Bardzo długo przyglądałam się modzie na minimalizm ze zdziwieniem i nieufnością. No bo jak to, miałabym się pozbyć wszystkich tych “ukochanych” przedmiotów, które gromadziłam przez lata? Ale po co? I w imię czego? Skoro wszystko jeszcze mieści mi się w domu i nie mam problemu ze znalezieniem każdej z moich rzeczy to czemu miałabym je wyrzucić? Przecież na pewno jeszcze kiedyś mi się przydadzą, a poza tym skoro kiedyś je kupiłam to teraz marnotrawstwem byłoby je oddawać.
Nie chciałabym też zostać źle zrozumiana. Nie chodzi o to by zrezygnować ze wszystkiego tego, co do tej pory zachwalałam tak na blogu. Dalej jestem zdania, że olejowanie, bogate maski, zabezpieczanie silikonami, płukanki, wcierki, masaże i cała reszta są dobre dla naszych włosów. Chodzi mi tylko o to, by używać ich świadomie i tylko wtedy, gdy naprawdę ich potrzebujemy. Ktoś kto ma włosy zdrowe czy niskoporowate oczywiście inaczej zaplanuje swoją minimalistyczną pielęgnację niż osoba o zniszczonych rozjaśnianiem, wysokoporowatych włosach. Nie chodzi o to by rezygnować od razu ze wszystkiego, ale by powoli odejmować z pielęgnacji to co jest dla nas zbędne.Mój pierwszy krok do minimalizacji w pielęgnacji włosów to pozbycie się nadmiaru kosmetyków. Myślę, że od tego najłatwiej zacząć i na taki krok namawiam też Was 🙂 Swoją “kolekcję” zaczęłam Wam już pokazywać TUTAJ i TUTAJ. Mam zamiar zrobić jeszcze podobne wpisy o odżywkach i maskach, a potem mam nadzieję uda mi się pokazać Wam ją już po zminimalizowaniu :)))
Ciekawa jestem co Wy myślicie o minimalizmie w pielęgnacji włosów, jak go pojmujecie i czy mielibyście ochotę wprowadzić go u siebie. A może już się Wam to udało?
Pozdrawiam Was serdecznie,
Anwen
Komentarze
Ja to w sumie najbardziej lubię zużywać rzeczy ? a co do mi minimalizmu to dla mnie jest to bardziej świadomość posiadania. Ostatnio rzuciło mi się na ubrania. Powyrzucalam to co nie pasuje i to co popsuje i czuje się z tym dużo lepiej. Co do włosów to mam 2 czy 3 szampony masek i odżywek tez mam razem może z 5. Staram się kupować coś nowego jak się jedna rzecz skończy. Teraz minimalizuje kosmetyki do twarzy. Ale mam problem z książkami, mimo że je uwielbiam czuje, ze mnie przytłaczają i narazić nie umiem nic z tym zrobić. Może macie tu jakieś pomysły ?
Monika
Może oddać książki do biblioteki? Wtedy Ty zwolniłabyś sobie nieco miejsca na półkach a inni mieliby z tego pożytek w postaci nowych powieści do czytania 🙂
Książek bym nie wyrzucała, chyba, że uważasz, że któreś są bezwartościowe (nie mają w sobie żadnej wiedzy w ogóle). Takie które są do nauki zawsze warto zostawić, bo potem jak potrzebujesz dla siebie (bo coś robisz), albo dla kogoś z rodziny, to nie ma i już tego nie wydają/ciężko dostać, albo kosztuje fortunę. To samo dotyczy literatury klasycznej np. dla dzieci. Zwykle nowe książki do nauki są gorszej jakości (cenzurowane bajki i legendy!? Podręcznik do historii z gimnazjum, którego jeden rozdział to 2-3 strony i zawiera głownie obrazki!?). Warto wywalić tylko te, które są wybitnie "przeterminowane" (np. fizyka kwantowa sprzed 10 lat, instrukcja obsługi Win95). Zwłaszcza, że wiele rzeczy po pewnym czasie już może się nie opłacać wydać ponownie (bo mało osób to kupi), ale jednocześnie ludzie/wydawnictwa trzymają do nich prawa autorskie i "walczą z piractwem", więc zeskanowanej kopii też nie będzie. I tak aż książka zgnije, bo nie wierzę, że dotrwa do 80 lat po śmierci autora, jeśli nie jest super-wybitna i niesamowicie znana. Np. bez problemu dostaniesz "Szatana z siódmej klasy", ale strasznie ciężko kupić "Przyjaciela wesołego diabła".
Nie wiem jak będzie działać oddanie książek do biblioteki publicznej – tam ciągle jest ryzyko, że ktoś będzie chciał je wyrzucić, albo co gorsza wykupi to i zrobi z nich wystawę w galerii handlowej czy innym dworcu. Tu pozdrawiam sklep z Wrocławia z Dominikańskiej, który miał wydarte strony mojego ulubionego podręcznika do analizy (który uratował mi skórę najmniej ze dwa razy) zwinięte w ruloniki i porozwieszane między ich ubraniami.
Polecam dobre pudełka i mocne półki. Nie trzymaj książek i innych rzeczy "na wierzchu" – drzwiczki szklane lub z plexi zatrzymają kurz i nie trzeba będzie tego tak często sprzątać. Zabudowuj przestrzeń aż po sufit, albo na szafach ustawiaj ozdobne pudełka (z przodu przed tym zawsze można postawić jakiś malunek czy ładny bibelot). Jeśli naprawdę coś uważasz za mało przydatne – oddaj rodzinie albo sprzedaj za symboliczną złotówkę, może komuś się przyda.
To samo z ubraniami – to, co ciężko się składa w kostkę powinno trafić do pudełka, szufladki (droższa opcja), albo do torby plastikowej zapinanej na zamek (ubrania wizytowe, okazjonalne, które i tak musisz mieć). Jak kupujesz koce, to takie zostają, można podobne czasem dostać w hurtowniach taniej niż w IKEI, np. Wrocław, Tęczowa. To co jest sezonowe – do worka odsysanego odkurzaczem z jakimś środkiem anty-molowym – będzie mniej miejsca zajmowało i nie będzie nigdy pachnieć kurzem.
Kiedyś szłyszałam o takiej akcji, żeby do szpitali oddawać książki aby pacjeci, ktorzy "leza" w szpitalu mieli co czytac 😉
Nie wiem jak jest w Twoim mieście ale w moim na deptaku stoi taka metalowa biblioteczka do której ludzie mogą zanieść niepotrzebne im już książki,gazety. Moim zdaniem to fajna inicjatywa. Ludzie biorą te książki,czytają i odnoszą,biorą inne,przynoszą własne. Pożyteczne z przyjemnym
Ja kupiłam czytnik ebooków. Książek kilkaset a wszystkie zmieszczone w jednym czytniku.
Ja zostawilam te, co lubie i te, do ktorych wracam i klasyke. reszte daje dalej. NIe mam czytnika ale zamierzam sobie kupic. Chociazby na gazety, bo np. o bieganiu nie chce wyrzucac ale skladac gazety nie ma co.
Mozesz oddac do roznnych instytucji, sprzedac itd.
