Dziś zapraszam Was na wyjątkową MWH, bo jej bohaterka ma chyba najdłuższe (albo prawie najdłuższe) włosy ze wszystkich, które wystąpiły w tej serii. Swoją drogą ich historia też jest chyba najdłuższa ze wszystkich, ale myślę, że Was zaciekawi…
Dawno temu…a może znów nie tak dawno, bo czas jest
przecież pojęciem względnym…
Urodziłam się ważąc niespełna 1,5 kg, ale wszystkie braki wagowe nadrabiałam
burzą włosów na główce:) „Toć ona to tylko te patyczkowate nóżki i włosy” – krzyczała
przerażona babcia, gdy zobaczyła mnie na porodówce. Zaczął się więc intensywny proces dokarmiania mnie – robiłam się coraz bardziej
i bardziej okrągła, ale i dłuższe stawały się moje włosy.
Mając roczek:
przecież pojęciem względnym…
Urodziłam się ważąc niespełna 1,5 kg, ale wszystkie braki wagowe nadrabiałam
burzą włosów na główce:) „Toć ona to tylko te patyczkowate nóżki i włosy” – krzyczała
przerażona babcia, gdy zobaczyła mnie na porodówce. Zaczął się więc intensywny proces dokarmiania mnie – robiłam się coraz bardziej
i bardziej okrągła, ale i dłuższe stawały się moje włosy.
Mając roczek:
Przez cały okres dzieciństwa miałam długie, zupełnie proste i dość gęste włosy.
Pamiętam że już wtedy bardzo zazdrościłam koleżankom z przedszkola –
posiadaczkom uroczych loczków na głowie. Zawsze było z nimi tyle zabawy,
polegającej na rozciąganiu tych loków i obserwowaniu jak wracają do swego
pierwotnego kształtu! Co za magia!:)
6 lat:
Już jako małe dziecko przejawiałam wręcz nadmierne zainteresowanie włosami –
własnymi, i o zgrozo – cudzymi.Pamiętam, jak pewnego dnia, mama zostawiła mnie
pod opieką taty, a sama wyszła do pracy. Byłam zła. Na mamę, bo zostawiła swoją
ukochaną córeczkę i sobie gdzieś poszła. I na tatę, bo zamiast organizować mi
zabawę i nosić mnie na barana, zasnął sobie w najlepsze na kanapie.
Postanowiłam czymś się zająć i zrobić tacie ładną fryzurkę, by ucieszył się po
przebudzeniu, że ma taką zdolną córkę, choć przecież jeszcze małą
Wzięłam do ręki nożyczki i obcięłam tacie brodę, którą starannie przez lata
pielęgnował:)
Nie pamiętam tylko co stało się już po fakcie – ale tata od tej pory już zawsze
miał mnie na oku, gdy zostawał ze mną sam w domu
8 – 9 lat:
Pielęgnacją moich włosów zajmowała się cała rodzina. Zadania były ściśle
określone i podzielone.
Babcia odpowiadała za plecenie ich w dwa warkocze i podcinanie co jakiś czas,
za pomocą dużych, metalowych, pamiętających jeszcze przedwojenne czasy,
nożyczek.
Tata co niedzielę mył mi włosy. Odkąd zobaczyłam w post peerelowskiej telewizji
dokument o Wodospadzie Niagara, pozostawałam pod jego niesamowitym wrażeniem
i… znienawidziłam mycie włosów. Stojąc pod strugami prysznica, wyobrażałam
sobie, ze oto jestem pod Niagarą i lada chwila utonę, zdmuchnięta jak piórko
pod napierającą zewsząd wodą…
Ostatni etap pielęgnacji należał do mamy – próbowała przekupić mnie dobrą
kolacją i nęciła dobranockami (w niedzielę „puszczali” Disneya), by w tym czasie podstępnie rozczesać moje
długie, splątane włosy. Na zakończenie procesu, dziadek, gdy nikt nie patrzył, wyciągał z portfela
banknot i dawał mi za to, że byłam takim grzecznym i cierpliwym aniołkiem:)
I tak sobie w tym rytmie pielęgnacyjnym rosłam i rosłam…a moja świnka
skarbonka pęczniała
14 lat:
Aż poszłam do liceum. Czułam się bardzo dorosła, a moje długie włosy nijak nie
pasowały do wizerunku poważnej licealistki. Coś musiałam z nimi zrobić. I
zrobiłam. Ścięłam do brody. O zgrozo, nagle włosy zaczęły mi się wywijać na
wszystkie strony i zupełnie nie mogłam nad nimi zapanować!
Nie posiadam zdjęć z tego okresu, ponieważ skrzętnie unikałam fotografa, a w
czasie zdjęć klasowych zręcznie symulowałam chorobę…
Nadszedł okres studniówki, miałam prawie 19 lat i jeszcze więcej powodów i
chęci by dodać sobie lat. Moja mama już od dawna zachwycała się lokami…”loki
to”, „loki tamto” – „A może zrobiłabyś sobie trwałą?” To było to! Prawie jak objawienie! Poszłam do najlepszego salonu fryzjerskiego w Krakowie. Przed oczami oniemiałej
(pewnie z zachwytu) fryzjerki
roztoczyłam barwny obraz mojej osoby w pięknych, dużych, romantycznych
lokach… Wyszłam jako pudel. W dodatku bardzo nieromantyczny. Przemykałam się do domu bocznymi uliczkami i starałam się nie rozpłakać.
Po kilku miesiącach postanowiłam poprawić trwałą, robiąc kolejną…logika nigdy
nie była moją mocną stroną:) Wyszło to co wyszło, ale w szkole zyskałam nowy
przydomek: „Mokry mop”. “Mokry” – ponieważ na przerwach biegłam kurs galopkiem do toalety, by
zmoczyć wodą moje loki i w ten sposób choć nieco zapanować nad puchem…
Nie poznawałam swoich własnych włosów – przypominały istny stóg siana.
Niemiłosiernie puszyły się, czy to w czasie deszczu, słoty czy słońca. Zupełnie
nie dawałam sobie z nimi rady. Niestety nie pamiętam już, czy używałam
czegokolwiek by jakoś je odratować. Przed oczami widzę tylko jeden obrazek. Gdy
mama doprowadzona do ostateczności, kupiła mi niezwykle drogą maskę Kerastase do
włosów kręconych, a ja nakładając tą „galaretkę” zastanawiałam się o co
właściwie tyle szumu z tymi kosmetykami…
Poszłam na studia. Włosy na szczęście trochę odrosły, najgorsze zniszczenia
musiałam jednak podciąć. Gdy doszły wreszcie do stanu względnej „używalności”,
znowu zaczęły mi się jawić romantyczne wizje samej siebie, ale tym razem w…
zupełnie prostych włosach Tak żeby nie było
nudno.
Wyjechałam do Irlandii, gdzie mieszkałam prawie dwa lata, w tym czasie wpadając
w szał chemicznego prostowania włosów, które stało się wtedy niezwykle modne w
Dublinie:) Wykonałam ich dokładnie trzy. Za pierwszym razem byłam zachwycona –
pozostałości moich loków gdzieś zniknęły, wreszcie włosy zaczęły się układać, a
ja zamiast sterczeć co rano przed lustrem, mogłam spokojnie w tym czasie
zadzwonić do rodziców do Polski lub wypić kawę:) Za drugim razem wzięłam się na sposób:) Chciałam nieco zaoszczędzić na
prostowaniu i wypatrzyłam w dzielnicy afroamerykańskiej, zakłady fryzjerskie,
które oferowały taki zabieg po kosztach. Byłam taaaka z siebie dumna!
