Przeczytałam ostatnio bardzo fajny wpis (znajdziecie go TU) u innej włosomaniaczki, o której już na blogu nie raz wspominałam – weegirl i naszła mnie taka refleksja, którą nie omieszkam się z Wami podzielić 😉
Czasami czytając Wasze komentarze mam wrażenie, że niektóre z Was naprawdę wierzą, że takie, idealne włosy istnieją 🙂 że już nie wspomnę o tych, które mnie posądzają o posiadanie takowych włosów 😀 Prawda niestety nie jest tak piękna – MOJE WŁOSY NIE SĄ IDEALNE 😉 Mało tego – są naprawdę przeciętne. Długie, ale niezbyt gęste, lubiące zbijać się w strączki, puszyć i dziwnie wywijać 😉 tylko tyle, że zadbane i jak na farbowane – całkiem zdrowe. Często mają zły dzień, nie chcą mi się ułożyć, a nieułożone wyglądają po prostu nijako… ale mimo wszystko ja je kocham, bo są moje i są w najlepszej kondycji jaką kiedykolwiek na głowie miałam.
Po co Wam to w ogóle piszę? Bo chciałam Wam uświadomić, że dążenie do ideału (np. włosów z reklamy czy jakiejś znanej aktorki) jest jak najbardziej ok, pod warunkiem, że zdajecie sobie sprawę z pewnych ograniczeń jakie być może Wasze włosy ze sobą niosą. Niestety, ale wiele elementów, które charakteryzują nasze włosy jest zdeterminowana genetycznie (ich struktura, grubość, gęstość, to czy są proste czy kręcone, mają niską czy wysoką porowatość itd.) i o ile czasem możemy coś minimalnie poprawić (chociażby wizualnie) to nie zmienimy sobie włosów na takie o jakich marzymy. Na pewno nie bez ingerencji z zewnątrz, która nie zawsze jest dobra dla naszych włosów. To trochę tak jak byśmy chciały dodać sobie wzrostu, zupełnie zmienić budowę ciała czy rysy twarzy – o wiele łatwiej i przyjemniej jest zaakceptować (a nawet pokochać) to co się ma, niż wpędzać się w kompleksy ciągłymi porównaniami z niedoścignionym ideałem 🙂 Przyznam Wam się, że ja też kiedyś byłam strasznie zakompleksioną osóbką, ale na szczęście z wiekiem mi to minęło :)) Nauczyłam się kochać nawet mój zadarty nos 😀 Teraz, jeśli już naprawdę narzekam na coś w swoim wyglądzie to raczej na to, co rzeczywiście jestem w stanie sama zmienić (jak chociażby brzuch!). Jeśli chodzi o włosy to wiem, że nigdy nie będę miała ich tak gęstych jakbym chciała (mogłabym co prawda doczepić sobie pasma jak to robią gwiazdy, ale nie czułabym się z tym dobrze, a i włosy by ucierpiały), a mimo to postanowiłam je zapuścić i naprawdę cieszę się z tego jak zwykle wyglądają.
Co zatem możemy zrobić? Oczywiście najlepiej by było zaakceptować to co dała nam natura i starać się by podkreślać to co w naszych włosach najlepsze. Nie skupiajcie się na tym co Wam się nie podoba, ale na tym, z czego jesteście dumne (może to być kolor, długość, grubość czy to jak się kręcą)! Spróbujcie znaleźć jakąś fryzurę/sposób stylizacji, który sprawi, że włosy będą wyglądały naprawdę dobrze, a Wy będziecie się czuły wyjątkowe 😀 U mnie tak działa kolor czarny (z żadnym innym nie czułam się równie atrakcyjnie, więc dopóki będę mogła na pewno z niego nie zrezygnuje) i fale! Jestem pewna, że każda z Was też jest w stanie znaleźć coś takiego dla siebie :))) I nie wierzcie w ideały, bo tak naprawdę ich nie ma! Za włosami aktorek czy Pań z reklam stoi sztab stylistów, a przede wszystkim specjalistów od Photoshopa. Naprawdę mało, które włosy wyglądają idealnie bez jakiejkolwiek stylizacji (no może jedynie te naturalnie idealnie proste).
Pozdrawiam Was serdecznie,
PS Mam propozycję – spróbujcie napisać w komentarzach za co Wy lubicie swoje włosy 😀
Komentarze
Bardzo przydatny i motywujący wpis 🙂
Ja bym tylko chciała aby moje włosy przestały wypadać :/ Całą resztę fanaberii moich włosów już zaakceptowałam.
a byłaś z tym u lekarza? robiłaś jakieś badania? 🙁
Moje tez czasem strasznie wypadaja :/ ale to od kad biore leki eh.
Mam tak samo… O niczym innym już w chwili obecnej nie marzę. 🙁
Anwen, świetny wpis. 🙂
to może skrzyp ? Ja bym chciała gęstsze 😉
mi tez wypadaly, strasznie. czasami to siedzialam i ryczalam jak widzialam ile mi wyszlo.
Okazalo sie, ze mam niedoczynnosc tarczycy. w zyciu bym nie pomyslala! teraz biore euthyrox 75 i przestaly wypadac. stosuje sztuczki z tego bloga i mam juz mnustwo nowych wloskow :))
Kochana, rozumiem Cię. Szczególnie jak się ma cieniutkie włosy i każdy jeden wyciągniety włos przyczynia się do przerzedzenia gdyż i tak wydaje się ich mało. Ja też nie mogę zapuścić ani nawet zająć się ich wyglądem gdyż wszystko przytłacza ich wypadanie, na dodatek jak wszystkiego się już wypróbuje, suplementów itp. i dalej wypadają 🙁 Mi wypada maaaaasa włosów mimo że ich mam baaaaaardzo mało, a lekarze oczywiście.."e tam jesteś młoda, to pewnie stres łysa nie jesteś, odrosty masz czyli rosną"
Bardzo fajne napisane:). To prawda, że wiele osób chciałoby mieć zupełnie inne włosy niż ma – mi się zawsze marzyły gęste, długie i falowane. Niestety moje cienkie włosy zawsze będą cienkie, mogą być zdrowe ale pozostaną nadal cienkie:]. I dlatego wiem, że u mnie sprawdzają się proste fryzury typu bob, albo inne proste, geometryczne cięcia. Zdaje sobie z tego sprawę ale jednocześnie ciągle gdzieś mi tam w mózgu siedzi burza loków:D.