Z książkami też miałabym dylemat, chociaż jeszcze mnie nie przytłaczają. A i tak raz na pół roku przeglądam bibliotekę, żeby odsiać śmieci (papier wszystko przyjmie). Ale z pozostałymi rzeczami nie mam problemu. 18 lat mieszkałam w dwóch pokoikach z dziećmi, mężem i kotami. Wiem, co to oszczędzanie powierzchni i pozbywanie się bez sentymentów nieużywanych rzeczy. Wtedy był to przymus raz na miesiąc, inaczej nie można było przejść przez mieszkanie. Jakiś czas temu się przeprowadziłam, ale nadal pilnuję minimalizmu. Zachwyca mnie ogromna wolna przestrzeń i nie chcę jej zepsuć gratami:-)
Życzę powodzenia!
Uwielbiam minimalizm, zarówno w ubraniach i kosmetykach, oczywiście nieprzesadzony. Czuję się wtedy zorganizowana i panuję nad wszystkim. Właśnie powoli zużywam zapasy i staram się pozostawić tylko dwa szampony, jeden na co dzień, drugi oczyszczający. No i chciałabym mieć dwie maski, jedną emolientową, drugą proteinową, odżywkę nawilżającą( z humektantami?) i jedną, którą mogłabym stosowac często bez przeproteinowania/przeciążenia. Oczywiście olejek do zabezpieczania końcówek i jeden żeby nakładać raz w tygodniu na całe włosy. Najgorzej mi jednak dobrać tak produkty, żeby wiedzieć, że włosy będą wyglądać dobrze 🙂
nooo właśnie bo to jest zawsze jedna wielka zagadka…. moje włosy właściwie każdego ranka po myciu wyglądają inaczej i kompletnie nie potrafię stwierdzić od czego to zależy 🙂
a kosmetyków do włosów mam jak na razie zdeeeecydowanie sporą ilość ale w najbliższej przyszłości nie mam totalnie zamiaru nic zmienić w tej materii 🙂 dobrze mi z tym 🙂
Pamiętajcie, że do tego jeszcze dochodzą różne rozchwiania typu cykl miesięczny czy lokalny stres ;/
Ja teraz żyję na torbach, więc muszę uprawiać minimalizm. Najlepszy sposób to używać kuchni jako źródła dodatków! Dzięki temu mam obecnie 3 odżywki (2 spłukiwane, jedna na końcówki), 2 szampony (jeden łagodny, jeden sls), jedno mydło (alepo, albo inne antybakteryjne), jeden krem (nivea) i 3 olejki eteryczne (nie przeszkadzają, bo to są małe buteleczki!). Z kuchni biorę: oleje, drożdże, jajka, mąkę żytnią, mąkę ziemniaczaną (lub inną skrobię), siemię lniane, żelatynę, herbaty (zielona, pokrzywa, chmiel) i przyprawy (imbir, czosnek, pieprz cayene).
Ja mam 3 szampony, 2 maski i 1 odżywkę oraz 1 serum zabezpieczające. Olejów mam 4. I zużywam sobie to wszystko dość szybko (szczególnie maski, których muszę nakładać bardzo dużo). Minimalizm nie jest dla mnie, gdyż nie posiadam zbyt wielu produktów, tak jak np. Ty, Anwen. 🙂 Życzę Tobie i innym zaczynającym życie w minimalizmie powodzenia.
mi zdecydowanie udalo sie osiagnac minalizm w tej dziedzinie. jeszcze rok temu mialam po kilka szamponow i odzywek, kilka masek, kilkanascie olei… teraz mam wszystkiego po jednej sztuce, no dobrze.. oleje mam 3 😉 wybralam takie kosmetyki, ktore najbardziej odpowiadaja moim wlosom. czuje sie z tym duzo lepiej, wiem co mam, wdzystkiego na bierzaco uzywam, wiem, ze mi sie nic nie przeterminuje. teraz wprowadzam minimalizm w szafie, idzie opornie…
zazdroszczę 🙂 u mnie z szafą poszło łatwo, ale wiem ze z kosmetykami już tak dobrze nie będzie
U mnie odwrotnie, z kosmetykami poszło bez problemu 😀 Ale z szafą sobie nie radzę :/
No jasne, bo nową maskę czy odżywkę można w każdej chwili w drogerii kupić, ale rozstać się z ubraniami, które się kolekcjonowało przez kilka lat…..to ciężko. Szczególnie jeśli są "pamiątkami" z podróży. Dotyczy to mnie, bo mam sentyment do swoich ubrań, ale nie do kosmetyku za 10-20zł.
Justi
Ostatnio też doszłam do takiego wniosku. Prawda jest taka, że nigdy nie zwracałam uwagi na włosy. Myłam szamponem, odżywką. Suszyłam upinałam. Zawsze miałam piękne i długi włosy których mi każdy zazdrościł. prawie 3 lata temu miałam okres szalonych zmian i stwierdziłam, że to świetna pora na zmianę fryzury. Niestety fryzjer zrobił mi fryzurę daleko odbiegającą od mojej upragnionej… Wyglądałam jak "pół dupy zza krzaka". Do dzisiaj moje włosy wyglądają dramatycznie. Dzięki temu, że chciałam dla nich dobrze… Zrobiłam zachwalane prostowanie keratynowe – moje włosy się za to obraziły… Chęć zmian zaspokoiłam koloryzacją henną – bo większość osób na necie narzekało, że się szybko wypłukuje. Użyłam jej tylko dwukrotnie. Tak mi się wżarła w naturalki, że niczym nie dało się jej pozbyć a ona z czasem robiła się coraz bardziej zielona…. Już tyle łez wylałam nad włosami, że żal mi słów… Dlatego stwierdziłam, że koniec. Im bardzej staram się o nie dbać – tym gorzej wyglądają. Koniec z tym. Przyszedł czas na racjonalny minimalizm. W łazienkowej szafce mam coraz więcej miejsca, mniej stresu, nie zawracam sobie głowy planami cudownej i uzdrawiającej pielęgnacji – i zaczynają wyglądać dużo lepiej…
Wniosek: Co za dużo, to nie zdrowo.
Pozdrawiam. 😀
Morał jest taki, że nie należy bezkrytycznie przyjmować wszystkiego, co piszą w internecie… Naturalna henna się nie wypłukuje sama z siebie, a tradycyjne rozjaśniacze sprawiają, że utlenia się do zielonego koloru. Pomaga kwas borny (np. w środku dezynfekującym Borasol) albo kwas fosforowy (obecny w napojach typu cola).
Współczuję Ci takich przejść z włosami i życzę, żebyś doszła z nimi do ładu 🙂
Swoją przygodę z włosami zaczęłam dopiero w lipcu tego roku – i od razu starałam się wprowadzić zasadę, że im mnie, tym lepiej. Łapię się za rękę jak tylko przyjdzie mi wyciągnąć ją po nadprogramowy kosmetyk. Mimo, że jeszcze szukam najlepszych kosmetyków dla mnie, nie mam ich dużo. W tej chwili są to trzy szampony, w tym jeden oczyszczający z SLS, dwie maski, odżywka, dwa mixy olejowe jedwab CHI i kozieradka (którą zaczęłam wcierać w skalp – od wczoraj 🙂 ) Do tego kilka półproduktów… bardzo mnie korci, żeby kupić więcej i więcej, ale staram się robić tego typu zakupy raz w miesiącu i tylko wtedy, kiedy przynajmniej jeden kosmetyk mi się skończy ^^ W pierwszym odruchu, kiedy znalazłam Twojego bloga chciałam kupić WSZYSTKO, nie żartuję. Po kolei… ale natknęłam się na wpisy, gdzie opisujesz, ile masz kosmetyków i przerazilam się, bo naprawdę nie mam na to miejsca 🙂 trzymam się więc w ryzach, zobaczymy, ile to potrwa 😉
Mi też przydałoby się wprowadzić trochę minimalizmu, przynajmniej w kwestii ubrań i kosmetyków do włosów. Nie mówię tu o "maksymalnym minimalizmie", że posiadamy np. 2 pary spodni i 2 bluzki, ale sytuacji kiedy nadmiar rzeczy nas nie przytłacza i można ze spokojem otworzyć szafkę, bez obawy, że coś z niej zaraz spadnie nam na głowę:)
mi z ubraniami poszło bardzo łatwo po lekturze książki "Slow Fashion" Asi Glogazy 🙂 naprawdę polecam!
