Matki są różne! Idąc ulicą, zwłaszcza w środku tygodnia, w godzinach pracy zawsze spotkamy przynajmniej jedną z nich… Może to będzie ‘matka wózkowa’ taranująca wszystko i wszystkich, którzy wejdą jej w drogę, może ‘matka polka’ z jednym dzieckiem na jednej ręce popychająca wózek z drugą pociechą, a nie raz i trzecią krążącą wokół niej jak satelita, ‘matka karmiąca’ co chwilę wtykająca swojemu młodemu ‘flipsika’, ‘herbatniczka’, a może ‘krakersika’, a w okolicy placu zabaw prawdopodobnie będzie tam ‘matka helikopter’ biegająca za dzieckiem od jednej zabawki do drugiej.
No właśnie, to kolejny znak rozpoznawczy, bo jesienią i wiosną wiatr, zimą szalik, a latem intensywne słońce, przed którymi muszę przecież chronić włosy 😉 A nawet jeśli pogoda jest idealna to połączenie rozpuszczonych włosów z małymi, skorymi do ciągnięcia za włosy rączkami i intensywną zabawą ruchową jest nie dla mnie. Wolę włosy upiąć i mieć spokój 🙂
Pamiętam jak pierwszy raz przeczytałam o “łysieniu z pociągania” od razu przed oczami stanęła mi mała dziewczynka z włosami tak ciasno upiętymi w warkocze, że masz wrażenie, że zaraz oczy wyjdą jej na wierzch 😉 Ręka w górę kto nigdy nie widział takiego zjawiska. Ja na placu zabaw spotykam takich wiele i zawsze mam ochotę podejść i rozluźnić nieco te sploty. Tak samo nie rozumiem przyczepiania miliona kolorowych spineczek. Pewnie, to może się podobać, ale wątpię, żeby było to dla dziecka wygodne (wyjątkiem oczywiście jest podpinanie wpadającej do oka grzywki 🙂 ). Dopóki włosy Zu są na tyle krótkie, że nie przeszkadzają jej w zabawie wolę, żeby miała je rozpuszczone, jak już urosną pewnie też będę jej upinać tyle, że luźno 😉
Idziesz ulicą, jest przyjemny, letni dzień. Nie wieje wiatr, ani nie świeci intensywne słońce, a co drugie mijające Cię dziecko ma na głowie nieśmiertelną czapeczkę. Nie mówiąc już o grubej zimowej czapie, którą nie raz widziałam na dzieciach późną już wiosną czy w sklepach. Po co? Przecież taka przegrzana głowa jest bardziej niebezpieczna niż brak czapeczki. Nie mówiąc już o wpływie na stan skóry głowy i włosów. Nie zliczę ile razy zostałam zaczepiona przez przerażone starsze panie, bo Zu czapeczki nie miała. Ja wychodzę z założenia, że skoro sama idę z gołą głową i nie marznę, to i jej nie może być zbyt zimno. Oczywiście nie mówię tu o łysych noworodkach, chociaż i im nakładanie czapki upalnym latem jest moim zdaniem przesadą.
My matki musimy się jakoś poznawać 😉 bo ileż można siedzieć w piaskownicy i robić ‘babko, babko’ wyłącznie ze swoją pociechą. Rozmowy na placu zabaw zwykle zaczynają się standardowym “a Pani córeczka to ile ma?”. Ja często zaczynam od “jakie piękne włosy ma Pani córeczka’ 😀
Chociaż teraz ten temat jest mocno drażliwy, bo Zu przechodzi etap ‘głowę nie’ czyli mówiąc wprost panicznie boi się mycia włosów (podobno to przechodzi, ale może macie jakieś złote rady?) to do niedawna z przyjemnością przeglądałam oferty sklepów pod tym kątem. Poza standardowym kryterium czyli ładnym, łagodnym składem szukam też takich, które przyjemnie pachną i oczywiście nie szczypią w oczy. Mam kilka ulubieńców, ale nie przeszkadza mi to wcale w tym by szukać dalej 😉
Nie wiem jak inne dzieci, ale Zu jak tylko widzi jakiś słoikopodobny produkt to podaje mi go mówiąc ‘maska mamusi’ 😀 a każda plastikowa butelka to ‘szampon’. Codziennie wyciąga z szuflady i przynosi mi foliowy ‘cepek’, a gdy tylko znajdzie gdzieś szczotkę to robi ‘czesu, czesu’. W kąpieli wszystkie zabawkowe zwierzaki też oczywiście muszą nakładać maski mimo, że włosów na ich głowach nie uświadczysz 😉 A gdy raz Zu znalazła na podłodze rozlany olej to oczywiście pierwsze co zrobiła to wtarła go sobie we włosy 😀
Komentarze
Jeśli chodzi o bolesne czesanie i upinanie włosów dziecku to jestem tego żywym przykładem ? Pamiętam, że moja niedoświadczona fryzjersko mama czesała moje loki jakimś plastikowym grzebyczkiem, a potem upinała w "palme" na czubku głowy. Ból i targanie włosów. OKROPNOŚĆ! Nawet czasami wydaje mi sie, że przez takie upięcie mam maksymalnie wrażliwe cebulki i po noszeniu koczka przez kilka godzin nastaje okropny ból ? No i oczywiście od tamtych katorg mojej mamy mam uraze to jakiegokolwiek upinania i czesania moich kędziorków… Ps. Super wpis 😉 Pozdrawiam- katowana przez grzebyczek czytelniczka ?
Brrrrr, moja mama też gustowała w tej okropnej palmie!
kazdy nosił palme, ja tez
Ja też miałam palmę!! Piąteczka! 😀 Co prawda palma przeminęła jakoś w drugiej klasie podstawówki, ale ja do tej pory nie lubię mieć włosów upiętych do góry, nawet typowo włosomaniaczych koczków nie lubię. Jak już to wszystko nad karkiem.
wiekszosc miała palme, cudowne lata 90 ;D w sumie zal mi dzieci, ktore sie teraz wychowuja ;P ni bedzie co wspominac
nie lubiłam palmy, dopóki nie skończyłam z grzybkiem…;D
A co to jest palma?
Jakiś kucyk na czubku głowy?
Dokładnie tak 🙂
u mnie to było "kukuryku" 😀
U mnie cebulka:)
Cebulka to kok :p
U mnie rządziły 2 kitki 🙂
Wszystkie miały palmę… miałam i ja… brrr :p
Tez mialam kukuryku ?
Za to ja palmy nigdy nie miałam 😀 Jestem dzieckiem wczesnych lat 90', przy czym moja świadomość obejmuje drugą ich połowę, ale mojej mamie (która swoje dzieciństwo spędziła na wsi z kolegami biegając od jednego drzewa do drugiego) wydawało się, że nie będzie mi wygodnie w sukienkach i kitkach, więc całe moje piękne dzieciństwo zdominowane było przez ogrodniczki, wywrotkę na sznurku i fryzurkę "na grzybka" 🙂 Etap kitek i spinek wprowadziłam sobie sama na początku podstawówki, ale i tak dominowały rozpuszczone włosy sięgające brody 🙂
więcej takich wpisów! 🙂
Haha, roześmialam się, kiedy pisałaś o zainteresowaniu Zuzi!;)
Chciałabym cię prosić, żebyś poleciła twoje ulubione szampony dla dzieci. Może zrobisz z tego większy post? 🙂
Weszłam tu dzisiaj właśnie w poszukiwaniu podpowiedzi, jak dbać o włosy dziecka. Moja 2-wu latka ma śliczne, dość długie jak na swój wiek loczki i nie chciałabym jej tego odebrać a nie bardzo wiem jak ugryźć pielęgnację włosów u takiego malucha. Może więc faktycznie jakiś większy wpis?? 😉
Ostatni punkt brzmi przeuroczo 🙂
😀
Przekochana ta Twoja Zuzia! Najbardziej mnie rozbawiło to, że wtarła sobie we włosy olej rozlany na podłodze 😀
Też myślę, że będę kiedyś taką właśnie Matką Włosomaniaczką 🙂
Kup rondo kąpielowe dla niej albo coś podobnego, większość dzieci się przekonuje wtedy do mycia włosów 🙂
http://nanometrix.pl/pol_pl_RONDO-KAPIELOWE-DASZEK-DO-MYCIA-WLOSOW-CZEPEK-BLUE-18442_2.jpg
Śliczne ma włosy. Wyobraź sobie ze moja siostrzenica ma prawie 5lat i ma siano no i połowę włosów mniej.. zgadnij czemu! Moja siostra prostuje jej włosy prostownica ma 230 stopniach.
