![]() |
źródło: http://olenka19951.flog.pl/wpis/386311/zycie-jest-jak-miarka-nie-wiadomo-kiedy-sie-skonczy |
Szczerze mówiąc pisząc dzisiejszy post wciąż mam wrażenie jakbym próbowała tłumaczyć Wam coś tak oczywistego jak chodzenie czy oddychanie 😉 Wiem jednak z doświadczenia (po 5 wspólnych akcjach, które na blogu do tej pory zorganizowałam), że sprawa dla niektórych z Was nie jest jednak wcale taka prosta i to właśnie dla Was ten dzisiejszy wpis 🙂
Jak już wiecie mam w planie kolejną wspólną akcję, tym razem co prawda nie będzie dotyczyła wyłącznie włosów, ale mimo wszystko uznałam, że dzisiejszy wpis przyda się zanim Was do niej zaproszę. Chciałabym po prostu przy analizowaniu wyników mieć pewność, że są one jak najbardziej wiarygodne :)) Zwykle wpisy podsumowujące akcje zajmują mi bardzo dużo czasu, pracy i energii i nie chciałabym, żeby to wszystko szło na marne.
Jak w takim razie mierzyć porost włosów?
Pokażę Wam sposób, z którego sama korzystam i od razu zaznaczam, że nie jest to ‘jedyna, dobra metoda’. Każda z Was może to robić na swój sposób – ważne by robić to dokładnie i zawsze tak samo.
1. Wybieramy pasemko kontrolne
Moim pasemkiem kontrolnym od lat jest pasmo z grzywki, dokładnie na środku (nad nosem 😉 ). Wiem, że włosy nie rosną nam na całej głowie w tym samym tempie, ale przy takich akcjach jak te, które organizuję ważne jest przyspieszenie porostu, a nie sama długość włosów. Dlatego ważne jest by znać swoje włosy i wiedzieć (przynajmniej mniej-więcej) ile rosną nam same, bez żadnych wspomagaczy. Ja swoje pasemko mierzyłam nawet w te miesiące, gdy nic we włosy nie wcierałam i nie przyjmowałam żadnych suplementów, więc wiem ile wynosi mój przeciętny przyrost.
Przy wyborze pasma kierujcie się przede wszystkim tym, by zawsze bez trudu móc je zlokalizować i nie mieć wątpliwości, że mierzycie wciąż to samo. Może być ono właśnie z grzywki (tutaj chyba najłatwiej jest nam je samemu zmierzyć), ale niekoniecznie. Jeśli macie problem z zapamiętaniem kontrolnego pasma – zerknijcie do kolejnego punktu 🙂
2. Robimy zdjęcie
Dla ułatwienia możemy zrobić zdjęcie naszemu, wybranemu pasmu kontrolnemu. Możemy też zaznaczyć sobie na nim jakieś punkty/linie, które braliśmy jako odnośniki, tak by za miesiąc było nam łatwiej znów je zlokalizować 🙂
3. Powtarzamy pomiary
To akurat chyba najważniejszy punkt, który pomaga nam w mierzeniu. Jeśli chcemy mieć pewność, że nasze wyniki są jak najbardziej wiarygodne warto włosy zmierzyć co najmniej 3 razy (w odstępie czasu przynajmniej godzinnym) i sprawdzić czy za każdym razem wychodzi nam dokładnie to samo. Jeśli nie to uśredniamy je i taką średnią przyjmujemy za ostateczną długość. Przy kręconych czy falowanych włosach pomiary najlepiej wykonywać wtedy, gdy są mokre i dokładnie rozczesane.
A jak zmierzyć długość naszych włosów?