Odkad przeczytalam ta ksiazke, zrobilo mi sie tak jakos w zyciu… latwiej? Mam same zarabiaste ciuche, tylko ulubione, wszystko moge laczyc ze wszuatkim, najwyzsza jakosc 🙂 i o dziwo kosztuje mnie to mniej.
Co to za książka? Moge prosić słówko wiecej na temat, bo potrzebuje bodźca motywującego
w przypadku kosmetyków to jest o tyle proste, że wystarczy przestać kupować nowe rzeczy, a posiadana kolekcja prędzej czy później się skończy.
do minimalizmu mam mieszane odczucia. z jednej strony taki porządek i selekcja są kuszące, ale z drugiej posiadanie wielu rzeczy nie jest wcale niczym złym ani przytłaczającym, jak próbuje nam zasugerować obecna moda na minimalizm. na pewno lepiej mieć niż nie mieć 😉 pozbywać się nie lubię, ale coraz uważniej analizuję moje przyszłe zakupy, czy aby na pewno są mi potrzebne.
bardzo długo myślałam właśnie tak i ty 🙂 też nie lubiłam się pozbywać, a teraz jest dokładnie odwrotnie
Intrygujący wpis! Mnie minimalistki na pewno nie nazwałyby "jedną z nich", ale zauważyłam, że minimalizm (rozumiany bardzo osobiście, a nie podkładany pod czyjąś definicję własnie "jednej odżywki bądź szamponu") bardzo mi służy. Na początku zauważyłam to właśnie na włosach – im więcej nakładam, tym efekt jest bliższy oklapnięciu, a często też zmatowieniu fryzury = zły włosowy dzień.
Jednak nic nie pomogło mi bardziej, niż uzmysłowienie sobie, że moja skóra najlepiej wygląda, kiedy z większością problemów radzi sobie sama . Odkąd przestałam nakładać krem na noc, matretować pilingami, maseczkami i innymi "upiekszającymi" zabiegami – odzyskała swój świeży koloryt! Pomyślałam sobie "po co nakładam te wszystkie produkty mając 22 lata, co będę robić, za lat 20 lub 30?" Skupiłam się więc na piciu wody, lekkim kremie osłaniającym na niepogodę i kremie pod oczy.
Wydaje mi się również, że nie ma co sytuować siebie w kategoriach "bogatej" pielęgnacji lub "minimalistycznej". Najlepiej podążać za pragnieniami swojej skóry i nie dać się zmanipulować milionom reklam otaczającym nas zewsząd i wmawiającym, że nie używając maseczek będziemy kobietami niezadbanymi lub szybko się starzejącymi. Pozdrawiam 🙂
o widzisz ja w kwestiach skóry od lat jestem minimalistką bo dokładnie i u mnie było tak, ze jak tylko próbowałam o nią specjalnie dbać to zamiast wyglądać lepiej zawsze wyglądała co raz gorzej 😉 z włosami się to niestety nie sprawdza, a szkoda
Ja stosuje minimalizm od dawna, tak właściwie przez koleżankę, która miała milion kosmetyków do włosów na chwilę popadłam w zakupoholizm. Jednak, wróciłam do "starych nawyków". Zużywam dany kosmetyk i dopiero później kupuje nowy. Chyba, że mi się nie sprawdzi to już inna bajka.
Jeśli chodzi o moją włosową kolekcje to mam dwa szampony (delikatny i oczyszczający), trzy maski, dwa olejki, jedną odżywkę, serum na końce, jedną wcierkę.
Myślę, że jest ok. Natomiast mam problem jeśli chodzi o kosmetyki do makijażu. Nie mam ich dużo, jednak planuje zmienić to co mam na kosmetyki lepszej jakości. Wolę miec jeden róż, puder itp. Lepsze niż dwa średniaki. Zakupiłam juz lepszy podkład bo mam już trzy ktore nie dawały oczekiwanego efektu, ale nie wiem co zrobić z tą kolorówką. Wiele kosmetyków jest praktycznie nieużywana, ze względu na to, ze u mnie sie nie sprawdziły…
z kolorówką też mam spory problem, bo wyrzucić szkoda, a i oddać nie ma komu jeśli nie jest to zupełnie nowy kosmetyk 🙁 porządki w tym temacie jeszcze przede mną i na razie nie mam pomysłu jak się za nie zabrać
Ja wyrzucałam bez litości. Nie było mi szkoda, bo jeśli kosmetyk od kilku lat leży nieużywany, to staje się tylko gratem, który zajmuje miejsce. Ale w necie jest sporo sposobów na zagospodarowanie starych kosmetyków – projekty DIY z lakierami do paznokci zapełniają Pinterest 😉 A stare cienie do powiek możesz np. dać Zuzi do malowania zamiast farbek, będzie zachwycona 🙂
Na razie by je niestety zjadła tak jak próbowała mój róż ostatnio 😉 ale sam pomysł jest świetny!
Moje "stare" nieużywane są całkiem nowe, najstarszy ma kilka miesięcy. Po prostu dopiero wraz z zimowym klimatem postanowiłam moją kolekcje zminimalizować do samych perełek.
Tez niestety nie mam komu oddać, pewnie jak juz kupie wszystko co mi potrzeba to przełamie się i wyrzucę do kosza te z którymi chwilowo nie wiem co zrobić…
A lakierów do paznokci nie mam! Ot co, wiem, że dziwactwo dla niektórych, ale niestety moje paznokcie na dłoniach są bardzo marne, łamią się w połowie, rozdwajają, ogólnie są beznadziejne, więc nosze je naturalne.
Czasem maluje paznokcie u stóp, czasem w domu, czasem u kosmetyczki i "gubię" te lakiery które kupuje. Ostatnio kupiłam piękny kolor nude,który się spodobał mojej bliskiej koleżance więc jej go podarowałam. Ona ma piękne paznokcie, które czesto maluje a u mnie pewnie leżałby zapomniany…
Poza tym uważam, że zadbane stopy ładnie wyglądają nawet niepomalowane;)
Ja np. wyrzuciłam podkłady w ogóle – wystarcza mi dobrze kryjący puder na wcześniej nakremowanej skórze. Pudry dobrze jest mieć dwa – jeden w kolorze skóry nieopalonej (może być minimalnie jaśniejszy od karnacji – zależnie od gustu) i jeden minimalnie ciemniejszy (używam go czasem zamiast różu – wygląda bardziej subtelnie). Ale ja mam lekko tłustą cerę. Co do cieni – warto kupić jakąś uniwersalną mini-paletkę dobrej firmy (Inglot mi starczył na strasznie długo) z brązami i cielistym rozświetlającym (albo podobna wariacja – zależnie od karnacji). Do tego jedna kredka matowa (brwi, czasem jako liner) i liner/kredka do oczu. Jeden dobry tusz. Róż używam sporadycznie, kupiłam tani i nie żałuję.
