Nie wiem czy widziałyście jeden z ostatnich filmików Nissiax83 o podobnej tematyce? 🙂 Jeśli nie to bardzo go Wam polecam. Szczerze mówiąc odkąd go obejrzałam chodził mi po głowie taki wpis i dziś w końcu miałam czas by go na spokojnie napisać…
Dlaczego nie jestem zwolenniczką wyłącznie naturalnej pielęgnacji włosów?
Zdarza się, że zarzucacie mi, że nie stosuję pielęgnacji naturalnej… że nie stronię od silikonów, mocnych detergentów, parafiny czy innych „okropnych” składników… ale prawda jest taka, że ja wcale nie jestem zwolenniczką takiej, modnej ostatnio eko-pielęgnacji… dlaczego? Bo na pewno nie każdemu będzie ona służyła. Uważam, że we wszystkim (nie tylko pielęgnacji włosów) trzeba znaleźć równowagę i rozsądek. Oczywiście są dziewczyny, które nie lubią się np. z silikonami i nawet bez nich ich włosy są w doskonałej kondycji. Moje niestety bez silikonów szybko się niszczą i rozdwajają. Żaden olej nie zabezpieczał mi ich tak skutecznie jak silikonowe serum, więc zupełnie nie widzę powodu by z nich całkowicie rezygnować. SLES mimo, że ostatnimi czasy jest krytykowany podobnie jak dawniej SLS przydaje mi się do oczyszczania włosów raz na jakiś czas… I mogłabym tak pisać dalej o innych składowych demonach tylko po co? 🙂 Eko-maniaczek i tak nie przekonam, a reszty pewnie wcale nie muszę.
Eko pielęgnacja – chwyt marketingowy?
Niestety, ale smutna prawda wygląda właśnie tak – wiele firm zorientowało się, że obecnie modne jest stosowanie naturalnych kosmetyków, które w dodatku są droższe od tych zwykłych i bardzo często nadużywa tego określenia na swoich produktach. Możemy odkryć specyfiki, w których naturalne składniki stanowią zaledwie kilka procent całego składu, a mimo to na etykiecie znajdziemy określenia typu „Eko”, “Nature”, „BIO” czy „Organic”. Zarówno w Polsce jak i w całej Unii Europejskiej nie doczekaliśmy się jeszcze żadnych prawnych regulacji dotyczących produktów ekologicznych. Czym zatem się sugerować jeśli chcemy kupić prawdziwie ekologiczny kosmetyk? Przede wszystkim certyfikatem – jest ich co najmniej kilka. Te najbardziej znane to: ECOCERT i BDIH. Wtedy mamy pewność, że płacimy za jakość i prawdziwie naturalny skład, a nie jedynie chwyt marketingowy :/
Co z testowaniem na zwierzętach?
Pomimo, że nie jestem wegetarianką i jem mięso (chociaż w bardzo ograniczonej ilości) to od jakiegoś czasu próbuję wyeliminować wszystkie produkty, które są testowane na zwierzętach. Sprawa wcale nie jest tak łatwa jak mogłoby się wydawać – mamy co prawda w Europie zakaz testowania gotowych produktów, ale niestety nie składników, z których one powstają, a często są sprowadzane np. z Chin. Możemy już na szczęście bardzo łatwo znaleźć listy producentów (takie jak TU) i sprawdzić, który z nich testuje, ale co jeśli okaże się, że jeden z naszych kosmetycznych KWC jest testowany? Nie tak łatwo nam jest z niego zrezygnować… Ja nie będę Was do tego na siłę namawiała, jeżeli uważacie, że nie jest to dla Was ważne to tylko i wyłącznie Wasza sprawa i Wasz wybór. Dla mnie testowanie jest czymś zupełnie innym i zdecydowanie gorszym niż samo jedzenie mięsa…
Podsumowując jak zawsze moim zdaniem trzeba znaleźć złoty środek i w żadną stronę nie przesadzać. Ani taka 100% naturalna pielęgnacja, ani ta oparta jedynie o silikony i inne sztuczne składniki nie będzie dla każdego idealna. Najważniejsze to robić wszystko z głową i nie dać się omamić działaniami marketingowymi 🙂
A jakie Wy macie zdanie na ten temat? 🙂
Pozdrawiam Was serdecznie,
PS O kontrowersyjnych składnikach kosmetycznych już na blogu kiedyś wspominałam… Najpierw o silikonach, detergentach i konserwantach, a potem drugi raz o parafinie…
PPS Chciałabym Wam jeszcze zaprezentować efekt laminowania żelatyną na naturalnie mocno kręconych włosach. Moja koleżanka z pracy – Kasia zgodziła się Wam pokazać :)) Zobaczcie co napisała mi o tym zabiegu: “Żelatyna jest super, tak jak mówiłaś, włosy nigdy nie były tak miękkie i gładkie w dotyku. Poza tym skręt jest większy i nie puszą się. Aż się boję je umyć dzisiaj 😉 W załączniku fotki zrobione przez mojego 5-letniego fotografa.”
Komentarze
Uf. Głos rozsądku. A o ekologicznym karmieniu piersią słyszałaś? ;D
Ekologiczne karmienie piersią…???
No narrreszcie ktoś zauważył. 😀
To jest zwykłe karmienie piersią tylko można się zawsze wylansować, że jest się tak bardzo EKO.
haha 😀
ja mam taki sam stosunek do silikonów jak Ty. Trzeba mieć umiar we wszystkim i trzeba tak dbać o włosy, aby były one zdrowe! 🙂
Polecam obejrzenie tego filmu: http://youtu.be/pfq000AF1i8
Warto stosować naturalną pielęgnację, ale przed zakupem eko produktu, upewnić się, czy naprawdę on taki jest. Naturalna pielęgnacja jest nawet tańsza. Jednak społeczeństwo nabiera się na reklamy, lubi faszerować się chemią i dzięki temu jeszcze bardziej napędzać stosowanie toksycznych substancji w produktach codziennej pielęgnacji oraz okrutne testowanie na zwierzętach.
Doladnie. W niektorych naturalnych produktach sa tez silikony parafina ale nie ma chemii ktora np. mi podraznia skalp :/, za to ma np. organiczne ekstrakty, oleje tloczonena zimno… co kto lubi.
parafina w naturalnych produktach? no gratuluję umiejętności czytania składów O_o
Zgadzam się z Tobą, czasem irytujące jest to, jak wiele dziewczyn chce prowadzić eko-życie i eko-pielęgnację, i rzucają się na wszystko co ma ECO na etykiecie, a potem okazuje się, że to wszystko ma tylko taką nazwę.
Ja tez zauwazylam, ze pielegnacja bezsilikonowa mi nie sluzy . Masek uzywam bez silikonow, szamponow tez, ale za to odzywke do splukiwania i w sprayu juz tak. Wole uzywac lekkich silikonow niz potem miec wlosy do polowy rozdwojone..
Mnie na moim starym usuniętym blogu pewna wizażanka zjechała za pielęgnację z silikonami i SLS. Nie rozumiała, że mnie nie służy takie podejście i lubię się z silikonami. No ale ona Curlitanka wie lepiej co lubią kręcone włosy.
Co do laminowania – jak już pisałam tutaj i na innych blogach – na moich włosach to była totalna porażka – puch, brak skrętu, masakra z rozczesywaniem, zero zwiększonego blasku. Never Again.
a jaki masz typ włosów? (próbuje jakoś to sklasyfikować – kiedy laminowanie służy a kiedy nie)
Ktoś na wizażu stwierdził, że wysoką porowatość ponieważ olej kokosowy z włosów robił mi miotłę. Ogółem włosy są zdrowe i błyszczące ale łatwo o szopę, puch i odkształcenie skrętu. Jak je zrobię na żel lniany mam ładne loczki.. jak u pudla:P.
czyli teoria o wpływie porowatości na laminowanie w tym momencie odpada 😉
Robię identycznie:) Odżywka do spłukiwania bez sylikonów, a odżywka w sprayu na końcówki z silikonami, inaczej bym miała rozdwojone.
edyta
też mam wysoką porowatość i mi laminowanie nie pasuje. Włosy spuszone, sztywne i takie nijakie.
Kosmetyki z silikonami nie służą mi, przyczyniają się do nadmiernego puchu moich fal, ale wracam do nich będąc na wczasach i czasem stosuję na końcówki jednak nie są w mojej stałej pielegnacji, nie popadam w przesadę 😛
Chciałabym zastąpić moje ulubione kosmetyki testowane na zwierzętach ale tak trudno znależć odpowiedniki… Mam ulubiony filtr Althelios z La Roche Posay i nie znalazłam do tej pory lepszego, ale będę szukała 🙂
Trafne uwagi. Ja staram się dostarczać moim włosom wartościowych składników, ale nie rezygnuję caałkowicie z silikonów i SLS-u.
Dla mnie najbardziej bolesną kwestią w tej sprawie jest właśnie testowanie na zwierzętach. Mam nadzieję, że pod wpływem opinii publicznej prawo we wszystkich krajach będzie szło w kierunku całkowitego wyeliminowania testów.
Nie będzie, dopóki większość społeczeństwa będzie na to obojętna. A tak niestety jest.
Niestety!! :((
Stosowałam pielęgnację silikonową i podobnie jak Ty – zauważyłam rozdwojone końcówki i ogólnie pogorszenie się stanu włosów :/ Więc nie można ślepo podążać za "modą".
Testowanie kosmetyków na zwierzętach? Okrucieństwo. Ale nawet jak kilka osób przestanie kupować te rzeczy to i tak produkcja nie ustanie, bo reszta osób jest nieświadoma. Ale jak kosmetyki służą? 🙁
Efekt żelatynowy na kręconych włosach cudny! Masz zasyp pytań pod Twoim poście o żelatynie, więc zapytam tu, bo to dla mnie istotna informacja aktualnie. Chciałabym pofarbować włosy i zrobić żelatynowy zabieg. Czy użycie żelatyny nie utrudni wniknięciu farby we włosy? 🙂
Miss Fashionistka pisała, że farbowała włosy po laminowaniu i kolor wyszedł jak zawsze 🙂
Dziękuję :))
Dobrze, że o tym napisałaś, bo wydaje mi się, że wiele dziewczyn z blogosfery popada w jakąś paranoję na tym punkcie. Moje zdanie jest takie, że nie zrezygnuję z produktu, który mi służy tylko ze względu na to, że ma "zły" składnik. Każdy kosmetyk przechodzi liczne testy i badania, i skoro został dopuszczony do sprzedaży to znaczy, że nie zagraża naszemu zdrowiu.
Ja mam podobne zdanie jak Agnieszka z YT. Nie używając i nie kupując kosmetyków testowanych na zwierzętach tak czy siak nie pomożemy zwierzętom. Już lepiej wspierać je bezpośrednio – zaadoptować zwierzaka ze schroniska (moja psinka jest ze schroniska! ^^), przystąpić do wolontariatu, gdzie pomaga się zwierzaczkom, wspierać fundacje, itp. A nawet karmić ptaszki zimą! 🙂 Sposobów jest całe mnóstwo :).
Oczywiście uważam, że testowanie tych wszystkich chemikaliów na zwierzętach to okrucieństwo, ale tego nikt niestety nie powstrzyma i taka jest brutalna prawda… 🙁 Na zwierzętach testują marki z koncernu P&G, którymi zawalona jest połowa rynku.
Dokładnie tak i za kilka dni powinien się ukazać jeszcze jeden post u mnie na ten temat, ale na razie jeszcze nic nie mówię 😉
Nie zgodzę się z tym. Uważam, że pewne postawy i zachowania szerzą się jak moda. Tak jest np. obecnie z powrotem do naturalnych kosmetyków. Wiele osób nie zagłębia się w ideologiczne argumenty, ale jeżeli widzi, że inni coś robią powiela ich zachowania. Jeżeli coraz więcej osób będzie konsekwentnie promować niekupowanie kosmetyków testowanych na zwierzętach, za jakiś czas może się to stać powszechnym zachowaniem, a wtedy właściciele koncernów nie będą mogli pozostać obojętni, bo w przypadku największych firm nawet kilkuprocentowy spadek obrotów jest powodem do ponowienia badań rynku i w konekwencji wdrożenia zmian w polityce produktowej.
Oczywiście, najlepiej jest powiedzieć "nic się nie da z tym zrobić" i dalej faszerować się chemią i pozwalać na testowanie na zwierzętach! I zacząć najeżdżanie na tych, którzy robią coś, by było dobrze. Najprościej jest iść na łatwiznę i nie nie robić :/ Pozwalać się manipulować.
A dlaczego połowa rynku jest zawalona produktami P&G? Bo dziewczyny nie chcą widzieć cierpienia, tłumaczą sobie "to nic nie zmieni" – i kupują dalej. Warto powiedzieć wprost: moje włosy/skóra/cokolwiek jest ważniejsze niż oczy czy życie zwierzaka, na którym to przetestują.
Jak to dobrze że te 20-30 lat temu ktoś nie powiedział: "eee, głos jednej osoby nic nie zmieni" – wtedy nie pociągnąłby za sobą mas, i dziś dalej bylibyśmy Polską Rzeczpospolitą Ludową. No cóż. Bądźcie chociaż szczere same wobec siebie. NIE CHCĘ to coś innego niż NIE MOGĘ.
Amen. Pomoc doraźna jest o wiele ważniejsza.
co za bzdura! przez to że kupujcie kosmetyki testowane na zwierzętach wzrasta sprzedaź, z przez to producenci zwiększają produkcję i więcej zwierząt laduje jak testerzy waszych KWC. Macie brudne sumienia!!!
Zgadzam się z Tobą w zupełności- we wszystkim trzeba znać umiar. Moje włosy na przykład bardzo dobrze radzą sobie bez silikonowych odżywek, jednak ostatnio uznałam, że skoro chcę je zapuścić, warto zabezpieczać końce silikonowym serum (czy jak to się ładnie nazywa- jedwabiem :P). Włosy oczyszczam raz na tydzień szamponem z SLS czy SLES (teraz jestem na etapie testów takiego szamponu, więc stosuję go codziennie i jeszcze mi od tego włosy nie wypadły).
