To było kilka lat temu, pierwszy raz szłam długim, nie do końca dobrze oświetlonym korytarzem o wyblakłych, zgniło zielonych ścianach. Szklane drzwi, a za nimi oddział, w którym dzieci oprócz smutnych, zmęczonych oczu łączyło coś jeszcze. Fryzury, a raczej ich brak. Pamiętam widok tak małej dziewczynki, że do końca nie byłam pewna czy jej włosy nie zdążyły jeszcze wyrosnąć czy wypadły na skutek terapii. To był czas kiedy moje włosomaniactwo przechodziło apogeum, włosy były już bardzo długie i choć w tym momencie zdecydowanie zeszły na dalszy plan to wciąż były dla mnie zbyt ważne…
Minęło kilka lat, a moje niegdyś długie i ‘prawie idealne’ włosy spalone rozjaśniaczem były w opłakanym stanie. Wiedziałam już, że będę musiała je ściąć i to nie o przysłowiowy jeden centymetr i ta świadomość, że równie dobrze mogłam to zrobić wcześniej nie dawała mi spokoju…
Potem przyszedł czas, gdy naprawdę cieszyłam się z krótszych włosów. Ich układanie było o wiele prostsze i czułam się w nich o wiele lepiej. I choć czasem patrząc na jakieś zdjęcie tęskniłam za długością to byłam przekonana, że nie będę chciała ich zapuszczać. Po co mi długie włosy, które nawet misternie układane w krótkim czasie tracą objętość i zamiast być ozdobą tylko smętnie wiszą. Ten stan trwał by pewnie do dziś, gdyby nie pewna wiadomość, którą napisała mi jedna z Was.
Nie będę jej cytować, bo obiecałam autorce, że tego nie zrobię. I choć zabrzmi to pewnie dla niektórych z Was śmiesznie to właśnie wtedy wycierając łzy z klawiatury postanowiłam jednak zapuścić włosy, ale tym razem nie dla siebie.
Moje włosy nie są już tak piękne jak dawniej, ciągle zdarzają im się prawdziwe ‘bad hair day‘, a ich brązowy kolor, który wypłukuje się i rudzieje w zastraszającym tempie pozostawia wiele do życzenia. Jeśli jednak mogę nimi kogoś choć na chwilę uszczęśliwić to dlaczego tego nie zrobić?
Zapuszczanie włosów to nie jest jakaś ciężka praca ani żadne prawdziwe wyrzeczenie. Ot powstrzymanie się od ich ścinania, ewentualnie przyspieszenie porostu wcierką czy kuracją wewnętrzną. Nie wiem czy wystarczy mi rok czy dwa, ale cel, który chcę osiągnąć to raptem kilkanaście centymetrów, a czas przecież i tak upłynie.
Moje zapuszczanie choć brzmi to paradoksalnie zaczęłam od wizyty u fryzjera, ale o niej opowiem Wam innym razem. Moje włosy są mocno wycieniowane, więc o ile obcięcie samodzielnie najdłuższej warstwy nie stanowi dla mnie żadnego problemu tak już podcięcie samych, porozdwajanych niestety końcówek tych krótszych włosów było zbyt dużym wyzwaniem. Na szczęście fryzjer, na którego trafiłam zrozumiał doskonale o co mi chodzi i włosy są już gotowe na zapuszczanie 🙂
Nie mam oczywiście zamiaru namawiać Was do tego samego. Jak widzicie ja do takiej decyzji dojrzewałam kilka lat, ale cieszę się, że w końcu ją podjęłam. Mimo to chciałam się nią podzielić właśnie z Wami, bo kto jak nie Wy zrozumie po co chcę to zrobić 🙂 Mój plan to oczywiście wcierki, wcierki i jeszcze raz wcierki, ale nie zabraknie też metod wewnętrznych. Będę chciała co jakiś czas dawać Wam znać jak mi idzie by nie stracić motywacji.
Pozdrawiam Was serdecznie,
Anwen
Komentarze
To włosy przekazywane do fundacji mogą być rozjaśniane?
Jak najbardziej tak! Przynajmniej taką odpowiedź otrzymałam od Fundacji Rak'n'Roll. Jeśli masz rozjaśniane włosy i chcesz je ściąć, to podaruj je fundacji i tak – najwyżej ich nie wykorzystają, a ty co najwyżej stracisz 3 zł na list. No chyba, że fundacja płaci podatek od darowizny – bardziej zorientowanych proszę o informację zwrotną;)
Jako osoba prawna nie jest podmiotem podatku od spadków i darowizn.
Mi ta fundacja odpisała że włosy rozjaśnianie się nie nadają 😉
Znajoma fryzjerka jest zaangażowana w oddawanie włosów fundacji i od niej wiem, że tylko farbowane włosy henną się nie nadają, bo nie da się ich później zafarbować, więc wydaje mi się, że rozjaśnianie nie ma tutaj znaczenia…
Na stronie fundacji Rak'n'Roll jest wyraźnie napisane że rozjaśniane włosy się nie nadają na peruki. Wczoraj czytałam bo rozważam sombre ale w przyszłym roku włosy chciałabym ściąć i podarować fundacji i właśnie dlatego mam teraz dylemat, czy rozjaśniać.