Przechytrzę system – myślałam. Skończyłam z afro na głowie o konsystencji waty cukrowej. Nie mogłam przestać
dotykać włosów i zalewać się jednocześnie łzami. Płakałam i płakałam…aż
postanowiłam ratować sytuacje… Jak? Zrobiłam następne chemiczne prostowanie, tym razem już za „poważne pieniądze”:)
Musiałam jednak obciąć włosy do ramion i zgodzić się na ukośną, wystrzępioną
grzywkę, która powstała ze smętnie zwisających, spalonych kikutków…
Specjalnie nie wspominam o pielęgnacji post – zniszczeniowej, bo oczywiście
takiej nie było. Prawdopodobnie używałam tego co wpadnie mi w ręce lub tego co
aktualnie było reklamowane..
Wróciłam jak niepyszna do Krakowa i obiecałam samej sobie, że już nigdy, ale to
przenigdy nie dotknę włosów. Wyglądałam jak obskubany kurczak. Przez prawie cały 2008 rok trzymałam się tego postanowienia – nie majstrowałam
przy włosach. Pozwoliłam im rosnąć, ale nie używałam niczego oprócz szamponu i
odżywki. Raz na jakiś czas w ramach „odmiany” lub gdy tylko poczułam przypływy
„włosowej fantazji”, fundowałam sobie grzywkę, by choć w ten sposób „odświeżyć”
nieco wizerunek:)
Aż tu nadeszło piękne lato 2008 roku. Miałam właśnie wyjeżdżać do pracy na
Kretę. Przed wyjazdem uczyłam się języka, słuchałam brzmień pasterskich
piszczałek i lir by wprowadzić się w „grecki nastrój” i jak najbardziej stopić
z tamtejszą kulturą.. Oglądałam również starożytne freski z Knossos, na których
Kreteńki miały pięknie ufryzowane…loki…loki…loki…loki??? Znów przepadłam! Przed samym wyjazdem zrobiłam sobie kolejną trwałą… Zdjęcia nie są w stanie oddać ogromu zniszczeń na mojej głowie. Sama,
przygotowując tą MHW i przekopując się przez zdjęcia, zastanawiałam się jak
mogłam być na beznadziejnie głupia, by znów „wchodzić do tej samej rzeki”…no
jak?!
Znów pojawiłam się w Krakowie – tym razem z efektem, który barwnie zwie się
„piorun trzepnął w rabarbar”. Po raz kolejny nie jestem w stanie powiedzieć,
czy używałam czegokolwiek by wspomóc włosy w odbudowie, ale pewnie znów
ograniczyłam się do szamponu i odżywki.
Sukcesywnie ścinałam zniszczone włosy – przez cały rok 2009 bałam się cokolwiek
z nimi robić. Tylko czesanie, mycie i zwalczanie „ułańskiej fantazji”, gdy
naszła mnie chęć na zmiany…
Czy w ogóle farbowałam włosy? Na szczęście zaledwie parę razy – przeważnie
farbą Loreal Casting w odcieniu „ciemnej czekolady” lub zimnego brązu, która na
moich zniszczonych i wymęczonych włosach łapała na czarno. Na szczęście szybko
też się wypłukiwała, a ja jakimś cudem nie przejawiałam chęci do dalszego
eksperymentowania z kolorem.
Włosy odrastały, odrastały… Aż rok później wyjechałam na parę miesięcy do Indii. Podróżując po kraju, nie
mogłam się wprost napatrzeć na długie, lśniące warkocze Indusek. Na
przyozdobione kwiatami jaśminu loki kobiet południa i prostowłose kobiety
Rajasthanu…Czułam się wręcz nimi zahipnotyzowana…Nie wiedziałam na co
patrzeć najpierw – czy na rajpucckie forty ze złotego piaskowca, czy
napierające na mnie zewsząd, grube niczym węże Boa, warkocze…
To właśnie wtedy po raz pierwszy dowiedziałam się o olejowaniu włosów i
postanowiłam ten sposób pielęgnacji włosów wypróbować na sobie. Pamiętam jak
poszłam do jednej z aptek i poprosiłam o coś dzięki czemu też będę mieć takie
włosy jak Kobiety Indii:) Stary aptekarz mrugnął do mnie znacząco, podkręcił
bujnego wąsa i z jednej z półek zdjął …olej Sesa! “Będziesz pikna”
– powiedział z uśmiechem. Świetnie! Biorę! Szybko jednak z niego zrezygnowałam, bo dłuższa wyprawa i gorący klimat były na
tyle męczące, że po prostu nie miałam siły kłaść oleju na włosy przy
temperaturze + 40 stopnie Celsjusza – i bez niego czułam że się smażę.. ) Co
prawda nałożyłam go kilka razy na włosy, ale uzyskałam tylko efekt tłustych,
wiszących strąków… Nie dopytałam się wszakże jak mam się za to zabrać:) Moje gorące i nieustępliwe modły do Buddy nie zostały tym razem wysłuchane –
nie obudziłam się niczym w bajce Szeherezady, z długim, sięgającym pupy
warkoczem… Jeszcze nie 🙂 Zostawiłam więc włosy w spokoju, zadowolona, że w ogóle je jeszcze mam po tym
co kiedyś z nimi wyrabiałam…
W następnych latach, okazało się jednak, że to właśnie oleje pozwoliły mi
wzmocnić włosy i przyczyniły się znacząco do ich odbudowy.
Pierwsze bardzo nieudane olejowanie:
Po kilkuletnim, permanentnym niszczeniu włosów został mi wtedy tylko taki
“mysi ogonek”:
Długość włosów, którą wtedy miałam i smętne resztki końcówek:
Minął prawie cały 2010 rok przynosząc na moich włosach tylko jedno urozmaicenie…zrobiłam
sobie 10 dredów z tyłu głowy, których zawsze byłam wielką fanką. Z resztą do dzisiaj kocham dredy miłością silną i niezmienną… dużo jednak
mniej efekt, który uzyskałam po ich rozplątaniu.
Przed zrobieniem dredów:
Niestety nie mam żadnych zdjęć tych moich dredów, a szkoda:) Ozdabiałam je
koralikami, traktowałam jako opaskę na całe włosy lub awaryjną frotkę przy
czesaniu się w warkocza:) Nosiłam je zaledwie parę miesięcy, bo stwierdziłam, że albo idę na całość i
robię sobie na całej głowie dredy, albo je rozczesuję. Wybrałam to drugie. Rozczesanie tych kilku dredów zajęło mi prawie cały dzień,
robiłam to z przerwami na odpoczynek i posiłek:) Stan włosów oczywiście znowu
uległ pogorszeniu:)
W 2012 roku wyjechałam do pracy na Wyspy Kanaryjskie. W drogę zabrałam tylko
trzy rzeczy do włosów – szampon Loreal Absolute Repair , odżywkę Loreal
Absolute Repair i skarpetę do kręcenia loków „sock bun”. Żelazny zestaw każdej
przodowniczki pracy. Codziennie, gdy już uporałam się z obowiązkami, wychodziłam na plażę. W sumie,
gdy teraz o tym myślę, to chyba przez te miesiące spędzone na wyspach, częściej
miałam na sobie kostium kąpielowy niż pracowniczy mundurek. Nie pomyślałam jednak o żadnej, ale to żadnej ochronie przeciwsłonecznej na
włosy. W kapeluszu wyglądałam jak Bonanza, więc go zdjęłam i rzuciłam w kąt.