Oj to prawda… Niestety to już chyba kwestia naszej kobiecej natury, że chcemy mieć to czego nie mamy. Np.chciałabym mieć proste i jasne blond włosy, a mam ciemne i kręcone. Na szczęście są takie wynalazki jak farby i prostownica, więc nie jest źle 😉
Włosy to, obok paznokci i może jeszcze oczu, jedyna rzecz, której bym w swoim wyglądzie nie zmieniła. W czasach, gdy nie przyszło mi do głowy eksperymentowanie z nimi, były grube, gęste (aż za bardzo!), błyszczące i naturalnie falowane. Niestety, przede mną jeszcze długa droga, zanim ponownie doprowadzę je do stanu sprzed prostownicy, farbowania i rozjaśniania – ale dzięki Tobie jest coraz lepiej:)!
mądrze piszesz 😉 w chwilach zwątpienia przeczytam sobie tego posta 😉
a moje włosy lubię za to, ze się kręcą (czego kiedyś nienawidziłam), za ładny naturalny kolor (do którego wracam) i za objętość, miękkość 😉
Uwielbiam moje fale za to, że są tak kompletnie niezależne i nieprzewidywalne – jak ja 🙂 Tak jedyne w swoim rodzaju, że własna matka nie wie, jaki to kolor, jaka długość 😀
Jesteś bardzo mądra i rozsądną kobieta.Czasem naprawdę jest ciężko zaakceptować siebie jaka jest..Bardzo interesujący wpis i czekam na więcej!!!
Pozdrowionka!:*
Hmm lubie swoje wlosy za to, ze szybko rosna i nie musialam czekac kilku lat az odrosna po zafarbowaniu na blond 😀
Lubię moje włosy za to, że pozwalają mi uzewnętrzniać moje uczucia, kiedy to wstaję rano i tylko czekam, jaka będzie moja reakcja po spojrzeniu w lustro… Niemniej, lubię za to, że potrafią zaskakiwać 🙂
Ciekawy blog, dołączam do obserwujących 🙂
😀 Plusik za poczucie humoru 🙂
dobrze powiedziane 🙂
od kiedy pamiętam marzyłam żeby mieć włosy jak pewna Hinduska aktorka, bardzo, bardzo mi się podobały. Ale zostałam obdarzona blond falami, które żyją własnym życiem i wiem, że nie zmienię ich na siłę. Także brać siły na zamiary, zdrowie włosów nad ich wygląd na pokaz i do roboty!
A Ty, Anwen jesteś najlepszą inspiracją, że jak się chce, to można 🙂
Swoją drogą, to jaki jest Twój naturalny kolor włosów? Zawsze myślałam, że jednak czarny… 🙂
taki: http://anwena.blogspot.com/2012/04/fryzury-anwen-za-czasow-przed.html :))
Ja mam kręcone, lubię je ale bardzo podobają mi się proste i lejące, podobno nawet szczuplej w takich wyglądam HEHE 😀 No i używałam przez jakiś czas suszarki i grubej szczoty, żeby prostować te loki, ale w końcu powiedziałam BASTA, jak się komuś nie widzą loki i to, że w nich puszyściej wyglądam to niech spie… na drzewo, od tego momentu suszarka i szczotka nie używane 🙂 Nie będę walczyć z NATURĄ 🙂
Bardzo motywujący wpis 😉 Jak dla mnie cudownym uczuciem jest z dnia na dzień obserwować postępu w pielęgnacji włosów. A nieuniknionym zjawiskiem jest chęć dążenia do ideału byle z umiarem 🙂
Lubię moje włosy za gęstość. Może nie mam tych włosów od groma, ale są grube i jest ich dość sporo. Lubię je też za to, że jak je zakręcę lokówką, albo wyprostuję to takie utrzymują mi się do kolejnego mycia (2-3 dni). Nienawidzę ich, za to że się szybko plączą i choć nad tym pracuję nie sądzę, by kiedyś były lejące i wystarczyło je raz dziennie przeczesać. Nie lubię też ich mysiego koloru, ale nie chcę go zmieniać, bo po prostu mi ich szkoda 😉
Dziękuję Anwen, za wszystkie posty, bo pewnie bez Twojego bloga ciągle bym do włosów używała szamponu ze SLS i narzekała, że nie są gładkie i zdrowe!
Ja pokochałam je za skręt, tym bardziej że za dzieciaka miałam je proste jak druty. Dopiero od niedawna zaczęłam o nie świadomie dbać i już widzę jak się odwdzięczają. Teraz tylko chce osiągnąć odpowiednią, wymarzoną długość- więcej nie trzeba 🙂
Ja to najbardziej w moich włosach lubię to że są właśnie idealnie proste 😉
Nawet jak je zakręcę to po 15 minutach już są wyprostowane ! I czasem to trochę denerwuje ale i tak je kocham <3
Pomimo to że do mojej wymarzonej długości wiele brak to staram się codziennie patrzeć w lustro i mówić że jeszcze trochę i będą miały tą długość 🙂
hmm, ja dban o włosy od 3-4 miesięcy i już w tym czasie udało mi się wiele poprawić, przede wszystkim nie są już połamane i wysuszone na wiór, chyba pierwszy raz odkąd pamiętam są miękkie i się błyszczą, to aż niesamowite 😀 o wiele mniej wypadają, są gęstsze i tak dobrze to dawno nie wyglądały. ich największym problemem jest jednak to, że każdy z nich jest innej długości, przez co mają skłonności do puszenia się i ogólnie to nawet po uczesaniu nie tworzą gładkiej warstwy… ja nie wiem, czy te włosy są pourywane, czy po prostu wypadają zanim urosną na przyzwoitą długość – wyglądam, jakbym miała całą głowę babyhair. czy ktoś miał podobny problem i wie, co z tym zrobić?:)
Jak dla mnie to i tak masz idealne włosy:)
Ja swoje włosy lubię za jasny, blond kolor i długość (mam je do ramion :D). Trudno mi jest znaleźć jakąś wadę w moich włosach, poza tym, że nie zawsze układają się tak jak trzeba (w szczególności grzywka :P). Nie mam lśniących, mięsistych włosów, ale nie przeszkadza mi to 🙂 Kocham moje włosy za ich naturalność i przede wszystkim kolor!
A ja ostatnio widziałam idealne włosy. Szłam sobie deptakiem w poznaniu a one szły przede mną. <3 Prawie się potknęłam.
Ja lubie moje włosy za to że są bardzo mięciutkie, że mogę się za nimi schować (dają mi wręcz poczucie bezpieczeństwa!) i za to że id zawsze byłam kojarzona z długimi ładnymi włosami 😀
pytanie do Anwen i Was wszystkich kochane (przepraszam, że tutaj, nie mam bloga, a z "normalnymi" ludźmi to nie pogadam ;)…) czy przyjmowanie drożdzy (ja biorę w tabletkach) lub jakichś innych suplementów wpływało u Was na wzmocnienie/przyciemnienie włosków na ciele?
albo od skrzypokrzywy?