Na ich stronie jest napisane, że nie można
Nie mogą, informacja o tym jest na stronie fundacji.
Wiem, że jest taka informacja na stronie fundacji, ale bezpośrednio u źródła otrzymałam odpowiedź, że przyjmują rozjaśniane włosy (konkretnie pytałam czy przyjmą włosy rozjaśnione z ciemnego brązu do jasnego). Wysłałam, przyjęli – mam nadzieję, że może coś się udało wykorzystać. Jeśli nie, płakać nie będę – i tak bym tych włosów nie sprzedawała;)
Anwen, wspaniały gest 🙂 Ja bardzo żałuję że raz czy dwa obcięłam kilkanaście centymetrów włosów samodzielne i zamiast dać im drugie życie, zupełnie je zmarnowałam. Wtedy niestety nie miałam pojęcia że można te włosy oddać dla potrzebujących 🙁 Trzymam kciuki za Ciebie! i może kiedyś kiedy będę miała co oddać (bo chwilowo mam bardzo krótką fryzurę), też się zdecyduję 🙂
Ja już raz oddałam, ponosiłam krótkie, a teraz zapuszczam znowu – i też zaczęłam zapuszczanie od wizyty u fryzjera. W lipcu czeka mnie też pozbycie się cieniowania do reszty, a potem już droga (do długich włosów) wolna. I jak już mi się znudzą, to znowu oddam na pewno 🙂
Bardzo szlachetnie. Lepiej późno, niż wcale! 🙂
Też zapuszczam włosy, mam już kilka pomysłów do wypróbowania na szybszy przyrost.
Pozdrawiam 🙂
Aniu cudowna decyzja!
a moze wspolna akcja? Zmotywujemy sie nawzajem i moze ktoras z nas podejmie taka decyzje jak Ty? ;))
Powodzenia! Ja naprawdę podziwiam osoby, które oddają swoje włosy, albo ba – tak jak Ty, chcą je specjalnie dla kogoś zapuścić. Moje włosy są już bardzo długie – sięgają prawie do pasa i nie są zniszczone, ale miałabym naprawdę ogromne obawy, żeby je oddać 🙁 Tak jak piszesz – do takiej decyzji trzeba dojrzeć, dlatego narazie jestem na etapie ciągłego zapuszczania i pielęgnacji… a może już niedługo kogoś nimi uszczęśliwię 🙂
A jeśli kiedyś zdecydujesz się na to, żeby kogoś uszczęśliwić w ten sposób, to być może przekonasz się, że przy okazji uszczęśliwiłaś również samą siebie…
PS. Wiem, o czym piszę. I powiem Ci, że nigdy wcześniej nie cieszyłam się tak bardzo po wyjściu od fryzjera, jak własnie w dniu, w którym obcięłam moje długie włosy dla fundacji R&R.
Super Anwen, świetna decyzja!
Brawo! Świetna decyzja!
Uważam, że pięknie Ci będzie w krótszych włosach. I że nawet będąc włosomaniaczką, dobrze jest raz na kilka lat pozbyć się balastu. Świat nie kręci się wokół włosów 😉
Kiedyś wycieniowałam sobie włosy. Najkrótsze były do ucha a najdłuższe tak z 5 cm za zapięcie od biustonosza. Potem powoli schodziłam na prosto i udało mi się to po roku. Skończyłam z włosami 8 cm za ramiona. Teraz dążę do tego aby zapuścić i oddać na fundację, żeby jakaś dziewczyna, bądź kobieta miała choć trochę włosów. Wiem, że peruki są bardzo drogie, bo moja mama jej potrzebowała podczas chemioterapii. I wiem jakim bólem jest nagły brak włosów. Gdy nagle ktoś traci wszystkie włosy i chodzi w chustce. Nie czuję się komfortowo. Wiem, że to nie uratuje czyjegoś życia, ale z pewnością peruka dodaje pewności siebie. Szanuję osoby które oddają włosy. Trudno jest zapuścić nasze włoski, a potem tak radykalnie ściąć. Nigdy moim celem nie były piękne włosy dla mnie lecz zdrowe i wystarczająco długie, by móc je przeznaczyć na fundację.
Piękna decyzja!