Efekt był taki, że z ciemnych, brązowych włosów zrobiły mi się jasne – prawie
blond!! Byłam blondynką! Oczywiście tylko w tej części włosów, która była
smagana wiatrem i opalana dzień w dzień przez słońce. Reszta włosów, którą
trzymałam zawsze w koku, była o dziwo zdrowa. Przestały mi się rozdwajać i
łamać końcówki. Był to wielki progres!
W tym samym roku wyjechałam znów do Indii i postanowiłam, że tym razem będę
korzystać z mądrości pokoleń w kwestii olejowania i pielęgnacji włosów. Kupiłam
wielki, litrowy kanister czystego oleju kokosowego firmy Parachute i
codziennie, codziennie nakładałam go na włosy. Nie ważne, że było gorąco jak w
piekle, a ja spływałam potem i olejem – wcierałam go ochoczo i widziałam jak z
dnia na dzień moje włosy zmieniają się na lepsze!
Pewnego wieczoru, siedziałam nad Gangesem na ghatach (schodach prowadzących do
rzeki, na których odbywają się m.in. rytualne ablucje) i obserwowałam w tych
romantycznych okolicznościach przyrody, jak rozgrzane do czerwoności słońce,
niknie za horyzontem świętej rzeki. Nagle, ja i mój towarzysz , poczuliśmy jak
coś płynie i moczy nam spodnie…Okazało się, że sprawcą zamieszania jest
stojąca za nami Święta Krowa, która najspokojniej na świecie przeżuwała kawałek
folii… Jako, że mocz tego zwierzęcie ma według hinduizmu moc oczyszczającą i
przynoszącą szczęście i dobrobyt, wypowiedziałam natychmiast życzenie:
“Bodhisattwowie wszystkich czasów, proszę, proszę, sprawcie bym…miała
długie i piękne włosy.” Zostałam oficjalnie pobłogosławiona przez Świętą
Krowę.
Od tego momentu nastąpił prawdziwy przełom w pielęgnacji!! 😀
Następne etapy mojej włosowej historii nie obfitują już w dramatyczne momenty W tym miejscu wystarczyło
bym przestała niszczyć włosy, ułożyła racjonalny plan pielęgnacyjny i
systematycznie wcielała go w życie
Resztą zajął się już czas… ”dajcie czasowi czas” jak pisał poeta
Październik 2012
– obcięłam już wszystkie zniszczenia po paru zabiegach trwałej a następnie
chemicznym prostowaniu,
– zaczęłam regularnie i systematycznie olejować włosy przed każdym myciem –
olejem kokosowym, amlą, olejem z oliwek i naftą,
– jak widać na zdjęciu, czasami prostowałam włosy – wydawało mi się, że gdy są
proste wyglądają na bardziej zadbane i ujarzmione,
– niestety w bardzo krótkim czasie zeszczuplałam ok. 8 kilogramów (stes i
dieta) co okazało się co prawda zbawienne dla figury, ale już dla włosów
mniej;/
Czerwiec 2013
chemicznym prostowaniu,
– zaczęłam regularnie i systematycznie olejować włosy przed każdym myciem –
olejem kokosowym, amlą, olejem z oliwek i naftą,
– jak widać na zdjęciu, czasami prostowałam włosy – wydawało mi się, że gdy są
proste wyglądają na bardziej zadbane i ujarzmione,
– niestety w bardzo krótkim czasie zeszczuplałam ok. 8 kilogramów (stes i
dieta) co okazało się co prawda zbawienne dla figury, ale już dla włosów
mniej;/
Czerwiec 2013
– włosy bardzo podrosły przede wszystkim dzięki nafcie i Vatice wcieranej w
skalp,
– po każdym myciu stosowałam cięższe, bardziej bogate składowo maski, które
moje włosy uwielbiają,
– moją ulubioną, “domową” maską została maseczka z żółtek, nafty,
oleju i cytryny,
– w dalszym ciągu używałam od czasu do czasu prostownicy, mimo to włosy
przestały się niszczyć,
– zaczęły zdrowo wyglądać – stały się błyszczące i bardziej elastyczne,
– podcinałam końcówki co 2 – 3 miesiące
Wrzesień 2013
– przestałam walczyć z naturą (nawet na większe wyjścia ) i odstawiłam
prostownicę w kąt
(no może czasami zdarzy mi się coś tam podprostować:P),
– zaczęłam eksperymentować z wydobyciem skrętu, jako że moje włosy są bardzo
podatne na kręcenie,
– w dalszym ciągu olejowałam włosy i używałam masek po każdym myciu,
– ograniczyłam mycie włosów do 2 razy w tygodniu (kiedyś codziennie lub co
drugi dzień),
– przestałam się odchudzać – włosy prawie od razu nabrały więcej życia i stały
się bardziej błyszczące i sprężyste!
Luty 2014
Maj i Czerwiec 2014
Lipiec 2014 (kolor włosów w słońcu)
Jak obecnie dbam o włosy?
– podcinam końcówki 2 razy w roku – nie rozdwajają się już i nie muszę robić
tego częściej,
– w dalszym ciągu olejuję włosy. Najczęściej robię to na sucho lub na zwilżone
uprzednio mleczkiem kokosowym włosy i zostawiam je w tej formie na całą noc,
– całkiem niedawno odkryłam również inną metodę nakładania
olejów – mieszam żel z siemienia lnianego, dodaję glicerynę i dopiero po
zaaplikowaniu takiej mieszanki na włosy, nakładam na nie dowolny olej,
– nie boję się się szamponów z SLS, ale staram się używać tych
delikatniejszych, bez silikonów,
– po każdym myciu stosuję odżywki lub maski do włosów i zostawiam je na
przynajmniej 20 minut pod folią i ręcznikiem,
– co 2 – 3 miesiące staram się pogłębić swój naturalny kolor włosów henną –
zależy mi na ciepłym brązie z rudymi refleksami – używam henny LUSH i Khadi
– rozczesuję włosy grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami i szczotkuję
szczotką z włosiem dzika,
– nie tarmoszę włosów i po myciu zawijam je w turban z T- shirta taty (mam
nadzieję, że tego nie przeczyta i się o tym nie dowie ),
– zabezpieczam końcówki włosów,
– staram się jak najczęściej chodzić w upiętych włosach – koku lub warkoczu,
– od kilkunastu lat jestem wegetarianką (nie jem również jajek ani ryb) i moja
codzienna dieta to przede wszystkim warzywa, jeszcze więcej warzyw, nasiona,
orzechy i owoce – uwielbiam gotować! Wspominam o tym ponieważ jestem
przekonana, że właśnie to co jemy i jaki tryb życia prowadzimy ma największy
wpływ na cały organizm – w tym również na wygląd włosów.
Obecnie moje włosy:
– podkręcają się na końcach i staram się to jak najbardziej podkreślić – moje
ulubione sposoby to upinanie włosów w kok lub robienie koka na skarpetce (sock
bun):),
– mają niską porowatość w kierunku średniej,
– czasami puszą się – zwłaszcza po deszczu lub gdy panuje duża wilgoć – jednak
zupełnie mi to nie przeszkadza, bo lubię patrzeć na takie naturalne metamorfozy
moich włosów:),
– na linii grzywki mam mnóstwo średniej długości, gęstych włosków – baby hair,
które samoistnie tworzą mi grzywkę!
– w dalszym ciągu bywają przesuszone i potrafią się niewyobrażalnie plątać!
– sięgają kości ogonowej, ale bardzo chciałabym zapuścić je do długości
klasycznej – czyli do połowy uda (mniej więcej).