Mnie totalnie dobija taka polityka firm jak np. w przypadku John Master Organic – kosmetyki są fajne, organiczne, mają certyfikaty. Cóż jednak z tego, skoro ich ceny są po prostu astronomiczne.
To szkoda, że nie dobija Cię polityka takich firm jak Dior, Chanel, Givenchy itd. 😉 I np. ceny perfum.
Wybacz, ale wysoką naiwnością jest oczekiwanie, że produkty firm, które używają wartościowych surowców i dbają o wysoką jakość produktów, a w dodatku nie testują ich na zwierzętach, będą tanie.
Kosmetyki mogą być:
1. dobre
2. tanie
3. cruelty free
i prawie zawsze można wybrać tylko 2 opcje.
Piszę to na podstawie negatywnych doświadczeń z Alterrą, w której załatwił mnie alkohol – przesuszył mi włosy.
Teraz używam produktów John Master Organics, które spełniają wszystkie moje oczekiwania, ale w moim przypadku to kwestia priorytetów (cruelty free, dobry skład) i umiejętnego zarządzania budżetem.
To było w odp do xkeylimex, nie anonima.
Większość kosmetyków ekocertyfikatem albo cruelty free to nie są żadne nowatorskie cuda, wiec nic nie uzasadnia tak wysokich cen jakie ma JMO (oprócz oczywiście faktu z John jest fryzjerem gwizd z nju jorku ;P) Róznica między Alterrą a JMO w przypadku odżywkek to tylko znacząco różny konserwant, aczkolwiek nie sądze by kilkanaście % alkoholu było wyraźnie tańszą opcją niż ułamek % jakiegoś benzoesanu sodu. Wiec to nie jakość i składniki decydują o tak dużej równicy cenowej, tylko polityka firmy i ukierunkowanie na inna klientele.
piernik
Piernik, najwyraźniej nie próbowałaś kosmetyków JMO i Alterry, skoro piszesz takie rzeczy. Ja używałam produktów obu tych firm i JMO to jest porsche, a Alterra stary fiat. Up to you, czym chcesz jeździć.
A marketingiem zajmuję się zawodowo od 10 lat, więc naprawdę Twój wykład jest zbędny.
Tyle, ze nie chodzi o moje czy Twoje osobiste odczucia tylko o cene składników i formułe. Zupełnie mylisz obiektywną (czyli na podstawie cen surowców) wartość tych kosmetyków z z osobistymi doświedczeniami. Dla kogoś Alterra moze być lepsza i co wtedy? bedziesz sie wykłócać, kóra marka to porsche, a która fiat?
Powtarzam w kosmetykach JMSO nie ma składników, które tłumaczyły by ceny. Podam jaskrawy przykład – czy naprawde wierzysz że sól kuchenna w roztworze od Johna jest tak różna to tej z Biedronki?
piernik
Tak jak producenci chwalą się produkami eko, tak samo jest z króliczkiem sugerującym, że kosmetyk nie jest testowany na zwierzętach. Niestety w tych 2 przypadkach nie ma regulacji prawnych.. :/
Czy przykładanie ręki do testów na zwierzętach jest gorsze od jedzenia mięsa, to bym się nie zgodziła. Nie chcę tu nikogo pouczać, bo każdy idzie własną drogą, ale.. Jedno i drugie (+ kwestia jedzenia nabiału, który niby jest taki zdrowy) powoduje cierpienia zwierząt i szybką śmierć. Każdy mniej więcej wie, że królik w labolatorium ma przypalane oczy, skórę, a w konsekwencji zabija się go w bestialski sposób. A 'mięso'? Wszyscy chyba myślą, że krówki żyją na cudownej zielonej polanie, pasą się, grają w scrable, a gdy nadejdzie ich pora, to dopiero wtedy są zabijane, ale zawsze pod znieczuleniem i to dla ich dobra! No niestety.. cielaki są oddzielane od mam, by mleko nie szło dla nich, a dla LUDZI. Krówki są bite łomami, by więcej dawały mleka. Lasy w Amazonce są wycinane za sprawą KFC, Mc'Donalda i Nestle, by móc gdzieś hodować paszę dla zwierzaków, które potem ludzie zjadają. :/
A co do kosmetyków testowanych, to ja sama używałam ich dłuuugo jak już nie jadłam mięsa. Ale jakiś czas temu zupełnie naturalnie je odstawiłam. Jasne, że to jest trudne. Bo dopóki firma nie podpisze prawnego zobowiązania, to nie ma 100% pewności, a prawie nikt nie chce tego podpisać, wiadomo.. Ale można przynajmniej wyeliminować tych najgorszych, np. L'oreala. A i jeszcze jedna kwestia – Lipton też testuje! Więc to nie tylko kwestia samych kosmetyków, ale całego przemysłu. :/
Wybacz, że tak się rozpisałam, ale kurde musiałam. 😀
Popieram…
Aha i jeszcze jedno – jasne, że jakieś 80% rynku jest pod wpływem wielkich koncernów, które testują zwierzęta / zabijają je / jedno i drugie. ALE da się to zrobić. Jak większość włosomaniaczek czyta składy, to ja czytam czyja to firma i po prostu omijam szerokim łukiem te okrutne. 🙂 I szczerze? Odkąd tak robię, wydaję mniej na kosmetyki niż kiedyś. 😀
Oczywiście, że mniej wydajesz, bo najgorsze firmy wysoko się cenią.
Zgadzam się z Tobą- sama zawsze powtarzam, że najważniejsze jest znaleźć złoty środek i się go trzymać, a nie popadać w skrajności.
Muszę powiedzieć, że jeszcze kilka miesięcy temu, kiedy nie znałam Twojego bloga i innych, podobnych, stosowałam jedynie zwykły, "popularny" szampon i czasami odżywkę b/s. Moje włosy wypadały garściami, były rozdwojone, matowe, szorstkie i puszyły się (mam falowane włosy). I co mnie irytowało-strasznie swędział mnie skalp jeśli nie myłam codziennie włosów. Teraz bardziej zwracam uwagę na to co używam. Stosuję bardzo popularne wśród blogerek kosmetyki-raczej te tańsze; szampony Barwa, maska Gloria, produkty Alterry, Jantar, Facelle itd… czyli nie jest to typowa naturalna pielęgnacja. Chociaż nie ma tam, chyba, silikonów i tego typu składników, które wspomniałaś. Nie zabezpieczam końcówek, a wydają się tak ładne i błyszczące i nie rozdwojone jak nigdy wcześniej 😉 Jedynie co mnie powstrzymuje przed prawdziwym szczęściem ze stanu moich włosów to fakt, że ciągle dość mocno wypadają ;/ Jantar nie daje żadnych efektów. Niestety ;/
mi na wypadanie pomogły suplementy, jantar stosowałam też nie widząc rezultatów, a teraz mam baby hair na jakieś 7cm, które prawdopodobnie wyrosły pod wpływame używania Jantaru ale nie widziałam ich wcześniej
jj
"Testowanie kosmetyków na zwierzętach? Okrucieństwo. Ale nawet jak kilka osób przestanie kupować te rzeczy to i tak produkcja nie ustanie, bo reszta osób jest nieświadoma."
Genialne myślenie 🙂 Jeśli kilka osób przestanie jeść mięso, to to i tak nic nie da, bo i tak produkcja nie ustanie. Jeśli pomogę jednej osobie, to i tak nic nie da, bo wiele innych potrzebuje pomocy. Jeśli kogoś uratuję, to i tak nic nie da, bo wiele innych osób zginie. Dalej nie brnę, bo nie ma sensu o tym mówić, bo i tak nie wszyscy to przeczytają, a reszta osób pozostanie nieświadoma 😉
Ja również się z Tobą zgadzam. Wprawdzie odstawiłam jak na razie silikony, ale wiem, że zimą do nich powrócę, także moje serum na końcówki jest dosyć mocno nasilikonowane. Raz na jakiś czas używam mocniejszego szamponu do dogłębnego oczyszczania włosów.
Co do testowania na zwierzętach to jestem jak najbardziej na nie i niestety pomału wyzbywam się moich KWC, kiedyś bardzo lubiłam np. kosmetyki firmy AVON i chlubiłam się faktem, że nie są testowane na zwierzętach, a teraz niestety po cichutku do tego powrócili:(
Przekaż koleżance, że ma piękne loki:)
Ja mam podejście podobne do Twojego – obserwuję co moje włosy lubią, a czego nie i na tym opieram swoją pielęgnację, nie na trendach 🙂 Chociaż z laminowaniem od razu ruszyłam z tłumem i tu pytanie do Ciebie, tak jak ja myjesz włosy codziennie, czy coś zmieniło się po laminowaniu? Ja byłam w szoku – mogę spokojnie myć co drugi dzień, z szansami nawet na co trzeci 😀
U mnie było dokładnie tak samo – laminowałam włosy w środę, a umyłam je dopiero wczoraj rano! Niesamowita różnica :)))
moja naturalna pielęgnacji opiera się na pojedynczych składnikach, a nie drogeryjnym produktach, które tak jak piszesz – często tylko z nazwy są eko. i tak na przykład zamiast toników stosuję hydrolaty, zamiast kremów od czasu do czasu oleje.
z detergentów i silikonów nie zrezygnowałam w 100% 🙂 nie potrafiłabym przestawić się na naturę pod każdym względem.
Ja lubie czasem kupic cos z parafina(np.odzywka indola) albo z lagodnym silkonem w masce jednak wybieram bardziej naturalne produkty o krotkim skladzie bo one mi nic nie robia a te z chemia podrazniaja. Plusem jest tez bogatszy sklad.
Anwen dzięki! Znowu czytasz mi w myślach 🙂 i oszczędzisz mi nieco pracy tym wpisem 😉
Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości!!
jak widać działa to w obie strony 😀
😀
Albo te same zrządzenia losu nas inspirują 🙂
W sumie co do testowania na zwierzętach się nie zgodzę, ale pointa podobna. Na kimś (na czymś) testować trzeba. Brutalne ale prawdziwe. Powinno być prawo, które reguluje zakres testów tylko do tych faktycznie niezbędnych
Zgadzam się z Tobą w 100%! Jeśli chodzi o używanie tylko naturalnych kosmetyków bez właśnie silikonów itp to taka pielęgnacja faktycznie służy tylko części z nas. U mnie taka 100% naturalna pielęgnacja nie zdała egzaminu i wspomagam się czasem silikonami czy szamponami z SLS by właśnie oczyścić bardziej włosy. Jeśli chodzi o lawinę 'eko' produktów to niestety racja, najczęściej te naturalne ekstrakty, olejki itp znajdują sie pod sam koniec składu. A trochę zmieniając temat najgorszym oszustwem jest to jak producent pisze na opakowaniu, że dany produkt zawiera np ekstrakt z wanilii,a jak się przeczyta skład to żadnego ekstraktu w nim nie ma.. Kosmetyki testowane na zwierzętach.. Oj z tym jest ciężko, bo z często właśnie te testowane na zwierzaczkach pomagają nam najbardziej, ale tak jak Ty staram się ograniczyć ich używanie. Łatwiej mi to zrobić z kosmetykami do włosów, gorzej będzie z kolorówką i obawiam się, że jednak parę kosmetyków testowanych na nich zostanie w mojej kosmetyczce.. No ,ale zobaczymy może uda mi się znaleźć równie dobre zamienniki 🙂
I tak się właśnie zastanawiałam, czemu wszystkim żelatyna wyprostowała włosy a mi grzywkę podkręciła :D:D:D
Ja też nigdy nie zrezygnuję z silikonów i SLSów. Bez przesady, nie umiem wytrzymać bez porządnego zabezpieczenia końcówek 🙁
Ale fakt, mam sporo ekologicznych kosmetyków i jestem z nich zadowolona, ale to raczej kosmetyki, które warto używać dla odżywienia i pomóc im z tym. Bo co z tego, że ktoś kupi odżywkę za 40 zł, a nałoży ją na 10 sekund? "/
Uważam, że z niczym nie należy popadać w przesadę. Silikony, czy parafina nie powinny się znaleźć w oczyszczających szamponach czy w odżywkach mających na celu odżywienie i nawilżenie włosów (w których niestety jest ich pełno), za to są jak najbardziej dopuszczalne w serach i odżywkach ochronnych. Tak samo jest z naturalnymi środkami – dobrze jest ich używać do odżywiania, czy nawilżania, ale łatwo z nimi przesadzić i obciążyć włosy.
Ojjj chyba bym zwariowała gdybym musiała tak wszystkiego unikać 🙂 Owszem, staram się ograniczyć ilość negatywnych składników przez kupowanie produktów ze stron typu Biochemia Urody, Mazidła, Zrób Sobie Krem itd, ale nie odrzucam silikonów, SLS itd całkowicie 🙂 Dlatego popieram Cię w tym, co mówisz 🙂 W kwestii Eko również się zgadzam.
a ja mam pytania co jaki czas powinno się stosowac OMO, co tydzień to za często?
OMO możesz spokojnie stosować przy każdym myciu
dobrze gadasz 😉 moim zdaniem trzeba po prostu obserwować, co lubią włosy i im to dostarczać, nawet jeśli to te "wstrętne sylikony". ja też nie wyobrażam sobie zabezpieczania końcówek samym olejem, za to szampon z silikonami nie ma dla mnie najmniejszego sensu. unikam parafiny w produktach do włosów nie dla zasady, ale dlatego, że są od niej strasznie obciążone i oklapnięte. zresztą, "naturalne" nie zawsze znaczy lepsze, jak np. słynne ostatnio SCS w szamponach ALterry.
Byłam wegetarianką przez wiele lat. Niestety mój organizm sobie z tym nie radził i coraz częściej i coraz poważniej chorowałam. W końcu lekarz zagroził, że jeżeli nie będę jeść mięsa skutki będą tragiczne. Zapierając się rękami i nogami w końcu dałam się przekonać do zjedzenia choć kawałka kurczaka. Obecnie jadam mięso niezwykle rzadko, najczęściej jest to kurczak, bardzo, a to baaaaaardzo rzadko wieprzowina i to tylko dlatego, że muszę. Nie potrafię znieść myśli, że mogłabym jeść tak śliczne stworzenia jak konie, barany, krowy, króliki… O zgrozo. Wyrzuty sumienia nie dałyby mi żyć…
Natomiast jeśli chodzi o testowanie kosmetyków lub ich składników na zwierzętach. Są firmy, które testują je w na prawdę rozsądny i łagodny sposób, bez znęcania się nad zwierzętami. Jednak jeśli chodzi o inne firmy, np. Colgate, oniemiałam z przerażenia, w jaki sposób testują swoje produkty na np. psach, czy kotach… Po zobaczeniu filmiku wiele dni płakałam…
W tej chwili używam niemalże wyłącznie kosmetyków nietestowanych na zwierzętach lub (w zasadzie są ich tylko dwa) takich, które są testowane w, nazwę to, "przyjazny" dla zwierząt sposób – kiedy nie dzieje im się żadna krzywda.