Ja ma włosy cienkie, ale mimo to od roku zapuszczam w tym samym celu 😀 i kiedy ma już dość, widząc te smętnie wiszące i przyklapnięte włosy, myślę o celu i wiem, że warto 🙂 brakuje mi 3 cm do długości, jaką sobie określiłam. To będą moje najdłuższe 3 cm, ale liczę, że warto 🙂
Super.ja po 2 latach kp ściełam do ramion i teraz zapuszczas z mysla o chorych którzy stracili swoje wlosy na skutek choroby nowotworowej.mi nie ubedzie..także zaczynam z Toba
Jestem włosomaniaczką od kilku lat. W październiku zeszłego roku mój brat miał ślub. Na tę okazję zapuszczałam włosy. Przez rok niesamowicie o nie dbałam, były długie do łokci i lśniące pomimo długiego niepodcinania nie miały zniszczonych końcówek. Na uroczystość chciałam mieć hollywoodzkie fale. Niestety tego dnia padało i skończyło się na koku 🙂 Tak długich i zdrowych włosów nie miałam nigdy wcześniej, ale były dla mnie strasznie nudne! Pielęgnacja ich była bardzo czasochłonna, chociaż często przyjemna. Tydzień po ślubie postanowiłam je trochę podciąć i wtedy usłyszałam ogromny sprzeciw ze wszystkich stron 😀 "Takie ładne", "takie zdrowe", "takie długie", "przecież długo zapuszczałaś". Wtedy coś we mnie pękło i zrozumiałam, że moje włosy nie mogą się "zmarnować"! Skoro poświęciłam tyle starań i czasu na ich pielęgnację to warto by posłużyły komuś innemu:) Ścięłam 34 cm włosów i zostawiłam sobie długość do brody! Z najdłuższej fryzury w życiu zrobiłam najkrótszą! W krótszych włosach czuję się świetnie! Są całkowicie bezproblemowe, łatwo się układają, mają objętość, której zawsze im brakowało! Nigdy nie żałowałam tej decyzji i mam nadzieję, że moje włosy kogoś cieszą 🙂
Wow ❤❤❤
Aniu brawa!! Moje wielkie gratulacje i doceniam bardzo :))
mozna oddac cieniowane wlosy?
Tak, można, jeżeli większość ma odpowiednią długość – wszystko jest na stronie fundacji Rak'n'Roll.
ja też zapuszczam ale jak na razie wypadają garściami :(((
Super gest, naprawdę podziwiam takie osoby 🙂
A ja niestety muszę napisać pewną rzecz. Dotyczy ona kogoś z bardzo bliskiego mi środowiska.
Naprawdę to wspaniałe,że osoby oddające włosy uważają że naprawdę pomagają innym. W moim środowisku jedna z bliższych mi osób straciła włosy po chemioterapii. Po obejrzeniu wspaniałych wpisów wielu bloggerek,które oddały swoje włosy dla wielu fundacji,myślałam że osoba chorująca na raka może otrzymać lub zakupić za niewielką opłatą perukę. Zdaję sobie sprawę, że zrobienie takiej peruki jest czasochłonne i że na pewno wymaga wielkiej wprawy,żeby włosy wyglądały na zbliżone do tych naturalnych…ALE do ch*lery jasnej 600 zł za krótką perukę ciemnych włosów?! Cena 600 zł jest już PO proponowanej refundacji.
To naprawdę wspaniałe,że kobiety oddają swoje długo zapuszczane włosy dla fundacji, jednak szkoda że potem ktoś chce się wzbogacić na czyjejś krzywdzie…
Pozdrawiam.
Peruki tyle kosztują, bo ich wykonanie jest pracochłonne, a naturalne włosy to drogi surowiec. Ludzie, którzy się tym zajmują, też muszą przecież na tym zarabiać. Dlatego właśnie powstały takie fundacje, w których chorzy dostają peruki za darmo.
Tak podejrzewałam… Znajoma obcięła włosy, sprzedała i wpłaciła pieniądze na cel charytatywny. Uznała to za bardziej celowe… i nie dziwię się prawdę mówiąc.
Osoby oddające włosy naprawdę pomagają
jak sama/sam piszesz cena już jest po refundacji – proponuję się zainteresować jaki jest koszt bez niej w dodatku bez fundacji i akcji było ciężko w ogóle dostać perukę bo mało osób oddawało włosy.
Trochę lat temu był to dramat nie tylko cenowy.
Dzięki fundacji akcji fryzjerów i portali na szczęście coś ruszyło.
Jak ważne jest to dla osoby która straciła włosy po chemii to nie ma na to słów.
Proponuję się zainteresować i poszperać jak jest robiona taka peruka, to misterna ręczna praca, sama fundacja prezentowała kiedyś proces tworzenia, włosy nie tylko muszą być sprawdzone posegregowane – co najważniejsze o czym mało osób wie – zwykle włosy z jednej głowy nie starczają na 1 perukę – na perukę potrzeba znacznie więcej, to nie jest tak że zetnie ktoś włosy odda i bach będzie z tego peruka i następny i następny – będzie peruka ale włosów potrzeba znacznie więcej i trzeba je dobrać z różnych kilku "głów" nie tylko wedle długości czy koloru ale i właściwości
jedna "głowa"to mało
to jest misterna praca czasochłonna i kosztowny proces.