Pije pokrzywe oraz przyjmuje Merz Spezial. Zauwazylam cos takiego ale mam wrazenie ze to poprostu przez okres zimowy, w sensie ze nie wystawiam ich na slonce… Mysle ze kiedy nastanie pogoda wszystko wroci do normy 😉
mam taką nadzieję!
fajny wpis, niestety wiele dziewczyn zapomina o takich rzeczach (nie tylko w kwestii włosów, ale też sylwetki, czy innych)
ja swoje włosy lubię za to, że są grube, gęste i bardzo szybko rosną, a nie lubię siebie za to, co z nimi zrobiłam i jak je zniszczyłam 😀 za to mój 20 cm odrost jest w świetnej kondycji, więc jak tylko zbiorę się w sobie, żeby obciąć farbowaną część, to dobrze wróżę swoim włosom 🙂
Genialny wpis, taki z serca:)
Ja kiedyś nienawidziłam w moich włosach tego, że są kompletnie niepodatne na kręcenie. Ile razy zakręcałam loki po 15 minutach nie było po nich śladu. Z czasem nauczyłam się to akceptować i teraz uważam, że brak podatności na stylizację to ich największa zaleta. Uwielbiam je za to, że są takie proste bez użycia żadnych wspomagaczy. Bo gładkie, długie i proste włosy podobają mi się najbardziej;)
Zawsze dostawałam najwięcej komplementów za włosy – zwracały na siebie uwagę kolorem (naturalna czerń), kondycją (lśniące i zadbane), skrętem (mam naturalne fale) lub idealnie gładką taflą (moje włosy są bardzo podatne na układanie i zwykły blow-dry wystarczy, aby były całkowicie proste, przynajmniej przez kilka godzin).
Nigdy ich nie farbowałam i liczę na to, że dobrnę do 35. roku życia, unikając farb 🙂
Być może wtedy złapię się na refleksji, że chętnie zamieniłabym się z kimś na czuprynę. Na razie – no way.
Myślę, że jestem bardzo blisko ideału i na pewno będę do niego dążyć, chociaż podobnie jak Anwen zdaję sobie sprawę z tego, że natury nie da się oszukać, nie wyczarujemy ekstra gęstości nawet najlepszym olejkiem, jeżeli mamy inny zapis w DNA.
jest kilka osob ktore maja wlosy bardzo bliskie idealowi albo nawet idealne. ja tez kocham swoje wlosy. sa grube, lsniace i idealnie proste. mamy szczescie :))
świetny wpis 🙂 Masz rację, wiele osob gdzieś się zatraca w pogoni za ideałem, którego tak na prawdę nie ma… Bo idealni ludzie nie istnieją.
Za co lubię moje kłaczki? Za to że są takie delikatne i lekkie, że jest ich sporo i – uwaga! – za to że falują 🙂 A kiedyś tego nienawidziłam, taka szopa zawsze napuszona, ale odkąd dbam o nie porządnie to jakoś lepiej wyglądają, lepiej się układają.
Teraz tylko chciałabym, aby były dłuższe. Liczę na to, że na dłuższych włosach fale będą sie jeszcze ładniej układać 🙂
mi moje włosy najbardziej sie podobają za to jak wyglądają na zdjęciach , przede wszystkim na tych jak miałam 2 – 5 lat, były to małe skrętki , wyglądające jak afro <3 i do tego ciemny brąz ;D teraz jak są już dość długie a nadal je zapuszczam to skręt sie rozluźnił , przez moja niewiedzę je niszczyłam ale dzięki pielęgnacji wyglądają dobrze ale będzie jeszcze lepiej. ;D teraz coraz częściej układają sie w naturalne skrętki , najczęściej dwie , po obu stronach twarzy , wygląda to pięknie ale musze nadal z nimi walczyć bo sie puszą i układają jakbym niechcący sie poraziła prądem.. mimo wszystko lubię je i lubić będę mimo tego że może nie są zbyt gęste.
Ja moje włosy lubię za to, że są idealnie proste (chociaż czasami chciałabym mieć loczki), że są gęste i dość szybko rosną 🙂
Nie wiem czemu, ale przestały mi przychodzić powiadomnienia na maila, że dodałaś wpis. Z innych blogów przychodza normalnie
Moje włosy są idealnie proste, ale to akurat uważam za ich wadę :-/ Natomiast kocham je za wspaniały naturalny kolor (złocisty blond), który akurat bardzo mi odpowiada. Nie ufarbuje włosów dopóki nie zacznę siwieć… No i lubię za to, że wraz ze wzrostem długości zaczęły się dobrze układać.
hmmm ciężkie pytanie, doceniam że moje włosy są naturalnie kręcone i w sumie niewiele im potrzeba aby ułożyły się tak jak chcę
Bardzo dobry post:) To samo można odnieść do innych cech wyglądu, trzeba siebie zaakceptować i potrafić wyeksponować zalety.
Fajny wpis, zgadzam się z Tobą kochana w 100% I uwielbiam Twoje włosy 🙂
Za co kocham swoje włosy? Za gęstość. Za to, że szybko schną. Jak kiedyś ich porowatość będzie niższa, to pewnie będę je kochać za to, że są takie super zdrowe 🙂 Póki co kocham to co mam… Kocham te delikatne fale z różnymi fanaberiami, fale, których czasem w ogóle nie widać na pierwszy rzut oka (ach, ta spodnia zafalowana warstwa 😀 ). Kocham je za to, że w miarę szybko rosną, nie wypadają na potęgę, nie wyglądają po jednym dniu na tłuste.. Kocham je za to jakie są – a najważniejsze, że odkąd zaczęłam o nie dbać, to są w coraz lepszej kondycji. 🙂
Bardzo mądrze napisane 🙂 Ja lubię moje włosy za to, że są prościutkie i gładziutkie, no i bardzo się dzięki temu błyszczą. Jak będę miała długość a'la Idalia to będę z nich całkiem zadowolona 🙂
Bardzo mądry i motywujący wpis.Do tego ze świetnym przekazem:)Gratuluję kochana! Tylko brać z Ciebie przykład:) Ja jeszcze się nie polubiłam ze swoimi włosami ,ale mam nadzieję ,że niedługo to się zmieni:)
Fantastyczny wpis 🙂
Ja lubie swoje wlosy za ich naturalny kolor – w cieniu zielonkawy, w sloncu rudawy 🙂 Pozdro!
Ja jeszcze udaje ze nie znam moich wlosow i nie sa moje,ale dbam o nie i mam nadzieje,ze kiedys sie do nich przyznam przegladajac sie w wystawie sklepowej:)
moje sa idealnie proste – co akurat nie jest moim marzeniem:P
lubie swoje włosy – za ich gęstość:) dzięki temu czy krótka czy długa fryzura wygląda fajnie;) Jak są dobrze ścięte to praktycznie nic nie muszę z nimi robić oprócz umyć:)
może włosów idealnych nie ma, ale bywają bliskie ideału 🙂
lubię moje włosy za to, że się kręcą! kiedyś było to dla mnie nie do zniesienia, ale teraz za nic bym tego nie zmieniła 🙂 w prostych czuję się nieswojo. poza tym, dość szybko mi rosną.