Kosmetyki których używam ( oczywiście nie wszystkich na raz, ale np. na
przestrzeni roku):
Szampony
– Ultra Doux z zielonym jabłuszkiem lub morelą i kwiatem bawełny ( do
“codziennego” mycia, z sls ale bez silikonu), – oczyszczający Barwa ze skrzypem (raz na 2 – 3 tygodnie), – na większe wyjścia, gdy chcę żeby włosy dobrze się prezentowały, były bardzo
gładkie i niemal proste, używam szamponu Loreal Absolute Repair lub balsamu
myjącego z tej samej serii.
Moje włosy nie lubią szamponów bez SLS – szybciej się przetłuszczają, a przy
dłuższym ich stosowaniu zaczynają wypadać;/
Odżywki:
– Fructis Oleo Repair (hit!) – Timotei z drogocennymi olejkami (hit!) – Planeta Organica balsam cedrowy, – Planeta Organica balasam turecki
Moje włosy raczej wolą maski, bo bardzo trudno jest mi je odpowiednio dociążyć.
Oczywiście nie używam wszystkich odżywek jednocześnie – zazwyczaj stosuję
zamiennie 2-3 i dopiero po ich wykończeniu kupuję nowe.
Maski:
– Elseve Extreme Repair, (hit!) – Elseve Vivo Color, – Fructis Nutri – Odbudowa, (hit!) – Dolce Anti Age (hit!) – Biowax maska nawilżająca (pomarańczowa) – Planeta Organica maska toskańska, – Kallos Latte (zazwyczaj jako baza pod domowe maseczki), – Loreal Absolut Repair, – Loreal Mythic Oil, – Garnier Goodbay Damage, 2 minutowa, – maska domowa z naftą, olejem i żółtkiem
Bardzo lubię maski i staram się je stosować przynajmniej raz w tygodniu.
Zazwyczaj wybieram te o bogatszym składzie. Dobrze jeżeli mają w sobie
ekstrakty, oleje i…silikony:) Przy tej długości włosów są mi one niezbędne. Zazwyczaj używam dwóch masek – jednej proteinowej a drugiej nawilżającej (wymiennie).
Oleje:
– Kokosowy Vatika, Parachute i spożywczy House of Asia (najlepszy!) – Sezamowy (sic!) – Dabur Amla, – Dabur musztardowy, – Lniany, – Oliwa z oliwek, – Nafta
Zabezpieczenie końcówek:
– Loreal Mythic Oil Rich (hit!) – Jedwab CHI
Kosmetyki, które na moich włosach powodują spustoszenie:
– Planeta Organica maska marokańska, – Babuszka Agafia maska drożdżowa, – BingoSpa wszystkie maski, – Garnier Avocado i masło Karite, odżywka – Nivea Long Repair odżywka, – Mrs.Potter odżywka z aloesem, – Alterra maska z granatem i aloesem, – Alterra – wszystkie szampony, odżywki – Szampon Babydream, – Facelle płyn
olejów – mieszam żel z siemienia lnianego, dodaję glicerynę i dopiero po
zaaplikowaniu takiej mieszanki na włosy, nakładam na nie dowolny olej,
– nie boję się się szamponów z SLS, ale staram się używać tych
delikatniejszych, bez silikonów,
– po każdym myciu stosuję odżywki lub maski do włosów i zostawiam je na
przynajmniej 20 minut pod folią i ręcznikiem,
– co 2 – 3 miesiące staram się pogłębić swój naturalny kolor włosów henną –
zależy mi na ciepłym brązie z rudymi refleksami – używam henny LUSH i Khadi
– rozczesuję włosy grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami i szczotkuję
szczotką z włosiem dzika,
– nie tarmoszę włosów i po myciu zawijam je w turban z T- shirta taty (mam
nadzieję, że tego nie przeczyta i się o tym nie dowie ),
– zabezpieczam końcówki włosów,
– staram się jak najczęściej chodzić w upiętych włosach – koku lub warkoczu,
– od kilkunastu lat jestem wegetarianką (nie jem również jajek ani ryb) i moja
codzienna dieta to przede wszystkim warzywa, jeszcze więcej warzyw, nasiona,
orzechy i owoce – uwielbiam gotować! Wspominam o tym ponieważ jestem
przekonana, że właśnie to co jemy i jaki tryb życia prowadzimy ma największy
wpływ na cały organizm – w tym również na wygląd włosów.
Obecnie moje włosy:
– podkręcają się na końcach i staram się to jak najbardziej podkreślić – moje
ulubione sposoby to upinanie włosów w kok lub robienie koka na skarpetce (sock
bun):),
– mają niską porowatość w kierunku średniej,
– czasami puszą się – zwłaszcza po deszczu lub gdy panuje duża wilgoć – jednak
zupełnie mi to nie przeszkadza, bo lubię patrzeć na takie naturalne metamorfozy
moich włosów:),
– na linii grzywki mam mnóstwo średniej długości, gęstych włosków – baby hair,
które samoistnie tworzą mi grzywkę!
– w dalszym ciągu bywają przesuszone i potrafią się niewyobrażalnie plątać!
– sięgają kości ogonowej, ale bardzo chciałabym zapuścić je do długości
klasycznej – czyli do połowy uda (mniej więcej).
Kosmetyki których używam ( oczywiście nie wszystkich na raz, ale np. na
przestrzeni roku):
Szampony
– Ultra Doux z zielonym jabłuszkiem lub morelą i kwiatem bawełny ( do
“codziennego” mycia, z sls ale bez silikonu), – oczyszczający Barwa ze skrzypem (raz na 2 – 3 tygodnie), – na większe wyjścia, gdy chcę żeby włosy dobrze się prezentowały, były bardzo
gładkie i niemal proste, używam szamponu Loreal Absolute Repair lub balsamu
myjącego z tej samej serii.
Moje włosy nie lubią szamponów bez SLS – szybciej się przetłuszczają, a przy
dłuższym ich stosowaniu zaczynają wypadać;/
Odżywki:
– Fructis Oleo Repair (hit!) – Timotei z drogocennymi olejkami (hit!) – Planeta Organica balsam cedrowy, – Planeta Organica balasam turecki
Moje włosy raczej wolą maski, bo bardzo trudno jest mi je odpowiednio dociążyć.
Oczywiście nie używam wszystkich odżywek jednocześnie – zazwyczaj stosuję
zamiennie 2-3 i dopiero po ich wykończeniu kupuję nowe.
Maski:
– Elseve Extreme Repair, (hit!) – Elseve Vivo Color, – Fructis Nutri – Odbudowa, (hit!) – Dolce Anti Age (hit!) – Biowax maska nawilżająca (pomarańczowa) – Planeta Organica maska toskańska, – Kallos Latte (zazwyczaj jako baza pod domowe maseczki), – Loreal Absolut Repair, – Loreal Mythic Oil, – Garnier Goodbay Damage, 2 minutowa, – maska domowa z naftą, olejem i żółtkiem
Bardzo lubię maski i staram się je stosować przynajmniej raz w tygodniu.
Zazwyczaj wybieram te o bogatszym składzie. Dobrze jeżeli mają w sobie
ekstrakty, oleje i…silikony:) Przy tej długości włosów są mi one niezbędne. Zazwyczaj używam dwóch masek – jednej proteinowej a drugiej nawilżającej (wymiennie).