Wiele włosomaniaczek, zwłaszcza tych początkujących wyznacza sobie jakąś wymarzoną długość, do której dąży. Wiele z nich określa ją właśnie w cm. Sama na początku też tak robiłam – chciałam zapuścić włosy o długości 70cm. W tej chwili o wiele ważniejsze dla mnie jest to dokąd włosy sięgają (czyli np. za biust czy do talii) niż to ile dokładnie mają cm… Niemniej jednak to właśnie zmierzenie długości włosów było dla mnie zawsze najtrudniejsze, bo metod jest sporo, a żadna moim zdaniem nie była wystarczająco dokładna. Na szczęście jakiś czas temu natknęłam się na wpis Angel-a, w którym pokazała moim zdaniem chyba najprostszy i najlepszy sposób. Sama nie wpadłam na to by mierzyć włosy tak jak wzrost czyli przy ścianie :)) Jak dokładnie to wygląda zobaczycie TUTAJ.
Mam nadzieję, że wpis Wam się przyda 🙂
Pozdrawiam Was serdecznie,
Komentarze
Dodałaś taki post dzisiaj a ja dosłownie wczoraj nieudolnie próbowałam po raz pierwszy zmierzyć sobie włosy, po prostu jakbyś czytała mi w myślach ; )
Myślałaś kiedyś żeby zrobić spota włosomaniaczek, np w Krakowie ?
Probowalysmy wczesniej namowic jednak slub co oczywiste jest bardzo obsorbujacy tzn przygotowania do niego i Ania nie ma czasu w tym roku:-(
Ja od początku miałam ustalone dokąd mają sięgać, na cm nie patrzyłam 🙂
Tez czulam ze to cos oczywistego. Dla mnie nie bylo problemem zmierzenie (pomaga mi tasma krawiecka) tylko po akcji przypomnienie miejsca pomiaru. Na szczescie zapisalam sobie to we wlosowym dziennku i juz nie ma problemow:-)
przy braku grzywki i falowanych włosach, które raz kręcą się mocniej, a innym razem mnie – ciężko o pomiar 😀 znaleźć i zapamiętać pasmo kontrolne to spore wyzwanie 😉 kiedyś spróbowałam zapleść cienki warkoczyk na karku, pod wszystkimi włosami i zobaczyć przyrost na podstawie odsunięcia początku splotu od skóry…no, ale niestety, nie dało to oczekiwanego skutecznego pomiaru…
przy falowanych najlepiej mierzyć na mokrych włosach 🙂 a mówiąc grzywka miałam na myśli włosy rosnące nad czołem a nie konkretną grzywkę 😉
Mam dokladnie ten sam problem. Dlatego mierze mokre wlosy albo naciagam pasmo albo prostuje wlosy na szczotke okradla i mierze. Moze to ci jakoc pomoze
dziękuję za ten wpis! 🙂 jest bardzo przydatny
hm ja mam krótkie włosy zobaczę czy się to u mnie sprawdzi..ja zawsze od czoła do najdłuższego końca włosów mierze… i zawsze wychodzi dobrze , sprawdzałam kilka razy …
dokładnie czytasz w myślach 🙂 właśnie od godziny próbuje zmierzyć pasmo i wychodziło mi co raz to inaczej… Dzięki 🙂
ja mierze po odroście 😛
Z siostrą mierzyyśmy sobie na wzajem włosy z tyłu nad karkiem. Mierzyłam też grzywkę, naciągałam i robiłam zdjęcie.
Jestem ciekawa tej wspólnej akcji. Jeszcze nigdy nie brałam udziału, wiec może byłby to mój pierwszy raz:)
moim pasemkiem kontrolnym, jak u Ciebie, jest pasmo z grzywki nad nosem, ale w tym miesiącu moje pasemko mierzy y=tyle samo co w kwietniu :/ ale po długości widzę, że włosy urosły, dlatego będę mierzyc teraz dwa pasma – niestety odrostów nie mam, gdyż nie farbuję, co wydaje mnie się być najłatwiejszym sposobem pomiaru porostu:)
U mnie najlepiej sprawdza się sposób "przez czerep"
Rozczesuje włosy dokładnie, zaczesuje je do tyłu na gładko, końcówkę centymetra przykładam do linii włosów na czole i mierze przez środek głowy do końcówek.
