Wczoraj koło północy wróciliśmy z wycieczki do Budapesztu, o której pisałam Wam TUTAJ. Przy okazji może wspomnę, że wszystkie zabrane przeze mnie kosmetyki mi się przydały 😉 I choć wydaje się, że jest ich dużo to jest to takie moje minimum, z którym zresztą pojechałabym pewnie i na dwutygodniowy wyjazd :)) Na szczęście kosmetyczka z Ikei jest na tyle pojemna, że zmieściłabym w niej jeszcze drugie tyle, a jadąc autobusem nie mamy takich ograniczeń jak w samolotach.
Wracając do wyjazdu to od razu uprzedzam zdjęć mam dużo 😀 Nie mogłam się jednak oprzeć by Wam ich nie pokazać i mam nadzieję, że zachęcę Was nimi do odwiedzenia tego pięknego miasta :))
Wycieczka jak zapowiadałam była organizowana przez sklep z piwami regionalnymi, więc tematem przewodnim było oczywiście piwo 😀
Zwiedzanie zaczęliśmy właśnie od niewielkiego browaru pod Budapesztem. Kto chciał mógł posłuchać o tym jak warzy się tam piwo i o jego historii i oczywiście mogliśmy popróbować tutejszych specjałów.
Jak tylko zostawiliśmy swoje rzeczy w hotelu wybraliśmy się na spacer na wzgórze zamkowe:
Skąd rozciągały się przepiękne widoki:
Niestety pogoda mocno się zepsuła, złapał nas ulewny deszcz i burza z piorunami i musieliśmy się skryć:
Gdy trochę się wypogodziło wybraliśmy się nad rzekę:
ale i tak długo nie pospacerowaliśmy, bo burza wróciła i to ze zdwojoną siłą:
Pioruny przecinały niebo raz za razem, a jeden uderzył nawet o jakieś 20 metrów od nas! Huk był niesamowity, sceneria przerażająca, a my kompletnie przemoczeni dotarliśmy jakoś do hotelu.
Drugiego dnia znów zaczęliśmy od zwiedzania browaru, a nawet dwóch 😉 W tym pierwszym było chyba najlepsze piwo spośród wszystkich, które piłam w Budapeszcie. Najbardziej smakowało mi kukurydziane (podawane z cytrynką) i niesamowicie smaczne cydry: jabłkowy i gruszkowy.
W drugim browarze piwo było mocno przeciętne, za to samo miejsce bardzo urokliwe 😉 Tutaj też zjedliśmy obiad, a na deser najsmaczniejsze ciasto z malinami jakie w życiu jadłam. Nie mam pojęcia co to było, masa była aksamitna i puszysta, a ciasto lżejsze nawet od francuskiego, ale nie spocznę dopóki nie znajdę na nie przepisu!
Najedzeni jak bąki wyruszyliśmy na miasto, tym razem zwiedzać jego drugą część – Peszt.
Piechotą (i metrem) dotarliśmy na wyspę Małgorzaty, gdzie trochę odpoczęliśmy:
i spróbowaliśmy lokalnego przysmaku – Langosza:
Jest to taki trochę nasz pączek, tylko większy i podawany na słono. Ja jadłam wersję z czosnkiem, ale można jeszcze spróbować z serem, boczkiem, szynką, sosem śmietanowym, ketchupem i masą innych dodatków. Strasznie tłusty, kaloryczny i sycący, ale przy tym niesamowicie smaczny 😀 Jeśli będziecie kiedyś w Budapeszcie koniecznie spróbujcie :))
Pogoda tego dnia dopisywała, więc znów spacerowaliśmy aż do wieczora:
Szukając bankomatu (i łazienki) trafiliśmy do pewnego klubu, którego nazwy oczywiście nie pamiętam, ale był tam jeden szczegół, który zdecydowanie zasłużył na uwiecznienie na zdjęciu 😀 Musicie przyznać – bardzo pomysłowe rozwiązanie:
Po zmroku w końcu udało nam się dostać na statek i na rejs po Dunaju. To był mój najważniejszy punkt wycieczki, ale ciągle coś nam stawało na drodze. Mieliśmy niezłego farta, bo dostaliśmy się (biegiem) tuż przed odpłynięciem ostatniego kursu tego dnia. Widoki są rzeczywiście niezapomniane, więc jeśli będzie w Budapeszcie koniecznie wybierzcie się na rejs.