Oleje:
– Kokosowy Vatika, Parachute i spożywczy House of Asia (najlepszy!) – Sezamowy (sic!) – Dabur Amla, – Dabur musztardowy, – Lniany, – Oliwa z oliwek, – Nafta
Zabezpieczenie końcówek:
– Loreal Mythic Oil Rich (hit!) – Jedwab CHI
Kosmetyki, które na moich włosach powodują spustoszenie:
– Planeta Organica maska marokańska, – Babuszka Agafia maska drożdżowa, – BingoSpa wszystkie maski, – Garnier Avocado i masło Karite, odżywka – Nivea Long Repair odżywka, – Mrs.Potter odżywka z aloesem, – Alterra maska z granatem i aloesem, – Alterra – wszystkie szampony, odżywki – Szampon Babydream, – Facelle płyn
Czy jestem zadowolona ze swoich włosów?
Przede wszystkim nie dążę do żadnego wzorca czy nierealnego
ideału – ideały mnie nudzą a wzorce bywają schematyczne. Chociaż czasem włosy
sprawiają mi przykre niespodzianki, bywają kapryśne i nieprzewidywalne, to
muszę przyznać, że lubię je takimi jakimi są i akceptuję z całym
dobrodziejstwem inwentarza
ideału – ideały mnie nudzą a wzorce bywają schematyczne. Chociaż czasem włosy
sprawiają mi przykre niespodzianki, bywają kapryśne i nieprzewidywalne, to
muszę przyznać, że lubię je takimi jakimi są i akceptuję z całym
dobrodziejstwem inwentarza
Komentarze
Uwielbiam oglądać włosy Amrity, zwłaszcza na forum 😀 piękne.
Jak miło zobaczyć tutaj MWH Amirty! To jedne z najpiękniejszych forumowych włosów. 🙂
Najpierw idą Twoje włosy a dopiero potem Ty 🙂
Chyba w życiu nie widziałam ładniejszych, oddaj chociaż kosmyk *O* ♥
O, Amrita 🙂
Chyba każda forumowiczka o takich marzy 🙂
Absolutnie przepiękne, chyba szybko Ci bardzo rosną 😉
Zdjęcie z marca 2014 – mój ideał 🙂 Ale już wiem, że nie mam szans go osiągnąć – nie stać mnie na podróż do Indii, a gdzie indziej mogłaby mnie pobłogosławić Święta Krowa?! ;D
Jako, że błogosławieństwo Świętej Krowy ma pewnie jakiś termin przydatności, przyszło mi ostatnio na myśl, że powinnam się zabezpieczyć i kupić sobie go trochę na zapas w razie nagłego "włosowego kryzysu" ;D
Na pewno wyjdzie mi to taniej niż podróż do Indii, a i z dostępnością do takiego błogosławieństwa nie będzie wtedy problemu – będzie sobie stać bezpiecznie w łazienkowej szafce:)
Oczywiście mówię tutaj o tym produkcie do nabycia online:
http://www.vedicgiftshop.com/product/cow-urine-gomutra/
:)))
Amrita
Haha, parsknęłam śmiechem na głos ^^ I pomyśleć, że remedium na Bad Hair Day można zamówić po prostu przez internet!
Jestem pod wrażeniem!
Przepiękne włosy i cudowny kolor. Zakochałam się w zdjęciu z maja/czerwca 2014. Jaki to kolor henny?
Pozdrawiam i zachwycam się dalej 🙂
Dziękuję:)
Ten kolor to mix mojego naturalnego ciemnego brązu z czystą henną Khadi, z której jestem w sumie najbardziej zadowolona.
Amrita
Kręcone włosy są super, przepiękne 🙂 Ten kolor jest bardzo unikatowy, też chciałam zapytać czy to twoje naturalne czy czymś farbujesz. Musisz mieć bardzo ciemny ten brąz bo czysta henna(masz na myśli cassię?) i taki efekt? o.o super, nawet nie wiedziałam że kolor w słońcu jest aż tak inny, jakbyś na głowie miała 2 różne kolory 😉
Dziękuję:) Ja też lubię włosy na których coś się " dzieje", ale jednocześnie czasami chciałabym zostać prostowłosą..choć na próbę:)
Mój własny brąz jest rzeczywiście dosyć ciemny, lecz absolutnie nie czarny. A mówiąc o czystej hennie miałam na myśli hennę Khadi bez dodatków (ale nie cassię)- jest sprzedawana w czerwonym pudełku z napisem "Red".
Rzeczywiście mój kolor włosów zmienia się pod wpływem oświetlenia, zupełnie jak kameleon;)
Amrita
Czysta henna to ta nadająca czerwony kolor.
czysta henna powstaje ze sproszkowanych liści lawsonii, które zawierają czerwony barwnik… cassia za to jest z liści senesu, a to jest zupełnie inny gatunek rośliny z zupełnie innej rodziny, a nawet innego rzędu i nie ma barwnika 🙂 jedynie podczas przygotowania pachną obie tak samo, może dlatego przyjęło się mówić na tą drugą "bezbarwna henna" 🙂 polecam jednak zapoznać się z różnicą, bo można sobie niezłe "kuku" zrobić… 😉
Zazdroszczę, zazdroszczę i jeszcze raz zazdroszczę! Grubości (bo ją niestety trudno nabyć), długości (zazdroszczę szalenie), błysku, no wszystkiego. Idę ukręcić maskę, bo aż mi przykro:')
Grubość można nabyć henną, mówię to ja, osoba o naturalnie makabrycznie cienkich i smętnych włosach 😀
To prawda, henna rzeczywiście dużo mi daje pod tym względem.
Po kilku hennowaniach, wydaje mi się, że włosów mam rzeczywiście ciut więcej (choć może jest to tylko złudzenie optyczne lub wyraz wyjątkowo silnych pragnień:) ).
Amrita
a jaką henną? 🙂
Jak henną?:)
Kusi mnie henna bardzo, ale nie chcę jeszcze zaczynać trwałej koloryzacji.
Pisała, że Khadi.
jest chyba henna bezbarwna 🙂
jest "henna" bezbarwna, cassia 🙂 ze swojej strony polecam (mam blond włosy, jedynym minusem był zielonkawy kolor włosów do dwóch myć, ale potem pięknie się błyszczały w słońcu). Jeśli nie chcecie przepłacać na Cassii z firmy Khadi, to proponuję kupić ze 2 torebki liści senesu w aptece (np takie http://imgx.doz.pl/image/preparaty_zdjecie/38043 – byle nie w postaci herbatki) i zmielić dokładnie w blenderze, a następnie przesiać przez dosyć gęste sitko 🙂 koszt rzędu kilku złotych za torebkę, a wychodzi identycznie i przygotowuje się identycznie 🙂
Super!!! Amritko, pozostajesz moją forumową inspiracją!
Po przeczytaniu wstępu jako miłośniczka naprawdę długich włosów myślałam, że bohaterka będzie miała je jednak dłuższe 😉 Ale i tak bardzo się cieszę z tego, że mogę oglądać takie zdjęcia! Jeju <3
Długość klasyczna to włosy pod pośladki. Mamy ten sam cel! 😉
Henrietto, o długości klasycznej dowiedziałam się właśnie z Twojego bloga i wtedy też zapragnęłam zapuścić do takiej włosy:)
Z resztą to właśnie dzięki Tobie odkryłam również forum LHC, czyli forum miłośników naprawdę długich włosów w którym ostatnio zupełnie przepadłam:)
Amrita
Można prosić o linka do tego forum? 🙂
Jasne, tutaj jest link:
http://forums.longhaircommunity.com/forum.php
A.
które maski to nawilżające a które proteinowe?
Proteinowe to: Elseve Extreme Repair, Dolce Anti Age, Kallos Latte, Loreal Absolut Repair, Garnier Goodbay Damage.
Reszta to maski nawilżające lub typowo emolientowe – np. Fructis Nutri – Odbudowa, Biowax pomarańczowa, Planeta Organica maska toskańska, Loreal Mythic Oil.