Ja jako blogerka i wlosomaniaczka nie mogę jej przegadac wiec nikt już chyba nie może :/ szkoda włosów i szkoda dziecka. Moje dzieciaczki tez będą mieć mamę wlosomaniaczke 🙂 juz o partnera włosy dbam ile mogę, peelingi cukrowe u niego to podstawa 😀
sorry, ale ja bym tej matce dziecko odebrała…
Odebrała? Nie przesadzasz trochę? To chore, żeby pięcioletniemu dziecku prostować włosy, ale bez przesady, żeby mówić o odbieraniu dziecka…
za prostowanie włosów? co za bzdura
przepraszam, ale twoja siostra jest nienormalna… jak mozna 5cio letniemu dziecku wlosy prostowac? chore !
Fakt nuie jest to normalne,ale też nie na tyle drastyczne by odbierać jej dzieciaka, nie przesadzajcie
Ale się uradowałam przy punkcie 7! 😉 A ja jestem ciekawa co odpowiadasz takim starszym przerażonym paniom, które zwracają uwagę na brak czapeczki. Jak tu można kulturalnie powiedzieć, że hmm, wie się lepiej? 🙂
Shin
Ja na pytanie "a gdzie czapeczka?" zwykle odpowiadam "a Pani gdzie ma swoją?" 😉
A ja uważam ze są takie momenty w lecie ze wręcz trzeba ubrać ta czapeczkę a raczej kapelusik lub jakąś chustkę:) bo w takich upałach ponad 30 st przecież trzeba chronić główkę dziecka przed słońcem. Zresztą ja akurat często zakładam jakąś czapeczkę dziecku w zimniejsze dni,gdyż nie raz nabawiło się dziecko zapalenia ucha, wiec jak tylko jest jakiś większy wiaterek w zimniejszy dzień oczywiście to czapka prawie zawsze jest.
jeśli wiatr jest w stanie spowodować zapalenie ucha należałoby się zająć odpornością dziecka. Dieta jest kluczowa
Niektore osoby, tez dorosle sa wrazliwe na przeciagi i silne wiatry, na grype i inne choruje raz na 3 lata, ale przewiane ucho mam "czesto", przepaska jest u mnie obowiazkowa!
Jeśli inne matki decydują, że ubiorą dziecku czapeczkę, to też wiedzą, co robią, bo prawdopodobnie co drugie dziecko ma jakieś przeziębienie albo jest tuż po jakiejś infekcji. Poza tym czapka chroni włosy przed przesuszeniem.
Zapalenie ucha to kwestia wirusa nie wiatru. Czapka nie ma z tym nic wspólnego.
W co Wy ubieracie te wszystkie czapki? 😀
To jak z upływem czasu zmienił się Twój styl pisania jest niewiarygodne 🙂 Na plus oczywiście, czyta się bardzo przyjemnie!
Jasne ze te czapki i cale to pakowanie dziecka w miliony warstw ciochow kocykow spioszkow i niewiadomo czego to jakas ostra jazda. Potem wyrastaja na horowitych doroslych. Fajny post. Mogloby byc takich wiecej… bo ja ciagle widze na ulicy dziewczynki z wytrzeszczem oczu od kitki albo lokami wyczesanymi do mgielki. Wlosomaniactwo zaczyna sie od bycia dobra mama wlosow swojego dzieciucha.
Tak! Trzymanie pod kloszem nie jest xdrowe, potem takire dzieci nie mają żadnej wyrobionej odporności
Hahaha ostatnie zdanie o oleju jest najlepsze! 😀
Świetny wpis, zdrowe podejście. Nie mogę już się doczekać jak Zu podrośnie i będą dwie włosomaniaczki w domu, a kto wie, moze i na blogu 😉
Z myciem to może spróbuj takiego kubka z gumką z przodu który jest elastyczny na czole wiec formuje się na kształt czółka i nie poleci woda wprost do oczu Zu. Pamiętam jak moja mama zawsze brała taki czerwony plastikowy kubek i płukała mi głowę to ta woda jednak docierała do moich oczu 😉 albo taki 'cepek' po którym woda będzie spływala dookoła ;))
poszukam tego kubka i mam nadzieje, że pomoże 🙂
A może daj plastikowy kubek i pozwól dziecku samemu moczyć sobie czoło. Równolegle Ty szybko myjesz tył głowy i po sprawie. Akcesoria "odgradzające" nie zlikwidują obawy przed wodą.
Ja używałam osobnej gąbki do mycia włosów córce, w wanience odchylała głowę do tyłu a ja mokrą gąbka spłukiwałam delikatnie szampon, dzięki temu nic nie leciało do oczu.
mnie najbardziej rozwalaja matki ktore mysla ze ich dziecko jest geniuszem bo zlozylo zdanie, puzzle albo zrobilo inna glupia czynnosc ktora robia wszystkie dzieci xd dzieci boja sie mycia z powodu piany, mozna kupic rondel na glowe wyglada to komicznie 😉
pewnie sama jeszcze matką nie jesteś? 😉
szkoda ze nie napisałaś kultowe ''bedziesz matka to zrozumiesz'' ;D a to matki juz nie wiedza ze inne dzieci robia dokładnie to samo? serio, te czynnosci swiadcza ze dziecko nie jest uposledzone, a nie ze jest wybitnie madre 🙂
dla każdej matki jej dziecko jest najmądrzejsze. A potem idzie do szkoły i wszystko się weryfikuje. Niektóre z nich się godzą ze smutną prawdą że ich dziecko jest zwyczajne, a niektóre terroryzują nauczycieli gdy ich pociecha dostanie 4. Byłam na praktykach, widziałam na własne oczy…
Chyba nie nauczyli cię poprawnie składać zdań, prawda? Z tego zlepku słów trudno wyciągnąć jakieś sensowne wnioski.
Drogie Panie…
Ania zwraca tu uwagę na dość istotne zachowanie matczynę ,które bardzo usprawnia rozwój dziecka.Mianowicie dzieci ,uwaga…-dopiero uczą się tych wszystkich czynności ,dla nich złożenie zdania czy ułożenie puzzli jest nową czynnością,na ich poziomie rozwoju to jest wysiłek .Dlatego każda mądra mama powinna zauważać ten wysiłek ,doceniać i chwalić.
Anonimie szanowny, co w tym strasznego, że dla matki to jest realny powód do zadowolenia, że dzieć, który niedawno tylko machał kończynami, składa sobie te puzzle?
Nie cieszyłeś/aś się ani razu np. ze zdanej matury, tego, że umówiłaś/eś się na randkę, z obejrzanego filmu, z tego, że idziesz na lody albo że dostałeś/aś pracę? (bo w sumie według Twojej logiki, nie masz powodu, większości ludzi też się te rzeczy zdarzają)
Powiem Ci szczerze, ilekroć nie napiszesz czegoś w stylu powyższym, to żaden człowiek przy zdrowych zmysłach nie zrezygnuje ze swojej radości z powodu zdania obcej osoby.
Rili rili.
o cieszeniu nic nie było, raczej o tym że to śmieszne kiedy jedna matka przed drugą się przechwala, tymczasem wszystkie dzieci robia to samo ;D troche dystansu
owszem robią to samo, ale nie w tym samym tempie 😉 niematki zwykle słabo orientują się w tym kiedy dziecko standardowo uczy się pewnych rzeczy stąd moje pytanie, sama przed Zu nie miałam pojęcia jak to jest i nawet teraz wielokrotnie łapię się na tym, że myślałam "jaka ona jest genialna", a potem okazywało się, że w tym wieku to norma 😀
tylko cóż złego jest w tym, że matka widzi swoje dziecko jako wyjątkowe (bo pewnie to ma na myśli mówiąc że jest genialne)? kto jak nie ona ma je w tym utwierdzać? Pewnie, że przesadne gloryfikowanie wszystkiego co zrobi dziecko jest śmieszne, ale wyłapywanie jego naturalnych zdolności i odpowiednie pokierowanie jego rozwojem może w przyszłości bardzo zaprocentować 🙂
Dokładnie potwierdzam to, co poprzedniczki. Dziecko należy chwalić za osiągnięcia bo to procentuje poczuciem własnej wartości, a to bardzo ważne w życiu człowieka – wiedzieć ile jest się wartym. Ja powiedziałabym tak jak pierwszy komentujący – będziesz matką/ojcem to zrozumiesz. Jak się tego nie przeżyje to się (zazwyczaj) nie rozumie 🙂
za osiągnięcia należy chwalić, ale jak dziecko jest w czymś beznadziejne to po co mu wmawiac ze jest we wszystkim super? potem w zyciu sobie nie poradzi, pierwsza porazka i depresja.