I trooooszeczkę się nie zgodzę, że jedzenie zwierząt jest gorsze od testowania na nich kosmetyków (choć sama tego pierwszego absolutnie nie popieram!). Niektóre hodowle traktują zwierzęta w odpowiedni sposób, zabijają je tak, że nie czują bólu. Natomiast zwierzęta, na których testowane są kosmetyki, zazwyczaj bardzo cierpią… :((
A no i również nie przesadzam w żadną stronę, jeśli chodzi o składy kosmetyków. Staram się używać kosmetyków z fajnym składem, ale nie rozpaczam też jak szampon ma SLS, czasem się przydaje, np. po basenie, plażowaniu.
no i podstawowa różnica to cel – bez kosmetyków moglibyśmy spokojnie żyć, a bez mięsa nie jest to już takie proste (jak pokazuje chociażby twoja historia) 🙁
Jeżeli chodzi o zabijanie zwierząt na mięso – z tego, co mi wiadomo, w Europie jest cywilizowane prawo, które nakazuje ogłuszyć zwierzę przed uśmierceniem. Oczywiście to nie dotyczy jakichś nielegalnych ubojni, ale generalnie jest ok.
Wyjątkiem są oczywiście rytualne uboje.
I jeszcze jedna sprawa – niedawno był szum i drama wokół tego, że jajka zdrożeją w Polsce, bo wchodzą w życie nowe przepisy jeżeli chodzi o hodowlę kur. Trochę to smutne, tym bardziej, że im lepiej się kurom żyje, tym lepsze (z punktu widzenia wartości odżywczych) są od nich jajka. Już nawet na własne zdrowie ludzie mogliby patrzeć, jeżeli mają w nosie los tego, co potem zjadają.
Dokładnie. Bez kosmetyków – które lubiłam, a dowiedziałam się, że testują je na zwierzętach w brutalny sposób i przestałam je kupować – mogę żyć, ewentualnie zawsze znajdzie się dobry odpowiednik. Niestety bez białka zwierzęcego jest trudno. Znam kilku wegetarian, którzy zamiast mięsa jedzą soję – i żyją. U mnie się to nie sprawdziło.
Byłam wegetarianką od około 12 roku życia aż do moich 19 urodzin. Początkowo wszystko było ok, później chudłam i chudłam (maksymalnie w życiu ważyłam 46kg mając jakoś 14 lat), kompletnie tego nie widząc, w zasadzie nikt tego nie zauważył. Dopiero mając 16-17 lat jak oskarżono mnie o anoreksję (ważyłam tylko 38kg na 165cm!) obudziłam się, poszłam na badania. Wyniki były bardzo złe. Powód? Oczywiście wegetarianizm. Dodam, że anoreksji nie miałam 😉 Po prostu tak schudłam, że wychowawca w liceum narobił mi problemów, bo myślał, że ja to tak specjalnie chudnę. 😛 Załamałam się i wpadłam w depresję przez te oskarżenia, ale to tam już nieważne. 😛
W każdym razie, odkąd postawiono mi takie zarzuty, przemyślałam poważnie sprawę i z dniem 19 urodzin zaczęłam jeść mięso – z wielkim bólem, ale jednak.
Minęło 2,5 roku a ja przytyłam zaledwie kilka kg, ciągle waga waha mi się w granicy 42-44kg. KOSZMAR! Więcej przytyć nie potrafię.
Także przestrzegam wszystkie wegetarianki – bądźcie nimi, ale z głową! Badając się co pół roku, ważąc, obserwując. Ja popełniłam błąd i z wegetarianizmu musiałam zrezygnować.
Nie wiem co twoi lekarze mówili, ale moim zdaniem to była kwestia nieurozmaiconej diety, a nie samego nie jedzenia mięsa. Znam osobę, która przestała chodzić!! (na kilka tygodni) w wyniku niezbilansowanej diety – ta osoba jadła głównie właśnie mięso.
Ja nie jem mięsa ok. 8 lat + zaczynam powoli przechodzić na weganizm. NIGDY nie miałam złych wyników, ale czasami te wyniki demonizują lekarze.. Kiedyś lekarka nakazała mi jeść czerwone podroby, bo rzekomo miałam anemię (a po prostu wtedy miałam wyniki bliżej niedoboru, ale to nie był jeszcze niedobór), a kilka lat później nie chciała nawet mi dać skierowania na badanie, bo jej syn jest wege i sobie świetnie radził.
Więc moim zdaniem możemy żyć bez kosmetyków testowanych i bez mięsa. I wybacz, ale nie wierzę w ubój bez cierpienia. Zwierzaki nie dostają środków przeciwbólowych! Zwierzęta czują. Umierają ze strachu. Nie chcą wchodzić do ciężarówek, bronią się, bo czują co się za chwilę zdarzy… 🙁
Polecam wykład niezwykle charyzmatycznego Gary'ego:
http://www.youtube.com/watch?v=t3DPCQjlanM
nie wierzę, że kogoś ten film nie zmieni !!
Nie chcę tutaj mówić o aż tak osobistych sprawcach. Po prostu było źle, na tyle źle, że zaczęłam je jeść. Mało, bo mało, ale zdarza się. Żadna dieta nie pomagała, 2 lata walczyłam, żeby tego mięsa jednak nie jeść aż przyszedł kryzys i zjadłam. Swoją drogą brat jest lekarzem, ja też studiuje medycynę, więc żaden lekarz od tak panikując mnie nie przekonał. 😉
Znam na Śląsku ludzi, którzy hodują zwierzęta dla mięsa – prywatni zwykli ludzie, którzy się nad zwierzętami nie znęcają. Ale i tak uważam, że Ci co mogą ich nie jeść, powinni nie jeść. A pozostali powinni ograniczyć jedzenie mięsa, np.drażni mnie jedzenie mięsa "dla zabawy" – grille itp.
Hm… możesz mi wyjaśnić dlaczego ludzie, którzy nie muszą, powinni nie jeść mięsa? Bo Ty tak uważasz, czy z jakiegoś innego powodu? I hm… co oznacza jedzenie mięsa "dla zabawy"? Czy jeśli zjem obiad we własnym domu kajają się nad talerzem, to będzie to lepsze niż zjedzenie takiego samego obiadu (no dobrze, w nieco zmienionej formie… ale np. obiad domowy może być zrobiony na patelni grillowej i być namiastką grilla) z znajomymi podczas grilla? Nie chcę atakować, po prostu nie rozumiem Twoich założeń.
wydaje mi się że po prostu jestes chora (o czym pewnie wiesz skoro nie chcesz zdradzać szczegółów-oczywiscie to rozumiem), niezależnie od tego co jesz, a nie omójboże schudłam od wegetarianizmu. gdyby mięso było Twoim panaceum to raczej by Ci się poprawiło, a kilka kilo to można przytyć w kilka miesiecy nawet na 100% roślinnej diecie, jesli ma się normalny metabolizm. oczywiście moge przypuszczać że mieso ustabilizowało Twoj stan, jesli wczesniej zle jadłas, tylko tyle. poza tym w tym czasie od 12 do 19 roku życia nie robiłaś ŻADNYCH badan? i dopiero jak już prawie zeschłas na wiór poszłas na wyniki? bardzo to odpowiedzialne ze strony Twojej i Twoich prawnych opiekunów :/ i nie mam tu na mysli tego, że jak jest się wege to trzeba szczególnie uważać, bo każdy najzwyklejszy dobrze czujący się człowiek powinien robić badania przynajmniej raz na rok-dwa lata.
Ja właśnie mam okropne włosy bez silikonów. Mam jedną silikonową odżywkę z Gliss Kura i mam po niej cudowne włosy,ale jak jest taka cudowna ta naturalna pielęgnacja ,to mam wyrzuty sumienia ,że ją używam. A bez silikonów to masakra.
I nie wiem co się stało,ale włosy zaczęły się strasznie plątać 🙁
Nie w temacie, ale chciałam Cię jeszcze zapytać jak dodałaś na blogu Ostatnio przeczytane książki z Lubimy Czytać. Jest taka opcja w serwisie, czy po prostu to jakoś zalinkowałaś?
w serwisie Lubimy Czytać znajdziesz gotowe kody html do wklejenia na bloga :))
Dziękuję 🙂
Ja laminowałam i moje włoski wcale nie były jakieś super… 🙁 Tak samo jak Isana wygładzająca. Nie wiem co z nimi jest. Dziś spróbuję jeszcze raz laminować, oby się udało.
zgadzam się, że testowanie kosmetyków na zwierzętach to niepotrzebne okrucieństwo. Co zaś do wegetarian, to niemożliwie mnie śmieszą ci ludzie. Chciałabym zauważyć, że w większości jemy zwierzęta HODOWLANE – prosiaczki, kury itp. itp. Ten wielki snobistyczny wegetarianizm zachwiałby gospodarką, a ludzi żyjących z rolnictwa skazałby na biedę. Ale owszem, bawmy się w niejedzenie mięsa i może jeszcze wypuśćmy prosiaczki na wolność, one tylko o tym marzą, bo przecież są stworzone do życia w naturze! Wegetarianizm przeczy naturze człowieka. Walczcie o to, by zwierzęta w rzeźniach zabijano szybko i bezboleśnie, a nie żeby nie robiono tego wcale. Jak widać wegetarianie spali na lekcjach geografii w podstawówce, kiedy poruszano temat pierwszego sektora gospodarki.
Ja nie mogę co za bzdury..
Wiesz jaki jest dowód na to, że człowiek NIE JEST z natury mięsożercą? (Przykład podaję za Garym Yourofskym) Daj dziecku królika i jabłko. Bardzo ciekawa jestem co zje, a czym zacznie się bawić. 🙂 Bo jeśli znajdziesz dziecko, które samo zje królika (z oczami, futrem, ogonem, genitaliami i wnetrznościami) a jabłkiem się będzie bawić, to wtedy TY masz rację. :))))
A skoro ludzie jedzą zwierzęta hodowlane, to czemu nie jesz pieska, kotka, świnki morskiej? Podobno b. zdrowe mięso. A to zwierzak także HODOWLANY. W
A.
A. i to jest właśnie skrajność której ja nigdy nie zrozumiem…
a wracając do twojej analogii to pomyśl jak długo będzie żyło to Twoje dziecko i jaki będzie jego stan zdrowia jak będzie jadło tylko te jabłka… :/
Będzie żyło b. dobrze. Już pomijając wegetarianizm i weganizm. Ale zdajesz sobie sprawę, że dziecko nie potrzebuje nabiału pomijając mleko matki? Bo mleko krowie i pochodne jest dla cielaka czyli dziecka krówek. W wyniku tego, że zjadamy przez całe życie nabiał pochodzący od innych zwierząt, mamy później osteoporozę (bo organizm musi jakoś walczyć ze zmianą ph kości i przez to wydala wapń), mamy choroby nowotworowe (na 1 miejscu jest jedzenie mięsa, na 2 nabiału, a dalej dopiero jest stres i geny!).
Bez mięsa da się żyć pięknie i zdrowo. Zresztą chcesz mieć zdrowe włosy i cerę, jedz kiełki i soczewicę, nie krówki i świnki! 🙂
To nie jest skrajność, a wydaje tak Ci się, bo widzisz reklamy sera, mięsa, serków i jogurtów. A widziałaś kiedykolwiek reklamę kiełków, siemia lnianego? No chyba nie. Bo do tego nie potrzebujesz wielkich koncernów.
Dowód na zdrowie? Wiesz, że mieszkańcy Tybetu, Indii i okolic, nie jedzą mięsa, a żyją ponad 100 lat? Nie jedzą mięsa ani pochodnych! Żyją tyyyyle i nie chorują na raka tak często jak nasze społeczeństwo!
No niestety ewolucja nas trochę zmieniła i nasze organizmy. Mimo to, że wszyscy jesteśmy ludźmi to ze względu na położenie geograficzne mamy trochę inne potrzeby. Każdy gatunek jest w stanie przystosować się do warunków, w jakich musi żyć. Jednak trwa to bardzo dużo czasu i często mija wiele pokoleń zanim się naprawdę dostosuje i jego organizm będzie w stanie to tolerować. Trzeba dać dziecku wybór i nie walczyć z naturą. Mówisz, że nie jesteśmy z natury mięsożercami a wiesz, że ludzie zanim wytworzyli narzędzia do polowania, zabiegali zwierzęta? To był duży wysiłek i nikt im nie mówił, że tak trzeba. Po prostu sami zauważyli, że łatwiej przeżyć jedząc mięso.
Swoją drogą cały łańcuch pokarmowy reguluje występowanie ilości osobników danego gatunku na ziemi i myślę, że natura nie robi tego bezmyślnie. Poza tym jak dziecko miałoby zjeść królika? Daj mu upieczone mięso i jabłko a zobaczymy co zje.
Tak zdaję sobie sprawę i zupełnie w to nie wierzę. U mnie w rodzinie wszyscy jedzą bardzo dużo nabiału od zawsze i nikt nie choruje, ani nie chorował 😉 A kości mamy wszyscy wyjątkowo mocne i w dodatku mogę się pochwalić prababcią, która dożyła do wieku 99lat jedząc mięso i codziennie pijąc mleko…
Reklam nie oglądam, więc nie w tym rzecz i doskonale sobie sprawę z wartości odżywczej poszczególnych pokarmów 😉 Naprawdę akurat źle sobie trafiłaś z tym uświadamianiem…
Tylko ja nie mam zamiaru na siłę namawiać Cię na mięso i proszę o to samo – uszanowanie mojej decyzji… Jak ktoś już w komenatarzu napisał – nie walczmy z zabijaniem zwierząt w ogóle tylko raczej z tym w jaki sposób się to robi…
Tak. Łatwiej przeżyć jedząc mięso. Dziś także. Szkoda tylko, że Polaczki jak zwykle chcą być na przekór całemu światu..