Wiem jedno dla chorych jest to jak drugie życie.
Dlatego warto oddać do fundacji – ona jest po to i w tym celu założona
gdzieś tam ktoś może z boku prywatnie próbować biznes na tym całym procesie robić ale wtedy to już nie jest 600 zł tylko dużo więcej niż razy 2 i nie jest to sprawdzone źródło – ale "czarny rynek" był jest i będzie dlatego powstały fundacje wcześniej chorzy nie mieli żadnych szans ani nadziei o peruce mogli tylko pomarzyć chodziło się z chustką na głowie na stałe.
Wszystkim zapuszczającym kibicuję.
Pozdrawiam Serdecznie.
Ann
Niestety peruki są drogie…
Cena mojej przed refundacją – 1000 zł, włosy sztuczne, długość do brody + 70 zł kosmetyki do jej pielęgnacji – szampon i odżywka (tak, dobrze czytasz :)). Po roku wygląda jak nowa, ale nie ukrywam, że bardzo o nią dbałam.
Dla porównania peruka z włosów naturalnych takiej długości to koszt ok 4000 zł.
Przecież osoby robiące takie peruki też muszą z czego żyć, dlaczego się dziwicie że to kosztuje 600 zł?
Czytam tutaj,że za perukę cena może wynosić nawet 4 tysiące. To jest ewidentna chęć wzbogacenia się na ludziach chorych i potrzebujących…byle by biznes się kręcił. Proszę nie mówcie tutaj,że osoby robiące peruki muszą z czegoś żyć,każdy to rozumie. Ale jedna peruka to kwestia tygodnia pracy,kto z Was w tydzień zarabia 4 tysiące …? Na pewno nie osoby chore na raka. Kolejna sprawa,osoba robiąca takie peruki dostanie włosy ZA DARMO od fundacji,więc nie ponosi nawet kosztów kupna surowca…
Mylisz te dwie sprawy, osoby korzystające z pomocy fundacji dostają peruki za darmo. Jest ich jednak ograniczona ilość i długo się czeka (dlatego tak ważne jest promowanie tej akcji). Peruki w sprzedaży detalicznej, które można kupić w sklepie od ręki, są produkowane nie tylko dla chorych i kosztują dużo, bo są pracochłonne i wykonane z drogiego surowca. Można na nie dostać zniżkę pokrywaną przez ubezpieczenie, ale dla osób, które się zajmują ich tworzeniem, jest to przecież zwykła praca.
Dokładnie tak, fundacja rozdaje peruki za darmo, jeśli ktoś się nie załapie, to może perukę kupić, ceny właśnie pokazują, że akcja jak najbardziej jest potrzebna.
Tak przykro się to czyta, że są chore kobiety i dziewczynki, których nie stać na peruki.. Gdy istnieje Aliexpres, gdzie bardzo ładne peruki, co prawda syntetyczne, ale świetne jakościowo i wyglądające jak naturalne włosy kosztują dosłownie grosze! Robię cospleye, więc zamawiam takich sporo. Mam kilka, najdroższa kosztowała kilkadziesiąt złotych. Mają nawet “przedziałek” podszyty czymś w kolorze skóry, żeby wyglądały naturalniej. Warto to przekazywać dalej, że można mieć ładną perukę tanio – bo szkoda, żeby to było zaporowe dla kogokolwiek, komu się przyda!
Cieszę się, że to tak przemyślana decyzja i nie podjęłaś jej kilka lat temu pod wpływem namawiających Cię do tego czytelniczek! Ja oddałam włosy i drugi raz już raczej tego nie zrobię, bo dopiero po ich "utracie" okazało się, jak ważne były dla mojej samooceny. Cieszę się, że zrobiłam coś dobrego (i oczywiście nie żałuję), ale nie jestem pewna, czy moja motywacja była odpowiednia. Dlatego, dziewczyny, jeśli zastanawiacie się nad udziałem w akcji, poczekajcie, aż będziecie stuprocentowo pewne, że chcecie to zrobić i miejcie na uwadze, że można też pomóc, wpłacając pieniądze. Powodzenia!