Zgadzam się z anonimem z 12.28
Nikt raczej nie wmawia dziecku, jeżeli jest w czymś beznadziejne, że wszystko jest super, ale chyba nie sądzisz, że rodzice powinni powiedzieć dziecku wprost, że jest w czymś kiepskie? Dziecku powinno się kibicować, wspierać i pocieszać w razie porażki…
Ludzie, którym całe życie się wmawia, że są we wszystkim najlepsi raczej nie mają depresji po pierwszej porażce, ale myśl sobie co chcesz :p
Nie wiem skąd taka dyskusja. Co w tym złego, że rodzice się cieszą, że dziecko nauczyło się czegoś nowego, że się rozwija? Już to widzę jak Wasze (tych plujących jadem) przyszłe dzieci zaczną np. mówić albo chodzić to powiecie "e tam, każde dziecko w tym wieku tak robi" :d Dajcie się ludziom nacieszyć z sukcesów potomstwa.
anonim 16:10 oczywiscie, ze nalezy powiedziec wprost jak jest w czyms beznadziejne, to chyba normalne 😛 takie zycie, kazdy ma jakies talenty i slabe punkty. Ja byłam kompletna idiotka z matmy, mama sie ze mnie smiała nawet:P za to do jezykow miałam super dryg. I nikt mi nie wciskał kitu że to wina pani w szkole ze mam złe oceny z matematyki i nie latał do szkoły w tej sprawie 😛 za to rodzice posyłali mnie na angielski, dzieki czemu poszłam na filologie 🙂
Jeżeli dziecku nie idzie w szkole to chyba jest tego świadome, nie sądzisz? Po co jeszcze dołować mówiąc "ale ty jesteś beznadziejna z tej matmy"? Trzeba po prostu rozwiązać problem, nie mówię przecież, żeby chwalić jak nie ma za co
I nawet nie zasugerowałam, żeby wmawiać dziecku, że winna jest nauczycielka
To ja wlozę kij w mrowisko. Dziecko powinno sie doceniać a nie chwalic. Pochwaly powodują ze dziecko uzaleznia poczucie wlasnej wartości od opinii innych.
Anonimie z 16.10 nie wpadłaś na to że nie każdy chce mieć dzieci?
A czy ja napisałam, że każdy chce mieć dzieci? O co Ci chodzi?
Zgubiłam się, gdzie tutaj było przesadne chwalenie dziecka? 😀 Z tego co przeczytałam, to autorka jedynie opisała nam zabawne sytuacje, które przydarzają jej się z córeczką 😉
Pozytywny post, a w komentarzach jad. Nie rozumiem Was. Po co atakujecie inne komentujące?
ja tam rozumiem,ze dla mamy jej dziecko jest najwspanialsze, problem pojawia sie kiedy innym ludziom to wmawia 😛 i potem widze milion zdjec jakiegos brzydkiego dziecka na fejsie albo zameczanie znajomych o tym ile Brajanek zna liter. A dla mnie on jest tylko kolejnym dzieciakiem, który guzik mnie obchodzi 😉
Moja mama "włosomaniaczy" razem ze mną, właściwie dzięki niej wszystko się zaczęło :). Dwa lata temu, gdy po dziesięciu latach farbowania włosów na czarny zachciało się jej blondu i zniszczyła swoje pukle do pasa i musiała je ściąć na boba, zadzwoniła do mnie i powiedziała "wiesz, czytałam, że na zniszczone włosy dobry jest olej". Z ciekawości zaczęłam zagłębiać się w ten temat i, powiem szczerze, dziś bardzo wiele zawdzięczam blogom włosowym i urodowym. Obie przeszłyśmy przez rożne etapy pielęgnacji włosów – ortodoksyjny czy bezsilikonowy. Dzisiaj, po dwóch latach świadomej pielęgnacji, wiem, że wiele zawdzięczamy sobie nawzajem. Dobrze jest mieć osobę, z którą możesz porozmawiać o włosach i która na dźwięk słów humektanty, emulować czy serum olejowe nie spojrzy się na ciebie w ten specyficzny, bardzo dziwny sposób 😀 Wymieniamy się pomysłami, kosmetykami, nowinkami, to moja mama po raz pierwszy wcierała mi wcierkę gdy stwierdziłam "nieee ja nie umiem tego robić" 😀 Ha, a nie raz wychodziłyśmy z moim bratem na plac zabaw z olejem na włosach, razem piłyśmy drożdże i siemię lniane, razem porównywałyśmy u siebie efekty tych samych kosmetyków czy zabiegów 🙂 Bez siebie nawzajem nie byłybyśmy w tym punkcie co teraz, gdy dawałyśmy sobie motywację w momentach załamania, gdy któraś z nas stwierdzała, że to jest bez sensu i nic nie daje 🙂
Zazdroszę takiej mamy ;D
Wow, ja też zazdroszczę! Pozdrów ją od nas 😉
Łysienie z pociągania to coś strasznego. Całe dzieciństwo babcia mnie zmuszała do chodzenia z kitkami, i to tak ciasnymi, żebym się nie ,,rozkudlała". Musiałam uważać, żeby jej obecności nie opierać się o nic głową, bo znowu bym musiała znosić szarpanie włosów. Miałam od tego strasznie cienkie włosy, nienawidziłam ich. Dopiero gdy zaczęłam się sama czesać, i przestałam wiązać włosy, zagęściły się. Rok temu skończyłam liceum, a i tak mam tylko 7 cm w obwodzie kucyka :/
To raczej kwestia genetyki, a nie tego, że babcia ci szarpała włosy przy czesaniu
Nie tylko genetyki. Chyba wszyscy wiemy, że często i regularnie wyrywane wraz z cebulkami włosy potrafią w pewnym momencie przestać odrastać. Patrz np. brwi u niektórych dziewczyn. Więc tak samo tutaj nie powinno się od razu oceniać czy nie miało to wpływu.
Tak, jeżeli wyrywasz TE SAME włosy przez lata- wtedy przestaną odrastać
Jak się wpina np. wsuwki lub spinki w te same miejsca, to nie trudno o wyrywanie włosów z tych samych miejsc. Moja córa ma piękne włosy, pewnie genów duża zasługa, ale też ja zawsze upinam jej włosy luźno (warkocze) albo wcale (opaska na głowę), ogólnie traktuję jej włosy z wielką delikatnością. Trochę miałam wątpliwości co do tego, czy nie szkodzę wizerunkowi pociechy, gdy ze szkoły wraca już mniej lub bardziej rozczochrana. Po tym tekście mi ulżyło, więc dalej będę robić tak, jak czuję, że zdrowiej:) A nawet nie jestem włosomaniaczką, o swoje włosy dbam z doskoku 😉
Z mojej 3letniej córy włosomaniaczki nie będzie, ona bardziej interesuje się głośnikami tatusia, niż dbaniem o włosy, więc myślę, że będzie robić coś związanego z muzyką. Za to mój 6io miesięczny syn kocha włosy, hehe, z niego będzie włosomaniak 🙂 A i nie martw się moja młoda do tej pory nienawidzi myć włosów, chociaż w wodzie może siedzieć godzinami…
Dziś mega niespodzianka, mam szeroooki uśmiech na twarzy po lekturze tego wpisu!
Legendarna czapka… Ale to w sumie dotyczy każdej matki, która nie zakłada dziecku wszystkiego, co ma w domu. W upał to jeszcze ma jakiś sens, bo chroni przed przegrzaniem przez słonko (szczególnie ciemnowłose dzieci), ale w te 15-20oC?
U nas to jest tak, że córcia ma piękne włosy do połowy pleców, które nie kruszą się jak moje, błyszczą, jak nie moje, ma grubszy ode mnie warkocz (geny taty) – więc mogłabym czesać przez pół dnia… gdyby nie to, że tego nienawidzi XD Więc kończy się na warkoczu (albo w najbardziej uroczystej wersji dwóch dobieranych warkoczykach-linach) i dwóch spinkach do grzywki.
Ale… włosomaniactwo zobowiązuje. Dziecko grzebień uważa za niekoszerny sprzęt, toleruje tylko szczotki z dzika, ogółem kocha te szczoty oglądać, macać etc., strzyże swojego dziadka maszynką, chętnie miesza ze mną maski, no i lubi jeść siemię lniane 😉
U mnie za to matko-włosomaniactwo przejawia się głównie przez wojnę z mamą i teściową o pewien gest – mianowicie chęć ,,zacieśnienia" kiteczki przez pociągnięcie gumki w kierunku przeciwnym do łusek włosa – akurat to jest tak okropne, że mam ciarki jak tylko pomyślę 😉
Ps. Mycie to u nas też była katorga. Do roku – sama woda. Rondo raz pożyczyliśmy – to dopiero był krzyk 😉 Potem dziecię widziało jak myję włosy jajkiem, pozazdrościło i myliśmy jajkiem. A teraz jest wielkim żbikiem i myje tym, co sama wybierze – ostatnio Biolaven 😉
Hahah, ja czesto wychodze z domu z olejem na wlosach. Zwlaszcza teraz, gdy slonce przyjemnie grzeje. Olej kokosowy swietnie dziala w takich warunkach na moje wlosy. Olej nakladam od ucha w dol i zwiazuje w warkocz, przegladajac sie w lustrze nie widze roznicy. Ale zwykle stosuje te metode gdy mam ochote pojezdzic na rolkach czy rowerze i cala jestem tak spocona, ze tluste wlosy to najmniejszy mankament. 🙂
Ponoć warto też wcierać wcierki właśnie przed treningiem, bo wtedy krążenie, ciepło itd. zwiększy wchłanianie wcierki, a po treningu i tak myjemy głowę 🙂
Wpis bardzo fajny 😀 sama niedługo będę mamą 😉 trochę już się boję poporodowego wypadania….
mam też pytanie odnośnie szczotki do włosów dziecka – kupiłam taką z naturalnego włosia. Jak o nią zadbać przed pierwszym użyciem i jak ją później pielęgnować?