Ja tam moje włosy lubię tylko czasem się na nie denerwuję np. jak już wcześniej wspomniałam za puszenie się, jednak najbardziej podoba mi się mój naturalny kolor – złocisty blond (nie wiem czy tak to można nazwać ale mi się tak właśnie kojarzy :). Nie mam zamiaru w najbliższej i jeszcze dalszej przyszłości ich farbować ale jeśli już to pewnie bym chciała być ruda ;)Zawsze mi się takie włosy podobały…
Ja uwielbiam moje włosy za ich naturalny zbzikowany troszkę kolor. Strasznie żałuje, że po raz kolejny je zafarbowałam. Ale jestem na dobrej drodze do odzyskania mojego koloru, 12 cm odrost mówi sam za siebie 😉 Nie lubie ich gęstości, inni zazdroszczą, a dla mnie jest to naprawdę udręka, zwłaszcza w lecie..
Bardzo dobry wpis:) Nikt nie ma idealnych włosów, aczkolwiek muszę przyznać, że ostatnio, kiedy zobaczyłam u Ciebie zdjęcia z komunii, to mnie zamurowało na widok Twoich włosów – taaaaaaakie puszyste!
Lubię swoje włosy za ich kolor – naturalny ciepły blond i za to, że kiedy są lepiej odżywione to układają się w loczki. Dość szybko też rosną.
Anwen, mam prośbę. Przeglądam Twojego bloga, bloga Ewaluacji i wielu innych Włosomaniaczek już od dłuuuugiego czasu, aż w końcu zmobilizowałam się do tego, żeby założyć własnego bloga. Napisałam już pierwszego powitalnego posta i chciałabym napisać notkę, w której podam linki do postów, gdzie pokazujecie swoje włosy. Wszystko dlatego, że zainspirowałyście mnie do zapuszczania i lepszego dbania o swoje włosy. Zgadzasz się?:)
To mój pierwszy komentarz, wcześniej nie miałam odwagi 😉 Marta
Marta oczywiście, że się zgadzam :)))
bardzo fajnie, że poruszyłaś tę kwestię:)
Sama kiedyś zapatrzona na piękne, długie, proste i gładkie włosy zaczęłam swoje prostować codziennie. Nie mogłam patrzeć jak falują i wywijają się z różne strony. Nie muszę chyba wspominać, że dorobiłam się przez 2 lata siana na głowie i straciłam masę włosów.
Nie wiem dokładnie kiedy to się stało, ale w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czemu właściwie moje falujące włosy mi się nie podobają? Spięte u góry wyglądały całkiem fajnie, rozpuszczone też niczego sobie:)Chyba za bardzo wpatrzona byłam w TV:)
Od 5 miesięcy pielęgnuję moje włosy, staram się je nawilżać i wzmocnić. Nie użyłam od tego czasu prostownicy. Naprawdę zaczynają mi się bardzo podobać:) Teraz dbam o moje włosy, a nie zmieniam ich siłę 🙂 I tego się trzymam:)
a za co je kocham? za kolor: jeszcze nigdy nie farbowałam włosów, a często pytają mnie jakiej farby używam:)
Włosy idealne:P
Właśnie jutro, zrobię ważny krok w tym celu. Zawsze farbowałam pasemka rozjaśniaczem, jutro mam kolejną wizytę jednak tym razem zdecyduję się na ciemniejszy kolor farbowany FARBĄ. Ciekawe co z tego wyjdzie. Po nocach śnią mi się żółte plamy na głowie i obsikany kolor…
Podobno fajnym rozwiązaniem jest tzw ''zapienienie'', czy któraś z Was miała kiedyś to robione? Ciągle waham się, czy jednak nie zdecydować się na ten rozjaśniacz i mieć pewny kolor, czy może jednak zaryzykować farbę i dać troszkę odżyć moim włosom…
wlosy farbowane farba na pewno nigdy nie wyjdą takie jasne i chłodne jak po farbie, dlatego trudno sie odzwyczaic od pasemek. wiem z doswiadczenia 🙂 ale nie zmieniaj prosze koloru po pierwszym farbowaniu, zacezkaj za odrostami, pofarbuj jeszcze raz i dopiero stwierdz czy wolisz pasemka czy farbe. kolor za pierwszym razem wychodzi inny i pozniej przy farbowaniu odrostow tez jest inny, ladniejszy 🙂
No i kolejny raz dałam się namówić na pasemka z rozjaśniacza, bałam się farby, właśnie przez uzyskanie żółtego odcienia. Moja Pani fryzjerka troszkę się bała zafarbować mi włosy farbą i zaproponowała mi słabszy rozjaśniacz, ale trzymała go troszkę dłużej niż zazwyczaj. Podobno to ma spowodować, że włosy nie będą aż tak zniszczone. Stan swoich włosów uważam, za dobry jednak rozjaśniacz im na pewno nie pomaga. Gdy odrosty będą większe sama pokombinuję może z rabarbarem? aby jakoś zlać odcień odrostów i pasemek. Chyba, że do tej pory powstanie jakaś rewolucyjna metoda farbowania blond włosów lub znajdę zaufaną fryzjerkę, która nie będzie się bała zafarbować mi włosów:P
Co w nich lubię? Kolor – jak najbardziej mi pasuje i dobrze wygląda, to że falują – kiedyś była to moja zmora, a teraz źle czuje się w prostych. Lubię je też za to, że potrafią poprawić mi humor w złych chwilach i dobrze się ułożyć, a bad hair day nie zdarzają się im bardzo często 🙂
Ja bardzo lubie swoje wlosy i jestem z nich dumna, chyba ze doprowadzaja mnie do rozpaczy wypadaniem, no ale ten problem chwilowo jest opanowany.
Z natury sa bardzo ciemne, o bardzo nasyconym kolorze, wszyscy pytaja czy to farba i z pewnym niedowierzaniem sluchaja jak mowie ze to juz z 6 lat jak moje wlosy nie zaznaly zadnej farby. Sa tez genetycznie dosc geste i bardzo proste, idealnie proste, zero jakiejkolwiek fali, sa rowniez grube. Nie wiem w zwiazku z tym co to jest puszenie, klopoty z rozczesaniem ani bad hair day 😉
Maja tez minusy z ktorymi musze zyc, sklonnosc do nadmiernego wypadania oraz masakryczny wicherek na czole rozdzielajacy grzywke na pol, a w takiej rozdzielonej grzywce wygladam jak debil 😉 Wysokie czolo nie pozwala mi tez zupelnie zrezygnowac z grzywki.
Minus tez jest taki ze sa odporne na jakiekolwiek proby stylizacji, sa za ciezkie, za grube, zbyt sliskie i uparte. No ale plus – nie wymagaja w zasadzie stylizacji 🙂
Grunt to widziec pozytywy a nie negatywy 🙂
Kiedy kolejna włosowa historia? :D:D 🙂
Moje włosy są strasznie sianowate i walczę z tym od grudnia i nic.Też mam to zaakceptować?
