam twój blog 🙂
Pozdrawiam <3
Dołączysz do akcji NAKED HAIR CHALLENGE i pokażesz swoje włosy zupełnie gołe i naturalne, oczyszczone tylko SLeS/SLS -owym szamponem tak jak robi to spora część włosowych blogerek?
W ramach kwietniowej akcji stosuję masaże skalpu, wcierkę Jantar, olejowanie przed każdym myciem i płukankę octową. Staram się pić szypokrzywę, przez chwilę piłam drożdże ale cera kiepsko zareagowała 🙁
Właśnie wczoraj kupiłam 😉 Zamierzam w najbliższym czasie wypróbować, bo jestem bardzo ciekawa efektów 🙂
Pozdrawiam