Nic szczególnego 🙂 co jakiś czas (co tydzień, co dwa) umyj ją szamponem. Taka szczotka bardzo łatwo łapie wszelki kurz więc ja wyczesuje ją grzebykiem do tapirowania jak najczęściej mogę, ale najlepiej właśnie umyć szamponem (ja sobie pomagam szczoteczką do zębów, żeby umyć ja jak najdokładniej)
Tyle starczy 🙂
Ja swoją czyszczę Tangle Teezerem 🙂
Warto trzymać ją właśnie w jakimś worekczu czy kosmetyczce, bo fakt często się brudzi, a mycie normalnie szamponem i potem ew. odżywka na kilku minut
Uśmiałam się pod koniec 😀
Nie mam dzieci własnych, ale moje będą miały równie ciekawe zainteresowania 🙂
Ufff.. ja mojej 6 latce zawsze nakładam serum/olej na końcówki, jakieś diy mgiełki do rozczesywania, olej przed myciem. Myślałam, że przesadzamy a to moje niespełnione wlosomaniactwo (ja mam od dłuższego czasu włosy krótkie i na nich niespecjalnie mogę się wykazać). Niestety córką uwielbia chodzić w rozpuszczonych włosach i zdarza jej się samej ściągać gumki jednym pociągnięciem rwąc włosy. Zwracam jej na to uwagę, ale z racji tego, że jej zależy na długich włosach to słucha i zapamiętuje 🙂
Olejowanie włosów sześciolatce to nie jest czasem przesada?
Nie
Oczywiście, że tak :p
Twoja córeczka jest przecudowna 🙂 Super post 🙂 ja co prawda mamą nie jestem, ale mam dużo młodszą siostrę. Ma często problemy z swędzeniem skóry głowy, bardzo uważam jaki szampon jej daję, i gonię do czesania bo z tym bywa ciężko 😀 ale myślę że Twoja Zuzia chyba nie ma problemu z czesaniem skoro jak tylko złapie szczotkę to się czesze 🙂
Czytam Twoje wpisy regularnie, ale rzadko kiedy komentuję. Ten wpis skomentuję, bo mnie bardzo rozbawił. 🙂 Super wpis!
Tak sie zastanawiam, jaka ja jestem mama i chyba najblizej mi do mamy pracujacej, ktora probuje macierzynstwo laczyc z praca, a co obiawia sie tym, ze czesto pada razem z cora albo chwile po niej. My Zosi jesli chodzi o glowe dalismy monopol, to ona decyduje o dlugosci wlosow i swojej fryzurze. Jak byla mniejsza i chciala miec krotkie, to regularnie obcinalismy, jak jej sie teraz marzy czupryna roszpunki, to ja dzielnie w tym marzeniu wspieramy. Nigdy za wszelkimi ozdobami specjalnie nie przepadala, teraz od czasu do czasu sobie zazyczy jakas spineczke, ale to od swieta. Az mi sie czasem serce kraja, jak widze male dziewczynki z glowkami jak choinki, na ktorych wiecej ozdob jest niz samych wlosow. A co do czapek, to mi sie nie wydaja takie zle, zwlaszcza, ze mozna dobrac odpowiednia do pogody:) Ale to kazdy robi najlepiej, jak sam uwaza:)
A tak wogole to masz przeurocza coreczke:)
Melduje się matka-wlosomaniaczka:) od kiedy mam dziecko mam najwięcej czasu wolnego więc już od prawie 3 lat jestem wlosomaniaczka 🙂 co do czapeczki zgadzam się w 100% ale swoje włosy jednak zawsze noszę rozpuszczone, gdziekolwiek jestem 🙂 uwielbiam się nimi chwalić bo całe życie miałam krótkie, marne i poszarpane na końcach włosy a teraz cieszę się gestymi, długimi i idealnie prostymi 🙂 a mój synek ma też długie i gęste włosy i każdy się mnie pyta kiedy zaprowadze go do fryzjera :)))
Pozdrawiam Aniu :))))
To prawda, ta satysfakcja że ma się wreszcie piekne włosy jest bezcenna i wcale nie dziwę fci się, że chętnie je teraz piokazujesz 🙂
A czym czeszesz włosy Zuzi?
tangle teezerem :))
moj kot go uwielbia
My nawet TT w domu nazywamy pieszczotliwie "szczotka dla kota" choc kota nie mamy, przez wzglad na jego nietypowy jak na szczotke do wlosow ksztalt. I w przypadku wlosow mojej 5-latki tez sprawdza sie znakomicie, a potrafi miec mega pokudlotane.
Mądra mama to mądra córeczka 🙂 Moje obie biegały w rozpuszczonych włosach gubiąc wszelkie spinki i gumki. Pamiętam, że jako dziecko nie cierpiałam mycia głowy, a mój tato regularnie obcinał moje włosy u fryzjera aż do 11lat, później się zbuntowałam 🙂
Moja mama ciągle mi zakładała czapkę… może dlatego byłam całkowicie łysa do 2 roku życia a z gęstością włosów u mnie jest średnio pomimo babć z supergęstą czupryną
Choć nie jestem mamą to z ogromnym zaciekawieniem przeczytałam wpis, na wstępie nieźle się uśmiałam z mamy helikoptera 😀 piszesz o bardzo ważnych sprawach, fajnie, że masz zdrowe podejście do niektórych tematów, np. ten z czapeczką 🙂 Zgadzam się co do miliona spineczek i ciasnych upięć. Moja mama nigdy nie chciała mi pleść ciasnych warkoczyków, nie mówiąc już o spinaniu wszystkiego spinkami z kokardkami i plasticzkami. Dzisiaj mi się to nie podoba,ale jak chodziłam do podstawówki to przyznam, ze zazdrościłam koleżankom fikuśnych fryzurek. Pozdrawiam 🙂
matki włosomaniaczki przynajmniej nie uważają za jakiś obowiązek ścinanie sobie włosów po urodzeniu
Często uważają i ścinają włosy po ślubie 😉
Większej głupoty jak ścinanie włosów po ślubie dawno nie słyszałam. Nie rozumiem tego tak samo jak ścinania włosów dziewczynkom po Komunii, w moim otoczeniu na szczęście nikt tego nie praktulykuje. Niedawno też słyszałam że jeśli dziewczyna ma długie włosy, to powinna je ściąć gdy skończy liceum/tehniku i wybiera się na studia… Bo tam długie włosy już nie pasują, no chyba że spięte
O tak, jak już ktoś kiedyś tu napisał, kobiety same sobie zakładają społeczny habit. A zabawne jest też to, jak niektóre kobiety opalają się, odchudzają, zapuszczają włosy specjalnie na slub a po ślubie mają już na wszystko wywalone
Myślą, że jak zaobrączkowały faceta to już mogą sobie odpuścić 😀 Nie rozumiem tego zupełnie. Potem się kobity dziwią, że faceci zdradzają- skoro mają w domu zaniedbaną żonę, która nie robi nic, żeby mu się podobać, a np. w pracy ma atrakcyjne koleżanki, które widuje tylko w ich najlepszym wydaniu to dlaczego miałby nie zdradzić, skoro mu czegoś brakuje?