Poza tym jedna paletka typu "tanizna" z różnymi kolorami (tą używam na występy, wesela, okazjonalne wyjścia). Wtedy może się przeterminować i nie ma bólu. Jeśli koniecznie chcecie bazę pod cienie – to tylko z dobrej firmy. Tanizna nie działa. Zamiast bazy na wesela do utrwalania makijażu wykonywałam jedno-dwa pryśnięcia lakierem do włosów na całą twarz. Mam głęboko osadzone oczy, a cień i tak się nie zbiera w rowkach. Nawet po bazie pod cienie nie miałam takiego dobrego efektu, makijaż wytrzymywał całe przetańczone wesele 😀
Ja juz mam zaplanowane "zakupy" makijażowe, cześć juz kupiłam a część szukam. Brakuje mi odpowiedniego bronzera do konkurowania a także odpowiedniego różu dla blondynek. Szukam czegoś z wyższej półki. Róż z Astor czy Rimmel i innych drogeryjnych firm znika po maksymalnie 4h z twarzy, a ja nie lubie poprawek w ciągu dnia i nigdy tego nie robię. Jeśli macie jakieś sprawdzone firmy to podzielcie się swoją opinią.
Z róży wpadł mi w oko Benefit Coralista i Nars Orgasm, niestety nie miałam okazji ich przetestować i nie wiem jak zachowałyby się na skórze.
Mi w nadmiernym nie gromadzeniu rzeczy pomogły juz trzy przeprowadzki, obecnie male mieszkanko i urodzenie drugiej córci;) obecnie czyszcze swoją szafę z rzeczy pod tytułem"takie ładne, napewno jeszcze kiedyś to założę" i leżą caly rok albo i dłużej. Lubie wypróbowaywac nowe kosmetyki, ale posegregowalam sobie, co aktualnie używam, co chce użyć a co do oddania 🙂 narazie w każdym koszyczku jest po równo i mam nadzieje ze w tym oczekujacym nie bedzie przybywac;) pozdrawiam serdecznie
Esia
Na początku jak zaczęłam czytać ten post pomyślałam – no nie, ona jest ostatnią osobą, którą bym podejrzewała o to, że będzie minimalistką. Nie oszukujmy się, ale Twoja kolekcja kosmetyków jest ogromna (i nie mówię tego w złym tego słowa znaczeniu) :))
Już od dawna wprowadziłam minimalizm do swojego życia. Nie tylko kosmetyczny, ale także ubraniowy i rzeczowy. Obecny stan bardzo mi odpowiada, bo czuję, że nie mam rzeczy, które ,,przydadzą się kiedyś'' (z tym borykałam się przez długi czas). Kupuję świadomie – patrzę na składy, wybieram produkty, które się u mnie sprawdzają. To fajne, bo nie muszę się zastanawiać co będzie dla mnie odpowiednie.
Dzięki temu też zaoszczędzam czas, bo idąc do drogerii kieruję się po konkretne produkty, które znam i lubię. Nie przeszukuję godzinami półek sklepowych szukając produktu, który może się u mnie sprawdzi, a jak nie to wyląduje u kogoś lub w koszu. To strata pieniędzy.
Miałam kiedyś taki etap (początki blogowania), kiedy brałam do testów wszystko niezależnie od tego, czy byłam do produktu przekonana czy nie. Dziś decyduje się tylko na te współprace, które uważam za słuszne.
Pozdrawiam i życzę dużo wytrwałości w minimalizmie 🙂
no właśnie dla mnie najtrudniejsze było powiedzenie sobie, ze wcale nie muszę kupić 20tej odżywki, bo "zrecenzuję na blogu". Pomogło dopiero policzenie ile kosmetyków kupiłam a ile w tym czasie naprawdę zrecenzowałam 😉
Ja już od dawna nie robię zapasów, używam na zmianę 2 odżywki, 2 maski i 2 szampony – wystarcza 😉
Ja chyba jestem taka po środku no bo niby nie mam po 1 sztuce wszystkiego ale tak 2 szampony łagodne 1 oczyszczający, 3 maski, 5 odzywek, 1 odżywkę bs, 4 oleje i 2 wcierki wiec wydaje mi się ze to nie jest aż tak dużo, tak w sam raz 🙂 jak cos sie konczy to dokupuje 😀 na pewno nie prędko skończą mi się maski w tym dwa kallosy XD
Z niecierpliwością czekam na wpisy o kolekcji odżywek i maskę oraz redukcji ich ilości. Życzę w tym powodzenia!
A ja nigdy ńie kupuje więcej mam zawsze jeden szampon,maskę olejek i dopiero po zużyciu kupuje ńowe inne,a jakie serum do zabezpieczania polecacie?
sprawdzony olejek albo serum na łamliwe końcówki Green Pharmacy 🙂
szczerze polecam serum z avonu używam od miesiąca końcówki są mięciutkie, nie obiążone a do tego ten cuuuudny zapach 🙂
Z Avonu, te z alkoholem w składzie? Oj kochana, radziłabym Ci je zmienić na jakieś bez tego wysuszacza w składzie i nie polecać takich rzeczy innym;)
Ja polecam serum Biovax A+E, dostępne w każdej aptece, Super Pharm a także Hebe.
Pozdrawiam!
Od dawna jestem fanką minimalizmu. Z wygody 🙂
Jeśli chodzi o włosy to staram się mieć nie więcej niż dwa szampony (podstawą jest jakiś w miarę niewysuszajacy szampon z sls, a dodatkiem jakiś delikatny bez silnych detergentów), jedną dużą maskę, którą w razie czego można wzbogacić jakimiś dodatkami wedle potrzeby, olej do olejowania i zabezpieczania końcówek, który jednocześnie będzie mi służył także do ciała. I ze 2 dodatkowe dowolne kosmetyki – maska, odżywka, to już wedle potrzeby. I to u mnie się sprawdza. Mam w miarę stały zestaw, który wiem, że zapewni moim włosom wystarczającą dla nich pielęgnację (zniszczone włosy mogą potrzebować więcej produktów) i mam ten 2-kosmetykowy margines na eksperymenty albo wsparcie włosów w trudniejszych okresach.
Mam pytanie odnośnie używania kosmetyków na końcówki. Od dłuzszego czasu stosuje metodę olejek + serum. Jakoś od maja używam Loreal Mythic Oil. Do tej pory byłam bardzo zadowolona, jednak od ostatnich dwóch myć mam posklejane i strasznie sztywne końcówki. Jak myślicie co mogło się stać? Czy serum mogło tak szybko stracić ważność? Któraś z Was miała może taki problem?
Kochana, a może poprzedni kosmetyk niedokońca zmyłaś włosy? Czy po umyciu zakładasz turban? Czy oczyszczasz regularnie włosy? Być może nałożyłaś jakiegoś produktu zbyt wiele?