Ja z sianem akurat walczę:) stosuję aloes do szamponów i masek:) po 5 miesiącach naprawdę widać różnicę:)
W jakiej formie stosujesz aloes? Ja też walczę z sianem, ale nic nie pomaga. Osobiście czasem do odżywki dodam żel aloesowy, ale to rzadko. Kajka 😉
Do szamponu odżywek i masek dodaję trochę soku aloesowego. W recenzjach na blogu jest wpis odnośnie soku aloesowego.
Ale Wam zazdroszczę dziewczyny, że potraficie polubić swoje włosy. I że macie za co je polubić. Ja moich nienawidzę po prostu. ;( Są okropne. Szaro-brązowy kolor wyglądający jak wyblakły. Do tego są bardzo cienkie. Bardzo. Już od kiedy byłam mała wszyscy mi powtarzali, że moje włosy są bardzo cienkie. Mama mi je zawsze obcinała na krótko. Wszystkie moje przyjaciółki zawsze miały grube, piękne włosy. Moje są do tego okropnie obcięte. I za nic nie potrafię im nadać kształtu. Do tego włosy z tyłu są proste, a z przodu wywijają się we wszystkie możliwe strony. Wyglądam po prostu jak przygłup jakiś przez te moje włosy. Do tego muszę je myć codziennie. Są zniszczone i połamane, sianowate. Przepraszam, musiałam się komuś wyżalić.
Lula
Lula wyluzuj nie tylko ty nie masz się czym chwalic ;p Ze mnie się zawsze śmiali, że piorun strzelił w rabarbar 🙁
najbardziej dołujące jest to, że kiedy zaczynam akceptowac jak jest i jak już nie będzie, ktoś zawsze mi musi dowalic głupim tekstem – :/ Na szczęście, dzięki taki blogerkom jak Anwen zaczęłam inaczej patrzec na potrzeby moich włosów niż "suche i zniszczone" – są kręcone i porowate ale też podatne na układanie. Opanowałam się z prostowaniem i rozjaśnianiem ale czy wrócę chociaż to połowy tego co mi wypadło?
Lubię swoje włosy za to, że są proste (chociaż lubią się głupio wywijać i tworzyć strączki, ale zmagam się), mocno nie wypadają, więc nie muszę często czyścić odpływu wanny i szczotki 😀 i uwielbiam je za blask, którego często zazdroszczą mi koleżanki 🙂
No i właśnie dlatego wrzuciłam ostatnio na bloga zdjęcia z mojego Bad Hair Day 🙂 Co jakiś czas dodaję także zdjęcia gwiazd "zrobionych" i takich idących sobie spacerkiem w zwyczajny dzień (oczywiście skupiam się na włosach:D), żeby pokazać dziewczynom, jak to jest z tymi pięknymi, bujnymi fryzurami 😉
Anwen, może pokażesz nam jak wygląda u Ciebie BAD HAIR DAY? :> Przyznam szczerze, że od dawna próbuję go sobie wyobrazić 😀 Ja już swój pokazałam 😀
Pozdrawiam :*
hej,naprawę uwielbiam Twojego bloga nie wiem co bym bez niego zrobiła:)
mam taki problem może doradzisz mi co am zrobić?:) bo ja nie mam pojęcia:)
niecały rok temu 2 razy farbowałam włosy.Zniszczyły się od tego i nie chciałam ich znowu farbować ale mam już dosyć duże odrosty które trochę mnie denerwują.Chciałabym jakoś zafarbować sobie włosy ale nie chce ich jeszcze bardziej zniszczyć. chciałabym raz zafarbować całe a potem same odrosty ale to chyba nie możliwe bo nie wiem dlaczego farba zawsze strasznie rozjaśnia mi włosy i szybko schodzi.A używam ciemnych farb więc nie wiem dlaczego po paru miesiącach mam o kilka tonów jaśniejsze
Normalne farby dzialają tak, że masz oksydant (rozchyla luski włosa i tez lekko rozjaśnia, chyba przy ciemnych farbach to 3% lub 6%), a potem dopiero nakladasz pigment. Więc siłą rzeczy po jakimś czasie farba się wypłukuje (płowieje, rozjasnia od slońca, wody, odzywek, itd). Jeśli farbujesz ciemnymi kolorami to może spróbuj henny (farbuje od rudości, po czerwienie, brązy i czarny) lub jedną z fab, ktorą stosuje Anwen (sa oparte na naturalnych skladnikach, ale też maja trochę henny) – Color$Soin lub Biokap – nie zniszczą Ci tak bardzo włosów, a zafarbują. Najpierw nanieś na odrosty, a potem na sam koniec przeciągnij na końcówki, zeby Ci nie zakolorowało za mocno tych już farbowanych włosów.
Mam pytanie, mam zniszczone włosy i staram się je odbudować, pielęgnuję je, ostatnio kupiłam polecaną przez Ciebie maskę Anti Age i półprodukty, w tym proteiny (keratyna, jedwab) i subs nawilżające. Nie chcę już więcej zaszkodzić swoim włosom, więc boję się o przeproteinowanie (anti również ma w składzie proteiny), mimo tego, że moje włosy teraz widocznie ich potrzebują. Chyba czytałam kiedyś na Twoim blogu, że "używasz półproduktów do każdej maski/odżywki". I teraz nie za bardzo wiem co robić, używać protein do każdej odżywki po myciu, czy tylko do np. Kallosa raz w tygodniu? I jeżeli będę przyprawiać nimi Kallosa, to mogę również raz w tyg używasz Anti Age'a? Wiem, że to raczej indywidualna kwestia, ale proszę doradź 🙂
Pozdrawiam!
pozwól, że ja odpowiem 🙂 Ja proteiny dodaje do nawilżających masek, które ich nie zawierają natomiast nawilżacze do proteinowych masek, ale myśle ze ze dwie kropelki keratyny czy jedwabiu do kallosa nie zaszkodziło by, tylko nie tak często 🙂
ja lubię swoje włosy za to, że są… długie 🙂 bądź, co bądź do mojej idealnej długości brakuje im jeszcze z 10 cm, ale są najdłuższe, jakie kiedykolwiek miałam w życiu. dbam o nie intensywnie od dwóch miesięcy i widzę, że ów reanimacja działa na nie świetnie 🙂 zdaję sobie sprawę, że moje włosy nigdy nie będą idealne, ale będą w lepszej kondycji, a co za tym idzie – będą wyglądać lepiej. o, i lubię moje dumne fale 🙂
czy mogłabyś zrobić post dotyczący masek do baaardzo zniszczonych włosów? bardzo ładnie bym prosiła 🙂
wszystko fajnie, ale nadal nie wiem czemu piszesz, że masz mało gęste włosy jak na każdym zdjęciu widzę, że są gęste 😀 będą baty na goły tyłek za marudzenie
ja mam raczej rzadkie i cienkie, na szczęście falistość dodaje im troszkę objętości 😀
wygładzona wyglądam jak zmokła kura
super wpis…ja tam wiem, ze nigdy nie osiągnę czegoś, co jest nierealne w moim wypadku (nigdy nie będę idealnie gładka, ani nie będę miała burzy drobnych loczków)
fale-kapryśne jak dzieci, tak jak dzieci potrzebują dużo miłości, opieki (czesanie z odżywką, odciskanie w koszulkę, nie w szorstki ręcznik) i dobrego jedzonka (oleje, maski itd):D, wyglądają różnie, ale jakw przypadku dzieci—najważniejsze, żeby były zdrowe 🙂
heheheh ale sama sobie odpowiedziałaś na pytanie 😛 moim też właśnie falistość dodaje objętości :)) a jak wyprostuję (a raczej wyprostowałam – bo teraz tego nie robię) to też wyglądam jak zmokła kura 😉
Anwen, bardzo ważny i mądry wpis! Myślę, że to jest podstawa i początek walki o zdrowe i długie włosy! Akceptacja. Akceptacja pozwala nam na odcięcie się od tej potwornej reklamowej manipulacji!