Ja wiem ze wśród wlosomaniczek jest jakaś moda na oddawanie tych włosów, ale nie jest to tak super ważne i potrzebne: http://anonimowewyznania.pl/tnQ9H dla osób które chciałyby poznać historie z innej strony
współczuję tej osobie prześladowań ale nikt nikogo przecież nie zmusza. peruki syntetyczne zdarzało się że chorzy dostawali gratis od fundacji- zainteresowanych najlepiej odesłać do osób chorych którzy peruki noszą. Nie jest prawdą że peruki się niczym nie różnią w sensie naturalne a sztuczne owszem można tak zrobić by te różnice zminimalizować i w wyglądzie na pierwszy rzut nie będzie różnicy ale w dotyku dla samej zainteresowanej już tak
ja się na tym dogłębnie nie znam ale znam realne przypadki i naoczne ze szpitala, prosto po chemiach itp
– mam w rodzinie osobę chorą która korzystała z wielu peruk nie wiedziałam kiedy straciła włosy i czy nosi perukę czy nie bo po którejś chemii (zabarykadowała się, nie odbierała telefonów i takie tam:( i jaką ale jak zobaczyłam z bliska było widać- ostatnio oniemiałam po prostu byłam pewna że jej odrosły włosy, dotarła w końcu do peruki naturalnej i fryzury dla siebie- bo trafić na tą "swoją" to też są poszukiwania żmudne i długie- wyglądała olśniewająco nawet lepiej niż po wyjściu od fryzjera aż dotknąć musiałam jej włosów – miękkie błyszczące ułożone a ona prze szczęśliwa bo swoich tak pięknych nie miała – oczywiście tu tez inwestycja w specjalny szampon dla peruki itp ale jak patrze i widzę to ktoś miał cudne włosy i spełnił oddaniem ich czyjeś marzenie. bo nie tylko zyskała perukę ale piękne włosy jakich nie miała no i najważniejsze zaczęła wychodzić do ludzi bo po chemii izolacja taka że nawet do sklepu nie wyszła 🙁 uśmiech po wielu miesiącach czy latach nawet
w walce z rakiem na twarzy u tak cierpiącej osoby jest bezcenny
ukrywała się w domu nie napisze ile 🙁 leczenie pochłaniało zbyt dużo kosztów zbierała na tą naturalną perukę bo samopoczucie w syntetycznej było gorsze niż w ogóle 🙁
tu większość osób walczy o długie włosy, zdrowe, z wielką burzą na głowie, które dają się układać, błyszczec , cieszyć w dotyki itd itp jak ważne są włosy i fryzura wie tu chyba każda z nas,
wyobraźmy sobie dramat jak tracimy te włosy w momencie
widzę sporo osób walczących z rakiem i widziałam niejedna perukę- jest różnica kolosalna w wyglądzie i samopoczuciu.
mam problem z podpisem po zalogowaniu. Jeszcze raz Pozdrawiam.
Ann
Po pierwsze – nie każdy może nosić syntetyczne peruki, niektóre osoby reagują podrażnieniem. Po drugie – może to i "powiew luksusu", ale komentarze, że na co chorym naturalne peruki są absurdalne, może niech sami zdecydują, jakie chcą nosić, po to są różne rozwiązania, żeby każdy mógł wybrać najlepsze. Oraz, jak ktoś tam słusznie zauważył, dobrej jakości peruka syntetyczna też nie jest tania.
Ten list to po prostu wyraz frustracji osoby gnębionej przez otoczenie, takie komentarze są straszne i nie mieszczą mi się w głowie, ale nie oznacza, że akcja nie ma sensu.
Dlaczego nie chcesz "do niczego namawiać"? Anwen, zrób akcję! Nawet jeśli niewiele dziewczyn odważy się w niej wziąć udział, to będzie naprawdę dużo. Ja sama planuję obciąć się do ramion (włosy mam do pępka), chcę je tylko jeszcze jakiś czas podopieszczać, bo są zniszczone. Rób akcję! 🙂
Ja też zapuszczam włosy dla fundacji. Moja Mama chorowała na raka i dobrze wiem co w takiej sytuacji dla kobiety znaczy peruka. Aniu, mysle ze takie doswiadczenie bedzie tez czymś w rodzaju terapii oczyszczającej dla Ciebie. Wiem ze zostane w tym momencie zlinczowana, ale czytając o tym jak duzo dla Ciebie znaczą włosy czułam poddenerwowanie. Przeciez to absurdalna sytuacja w ktorą po jakimś czasie wpadaja włosomaniaczki. I ja wśród nich. Najpierw traktujesz pielęgnację jak hobby, ekspertment, próbe zapanowania nad jednym z aspektow życia. A potem ani sie obajrzysz wydajech mnowstwo kasy na tony kosnetykow ktorych nie zuzyjesz i mowisz chlopakowi ze nie wyjdziesz z nim na spacer, bo masz olej na głowie. Fajnie jest sobie udowodnisz ze dbanie o włosy jest ok, ale obejdę sie i bez tego:)
Ja byłam po tej drugiej stronie… Listopad 2015 – włosy najdłuższe i najzdrowsze jakie w życiu miałam – prawie do pasa (to też Twoja zasługa, bo to u Ciebie skumałam co znaczy świadoma i prawdziwa pielęgnacja). Nie było dnia, żebym nie słyszała komplementu na ich temat…
Styczeń 2016 – diagnoza, pierwsza chemia, a dwa tygodnie później jestem łysa jak kolano… Włosy wyszły książkowo tydzień po chemii w ciągu kilku dni. Jak wyszły poczułam ulgę, że mam to za sobą. Dzięki ogromnemu wsparciu przede wszystkim ze strony chłopaka łyso czułam się normalnie. Bez wstydu chodziłam w domu bez czapki, a i jego teksty typu "Łysy, Łysy po ile irysy?!"Bawiły mnie do łez.