Amrita
Amrita, uwielbiam cię!
Masz niesamowite włosy i niesamowicie lekkie pióro (klawiaturę).
Bardzo przyjemnie czytało mi się twoją historię, piszesz może coś publicznie?
Dziękuję:)
Jeżeli chodzi o moje zapędy pisarskie, to prowadziłam bloga podróżniczego, do którego pisania chciałabym kiedyś wrócić…
Na razie jednak większość moich tekstów trafia do szuflady.
Pocieszam się jednak myślą, że jeżeli sam Van Gogh mógł zacząć malować swoje obrazy przed ukończeniem 30 roku życia, to ja równie dobrze "działalność pisarską" zakrojoną na szeroką skalę, też mogę zacząć w nieco "późniejszym wieku":))
Amrita
Amrito pisz i to nie tylko do szuflady! Czytało się to świetnie 🙂 Powodzenia
nasza forumowa duma! 😀
Moje wszystkie wlosy to pol wlosow amrity.. nawet nie…. 🙁
Ta historia jest niesamowita. Sama jej autorka z opisów i zdjęć wydaje się fantastyczną osobą 🙂
Dziękuję:) Moja siostra czytając Twój komentarz stwierdziła, że ma jednak nieco odmienne zdanie na ten temat – z tą "fantastyczną" osobą musi wszak na co dzień mieszkać i chcąc nie chcąc z nią obcować:)
Amrita
wspaniałe włosy 🙂 no i gratuluję poważnych kroków w stronę pięknych włosów
Piękne! Ale szczerze mówiąc mam znajomą z prawie do kolan ;))) Może się kiedyś pochwali u Ciebie.
Świetne włosy, ciekawa historia. Byłam na Krecie dwa razy, kocham to miejsce. Zdradzisz mi jak dostałaś tam pracę i co tam robiłaś?
Pracę na Krecie dostałam będąc jeszcze na studiach (studiowałam turystykę).
Pracowałam w hotelu w Rethymnonie, odbywając tym samym praktyki studenckie.
Natomiast sam wyjazd załatwiałam, z tego co pamiętam, przez swoją uczelnię w Krakowie.
Też jestem zakochana w Krecie – chyba nie ma dnia w którym nie wspominałabym tego pięknego miejsca i tych wędrówek po wyspie:)
Amrita
Jedna z najpiękniejszych metamorfoz! Jestem pod wrażeniem za każdym razem jak ją czytam.
I jeszcze te stroje
Jakie piękne! Wspaniale wyglądają proste i pokręcone tylko na końcach.
cudowne i bardzo inspirujące:) motywują do olejowania nawet w lecie
Cudowne! 😀
Piekne wlosy, gratuluje. Fajnie napisana, z polotem ta Twoja wlosowa historia
Długa historia ale jak fajnie się czyta! 😀
Przepiękne włosy! *.* Oddaj! 😀
A tak w siebie nie wierzyla! Wspaniale wlosy<3 kochana Amrita:*
Jakubowa
Wiem, że jestem nieobiektywna, bo kocham tylko i wyłącznie kręcone włosy, ale najbardziej podobają mi się po trwałej, bez grzywki – na zdjęciu z zamazaną twarzą. Może i przydałoby im się wtedy nieco nawilżenia, ale to właśnie mój włosowy ideał. Teraz są zjawiskowe, owszem, jednak wtedy nie mogłabym oderwać od nich wzroku, gdybym zobaczyła je na ulicy. Gęste, puszyste, nieobciążone, piękne ;).
Mnie również najbardziej podobają się kręcone lub falowane włosy i właśnie dlatego robiłam sobie kiedyś jedną trwałą po drugiej…
Szkoda tylko, że wtedy zupełnie nie miałam pojęcia jak zabrać się za okiełzanie tego dzikiego gąszczu włosów i pozostawiłam je sobie samym 🙂
Gdy tak sobie teraz o tym myślę, to może…znowu "strzelę" sobie trwałą?:) Przynajmniej będzie się coś dziać:)
Amrita
Kochana Ty już nic nie kombinuj, takie jak masz teraz są obłędne!!! Ps. masz fenomenalne pióra, chce się ciebie czytać i czytać.
Obiektywna
Jakie piękne włosy! Zazdroszczę naturalnych zdolności wzrostowych, ja swoich specjalnie nie obcinam i są zdrowe, ale najdłuższe jakie miałam to za łopatki :/
motywująca historia ;>
A te piękne włosy już widziałam 🙂
Zawsze dziwiłam się czemu tutaj nie było jeszcze MWH Amrity i proszę, doczekałam się! 🙂
Dlatego, że się bałam:) 🙂
Amrita
Piękne włosy i bardzo ciekawa historia życia 🙂
włosy piękne, ale mnie zastanawia czym się zajmujesz, że tyle świata zwiedzasz ????????????? 😀
Studiowałam turystykę:)
Podróże są związane po części z moim kierunkiem studiów, po części z tym, że pewnie noszę w sobie niespokojnego ducha, który nie lubi siedzieć dłużej w jednym miejscu:)
Amrita
O tym samym pomyślałam 😉
Włosy cudowne i przy okazji świetnie napisana włosowa historia, bardzo miło się czytało 🙂 Zdrowe podejście do włosów do chyba podstawa, a tutaj jest wręcz wzorowe :))
Piękne. Marzenie takie mieć: ))
SUPER!!! Strasznie uwielbiam ten cykl wpisow 😉 mam nadzieje ze za rok ja dodam swoja historie 😉
Jak dla mnie, jedna z najbardziej motywujących MWH! Piękne włosy, Amrito 🙂
Ja nie wiem, w MWH wszystkim magicznie w kilka lat rosna piekne dlugasne wlosy, a ja jakos dlugoscia grzywki podgonilam nierosnace wlosy do ramion, mimo podciniania i nie kruszenia sie ich :p
Magia, wloski piekne 🙁 jak po tylu zabiegach one wciaz moga byc takie piekne po kilku latach, a ja bez takich niszczen nie moge tego osiagnac? Oddawac mi ta cala magiczna krowke…..
Niestety każdy ma takie włosy, jakie Bozia dala 😉 można o nie dbać, ale z cienkich nie zrobią się grube, ani z rzadkich gęste. ..
Piękne, cuudowne <3
swietna historia z nuta takiej filozofii wschodu :)) a zwroty "daj czasowi czas" i "piorun trzepnal w rabarbar" zapamietam na dluuugo :DD
"Dajcie czasowi czas" – tak mawiał mój ulubiony Poeta, Stachura:)
O rabarbarze natomiast z tego co wiem, już nie wspominał, pewnie nie miał doświadczeń z trwałą:)
Amrita
A ja jeszcze bardziej niż włosów- zazdroszczę tych wszystkich podróży!
Właśnie obudziłam się przed chwilą – zaglądam na forum, patrzę tutaj i widzę…swoje włosy! 🙂
Chyba, że nadal śnię, choć byłby to sen na miarę włosomaniaczki;)
Amrita
Ach, to dopiero historia! Świetnie opisana, obrazowo i z humorem. A jaka ciekawa! Wszystkie te włosowe "przygody", a na koniec – przepiękny efekt! Gratuluję i przygód, i efektu. 😉
Wlosy Piekne! Ale ja to bym chciala uslyszec wiecej o tych podrozach! Czy Amirta prowadzi moze jakiegos bloga czy cos?
Amrita wkrótce ma zamiar wznowić działalność pisarską:)
A.