Do niedawna mierzyłam przykładając miarkę do końca przedziałka, ale wyniki potrafiły być różne w zależności od tego jak się włosy ułożą. Od 2 miesięcy przykładam miarkę pośrodku czoła przy linii włosów, przeciągam do tyłu i robię zdjęcie. Od liczby, do której sięgają moje włosy odejmuję 13cm czyli tyle ile przy pierwszym zmierzeniu było do końca przedziałka i mam długość włosów mierzoną już na pewno zawsze tak samo 🙂
Super wpis, jak większość 🙂 Uwielbiam czytać twojego bloga i stosuję się do niejednej rady, ale pewnie dla ciebie to żadna nowość.
Mam pytanie nie dotyczące porostu włosów i mierzenia. Otóż, chodzi o szampon. Czytałam kilka twoich notek na ten temat, ale nadal nie jestem pewna. Od dawna używam dobrze oczyszczającego szamponu ze SLES (Gliss Kur fioletowy) i uważam, że nie przesusza moich włosów ani nie podrażnia skóry głowy. Czytałam też, że najlepiej jest kupić szampon dla dzieci. Wypróbowałam i mam wrażenie, że strasznie wysusza mi włosy! Czy to złudzenie? Czy powinnam myć włosy Gliss kurem, skoro mi pasuje?
Nie jestem Anwen 😉 ale… Rób co Ci pasuje. O to chodzi, nie o to, co jest opisane jako dobre. W ogóle uważam, że rezygnowanie z jakichś składników bo w teorii są złe jest kompletnie bez sensu. To jak przestań kupować ciuchy w ulubionym kolorze bo ktoś inny go nie lubi.
Jeśli SLES nie podrażnia Ci skóry głowy i nie przesusza włosów, używaj sobie śmiało. Jest masa osób z włosami po tyłek które używają SLES od lat a włosy mają piękne 🙂
Za to szampony dla dzieci podobno mają czasem pH inne niż te dla dorosłych i można sobie narobić na skórze głowy bałaganiu po dłuższym używaniu.
Anwen już pisała- pierwsze zmycia silikonów (a tym napakowany jest Gliss Kur)ujawniają w jakim na prawdę włosy są stanie kiedy nie są powleczone silikonami. Więc szampon dla dzieci nie przesusza Twoich włosów tylko zmywa z nich powłoczkę sztucznie je wygładzającą i ukazuje je prawdziwe- czyli właśnie bardzo przesuszone.
Hm, chyba lepiej zacznij stosować więcej rad a gliss kura wyrzuć. Sama zniszczyłam sobie tymi produktami włosy, więc wiem co mówię.
Pozdrawiam,
A.
A słyszałaś o Gliss Kurze FIOLETOWYM? Nie ma silikonów, tak dla wiadomości. Znam się trochę na włosach i nie używałabym szamponów z silikonami, bo to się mija z celem.
A może autorka wcale nie ma zniszczonych włosów? Moje po oczyszczeniu potrafią być w miarę ok a po szamponie dla dzieci bywa gorzej. Więc jednak wysusza 🙂
A poza tym szampony dla dzieci nie zmywają silikonów.
