Zuzia uwielbia czytać! Z jednej strony pewnie dlatego, że praktycznie od urodzenia podtykałam jej książki, a z drugiej mnie też bardzo często widywała podczas czytania, a jak wiadomo dzieci w tym wieku uczą się głównie przez naśladowanie. O ile z kupowaniem nadmiernej ilości zabawek nie mam problemu i w porównaniu ze standardowym dwulatkiem kolekcja Zu jest raczej skromna, tak już powstrzymanie się przed kupieniem jej kolejnej książki jest dla mnie trudniejsze niż wymodelowanie włosów na okrągłej szczotce 😉 Biblioteczka Zuzi liczy już spokojnie ponad 100 pozycji (a sukcesywnie pozbywam się tych, których już nie czyta, bo są przeznaczone dla młodszych dzieci) i ciągle się rozrasta. Podobnie zresztą jak moja, bo akurat w kwestii książek nigdy minimalistką nie będę 😉
Post o jej ulubieńcach chodził mi po głowie gdzieś od roku, a w międzyczasie lista kilkakrotnie się zmieniała, ale dopiero teraz, gdy powoli zaczęłam rozszerzać tematykę bloga, wzięłam się za jego napisanie. Nie było łatwo, bo samo zrobienie zdjęć – przy Zu – do najprostszych nie należało 😉 Jak zobaczycie niżej wpakowała mi się na mój ‘plan zdjęciowy’ i podbierała książki, które chciałam sfotografować.
W sumie wybrałam aż 18 pozycji, ale wszystkie te książki są przez nas czytane praktycznie każdego dnia. Co najlepsze od dłuższego już czasu Zu ‘czyta’ też je sobie sama, bo większość z tych książek, które Wam pokażę to głównie ładne i przede wszystkim ciekawe obrazki, do których historie wymyślamy sobie sami. Ma to swoje plusy – bo za każdym razem możemy zwrócić uwagę na inne szczegóły, więc książki się nie nudzą, ale z drugiej nie każdy lubi sam ‘wymyślać’, a tu nie ma tekstu, którym można by się posiłkować.
Zdecydowałam się na ten wpis właśnie teraz, bo większość książek, które zobaczycie to świetny pomysł na prezent dla dziecka w wieku podobnym do Zu. Większość z nich zamawiałam przez Internet, a kilka udało mi się upolować w niewielkiej, taniej księgarni w moim rodzinnym Zamościu.
To tyle tytułem wstępu, zaczynajmy!
Seria Opowiem Ci mamo: Co robią pająki? i Co robią koty?
Tę pierwszą kupiłam jeszcze przed urodzeniem Zu, z nadzieją, że może dzięki niej nie odziedziczy po mnie arachnofobii. Sama mam z tym ogromny problem, więc wolałabym, żeby ją to ominęło. Książkę zaczęłyśmy czytać bardzo wcześnie – nie pamiętam ile Zuzia mogła mieć wtedy miesięcy, ale pewnie koło 6. Mimo tego, że jest na niej duuużo szczegółów już wtedy ją uwielbiała, więc niedługo później dokupiłam jej część o kotach, którą z oczywistych powodów sama bardziej lubię, a i Zu przerzuciła się głównie na nią.
Obydwie części są jak dla mnie bardzo ładnie narysowane, a przede wszystkim są właśnie bardzo ciekawe. Sama odkrywałam je przez kilka pierwszych tygodni czytania i za każdym razem trafiałam na nowe szczegóły. Dzięki tym książkom dziecko dowiaduje się nie tylko o tym co robią tytułowe koty/pająki (czy w innych częściach z tej serii pszczoły, żaby, auta, mrówki czy narzędzia), ale też o całym otaczającym go świecie – mamy tu np. wizytę w przytulisku dla zwierząt czy u Weterynarza.
Jeśli miałabym wybrać tylko jedną książkę, którą najbardziej lubi Zu to byłaby to właśnie ta o kotach 🙂 Możecie też zajrzeć do środka:
To druga pozycja tego samego wydawnictwa i utrzymana w podobnym stylu.