Właśnie zastanawia mnie ile Amrita ma lat? bo taki dorobek podróżniczy to coś! Kocham podróże i też chciałabym się trochę dowiedzieć jak to jest żyć i radzić sobie w innym kraju, pewnie autorka ma wiele miłych wspomnień 🙂
Co to jest ta 2-minutowa domowa maska z żółtkiem, naftą i olejem? 😀 Zaintrygował mnie czas stosowania 😀 Włosy przepiękne!
margitta
Zdaje się, że postawiłam przecinek w niewłaściwym miejscu- przepraszam za pomyłkę:)
2/3 minuty to czas trzymania maski Fructis Goodbye Damage.
Amrita
No chyba jak sama nazwa wskazuje, że maska z żółtkiem, naftą i olejem trzymana na włosach 2 minuty? 😛 Chyba, że chodzi o czas robienia 😀
Jedna z najlepszych MWH!!! Czuję się mega zmotywowana- do olejowania w szczególności 😉 Teraz z powodzeniem możesz konkurować w kwestii pięknych włosów z rodowitymi hinduskami! Kurczę, chyba sobie wydrukuję zdjęcie Twoich włosów i powieszę na ścianie, są cudowne 😀
dokładnie. Amrita dałaś nam kopa i motywacji zapas na miesiące, wystarczy tylko spojrzeć na ostatnie zdjęcia!!:)
Oiektywna
Bardzo miło się czytało 🙂 Piękne włosy.
A ja mam pytanie,które nie wiem gdzie zadać, może czytelniczki też mi pomogą. Mam przesuszone włosy,zniszczone chyba już nie są bo końcówki się nie rozdwajają. Chciałabym zrobić zamówienie na ekopiekno.pl i teraz pytanie do was, jakie kosmetyki byście polecały? Bo nie chciałabym zamówić a potem być zła, że kupiłam buble.
Przepiękne włosy! Zwróciłąm uwagę, ze rosną Co z prędkością światła 🙂
Zauważyłam pewną zależność – im mniej się im przyglądam, zwracam na nie uwagę i je mierzę, tym rzeczywiście one "szybciej" rosną:))
Amrita
Po prostu WOW. Włosy są przepiękne 🙂
Jakie piękne!!! I długość i blask i jak się cudownie skręcają! Jestem pod wrażeniem, a fragment z krową mnie rozbawił 🙂 Pozdrawiam!
chyba najlepsza MWH jaką czytałam 😀 a włosy bohaterki piękne 🙂
Takie włosy to moje marzenie! Wspaniałe!
tymi włosami już zachwycałam się po cichu na forum <3 są piękne
WOW.
zawsze zachwycam się wszystkimi historiami, ale te włosy w ogóle mi się nie podobają i nie rozumiem zachwytu, po pierwsze kolor-najbrzydszy jaki może być no i te fale ? loki ? blee
Przez chwilę podejrzewałam swoją młodszą siostrę o napisanie tego komentarza w akcie zemsty za to, że ukradkiem zjadłam jej czekoladę;))
Amrita
Fale też mi się nie podobają. Kolor nie powiem, że brzydki, ale nie w moim guście. Jednak to jest naturalny skręt, a tutaj raczej chodzi o długość.
Dziewczynki, nie myślałyście, by sobie znaleźć forum dla młodych hejterek ;] tam bedziecie po wielokroć popierane i nagradzane. Niczemu dobremu nie służą takie podjazdy, ostentacyjne manifestowanie obrzydzenia cudzymi włosami, cudzą prywatnością. Do konstruktywnej krytyki trzeba dorosnąć, prymitywny hejting brzmi tanio 😉 Adi
Jestem anonimem z 21.59. nie chciałam urazić tutaj nikogo. Moim zdaniem bohaterka ma ładne i zadbane włosy. Zazdroszczę długości 🙂 Sama hoduję (nie chcę mieć aż do kości , wolę do wysokości pępka). Nie podoba mi się niestety skręt 🙁 Wolę, ogólnie proste włosy lub kręcone / falowniki po całości. Jeśli chodzi o kolor to wolę jednak ciemniejsze blondy lub średnie brązy. Ale jak mówię nie masz brzydkiego koloru tylko nie w moim guście 🙂
Jak to mawiali starożytni: "De gustibus non est disputandum", o gustach się nie dyskutuje.
Rozumiem to, akceptuję i nie traktuję bynajmniej jako złowrogą krytykę:)
Amrita
szczerze to mi teę nie za bardzo podobają się te włosy, ani kolor ani skręt. Uważam równiez, ze standardowa dlugoscia wlosow dlugich sa te najwyjej do kosci ogonowej, a nie do pol uda jak napisalas. wtedy to juz nie wlosy tylko plaszcz i nie wyglada to estetycznie. a najbardziej juz rozwalila mnie historia osikania przez krowe…obrzydliwe to jestpo prostu, tak jakbym sie cieszyla ze mnie ptak obsral i zamiast sie wycierac wypowiadalabym zyczenie…
Cóż nie każdy musi czuć, że autorka tej MHW ma po prostu duży dystans do siebie i poczucie humoru, stąd też przypowieść z krówką:) Ja się uśmiałam do łez:)
Jak dla mnie ta historia i sam sposób pisania jest niesamowity!
K.
Ile wynosi Twój obwód kucyka?
Szczerze mówiąc, to pomiary zawsze wychodzą mi różne, w zależności od tego czy mam wygładzone czy spuszone włosy – od 9 do 11 cm w deszcz:) Przyjmuję więc, że ok. 10
Amrita
Włosy są naprawdę jednymi z piękniejszych jakie widziałam, ale sama historia była tak ciekawie opisana, jakbym czytała jakieś opowiadanie ^.^ Jest to chyba jak dla mnie najlepsza MWH do poczytania :D.
Jak dla mnie najciekawsza MWH i przepiękne włosy:)
Piękne włos, wdać, że włożono w doprowadzenie ich do tego stany mnóstwo pracy.
Też chce taką Świętą Krowę. Pieknie piszesz… 🙂 Włosy niesamowite:)
Przepiękne!!! Zakochałam się w twoich włosach<3<3<3
Piękny blask. Widzę, że moje włosy też nie lubią się z większością kosmetyków, które nie służą Autorce.
Mam pytanie do włosomaniaczek, mam nadzieję, że mi pomożecie :))
Od mniej więcej kilku miesięcy zaczęły wypadać mi włosy, ostatnio najwięcej przy czesaniu (robię to delikatnie), a po skończonej czynności gdy "przejadę" dłonią po włosach zostaje mi kilka-kilkanaście włosów, poza tym są na podłodze i ubraniu, w ciągu dnia też mi wypadają, co jest widoczne na roznych przedmiotach.Może nie jakoś drastycznie, ale jednak.Na skalpie pojawiły się także małe "kuleczki" wielkości ziarnka piasku.Są białe i suche, bez problemu mogę je oderwać, czasem je widzę na włosach przy skórze głowy.Gdy znajduję jakiś włos, który mi wypadł czasem ma on na końcu jedną z tych "kulek".Nie wiem jak sobie z tym poradzić, podejrzewałam, że to łupież, ale nie jestem pewna, bo właśnie łupież ma strukturę jakby płatków skóry, do tego skóra głowy swędzi, a tak nie jest w moim przypadku.Jak myślicie, co to może być i jak sobie z tym poradzić?Czy od tego mogły zacząć wypadać włosy?Dodam, ze włosy mam długie,cienkie, niezby gęste, raczej wysokoporowate, a także podniszczone końcówki.
Czym myjesz głowę?