Też jestem zwolenniczką minimalizmu. Co jakiś czas przeglądam swoją szafę. Niepotrzebne ubrania, kosmetyki które nie do końca się u mnie sprawdzają, płyty, książki podarowuję innych, sprzedaję lub oddaje potrzebującym. Posiadać tylko potrzebne przedmioty to jednak wielki komfort i spokojna głowa;)
U mnie minimalizm w pielęgnacji włosów odnosi się do tego, że stosuję przy myciu zestaw szampon+maska+odżywka w sprayu+serum na końce. Czasem przed stosuję olej i taka pielęgnacja ewidentnie mi służy. Nie wyobrażam sobie, żebym miała kłaść przed każdym myciem olej, emulgować go maską i po myciu znów nakładać coś na włosy – zdecydowanie im to nie służyło :C
ja nigdy nie lubiłam mieć dużo rzeczy, mam obecnie dwa szampony, bo rypacz mi się skończył, dwie maski, dwie odżywki, z czego jedną bardzo rzadko używam, jeden olej i serum. wszystko 😉 jakiś tam kilka saszetek biovaxu i nie czuję najmniejszej potrzeby, by dokupować więcej, chyba, że coś mi się skończy. rozglądam się tylko za czymś mocno emolientowym i łatwo dostępnym na zimę
Anwen, mam pytanie 😀 nie żebym była czepialska czy coś 😛 pokazałas nam swoją kolekcję i wspominałaś, że chcesz mieć 3 szapony: czarne mydło, coś łagodnego aloesowego i volume YR, po czym w nastepnej niedzieli dla włosów piszesz o Barwie żurawinowej 😀 coś tu nie gra 😛
a bo widzisz barwę miałam zaplanowaną już dawno i stwierdziłam ze lepiej kupić ją od razu i zamknąć temat szamponów 😉
a co do emolientów na zimę zerknij tu: http://www.anwen.pl/2013/12/emolientowe-odzywki-i-maski-idealne-na.html i http://www.anwen.pl/2015/04/tanie-i-atwo-dostepne-produkty.html
Dzięki, czytałam ten post już parę razy 😀
Ciężko jest być minimalistka jak się ma porowate, zniszczone włosy. Kupuję kosmetyki, bo nie mogę znaleźć ideału, a puszenie i suchość włosów doprowadzala mnie do szału. Po prostu muszę spróbować czegoś nowego.
pewnie, że trudniej, bo bez próbowania nie znajdziesz kosmetyków które się sprawdzą, ale zamiast je gromadzić w domu można te co się nie sprawdziły posłać dalej w świat np. do domu dziecka 🙂
Ja dopiero oswajam się z ideą minimalizmu. Mam tego stanowczo za dużo, ale ciężko mi się pozbyć 😉
Kiedy wyniki konkursu???
Ja któregoś dnia po prostu wyjęłam wszystkie kosmetyki i zapisałam je kategoriami w exelu, razem z datą kupna, ceną (żeby zobaczyć ile pieniędzy na nie poszło), i datą ważności. Jakieś pół roku temu było ich ponad sto, teraz mam ich 80 a wciąż planuję ograniczyć ich ilość chociaż do 70 🙂
Przez świąd stałam się w ciągu dwóch tygodni posiadaczką kolekcji kilku szamponów i odżywek użytych jeden raz z którymi totalnie nie mam co zrobić. Część oddałam siostrze, ale dalej mam tego sporo. Moja siostra była dzisiaj u trycholożki preferującej naturalne leczenie takich problemów i zmieniam strategie działania. Kosmetyki przyjdzie mi chyba wystawić na allegro, by odzyskać choć część pieniędzy…
Nietrafione szampony zużywa zamiast środków do czyszczenia. Myje nimi łazienkę, podłogi lub przelewa do butelki na mydło do rąk 🙂
Ja bardzo chciałabym wprowadzić ten minimalizm u siebie w pielęgnacji bo schodzi mi 2 godziny cackania się z włosami i kolejnych 5 godzin schnięcia , tym bardziej że na wyjazdach nie ma jak się tak cackać , ale mam bardzo suche jak pieprz z natury włosy wysokoporowate , kręcone (2B) , i potargane od krzaków 🙁 i wydaje mi się że i tak wszystko co robię z nimi to bez tego się nie obejdzie by wyglądały jakoś w miarę 🙁
Jakieś dwa lata temu wprowadziłam minimalizm nie tylko w pielęgnacji włosów, ale także pielęgnacji ciała i twarzy. To, od czego zaczęłam to wyrzucenie kosmetyków, których nie używałam. Kolejnym krokiem było nauczenie się kupowania kosmetyków dopiero wtedy, gdy coś się kończy. Później przyszedł czas na zmianę planów pielęgnacji, a w końcu na sięgnięcie po kosmetyki z krótszymi składami, czyli przestawienie się na naturalną pielęgnację. Ze wszystkich tych zmian jestem bardzo zadowolona 🙂
a ja mam pytanie z innej beczki : z jakiego sklepu pochodzi żakiet/bolerko, które miałaś na sobie na zdjęciach ze spotkania w superpharm – jest świetny:D
Fajnie by było zorganizować akcję włosomaniaczek, które wymieniają się zbędnymi kosmetykami 😉
suuuper pomysł popieram 🙂 na pewno każdy ma w domu coś czego chciałby się pozbyć nawet za darmo, a jak jeszcze w zamian dostanie coś innego na spróbowanie to już w ogóle extra 🙂
Pomysł może z dupy, ale może jakieś kluby włosomaniaczek, z możliwością wymiany, każda z nas posiada odżywkę, która jest na nie, może jakaś wymiana, nie chodzi, żeby od kogoś wysępić jakieś cudo, ale może da się umówić, wymienić i porównać kudły, którym nie służyło i oddać w dobre ręce,
o tak! byłoby super 🙂
bardzo chętnie odkrylabym jakieś wlosomaniaczki w moim mieście i okolicach, chętnie wymienilabym swoje buble i pogadala ,,w realu" z innymi wlosomaniaczkami
Dziewczyny, a mogłybyście polecić jakieś książki związane z tematyką minimalizmu?
Ja mogę polecić "Sztuka prostoty" – Dominique Loreau 🙂
Jesli chodzi o minimalizm w ubraniach to polecam slow fashion 🙂
Tę już znam, ale dziękuję 🙂
U mnie bardzo dużo zależy od pory roku. Na wiosnę moje włosy tak bardzo kochają minimalizm, używanie ciągle tej samej kombinacji odzywki i szamponu, że aż się nudzę 🙂 Latem sytuacja jest całkowicie odmienna, bo bez olejowania przed każdym myciem , odżywki/ maski po i odżywki bez spłukiwania się nie obejdzie. Jesienią znowu jest bardziej minimalistycznie. Zobaczymy co pokaże zima. Moje włosiska nigdy nie były tak zmienne, także czekam z niecierpliwością 😀
Mam pytanie. Zrobilam dzisiaj plukanke z siemienie lnianego i wlosy po wyschnieciu zrobily sie takie jakby suche… przeczesalam je palcami i jest juz wszystko ok. Czy to oznacza ze moje wlosy nie toleruje siemienia czy moze cos zle zrobilam?
A jest jakiś sposób na odwrotność minimalizmu? 😉 cały czas nie mogę wyjść poza JEDEN szampon, JEDNĄ odżywkę i JEDNĄ maskę i JEDEN olej, tak głęboko mam wpojone żeby broń borze nie kupować nowego, dopóki nie zużyję poprzedniej, przez to całe moje włosomaniactwo okropnie się ślimaczy, bo miesięcznie wypróbowuję może ze trzy produkty.. x)
broń borze…. O Boże..!