A ja lubię moje włosy za to, że absolutnie nie przystają do żadnego ideału 😉 Dorota
mądre słowa ale łatwo zaakceptować gęste włosy i zadarty nosek (gorzej rzadkie włosy i garbaty nos 😀 ) masz naprawdę bardzo gęste włosy, rzadkie to one są może w porównaniu do doczepianych lub wyfotoszopowanych w reklamie
zaakceptowanie siebie nie jest łatwe :)) [wierz mi, mój zadarty nos przysporzył mi w dzieciństwie wieeele przykrości -dzieci potrafią być okrutne], ale naprawdę warto 🙂 a o gęstości swoich włosów pisałam już tyle razy, że chyba nie ma sensu się powtarzać 😉 Musiałabyś zobaczyć mnie na żywo
Oprocz tego, ze Jestes wlosomaniaczka, zajeta jakby nie bylo soba, skupiona na sobie ( pisze to jako komplement, bo gdybys nie zajmowala sie swoimi wlosami, nie pracowala ciezko nad urzeczywistnianiem wlasnych wyobrazen dotyczacych ich wygladu- byc moze nosilabys je obciete na jeza, nie mialabys wiec doswiadczenia, ktorym dzielisz sie z nami, spostrzezen wynikajacych z lat praktyki, efektow, ktore nas tak mobilizuja itp)-to sadze, ze jestes tez osoba bardzo interesujaca, madra, refleksyjna, czego nie da sie powiedziec o wielu dziewczynach prowadzacych blogi. Twoj blog jest o wlosach,( moglby byc rownie dobrze i o paznokciach, rzesach, wlosach pod pachami;_)) a robi przy okazji, a moze przede wszystkim wieksza, dobra robote; uczy samoakceptacji,radosci z rzeczy drobnych,i to wszystko tak nienachalnie, z klasa. To duzo, zwlaszcza, ze Twymi czytelniczkami sa na ogol mlode dziewczyny. One potrzebuja sensownych porad. A Ty nie wymadrzasz sie, nie "wywalasz" swoich frustracji, nie udajesz kogos lepszego niz jestes, za pomoca modnych gadzetow nie udawadniasz nam ( ani sobie), ze jestes wyjatkowa ( to jest plaga na innych blogach; wygladac tak jak wypada,tak jak dyktuja trendy, nosic to co inne blogerki, sadzac jednoczesnie, ze sie jest oryginalna- ale to bardziej odnosi sie do blogow modowych)Ty pokazujesz, zwlaszcza tym dzisiejszym wpisem, ze te wlosy, z ktorymi mamy tyle zachodu i zmartwien poza wszystkim sa nasze, zapisane maja w sobie nasze jedyne, niepowtarzalne dna, niesforne- ujarzmiajmy,przeciez kazda z nas wie jak wiele zalezy od tego jak sie czujemy gdy lubimy siebie. Chocby dlatego warto zaprzyjaznic sie ze soba. I mysle sobie, ze gdyby sprobowac czytac miedzy wierszami, to ten blog jest o czyms bardzo waznym i wyjatkowym a wlosy to tylko taka metafora;-) serio;-) w kazdym razie ogromnie sie ciesze, ze Jestes!
Pierwszy raz naprawdę zabrakło mi słów – zapisałam sobie Twój komentarz i będę go czytać w chwilach zwątpienia 🙂 Dziękuję :*
Do niedawna nie przepadałam za swoimi włosami, ale odkąd zaczęłam czytać Twój blog i wzięłam się za swoje włosy zaczynam je uwielbiać. Widzę jak dzień po dniu zmieniają się, są silniejsze, gładsze, lśnią, szybciej rosną. Uwielbiam je gładzić i trzymać w dłoniach. Codziennie o nie dbam. Zaczęłam od kuracji naftą, potem olejowanie, obecnie używam Jantara na zmianę z olejami, ale i zaczęłam dbać o skórę głowy. Pobudzam ją i cebulki włosów… Nadal się uczę dbania, ale i tak zrobiłam duże postępy, co widać na mojej głowie.
Super, że jesteś i cieszę się, że tutaj trafiłam (dzięki wspaniałej dziewczynie z kociego forum). Stałaś się moim guru od pielęgnacji włosów i opowiadam o Twoim blogu mojej fryzjerce ;)))
Pozdrawiam i również cieszę, że Jesteś 🙂
A ja lubię moje włosy (no, może bardziej kształt czaszki), za to, że dobrze wyglądam od jeża po wersję długą, że są gęste (choć cienkie), że mają ładny kolor – nigdy nie farbowałam włosów i nie zamierzam (mam jasny brąz/ciemny blond, niby mysi klasyk, ale dla mnie to dość ciepły i jedyny odpowiedni dla mnie odcień), że dość szybko rosną i powrót z jeża do włosów do ramion jest kwestią 1,5 roku (z podcinaniem, rzecz jasna – o końcówki trzeba dbać 🙂 ). Wiem, że idealne nie są, ale po paru miesiącach jestem bliska osiągnięcia tego, czego zawsze po nich oczekiwałam. Czyli, że: nie będą się nadmiernie przetłuszczać ani zbijać się w kolonie, będą grubsze. Mission almost completed 😀
Bo przetłuszczanie się zmalało znacznie, czeszę się 2-3 razy na dzień i finito, no i zaczęły wyrastać grubsze (wiadomo, nie jest to zmiana z igły na patyk, że posłużę się takim porównaniem, ale widzę różnicę i serce mi się raduje).
Pzdr Ania
Lubię w moich włosach wszystko oprócz tego, że górna- krótsza warstwa puszy sie do tego stopnia, że rzadko mogę nosić je rozpuszczone:(( Teraz juz o nie dbam, odstawiłam prostownicę, mam nadzieję, że to ona spodowała to puszenie…Licze na to, że dojdę z nimi do porozumienia. Wcześniej już w to nie wierzyłam, ale Ty i Twój blog daliście mi nadziję:) Pozdrawiam:)
Ja kocham moje włosy za kolor. To jest polski brąz, który błyszczy w słońcu – okazuje się, że to rzadkość, bo większość pań włosy farbuje. Przekonałam się do mojego koloru, gdy fryzjerka czesząc mnie mówiła drugiej klientce (która pochwaliła mój kolor), że nie można czegoś takiego osiągnąć farbą. Tylko natura, bo to zdrowe włosy. Mam troszkę siwych włosów (od liceum), ale to nic.