Dzięki niej mam nadzieję oswoić nieco Zu z samym przedszkolem do którego
prędzej czy później przecież trafi. Podobnie jak dwie poprzednie książka jest duża i ma twarde strony, więc nadaje się do samodzielnego czytania dla każdego dziecka. Z Zuzią mam o tyle łatwo, że spokojnie kupuję jej też zwykłe, papierowe książki, bo jak na razie nigdy jeszcze żadnej nie zniszczyła (nie porwała ani nie pogięła żadnej strony) i nawet Księgę dźwięków (każdy kto ją widział będzie wiedział dlaczego o tym piszę) sprzedałam w idealnym niemal stanie, a nie w kawałkach 😉
Dzięki niej mam nadzieję oswoić nieco Zu z samym przedszkolem do którego
prędzej czy później przecież trafi. Podobnie jak dwie poprzednie książka jest duża i ma twarde strony, więc nadaje się do samodzielnego czytania dla każdego dziecka. Z Zuzią mam o tyle łatwo, że spokojnie kupuję jej też zwykłe, papierowe książki, bo jak na razie nigdy jeszcze żadnej nie zniszczyła (nie porwała ani nie pogięła żadnej strony) i nawet Księgę dźwięków (każdy kto ją widział będzie wiedział dlaczego o tym piszę) sprzedałam w idealnym niemal stanie, a nie w kawałkach 😉
Rok w przedszkolu to jak sam tytuł wskazuje historia przedszkolaków na przestrzeni wszystkich miesięcy. Dzięki niej dziecko ma okazję poznać nie tylko pory roku, miesiące i kolejne obchodzone w nich święta, ale przede wszystkim zwyczaje panujące w takim miejscu 😉 Dla mnie znów jest to okazja do opowiadania wieeelu różnych historii i nauki słów, których normalnie bym pewnie przy Zuzi nie użyła (bo który dwulatek wie co to jest np. kotylion? Zuzia wie, dzięki ilustracji poniżej 😉 ).
Trzecia książka przynajmniej teoretycznie nie powinna się tu znaleźć, bo to nie jest książka dla dzieci. Ale cóż zrobić skoro Zuzia pokochała ją od pierwszego wejrzenia (ach ta magia kotów 😉 ). Chyba najgrubsza, ze wszystkich obrazkowych pozycji, więc ‘przeczytanie’ jej zajmuje Zu najwięcej czasu, który ja mogę poświęcić na coś innego 😉 Niestety ma miękkie strony, więc łatwiej ją zniszczyć.
Co do samych obrazków to zbiór zabawnych anegdot o kocie rysownika – Simona Tofielda, który do najgrzeczniejszych raczej nie należy 😉 Nie jest więc to może książka z gatunku edukacyjnych, ale na pewno interesujących zarówno dla dziecka jak i dorosłego. No i przede wszystkim możemy się czytając ją z Zu szczerze pośmiać 🙂
To jedna z sześciu części tej serii (oprócz pór roku mamy jeszcze noc i gotowanie na ulicy Czereśniowej) i nowość w naszym domu, więc przez ostatnie tygodnie czytamy głównie ją. Klimat podobny do tych z Opowiedz mi mamo czyli dużo ciekawych szczegółów i ukrytych na stronach historii, które dopiero musimy odkryć wnikliwie ‘czytając’ książkę. To taki klasyk wśród książek dla dzieci i teraz już się nie dziwię skąd taka ich popularność. Oczywiście Was nie zaskoczę jeśli powiem, że planuję dokupić Zu kolejne części 😉
Dzięki tej książce Zuzia już kilka miesięcy temu opanowała cały alfabet. Kupiłam ją właśnie dlatego, że już wcześniej zaczęły ją ciekawić litery (za sprawą innej książki) i pomyślałam, że ta może ją zainteresować. Nie myliłam się 🙂 Nawet nie zliczę ile razy ją ‘przeczytałam’, ale to do dziś obowiązkowa pozycja na każdą podróż, bo jej format jest wygodniejszy do auta (jest mniejsza niż te pokazane wyżej i ma twarde strony). Co do rysunków są miejscami nieco dziwne (mówiąc oględnie) i nie do końca trafiają w mój gust, ale dzieciom się podobają, a to najważniejsze. Dorośli mają za to przy ‘czytaniu’ świetną zabawę w odnajdywaniu słów, bo na każdej stronie z daną literą jest podana liczba ukrytych na obrazku słów zaczynających się na nią.