Trzeciego dnia z rana wyjechaliśmy z hotelu i z Budapesztu i pojechaliśmy zwiedzać ostatni już browar.
Ten był rzeczywiście wyjątkowy, bo całkowicie rzemieślniczy. Wszystko tu jest robione ręcznie:
właściciel tak się z nami zagadał, że aż wykipiało mu piwo 😀 |
To miejsce podobało się chyba wszystkim najbardziej 🙂 Właściciel browaru na co dzień zajmuje się czymś zupełnie innym, a piwo to jego pasja, którą rzeczywiście widać po tym jak nam o nim opowiadał. Pomagają mu przy tym uzdolnieni plastycznie znajomi, więc zarówno wnętrze:
jak i etykiety:
są przyjemne dla oka :)) Z piw najbardziej smakowało mi to wiśniowe:
Dużym powodzeniem cieszył się też pies właściciela 😀 Niestety nie rozumiał polskiego i nie chciał nam podawać łapy 😉
Wracając do Polski zatrzymaliśmy się na Słowacji na obiad. Ja oczywiście zamówiłam tradycyjny smażony ser, który uwielbiam!
Droga była długa i nieco męcząca, ale wynagradzały nam to piękne widoki:
Do domu dotarliśmy wykończeni, ale przy tym baaaaardzo zadowoleni :))) W mojej walizce znalazło się kilka ‘skarbów’:
oczywiście piwo 😉 |
przepyszne węgierskie serowe batoniki |
i coś do włosów 😉 |
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was tym wpisem 🙂 Od jutra ostro zabieram się do pracy i może do końca tygodnia uda mi się odpisać na te kilkaset maili, które w tym czasie od Was dostałam 😀
A jak Wam minął długi weekend? Słyszałam, że pogoda w Polsce nie dopisała 🙁
Pozdrawiam Was serdecznie,
PS Przesyłam też serdecznie pozdrowienia dla Kasi, mojej czytelniczki, która jak się okazało, również była z nami w Budapeszcie :))
Komentarze
Anwen ! Piękne zdjęcia , a Ty coraz bardziej promieniejesz ! 🙂 pozdrowienia
dziękuję :)) podróże widocznie mi służą 😀
Węgry są cudowne! a Langosze przepyszne, szczególnie ze śmietaną i żółtym serem 🙂 zazdroszczę udanego weekendu, ja niestety swój spędziłam z wizją matury i arkuszami do rozwiązania. 🙂
w takim razie powodzenia na maturze :* będę trzymać kciuki! a odbijesz to sobie później – w końcu przed Tobą najdłuższe wakacje w życiu :))
mnie niestety wycieczka do Budapesztu przepadła, ale zachęciłaś mnie tym wpisem.
(nawiasem pisząc nie jestem smakoszem piwa 😀 )
pozdrawiam 🙂
Paulina Tithiel
ja też smakoszem nie jestem 😉 pod koniec wycieczki marzyłam już tylko o herbacie! 😀
pięknie tam.. 🙂
fajne zdjęcia, zachęciłaś 😀 mam ochotę spróbować te batoniki 😀
cieszę się :))) a batoniki są tak pyszne, że teraz będę żałować, że nie ma ich w Polsce 😉
Oj znam, chlopak wspollokatorki je przywozi…takie mini serniczki w czekoladzie…moge zjesc 5 pod rzad, az wstyd sie chwalic 😛
ale i u nas kiedyś były – batoniki Danio, pamiętam jak się tym zajadałam w dzieciństwie 🙂
w Rosji też są! Uwielbiam je i też jestem w stanie pochłonąć kilka pod rząd. Te rosyjskie nazywają się "syrki", pycha 🙂
Nie zanudziłaś, ja bym mogła jeszcze więcej zdjęć obejrzeć 🙂 Uwielbiam te fotorelacje 🙂
miałam niezły dylemat które wybrać :)) a i tak wyszło tego strasznie dużo 😉
Raz w życiu byłam w Budapeszcie i niestety, wspomnienia są nienajlepsze- trafiliśmy z rodziną do restauracji, gdzie w obcojęzycznym menu były też "obce" ceny, a później okradziono nam samochód. Ale widzę, że trzeba dać miastu szansę 🙂 Co do piw, to w lipcu po raz 4 zamierzamy pojechać z narzeczonym do Pragi, bo tam można zaszaleć w tym temacie, ale powoli przyzwyczajam go również do win, więc Węgry będą kolejnym punktem.