Dokładnie! Ja też sądzę, że nie ma włosów idealnych! Moje mają sporo wad, ale i tak lubię je teraz bardziej niż jakiś rok temu 😀 A za co je lubię? Hmm chyba za to, że zdarza im się czasem cudnie falować 😀 Dopiero niedawno odkryłam, że w falowanych włosach jest mi najlepiej, a nie w prostych co też przyczyniło się do tego, że przestałam je katować prostownicą :] A zmieniając temat to widziałam wczoraj w busie jadąc do Krakowa dziewczynę wyglądającą zupełnie jak Ty! 😀
Pozdrawiam 🙂
ja mam baaaardzo dużo sobowtórów 😀 bardzo często ludzie mi mówią, że mnie widzieli gdzieś gdzie na pewno nie byłam 😉 miałam nawet kilka śmiesznych sytuacji przez to 😀
jakich, jakich :D?
W podstawówce koleżanka do mnie kiedyś zadzwoniła z pretensjami dlaczego jej nie powiedziałam, że mam psa 😀 Chyba nie muszę dodawać, że nigdy żadnego psa nie miałam 😉
w LO koleżanki mojej młodszej siostry twierdziły, że mam chłopaka, bo widziały mnie z nim kilka razy.
i jak byłam już na studiach, chyba na pierwszym roku to ksiądz, który przyszedł do nas "po kolędzie" przywitał mnie słowami: "Madziu dlaczego już nie przychodzisz na chór" 😀
pewnie było tego więcej ale w tej chwili nie pamiętam 😉
hahaha z tym chórem padłam! Trzeba było iść! 😀
Lubię swoje włosy za ich gęstość, puszystość, za to, jak pięknie się kręcą (oczywiście, gdy mają dobry dzień i chęć). Jedyne, o czym marzę to, aby były dłuższe i żeby przestały wypadać ( bo jak na razie, moja choroba fatalnie się na nich odbiła:( )
Kochana Anwen, śledzę Twojego bloga od bardzo dawna i chcę Ci powiedzieć, że dzięki Twoim radom, całkowicie zmieniłam swoją pielęgnację (teraz jest ona świadoma) oraz zaakceptowałam to, że jestem posiadaczką kręconych włosów. A fakt, że nigdy nie będę mieć idealnie prostych włosów zupełnie przestał mi przeszkadzać!
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :*
Ja tam zasadniczo lubię moje kłaki (rany rany, tylko niech ta grzywka już odrośnie :P) za kolor, za "faloki" (w sensie fal z piękną spiralką na końcu) i za to, że w ogóle są 😀 I choć mam wrażenie, że jest ich mało, są cienkie i często czuję się prawie łysa, to wśród znajomych uchodzę za najbardziej kudłate stworzenie 😉
A "włosy z reklamy" zawsze dają niesamowity ubaw (pozdrawiam twórców reklamy "produktu sklejającego rozdwojone końcówki) 😀
Lubię swoje włosy za to że się falują i są puszyste 😉 A kiedyś to było moim kompleksem i katowałam je kilka lat prostownicą. Teraz prostownica to mój wróg, a fale kocham <3 🙂
Moim zdaniem masz idealne włosy! Są niesamowicie gęste (nie mogę zrozumieć dlaczego sądzisz inaczej). Twój blog jest cudowny i mogę to powtarzać w nieskończoność, daje mi nadzieję, że kiedyś zaakceptuje moje wątpliwie ładne włosy takimi jakie są, bo nie mam powodu, za które je lubię.
Ja swoje włosy lubię za ich gęstość i długość ( prawie do pasa). Tylko grzywka mogłaby szybciej rosnąć 🙂
zgadzam sie w 100%
jestem fryzjerką i czesto przychodzą do mnie klientki z wydrukowanym zdjeciem jakies aktorki albo modelki i celem zeby ich wlosy tak wygladaly. Ale nie mysla o tym ze do tego zdjecia fryzura jest specjalnie ukladana czasem nawet godzinami, swiatlo jest specjalnie ustawiane, juz nie mowiac o oprawie zdjec, najczesciej jeszcze te wlosy sa doczepione itd.
trzeba pokochac swoje wlosy i przede wszystkim: znalezc na nie jakis sposob, jesli chodzi o ulozenie.a na kazde wlosy jest jakis sposob! 🙂
No przepraszam bardzo, ale zdenerwowałaś mnie pisząc, że Twoje włosy nie są zbyt gęste…. 😛
każdy ma swoje kryterium gęstości 😉 mój jest daleko poza moim zasięgiem 😀 chyba już kiedyś pisałam – tak z 12cm w obwodzie kucyka może by mnie usatysfakcjonowało 😉
Mnie też to zdenerwowało!! Anwen każdy ma swoje kryterium gęstości to prawda, ale proszę Cię spójrz też na inne dziewczyny z cieniutkimi włosami (np ja) mam tyle wszystkich włosów ile ty na grzywce 🙂
ale przecież nie napisałam, że moje są cienkie tylko, że nigdy nie będę miała tak gęstych jakbym chciała 🙂
Wiem kochana, rozumiem że każdy ma swój wymarzony ideał i to że ktoś ma piękne, gęste i kurde w ogóle naj włosy! (jak Ty :D) chce mieć jeszcze lepsze :)! Ja marzę o tym aby mieć chociaż 1/6 tyle włosów co Ty 🙂 Pozdrawiam.
ja swoje lubię za długość(prawie do pasa),gęstość i kolor(głęboki,naturalny brąz):)
kochana Anwenko mam pytanie 🙂 Zastanawiam sie nad tym czy zaupić Kuracje Joanna rzepa :
http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=17640
tylko jest pewien problem.. alkohol denat na drugim miejscu 😐 myślisz że on może sie przyczynić do pogorszenia stanu moich włosów? skóry głowy raczej wrażliwej nie mam wiec żadnych podrażnień sie nie obawiam. sama nie wiem co zrobić..;/ a może używałaś już tejv wcierki? co myślisz? prosze o rade 🙂
Julia
Ja swoich włosów nienawidzę, po prostu nienawidzę. Ze też matka natura musiała mi tak żałośnie poskąpić. Nie znam nikogo, kto by miał tak cienkie włosy jak ja. Bardzo mnie to dołuję, często płaczę z tego powodu bo nie potrafię zaakceptować takiego paskudztwa. Nic z nimi nie mogę zrobić, jak idę do fryzjera to zawsze słyszę, że ta fryzura to nie dla moich włosów, że są bardzo cienkie i wychodzę z płaczem. Gdybym miała regularne rysy twarzy to obcięłabym się na łyso ale mam za wysokie czoło i przez to duży problem z grzywką bo z cienkich włosów ciężko coś zrobić, z pustego i salomon nie naleje. Gdy po raz pierwszy odwiedziłam tego bloga to miałam nadzieję, że intensywna pielęgnacja, wdrożenie rad znalezionych na blogu jakoś pomoże…ale niestety. Pozostaje mi jedynie zabieg zagęszczania włosów. Nie zgadzam się, że nie ma włosów idealnych – są, znam wiele osób, które takowe posiadają.