Dawniej i dziś
czyli książka nie tylko ładna, ale i ‘mądra’ 😉 Śmieję się, że to pierwsza w życiu lekcja historii dla Zu, ale myślę, że książka spodoba się i tym starszym dzieciom, które bardziej ogarniają kwestię upływu czasu. U nas w domu od czasu, gdy ta pozycja się pojawiła w słowniku Zu na stałe zagościło sformułowanie ‘sto lat temu’ na wszystko co wg niej wydarzyło się dawno. Nie zapomnę jak mnie zaskoczyła, gdy pierwszy raz go użyła. Wyjęłam wtedy buty z szafki, których długo nie nosiłam, a ona stwierdziła, że ‘Mamusia nosiła te buty sto lat temu’ 😀
Książka ma miękkie strony i miękkie okładki i poręczną wielkość. Na sąsiadujących stronach są pokazane alternatywne wersje tego jak żyły dzieci dawniej i dziś.
The Great Big Little Red Train
Jedna z niewielu pozycji w kolekcji Zu po angielsku. Tę akurat upolowałam w second handzie za dosłownie 2 złote! Zawsze jak tam jestem to przeglądam kosze z książkami, bo jak widać można tam czasem znaleźć prawdziwe perełki. Ta książka też ma miękkie strony i opowiada historię małego, czerwonego pociągu. Znów możemy na niej znaleźć wiele niewidocznych na pierwszy rzut oka szczegółów i ukrytych historyjek. Poza tym, głównym bohaterem jest pociąg, a to obok kotów nie wiedzieć czemu, jeden z ulubionych obiektów dzieci w tym wieku (kto mieszka w pobliżu stacji lub torów kolejowych na pewno wie o czym mówię 😉 )
Książka teoretycznie kupiona na wyrost, bo naczytałam się o niej u Matka jest tylko jedna i wrzuciłam do koszyka przy okazji innych zakupów, gdy miałam do wykorzystania spory rabat. Myślałam, że będzie musiała trochę poczekać na swoją kolej i początkowo położyłam ją wysoko na półce, ale Zuzia jakoś ją dostrzegła i teraz regularnie do niej wraca. Książka jest OGROMNA, dwustronna (z jednej strony mamy część pod wodą, z drugiej pod ziemią) i mega ciekawa. Muszę Wam przyznać, że sama dowiedziałam się z niej tak dużo nowych rzeczy, że aż wstyd 😉 Jest bardzo ładnie zilustrowana i w przystępny dla dziecka sposób pokazuje np. jak do domu trafia prąd czy woda, jak zbudowane jest mrowisko czy jak wyglądali pierwsi płetwonurkowie (i na jakie głębokości udało im się zanurkować). Na razie głównie oglądamy obrazki (opisy zostawiam dla siebie 😉 ), ale z czasem będziemy się z niej uczyć co raz to nowych rzeczy.
To akurat jedne z niewielu małych, twardych, typowo dziecięcych książeczek, które były w stanie zainteresować Zu. Z racji tego oczywiście, że mają sporo szczegółów. Co prawda ich żywot powoli dobiega końca, bo są już dla niej za proste, ale wciąż je trzymam, bo idealnie nadają się do torebki na wyjścia do restauracji i innych tym podobnych miejsc.
Seria Poczytaj mi mamo
To pierwsze z książek bardziej do czytania niż do oglądania (chociaż i obrazków jest tu sporo). Dla mnie to taki swoisty wehikuł czasu, bo pamiętam jeszcze moją mamę czytającą mi książeczki z tej serii :)) Przyznajcie się kto z Was też je zna? My mamy trzy pierwsze tomy i od niedawna czytamy je naprawdę. Wcześniej tylko oglądałyśmy obrazki, a te są bardzo charakterystyczne, bo zupełnie inne od tego co teraz można dziś znaleźć w typowo dziecięcych książkach. Każdy z tomów zawiera przedruki książeczek ze słynnej serii “Poczytaj mi mamo” i muszę przyznać, że nie wszystkie z nich podobają się Zuzi. Raczej w każdym z tomów ma po kilku ulubieńców i tylko do nich wraca.