"dlaczego miałby nie zdradzić, skoro mu czegoś brakuje" uuu, zaleciało mizoginizmem i podejściem z lat 60-tych. Ponieważ kobieta jest przedmiotem, musi się dobrze prezentować. Gdy nie jest opalona- zdradzamy. Może być inteligenta, zabawna, rozrywkowa. Co z tego! Gdy przytyje- mężczyzno, zdradź że ją! Super 🙂
Nie chodzi o to- kobiety wymagają od facetów Bóg wie czego, a same przestają o siebie dbać bo przecież już złapały faceta. Facet woli mieć raczej atrakcyjną i dbającą o siebie kobietę 😉
Anonimowa 22:09 facet bd miał z toba dobrze. Nie dość, ze zawsze atrakcyjna zadbana i opalona to jeszcze sex na zadanie, obiad do lozka, bo przeciez trzeba się trząść nad facetem zeby przypadkiem nie zdradzil;P jeszcze mu kapciuszki zmieniaj jak wróci z pracy i tylek podcieraj. Oj, siksy;D A tak na poważnie to z mojego rocznika nie znam dziewczyny ktora zapuscilaby sie po ślubie, wiec nie wiem skąd te opinie. Czasy sie zmienily przeciez…
Uwielbiam jak ludzie oceniają innych nie znając ich 🙂 Nadinterpretujesz. Nie pisałam o żadnym seksie na zawołanie ani obiadkach do łóżka, nawet o opaleniźnie. Napisałam tylko, że facet woli mieć atrakcyjną kobietę niż zapuszczoną. Sama lubię być zadbana i mojemu facetowi też to się podoba. Nie trzęsę się nad nim, żeby mnie nie zdradził, ale staram się wyglądać tak, żeby podobać się sobie i jemu. On dba o mnie tak samo jak ja o niego. Nie widzę nic złego w zaangażowaniu w to, żeby podobać się partnerowi.
Ja znam takie dziewczyny, to że czasy się zmieniły nie znaczy, że takich już nie ma 😉
Albo na śłub robią z siebie kogoś zupełnie innego. Co z tego, że na ślubie facet zobaczy ją odchudzoną, opaloną, ze sztucznymi włosami i rzęsami jeśli nsa codzień tak ładnie nie wyglądasz? Ja akurat noszę te rzeczy i opalenizne na codzień więc na ślubie wyglądałam tak jak zwykle ;p
"facet woli mieć atrakcyjną kobietę niż zapuszczoną", "Potem się kobity dziwią, że faceci zdradzają- skoro mają w domu zaniedbaną żonę, która nie robi nic, żeby mu się podobać" A nie myślałyście o tym, że "facet woli mieć kobietę", którą po prostu kocha, bez względu na to czy w danym momencie jest tak samo atrakcyjna, zapuszczona, czy cokolwiek, że tylko pusty prymityw zdradza żonę, bo ta nie jest wystarczająco opalona, ma za krótkie włosy albo nieogolone nogi?
Facet.
A to przed ślubem jej niegdy nie widział? :p akurat ślub to, miejmy nadzieję, jedny taki dzień w życiu, ciężko się dziwić, że laski chcą być najpiękniejsze, takie jakie jej facet jeszcze nie widział i faktycznie, pewnie nie zobaczy, no białej sukni i welonu nacodzień nie zobaczy, a osobistej makijazystki raczej też nie ma. Blondynka, czyli sama natura od Ciebie bije.
nie jestem matka włosomaniaczka ale od 4 lat myje synkowi włosy odzywką 😛
nic mnie tak do szalu nie doprowadza czapeczki na każda pore roku, bo zima bo juz lato , bo wiatr, bo zawsze jest okazja 🙂 i oczywiśćie 3 włoski na krzyz ale spinka musi być. aa i jeszcze, zeby ścianać włosy na krótko bo sie wzmocnią…. yhy jasne
Chyba obcinanie na krótko to po to, żeby było wygodniej :p
niekoniecznie 🙂 mit o tym wzmocnieniu po ścięciu jest wciąż bardzo żywy, ciągle się z tym spotykam teraz jak mam kontakt z wieloma matkami
Kurcze, to ja bym nie paradowała raczej cały dzień z olejem na włosach, nie chciałabym, żeby mój facet mnie tak ciągle oglądał 😀
Ale to tylko na długości włosów, przy spiętych tego nawet nie widać 😉
I tak raczej wolę mieć przy nim ładne, rozpuszczoe włosy 😉
Co kto woli 🙂 ja wolę się pokazać w różnych sytuacjach życiowych 😀 póki co od 8 lat nie ucieka 😉
Troszkę niefajnie jak facet by ci chciał rozpuścić włosy np w gorących sytuacjach a tu bum tłuste
Ja za to wolę się facetowi pokazywać w najlepszym wydaniu. Lubię czuć się przy nim atrakcyjna 😉 I zgadam się z Blondynką ^^
No to chyba logiczne, że nie będę sobie włosów olejować jak idziemy do łóżka, a zresztą to chyba się wtedy skupiamy na czymś innym a nie czy mam włosy umyte. Hm. Ok. Ale nie zawsze można się pokazać w najlepszym wydaniu, jak się razem mieszka to niestety. Czas dla siebie też trzeba mieć, nałożyć maskę na włosy, maskę na twarz, ogolić nogi, wydepilować wąsk i wiele mniej atrakcyjnych rzeczy. Nie będę przecież uciekać z maszynką, żeby tylko nie zobaczył, czy czekać aż wyjdzie z domu. Jakbym miała ciągle myśleć co mój facet pomyśli jak mnie zobaczy nie umalowaną czy lekko naolejowanymi włosami to bym z nim nie była 😉
Ja pisałam tylko o chodzeniu pół dnia z olejem na głowie :p A takie rzeczy typu golenie nóg itd. to raczej się robi w łazience, a nie przy facecie 😉
A ja o pokazaniu się tylko w najlepszym wydaniu. A z maską na twarzy i włosach będziesz siedzieć również w łazience? A co do golenia nóg to oczywiście, z tym, że w międzyczasie mój facet ma dowolny dostęp do łazienki 😉 nie ma co ciągnąć tematu, jedni żyją i robią przy sobie wszytsko, a inni tylko wybrane rzeczy 😉
Szczerze…albo walnięte albo takie brzydkie musicie być że się chłopakowi 100% odpicowane nie możecie pokazać… 😉
To , że się nałoży trochę oleju na włosy (upięte w koka albo warkocza) to nie oznacza że będziemy wyglądać jak kocmołuchy…ajj..można wyglądać schludnie i czysto chyba że wylewacie na siebie całą butelkę oleju 😉 i na 2 godziny jak np przy sprzątaniu albo oglądaniu telewizji można nie trzeba nakładać oleju przed planowaną wspólną kolacją 😉 I swoją drogą – jakie wy "pewne siebie" jesteście , że chłopak Was nie może zobaczyć w wersji 'saute'…
POWODZENIA ;)))))))
KLAUDIA
Kurczę,cieszę się że mam faceta który w 100% akceptuje mój olej na głowie,nawet przez cały dzień 😀
Nie ma tak pięknie. Dorośnijcie. Zapewne nie jesteście matkami, żonami i jednocześnie pracownikami. Nie zawsze jest czas na pomalowane paznokcie czy nawet umycie włosów, by wyglądać idealnie. Dlaczego pozwalacie stawiać sobie takie wymagania ze strony facetów, podczas gdy oni muszą wziąć prysznic i zmienić bieliznę- wtedy wow!, on spełnia wszelkie nasze oczekiwana, a my musimy spędzić 3/4 wolnego czasu na poprawianie wyglądu..
Nikt tutaj nie pisał o pokazywaniu się facetowi bez makijażu, tylko o paradowaniu z tłustymi włosami! Nie wiem skąd te ataki… Kupę też za przeproszeniem robisz przy facecie? Trochę prywatności… A co do braku czasu- wszystko jest kwestią organizacji i dzielenia obowiązków między tobą, a partnerem. Ja nie mam ochoty pokazywać się bez przerwy facetowi z tłustymi włosami- tylko tyle chciałam napisać. To wy sobie dopowiadacie, że od razu wstydzę się pokazać facetowi saute. Facet nie stawia mi wymagań- stawiam sobie je sama bo chcę wyglądać ładnie i atrakcyjnie- przede wszystkim dla samej siebie.
Oj dziewczyny 😉 Może wy po prostu jesteście zazdrosne, że są kobiety, które potrafią lepiej sobie zorganizować czas? Trochę luzu i dystansu, każdy ma swoje życie i decyduje jak ono wygląda. Jedna woli chodzić z olejem na głowie i w związanych włosach, inna- woli mieć zawsze czyste włosy. Żyjcie jak chcecie i nie oceniajcie innych 😉
A mi tylko chodzi o stwierdzenie, że ktoś się pokazuje tylko w najlepszym wydaniu, i o to, żeby to wydanie było takie to trzeba o siebie zadbać 🙂 a mieszkając z partnerem chcąc nie chcąc widzi nas w naolejowanych włosach (nikt nie mówi, że są tłuste i nie mówi, że non stop…) i innych dziwactwach 😉 luz.