A te twarogowe batoniki bardzo łatwo się robią (podaję tu przepis na rosyjską wersję), z mojego doświadczenia są one dostępne w Rosji, Ukrainie, Białorusi i na Litwie. Oto przepis: Twaróg (najlepiej taki jakby suchy)-400g, masło- 25g, śmietanka (30%)-25ml, cukier-puder-100150g, czekolada (ja lubię gorzką)-100g. Mieszamy twaróg, śmietankę, cukier-puder i miękkie masło (ta masa nie może być płynna), potem lepimy z tej masy batoniki, które wędrują do zamrażalnika na 10-15 minut. W tym czasie trzeba roztopić czekoladę w głębokiej misce (można w mikrofali, ale ja wolę normalnie w garnku). Wyjmujemy nasze "syrki" i maczamy w czekoladzie (ja używam do tego 2 widelców, bo wtedy łatwiej mi się je wyciąga), odkładamy na pergamin i wysyłamy z powrotem do zamrażalnika. I tyle 🙂 Można robić je również na herbatnikach, bądź dodawać dżemowoce do środka- wszystko zależy od fantazji 🙂
Przecudne zdjęcia 🙂
Chciałabym kiedyś pojechać na taką wycieczkę z moim mężczyzną, oboje uwielbiamy urokliwe miejsca, a on również uwielbia próbować różnych piw.
Pozdrawiam!
Cata.
PS: Mam nadzieję, że wrzucisz przepis na ciasto z malinami jak znajdziesz, sama chętnie bym spróbowała 🙂
ten sklep organizuje je regularnie 🙂 pod koniec maja znów jadą do Budapesztu, a w lipcu do Wiednia (może uda nam się pojechać :)) ). Jeśli nie masz daleko do Krakowa to polecam, byli z nami ludzie z Warszawy, a nawet z Gdańska! 😀
Piękne zdjęcia i przede wszystkim umieszczone na nich miejsca, zazdroszczę takiego wyjazdu – mój Narzeczony niestety nie przepada za podróżami, choć pewnie na wycieczkę po browarach dałby się namówić 😉
o tak, to była idealna wycieczka dla facetów 😉
Piękny KRAN! 😀
hehheheheh w domu bym chyba takiego nie miała, ale w tym 'wypasionym' klubie wyglądał świetnie, mocno kontrastował z resztą wyposażenia
Zdjęcia są przepiękne aż ma się ochotę tam pojechać. A ten piesek ze zdjęcia bardzo przypomina mojego jaki mam w domu;) Mój weekend majowy to pisane pracy mgr;/ ale jeden dzień był z grillem na plaży i słoneczkiem;)
Pozdrawiam
oohh to zazdroszczę pieska :)) ja się w nim 'zakochałam' 😉 i jak pięknie nam pozował do zdjęć 😀 niczym rasowa modelka
pięknie miasto 🙂 jeszcze nie byłam, ale na pewno się kiedyś wybiorę 🙂
koniecznie :))
piękne widoki 😉 moje serce skradł ten uroczy piesek 🙂
on skradł serca całej wycieczce 😀
Anwen! nie wiedziałam,że jesteś koneserką piwa 😉 Fajnie wiedzieć, że nie tylko ja poza włosami interesuję się niszowymi browarami 😉 A wycieczki bardzo zazdroszczę!
ja nie, ale mój Krzysiek zdecydowanie jest :)) muszę jednak przyznać, że odkąd piję takie niszowe piwa nie jestem w stanie nawet tknąć tych koncernowych 😉
No to tym bardziej mamy podobnie – mnie też mój chłop przekonał do tego 😉 Straszny z niego fanatyk! Nawet sami zaczęliśmy warzyć własne piwo 😀 Niestety w mojej okolicy nie mamy takiego fajnego sklepu i wyboru jak Ty w Krakowie 🙁
Widoki przepiękne, jak zielono 🙂
Piękne widoki 😉
Jejku, po prostu przepięknie! Ja niestety Budapeszt widziałam tylko nocą przejazdem (choć już wtedy zrobił na mnie duże wrażenie). Gratuluję i po cichu zazdroszczę wspaniałego wyjazdu 🙂
świetne zdjęcia. jeśli będę wybierała się w podruż po Budapeszcie napewno wrócę do Twojego tekstu. pozdrawiam
Śliczne zdjęcia!!