Dziewczyny czy któraś z was jest w stanie mi powiedzieć czym różnią się włosy wysokoporowate od niskoporowatych?? Czym się różnią czym charakteryzują ? Chciałabym określić swoje a z racji, że jestem świeżakiem w sprawie włosów tego poprostu nie wiem.
Poszukaj na blogu, albo na Google jak rozpoznać porowatość bo sporo wpisów o tym było 😉
Właśnie też powoli zaczynam zapoznawać się z minimalizmem. tak samo jak Ty swoje działania na początku skierowałam od zużycia wszystkich kosmetycznych zapasów :). To też jest dobry sposób na to, by raz na jakiś czas pozwolić sobie na bardziej luksusowy kosmetyk, wydając mniej nasz budżet mniej cierpi :).
Urodziłam się minimalistką. Nagle zrobił się na to buuum i wszyscy czytają książki o minimaliźmie, poradniki o układaniu w szafie, o wyborze kosmetyków, układaniu zdjęć na półkach… Serio ? Niektórzy, tacy są. Po prostu. Czy trzeba czytać książki, oglądać blogi by się zmieniać ? Ania, skoro taka nie jesteś, lubisz "zbieractwo" to "minimalizm" znudzi Ci się po pewnym czasie i wrócisz do swoich nawyków. Mieszkałam z rodzicami, tata był "zbieraczem" mama "minimalistką". Wiecznie mu wszystko wyrzucała a on się wściekał. Myślę, że nie da się zmienić czyjejś natury, a nazywanie czyjegoś sposobu układania, dobierania, składania, kupowania rzeczy minimalizmem wydaje mi się strasznie dziwaczne. Za chwilę zrobi się moda na "maksymalizm", "optymalizm" itp. Jak dla mnie kolejna fanaberia i myślę, że każdy powinien być sobą a nie na siłę się zmieniać bo ktoś napisał książkę. W "internetach" rzadko się wypowiadam, bo uważam, że powinnam pisać tylko to co bym powiedziała komuś wprost w zwykłej rozmowie. Więc proszę o nie atakowanie mnie za moje zdanie wyrażone bez złośliwości ponieważ bardzo Anię lubię i czytam od 3 lat, nie piszę tego złośliwie, tylko tak zwyczajnie się wypowiadam 🙂 Pozdrawiam :*
A ja wierzę że mi się nie znudzi podobnie jak nie znudziło mi się wlosomaniactwo mimo że całe życie o włosy nie dbalam roznica polega na tym ze to nie chwilowa fascynacja moda, a wewnętrzna potrzeba 🙂 ęgabałam
Mam nadzieję, że Ci się nie znudzi bo to bardzo praktyczne być minimalistką, a tym bardziej dla CIebie jako młodej mamy 🙂 🙂 Patrząc na mnie i moją siostrę ona ma stosy ubrań, kosmetyków, klamotów a ja garstkę ulubionych i dobranych do siebie i do mnie rzeczy. Wyjście gdzieś zajmuje mi góra 20-30 minut jej 1.5h zanim się zdecyduje w co ubrać, jak pomalować, uczesać, i zanim wszystko znajdzie haha 😀 Osobiście byłam w szoku czytając posty o układaniu rzeczy w szafkach, rozdzianiu ich na góry, doły, sezony, kolory. Robiłam tak intuicyjnie od zawsze i nigdy nie potrzebowałam gromadzenia przedmiotów 🙂 Nie rozumiem ostatniego słowa, które napisałaś – "ęgabałam", wygooglowałam je nawet chyba jakaś literówka ? 😀
U mnie ten minimalizm jest od jakiegoś czasu, ale bardziej z konieczności, niż z przekonania. Ale wiem, że "posiadactwa" nie wrócę, bo wiem czym było spowodowane. Tydzień temu zbudziłam się z postanowieniem – ścinamy zniszczone włosy, tego samego dnia fryzjerka dostała moją głowę w swoje dłonie, spadło 12 cm, pozbyłam się tego, co powodowało, że stale kupowałam polecane produkty:) Okazało się, że moje włosy po 3 latach włosomaniactwa z Tobą i pozostałymi dziewczynami, sa jednak gładkie, miękkie w dotyku, nie puszą się, więc spokojnie mogę ograniczyć się do dwóch szamponów, dwóch odżywek, jednej maski, jednego serum na końcówki i jednego oleju. Niczego więcej moje włosy nie potrzebują. Spłynął na mnie błogi spokój 🙂
Ja obecnie jestem na etapie zużywania kosmetyków. Zużywam szampony, maski i odżywki według terminu ważności. Oczywiście jak zależy mi na lepszym efekcie i wiem, który produkt mi go da to korzystam z niego. Najlepiej idzie mi zużywanie odżywek, a może po prostu było ich najmniej 🙂
Anwen ja mam takie pytanie 😉 czy uzwyanie odzywki alterra granat aloes przyciemni mi wlosy ? mam rozjasniane i boje sie ze troche moga sie przyciemnic :/
A dlaczego miałaby to robić? 😛
Słyszalyście, że przestali produkować Mythic Oil? 🙁
serio ? 🙁 ktoś coś wie na ten temat ?
na allegro są cały czas, tylko wycofali 45ml pojemność
Świetną metodą na minimalizm jest… niski budżet 😀 Kiedy wiem, że nie mogę wydać pieniędzy na kolejny szampon, nie kupuję go tylko czekam, aż wykończę stary 😉
A który olejek do olejowania jest twoim ulubionym masz taki kochana?