Komentarz Clouse był szczytem chamstwa 😉
Ja jestem brzydka i trego nie ukrywam 🙂
Poza tym, sytuacje w związku zdarzają się nie tylko przy zamierzonym pójściu do łóżka czy kolacji, a wiele dziewczyn nakłada oleje na noc i dziwi się że facet ich nie chce tknąć przed snem ;D
To współczuję doświadczeń…nie wiem skąd takie teorie. Uczepiłyście się tego oleju jakby za przeproszeniem się w kupie taplać…przecież całego opakowania na czerep nie lejesz. Mój facet nawet nie wie kiedy mam olej na głowie, bo olejuje same końce i zawijam w koka (i o to chyba chodziło w całej tej aferze). Mieszkając z facetem kiedy masz ten olej nakładać? Iść do łóżka można nie tyko w nocy. I raczej nikt nie chodzi tak spać co noc. Ale pewnie Ty się kładziesz spać w pizamie victoria's secret, z ułożonymi włosami, wypachniona, gotowa na każdą sytuację, niezmęczona, wybalsamowana, a budzisz się również w piękniej odsłonie w jakiej się kładłaś spać…
Ależ Wy jesteście nieżyciowe 😉 Widać, że jeszcze z facetami nie mieszkacie, obowiązków wielu nie macie, po których byłybyście wyprute jak flaki i OSTATNIĄ rzeczą, na którą miałybyście ochotę, to pindrzenie się DLA KOGOŚ. Często bywa tak, że "dziwienie się, że facet nie chce ich tknąć przed snem" odchodzi w zapomnienie, nakładasz olej na łeb po całym dniu w pracy, domowych obowiązków, dbania o dzieci, codziennego zabiegania i idziesz spać a nie się migdalić lol. Ale każdy tak ma, że zawsze gada, że "ja to zawsze będę zadbana, piękna, pomalowana, ubrana, zawsze będę chodzić na obcasach omg omg". Otóż nie. i facet też nie zawsze pięknie wygląda przy swojej kobiecie. A czasem zdarzy mu się beknąć w domu. Ojej, i co wtedy?! To takie niekulturalne i straszne! Ja bym swojemu tak nie pozwoliła… Bla, bla, bla. Czasami taki wolny dzień, kiedy oboje jesteście w rozciągniętych majtach, które są najwygodniejsze, siedzicie wspólnie na kanapie oglądając film, ze związanymi włosami i bez makijażu, czasami taki dzień jest potrzebny… 😛 Ale pamiętam, jak jeszcze kiedys nie mogłam się nie pojawić przy swoim facecie bez rozpuszczonych włosów! No cóż, to było 8 lat temu, teraz po kilku latach wspólnego mieszkania wszystko się weryfikuje 😛 I dalej kocha! Jak to tak? Pewnie zaraz znajdzie sobie lepszą, ładniejszą, bo przecież faceci nie doceniają także podobnego umysłu i wspólnych tematów do rozmów, wspólnych zainteresowań, piękna wspólnie dzielonego życia… Nie wyglądasz? A to idę sobie podupczyć jakąś inną, w końcu cielesność i seks są najważniejsze :'D
Nie znasz mojej sytuacji, więc nie pisz, że jestem nieżyciowa 🙂 Ja nie potrzebuję takiego dnia, ty możesz potrzebować. Znowu sobie dopowiadacie 🙂 Nie pisałam, że cielesność i seks są najważniejsze. Proponuję przestać wylewać swoje żale w komentarzach na blogu. Każdy żyje jak chce i powinnyście to zaakceptować 🙂 Pozdrawiam!
Witam,
mam pytanie czy zna Pani jakieś dobre sposoby na spalone włosy, bo mam popaloną grzywkę prawdopodobnie przez suszarkę. Ścięcie spalonych włosów odpada. Proszę o pomoc i z góry bardzo dziękuję za odpowiedź.
Pozdrawiam,
Ola
ja proponuje oleje, maski z dużą ilością emolientów. w skrócie po prostu pielęgnacja włosów bardzo zniszczonych. polecam blog blondhaircare.com
Odżywki bez spłukiwania
Moja córka ma cienkie, kręcone włosy. Kiedyś już pisałam o jej klasycznym dredziku z tyłu głowy po spaniu, na tą chwilę batalia wygrana, dreda nie ma, włosy gęstsze, błyszczące.
Upinanie: jeżeli już, to spinki żabki.
Fryzury (młoda kocha…) jedynie na mini gumkach recepturkach, nie zdejmuję ich tylko przecinam żeby nie szarpać włosów. Paka 500szt (chyba do robienia bransoletek itp) za jakieś3-4 zł, wyrwanych włosów brak.
Tangle teezer, szczotka z dzika, silikony.
Myć nie lubi, ale foch jest mniejszy kiedy nie jest zmęczona, kiedy robimy z mycia rytuał – wąchanie, mycie lal, masażyk.
Focha nie ma wcale, jeżeli pozwalam jej myć włosy samej. ma mega frajdę gdy sama nakłada szampon, pieni a ja się teatralnie dziwię, że potrafi.
Problemem może być też szum prysznica, ten kubeczek z gumową wstawką powinien zdać egzamin.
A czeszesz jej włoski na mokro?:)
Uśmiałam się z zabaw Zuzi… Tylko czekać, aż założy własnego bloga 😉 A z szamponów polecam Atoperal baby, u mnie dostępny w Rossmannie albo w aptekach. Skład świetny, cudnie myje małą czuprynkę, włoski lśnią i wyglądają baardzo zdrowo (nie to co po Hippie lub Babydream), łatwo się spłukuje, nie szczypie w oczka a pachnie… genialnie jak dla mnie <33 Tylko konsystencja jest bardzo rzadka, trzeba ją opanować, ale warto :))
Szampon Dulgon, Bambi lub Pinio z Biedronki też są bardzo fajne, a i jeszcze Schauma kid 🙂
Bardzo pozytywny wpis 🙂 I widzę, że Zuzia rośnie na włosomaniaczkę 🙂 Mimo że teraz boi się mycia włosów 🙂
A ja tylko chciałam powiedzieć, że prześliczna te Twoja dziewuszka 🙂
O tak – moja mama wygenerowała mi zarówno wstręt do czesania (te ciasne kitki + szarpanie przy czesaniu </3) jak i do czapek xD
Nie jestem mamą, ale czytało mi się świetnie! Kapitalny tekst:)
Zaskoczyło mnie to co napisałaś o łysieniu przez zbyt ciasne upięcia. To faktycznie tak działa? w latach 90. włosy musialy być ciasno związane i ulizane, nie dało rady inaczej:D
ona bedzie identyczna z wygladu, widzisz to podobienstwo?
Te oczy :))
O rany u nas to samo…. Przy myciu mamo daj "ogrzywkę" i jazda z nakładaniem jej na zabawki 🙂 Dzieciaki są kochane 🙂
Ja też zakładam maskę i np wychodzę z psem 🙂 dobre efekty daje przy chlodnej wiośnie gdyż zakładam czepek a na niego czapkę 🙂 szybki spacer podwyższa temperaturę w "turbanie " wiec działanie rewelacyjne !
Zgadza się , że każda mama jest inna i każde dziecko jest inne, ja wychodzę z założeni , że wychowywać należy swoje dzieci 🙂
Pozdrawiam matki i nie matki 🙂
Patrzę nie tylko moja mama miała manię szarpania 😉
Szarpania! Szarpanie to mało powiedziane. Metoda jej czesania to wbić szczotkę w kołtun/jak "najgłębiej" we włosy i wyrwać. Wbić. Wyrwać. I zdziwienie skąd ciągle te kołtuny…
Chetnie dowiem sie wiecej o szamponach dla dzieci, ciesze sie ze moge tu zaczerpnac informacji jak pielegnowac glowke coreczki. Jestem jedna z tych ktorej loki byly rozczesywane i niszczone a moje dziecko ma wlosy pomnie i nie chce jej zrobic takiej samej przykrosci. Super post
Podbijam! Też chcialabym wiedzieć o ulubieńcach szamponowych dla dzieci. ?