Byłam kilkakrotnie w Budapeszcie i bardzo podobało mi się Wzgórze Zamkowe i deptak nad Dunajem 🙂
Gorąco polecam to miasto, bo bilet nie kosztuje dużo, a i nocleg w centrum też można tani znaleźć 🙂
Piękne zdjęcia i okolice;) Wycieczka zapewne zostanie na długo w pamięci;)
Anwen a możesz powiedzieć jak się nazywa ten sklep, który organizuje te wycieczki? albo stronę dać jak mają;)
jest podlinkowana w tekście 🙂
Dzięki musiałam przeoczyć;)
ale fajnie, własnie dwa tygodnie temu też z stamtąd wróciłam 😀
Ale boskie widoki! Już te wszystkie architektury niech się schowają jak zobaczyłam tą łąkę 😉
choć most wygląda jak z bajki.
Przepiękne widoki:) Szczególnie wieczorne pejzaże:)
Prześliczne zdjęcia i magiczne, wręcz hipnotyzujące widoki.
Tez uwielbiam smażony ser! I.. ależ bym zjadła tego pączka!
A u mnie w mieście pogoda w kratkę, chociaż i tak nie mma okazji jej doświadczyć- siedzę nad książkami do matury 😀
Pięknie wyglądasz! Zdjęcia zapierają dech w piersi – co za widoki! A do piwka to aż mi się oczy zaśmiały 😉
Super wycieczka :-)! Jak się zwiedzało z lekkim szumem w głowie :-D? Nie jestem wielką fanką piwa, ale z chęcią bym spróbowała innych smaków niż te, które kupuje się na co dzień. Marzy mi się coś podobnego ale związanego z winem. Zwiedzanie różnych winnic, degustacja różnych win… Ach :-P.
P.S – Spędzałam Sylwestra w Budapeszcie, niestety niska temperatura trochę przeszkadzała a na Twoich zdjęciach jest tak pięknie (mimo burzy :->)).
osobiście też bym wolała zwiedzać winnice 😉 ale niestety takich wyjazdów ten sklep nie organizuje 🙁 może innym razem :))
Eh, wspominam swoją wycieczkę do Budapesztu z łezką w oku bo był to mój pierwszy wyjazd za granicę i byłam mocno przejęta 😛 Piękne widoki, nawiozłam do domu prawie pół kilograma różnego rodzaju sproszkowanej papryki a smak gulaszu pamiętam do dziś 🙂
Powtórzę się, ale zdjęcia są naprawdę świetne. Bardzo ciekawe spojrzenie na Budapeszt. Wyjazd był rzeczywiście udany, wiem z autopsji 😉 A spotkanie Anwen na żywo (i obejrzenie jej włosów w pełnej okazałości) dodatkowo podniosło atrakcyjność wyjazdu 😉 Pozdrawiam
Super 🙂 Fajnie że sobie odpoczęłaś i dobrze spędziłaś czas 🙂 A zdjęcia profesjonalne !
Baszta – na górze Zamkowej 😀 Miejsce moich zaręczyn! 😀
A i dzieki za nazwę "Langosze" szukałam już od dawna!
Nalgnosy to nie jest tamtejszy przysmak, chyba;p! Jadłam go jako kajtek(miałam może 7-8 lat) na słowackim basenie (miejskie kupalisko:D) z majonezem i keczupem, smak pamiętam do dziś, wyglądały jak wielkie naleśniki tylko że grube i sztywne i pyszne! Moja majówka upłynęła na pisaniu pracy magisterskiej;/
pozdrawiam
Marta z Łodzi
Zazdroszczę, Budapeszt jest magiczny, absolutnie zakochałam się w klimacie miasta :). Pamiętam stamtąd sporo śmiesznych sytuacji, np. że rano (przynajmniej na przedmieściach) przed śniadaniem wszyscy chodzą z wielkimi chlebami owiniętymi w gazetę, ogromny billboard "KUPA" (puchar) tuż obok obok "CIPŐ" (sklep z butami) oraz to, że Węgrów bardzo bawiło, jak się dowiadywali, że mam na imię "Paulinka" :D.