Wiesz, że w USA ludzie przechodzą na weganizm ze względu na zdrowie a nie na kwestię moralności? 😀 Tam jest prościej, bo jest 100x więcej produktów roślinnych niż u nas. Ale u nas też się da. Położenie geograficzne tu nie ma nic do rzeczy. Raczej wiedza.. 😉
Patrząc na to z twego punktu widzenia – mięso jest takie łatwo dostępne i smaczne. To idź w ślady Chińczyków i jedz psy. Tam to są zwierzęta HODOWLANE – tak jak u nas świnki. Więc proszę mi tu nie burzyć się na takie porównania.
Drogi Anonimie, obawiam się, że przesadzasz. Po pierwsze są różne organizmy, różne przyswajanie różnych pierwiastków (osobiście jestem przypadkiem, który bardzo niechętnie przyjmuje żelazo i sensownie wchłaniam go wyłącznie z mięsa). Krowie mleko może być szkodliwe, fakt, wiele dorosłych organizmów nie toleruje laktozy – ale tu również nie wszystkie.
Choroby nowotworowe wynikają nie tylko z mięsa;D Były kiedyś przeprowadzane badania na myszach (o zgrozo), które udowodniły, że nawet woda jest rakogenna. Nowotwór to mutacja organizmu wynikająca z próbą obrony tegoż przed nadmiarem jakiegoś czynnika.
Chcesz mieć zdrowe włosy i cerę – miej zbilansowaną dietę. Życie na samych kiełkach da ten sam efekt co zażeranie się mięsem – niedobory pewnych skłądników;)
Co do reklam… tego argumentu nawet nie rozumiem. Co znaczy że "nie potrzebują reklam"? Obawiam się, że nadal siemię lniane, kiełki itp. nadal je mniej osób, bo są mniej popularne, bo machina marketingowa się na nich nie skupia.
Dowód na to, że nie jesteśmy roślinożercami?
Nasz własny organizm, który nadal jest lepiej dostosowany do trybu gospodarki zbieracko-łowieckiej niż rolniczej. Tak, trzeba się cofnąć kilka tysięcy lat wstecz, nasz układ pokarmowy i uzębienie nie przeewoluowały od tego czasu zbyt mocno. Obecnie dieta jest oparta głównie na roślinach, co jest wynikiem ewolucji społeczno-kulturowej. Ale natura mówi coś innego;) Nie mówię, że wegetarianizm jest zły, niektórym organizmom bardzo służy – ale nie wymyślajmy, że to jedyny dobry tryb życia.
Och tak, nazywaj mnie Polaczkiem bo sama nie jesteś 😉 Proponuję poszukać i poczytać na temat położenia i prześledzić historię ewolucji nie tylko naszego gatunku. No i pewnie gdybym sobie mieszkała w danym rejonie Azji to jadłabym tego pieska, czy kotka bo to byłoby dla mnie naturalne i pewnie sam fakt jedzenia ich wziął się z potrzeby. Taki był dostępny gatunek, więc taki jedli. W niektórych rejonach uważa się świnki za święte a u nas się je wesoło je. To tylko dowód na położenie geograficzne i jego znaczenie. Ludzie jedli mięso zanim powstały wszelkie reklamy no i ja również telewizji nie oglądam 😉
No jasne, że nie. Uważam, że można mieć anemię, cukrzycę itd zarówno nie jedząc jak i jedząc mięso. Zbilansowana dieta to podstawa. Z tym że w Pl najczęstsza dieta to mięso, mięso, mięso, mięso + nabiał i kilka warzyw. Raz na miesiąc ryba. Wszystko jest dla ludzi. Nie chcę nikogo namawiać do wege czy do mięsa. Tylko niech nikt mi nie wmawia, że jedząc dzień w dzień mięso i zapominając o warzywach wszystko jest w porządku.
"Tylko niech nikt mi nie wmawia, że jedząc dzień w dzień mięso i zapominając o warzywach wszystko jest w porządku. " a kto Ci niby tak wmawia? 😉 jak na razie to Ty wmawiasz nam, że najlepiej go w ogóle nie jeść…
No nie. Mam wrażenie, że rzucacie się na każde słowo, które wam nie pasuje.. Wiedziałam, że tak będzie. Odmienne zdanie niż autorka bloga i od razu wszyscy Cię bronią. 😉 No cóż.
Nie mnie bronią, ale swojego własnego zdania. Mój blog nie dotyczy wegetarianizmu i nie wiem czemu tak trudno Ci zaakceptować to, że ludzie mogą mieć inne zdanie niż Ty 🙂 Ja nie mam z tym problemu i bardzo szanuje, a wręcz podziwiam ludzi którzy zdecydowali się na (świadomy) wegetarianizm.
Nie tyle bronię Anwen co zaprzeczam głupotom. Wskaż na konkretnym przykładzie gdzie ktoś wmawiał,że "jedząc dzień w dzień mięso i zapominając o warzywach wszystko jest w porządku".
Twoje argumenty strzelają w próżnię i są najzwyczajniej w świecie błędne. To nasza wina?
Hah 😀 A ja właśnie prawie nie jem mięsa i głównie moja dieta to warzywka bo za mięsem nie przepadam i od święta jem kurczaka. Duże grono moich znajomych robi podobnie. Ryby również bardzo lubię i w Polsce nigdzie nigdy nie widziałam musu na mięso. Starsze pokolenie wmawia zawsze młodym, że trzeba jeść dużo mięsa, ale jest to pewnie związane z przeszłością i teraz się od tego odchodzi bo mięso możemy dostać wszędzie.
Tak jak napisałaś- we wszystkim trzeba znaleźć złoty środek i jakąś równowagę.
Ja też nie jestem EKO-maniaczką i sięgam po sylikony, bo moje włosy po prostu czasami ich potrzebują.
zrobił się bum na eko pielęgnację, ale ja uważam podobnie do Ciebie- nie każdemu może ona służyć, każde włosiska są inne i czego innego potrzebują.
Ja mam do Anwen oraz drogich włosomaniaczek prośbę o radę. Otóż od lutego /już 5 miesięcy/ zaczęłam bardzo intensywnie dbać o swoje zniszczone od prostownicy, chemicznych farb oraz drogeryjnej "pseudopielęgnacji" kręcone włosy. Od tamtej pory nie stosuję prostownicy, używam sporadycznie suszarki, farbuję henną Khadi. Co stosuję: całonocne olejowanie: olej z kiełków pszenicy, z winogron, łopianowy, dodaje czasami łopianowego, amli, vatika, heenara, alterra, baby dream f mama, olej sezamowy itp /robie mieszanki z 2-4 olejów/. Do mycia stosuję Natura Siberica, babuszke agafię do zniszczonych i suchych, baikal wzmacniający, same delikatne i wzmacniające. Maski na 15 min: dabur vatika, babuszka agafii, natur vital obie, biovax, sleek line, alterra. Czasami płuczę siemieniem lnianym, lipą albo płukankami ziołowi od Eve albo z octem – sporadycznie i bez silnego stężenia ziól czy octu. Stosuje odżywki bez spłukiwania, serum A+E, czasami silikonowe odzywki nałożone po masce i spłukane zimną wodą /tak jak pisze Misia/. A poza tym jantar, wcierki agafii, sera wzmacniające na skalp, joanna z rzepa wzmacniająca. Okresowo suplementuję się drożdżami z Humavitu, skrzypovitą czy mega krzemem. Odżywiam się zdrowo. A poza tym wzbogacam maski aloesem, panthenolem, mleczkiem pszczelim itp. – chodzi o cuda z ZSK.
W soboty robię domowe SPA i robię maski z naftą, żółtkiem, olejkiem rycynowym itp.
A efekty: podczas mycie wypada mi jakieś 150-200 włosów !!! Włosy puszą mi sie przeokrutnie, są bardzo suche, bez połysku, zamiast loków robią mi się jakieś nie wiadomo co. O ile na mokro sa loki, to po wyschnięciu z części loków robią mi się proste puchate falo-włosy.
Staram się nie naduzywac kosmetyków, mam duzo masek, ale stosuję 1 np. przez 2-3 tygodnie i przechodzę do kolejnej, aby urozmaicać.
dziewczyny czy pomożecie? Co robię źle? Czy jest szansa na uzyskanie pięknych, błyszczących, sprężystych włosów. Czy to może za krótko dbam? A co zrobić z wypadaniem?
w uzupełnieniu jeszcze dopiszę, że wyniki mam robione często, mam lekką anemię, ale to taki mój urok i nie mam problemów z tarczycą.
wcześniej też ci tyle wypadało? ja wszystkie zmiany w pielęgnacji wprowadzam stopniowo, żeby wiedzieć co mi pomaga a co szkodzi
Nie wiem, czy tyle wypadało mi wcześniej, ponieważ dopiero niedawno kupiłam sitko do wanny, aby sprawdzić ile włosów mi wypada. Wcześniej rowniez wypadało mi dużo, nie wiem jednak, czy aż tyle.
"Siedzę" w tym dużo krócej. Ale jak mogę to opowiem o sobie. Ja zaczęłam pielęgnację 2 miesiące temu. Bardzo mało czasu upłynęło od rozpoczęcia ale mogę Ci powiedzieć po sobie jedno – jak napisała Anwen – czasem mniej znaczy więcej. Ja nakładam olej 2 razy w tygodniu. Dziś zrobiłam np eksperyment. Nałożyłam olej na suche włosy a po 15-20 minutach nałożyłam na same końcówki odżywkę. Zmyłam to Babydream i włosy był naprawdę świetne. Może spróbuj Isana z olejkiem Babassu. Na moje pół-kręcowne włosy podziałał super. Skręt jest odrobinę większy, ale skoro Twój jest mocniejszy to może i uda się wydobyć mocniejszy niż u mnie. Ja zaczęłam też szukać przepisów na maseczki z tego co mam w domu. Super sprawa. Okej może płukanka z octu jabłkowego nie pachnie pięknie, ale daje świetne efekty. Sprawdź czy Twoje włosy są niskoporowate czy wysoko. To też pomoże. http://ratuj-wlosy.blogspot.com/search?updated-max=2012-07-25T21:52:00%2B02:00&max-results=3&start=3&by-date=false tutaj link do bloga gdzie poczytałam o tym.
Pozdrawiam i czekam na wieści, Ala. 🙂
Dziękuję Alu, włosy mam bardzo wysokoporowate, wystarczy przejechać ręką. Ten mój puch jest już suchy po 5 minutach … Po zastosowaniu Isany z olejkiem babassu mam mega rekordowy super puch. Zabiegi stosuję 3 -4 razy w tygodniu, bo tyle razy myję głowę. Zerknę na ten blog, który podajesz.
Dziękuję i pozdrawiam, Agnieszka 🙂
To może być też kwestia hormonów i niekoniecznie może to wyjść w badaniach 🙁 Mnie wychodził testosteron w normie lub lekko podwyższony, ale dowiedziałam się od dermatologa, że czasem te badania są niemiarodajne, bo (głównie u mężczyzn) hormon kumuluje się pod skórą (? nie wiem czy dobrze powtarzam 😉 ) i nie da się tego zmierzyć. Dotyczy to łysienia androgenicznego.
Sunako
Jakiś czas temu wpadłam w ten eko-szał, odstawiłam szampon z SLSami (najpierw zastąpiłam go fajnym, ale drogim eko-szamponem, a potem babydream) i silikony, nakupowałam rzeczy na BU i ZSK. Jednak po jakimś czasie otrząsnęłam sie z tego, widząc, jak moje włosy wyglądają. Nawet uczesane wyglądały, jakbym dopiero co wstała, masakrycznie się rozdwajały na końcach mimo że obcięłam z 10 cm. Co więcej, czułam, że Babydream niewystarczająco doczyszcza mi skórę głowy i powoduje tłusty łupież :/ Wtedy przeprosiłam się z tymi "strasznymi" SLSami i silikonami. Na co dzień myję głowę szamponem z SLES (wiele szamponów posiada zarówno SLS, jak i SLES, co moim zdaniem jest trochę jednak za ostre na co dzień), odżywki d/s są bez silikonów (Isana, Garnier awokado&karite), po myciu zabezpieczam końcówki jedwabiem CHI bądź sprayem z Glisskura. Ostatnio nie chce mi się olejowac włosów, zamiast tego raz na tydzień stosuję maseczkę z żółtka (zmodyfikowałam nieco Twój przepis, Anwen :)). Podsumowując mój długi wywód, którego pewnie i tak nikt nie przeczytał :D, jeśli silikony, parafina czy SLSy nie powodują podrażnienia czy alergii i generalnie nam służą, to nie ma po co iść za tym owczym pędem. Ja zrobiłam ten błąd i żałuję, choć z drugiej strony, teraz bardziej świadomie korzystam z moich kosmetyków.
Przeczytałam 😉 U mnie babydream też słabo działał i okropnie mi się przetłuszczały włosy. Swoją drogą odstawiłam silikony jakiś czas temu i moje końcówki były straaszne. Moja fryzjerka się przeraziła i dziwiła co się nagle stało.
Ja także przeczytałam. Niedawno wpadłam w szał i nabyłam nową alergię: SLSy i silikony! 😉 Jak widzę chyba nie ma sensu tak ograniczać się do samych produktów eko, wiec pewnie kupię jakąś silikonową odżywkę bez spłukiwania do zabezpieczania końcówek, choć po paru dniach bardziej naturalnej pielęgnacji moje włosy i końcówki wyglądają o niebo lepiej, po drożdżach, skrzypokrzywie, wcierce i olejowaniu, dzięki Anwen! 🙂
Jak widać, każdemu służy co innego 🙂
A ja nie lubię jak ktoś komuś narzuca swoje zdanie. To twój wybór jakich kosmetyków używasz i dobrze wiesz co będzie odpowiadało twoim włosom a co nie. Nissia bardzo dobrze powiedziała, że skoro chcemy być takie dobre to lepiej pomagać w schronisku, adoptować zwierzaka a nie tworzyć wojny w internecie.
ten komentarz jest do mnie? 🙂
Chyba źle to napisałam 😀 chodziło mi o to, że się z tobą zgadzam i robienie wyrzutów z powodu 'Używasz kosmetyków nieekologicznych' jest niemądre.