Super wpis i śliczna córeczka 🙂
ha ha 😀 jak bym czytała o sobie 🙂 każdej soboty na spacerze z coreczką mam olej na włosach – w rodzinie się już nikt nie dziwi, a opinia reszty swiata średnio mnie interesuje 😀 Moja córa ma 2 lata i też nie lubi myć włosów… Żeby dała mi bez płaczu umyć swoje włoski to ja najpierw myję swoje nad wanna i ona mi w tym pomaga – przede wszystkim używa prysznica żeby mi je zmoczyć i spłukać szampon. Potem pomaga mi wetrzeć maskę we włosy – bardzo to lubi. Oczywiście takie mycie z nią trwa dłużej, ale potem bez problemu mogę umyć i rozczesać jej włosy.
o matko a już myślałam, że tylko ja z tych co nie wiążą i nie upinają na siłę włosów małych dziewczynek 🙂 na ulicach wszędzie widuję maluszki z kilkoma włosami na krzyż ale maleńki kucyczek i 4 spinki muszą być 😀 i też chętnie poczytam o szamponach dla dzieci 🙂
Siódmy punkt mnie rozbroił- jakie te pociechy potrafią być kochane:) Zauważą, że coś cię kręci i chcą ci pomóc jak tylko mogą:))
Co do ciasnego upinania – ja miałam odwrotnie. Moja mama zawsze robiła mi luźne warkocze, które mnie denerwowały bo się rozpadały i chciałam żeby wiązała mocniej. Na szczęście mnie nie słuchała i nigdy nie związała mi włosów tak, że czułabym cebulki 😀 Za to szarpała przy czesaniu chociaż jak uczyła mnie samodzielnie się czesać to zawsze powtarzała żeby zaczynać od dołu, delikatnie, żeby nie wyrwać włosów…
Ale to szarpanie mojej mamy to pikuś. Siostrzenica mojego narzeczonego ma przerąbane. Jej matka chociaż widzi, że włosy poplątane po myciu to zamiast nałożyć jej jakąś odżywkę i delikatnie czesać to szarpie i krzyczy na młodą, że płacze i się wyrywa. A dziadek dodatkowo zachęca żeby włosy ściąć żeby nie było marudzenia… A wystarczyłoby troszkę pomyśleć i posłuchać moich rad ;P
Zastanawiam się czy dałoby się jakoś rozpoznać u mnie matkę-włosomaniaczkę ale oleju nie noszę dłużej niż pół godziny więc z domu z nim nie wyjdę, na głowie mam zawsze kapelusz więc włosy choć częściowo zakryte… Może jedynie ten przystanek lub tęskne spojrzenie przy półce z kosmetykami do włosów w drogerii nawet jeśli nic włosowego nie kupię 😉
rozwaliło mnie ostatnie zdanie 😉
też myślałam, że czapeczka w upalny dzień u noworodka to przesada. a później rzeczywistość zweryfikowała. mój dzieciak jest zmarzluchem.
Ja też się panicznie bałam mycia włosów, ale mama dawała mi ręcznik czy jakąś pieluchę i trzymałam ją sobie na twarzy tak żeby mi woda nie leciała do oczu 😉 Pomagało 😀
Natalia
Ja tak robię z moimi dzieciakami- działa 🙂 Najlepiej jak ręczniczek jest kolorowy, z ulubionym bohaterem z kreskówki 🙂
Punkt z wcieraniem oleju we włosy przez Zuzię absolutnie przeuroczy! 🙂 Aniu, jesteś tak piękną kobietą, masz śliczną córcię, za mało jest Waszych zdjęć na insta czy na blogu, za mało! Przypomniało mi się, że moim koszmarkiem było ścinanie włosów czy to u fryzjera, czy przez mamę, a ponieważ miałam gęste blond loki włosy sypiące się do oczu, drapiące w szyję.. to było moim wielkim koszmarem! Pamiętam, że ja również nie cierpiałam myć włosów i mama mi to do dziś wypomina, potrafiłam tak się wydzierać, że sąsiadka z domu obok przybiegała myśląc, że dzieje mi się krzywda ;D Sama się dziś z tego śmieję, ale podobno tak było, a, że często mama mi je musiała myć, ponieważ były gęste, szybko się przetłuszczały, mama już nie zwracała uwagi na moje krzyki 😀 Jakoś z tego wyrosłam, zresztą dziś jestem przecież włosomaniaczką! 🙂
A moja mama, to była matka-biegająca – wiecznie w biegu, śpiesząca się do pracy i długo w niej przebywająca – stąd wszystko co robiła musiało odbywać się szybko i prosto. Między innymi szykowanie mnie do przedszkola – wszystkie dziewczynki miały warkoczyki, koczki, kiteczki ozdobione kolorowymi gumeczkami i spineczkami, a ja? Cóż, włosy ścięte na tzw. pazia, żeby nie było kołtunów i można było po nich 2 razy machnąć grzebieniem i odprawić do przedszkola. Nie powiem, zazdrościłam innym dziewczynkom tych wymyślnych fryzur, a częste wizyty u fryzjera były dla mnie udręką – gdy mama stwierdzała, że włosy zaczynają stawiać lekki opór, zabierała mnie do pierwszego salonu, gdzie było w danym momencie wolna fryzjerka i muszę przyznać, że nie każda umiała obchodzić się z dzieckiem – pamiętam jedną, która pokrzykiwała, wydawała komendy i siłą układała głową na dogodną do strzyżenia pozycję…
Ale fakt, obecnie mi samej nie jest wygodnie w żadnej innej długości niż do ramion czy krótszych – włosy zapuszczałam 2 razy w życiu (w sensie, żeby sięgały okolicy łopatek) – raz w podstawówce i raz na studiach 😀 Oczywiście, po stwierdzeniu, że osiągnęłam docelową długość, ścinałam je niedługo potem 😉
chyba każdy przechodzi ten etap ;d
Miałam też problem z myciem włosów córeczki. Pierwsze co pomogło, to zabawa w robienie koguta, rogów i innych fryzur z piany na głowie. Np. chodź zrobimy ci bałwanka na głowie i zobaczysz w lusterku. Była kupa śmiechu i radości dziecka. Następny problem ze spłukiwaniem, bo naleci do oka lub ucha. Kupiliśmy na allegro taki kapelusz do kąpieli (rondo z dziurą i regulacją do zapinania). Jakiś tydzień temu udało mi się namówić moją już 5 letnią córeczkę do położenia się w wannie i zamoczenia uszu. Namawiałam ją jakieś 15 minut. Mówiłam jej jakie śmieszne są dźwięki pod wodą i że zapukam w wannę gdy się zanurzy. Gdy już ciekawość dała górę, lęk przed zamoczeniem uszu minął na zawsze. Teraz ciągle chce się kłaść i zamaczać uszy i nie chce już kapelusza, tylko każe mi lać wodę na uszy, przy tym strasznie się cieszy:)
Ja dla mojej córeczki kupuje szampon który kiedyś recenzowalas na blog, mianowicie ten kremowy szampon z yves rocher, jest idealny. Nie pieni się, delikatny detergent, naturalny, wydajny przy użytkowaniu tylko dla dziecka i wypłukuje się bajecznie łatwo, nawet w wodzie która już jest w wannie/brodziku:)
Cześć,
Mój bratanek też bardzo nie lubiał myć włosów. Pomogły dwie rzeczy:
1. Pokazowe mycie włosów misiowi
2. Mycie włosów przez kogoś innego -> ulubionego wujka albo ciocie. Młody uwielbia mojego męża i podczas jednej kąpieli porozmawiali sobie po męsku jak to jest z tym myciem włosów, dlaczego on tego nie lubi itp.
Może pomoże. Trzymam kciuki!
Magda
Urocza ta Twoja mała Zu 🙂 Moja mama zawsze miała kilka włosów na krzyż, a ja mocne i gęste (które skutecznie zniszczyłam i tak trafiłam na Twojego bloga), więc na mnie spełniała swoje marzenia o długich włosach i często robiła mi wymyślne fryzury, dobierane warkocze, kłosy, wianki, a ja bardzo to lubiłam. Twoja córa będzie miała fajne, na pewno nie pozwolisz jej zniszczyć włosów, a i ona będzie świadoma i najprawdopodobniej nie popełni błędów, które wiele z nas zrobiło i których skutki ciągną się latami.
Ja upinam córci (15 mies.) tylko spineczką grzyweczkę i ciągle podziwiam jej włoski teraz szukam czegos pomagającego w rozczesywaniu po myciu. Ostatnio użyłam swojego serum Marion. Jak myślisz Anwen można to stosować u dzieci?
Moja rada: ja siadam w wannie po turecku, moj synek ( gesto i dlugowlosy) kladzie sie na moich nogach, tzn opiera glowke i myjemy;) polecam. Maska juz na siedzaco bo od polowy dlugosci.
W dzieciństwie idąc do szkoły bez czapki często mijałam koleżanki mojego ojca z pracy które po dotarciu do tejże pracy zawsze zwracały mu uwagę że szlam bez czapki. Tata zawsze odpowial 'niech się hartuje za mlodu' ?
A co do wypowiadających się – nie matek – tez nie mając dzieci miałam swoje teorie na wszystko. I wydawalo mi się ze wszystko mam poukładane… Teoretycznie. Czas zweryfikowal te teorie?
Gdyby nie dzieci to pewnie nie trafilabym na blog Anwen. Gdy pół roku po porodzie zaczęły mi wypadać włosy wygooglalam twój blog i jestem juz 5lat?