Ze słodyczy najmilej wspominam dziwną dużą tubkę z czekoladą i orzechami sprzedawaną na deptaku w centrum, właśnie z takiego przepysznego aksamitno-chrupiącego ciasta… I te batoniki :D.
Ale się rozmarzyłam, a matura tuż, tuż i straszy.
PS Czytam Twojego bloga od roku i chyba będę musiała wysłać Ci kwiaty za to, co się stało od tego czasu z moimi włosami :))
Paulina
zazdroszczę ! Budapeszt jest piękny 🙂
Piękne zdjęcia – zwłaszcza nocą 🙂
Budapeszt jest piękny!
Nie spodziewałam się, że Budapeszt jest taki piękny:)
Muszę się tam wybrać:)
Super zdjęcia, i ten browar, zazdroszczę 😉
Ja bym pewnie przywiozła reklamówkę kosmetyków 😛 szczególnie, że na Węgrzech podobno są dm-y.
Jak lubisz smażony ser to spróbuj też smażonych, panierowanych camembertów. Są też mniej tłuste i mniej po nich jest ciężko.
piekne te nocne widoki 😉
Byłam w Budapeczcie ja pare godzin i noc, jak jechałam do Bułgarii. Nie miałam okazji wiele pozwiedzać bo nie mieliśmy zbyt dużo czasu ale zapamiętałam, że miasto faktycznie było piękne 🙂
odnośnie smażonego sera – również uwielbiam! 🙂
Żółte pole mnie zachwyciło! Pewnie Budapeszt jak Praga – miasto którego nie za sie zwiedzic w tak krotkim czasie i az zal wyjezdzać
Zdjęcia cudowne, jak zawsze, a widoków tylko pozazdrościć! Ciekawe jak smakują te batoniki, z chęcią bym Ci je ukradła ;D W Polsce w sumie cały czas ponuro i zimno, wczoraj się trochę przejaśniło, a dzisiaj słoneczko mocno świeci. Pozdrawiam :]
Budapeszt pamiętam właśnie przez pryzmat ulew i paskudnej pogody… Wody było tyle, że na jednym skrzyżowaniu odpłynęły mi baleriny:/ Ale mam nadzieję, że wrócę tam jeszcze kiedyś w korzystniejszych okolicznościach przyrody:)
Anwen, koniecznie podziel się przepisem na to ciasto, jak go znajdziesz 🙂
Taka wycieczka to też coś dla nas, bo piwo jest naszym ulubionym trunkiem.
Piękne zdjęcia zrobiłaś.
tyle piwa i tak kuszące, że pomimo, iż sama nie przepadam na takie bym się skusiła:D
Zazdroszczę.
Takie widoki *O*
Takie niebo!
Piękne zdjęcia! Na Węgrzech nigdy jeszcze nie byłam, ale szczerze mnie zachęciłaś do odwiedzenia owego kraju. A piwa regionalne musiały smakować przepysznie! W każdym razie, najbardziej urzekły mnie nocne widoki Budapesztu. Pamiętam, jak podczas mojej podróży do Beneluxu, późnym wieczorem wyszłam na puste ulice Brugii… Magia. Takie zabytkowe miasta są najpiękniejsze nocą.
Zawsze lubiłam "Tygodnie w zdjęciach" lecz ten jest najlepszy 🙂
Anwen, teraz mam do Ciebie parę pytań.
Chciałabym zrobić sobie płukankę z l-cysteiną, lecz zamiast aloesu zatężonego 10x, kupiłam aloes zatężony 200x. I nie wiem, co teraz mam zrobić – rozpuścić aloes w wodzie (jeśli tak, to jakich proporcji mam użyć?), czy użyć czegoś innego (jeśli tak to czego?)?
Z góry dziękuję za odpowiedź i serdecznie pozdrawiam! 🙂
Jechaliście w ciemno czy była to wycieczka zorganizowana? Mnie się też marzy Budapeszt i Wiedeń, ale nie mam kompanów do takiej wyprawy a mąż się nie kwapi:(
piękne widoki zazdroszczę 🙂
Pozdrawiam:)
''Kto chciał mógł posłuchać o tym jak waży się tam piwo''
Stawiajac je na wadze, jak mniemam. Proces warzenia jest nieco bardziej interesujacy.
