Czasami, gdy mijam na ulicy zwykle bardzo młode dziewczyny i patrzę na ich długie, idealnie zdrowe włosy w naturalnym, lśniącym, brązowym kolorze to czuję lekkie ukłucie zazdrości. Jaki to komfort nie musieć co kilka tygodni sięgać po farbę i cieszyć się tym co dała nam Matka Natura, ale potem przypominam sobie, że mój naturalny kolor nigdy mi się nie podobał i już w podstawówce (a wierzcie mi w tamtych czasach to nie było takie oczywiste) próbowałam go zmieniać.
Nie mogę się pochwalić tęczą na mojej głowie. Nigdy aż tak nie eksperymentowałam by nosić np. niebieskie czy różowe włosy, ale mimo to przez lata farbowania (a jest tych lat co najmniej 14!) przewinęła się na mojej głowie niezła paleta barw. Były brązy we wszystkich możliwych odcieniach, była rudość, były czerwienie i przez długi, długi czas była czerń.
To w tym kolorze czułam się właśnie sobą przez te wszystkie lata. Wystylizowana, na chłodną, kontrastową Zimę tudzież Królewnę Śnieżkę miałam poczucie, że włosy podkreślają nie tylko błękit moich tęczówek, ale przede wszystkim charakter 😉
Zapytacie więc co w takim razie robi na mojej głowie brąz, który noszę już od ponad 1,5 roku? Ano właśnie w czerni przestałam czuć się sobą i chociaż wciąż upierałam się, że najlepiej podkreśla mój typ urody to niestety nijak się miał do mojej osobowości, która w tym czasie mocno ewoluowała.
Ta zmiana nie była prosta, włosy jak pamiętacie mocno ucierpiały i chcąc nie chcąc musiałam pogodzić się z utratą długości. Ale każdego dnia, stając przed lustrem uśmiecham się sama do siebie i upewniam się, że to była najlepsza włosowa decyzja jaką mogłam podjąć.
Nosząc czarne włosy byłam zmuszona mocniej się malować tak by twarz dopasowała się do reszty wizerunku. Teraz wystarczy, że wyrównam koloryt skóry, podkreślę rzęsy i już czuję się pięknie :)) Nie muszę nikogo udawać, nie muszę ‘nakładać maski’, po prostu jestem sobą. Kobietą, żoną, matką, zdecydowaną i mocno stąpającą po Ziemi, ale już nie tak chłodną i zdystansowaną jak w czerni.
Patrzę na moją siostrę, której uroda rozkwitła od kiedy zrezygnowała z co prawda pięknej, ale chyba nie do końca dopasowanej rudości, przypominam sobie moją mamę, która po latach farbowania na wszelkiego rodzaju modne wówczas, wśród Pań w jej wieku, burgundy i czerwienie, odnalazła w końcu ‘swój blond’ i dociera do mnie to, jak ważny jest kolor naszych włosów. Niezależnie od tego czy będzie on w 100% naturalny czy wyczarowany pędzlem i farbą musi współgrać nie tylko z naszym typem kolorystycznym, ale i z tym, a może przede wszystkim z tym, kim jesteśmy.
Jestem bardzo ciekawa czy zgadzacie się ze mną i moją teorią na temat koloru moich włosów, a będę mogła się o tym przekonać czytając Wasze zgłoszenia do konkursu, do którego razem z marką Palette chciałabym Was zaprosić. Aby wziąć w nim udział wystarczy na facebooku Palette – TUTAJ odpowiedzieć na proste pytanie (na zgłoszenia macie czas do końca miesiąca):
“W jakim kolorze włosów widziałybyście mnie tej jesieni?”
Nagrody zdobędą osoby, które najtrafniej wytypują kolor włosów dla mnie i najciekawiej opiszą swój wybór. Laureaci otrzymają wysokiej jakości sprzęt premium do stylizacji włosów:
· suszarkę nawilżającą włosy: Philips Moisture Protect
· prostownicę do włosów Philips Moisture Protect
· automatyczną suszarko lokówkę Philips Style Care
· volumizer do włosów Rowenta Respectssim
· automatyczną suszarko lokówkę Philips Style Care
· volumizer do włosów Rowenta Respectssim
Regulamin konkursu znajdziecie TUTAJ.
Pozdrawiam Was serdecznie,
Anwen
PS UWAGA Dziewczyny tylko odpowiedzi na Facebooku biorą udział w konkursie – nie odpowiadajcie na pytanie w komentarzach :))