mam pytanie trochę z innej beczki 🙂 planuje zrobić na włosach prostowanie keratynowe (firmy encanto) ale chciałabym najpierw zebrać listę z kilkoma kosmetykami które będę używać po zabiegu, bo jak wiadomo odpowiednie kosmetyki mogą przedłużyć efekt kuracji 🙂 do tej pory moją ulubioną odzywka jest Nivea Long Repair oraz Dove Hair Therapy Nouristing Oil Care Conditioner nową wersja, niestety zauwazylam że bardzo wysoko w składzie jest silikon ale nie wiem czy Babydream da radę go zmyć 🙁 drogie Anwen i czytelniczki mojego ulubionego wlosowego bloga, napisałybyście mi nazwy kilku dobrych i niezbyt drogich odzywek bez tych niezmywalnych silikonow i soli? (mam włosy średnioporowate, z tendecja do puszenia się, falowane, ale ogólnie zdrowe i ładne 😉 ) będę bardzo bardzo wdzięczna :*
Wypowiem się tylko na temat silikonów, to z tego co mi wiadomo w tych odzywkach są takie, które żyją się delikatnym szamponem 🙂
Już znalazłam całą rozpiskę silikonow zmywalnych i niezmywalnych delikatnymi kosmetykami, alkoholi dobrych i szkodliwych dla włosów, a także soli – właśnie te składniki wielu kosmetyków mogą skrócić efekt prostowania keratynowego, jeśli są używane "gorsze" oraz bardziej szkodliwe ich odmiany 🙂
Zainspirowałaś mnie wpisem o minimalizmie. Zrobiłam eksperyment i zwyczajnie umyłam włosy szamponem w kremie z YR, nałożyłam Nivea Long Repair, potem tylko kropelkę serum z Gariera. I wiesz co? Miałam takie GHD, jakego dawno nie było 🙂 Dzięki wielkie 🙂
A tak w ogóle to chciałam ci polecić serum do końcówek z Matrixa. Biolage Exquisite Oil. Pozwolił mi przez dwa lata nie chodzić do fryzjera. ZERO ROZDWOJONYCH KOŃCÓWEK. 🙂 Wypróbuj, nie pożałujesz 🙂
przeżyłam taki sam szok gdy po mocno złożonej pielęgnacji pod wpływem wpisu henrietty o minimalizmie nienaolejowane wlosy umylam lowshampoo i nalozylam tylko maskę kallosa + zabezpieczenie końcówek
moje wlosy prawie nigdy nie bywały tak mało spuszone 🙂
a która dokładniej wersja tego matrixa serum bo widze że są 3 różne wersje z tego 🙂
Brawa dla tej pani !:) super post
Anwen, myślę, że rozsądek w pielęgnacji to dobry kierunek, jednak polecam uważnie przyglądać się stanowi wlosów przy minimaliźmie. Mniej więcej pół roku temu (po latach włosomaniactwa, olejowania, używania kosmetyków z planety organiki itp, farbowania jedynie henną) jakoś tak z braku czasu postawiłam na minimalizm. Delikatne szampony,maska, czasem płukanka z octu i już. Wszystko było OK na początku, ale po kilku miesiącach włosy straciły cały swój blask i miękkość.Stały się sztywne,matowe i wyglądaly po prostu źle. Sięgnełam wtedy po ultra nawilżanie, maskę z żółtkiem i miodem Twojego przepisu, olejowanie, wcierki i bardzo intensywną pielęgnację i jest coraz lepiej. Ale wciąż nie wróciłam do stanu wypracowanego przez lata pielęgnacji. Wiem, że czasem odwyk od nadmiaru bardzo pomaga, kiedy mam ważny dzień zawsze stawiam na sprawdzony szampon i maskę a na koniec kroplę odżywki bez spłukiwania biosilk. Obserwuj więc jak reagują włosy, bo ja z braku czasu przeoczylam pierwsze sygnały i jak się przyjrzałam to bylo już trochę za późno. powodzenia! 🙂
Sporadycznie prowadzę bloga i bardziej dla siebie jednak za jego pomocą udało mi się zbliżyć do minimalizmu 🙂
np http://kukuniopinie.blogspot.com/2015/08/kosmetyki-do-wosow-cz-4-wosowa.html o moich kosmetykach szeroko-rozumianych do włosów. W sierpniu z 19 udało się do 15 zejść. Muszę to niedługo zaktualizować i coś mi się wydaje że teraz jest jeszcze mniej. 🙂 Popieram zdrowy minimalizm!
Minimalizm jest absolutnie sprzeczny z moja natura dziecka wychowanego w czasach niedoborow, ale probuje choc troche go wdrozyc – np. wydalam wloczki, ktore myslalam ze beda dobre do jakiejs robotki, a okazaly sie fatalne, znalazly dom u szwagierki.
Z kosmetykami mam problem – czesto to, co sie swietnie sprawdzilo u kogos, u mnie nie sprawdza sie wcale, lapie tez rozne uczulenia, albo partner jest uczulony na zapach i potem to stoi. Marza mi sie niewielkie opakowania do testow, zeby nie wyrzucac potem calego pudelka 🙁
Poza tym zapominam o uzywaniu, albo ze cos mam.
PS Staram sie wywalac stare ubrania, ktore wprawdzie lubilam, ale wygladaja jak stare szmatki; jesli cos przestalo mi sie dobrze nosic, ale jeszcze jest w dobrym stanie to uplynniam na grupach wymianowych albo oddaje – w Waw sa sklepy Fundacji Sue Ryder, ktora sprzedaje rzeczy na cele charytatywne (faktycznie widzialam swoje na wystawie) albo przekazac Markotowi, stare zniszczone przescieradla mozna odniesc do schroniska dla zwierzat.
Ksiazki i gazety wynosze do pracy / biblioteki / oddaje komus, kto je przeczyta i pusci dalej, ale z tym bywa ciezko. Warto poguglac, bo rozne organizacje zbieraja ksiazki np. dla Polakow na wschodzie, wiezniow etc.
Dobre pod tym wzgledem sa skrzynki pocztowe w bloku – wykladam tam dobro i po paru godzinach znika
ANWEN JAKI OBWÓD MA TWOJA KITKA?
Minimalizm stal sie modny, choc wiele osob chyba nie wie, czym jest, Na yt to bardzo widac.
Jesli chodzi o minimalizm to w sumie wpasowalabym sie w ciuchy i kolorowke. NIgdy nie mialam duzo ciuchow, nigdy nie potrzebowalam. Z kolorowka bylo inaczej, kupowalam co chwila cos nowego, bo jakas pieknosc na reklamie byla tym wymalowana. Rzecz w tym, ze nie uzywalam. Pewnego dnia otworzylam kosmetyczke i wywalilam wszytsko, co stare i nie uzywane. Perfumy rozdalam. Wczesniej chcialam wytracic ale po co? Wole uzywac moje ulubione a nie meczyc sie zuzywajac inne. Lakiery do paznokci to samo: mam 4 kolory, ktore najczesciej nosze. A reszta? jak juz bede naprawde chciala to pojde sobie pazurki u kosmetyczki pomalowac.
co do wlosowych rzeczy to mam szafke pelna kosmetykow. W tym niektore sie powtarzaja, bo kupuje zapas rzeczy z Polski. ale na razie mam 2 ulubione szampony. Barwa pokrzywowy i czarne mydlo. Delikatnego jeszcze nie znalazalam. Odzywki i maski tez nie znalazalam. Wiec kupuje, uzywam i jak znajade to bede miec. jednak nei mysle w kategoriach: musze miec malo. Musze miec tyle ile potrzebuje,. Wiem, ze z olejami przesadzilam ale powoli ogarne temat.
Co do kosmetykow to one sie zuzyja. Z czasem ich nie bedzie. Co do ciuchow to naprawde wole miec 3 pary spodni ale welnianych, lnianych, ladnie wykonczonych, dobrze lezacych i drozszych niz 10 par spodni, ktore ani nie leza na mnie ani sie w nich dobrze nie czuje.
A u mnie odwrotny był problem. Miałam tylko szampon i jedną odżywkę, którą używałam "raz na ruski rok". Włosy farbowane, wysokoporowate…. zdecydowanie inną pielęgnację powinny otrzymywać.
Kupiłam dodatkowe odżywki/maski, spray, teraz serum na końcówki. Z całą pewnością stwierdzam, że ciężko zaczynać pielęgnację włosów z minimalistycznym podejściem. Z jednej strony chciałoby się mieć odpowiednie kosmetyki (czyli testować trochę), a z drugiej ilość pudełeczek, buteleczek i słoiczków mnie denerwuje. Tażke jak najbardziej rozumiem o co chodzi z optymalizacją.
Anwen proszę o pomoc 😉
Włosomaniaczką jestem już 2 lata.Nigdy nie miałam problemu ze zmywaniem oleju.Ostatnio musiałam ograniczyc olejowanie do raz w tyg . Nie moge domyć włosów i nie wiem dlaczego 🙁 emulgowanie i mycie delikatnym szamponem przestało działać :(nawet próbowałam nalozyć odzywke przed olejowaniem po i po myciu ale nic z tego , już nie wiem co mam robić.
Nie jestem Anwen, ale postaram się pomóc.