Bardzo ladne zdjecia; widac, ze nie marnowaliscie czasu 🙂
no tak 😉 opowiadali nam o warzeniu, a nie ważeniu piwa 😛 już poprawiłam :))
Anwen, a mnie bardzo ciekawi, co zabrałabyś na dwutygodniowy wyjazd pod namioty nad polskie morze, gdzie najprawdopodobniej przez 3/4 czasu będzie padać a przez resztę włosy będą narażone na słoną wodę i słońce… Interesuje mnie, ponieważ w tym roku czeka mnie taki wyjazd, nie pierwszy w życiu i zawsze po tych dwóch tygodniach moje włosy były w tragicznym stanie… Pozwoliłabyś sobie na codzienne suszenie włosów suszarką? Pozdrawiam, M.
na pewno mgiełkę z filtrami UV: https://www.anwen.pl/2012/06/ochrona-uv-wosy-wg-anwen.html i oleje, do tego jakąś fajną maskę (taką jaka sprawdza się u Ciebie najlepiej) i delikatny szampon. A co do suszenia to obecnie robię to prawie codziennie, ale moim włosom to akurat nie szkodzi.
dzięki za odpowiedź, o mgiełce z filtrami nie pomyślałam! 🙂 za to nie wyobrażam sobie olejowania czy nakładania maski na obozowisku… może wymyślę coś sprytnego, to na pewno się podzielę. pozdrawiam! 🙂
Zdjęcia i miasto czarujace! Ale wkradł ci sie tu mały błąd, piwo sie warzy, a nie waży 🙂
już poprawiłam 🙂
Przepiękne zdjęcia 🙂 Widać, że wycieczka była bardzo udana.
Marzę o tym, by wybrać się kiedyś do Budapesztu – może się uda, choć trochę się obawiam, bo podobno Węgrzy słabo mówią po angielsku, a ja węgierskiego się za sto lat nie nauczę 😛
ja porozumiewałam się ze wszystkimi po angielsku i nie było większych problemów,żeby się dogadać. Młodzi Węgrzy znają angielski całkiem nieźle :))
Ciekawi mnie czym jest ten drugi produkt do włosów 🙂
a wiesz, że na razie sama nie wiem 😀 albo wcierka albo płukanka… czy też odżywka w płynie. Ma wodnistą konsystencję i sporo roślinnych ekstraktów. Niestety opis tylko po węgiersku ale spróbuję go rozszyfrować ze słownikiem 😉
A ja mam pytanie gdzie kupiłaś tą chabrową bluzeczkę z drugiego zdjęcia?:)
kupiłam ją w zeszłym roku w New Yorker, ale bardzo możliwe, ze jeszcze są bo zauważyłam, że oni powtarzają wzory 🙂
Ja byłam w Budapeszcie prawie dwa lata temu i bardzo miło to wspominam 🙂 Naprawdę piękne miasto. Też mieliśmy rejs wieczorem po Dunaju, widoki były po prostu niezapomniane <3
Nie wyglądasz na swój wiek, ale duuuużo młodziej 🙂 Za to głos jak dojrzała kobieta. Piękne zdjęcia.
taki głos mam już co najmniej od czasów LO 😉 zawsze mylili mnie z moją mamą przez telefon 😀
Piękne zdjęcia 🙂 Zazdroszczę wypadu!!! Pokażesz kosmetyczkę? W mojej nigdy nie mieszczą się wszystkie kosmetyki, które chciałabym zabrać na wyjazdy 😉
jest w podlinkowany w tekście wpis, w którym ją pokazałam 🙂
piękne zdjęcia! trochę Ci pozazdrościłam, muszę w końcu zmobilizować siebie i moją drugą połowę do takiej wycieczki 🙂
widziałam u Ciebie, ze też się nie nudziłaś :)) następnym razem wybierzcie się do Budapesztu albo jeszcze lepiej do Pragi 😀
cudowna fotorelacja 🙂 bardzo Ci dziękuję, że zabrałaś mnie choć na tą chwilkę za granicę – praktycznie nigdy nigdzie nie byłam, a tło zdjęć z Tobą jest jak z pocztówek – coś pięknego 🙂
wszystko przed Tobą! :)) ja do niedawna też za granicą nie bywałam wcale 😉
wycieczka widzę, że udana:) Ja byłam w Wiedniu pogoda była podobna:)
Wiedeń jest następny w kolejce do odwiedzenia 😉 mam nadzieję, ze uda nam się pojechać jeszcze w tym roku :))
Byłam kiedyś w Budapeszcie na wycieczce. Niestety dopiero wchodziły aparaty cyfrowe, więc zdjęć za dużo nie mam. Za to Twoje są niesamowite. Chociaż mi osobiście najbardziej podobała się nie sama stolica, co niedaleko położone miasteczko Szentendre. Urokliwe:)
Świetne relacja, nocą mieliście piękne widoki 🙂 Pogoda w sumie była średnia,ale dobrze,że nie było upałów – lepiej się spacerowało 🙂
Nieprawda 😛 Tzn. u mnie na pomorzu pogoda ciągle piękna, aż się zjarałam na skwarkę przy filtrze 50!