Ta też jest u nas na tapecie stosunkowo od niedawna, bo dopiero teraz Zuzia jest w stanie skupić się na dłuższym tekście. Na razie jej ulubienicą jest Śnieżka i to o niej muszę opowiadać Zu codziennie przed zaśnięciem (zaczęłam poważnie rozważać nagranie dla niej prywatnego audiobooka 😛 ). Baśnie Braci Grimm to taka klasyka, której nie muszę Wam chyba przedstawiać. Ja pamiętam praktycznie wszystkie te bajki z dzieciństwa czytane mi co wieczór przez mamę więc nie wyobrażam sobie by Zuzia miała ich nie poznać 🙂
Złota seria Doroty Gellner: Roztrzepana sprzątaczka, Duszki, stworki i potoworki i Czekoladki dla sąsiadki
To zdecydowanie moje ulubione książki i choć Zuzia pewnie by się jakoś bez nich obyła to nie mogłam ich Wam nie pokazać. Są nie tylko pięknie zilustrowane, w taki mniej oczywisty, charakterystyczny sposób, ale też świetnie napisane. Naprawdę zabawne, krótkie wierszyki, które są tak skonstruowane, że po prostu dobrze się je czyta (nie łamiąc przy tym języka jak to się czasem dzieje). Ja się w nich zakochałam od pierwszego wejrzenia i strasznie żałowałam, że nie udało mi się ich kupić, gdy pojawiły się rok temu w Biedronce. Polowałam na nie długo (nie chciałam zamawiać z neta, bo tam miały dużo wyższe ceny) i ucieszyłam się bardziej niż prezentami na gwiazdkę, gdy w końcu znalazłam je w małej księgarni :))
To już koniec 🙂 Wiem, że niewłosowe wpisy nie wszystkich z Was interesują, ale podjęłam decyzję o rozszerzaniu tematyki bloga, więc coraz częściej będą się nim pojawiać. Oczywiście nie mam zamiaru zmienić bloga na parentingowy i na pewno tematyka dziecięca nie będzie tu nigdy dominowała, ale wiem, że czytają mnie matki (i niematki, ale zainteresowane tematem) i mam nadzieję, że wpis Wam się po prostu przyda :)) Dajcie znać co myślicie o tym, bym pisała również na niewłosowe tematy i o czym być może chciałybyście u mnie poczytać 🙂 (nie chodzi mi o konkretne tematy, ale raczej obszary, które by były dla Was ciekawe).
Pozdrawiam Was serdecznie,
Anwen
Komentarze
Świetne książki. Wiele z nich mamy. Polecam jeszcze "Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek","Pupy, ogonki i kuperki", "Dzień dobry- poczta", "Mus jabłkowy", "Pięciu nieudanych". Część jest dla starszych dzieci, ale kto wie, co maluch wybierze 😉
ta o skarpetkach prawdopodobnie trafi do nas na święta 🙂 resztę sobie zapiszę – dziękuję za polecenie!
To super! Na pewno Was zachwyci 🙂
Świetny temat! Sama uwielbiam czytać 🙂 Własnych dzieci jeszcze nie mam, ale niedługo zostanę chrzestną i zastanawiam się nad dokupieniem do prezentu księgi bajek do czytania maluszkowi na dobranoc. Może masz jakieś sprawdzone tytuły dla niemowlaka? 🙂
Piękna ta Twoja księżniczka!
Moja córeczka ma prawie 3 lata i uwielbia bajki z puzzlami, zwłaszcza że potrafi je sama układać 🙂 Do niedawna jej ulubiencami były książeczki z efektami dzwiekowymi. Niestety nudzą ją długie bajki i opowiadania, także te z duża ilością treści zostawimy na pozniej 🙂 Na te chwilę kupujemy te dla najmłodszych.
Zuzia to cała Mama ! Moja niestety istny Tatuś 😉
Aniu! Skoro poszerzyłaś swoją tematykę bloga, to czy możemy liczyć na podsumowanie roku? Wiesz, wpis w stylu twojego drugiego bloga, w którym fajnie podsumowywałaś każdy miesiąc swojego życia 😉
Bardzo fajne książki są na stronie natuli.
Tematyka zupełnie nie moja, ale post przeczytałam i BARDZO zaciekawiłaś mnie opisem "Mam oko na litery", a dokładnie stwierdzeniem, że "rysunki "(…) są miejscami nieco dziwne (mówiąc oględnie) i nie do końca trafiają w mój gust" 😀 Może wybierzesz jakąś śmietankę i pokażesz np. na fanpage'u albo na Instagramie? Jestem straszliwie zaintrygowana! 😀
Ania zamiast zdjęcia może wystarczy Ci opis – ufoludek, zjeżdża na sankach trzymając w ręce patelnie 😉
Hahaha, brzmi świetnie!!! 😀
Cala serie "Mam oko" polecam. Niesamowite książki "Mam oko na liczby", "Mam oko na litery", "Miasteczko Mamoko", "Dawno temu w Mamoko" i "Mamoko 3000". Godziny oglądania zapewnione.
Zdjęcia zaczytanej Zuzi są takie słodkie!! 🙂 Coraz bardziej staje się podobna do Ciebie, Aniu 🙂 Choć nie myślę zupełnie o dzieciach, wpis przeczytałam z prawdziwą przyjemnością!