Przy nakładaniu oleju zwróć uwagę czy nie nakładasz go zbyt dużo (1 duża łyżka na włosy do talii starcza ze spokojem + przeczesanie ich grzebieniem lub TT, aby dobrze rozprowadzić).
Przed zmywaniem oleju z włosów zmocz je ciepłą wodą i postępuj jak poniżej:
Olej można zemulgować już prostą odżywką, tylko trzeba dać jej chwilę na działanie (dajesz trochę większą ilość i pod czepek na 10-15 minut i już).
Delikatny szampon należy dokładnie rozprowadzić na włosach i wykonać krótki masaż podczas którego szampon zemulguje olej.
Całość płuczesz chłodną wodą.
Jeżeli nakładasz olej na skalp (1-2 łyżeczki), to proponuję zmywać go tylko i wyłącznie szamponem, bo po zmywaniu odżywką włosy nie są zbyt długo świeże.
Mam nadzieję, że pomogłam.
Jestem wybiórczą zbieraczką i wybiórczą minimalistką. Minimalizm dotyczy butów, spodni i okryć wierzchnich, a zbieractwo: kosmetyków i sukienek. Nie zamierzam z tym walczyć, bo byłoby to jak walka z naturą 😉
Zakupilam ostatnio mus pantene, o ktorym anwen kiedys robila recenzje. Poki co efekt jest swietny, ale tak sie zastanawiam, czy w dluzszej perspektywie nie przesuszy mi wlosow, co myslicie?
Mój minimalizm włosowy polega na posiadaniu tylko jednego zestawu: jeden szampon, jedna odżywka, jedna maska (albo wcale, tuninguję odżywki dodając półprodukty) i jeden produkt do olejowania. Takim sposobem oszczędzam duuużo pieniędzy i mogę łatwiej zobaczyć, co działa na moje włosy a co im nie służy. zazwyczaj na jeden szampon przypadają dwie odżywki (te szybciej się kończą), więc moja ocena kosmetyku jest bardziej precycyjna.
LittleDaisy
Ja mam taki problem niezwiązany z tym postem. Otóż mam 23 lata, brązowe (dosyć łady kolor) włosy, nigdy nie farbowane niczym, żadne szamponetki, farby itp. Są lekko zniszczone prostowaniem, falowane, średnioporowate. Strasznie puszące się, zwłaszcza przy wilgoci, wtedy na całej długości włosów odstają mi te krótsze, często z popalonymi końcówkami… nie wygląda to raczej ładnie. I zastanawiam się czy nie pofarbować włosów, albo użyć jakiejś szamponetki, by te jaśniejsze końcówki na całej długości włosów nie były aż tak widoczne..
Byłabym wdzięczna za jakąś odpowiedź 🙂 bo powiem szczerze, że już od dawna o tym myślę, czytam różne posty/ blogi i ciężko mi się zdecydować 🙁
Pozdrawiam, Sylwia
jak włosy pofarbujesz to problem zniknie na 2 dni a pozniej znowu będzie to samo albo nawet jeszcze gorzej bo farba też bardzo niszczy włosy, a szamponetki mogą przesuszać więc wlosy będa sie łamać czyli będą widoczne białe kulki..
myślę, że to zły pomysł
zniszczone włosy tylko dobijesz farbowaniem, lepiej postaw na zmimalizowanie puchu i spinaj włosy w wilgotne dni
Anwen, mam pytanie. Wiem, że czasem bywasz w Lublinie. Wiesz może, czy jest tu jakiś fryzjer godny polecenia?
bardzo fajny wpis. myślę, że w dobie nadmiernego konsumpcjonizmu to bardzo wazna idea. zwłaszcza, ze kupowanie napędza produkcję, co ma fatalny wpływ na środowisko.
kiedys kupowalam bardzo duzo i troche bezmyślnie, dzisiaj wystarcza mi szampon, maska, balsam do ciala i mydło marsylskie, to samo do twarzy i ciała, olej kokosowy do ciała i olejowania włosów, a do makijazu tusz, róz i kredka – nic wiecej. uwierzcie mi, ze moja cera i włosy nigdy nie były w tak dobrej kondycji. taki minimalizm wyszedł im naprawde na dobre. inna sprawa, ze skupilam sie na zdrowym odzywianiu i piciu duzej ilosci wody (kranowki, nie minelarnej) – efekty sa bardzo widoczne
jak ktoś ma dobra kranowke to taka woda bywa smaczniejsza niż butelkowana 🙂
Witaj Anwen. Mam pytanie. Jaki produkt polecasz na zabezpieczanie końcówek? Moje mają sporą tendencję do rozdwajania się i przesuszania.. wcześniej używałam jedwab z GP i jedwab z Joanny (?, taki w złotej buteleczce,,to chyba Joanna;) )
Teraz zastanawiam się nad mythic oil (ale nienwiem który wybrać…) proszę o pomoc :3
Co do minimalizmu, tez do niego dążę, ale póki co mam jeden szampon, dwie odżywki (z czego jedna gigantyczna), dwie maski Kallos (mała i duza), olej kokosowy, jedna odżywka w spraju no i coś na końcówki 🙂 hm… wydawało mi się, że jest tego dużo więcej.. może dlatego że każdy u mnie w domu lubi co innego i ma własne produkty wiec trochę tego jest 🙂
Wydaje mi się, że to, o czym piszesz, to esencjonalizm. I jestem jak najbardziej za! Wybrać to, co najlepsze. Oczywiście, można testować, szukać czegoś jeszcze lepszego. Ale celem pielęgnacji jest efekt, a nie pielęgnacja dla samej pielęgnacji. Powodzenia!
Bardzo fajny wpis 🙂
U mnie pierwszy krok w pielęgnacji włosów, to rezygnacja z przegrzewającej się lokówki na rzecz porządnego remington protect i w ogóle ogramiczenia jej użycia. A dzisiaj piewsze olejowanie!
I jak ten remington? Bo zauważyłam, że ProTect jest spooooro doższy, to zakładam, że lepszy, ale jakbyś znalazła chwilę, żeby napisać jak jest w praktyce, to będzie mi latwiej. Boję się wydać kilkaset zł ot tak…
Dla mnie rewelacja – nie wiem, jak inne prostownice z nawilżającą mgiełką, bo wiem, że też są, ale remington na pewno spełnia swoje zadania doskonale 🙂
Od siebie mogę powiedieć, że jeżeli zależy Ci na jak najmniejszych zniszczeniach, to opłaca się zainwestować, to nie jest tani sprzęt, ale różnica między tym a zwykłym – ogromna
Mam problem z moimi włosami, ponieważ przez wiele szamponów moje włosy zaczęły mocno wypadać i łamać się. Może ktoś zna szampon, który naprawdę działa i rozwiąże mój problem
Proszę o poradę. Ostatniego czasu moje włosy stały się bardzo ciękie i łamliwe. Sporo mi już wypadło. Nie potrawię znaleźć dobrego szamponu, który naprawdę działa. Jeśli macie ten sam problem to napiszcie mi odpowiedź jaki szampon wam pomógł. Anwen, może Ty mi coś poradzisz?
Jakiś czas temu, 5 60l worków niepotrzebnych śmieci wylądowała na śmietniku. Jest o wiele lżej i lepiej 🙂 polecam takie odświeżanie raz na rok/pół roku.
Przymierzam się do zabrania za szafę teraz, ale KOSMETYKÓW TO JA NIE ZMINIMALIZUJĘ o nienienie ;D