Zachęciłaś mnie do odwiedzenia Budapesztu. Piękne zdjęcia i ciekawa relacja.
Świetne zdjęcia, widać, że dobrze się bawiłaś 🙂 Ja jestem smakoszem piwa, na pewno by mi przypadła do gustu taka wycieczka 😉
Bardzo Cię lubię i cenię, ale muszę to napisać… jesteś ZBYT blada na czarny kolor włosów… wyglądasz przez to niekorzystnie. Jak śmierć 😉
To twoje zdanie. Nie wszyscy lubią mieć cerę przypieczoną słońcem tylko dlatego, że sugeruje im się, iż wyglądają jak śmierć. Najważniejsze jest to, żeby podobać się sobie, bo nigdy nie można dogodzić każdemu.
Anwen, świetne fotografie, ta z kipiącym piwem jest mistrzowska 🙂 a i Ty świetnie wyglądasz 🙂 w sierpniu planuję z chłopakiem podobną podróż przez Słowację na Węgry, tylko my raczej szlakiem winnic, bo, tak jak Ty, nie jesteśny piwoszami. Budapeszt jest piękny, już byłam, ale z przyjemnością wrócę, a langosze będą mi się śniły po nocach do wyjazdu 🙂 Dawaj znać, jak się kosmetyki sprawdzają, żeby wiedzieć, w co się zapoatrzeć – lub co omijać 🙂
postaram się je opisać jak najszybciej w takim razie :)) szczególnie to węgierskie tajemnicze coś 😀
Witaj. Mam pytanie odnośnie włosów.Posiadam włosy mocno kręcone, zawsze po myciu używam odzywki i niezależnie czy jest ona bez spłukiwania czy do spłukania zawsze zostaje ona na moich włosach. Dzieje się tak od wielu lat, bez odzywki na włosach nie wyjdę z domu! Zastanawiam sie jednak czy to nie wpływa złe na włosy. I tez takie pytanie kieruje do ciebie, co o tym sądzisz? Włosy nie wyglądają źle, nie sa obciążone, mają ładny skręt. Czasem sa suche i maja połamane lub rozdwojone końcówki. Ostatnio zaczęłam je olejować :)Jak potrzebujesz wiecej informacji to napisz, odezwę sie na twojego maila.
Natalia
Natalia jeśli Tobie to służy to tak rób 🙂 włosom to na pewno nie szkodzi
Jakim aparatem robisz tak piekne zdjecia? *.*
dziękuję :* a zdjęcie robię canonem 500d z obiektywem 50mm 🙂
Anwen, a zdjęcia nocne też tym obiektywem byłe robione? Stosowałaś statyw? Czy obiektyw to canon 50mm F1,8? Prooooszę o odpowiedź. Stoję przed zakupem tego obiektywu 🙂
Pozdrawiam
tak, miałam ze sobą tylko ten obiektyw – Canon 500mm F1.8 🙂 a statywu nie brałam wcale – Budapeszt jest tak rzęsiście oświetlony, że dałam radę i bez niego :)) co do obiektywu to mogę Ci go całym sercem polecić – jest świetny! i Alina też nim robi zdjęcia 😉
Mam mnóstwo fantastycznych wspomnień z Budapesztu i liczę na to, że kiedyś uda mi się tam wrócić 😀 Świetnie, że wyjazd się udał mimo nie zawsze sprzyjającej pogody 😉
Przepiękne, urokliwe zdjęcia;) Takiego niby pączka to bym teraz zjadła;D Ślicznie wyglądasz Anwen;)
dziękuję :))
Ranyyy, smażony ser 🙂 Tak dawno temu byłam na Słowacji, że już zdążyłam o nim zapomnieć! A przecież kiedyś pierwszym co robiliśmy z bratem po przekroczeniu granicy było zamówienie zestawu ser+kofola 🙂
nigdy nie piłam tej kofoli- dobre? 🙂
paskudne 🙂
moi rodzice wybierają się w tamte strony na wakacje 😉 po Twoich zdjęciach już im zazdroszczę!