Gdybym miała polecić jakaś książkę dla takiego malucha jak Zuzia, byłaby to z pewnością jakaś opowieść o słoniu Elmerze.
Dla trochę starszych dzieci, świetną lekturą może być "Gruffalo", książka o myszce i o potworze. Zakochałam się w niej od pierwszego przeczytania. ☺
A dla młodych czytelników, którzy cenią sobie humor i świetne rymy – cokolwiek pani Doroty Gellner. Mój ostatni ulubieniec – "Sanatorium". Choć to naprawdę dla trochę starszych dzieci.
Już nie mogę się doczekać, aż ja będę miała komu czytać na dobranoc… ?
Wiele z nich mamy, choć nad pod wodą i pod ziemią nadal myślę(wyczytałam o niej u blogerki, o której wspomniałaś) Na chwilę obecną mała lubi obrazki i nie skupia się jeszcze na dłuższych tekstach. Książeczka o kotkach leży bo mała uwielbia książeczki ale z pieskami.
Polecam również 'Rok w lesie', 'Naciśnij mnie' i jak będzie starsza – 'Paryż Piżamorama'(z tej serii jest też Nowy Jork i Roboty, ale ich jeszcze nie znam) Pozdrawiam, catttt
O tak uwielbiamy "Rok w lesie" Tak samo właśnie "Pupy, ogonki i kuperki", niedawno zakupiłam przygody słonika Elmera i "Szopięta"."Mniam","Przekroje" to też fajna książeczka."Turlututu, gdzie jesteś","Mała encyklopedia domowych potworów"- to na później. Na chwilę obecną króluje"Pucio uczy się mówić", ale widzę, że Zuzia sporo mówi, więc to dla młodszych dzieci.
Aniu a znasz jakąś fajną płytę z piosenkami dla dwulatka? Mój syn ma jedną i ją kocha ale nam już się powoli nudzi i chcielibyśmy zmienić już trochę repertuar. ?
zuzia lalka nieduza
ja mam Misia Krzysia z tych wymienionych – moje dziecko uwielbia ale jest pół roku młodszy no i chłopiec 🙂
Kup: naciśnij mnie. Albo bardzo głodną gąsienice ?
Ale świetny post 🙂
Przeczytałam go z większym zainteresowaniem (co mnie samą zdziwiło) niż te o włosach ;p Wstyd się przyznać, ale nie wiedziałam, że są takie piękne książeczki z takimi szczegółowymi obrazkami dla maluchów! Do tej pory mieliśmy tylko kilka z serii "obrazki dla maluchów".
Zamówiłam kilka pozycji z Waszej listy, w sam raz na prezenty świąteczne i dla naszej małej.
Mam nadzieję,że naszą 11msc wiercipiętkę zainteresuje "Miś Krzyś", "Rok w przedszkolu" i "Jesień na ulicy Czereśniowej".
Na pewno kupimy jeszcze coś z serii "Opowiem Ci mamo o.." i "Rok w lesie" 😀
Aaa i te książeczki "dawniej i dziś", też super 🙂
Chcę więcej takich wpisów 🙂 !!!
A właśnie zastanawiałam się z siostrą która niedługo będzie mamą jak zająć czymś małe dziecko i żeby nie był to telewizor tylko coś rozwijającego 😀 Już wysłałam jej linka. I prawdopodobnie to będzie niewyczerpana studnia pomysłów na prezent dla siostrzeńca na lata
Aniu śliczna masz córkę a jak jej włoski pasują 🙂
Nie mogę się wyjść z podziwu,jak śliczna masz blondyneczkę 🙂 ja jestem jak najbardziej za rozszerzeniem tematów, chętnie poczytam o diecie, o tym jak organizujesz czas, o tym jak wróciłaś do figury (swoją drogą, rewelacyjnej figury!), pozdrawiam serdecznie 🙂
Ja bym jeszcze dorzuciła serię A.Głowinskiej Kicia Kocia- hit 2-3-4-5latkow w naszym przedszkolu
Poczekaj jak zaczniecie czytać Pana Pierdziołkę- wtedy Zuzia będzie teksty piękne mówić:-D
Wszystko świetnie, ale ja się zastanawiam czy Anwen przeczytała kiedyś jakikolwiek artykuł w tematyce publikowania w internecie zdjęć swoich dzieci, a tych naprawdę nie brakuje i wszystkie zasadniczo można podsumować następująco: ani to to w pełni legalne, ani bezpieczne. Ciekawa jestem czy Zuzia w przyszłości będzie rodzicom wdzięczna z tak swobodne dysponowanie jej wizerunkiem.