Wojny dotyczące m.in. weganizmu będą jeszcze długo. I przykro mi to mówić, ale to samo jest w realu. Wszystko co inne wydaje się złe.. wyłamanie się z kanonu wydaje się nieodpowiednie, a tak nie jest. 🙂
czyli całkowicie się zgadzamy 🙂 Podobnie jest z wegetarianizmem, ale wystarczy przeczytać komentarze powyżej i zobaczyć, że jednak nie wszyscy mają takie podejście…
Właśnie przeczytałam i mnie to trochę rozbawiło nawet. Niektórzy jak widać spali na lekcjach biologii i geografii.
Niektórzy też będą umierać na raka, cierpieć na choroby serca. Powodzenia. 😉
@Aurelia
A to tylko wierzchołek góry lodowej jeżeli chodzi o Otchłań. Czekam na jakieś komentarze o "witaminie" B17, ciecierzycy i zaletach lewatywy z kawy.
@Anwen
Myślałam że Ciebie tacy ludzie nie odwiedzają. Gratuluję spokojnego podejścia.
Odkąd zaczął się bum na eko, nie przestaję się zastanawiać, kiedy i w jaki sposób się skończy… 😉 Na pewno zelżeje, pewnie pojawią się nowe wyniki badań, pogrążając w otchłani nowe składniki, które teraz wydają nam się tak niewinne… A skończyć może nie skończy się wcale, tylko przerodzi w większość świadomość konsumentów? Oby. Bo moim zdaniem najlepsze, co dała nam moda na eko, to wizażowa i blogowa analiza składów, odzwyczajenie się od wierzenia obietnicom producenta, i otwarte mówienie o testowaniu na zwierzętach. 🙂
ja laminowałam włosy po raz pierwszy i: włosy były bardziej gładkie ale niektóre skręty włosów się rozprostowały a niektóre podkręciły się jeszcze bardziej i co najlepsze…. zaczeły sterczeć baby hair a nigdy w życiu nie pomyślałam że mam ich tak dużo:) niestety troche tez włosów wypadło….
Moim zdaniem nigdy nie zmienie swojego postępowania w kwestii jedzenia mięsa. Niestety bez składników zawartych w mięsie nasz organizm nie mógł by się wykształcić. zaraz mnie masy ludu zaatakują " no jak to? przecież to jest bestialstwo! warzywa potrafią wszystko zastąpić!" bardzo mi przykro ale nie zastąpimy warzywami w 100% zdrowego rozwoju m.in dla dziecka. Jak widze te głupie z jednej strony matki ktore chca być "eko" , i karmia tylko swoje dziecko warzywami , a dzieciak chodzi z brakiem odporności to normalnie nóż mi się w kieszeni otwiera. Jedzmy warzywa, ale też czasem to mięso jeżeli chcemy jednak żyć bez infekcji 🙂
Hej Anwen, co sądzisz o masce z waxa do ciemnych wlosow oraz o plukance z octu i nafty? ( plaska lyzeczka octu na 1,5 litra wody i okolo3 kropli nafty)?
Anwen, chyba chodziło ci o konserwanty, nie o konserwatystów 😉 ("Najpierw o silikonach, detergentach i konserwatystach") Podoba mi się Twoje zdrowe podejście do sprawy 🙂
hehehehehhe już poprawiłam 😉 Dzięki :*
Polecam: http://matkaweganka.blogspot.com/
Aż się zdziwisz, jak dobrze może funkcjonować dziecko bez mięsa i nabiału. Ba! Nawet powstają szkoły, gdzie jest taki jadłospis i to jako główny. 😉
A odnośnie chociażby sera – ludzie mają na nie uczulenie naturalnie. Alergia dopiero nie występuje, kiedy dodaje się podpuszczkę (kości cielaków). Więc naturalnie tego nie trawi nasz organizm! A wiem to nie bo się naczytałam, ale od osób, które produkują sery, więc to dość wiarygodne źródło.
podpuszczka to enzym występujący w żołądkach młodych ssaków, odpowiedzialny za ścinanie się nabiału. Do serów dodaje się podpuszczkę syntetyczną lub z wysuszonych żołądków cielęcych. Średnio Cię wyedukowały osoby robiące sery, jeśli myślisz, że podpuszczka pochodzi z kości. Co do tego, że dzieci mogą funkcjonować na zbilansowanej diecie wegańskiej jak najbardziej się zgadzam. Nawet jestem przekonana, że lepsza świadoma dieta wegańska dla dziecka niż kotlet, ziemniaki i garść surówki z marchewki. Nie tylko dla dzieci.
miało być odpowiedzialny za ścinanie się mleka, nie nabiału.
u mnie laminowanie tez wyszlo super 🙂
po keratynie nie mialam takich efektow jak po zelatynie za 2.50 🙂
absolutnie sie zgadzam. trzeba znalezc zloty srodek. nie wszystko pasuje kazdemu. przekonywanie innych na sile do swoich pogladow, pielegnacji czy czegokolwiek jest nie potrzebne. kazdy ma swoj rozum i sumienie. testowanie na zwierzetach-okrucienstwo, niestety gdzie nie spojrzymy regaly zawalone sa produktami testowanymi na zwierzaczkach. a jesli nawet gotowy produkt nie byl uzyty to takich testow, to tak jak mowisz jakis jego skladnik byl. niestety takie sa realia:(.
Anwen, zwracam się do Ciebie z wielką prośbą. Moje włosy, tak jak kiedyś Twoje, przeżyły męki i cierpienia, prostowanie, suszenie itd, no i były ciągle, ale to ciągle cieniowane. Idiotyzm, teraz to wiem -.- Pielęgnuje włosy już od dawna, końcówki są w bardzo dobrej kondycji, jednak przez wiele cieniowanych warstw mam rozdwojone, zniszczone końce na całej długości :\ Co mogę z tym zrobić? Pasowałoby obcinać pojedyncze włosy, ale przecież one znów się poniszczą odrastając, mam więc zacząć stosować silikony? Już sama nie wiem, co robić, mogłabyś mi coś poradzić?? Te zniszczenia psują cały efekt 🙁
Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie! :*
Dominika
lubię naturalną pielęgnację, jednak jeśli chodzi o szampony, to wolę te z SLS, bo o wiele lepiej oczyszczają mój skalp i włosy się nie przetłuszczają. silikony – stosuję zimą, wtedy się bardziej przydają moim włosom, więc nie stronię od nich.
w pierwszej chwili myslałam, że to włosy Kascycko 😀
Mnie też pielęgnacja bez silikonów nie służy 🙁 zresztą parę lat temu jak kasy nie było na lepszy i droższy szampon to myłam najzwyklejszymi szamponami i odżywkami a włosy miałam sianowate itp.
Wszystko jest dla ludzi byle z głową (także sls, silikony czy inne detergenty nie robią tu różnicy). Mimo to denerwuje mnie, że wiele koncernów kosmetycznych rozmachuje nazwami "eko" na lewo i prawo – dodadzą jeden czy dwa ekstrakty z ziół i już są "Organic" lub "Natural", a np. moja mama nie jets taką maniaczką jak ja i nie czyta składów… kupiła mi Timotei Organic do mycia włosów, a tam detergenty, troche było mi szkoda więc użyłam do oczyszczania, ale sam fakt, że została "naciągnięta" mnie zbulwersował… 😉
Tak czytam komentarze i trochę jestem zniesmaczona… Twierdzicie, że to EKO-maniaczki narzucają Wam swoją "paranoiczną" ideologię, a jakoś nie ma tu zbyt wiele ich wypowiedzi. Widzę natomiast ogromną niechęć i krytykę z Waszej strony. Kto komu tu narzuca swoją opinię…?
Przede wszystkim zacznijmy od tego, że faktyczne zwolenniczki stylu eko ze zrozumieniem czytają składy i wybierają PRAWDZIWIE naturalne bądź ekologiczne produkty, a nie dają się nabrać na tzw. greenwashing. Osoby, o których piszecie to raczej "pseudo EKO-maniaczki".
Po drugie – nie podoba mi się wrzucanie wszystkich kosmetyków eko do jednego worka. Wypowiedzi typu "próbowałam pielęgnacji naturalnej i mi nie posłużyła" to najczęściej bullshit (za przeproszeniem). To tak jakby twierdzić, że wszystkie produkty dziecięce są takie same (a każdy, kto się w tym orientuje, doskonale wie, jaka jest przepaść np. między J&J a Babydreamem). Wśród produktów naturalnych są zarówno perełki, jak i czarne owce – to samo, co w przypadku kosmetyków drogeryjnych. Nie każdy kosmetyk nadaje się do każdej cery/włosów. Trzeba testować i szukać faworytów.
Nie poruszyłyście też pewnego istotnego aspektu: wybieranie kosmetyków naturalnych często nie polega na przekonaniu o ich wyższości w pozytywnym działaniu, ale na ich mniejszej szkodliwości nie tylko dla nas, ale również dla środowiska. A twierdzenie, że "jedna osoba nic nie zmieni" jest głupotą i egoizmem. To właśnie osoby tak twierdzące są owieczkami, które dają się zwieść na manowce marketingowi wielkich koncernów, zamiast szukać lepszych rozwiązań.
Podejrzewam, że zaraz zostanę zlinczowana i wyzwana od paranoiczek. A najśmieszniejsze jest to, że akurat sama nie jestem w 100% eko. Mam jeszcze sporo produktów nienaturalnych, ale tylko dlatego że ciągle nie znalazłam dla nich odpowiednich zamienników. Mimo wszystko staram się do tego dążyć i uważam, że warto. I w przeciwieństwie do wyrażanych tu opinii myślę, że nurt eko nie przeminie, bo ludzkość zawsze będzie dążyć do zdrowszego i lepszego sposobu życia. Gdyby tak nie było, to np. przeminęłaby "moda" na innowacje w medycynie. 😉
Kochana Anwenko:*
Ty jak zwykle głos rozsądku:)
Bardzo dobrze, że zwróciłaś na ten problem uwagę, bo to co się dzieje od jakiegoś czasu an internecie jest przerażające:/
Banda "eko"-oszołomek kosmetycznych na wizażu, specjalistek od wszystkiego i od niczego nawiasem mówiąc wmawia wszystkim po kolei znaną regułkę "SLS zło! parabeny ZŁO, silikony ZŁO!" :O Nie da się z jedną czy drugą normalnie porozmawiać, szczególnie dotyczy to włosowych neofitek:) Naczytają się dziewczyny postów na wizażu i myślą, że wszystkie rozumy pozjadały. Szczególnie to jest widoczne na podforum kręconowłosych i biochemii. A tutaj chodzi o UMIAR. I najważniejsze: dowody naukowe, badania, testy a nie słowa na forum:O
Najśmieszniejsze jest gdy ekooszołomka kosmetyczna rzuca się na wszystko co naturalne w kosmetykach, chwaląc się wszem i wobec jak to jest ŚWIADOMA i CZYTA SKŁAD a ładuje w siebie byle jakie żarcie i tabletki np na porost włosów:O
pozdrawiam Cię Anwenko masz piękne włoski:)
nie wiem jak na biochemii, bo tam nie siedzę, ale akurat na zakręconym dziewczyny mają bardzo zdrowe podejście do pielęgnacji i ekomaniaczek tam nie zauważyłam :)))
a co do ostatniego akapitu to sama o tym nie raz wspominałam – dziwi mnie jak ktoś z przerażeniem odrzuca kosmetyk z np. parabenami, a je o wiele gorsze rzeczy…
"Oszołomiasta" to jest taka pełna jadu wypowiedź. 😉
Dlaczego ktoś, kto wyznaje jakąś ideologię i jest jej wierny (nie szkodząc przy tym innym osobom) jest nazywany oszołomem? Dlaczego w kółko jest tu podkreślane, jak istotne jest znalezienie "złotego środka"? Jeśli ktoś całe swoje życie poświęca np. ratowaniu zwierząt, to też mu powiecie, że przegina? To chyba kwestia własnego wyboru…
Nie do końca kwestia własnego wyboru. Jeżeli ktoś całe swoje życie poświęca ratowaniu zwierząt i zachęca do tego innych (choćby swoją postawą), to jest ok. Ale jeżeli ktoś wszystkim dookoła próbuje taki styl życia wcisnąć na chama do gardła wrzeszcząc, że ci, którzy nie pomagają, są potworami i serca nie mają, to już nie jest ok.
I piszę to jako osoba, która warknęła na kumpla A, który krytykował wegetarianizm kumpla B rzucając hasełkami "bo bez mięsa zachorujesz".
Ale kto tu komuś coś wciska? Na siłę ktoś Wam każe czytać fora czy blogi ekologiczne? Jakoś pierwszy raz słyszę, żeby zwolenniczki ekologicznych kosmetyków chodziły domach niczym świadkowie Jehowy – a tak próbujecie je tu przedstawić.
Eeee… Odpowiedziałam na konkretnego posta w konkretnym kontekście.
Ale skoro tak uprzejmie prosisz. 🙂 Ktoś Tobie każe czytać tego bloga, ten wpis i mojego posta?
Chyba nie zrozumiałyśmy się – chciałam spytać, o jakim "wciskaniu na chama do gardła" piszesz? Jakieś przykłady…? A ja czytam tego bloga, bo dotychczas wydawał mi się ciekawy i dość rzetelny. Ale po tym poście chyba przestanę.
Ot, chociażby tutaj:
http://anwena.blogspot.com/2012/08/o-naturalnej-pielegnacji-i-bumie-na-eko.html?showComment=1344853449795#c1078300038639757424
Trzy ostatnie linijki. Gdyby to było coś w stylu "jeśli ktoś chce się dowiedzieć czegoś więcej na ten temat, to polecam link. Nie wiem jak innym, ale mi to otworzyło oczy", to wyglądałoby to zupełnie inaczej.