Kupiłam perukę ze sztucznych włosów. Ludzie dopóki im nie powiedziałam, że to sztuczny włos nawet nie podejrzewali, że coś jest nie tak. Raz nawet jedna Pani prosiła mnie o namiary na mojego fryzjera, bo moje włosy są "idealnie obcięte, a balejaż wygląda tak naturalnie…"
Latem 2016 roku miałam przerwę w chemioterapii ze względu na radioterapię. Na głowie pojawił się jeżyk, a jak wylazł po wznowieniu chemii to bolało to dużo bardziej niż utrata długich pukli.
Od zakończenia mojego leczenia minęły 4 miesiące, włosy odrosły, ale jestem już po pierwszej wizycie i fryzjera – odrastają mega gęste w moim kolorze, ale tak niesforne, że naprawdę wygodniej w krótszych. Poza tym 11/10 osób mi mówi, że w krótszych mi dużo lepiej, że mam kształtną czaszkę i żebym ich nie zapuszczała 🙂
Na swojej srodze spotykałam różne kobiety. Takie które z łysą głową chodziły wszędzie, ale i takie, które w chustkach nawet spały i nie były wstanie spojrzeć na siebie łyse w lustrze… Takie inicjatywy jak twoja są naprawdę godne podziwu! Ja dziś jedyne czego żałuję to tego, że zanim moje włosy wyszły nie przekazałam ich na rzecz fundacji…
Wy blogerki macie ogromny wpływ na swoje czytelniczki. Wykorzystanie go na pomoc innym to najlepsza rzecz jaką możecie z nim zrobić.
Gdybyś jednak chciała napisać wpis bardziej zachęcający – daj znać. Odpowiem na każde pytanie i doślę zdjęcia do publikacji 🙂
pozdrawiam!
Kamelcia tak tak i jeszcze raz tak 🙂 Jeśli tylko chciałabyś opisać to wszystko to byłabym OGROMNIE wdzięczna 🙂 Jak widzisz wyżej w ludziach jest wciąż wątpliwość czy takie oddawanie włosów ma w ogóle sens, wiadomo, że pomagać można w różny sposób, łatwiej jest wpłacić na fundację pieniądze, ale nie każdy je ma, a tu może pomóc każdy. Pozdrawiam serdecznie i życzę Ci, żebyś już nigdy nie musiała walczyć z tą chorobą
jeszcze dziś usiądę, wszystko opiszę i wybiorę zdjęcia 🙂
Wysłałam Ci rozwinięcie komentarza na @. 7 i 12.06.
Niestety, przykro mi że mój pierwszy komentarz na tej stronie będzie negatywny. Możesz go zablokować, z resztą po paru latach czytania bloga przykro mi jest czytać takie historie i nie mam ochoty tu zaglądać. Nie mam zamiaru użalać się nad Tobą, bo szkoda Ci było włosów i nie miałaś odwagi ich ściąć, pomimo tego co widziałaś i opisujesz w pierwszym akapicie. Byłoby mi wstyd pisać o takich rzeczach, o takich dylematach, będąc dorosłą osobą, świadomą cierpienia tych dzieci. A tak widzę kobietę, która w imię posiadania pięknych włosów nie zdecydowała się pomóc. Rozumiem, że nie miałaś odwagi, ale mogłaś zachować to dla siebie.
Mam nadzieję, że teraz, jeśli oddasz swoje włosy, pomogą one jakiejś osobie w trakcie leczenia onkologicznego. Trzymam kciuki, żebyś zapuściła piękny warkocz i wytrwała w swoim postanowieniu.