Co włos to obyczaj. U mnie SLS/SLeS powoduje wzmożone wypadanie, natomiast siostra umyje futro byle jakim SLsowym szitem za złocisza po przecenie i wygląda jakby od fryzjera wyszła. Możliwe, że to kwestia porowatości. Zależy też jaki to był szampon dziecięcy, sadząc po opisie Babydream. Ten owszem zostawia efekt skrzypiących włosów, ale nie jest to jeszcze nic złego, nie suszy ich. To o skórę głowy trzeba zacząć się martwić jeżeli po jego zastosowaniu swędzi. Odpowiedzialne jest za to właśnie wyżej wspomniane pH, w tym przypadku zasadowe. Podobno w roli delikatnego dziecięcego szamponu lepiej sprawdza się Hipp. No i takie szampony mogą zmywać silikony, ale tylko do tych trudnorozpuszczalnych i po uprzednim potrzymaniu ich dłużej na głowie. SLS może Ci bezpośrednio na włosy nie szkodzić, ale musisz liczyć się z tym , że jako demokratyczna substancja usunie zarówno te dobre rzeczy jak i złe. pokombinuj z innymi dobrami przez dłuższy czas, a jeżeli włosy będą w widocznie lepszym stanie to nie musisz tego szamponu wyrzucać.
Tak, to był Babydream. Włosy po nich miałam prawie nie do rozczesania nawet przy odżywce. W dotyku były jak kilkuletnie włosy lalki. A trzeba przyznać, że zniszczoną mam tylko dolną połowę włosów. Używam Gliss Kura bezsilikonowego od bardzo dawna. Zawsze dokładnie mył i nie przesuszał, włosy po nim tak właśnie "skrzypią" i wyglądają dobrze.
Mam zamiar się wziąć właśnie bardziej za włosy. Używam naturalnych masek i zamierzam kupić także fryzjerską Milę, która mi pasowała.
Dzięki za odpowiedzi 🙂
a ja mierzę zawsze włosy w 3 miejscach (grzywka, długość mierzona od ucha i ten mały skrawek włosów rosnących nad uchem), bo wiem że rosną nie z taką samą szybkością ;D
Pochwalę się- teraz rosną 5 cm/mieś dzięki wcieraniu Jantaru i dwukrotnemu masażowi 😉
O, od ucha też dobry pomysł. Łatwo znaleźć niezmienny punkt 🙂
Ja mierzę od czoła, jak większość dziewczyn na LHC, bo to jedyne miejsce od którego moim zdaniem wychodzi dokładnie 🙂 W pasemka kontrolne nie wierzę (jak można znaleźć dokładnie te same włosy co miesiąc…? 😉 ) w czubek głowy też niestety nie, bo wystarczy ją trochę pochylić i już wydaje się, że najwyższy punkt jest w innym miejscu… a tu jednak 1 cm robi różnicę 🙂
U mnie znów grzywka przeszkadza mi i nowe bejbiki, by mierzyc od czoła:))
Ja mam odrost i sprawdzam przy ścianie – zawsze jestem wyprostowana stoję w tym samym miejscu i patrzę w tą sama stronę – ech ta moja skrupulatność. Dla mnie tez jest ważny każdy cm:D
Ja mam wdowi szpic, na jakiś centymetr, to jest dopiero fascynujące przy pomiarach. I mierzę zawsze od niego 🙂
Ja też patrzę się po grzywce. Jak miałam jaśniutki blond było łatwie, bo odrost to odrost…
Dokładnie robię to samo 🙂
Ja zakładam do zdjęcia co miesiąctą samą koszulkę i spawdzam dokąd sięgają włosy.
Mam nadzieję, że komuś pomogłam;)
Dzięki za podlinkowanie Anwen:)
oj mi pomogłaś, i to bardzo, bo nigdy mi nie wychodziło mierzenie włosów 😀 dzięki <
powiem szczerze, że nie wiedziałam o co tyle szumu, że to wydaje się banalnie proste, szczególnie jak farbuję włosy… Dopóki nie przyszedł czas na moją pierwszą akcję i próba zmierzenia długości po miesiącu xD
teraz jak chcę zobaczyć przyrost to przy czesaniu wyjmuję kilka włosów ze szczotki i mierzę na kartce długość odrostu (potem robię średnią, bo jak się okazuje odrost też nie jest jednakowy). Na długości nie mam co mierzyć dopóki nie zetnę łamiących się końców…
Dzięki za ten wpis, czasem największym problemem są szczegóły 🙂
Robię właśnie dokładnie tak jak to opisałaś 🙂 ale bardzo dziękuję za info, dużo przydatnych informacji 🙂
Ja staram się postępować tak, jak Katsumi – zakładając tą samą koszulkę i porównywać ją z wcześniejszym zdjęciem 🙂 A miarka to jedynie w sumie to tak kontrolnie wisi.