Przeczytałam jeszcze raz Twoje komentarze i wydaje mi się, że chodziło Ci ogólnie o zachowanie ludzi kierujących się jakąś ideologią, a nie konkretnie o fanki ekologii. W takim razie przepraszam, że źle to zrozumiałam. Ale przecież napisałam wyraźnie, że ideologia jest ok, o ile nie szkodzi się innym osobom – przez co rozumiem również wciskanie na siłę swojego punktu widzenia. 😉
A jednak chodziło Ci o konkrety. 😉 W takim razie, co powiesz o tym wpisie i 3/4 komentarzy pod nim? Czy one nie narzucają pewnego punktu widzenia? Powtarzające się stwierdzenia o "braku umiaru" czy "demonizowaniu" nie są obraźliwe?
Oj, chyba jednak ja przepraszam. Gdybym od razu wiedziała, że to był Twój post, to inaczej bym odpowiedziała. 😉
Mówiąc krótko – uściśliłam, uzupełniłam to, co napisałaś. I nie napisałam, że to suplement jest – tutaj właśnie jest moja wina. Ten internet, ludzie w myślach nie czytają… ;D
@18:39
Korciło mnie, żeby jeden post skrytykować za nadużycia, ale w ramach dawki moralności Kalego postanowiłam nie strzelać goli do własnej bramki.
I chyba nie ma sensu dalej ciągnąć naszej dyskusji, bo najwyraźniej się ze sobą zgadzamy. Każdy niech działa wedle własnego sumienia, ale niech na siłę nie wciąga w to innych. 🙂
A jaki szampon z silikonem poleciłabyś na włosy (jeszcze trochę) wysuszone, ze skłonnością do wypadania (ale dzięki jantarowi o niebo lepiej z nimi) i kręconymi? Na wizażu przeraziły mnie posty o silikonach więc pozostałam wierna Tobie i w pielęgnacji używam rzeczy, które polecisz i które podpasują moim włosom. 🙂
Mam jeszcze nadzieję, że z moimi pięcioma włosami na krzyż da się coś zrobić.
Pozdrawiam Cię Anwen. Ala.
Ogólnie jeśli chodzi o produkty (kosmetyki) ekologiczne to używam ich zamiennie z tymi "zwykłymi", ale staram się, żeby i te drugie były jak najbardziej naturalne, po co karmic się niepotrzebnie chemią 🙂
ja używam serum silikonowego- bez niego moje włosy były by w kiepskim stanie. No i raz w tygodniu muszę umyć głowę czymś mocniejszym, wtedy czuję że skóra głowy jest dobrze oczyszzona:)
przejzalam wlasnie liste firm testujacych, jestem w szoku, ze jest tego tak duzzo ;O
Witam.Wpadłam na ten blog przypadkiem z czego bardzo się cieszę.Zauważyłam,że masz dużo komentarzy i ten możesz 'olać',ale jestem przy nadziei,że na niego odpowiedź. Mam 15 laa.Dwa lata temu fryzjerka pocieniowała mi włosy i miałam je przed cycki,za ramiona,czym sie załamałam,bo miała 'za cyc'.Teraz mam kręcone,nie mocno,ale faliste do sutów i już mi z tym lepiej.Dzięki Tobie postanowiłam zadbać o włosy i dążyć do mojego włosowego celu,a mianowicie osiągnąć włosy do pempka :)Jednak są bardzo zniszczone,nie podcinam ich-moze raz na 3 miesiące delikatnie,ale sama,w dodatku są bez połysku i szorstkie.Wiem,że podciecie jest wazne,ale boje sie sytacji sprzed dwoch lat.Dlatego zwracam się do ciebie co bys mi radzila.Mam ciemnobrązowe włosy,suche i szorstkie.Skorzystam z Twoich rad i tego tygodniowego dziennika,ale masz tyle tych recenzji i kosmetkow ,dlatego też trudno jest mi wybrac.Obecnie stosuje szampon Elseve wzmacjanijący-pomogl i odzywke syoss-rowniez dobra,ale to za malo. Dlatego zdecywaolam sie na zakup:
-wcierki
-jedwabiu
-dobrej maseczki
-olejku
I tu kolejne pytanie.Jakie kupić?
Myślę nad zakupem tych produktow:
-szampon-kompletnie nie wiem jaki-tu potrzebuje twojej rady-myslalam o sleek line firmy stapiz-to ten fryzjerski
-odzwyka do skory glowy i wlosow Jantar firmy farmona<–do stosowania bo kazdym myciu,trzymaniu na glowie 5 minut bez recznika i splukaniu
-olej kokosowy na zniszczone konce ktory nakladalabym przed myciem i po nim (po myciu bym nie splukiwala)
-jedwab l'biotica wax,biosilk lub seboradin<–ktory wybrac?!!nie wiem czy go sie splukuje-jesli tak splukalabym po umyciu wlsoow szamponem,jesli sie nie splukuje nakladalabym go na wlosy po myciu
Tu potrzebuje twojej opinii-czy wybralam dobre produkty? Tobie pomogły? Czy gdybym je miaala dobrze bym je zastosowała?
Nie chce brac tabletek doustnych i jakis napoi gdyz boje sie, ze wzrost wlosow zwiekszy sie nie tylko na glowie,ale i na ciele-nogach itp.a tego bym nie chciala. I tu kolejne pytanie.Czy picie tej skrzypokrzywy nie zwieksza wzrosu wlosoach na ciele a zwieksza wzrost wlosow na glowie? Ewentualnie kupilabym go w postaci herbaty.
Przepraszam cię za długi komentarz,ale odpowiedz jest mi bardzo potrzebna,uwierz.Czekam,Sonia.
Tutaj nadal ja.Chciałam się spytać o te maseczki.Czy jesteś w stanie polecić jakąś za 15 włosy,nie wiecej? Jakąs psrawdzoną i dobrą.Wiem,ze to trudne,ale moze i ktos inny uzywa.Każda odpowiedz jest dla mnie zlota i z kazdej pomocy w postaci odpowiedzi skorzystam.
Jantar nie zadziała, jeśli go spłuczesz.
Ja nie kupiłam żadnej maski powyżej 15 zł, poza biovaxem.
Nie jestem Anweną, ale bez wahania mogę Ci polecić chociażby Kallos Placenta czy Latte (koszt to około 5zł za 275ml), Bingo spa masło shea i 5 alg (11zł za opakowanie 500g),czy Gloria (ok.6zł zapłaciłam w auchan za 240ml). Jeżeli chodzi o jedwab do zabezpieczania mam CHI, nie pamiętam ile zapłaciłam, ale około 6zł myślę. Jeżeli chodzi o szampon, polecam alterra, dał sobie dobrze radę z moimi szorściuchami po rozjaśnianiu. Miałam wersję z kofeiną i morela z pszenicą (około 9zł w rossmanie). Jeżeli chodzi o odżywki to najbardziej sprawdzone są Isana z olejkiem babassu i alterra z granatem. Jantar to odżywka której się nie spłukuje, najlepiej wetrzeć w skórę przed snem i zostawić na noc.
Anwen, mam bardzo podobne zdanie, wszystko jest dla ludzi. Bezmyślna krytyka, "dla zasady", do niczego dobrego nie prowadzi. Każdy niech decyduje za siebie, po prostu 🙂
Widzisz do czego doprowadziłaś? Wszyscy laminują włosy na potęgę! :DDD Ja robię próbę w czwartek 🙂
Hm… Tu nie Anwen rzecz jasna. 🙂
Próbuj, to moja rada. Anwen ani żadna włosomaniaczka nie podpowie Ci jakie NA PEWNO kosmetyki zadziałają na Tobie. To wręcz niemożliwe, bo każda z nas ma inne włosy. Rzekłabym niepowtarzalne! 🙂 Ale jedno mogę polecić, bioWAX pomarańczowy do zniszczonych i suchych włosów i oczywiście uwielbianą przez wszystkich odżywkę ds Isana z olejkiem Babassu 🙂
Życzę Ci powodzenia i cierpliwości.
Pisałam ostatnio właśnie , że nie rozumiem nagonki na "nie-eko" kosmetyki !
stoptestom.info NA TEJ STRONIE DOWIECIE SIĘ O METODACH ALTERNATYWNYCH DLA TESTÓW NA ZWIERZĘTACH.
http://www.kroliki.net/pl/testy/materialy-wideo/dla-osob-powyzej-18stu-lat
Podpisuję się rękami i nogami! 🙂 Miałam włosy za biust, lekko falujące, z natury gęste, ale ciągle mi coś w nich nie pasuje;)Gdy zrobił się wielki BUM na silikony, że złe, że oblepiają włosy, szkodzą, odstawiłam wszystkie. Myłam włosy babydreamem/lub innym bez silikonowym i używałam odżywek bez silikonów,a raz w tygodniu jakiegoś oleju. Efekt? Pozbyłam się masy włosów, oraz musiałam je obciąć o prawie do ramion. Rozdwojone, a co najgorsze ŁAMIĄCE SIĘ, przesuszone i napuszone kłaki. Silikony w umiarze pomagają nam utrzymać dobry stan włosów, świetnie je zabezpieczają. Także wszystko z umiarem 😉
Ciekawe czy z takim samym entuzjazmem byście zareagowały na wpis pod tutułem "O bumie na włosomaniactwo", w którym ktoś by twierdził, że to dla niego niezrozumiały szał, brak umiaru, strata czasu i bezsensowne demonizowanie (np. prostownicy). 😉
Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyczne wyraża stanowisko, że odpowiednio
zaplanowane diety wegetariańskie, w tym diety ściśle wegetariańskie, czyli wegańskie,są
zdrowe, spełniają zapotrzebowanie żywieniowe i mogą zapewniać korzyści zdrowotne przy
zapobieganiu i leczeniu niektórych chorób. Dobrze zaplanowane diety wegetariańskie są
odpowiednie dla osób na wszystkich etapach życia,włącznie z okresem ciąży i laktacji,
niemowlęctwa, dzieciństwa, dojrzewania, oraz dla sportowców.
Myślę, że ekstrema nigdy nie są dobre. Z własnego doświadczenia wiem, że można mieć zdrowe włosy, pielegnując je umiejętnie kosmetykami nie zawierającymi silikonów, sls, parafiny i parabenów, tylko trzeba być przygotowanym na większe wydatki i dłuższe szukanie. Moim końcówkom niczego nie brakuje, a do ich zabezpiecznia użyam oleju z pestek śliwki. Dojście do takiego stanu zajęło mi ponad pół roku.
Cieszę się, Anwen, że nawołujesz do zwracania uwagi na aspekt, który jest bardzo często pomijany przez szczególnie początkujące włosmaniaczki: cruelty free. Nie zgadzam się z myśleniem "jako jednostka niczego nie zmienię" – uważam, że jest typowe dla konformistów.
Fajnie wiedzieć, że w mniejszości, która właśnie wierzy w możliwość zmiany, jesteś gdzieś tam ze mną.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Ja rok temu przerzuciłam się na pielęgnacje bezsilikonową i bez SLS. było dobrze, teraz znów jest gorzej, sama nie wiem dlaczego. oleje, maski, odżywki, wcierki itd, a wielkich efektów nie widać. muszę się zabrać za żel lniany, mam naturalnie kręcone włosy ale ostatnio bardziej przypominają siano :/ Końcówki to po prostu jakaś masakra- nie rozdwajają się, ale są sztywne, sianowate i poplątane ://Laminowania nie zrobię, jestem wege, ale widzę że u dziewczyn są skrajne efekty 🙂
Jeśli chodzi o testowanie na zwierzętach to argument, że "jak ja przestanę używać to przecież nie uratuję żadnego zwierzaka" jest najgorszym możliwym podejściem. Każdy krok w kierunku zaprzestania testów i przykładania do tego ręki ma znaczenie!! Każdy szampon, odżywka czy tusz do rzęs mają znaczenie!!!
Szkoda, że nie podzieliłaś się tymi swoimi przemyśleniami z redaktorami e!stilo, kiedy pisali o Tobie artykuł w EKOLOGICZNYM czasopiśmie…
Oczywiście, że się podzieliłam 😉 Zresztą każdy kto czyta mojego bloga od dawna wie jakie mam podejście do tego tematu. Nigdy się z nim nie kryłam…
Nie używam kosmetyków testowanych na zwierzętach i zachęcam każdego do tego samego. Wystarczy raz obejrzeć filmik o tym jak te testy wyglądają. Są metody alternatywne, można poczytać o tym na stronie stoptestom.info Pozdrawiam:)
Dodam jeszcze, że ja jak i mój fizycznie pracujący mąż jesteśmy weganami i jesteśmy w świetnej formie, moje włosy sięgają pasa i nie mam z nimi najmniejszego problemu. Pamiętajmy, że nawet najlepsze kosmetyki nam nie pomogą jeśli nie zadbamy o zdrowa dietę.
To bardzo niemądre, że Twój mąż, który pracuje fizycznie, nie jada mięsa lub chociaż produktów mlecznych. Przekonania to jedna sprawa, a rozsądek druga. Dostarczasz mu jakoś niezbędnych do życia aminokwasów egzogennych??
Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyczne wyraża stanowisko, że odpowiednio
zaplanowane diety wegetariańskie, w tym diety ściśle wegetariańskie, czyli wegańskie,są
zdrowe, spełniają zapotrzebowanie żywieniowe i mogą zapewniać korzyści zdrowotne przy
zapobieganiu i leczeniu niektórych chorób. Dobrze zaplanowane diety wegetariańskie są
odpowiednie dla osób na wszystkich etapach życia,włącznie z okresem ciąży i laktacji,
niemowlęctwa, dzieciństwa, dojrzewania, oraz dla sportowców.
Wtrącę tu się, bo aż nie mogę patrzeć w jakim kierunku poszedł ten wątek.
TAK, DA SIĘ dostarczać niezbędne wartości będąc WEGANEM. 🙂 Można też tak wychować dziecko. A część z Was zachowuje się jakby tu ktoś conajmniej trzymał dziecko w szafce i karmił je tylko od święta. Stąd pewnie tyle nieprzyjemnych komentarzy osób, które na siłę próbują udowodnić że vege/vegan są be..
Poza tym, mój mąż sam sam umie o siebie zadbać, to dorosły facet, jest sportowcem i masy mięśniowej mógłby mu pozazdrościć nie jeden facet!
Możesz sobie wygooglować , Scott Jurek, veganbodybulding, Scott Jurek.