Nie rozumiem Twojego toku myślenia. Choroba nowotworowa jest straszna i należy współczuć i pomagać chorym, ale… Ubóstwo też jest straszne,a sprzedasz swój (np.) samochód by nakarmić biedne dziecko z Afryki? 😉 Włosy mogą być ważne dla kobiety, mogą budować jej wizerunek. Ich oddanie musi być przemyślaną decyzją. Uszczęśliwiajmy innych, ale nie szkodząc sobie, aaa i nie oceniajmy 😉
Czytam i nie wierzę…. Nie każda długowłosa osoba musi od razu obcinać włosy na krótko/łyso i oddawać na fundację, bo gdzieś tam jest dziecko z nowotworem. Można pomagać na milion innych sposobów, a sądzę, że utrata włosów nie dla każdej cierpiącej osoby jest najważniejsza, dla niektórych gorsza może być samotność, odizolowanie od społeczeństwa (jeżeli takie coś występuje w w ich przypadku). Może taka osoba bardziej doceniłaby rozmowę i przyjaźń, a nie włosy. Do autora komentarza: a czy Ty oddałeś/-aś swoje włosy do fundacji? A czy Ty oddałeś/-aś nerkę dla osoby potrzebującej (bez jednej nerki można żyć)? A czy Ty oddajesz regularnie krew? Czy Ty jesteś zapisany/-na w bazie dawców szpiku? Bez włosów można żyć, ale 3 ostatnie wymienione przeze mnie rzeczy ratują życie. Z tego co wiem, to Ania jest w bazie dawców szpiku, więc co jak co ale komentarz anonima jest po prostu beszczelny i nie widzę niczego złego w tym co napisała… wstydzić by sie mogła gdyby napisała, że pomimo bólu i cierpienia dzieci chorujących na nowotwór, które zobaczyła w szpitalu, to postanowiła obciąć swoje długie włosy i je wyrzucić, bo po prostu nie chciała, aby któś inny je miał. I nawet gdyby się obcięła i sprzedała swoje włosy – też by nie było w tym niczego złego… Jej włosy, jej decyzje, ostatecznie dużo więcej wydaje się na pielęgnacje włosów niz dostaje się za włosy, więc nie nazwałabym tego zyskiem. Fundacje tego typu są super i fajnie, że Ania się zaangażowała, ale tak jak napisała, każdy powinien dojrzeć do tej decyzji i samodzielnie ją podjąć. Założę się, że osoby komentujące negatywnie swoich włosów nie oddały do fundacji, ani w żaden inny sposób nie pomogły nikomu… Ufff ale dużo wyszło, ale aż mi ciśnienie skacze jak widzę takie komentarze…
Dla Twojej wiadomosci: włosy oddałam trzy lata temu, zapuszczam włosy na kolejny, jestem w bazie dawców szpiku. Chciałabym tylko napisać, że nigdzie nie zaznaczyłam, ze każda długowłosa ma oddać włosy. Każdy ma do tego prawo, jego włosy, jego decyzja. Ale pisanie ckliwych wstępów o tym, że nie oddała włosów, pomimo tego co widziała są nie na miejscu. Jest przykre, ze ktoś w ten sposób to argumentuje. Nie to nie, wystarczyło napisać, ze w końcu się zdecydowała.
Wiele decyzji rodzi się w naszych głowach stopniowo. Pierwsza sytuacja zasiała jej ziarno w głowie, kolejne powodowały jej rozwijanie się i dojrzewanie aż nastąpił ten moment. Niezależnie od tego czy pomagasz innym czy nie, nie masz prawa oceniać pobudek innych! Trzeba propagować fakt, że łatwo jest pomagać, ułatwiać rozwiewać czyjeś wątpliwości. Ktoś w końcu zdecydował się pomóc? Super, trzeba chwalić i utwierdzać w przekonaniu, że dobrze robi, dzięki czemu może nabrać odwagi do dalszej pomocy. Jeśli na wstępie dowie się, że zaczął pomagać za późno, zmarnował wcześniejsze okazje to tylko się zniechęci i zniechęci innych dzieląc się tym przykrym doświadczeniem. Skupmy się na wymaganiu wielu wyrzeczeń od siebie a nie innych 😉 Brawo za decyzję dla Anwen i dziękuję że podzieliłaś się swoimi wątpliwościami z innymi i zachęcasz ich do tego samego 😉 Zachęcanie działa lepiej niż zmuszanie przez szantaż emocjonalny 🙂 Rejestrujcie się jako dawcy szpiku, oddawajcie krew i włosy jeśli możecie. Szukajcie takiej formy pomocy jaka krzywdy Wam nie zrobi i zachęcajcie innych.
Ja oddałam 32 cm swoich włosów na tę fundację. Chciałam zrobić coś dobrego w tym roku, poza tym z moich długich włosów nie miałam już takiej satysfakcji jak kiedyś. Wydaje mi się, że każdej włosomaniaczce przyda się taka akcja – gdyby nie cięcie, nigdy bym się nie dowiedziała, że krótkie włosy (do szyi) mi pasują, może nawet bardziej.
Myślę też, że zbyt dużą wagę przykładamy do długości swoich włosów. Mnóstwo osób mi gratulowało, mówiło mi, że to wspaniały gest, fryzjerka była w takiej euforii, że zrobiła o tym wpis na facebooku. Cieszę się, że mogłam komuś pomóc, ale bardziej podziwiam osoby oddające np. szpik. Może kiedyś się odważę. Pozdrowienia 🙂
To bardzo miły gest z Twojej strony, ja osobiście popieram takie akcje z całego serca, taką bezinteresowną pomoc, bo to cudowne, ale jest pewne ale. Moja siostra oddała włosy do fundacji (nie wiem czy pisać publicznie, ale to ta najpopularniejsza…). Miała włosy do pasa, zadbane, ładne. Postanowiła pomoc i obcięła na boba, do ramion. Wszystko pięknie i super, tylko po czasie się dowiedziałam jak to wygląda. Podobno włosy są sprzedawane na luksusowe peruki, a nasze chore dostają peruki robione w Chinach, bo tańsze. Słyszałam to z rożnych źródeł, od dziewczyny która też oddała i się interesowała i osób, które miały styczność z fundacją (m.in. Osoba chora na raka). Serce się zwyczajnie kroi. Dlatego myślę, że najlepiej oddać komuś bezposrednio, czy do pewnego na 100% źródła. Wytrwałości w zapuszczaniu!