Każdy ma jednak prawo do własnego zdania
Anwen, powiedz mi prosze, mozna wysylac nadal moja wlosowa historie? nadal na ten sam adres, powinno byc to w formie word, czy jak, bo nie bardzo techniczna 🙁
Moja Pola (w październiku skonczy 3 lata) od jakiegoś 1,5 roku wciera we włosy wszystko co moze. Od jogurtu truskawkowego, przez puree ziemniaczane, kończąc na prawdziwych szamponach, mydłach, maskach, odżywkach i kremach wszelkiej maści 😉 robi to np tuż przed wyjściem, jak tylko wpadnie sama do łazienki. Wylewa szampony, a płyny do kąpania i żele pod prysznic kupuję średnio raz w tygodniu! I też mówi "włoski" 😉
Gorąco i bez czapki, a potem płacz bo udar
a w którym miejscu napisałam, że na słońce bez czapki? 😉 wręcz odwrotnie – sama od lat na blogu promuję noszenie kapeluszy latem
Anwen, co do niecheci do mycia wlosow u nas podzilal maly recznik do reki, kiedy polewa sie jej glowe moze ciagle wycierac twarz, a jak sie okazalo, to wlasnie najbardziej przeszkadzalo corce w myciu glowy. Sprobuj, moze to pomoze 🙂 Powodzenia! Ela
z ręcznikiem już próbowaliśmy, niestety nie pomogło 🙁 ale u nas panika i płacz zaczynają się już w momencie jak jej mówię, że będzie myć głowę
niektorzy strasza dzieci ze np przyjdzie pan i je wezmie na zawsze jak sie nie okapie ;D Sama pamietam jak pani w przedszkolu mnie nastraszyla, kiedys to byla norma, ale nie wiem czy teraz tez sie to pochwala bo dzieci nie mam i sie nie interesuje.
Ja dla swoich dzieci robiłam wałeczek z małego ręcznika i przykładałam do czoła. Główkę lekko odchylałam delikatnie do tyłu i spłukiwałam włosy. Pomagało na wszelkie krzyki, płacze i główka była myta.
Swoich dzieci nie mam, ale za to jest młodsza siostra 😉 Różnica wieku spora, mała ma teraz 5 lat. Uwielbia, kiedy myję jej włosy i od czasu do czasu nałożę kropelkę odżywki 🙂 Na urodziny młoda z pomocą mamy kupiła mi… odżywkę!
Ja w dzieciństwie miałam ekstremalnie grube, proste i ciężkie włosy. Moja mama i mieszkająca z nami babcia uwielbiały mnie czesać, ale na szczęście po znienawidzonej palemce szybko przyszły różne piękne warkoczowe upięcia i dziś mi trochę wstyd, bo ja nawet najzwyklejszego warkocza z tyłu głowy nie umiem sobie zrobić tak, żeby nigdzie mnie nie ciągnął 😛
W każdym razie doskonale pamiętam, że samo zaplatanie, wstążki itp. lubiłam bardzo, ale nienawidziłam rozczesywania – w mojej rodzinie nikt nie słyszał o czesaniu od dołu ku górze 😉 Więc trochę szarpania i moich grymaśnych reakcji było. Ale to nic w porównaniu z moją niechęcią do mycia włosów, która była wręcz legendarna 😀
Jak dziś pamiętam, że u mnie chodziło zawsze o to, że coś mi leci do oczu. Szampon nieszczypiący w oczy? Buhaha, mi nawet sama WODA wystarczyła, żeby się rozpłakać i zrobić awanturę 😛 Dziś jest już tyle bajerów ułatwiających mycie włosów, że na pewno udałoby się nam wypracować jakiś kompromis… Ale jestem z rocznika '91, więc wtedy to była pieśń przyszłości 😉
Mam 19 letnią córkę (najstarsza tutaj mama włosomaniaczka). Córka uzależniona od prostownicy. Moje włosomaniactwo to nakładanie siłą masek i olejów, podstępne podcinanie obolałych martwych końców, wyposażanie łazienki, wzdychanie nad prostownicą, dopinkami itd. Syn za to zwraca się do mnie często o pomoc, o szampon alterra kawowy itd bo chce mieć mocniejsze włosy.
Niestety ona mus isę nauczyć na własnych błedach, ale myślę że jeszcze kiedyś przyjdzie do ciebie po poradę i ci podziękuje 🙂
ja jestem starsza, ale pierdoły wygadujecie ;)))
Ja mam zdecydowanie fiola na pukcie swoich wlosow,a co dopiero mojej mlodej 😉
Ale uwazam ze to dobrze,pewnie w przyszlosci wyjdzie jej to na dobre 🙂
Dobre nawyki trzeba wpajać od małego 😀 z wolejowaniem włosów Twoja córka jest zapan brat 🙂
Droga autorko, a może by tak jakoś sprytnie wciągnąć córeczkę w mycie włosów przez pokazanie jej swoich rytuałów? Pewnie próbowałaś, ale skoro ona tak interesuje się twoimi maskami i kosmetykami, to może warto pójść w tym kierunku? Na pewno jest w ciebie zapatrzona, więc może trzeba przedstawić jej dbanie o włosy pod odpowiednim kątem (że tak jak mama, że fajnie, nie wiem). Pozdrawiam i życzę powodzenia 🙂
Jak byłam mała to tragicznie się bałam mycia włosów, darłam się wniebogłosy, w końcu mama po którymś razie się zdenerwowała i mi w wannie obcięła włosy do ramion, ale szczerze mówiąc byłam w takim wieku, że miałam wywalone, czy mam długie do pasa czy nie 😀 Potem wymyśliła sposób, ponieważ byłam zafascynowana bajką Pocahontas i mówiła mi, że właśnie nią jestem i pływam, a że Pocahontas miała długie włosy i nie bała się wody nic a nic, bo pływała kilka razy w bajce to przestałam się drzeć jak opętana, bo "wcielałam się w rolę" 😀
Jako matka dwóch córek 1,5 i 3,5 roku stwierdzam, że pytanie o czapkę jest najbardziej wkurzającym pytaniem. U nas z myciem jest ok, więc nie pomogę. Luźno upięte włosy też u nas są normą i spanie w warkoczu, bo starsza ma już włosy do talii (urodziła się z długimi, które się nie wytarły). Dodam jeszcze, że na długość nakładam Kallosa, bo zdecydowanie będzie suchy-falowany typ 😉
Jaka slodka Zu!? Punkt 7 zdecydowanie wygrywa, szczegolnie olej ? I.R.
Anwen, widziałaś może olejek do włosów dla dzieci Dabur Amla Kids z agrestem indyjskim, migdałami i oliwą z oliwek? Ciekawa jestem Twojej opini. Wydaje mi się fajną ciekawostką. Nie zwróciłabym na niego uwagi gdyby mój trzylatka nie wycięła sobie z pomocą brta łysych placków na glowie. Teraz próbuje troche przyspieszyc odrosty a przeciez waxu jej nie nałożę. Próbowałam najpierw na sobie tego olejku. Włosy są przyjemnie miękkie. Mam nadzieje ze u córki przyniesie jakiekolwiek efekty
Punkt 7 jest uroczy 😀 Aż się uśmiecham pod nosem. Zuzia jest taka słodka 😉
Hej Nie jestem zalogowana ale jestem mamą:) męczę sie z wypadaniem włosów od 4 lat. Nie wiem do konca od czego lecą-od wszystkiego na raz. obwód kucyka waha sie od 6,5-7cm więc norma ale czubek przezedzony. Mam córeczke 2l10m i nie lubiła myc głowy-histeria płacz krzyk. Dopiero po roku odkryłam super sposób i malutka nie płacze nigdy!!! Dałam jej do mycia lusterko i ona ogląda co jej robię na głowie:):):) mówie jej Kaja spójrz nakładamy szamponik musisz głowe trzymac odchyloną to nie bedzie do oczu leciało, ona wtedy pięknie wypatruje czy ma już piane-robimy irokeza (ma blond kręcone mocno podatne na wszystko jak i ja też podatne ale ja ciemne i proste) sama sobie trzyma lusterko i naprawde jak zawsze była histeria to od pierwszego mycia z lusterkiem nigdy nie płakała. Może coś pomogłam:) pozdrawiam:)
Super napisane, zwłaszcza o czapeczce. Też jestem mamą od niecałego roku i powiem że komentarze starszych babć bardzo męczą. Dwa dni temu byłam u fryzjera ściąć włosy do pasa do linii obojczyków bo już mnie męczyły (wolę tą długość a zadbane) wiec na temat córki nasłuchałam się że oh! i na temat czerwonej kokardki, bo niema też. Strasznie męczy mnie zacofanie i niedoinformowanie, brak elastyczności i rozwoju niektórych ludzi. Zapraszam do siebie, pozdrawiam.