Zapytaj Goryla albo słonia skąd biorą niezbędne do życia aminokwasy egzogenne:D
polecam profil na FB veganworkout
ooo to Twój mąż jest gorylem? A ja siebie np. porównam do lwicy. To może jeszcze porównaj nas do pajęczaków, gadów… Co to za porównania?! Jesteśmy ludźmi! Róbcie jak chcecie. Przynajmniej więcej mięsa dla mnie. Co tam krówki i świnki, wiecie jak smakują zrazy z jelenia? Bajka. Kaczka z żurawiną… mniam! Mój mężczyzna ma urozmaiconą i STAROPOLSKĄ kuchnię w domu i jako prawdziwy samiec jest przeszczęśliwy i ZDROWY.
Kuchmistrzyni
Uśmiałam się.
Zero tolerancji 😉
Dobra, pogadamy jak twój facet zacznie mieć problemy ze zdrowiem. :]
Tak się składa, że ludzie mogą żyć bez mięsa. Wiesz jak wyglądają twoje jelita, twój układ pokarmowy? Gnije od trupów, które zjadasz.
A.
Ubawiłam się po pachy:D
Kuchmistrzyni, umarłam ze śmiechu, ŻAL:D
Wiem jak wygląda mój organizm, w środku zdrowy a na zewnątrz piękny. I to ja mam tutaj ubaw nie Wy 🙂
Czekasz na pokłony i wyrazy zachwytu?:D Twoje posty aż biją negatywną energią!
Z kolei ostatnio modne jest najeżdżanie na fanki ekologicznych produktów. Widziałam już z 10 wpisów na ten temat i pod każdym te same komentarze "Nareszcie głos rozsądku!". Ja jestem osobą lubiącą naturalną pielęgnację, służy mi to, moje ciało, twarz i włosy reagują wspaniale na kosmetyki od kiedy czytam składy i wybieram kosmetyki świadomie. Im więcej natury, tym lepiej. Dlaczego jest taka potężna krytyka tego stylu bycia?
Co innego wybieranie ślepo wszystkiego co ma napis "eko" lub "bio", ale nie można za to krytykować kupujących tylko producentów!!! Nie każdy musi znać się na składach, więc ta krytyka bardzo mi się nie podoba. To nie nasza wina.
I jeszcze jeden argument – że "za X lat okaże się, że któryś składnik z produktów ekologicznych szkodzi". Ok, to się MOŻE okaże za X lat, ale na ten moment mój wybór jest świadomy i przemyślany, a co powiedzieć o osobach które świadomie używając trucizny na paznokcie (poczytajcie o efektach po odżywce do paznokci Eveline)?
Nie rozumiem kompletnie tej nagonki, nie podoba mi się to, bo uderza bezpośrednio w osoby lubiące naturalną pielęgnację, a nie znam przypadku żeby osoby "eko" robiły nagonkę na osoby używające "chemii". Szanujmy się nawzajem, serio.
Powiem krótko – brawo!
Siempre i właśnie stad się wziął mój wpis, bo taką nagonkę na mnie zrobiło kilka osób tylko dlatego, że używam tej "złej chemii"…
Czytając Twój komentarz mam wrażenie, że nie do końca zrozumiałaś mój wpis 😉 Ja tam nigdzie naturalnych kosmetyków nie krytykuje…
Już nie chodzi o samą treść wpisu, ale kierunek komentarzy mnie przeraził.
Szczerze mówiąc domyślałam się, że wpis wywoła dyskusję, ale jej burzliwość nawet mnie przeraziła 🙁 Nie rozumiem dlaczego tak ciężko pojąć niektórym i uszanować właśnie to, że ktoś może mieć inne zdanie i podejście do tego tematu…
Przeczytaj jeszcze raz swój wpis, na spokojnie… Powtarzające się "demonizowanie" albo to zdanie "Eko-maniaczek i tak nie przekonam, a reszty pewnie wcale nie muszę." Sugerujesz, że one to krowy, które zdania nie potrafią zmienić? A jednocześnie ich wiara w szkodliwość pewnych składników to Twoim zdaniem jakaś fanaberia…? Należy szanować cudze zdanie, a nie w ten sposób z niego szydzić.
Cała Twoja wypowiedź brzmi jak podyktowana rozżaleniem, że ktoś Cię śmiał skrytykować. Ale powinnaś się liczyć z tym, że przy takiej liczbie odwiedzin na Twoim blogu nie wszyscy będą się z Tobą zgadzać. I tłumaczenie typu "bo ktoś mi napisał to czy tamto, więc ja mu odpyskuję" jest dziecinne. Jesteś niejako osobą publiczną i powinnaś głębiej się zastanawiać nad tym, co i w jaki sposób piszesz.
Nie, nie jestem osoba publiczną… to po pierwsze…
i nie szydziłam w tym wpisie z nikogo, jeśli tak to odebrałaś to przykro mi. Moim zdaniem jest różnica między eko-maniaczką a osobą świadomie stosującą ekologiczne produkty i żyjącą w zgodzie z taką ideologią. I o ile tą druga podziwiam i szanuję tak tych pierwszych (a mam wrażenie, że ostatnio jest ich co raz więcej i to im dedykuję ten wpis) już nie, ale nawet z nich nie miałam zamiaru w tym wpisie szydzić.
Zgadzam się z Anonimowym. I dorzucę od siebie coś jeszcze. Ludzie lubią krytykować, zwłaszcza wyróżniających się. Jak ktoś krytykuje weganina/wegetarianina/zwolennika ekologii to jest ok i nawet dołączą do tego inne osoby. Ale jak już się skrytykuje taką osobę (np. Anwen) z jakiegoś powodu, to już jest źle, strasznie i to my mamy problem, tak? To my toczymy wojnę?
A jednak blog to rodzaj medium i Twój nie jest przecież blogiem prywatnym. Jesteś dość szeroko znana, publikujesz tutaj swoje zdjęcia i udzieliłaś podobno wywiadu w gazecie. Pełnisz rolę opiniotwórczą (przynajmniej w zakresie pielęgnacji włosów), a to do czegoś zobowiązuje.
Coś mi nie pasuje Twoja terminologia. "Eko-maniaczka" ma dla Ciebie wydźwięk pejoratywny, a Włosomaniaczka już nie? ;P
hoho ale gorąco się tu zrobiło, nie trzeba nawet wyjeżdżać w tropiki, jesteście bardzo bojowe, widzę wojnę damsko-damską, a przecież każdy ma prawo mieć swoje przekonania, żyć swoim życiem. jeżeli komuś nie podoba się zdanie Anwen, to nie musi tego czytać i zgadzać się z tym. Wystarczy stworzyć swojego bloga i tam się wymądrzać. Powoli to się robi jakieś chore, a Anwen ma prawo na swoim blogu pisać co uważa za stosowne. Agnieszka
Anwen, można było stworzyć tego posta bez pisania o "eko-maniaczkach", o demonizowaniu, o przesadzie. Mówisz, że się domyślałaś że tak będzie, i mimo wszystko napisałaś go w takim tonie? Wystarczyło napisać "Lubię silikony, nie boję się SLSa, używam różnych kosmetyków bo takie mi pasują. Niech każdy wybiera sam to co mu się podoba, ja używam tego i tyle". Koniec. I to jest wystarczające wyjaśnienie! A wrzuciłaś wszystkie fanki eko do jednego worka dając przyzwolenie na BARDZO obraźliwe komentarze, przez co robi się z nas jakieś wariatki. A przecież ja też używam silikonów na końcówki, i nawet kosmetyków z parabenami (szooook!), po prostu lubię podejmować świadome decyzje.
Na wielu blogach jest ostatnio tendencja do krytyki eko produktów, przykro mi że i Ty się do niej dołączyłaś. W ogóle bardzo nie podoba mi się określenie "moda, boom na eko kosmetyki". To nie jest moda, to wzrastająca świadomość. Moda to coś zwykle irracjonalnego, coś co przemija.
Tak samo jak my mamy prawo komentować, skoro jest włączona taka możliwość. 🙂 To nie są prywatne wpisy w pamiętniczku. Jak ktoś publikuje kontrowersyjną wypowiedź, to powinien się liczyć z odzewem.
Teraz wszyscy najeżdżają na Anwen bo napisała to, co napisała. To jest Jej blog i ma prawo pisać to co uważa za słuszne. Jedni ją poparli, inni skrytykowali. Nie rozumiem tylko, czemu ci Krytykujący robią z tego taką aferę? Przeczytałam wszystkie komentarze, od początku do końca. Z jednymi się zgodziłam, z innymi nie. Powtórzę po raz setny dzisiaj, to, co pisało tutaj wiele dziewczyn przede mną; każdy ma prawo do swojej własnej opinii. To w końcu jego życie. Ale czy musicie się wypowiadać w tak rażąco nieuprzejmy sposób? Czytając komentarze co poniektórych poczułam niesmak i wręcz oburzenie!; chcesz wojny, nie masz się z kim pokłócić i szukasz tutaj do tego partnera? To idź sobie stąd! (Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, takiego wyrażenia swoich myśli, Anwen? ;)) Albo chociaż miej odwagę i się podpisz.
Może nie powinnam tego pisać, ale naprawdę! Co to ma być? Trochę kultury, proszę!
Czemu przypisujesz prawo do własnej opinii Anwen, a odmawiasz jej nam? Nie można napisać konstruktywnej krytyki? A może problem polega na tym, że niektórzy nie potrafią jej przyjąć… Piszesz o "rażącej nieuprzejmości", a czytałaś komentarz o eko-oszołomkach? A w kwestii podpisu – 23 to Twoje nazwisko?
dziewczyny po co ta spina i po co te nerwy ?
Każda z Was dokładnie wie co lubi i czym się kieruje. Nie linczujcie się za to, że składnia złożyła się tak, a nie inaczej i odbieracie to jako obrazę.
Każdy ma prawo do własnego zdania i to nie jest powód do kłótni.
Grow up!
Coś ta składnia podejrzanie często jest niefortunna. Zbieg okoliczności? Każdy ma prawo do własnego zdania, ale nie daje to prawa do obrażania innych. Ja już więcej się nie wypowiadam w tym temacie, bo to nie ma sensu. Parafrazując autorkę – niektórych i tak nie przekonam, a reszty pewnie wcale nie muszę. 😉
Siempre-la-belleza, odwracasz tutaj kota ogonem, te wpisy o których piszesz to nic innego jak reakcja na coraz większą manie na tzw. "nature" i przekoanie uzytkowniczek o większej wiedzy czy świadomości; reakcja na poucznanie, najeżdzanie ze stony eko-maniaczek (neutralne słowo) a nie odwrotnie. Wiec pisanie o przesadzie jest jak najbardziej na miejscu.
Żeby wybierać świadomie trzeba mieć naprawde dużą wiedze, niestaty większości eko-maniaczek jej barkuje, troche przykro sie czyta ich pełne wyższości opinie, zupełnie jakby na tworzeniu kosmetyków znały sie lepiej niż profesjonaliści.
Niestety eko-maniaczki nabierają sie na mętność pojecia "naturalne" czy "eko", producenci takich kosmetyków z ochotą żonglują tymio kreśleniami nieważne czy chodzi o pochodzie surowców do produkcji danej skąłdnika czy samego składnika, byle by tylko pasowało do teorii.
I tak pochodzaca z natury, otrzymana drogą destylacji parafina jest sztuczna, ale juz też pochodzace z naturalnych rud metali, ale syntezowane w zatruwającycm srodowisko procesie przetwórczym tlenek cynku czy dwutlenej tytanu są "naturlne". Gdzie w tym logika?
Albo występujące w przyrodzie, otrzymane syntetycznie parabeny są zue i "chemiczne", ale już tak samo występujące w przyrodzie i otrzymane syntetycznie z produktów przemysłu petrochemicznego kosnerwanty jak bensoesan sodu czy alkohol benzylowy są cudownie naturalne.
Piszesz: "Ok, to się MOŻE okaże za X lat, ale na ten moment mój wybór jest świadomy i przemyślany"
jesli to jest twój klucz do wyboru kosmetyków to tówj wybór jest mniej swiadomy niż użytkowniczek odżywki Eveline, bo one przynajmniej moga sprawdzić w jakich dawkach i przy jakiej ekspozycji formaldehyd jest trujący (btw. formaldehyd tez występuje w naturze). Ty natomist tego nie wiesz przy bliżej niezbadanym składniku X.
Wiele związków naturalnych jest trujących (ewolucja po prostu), składniki rośline składają sie z dziesiątek, setek związków chem., czy sprawdzasz dokładnie kazdy z wiązek chem. w każdym ekstrakcie czy składniku roślinnym jaki występuje w Twoich kosmetykach? Wątpie. Polecam ksiązke "Plants in Cosmetics – Potentially Harmful Components".
Prawda jest taka, że w prawdziwej naturalności różnica między komstykami komwencjonalnymi, a eko jest naprawde minimalna. Szczególnie w przypadku kosmetyków do włosów, bo składniki funkcjonalne jak detergenty w szamponach czy kondecjonery w odżywkach wszystkie sa syntetyczne, niewystępujące w przyrodzie i wszytkie są otrzymywane z mniej lub bardziej naturalnych źródeł. Wiec w sumie nie ma sie o co kłócić.
piernik
Drogi pierniku, mi służy taka pielęgnacja, przecież nie wmawiam nikomu że ma stosować to samo. Jedyne, co mi się tutaj nie podoba, to nazywanie nas "eko-oszołomy", bo ja nikogo nie obrażam i chciałabym również być szanowana. Niech każdy ma wybór, niech żyje po swojemu i daje żyć innym. Tylko o to tutaj chodzi. Są sprawy i tematy, które zawsze będą ludzi dzielić i nie można przeciągać nikogo na siłę na drugą stronę ani szydzić z jego wyborów. Nawiązała się tutaj chora dyskusja, która nie powinna mieć miejsca.
A może za X lat się okaże, że badania nad formaldehydem były też błędne. Tak można dywagować w nieskończoność. Większości eko-maniaczek brakuje wiedzy na temat kosmetyków i nabierają się na puste hasła? Przeprowadziłaś na ten temat jakieś badania i podasz nam dokładne wyniki? 😉 Jedyne poczucie wyższości, jakie widzę, to to bijące z Twojej "eksperckiej" wypowiedzi.