Ale tego z drzwiami będzie można spróbować w sumie, będę miała zawsze dwa pomiary, nie jeden 🙂
Biorąc pod uwagę to, ze się obcięłam ten wpis jest bardzo przydatny 😀
Ciekawy post, ja w sumie nigdy nie mierzyłam swoich włosów, obserwuję ' na oko ' ile rosną i to mi wystarczy 😉
u mnie ten sposób Angeli niestety się nie sprawdza mam krótkie włosy i ciężko mi jest samej sobie zaznaczyć na ścianie dokąd je mam …
a tak przykładam miarkę do lini włosów na czole i przez środek głowy ją puszczam do tyłu ,trzymam głowę prosto i przegładzam włosy razem z miarą i dłonią macam dokąd sięgają włosy na miarce przytrzymuje w miejscu końca włosów i sprawdzam wynik zawsze mi to się sprawdza..
To, że włosy nie rosną na całej głowie w jednakowym tempie akurat dla mnie jest zaskoczeniem 🙂
Hej. Wiesz może coś o Garnier Odżywka do włosów zniszczonych `Awokado i masło karité` ? Czy ona została zmieniona? Dziś bezskutecznie poszukiwałam ją na półkach, a w Rossmanie była, ale jakby inna. Czyżby kolejny specyfik został "unowocześniony" ?
Ja zawsze robie zdjęcia i poprostu obswerwuje moje włosy. Czasami też patrze na swoje odrosty 🙂
Ja mierzę "na sznurek" Wybieram pasemko kontrolne (zaraz za grzywką, najdłuższe) chwytam sznurek u nasady i przy końcówce obcinam. Robiłam wczoraj pomiar. 54 cm 🙂 Masz rację, ja też patrzę na to np "czy zakrywają biust" ale jestem ciekawa ile cm przybywa mi na miesiąc. Stąd ten pomiar 🙂 Na grzywkę nie patrzę, bo zapewne jeszcze w tym miesiącu pójdę ją podciąć 😛
może mogłabyś zrobic post o wszystkich maskach Kallosa? byłabym ogromnie wdzięczna.
Kochana Anwen i dziewczyny! Bardzo proszę o pomoc!!!
Od jakiś niecałych dwóch miesięcy,strasznie wypadają mi włosy, wychodzą prawie że garściami.
Przeanalizowałam zmiany w mojej pielęgnacji włosów w tym czasie i prawdopodobnie przyczyną jest to, że przestałam pić pokrzywę i zaczęłam częściej olejować włosy (w tym skalp, oczywiście już tego nie robię, ale włosy dalej lecą. Płakać mi się chce. Moje włosy nigdy nie były tak cienkie i przerzedzone. Jak to zatrzymać, co robić? 🙁
Z góry dziękuję za pomoc.
Hej:)
Ja trochę z innej beczki:)
Słyszałyście może o Emolium, emulsja, do kąpieli (http://www.doz.pl/apteka/p17314-Emolium_emulsja_do_kapieli_400_ml) Zastanawiam się czy ta emulsja nie nadawałaby się do olejowania włosów
Skład: Olej parafinowy 65 g, trójglicerydy kwasu kaprylowego i kaprynowego 7 g, olej macadamia 3 g, masło shea 3 g, olej avocado 2 g, trójglicerydy oleju z kukurydzy 2 g, palmitynian izopropylu 7,7 g.