Cienkwołosa
O widzę że masz taki podpis jak ja ksywkę :).. chociaż nie jest to miłe. Zgadzam się z tobą w 100%. ja od 3 miesięcy stosuję pielegnację taką jak czytam na różnych blogach itp, stosuje odżywki maski wcierki płukanki: wszystko! i nie widzę minimalnej poprawy oprócz wzrostu długości poza ramiona, co było niemożliwe bo przez całe życie miaam jednej długosci gdyż się łamały, co wcale nic nie zmienia gdyż są za cienkie więc nie mogę ich zapuszczać.
Właśnie jeszcze jedno kochana, Ja też nie znam nikogo kto ma tak cienkie włosy jak ja! więc jesteśmy dwie. Jak chcesz to podaj maila porozmawiamy.. i może wymienimy się zdjęciami i jakoś wesprzemy..
Genialny wpis. 🙂 Aby wyglądać pięknie trzeba pięknie się czuć. I dążyć nie tyle do ideału co do zdrowia (czy to włosów, czy skóry, czy dobrej wagi). Bo tak naprawdę włosy idealne to właśnie zdrowe włosy.
A swoje włosy lubię za to, że są idealnie proste, nie puszą się ani nie wywijają (co czasem jest minusem – gdy chcę zakręcić, a one się od razu prostują ;)).
Moje wlosy po prostu lubie za caloksztalt. Mimo ze nie sa dlugie grube i geste ale sa przeciez moje!:)
pięknie napisane! I, kurczę, racja – nigdy nie lubiłam swoich włosów, bo kolor jak kupa, i w ogóle… ale teraz mam ładnie farbowane, dbam o nie jak tylko mogę, są długie – jak lubię najbardziej – i grube. Tak, ich grubość to ich najlepsza strona! 😀
dlaczego nie dodano mojego komentarza?:( pisalam do ciebie
Witaj Anwen 😉 Mam pytanie.Czy ty i inne dziewczyny które olejują włosy i mają je takie lśniące macie z natury proste włosy? czy moze dodatkowo prostujecie albo układacie jakoś?Bo zauważylam że niektórym osobom po olejowaniu włosy stają się proste.Moje pomimo kilkumiesięcznego olejowania ( dabur alma wczesniej,a obecnie khadi) są strasznie kręcone i mam taką szopę i ogólnie puszą się i mam siano ;( szczególnie po rozczesaniu.Co mam zrobić zeby moje wlosy byly prostsze?
Swoje lubię za to, że są podatne na kręcenie i wszelkie stylizacje.
: )
a jednak idealne chyba istnieją, wejdźcie na blog: styloly.blogspot.com
dziewczyna ma bardzo ładne włosy i jak pisze (powtarza wiele razy) nie używa nic i nic z nimi nie robi poza myciem, nawet odżywki nie nakłada. ot to.
czy to możliwe? sama nie wiem
włosy ma kręcone, grzywkę prostą, powiedz moja droga Anwen, możliwe to jest?
ale one wcale nie są idealne :)) jak dla mnie są zupełnie zwyczajne… ładne, bo chyba nigdy nie farbowane. Piszesz, że ma kręcone, a ja na wszystkich zdjęciach widzę, że są proste – jeśli prostuje je prostownicą to długo się nimi nie nacieszy 🙁 i wyprostowane (czy inaczej wystylizowane) zwykle wyglądają na bardziej gładkie, lśniące itd…
ladniejsze ma nasza Anwena :>
dziękuję :* ale nie wydaje mi się 😉 wszystko kwestią gustu :))))
Nie no to są całkiem zwyczajne włosy, wiele dziewczyn ma np. gęste długie włosy genetycznie, mimo że nic z nimi nie robi, ale bez odpowiedniej pielęgnacji giną w tłumie, mimo ich potencjału. Zadbane, zdrowe włosy którym poświęca się czas, przyciągają uwagę 🙂
Anwen ma włosy przyciągające uwagę dlatego codziennie siedzę na jej blogu :D! a moja mama "co ty chcesz od tej dziewczyny że ciągle ją oglądasz, ona ma piękne, gęste włosy pewnie genetycznie dlatego łatwiej je o nie dbać i musisz się z tym pogodzić że nigdy takich nie będziesz miała, po mamusi :D"
Nieprawda, nie każdy ma genetycznie grube włosy niestety.
A kto napisał że KAŻDY ma genetycznie grube włosy? Jeśli nie masz gęstych i grubych włosów genetycznie to już takie cienkie zostaną, jedynie można poprawić ich wygląd wizualnie, i dbać aby były zdrowe.
ta dziewczyna z bloga ma zwykle wlosy, przeuszone zreszta na koncach co widac z daleka
Ale cienkie włosy zawsze będą brzydkie bo cienkie.
http://www.youtube.com/user/LuxyHair?feature=watch ona ma idealne ;P
tylko pytanie co to znaczy idealne? 🙂 coś co dla nas może być ideałem dla innych już nie koniecznie…
cześć! lubię moje włosy za to, że są baaardzo gęste 🙂 wiele osób mi tego zazdrości, chociaż mnie czasem denerwuje, kiedy mam mało czasu a każdy włos sterczy w inną stronę ;)poza tym rosną dość szybko, co bardzo mnie cieszy 🙂
pozdrawiam 🙂
Za to, że przy wilgoci wywijają się i falują 😉
za co tez równocześnie równie często ich nie lubię 😛
ja kiedyś nie cierpiałam moich włosów, bo były właśnie idealnie proste. Potrafiłam nawet płakać, ze nie mam romantycznych fal, które są westchnieniem chłopaków, a zamiast tego mam ulizane proste pasmo. Od kiedy je wycieniowałam u zaufanej fryzjerki włosy zaczęły falować, a ja od płci męskiej otrzymywać coraz to nowe komplementy na temat moich włosów. I teraz mogę powiedzieć, ze bardzo je kocham 🙂
ja lubię swoje włosy za to że są bardzo proste i nigdy nie musiałam używać prostownicy:) ale przede mną jeszcze długa (oczywiscie przyjemna) droga pielęgnacji wówczas będę mogła szczerze powiedzieć że kocham swoje włosy:)
jak to nie ma idealnych włosów? Moje są! xD Idealne dla mnie 🙂 dzięki temu blogowi są takie jakie chciałam. ważne, aby każdy czuł się w swoich włosach dobrze, obojętnie jakie będą (oczywiście zdrowe to podstawa!!) ;] Cienkie, mysie, loki jak pupa pudla- każde mogą być ideale w swoim typie 😉