Ja taką decyzję podjęłam ponad 3 lata temu włosy z długości po szyję urosły do pasa i jutro umawiam się na wizytę, żeby ściąć i z przyjemnością oddać.
Komentarzy na temat ceny peruki to nawet nie chciało mi się czytać, smutne to.
Ja już raz oddałam włosy a teraz hoduję kolejny podarunek 🙂 włosy mam już do pasa, mam zamiar obciąć je po wakacjach. zrobiłabym to wcześniej ale przez problemy zdrowotne dużo włosów mi wypadło, straciły też swój blask, zmatowiały, zaczęły się łamać i rozdwajać, więc musiałam je skrócić, przez co cały proces jest dłuższy….
Anaen blagam pokaz nam swoje wlosy! Moim zdaniem w czerby bylo Ci pieknie, jami kolor masz zamiar teraz miec?
takie zdrowe włosy… zazdrozzszczę 😀
Ja swoje też oddałam 🙂 już prawie dwa lata temu, moje długie, rude kosmyki, którymi się tyle Twoich czytelników zachwycało przy okazji MWH 😛 ale nie żałuję, nawet poczułam się bardziej sobą, kiedy zdecydowałam się na krótką fryzurę 🙂 wiesz, ze nawet miałam Ci wysłać aktualizację MWH, ale jakoś tak nie miałam czasu… 🙂 Gratuluję decyzji 🙂
może na rudziejące włosy wypróbuj szamponu fanola no yellow
Również oddałam włosy trzy lata temu, decyzja była przemyślana, ostatnie centymetry już specjalnie "dohodowałam", bo moja standardowa fryzura była nieco za krótka. Chociaż pierwsze cięcie było totalnym niewypałem (chodzi o styl, nie o długość) nigdy nie żałowałam, później, gdy lepiej dopasowałam sobie fryzurę i trochę krótkie włosy "oswoiłam", było tylko lepiej.
Cięcie chodziło mi po głowie bardzo długo, ale jednak trochę obawiałam się radykalnej zmiany. Świadomość, że włosy się nie "zmarnowały" zdecydowanie dodała mi odwagi.
Teraz znów mam długie włosy, mam zamiar zapuścić jeszcze trochę (marzę o tym, by chociaż raz w życiu mieć włosy do talii, zobaczymy) i pewnie znów oddam :).
Gratuluję takiej decyzji 🙂 Trzymam kciuki aby włoski szybko rosły!
Właśnie sama zapuszczam włosy. Niestety moje od czasu tej decyzji stały się suche, zniszczone i nie wiem czy dadzą radę je wykorzystać, ale cóż, staram się to naprawić
W ramach akcji "Daj włos" każda kobieta w trakcie leczenia onkologicznego, posiadająca skierowanie od lekarza na perukę, otrzymuje "nową fryzurę" w darowiźnie i nie płaci za to ani złotówki. Czas produkcji jednej peruki to pół roku, a nie tydzień. Zarówno z Fundacją Rak'n'Roll, jak i We Girls współpracuje perukarnia Rococo, która bezpłatnie takie peruki wykonuje z włosów, które Fundacje otrzymują od darczyńców. Ze względu na moce przerobowe miesięczny limit wydania peruk to 25 sztuk na całą Polskę, czyli 5 Peruk na miasto, przez co tworzą się kolejki, jednak każda z zainteresowanych Pań otrzyma swoją darowiznę zupełnie za darmo i nie ma możliwości aby włosy przekazane w ranach akcji były gdziekolwiek sprzedane.
Mam włosy do pasa, cel osiągnięty. Plączą się i już nieco mnie irytują, czas ściąć. Nie boję się zmian, więc ok 40cm włosów mogłoby się komuś przydać. Niestety, hennowane x lat nie nadają się na perukę 🙁 Dojrzałam do decyzji ścięcia i oddania na fundację a tu klops :(( Wiecie czy hennowane włosy muszą całkiem odrosnąć po hennie, żeby się nadawały na perukę? Myślę, że jakiś chętny na rude wlosy by się znalazł, ale problem w tym że 1 peruka powstaje z włosów kilku osób, więc ciężko dobrać kolorystycznie i trzeba ostatecznie farbować. Po sovie wiem, że hennowane włosy dają się ufarbować na ciemniejszy kolor a nawet rozjaśnić, ale specjaliści od perukarstwa niestety hennowane odrzucają 🙁