Szampony Emolium nie zawiaraja SLS ani SLES
Czekam na odpowiedz
Klaudia
Pamietam te slynne 8 cm w miesiac po akcji wcierkowej u Ciebie na blogu co bylo oczywiscie niemozliwe;)
A dla mnie najlepszym wskaźnikiem wzrostu włosów jest odrost. Niestety nie ufam mierzeniu długości pasemka, bo wystarczy, że inaczej zaczeszemy włosy, zrobimy przedziałek o cm dalej i już się pomiar nie zgadza. Podobnie jak ktoś ma wycieniowane włosy. A odrost to odrost. Zawsze dokładnie pokaże wzrost. Oczywistym jest, że nie hoduje odrostu miesiącami, bo wyglądało by to nieestetycznie. Farbuję włosy na ciut ciemniejszy kolor niż mam swoje naturalne więc przez miesiąc czy dwa odrost po odsłonięciu włosów jest widoczny ale nie rażący.
moje włoski 59 cm 😉
Fajne, przydatne ;D
Droga Anwen,
bardzo możliwe, że taki temat był już poruszany ale śledzę bloga dopiero od paru miesięcy tak więc proszę o pomoc. mam zdrowe włosy, grube, oczywiście teraz wypadały mi na wiosnę. stosuję rożne olejki jak kokosowy, oliwę z oliwek czy z pestek winogron, szampon green pharmacy, wcierkę radical na wypadające włosy i maskę Kallos creme al latte. i wszystko byłoby ok (włosy są w coraz lepszej kondycji) gdyby nie upiorne krótkie włoski przy uszach. strasznie odstają. staram się je odgarniać za ucho lecz pod koniec dnia są juz na tyle niesforne, że wyglądam jakby strzelił mnie piorun. mają jakieś 4-5 cm. problem niby błahy ale strasznie mnie to denerwuje. mam tak juz od dawna zanim zaczęłam "anwenową" kurację. jaki może być tego powód? czy to po prostu taka moja "uroda" ?
Z opisu wnioskuję, że to są baby hair. Z których powinnaś być dumna 😉 czyli po prostu nowe włosy. Teraz mają 5 cm, ale za kilka miesięcy będą miały dużo więcej. Nie będą Ci przeszkadzały, a włosy będą gęstsze 🙂
Ja w sumie nie mierze włosów, bo zapuszczam do celu – czyli za łopatki 🙂
Ja też właśnie wybierałam takie pasmo nad nosem 🙂 Ale o tym uśrednianiu i kilkukrotnym powtarzaniu pomiaru z odstepem czasu nie wiedziałam.
Dzięki za ten wpis 😉 właśnie dzisiaj mam zamiar zacząć mierzyć włosy 🙂
Zapuszczam włosy bez mierzenie włosów. Moim celem jest długość włosów za łopatki chodz bedzie ciezko poniewaz mam do ramion i dluga droga przedemna. Nominuje cie do Liebster Blog Award i posze o potwierdzenie ze bierzesz udział i wysłanie postu
Najłatwiej mierzy się na odrostach 🙂 zwłaszcza jak się ma już kilka siwych włosów. Ja osobiście robię w ten sposób – zapamiętuje kiedy farbowałam włosy, po miesiącu szukam siwego odrosta, wyrywam go (to nie boli, serio) i potem biorę centymetr i mam dokładny pomiar 🙂
Pozdrawiam, Kasia
Mój sposób jest niezawodny. Badam odrost. Jest siwy, więc widoczny tak, jak chciałabym, by nie był:). O, widzę, że ktoś przede mną też na to wpadł:).
Ooo tak, może jednak uda mi się przeprowadzić kurację drożdżową pomimo matury. Jak tylko jakoś zmierzę długość swoich włosów przystępuję do akcji 🙂 Tak przy okazji komentarza… czy jeszcze komuś zdrowe odrosty (mam na myśli włosy, które wyrosły już podczas zmiany diety, pielęgnacji) odznaczały się od reszty? czy może to wina pielęgnacji skalpu? jestem raczkującym bobasem w tych sprawach;p