"Parentingowy" – juz naprawde nie ma polskich odnosnikow? I z reguly ludzie uzywaja pojedynczych slow po angielsku i na tym koniec wiedzy o tym jezyku. Po za tym tematyka dziecieca, to juz gruba przesada. Wiele moich kolezanek przestalo przegladac Twojego bloga, bo za bardzo odbiegasz od glownej tematyki.
Pozdrawiam.
Jestem zachwycona tym postem. I osobiście podoba mi się to ze poszerzasz tematykę bloga. Powiedz mi gdzie mogę kupic ta książkę mam oko na litery? Pozdrawiam;)
Przez internet najlepiej, wpisz tytuł i poszukaj po księgarniach 🙂
Ja zamawiam przez literacka.pl bo mogę wtedy odebrać osobiście.
Zajmij sie prosze wlosami. Rozumiem.Tematy sie koncza… Jest duzo super blogerek urodowych. Mamy w kim wybierac. Ps. Corcia slodka.
Pozwole sobie na maly wlosomaniaczy (tak to sie odmienia? ;-)) zarcik – a istnieja moze ksiazki dla dzieci o wlosach? Moze Aniu, druga ksiazka ktora napiszesz (na twoja ksiazke czekam jako prezent pod choinke), bedzie wlasnia o wlosach dla najmlodszych ?
Jest, owszem – "Mała książka o włosach" 🙂 I to o tych wszystkich ;)Z racji pracy w księgarni post mnie zainteresował, będę wiedziała, co polecać takim maluchom:) Ale ogólnie-wydawnictwa Dwie Siostry i Zakamarki są na topie! Pięknie wydane książki, no i treść! Polecam np. "Co wypanda, a co nie wypanda", nawet niektórym dorosłym przydałaby się taka lektura 😉
Podrawiam Was serdecznie,
Ania
Se
Dwie siostry – moja miłość. A o Zakamarkach nic nie wiem. Już szukam! 😉
zostaw ksiazki,przydadza sie dla mlodszego rodzenstwa
Jako mama 4 latki mogę polecić Wam serię Misia Marysia. Marysia ma bardzo "życiowe" problemy- jak typowa 3 latka. A oprócz tego u nas hitem jest seria "mała dziewczynka". Książki są kartonowe, treści mają mało a pokazują dziewczynkom jak można się bawić. Podobają się zarówno prawie 4-latce jak i niespełna 2-latce. Za to u Ciebie znalazłam kilka pozycji dla młodszej córci.
My teraz czytamy "Basię", ale córce coś nie pasuje (ja za to przeczytałąm wieczorem cały 1 tom przygód)
Może warto zapisać się do biblioteki , wiele z nich ma bardzo dużo fajnych pozycji dla dzieci i nie tylko tych starszych ale i młodszych , dla mojego to świetna wyprawa po nową pozycję 😉
Dziękuję za podrzucenie super książek. Zakupiłam dla mojej Zuzi dwie które chwalisz. Myśle że to super że włączysz inne tematy do bloga. Tak naprawdę wiele Twoich czylelniczek to również matki więc chętnie poczytają (tak jak ja)
Fajny wpis
Moja 5-latka też lubi książeczki….
Aniu, szczerze polecam (jeśli nie znacie)"Abecadło" i "100 bajek krasnoludka" Basi Badowskiej…. Pozdrawiam
Polecam – bardzo głodną gąsienice i inne tego autora, o naciśnij mnie też wiele dobrego słyszałam, piżamorama też podobno świetna. Kocham książki, a odkąd mam dziecko stałam się ogromną fanką dziecięcych… Kocham Wydawnictwo Dwie siostry! Jest tam tyle ciekawych pozycji! Polecam również książki Tomasza Samojlika, dla ciut starszych dzieci, ale cudne! Wiele by pisać – tyle jest wartościowych książek…
Część książek jest też w kolekcji mojej prawie dwulatki, u nas od kilku dni hitem jest "Wielka księga Basi i Franka" (na tyle, że już szukałam informacji o kolejnym tomie 😉 ). Podobnie jak w serii o Kici Koci (również hit) sporo obrazków, nie za wiele tekstu i ciekawe historie. Zu jest kilka miesięcy starsza od mojej córy, więc z zaciekawieniem śledzę co interesuje takie maluchy, niesamowite źródło inspiracji 😉