Aniu pisałam do ciebie maila i teraz już nie wiem czy nie doszła czy w ogóle jej jeszcze nie odczytałaś czy może śniło mi się że wysłałam :)Otóż mam pytanie czy jeśli nałożę maske Lorys z masłem shea dwa razy w tygodniu (wiem że jest tam pq 7) to w przypadku mycia raz na tydzień Barwą,zdąrzy mi się coś nadbudować? Dodam że używam silikonów również na końcówki (codziennie). Gubię się w tym wszystkim 🙂
Jeśli uda ci się znaleść przepis na ciasto malinowe KONIECZNIE wstaw u siebie na bloga 🙂 Co do langoszy to pyszna sprawa 🙂 Robiłam z moim chłopakiem i po jednym nie mogłam się ruszać 🙂
Byłam niedawno w Budapeszcie – bardzo ciekawe miasto, trochę nieuporządkowane, tajemnicze, trochę niezrozumiałe – np. plastikowe okna na zamku.
Ale bardzo ciekawe. Polecam, świetnie było oglądając twoje zdjęcia odświeżyć pamięć 🙂
Anwen, a ile mniej więcej Cię wyszedł taki wyjazd? Chodzi mi głównie o spanie, autokar, wycieczki i jedzenie 🙂
Ja bym była bardzo chętna z moim facetem ale nie wiem czy aktualnie nas na to stać 😉
W Budapszecie byliśmy latem. Mieliśmy dużo mniej czasu na zwiedzanie, ale wycieczkę wpsominamy bardzo miło :). Mi jednak Węgry dużo bardziej kojarzą się z winem niż z piwem 🙂
Co do długiego weekendu 2013 – kilka dni z ukochanym w Krakowie połączone z pisaniem pracy mgr i coraz bardziej intensywnymi przygotowaniami do ślubu. 😉
Ja też byłam w Budapeszcie na majówce, ale od poniedziałku do czwartku :), pogoda bardzo słoneczna, chociaż w czwartek faktycznie zaczęła się psuć. Przepiękne miasto, a szczególnie zachwyciła mnie architektura, wszędzie bogato zdobione kamienice, niesamowicie oświetlony w nocy parlament, baszta rybacka i wzgórze zamkowe… oraz niesamowite zoo – szczególnie bardzo polecam! Wszystko to zostanie głęboko w moim sercu :). I w Budapeszcie powiedziałam "tak" mojemu TŻ, więc na pewno razem zapamiętamy ten wyjazd :). Pozdrawiam gorąco 🙂 Kasia.
P.S. Też jediśmy langosze, ale nie podołaliśmy :P, kurtosz kolacz i te batoniki twarożkowe, mamy kilka paczek w naszej lodówce 🙂
Też byłam na majówce w Budapeszcie! Od wtorku do niedzieli;)
Przepiękne miasto i już wiem, że na pewno tam wrócę, bo zostało jeszcze wile miejsc, których nie miałam okazji zobaczyć.
No i na Węgrzech mają DMy, wiec oczywiście odwiedziłam jeden z nich i się obkupiłam w kosmetyki Balei i Alvedre, Lusha też odwiedziłam, bo zazwyczaj nie mam okazji;)
Cudna wycieczka:)
Uwielbiam takie batoniki!
Byłam w tamtym roku w Budapeszcie – cudowne miasto 😉
Super ta wycieczka, a Budapeszt jest naprawdę piękny 🙂 Na Pomorzu było ciągle słońce, więc nie miałam powodów do narzekania 🙂
Zachęciłaś mnie 🙂 Wybieramy się z mężem pod koniec maja do Budapesztu właśnie z tym sklepem, pozdrawiam :))