Siempre, to było do Piernika…
Lol, za szybko i pobieżnie przeczytałam, sorki 🙂
Widzisz anonimie, jak własnie nie uważam siebie za eksperta i dlatego wiedzy szukam u specjalistów, a nie u dziennikarek, aktywistek, hipnotyzerów czy joginów itp. jak Stacey Malkan, guru w kręgach fanek ekokosmetyków czy na naszym podwórku Mistrz Józef Słonecki czy Michał Tombak, również lubiani przez te kręgi.
Idąc twoim tokiem rozumowania z X lat moze okazać sie że badania nad wszystkim są błedne…ale to mało prawdopodobne, do czego jak do czego, ale akurat do nauki to można miec troche zaufania, tylko trzeba troche zdrowego rozsądku i realizmu. Są opinie i są fakty, można miec inna opinie na dany temat, ale to niz zmienia faktu, że… I o to właśnie chodzi.
Siempre, ja nic Ci nie zarzucam, ani nie narzucam, sama stosuje bardziej niż mniej naturalną piegnacje do wlosów, jednak chciałam tylko zauwazyć, że do wyboru naturalności/nienaturalności potrzebne są pewne fakty, takie jak to, że parafina jest całkiem naturalna, a silikony syntetyczno-naturalne tak jak np. kondycjonery w eko-odżywkach. Wiec ktoś, kto używa tylko tych ostatnich wcale nie powinien wypominać "nienaturalności" parafinie czy silikonom w odżywkach, a co niestety czesto ma miejsce.
piernik
"jesli to jest twój klucz do wyboru kosmetyków to tówj wybór jest mniej swiadomy niż użytkowniczek odżywki Eveline, bo one przynajmniej moga sprawdzić w jakich dawkach i przy jakiej ekspozycji formaldehyd jest trujący" – na to odpowiedziałam. Miałam na myśli, że za X lat może się okazać, że formaldehyd jest bardziej trujący i figa będzie z tych wyliczeń dawek. A w drugiej części wyśmiałam stwierdzenie Piernika, że rzekomo eko-maniaczki znają się na kosmetykach wyjątkowo słabo. I stąd pytanie – na podstawie jakich badań tak twierdzi. 😛
Głupi ten system komentarzy, bo nie wiadomo kto komu odpowiada…
Pierniku, nie neguję naturalnego pochodzenia składników, których unikam, tylko ich szkodliwość na mojej skórze. Tylko i wyłącznie o to chodzi. Parafina zapycha mi pory, dlatego jej nie lubię. A silikony stosuję na końcówki włosów. Przecież we wszystkim jest chemia, mi zależy na tym aby było jej niewiele i aby była łagodna dla mojej skóry i włosów.
Pierniku, tak się składa, że ani ja ani znajome mi osoby nie sugerują się wypowiedziami osób, które wymieniłeś. Powiem więcej – ja ich nawet nie znam i pewnie nie chcę poznać. 😉 Dla mnie podstawą są badania przeprowadzone przez naukowców bądź artykuły napisane przez lekarzy. Zaufane publikacje potwierdzone konkretną bibliografią. I wolę unikać składników, które są potencjalnie szkodliwe, a tym samym zdaję sobie sprawę, że naturalne składniki mogą np. uczulać. Dlatego – może Cię to zdziwi – naprawdę staram się analizować w kosmetyku składnik po składniku. Oczywiście, tak jak napisałeś, trudno jest przewidzieć wszystkie reakcje zachodzące między poszczególnymi składnikami. Ale jednak czuję się w ten sposób bezpieczniejsza, a moje ciało to lubi. I nikomu tego nie narzucam ani nikogo nie krytykuję za "nienaturalność". W takim razie co w tym złego…?
@siempre
Czy gdyby Anwen pisała "eko-maniaczki" albo pseudo-ekomaniaczki* zamiast eko-maniaczki, to odebrałabyś tą notkę i komentarze po nią trochę inaczej?
*dla mnie to raczej neofitki-eko-maniaczki zgodnie z wyrażeniem "zapał neofity"
Siempre, dopieranie składników pod kątem potrzeb skóry czy włosów, a nie ideologii rozumiem i popieram w całej rozciągłosci
Anonimie z 21:08
odpowiedzi na twoje "prześmiewcze"(lol) uwagi są zawarte w moich wcześniejszych komentarzach, przeczytaj je jeszcze raz ze zrozumieniem.
A tak z ciekawości, jak miałby sie okazać że formaldehyd jest jeszcze bardziej trujący i ocenie wyliczone dawki i badania nad gotowymi kosmetykami są do bani? Czy sugerujesz, że obecni toksykolodzy to idiocie i nie wiedza co robią? Czy jeszcze jakoś inaczej
BTW radze unikać gotowania kapusty lub brukselki, jesli boisz sie formaldehydu
piernik
czy mógłyby mi ktoś powiedziec czy silikony w składziewidnieją pod skrótami czy całą nazwą?
Czemu spora część z Was odbiera to jako krytykę i "nagonkę"? Czy nie bierzecie pod uwagę tego wszystkiego co Anwen pisała dotychczas? Nigdy nie starała się nikogo obrazić więc czemu miałabym to robić teraz? Myślę, że to dobór "niefortunnych" określeń i słów sprawił, że źle ją zrozumiałyście.
miałaby*
Ja uważam, że ten wpis powstał zupełnie niepotrzebnie, nic nie wnosi, narobił tylko szumu. Czyżby autorka chciała zwiększyć swoją popularność poprzez wzbudzenie kontrowersji;) Iza
Nie wierzę w to co widzę *_*. Nie dość, że Anwen poświęca czas na prowadzenie bloga aby pomagać między innymi takim niewdzięcznym Izom(z jakiegoś powodu tu chyba zaglądasz?)… to jeszcze ktoś jest w stanie postawić jej taki zarzut. Ja dziękuję. Wychodzę…
Twoja koleżanka ma piękne loczki 🙂
Co do Twojego wpisu to uważam, że masz rację… Kiedyś naiwnie sądziłam, że wyeliminowanie wszelkiego "świństwa" z pielęgnacji zapewni mi piękne włosy, ale sama przekonałam się, że umiejętnie stosowane silikony są niezbędne, jeśli chcę w jakikolwiek sposób doczekać długiej czupryny. Natomiast uważam, że warto wypróbować taką stuprocentowo ekologiczną pielęgnację twarzy. Widziałam wiele wpisów na blogach dziewczyn stosujących OCM, po których opadała mi szczęka z wrażenia, tak bardzo zmieniła się ich skóra… Sama od niedawna myję twarz olejami i widzę ogromną różnicę… Z pewnością są ludzie, którym drogeryjne kremy służą, jednak są też tacy, którzy twierdzą, że napakowane silikonami odżywki zapewniają im piękne włosy. Myślę, że warto to odstawić i sprawdzić na własnej skórze, czy jesteśmy aż tak piękni 😉
ja nie jem mięsa ani nie kupuję rzeczy od firm testujących na zwierzętach, ale zgadzam się z Twoją opinią 🙂
Jeju! Co tu się dzisiaj dzieje?! ;p
KTOŚ TU NAPISAŁ, ZE PIES TO ZWIERZĘ HODOWLANE ;D NIE, TO JEST ZWIERZĘ DOMOWE 😛 HODOWLANE TO ŚWINIE, KURY, KROWY. JAK MAWIA MÓJ TATA "TAKIE STARE, A TAKIE…" 😉
To się nazywa szowinizm gatunkowy! Może według twojego światopoglądu tak jest, ale wyobraź sobie, że są ludzie, dla których zwierze to zwierze, nie ważne pies czy krowa, każde tak samo odczuwa cierpienie! Tak samo Cierpi świnia w rzeźni zbijana na kotlety, jak królik czy pies poddawany testom!
Dziewczyny,po co te kłótnie? Ja nie odczuwam tego wpisu Anwen jako atakującego osoby używające ekokosmetyków.Po prostu wyraziła swoje zdanie.
Też jestem z tych lubiących i używających naturalnych kosmetyków,ale stosuję na końce silikony,czasem kombinuję z parafiną.Nie ma powodu się denerwować,większość z włosomaniaczek ma swoje sprawdzone sposoby pielęgnacji i ich się trzyma 🙂
Wczoraj wypróbowałam laminowanie włosów za Twoim przykładem. Mam włosy szybko przetłuszczające się, skore do puszenia i rozjaśniane od 3 lat balejażem. Ich skręt można zaklasyfikować jako wavy whirly. Laminowanie dodało im lekko blasku, skręt utrzymał się na dotychczasowym poziomie, jednak poszczególne pasma ładniej się układały. Rozczesywanie było odrobinę trudniejsze, kiedy włosy wyschły były niesamowicie miękkie.
Dziękuję Ci za trud poświęcany prowadzeniu bloga, porady bardzo się przydają. Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy,
Izabela
Ja osobom zaczynającym "nową" pielęgnację zawsze na początku odradzam silikony, siarczany i polyquaty/quaty. Jednym włosy się poprawiają, innym nie. Ale zawsze włosomaniactwo wciąga na tyle, że dziewczyny same szukają odpowiedzi na swoje pytania i stwierdzają, czy warto wrócić do tych SLESów i silikonów, czy jednak nie 😉
Sama stosuję wyłącznie łagodne detergenty, a od silikonów w odżywkach nie stronię – byleby były gdzieś dalej w składzie. Bardziej niż silikony demonizuję polyqaternia i quaternia. I dopóki nie zostaną przeprowadzone badania nad ich zmywalnością, nie będę ich stosować.
Myślę, że główny problem tkwi w (nie)świadomości początkujących. Jeśli nie zna się dokładnego mechanizmu działania składnika to łatwo krytykować w razie małego niepowodzenia 😉
A ja mam pytanie odnośnie tych silikonowych odżywek; czy stosując je, np. serum Radicala, które wspomniałaś w poprzednim poście, to na włosach nie tworzy się żadna warstwa tego silikonu, (lub gdyby zawierał parafinę, to warstwa parafiny(?)) którą potem ciężko usunąć i która utrudnia przenikanie odżywczych składników do wnętrza włosa?
Bo wydawało mi się, że to jest jeden z głównych powodów ich wyrzucenia z pielęgnacji…. Przecież był jakiś powód, że wiele dziewczyn i przestała ich używać… Na czym polega ich "zło"? Byłabym wdzięczna, gdyby mi to ktoś wyjaśnił 😉
Anwen mam pytanie czy olej mogę zmywać alterrą lub BDFM ?
Oczywiście, że możesz :))
Mam pytanie, trochę poza tematem wątku…
Na stronie ZSK jest wyciąg z aloesu zatężony 10-krotnie i 200-krotnie.
Który produkt lepiej zamówić?
Ma mi służyć głównie do pielęgnacji włosów.
Proszę o radę
piękny laminowany skręt, u mnie to poluźniło fale… 😛
co do głównego wpisu, wg mnie każdy powinien stosować to co uważa za dobre dla siebie, fajnie, że mamy większyt wybór niż np nasze babcie (deszczówka, szare mydło i ocet spożywczy)
Wszystkie kosmetyki trzeba dobierać pod siebie i swoje potrzeby. Mi np. silikony zawarte w podkładach, bazach pod makijaż nie szkodzą, ale za to parafiny wystrzegam się jak diabeł święconej wody, bo mam po niej straszne podskórne gule trudne do wyleczenia.
Dodajmy jeszcze informację, że są firmy, dla których "eko" to jedynie określenie dla opakowania, a nie zawartości. To – moim zdaniem – kierunek dobry i cel szczytny, ale często informacja jest zwodnicza. Wydaje się, że dotyczy nie tylko opakowania, lecz także zawartości. Chwilka ze składem dowodzi czego innego…
Witajcie, przepraszam, ale za bardzo nie mam czasu aby się wczytać we wszystkie komentarze. Od siebie mogę powiedzieć tylko, że silikony odstawiłam całkowicie,gdyż uważam, że to one powodują przesusz, a wręcz koszmarny wysusz moich włosów. Po odstawieniu silikonów miałam dramat na głowie, prawie pół roku moje włosy dochodziły do siebie, bez silikonów było gorzej niż z nimi, ale uparłam się i nie wróciłam już do nich. Teraz mam piękne włosy, żadnych problemów. Może to zabrzmi kolokwialnie, ale bardzo polecam naturalną pielęgnację, choć nie po to tu piszę. Zanim pojawił się cały ten eko-boom, to takie rzeczy, jak naturalne ziołowe, domowe wcierki, płukanki octowe i olejowanie włosów kuchennymi nawet olejami i oliwami było bardzo popularne. Proszę wiec nie tłumaczyć się z zamiłowania do silikonów całym eko-trendem. Wg mnie to, że nie widzicie efektów naturalnej pielęgnacji wynika z Waszego lenistwa, a na pewno ze zniecierpliwienia. Na efekty naturalnej pielęgnacji trzeba czekać, żaden naturalny środek nie działa tak, jak silikon, po jednym użyciu. Silikon oblepia włosy nie dając żadnego działania odżywczego, a jedynie ochronne, nadaje włosom zdrowy wygląd, ale tak naprawdę nie niweluje problemu, wręcz odwrotnie, sprawia, że włos nie przyjmuje żadnych substancji odżywczych, gdyż jest obklejony, podobnie działa parafina. Zmyć silikon może tylko silny detergent, który także nie jest obojętny dla naszych włosów. Zanim ktoś coś napisze, niech najpierw zaczerpnie rzetelnych informacji, bo jest w błędnym kole. Tyle ode mnie. Pozdrawiam.
bardzo lubię Twój blog, mimo że z wieloma rzeczami się nie zgadzam, niektóre nawet uważam za skrajne lub dziwne, przede wszystkim traktuję go jako pewnego rodzaju inspirację, ale na pewno nie autorytet w dziedzinie pielęgnacji włosów, mam na myśli to, że każda kobieta powinna sama być dla siebie autorytetem jeśli chodzi o pielęgnację włosów. dlatego jestem na nie jeśli chodzi o ślepe podążanie za kimś popularnym i stosowanie bez namysłu jego rad, apeluję o stosowanie swoich własnych rad dla swoich włosów, same najlepiej je znamy, pozdrawiam