Ja niedawno się skapnęłam, że armagedon na moim skalpie spowodowany jest babydreamem ^^
To lupiez tlusty. Strasznie trudno sie tego pozbyc! Oliwka salicylol mi pomaga i selsun blue na swedzenie. Ale niestety dalej sie z tym borykam
Myję właśnie babydreamem, ale widziałam te zmiany skórne jeszcze przed jego zastosowaniem.
Dzięki za pomoc 🙂 tak podejrzewałam, chociaż patrząc na grafiki w internecie nie mam aż tak intensywnego łupieżu,raczej jest go dużo mniej niż na zdjęciach.I tak się zastanawiam, czy to nie jest przypadkiem sytuacja naturalna, tzn.być może nie jest to jednak łupież?Bo po opisach w internecie i zdjęciach nie jest on tak intensywny, nie mam też nic zaczerwione. Nic mnie też nie swędzi, zauważyłam, tylko wzmożone wypadanie włosów od jakiegoś czasu i właśnie te "kropki".
Mimo to dzięki jeszcze raz :)))
Jaki łupież tłusty? Wyraźnie napisała, że nie płatki, a kulki, takie łojotokowe kulki.
Dajcie sobie spokój z BD i facelle, przecież jest łagodny szampon z alterry 2w1 stoi na żelach pod prysznic, ładnie się pieni, doskonale myje i swędzenie można pożegnać, włosy się nie plączą po umyciu, moje włosy po nim nie przetłuszczają się nadmiernie, czyli dobrze zmywa skalp. Ale to same musicie sprawdzić. A może mi to ktoś wyjaśnić, po co bawić się w kosmetyki nieprzeznaczone do skalpu i włosów, kiedy na rynku są dostępne najłagodniejsze, bez SLSów (bo nie każdy dobrze je toleruje) organiczne w dodatku, bezpieczne, o ile mnie pamięć nie myli ta alterra 2w1 była od początku, kiedy zaczęła się fala fascynacji facelem i BD… nikt na to nie wpadł?
Ja Ci bardzo chętnie wyjaśnię: bo ile głów, tyle rozwiązań! 🙂 Wielu osobom Babydream pomógł, ja plątania włosów po nim nie zaobserwowałam i po prostu lubię ten szampon! To, że Tobie nie przypadł do gustu nie znaczy, że będzie się to tyczyło każdego.
PS. Alterry nie próbowałam, bo zawiera alkohol, którego mój skalp i włosy bardzo, ale to bardzo nie lubią. Prawdopodobnie nie jestem w tym osamotniona, więc miałabyś odpowiedź na drugie swoje pytanie (czemu nie jest ona aż tak popularna).
Jesteś ciekawą osobą 🙂 Tyle podróży !!! Masz bardzo bardzo piękne włosy !
Przy zdjęciu, które jest opisane jako mysi ogonek zrobiło mi się przykro. Mam ledwie troszkę grubszego warkocza mimo tego, że bardzo dbam o włosy 🙁 No niestety cienkie są blond włosy 🙁
Przepraszam, nie było moją intencją nikogo urazić. Mogę na swoją obronę powiedzieć tylko, że warkocz który widnieje na zdjęciu jest prawdopodobnie natapirowany:) W ten sposób próbowałam "ukryć" zniszczenia i konkurować (bez powodzenia) z włosami Indusek;)
Za to włosy blond, których ja nigdy nie będę mieć, nie bez powodu nazywane są najbardziej pożądanymi włosami świata;)
Nie każde włosy blond są cienkie 🙂 Moje należą do tych grubych. Podejrzewam, że masz jasny blond. Mój należy do tych średnich. Ale pamiętam jak w wieku 6 / 7 lat miałam taki cieniutki warkoczyk, a teraz jest zdecydowanie grubszy. Ba osoby, które znam twierdzą, że mam bardzo grube włosy, a mówią to ciemnowłose istoty 🙂
Mój blond to średni/ciemny. Mam włosów sporo, ale niestety są cieniutkie. Rozpuszczone wyglądają dobrze, ale po związaniu – marnie 🙁
Ale fakt faktem – chciałabym mieć tak długie włosy jak Ty 😉 I takie piękne fale i wywinięte końce. Zresztą… Planuję wysłać do Anwen moją własną MWH, ale dopiero kiedy minie rok od początku włosomaniactwa (czyli za jakieś 7 miesięcy) 🙂
Będziesz mieć tak długie włosy, a nawet jeszcze dłuższe, jeżeli będziesz tylko tego chciała:) Daj sobie po prostu czas:)
Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła przeczytać Twoją MHW, na razie jednak trzymam za Ciebie kciuki!
Amrita
Nie obraź się..ale ja tam Ci bardziej zazdroszczę tych podróży niż włosów <3
Haha, pewnie że rozumiem i popieram:) Ja też oddałabym wszystkie włosy świata by być znów w Indiach:)
Amrita
Nie wiem, czy bardziej zazdroszczę włosów, czy podróży 😉
Włosy marzenie <3
Jedynie mnie razi "bardziej bogate" zamiast "bogatsze", ale historia piękna!
Chyba na loterii genowej zamiast włosów dostałam podły charakter… a mogło być tak pięknie! Chyba najpiękniejsze włosy na MWH i jedne z bardziej wytrzymałych. Moje poszłyby sobie precz a tu takie cudne. Gratuluję !!
K.
A ja bym dodała, że ta mwh ma najładniejsze zdjęcia ze wszystkich dotychczasowych 🙂
Gdzie mogę kupić ten szampon z zielonym jabłuszkiem? 🙂 Dużo dobrego o nim czytałam, ale nie miałam okazji go spotkać 😉
Są dwie wersje tego szamponu Ultra Doux – pierwsza z morelą i kwiatem bawełny, a druga właśnie z zielonym jabłuszkiem i kiwi.
Obie dostępne są m.in. w Rossmanie – szukaj ich w dziale dziecięcym:)
A.
Wspaniała, niezwykle barwna opowieść 🙂 <3 Dostrzegam talent literacki 🙂 podróże do Indii mmm marzenie ahh miło się czytało, oglądało zdjęcia, nie oszczędzałaś miejsca ani czasu, zawarłaś wszystkie potrzebne informacje odnośnie pielęgnacji. Cóż za niebywały odcień brązowych włosów w słońcu! Metaliczna jasna miedź, fantastyczny. No i po raz kolejny przekonałam się do częstszego maskowania włosów i olejowania. oby tym razem pozostało mi to na długo. Będę wracać do tych zdjęć celem motywacji.
czarnuszka
Nie dość, że piękne włosy to jeszcze taka historia! 🙂 Świetnie, że masz możliwość podróżować. A ta krówka świetna, szkoda, że u nas takich nie ma, haha! :))
O i to chyba pierwsza MWH, w której ani słowa o nadmiernym wypadaniu i środkach na porost, przyśpieszanie porostu. Tak sobie myślę, że to kwestia indywidualna natury człowieka, przezwyciężania trudności, jaką niewątpliwie jest nadmierne uciekanie włosów, szukania szybkich rozwiązań, niezadręczania się problemem, traktowania go jako wyzwanie i choćby po drodze coś przykrego się zdarzyło, wstajemy, otrzepujemy się, czasami szukamy innej drogi i idziemy dalej, bo życie jest piękne i jest dla nas. To wszystko w sumie zawiera się w słowach twej pięknej opowieści 🙂
czarnuszka
Witajcie! Anwen co myślisz o wpływie wód mineralnych i siarczkowych na włosy. Chodzi mi konkretnie o kąpiele w basenach mineralnych. Czy jakoś szczególnie zabezpieczać włosy, czy taka kąpiel będzie dla nich dobra?
Super, ale Zdecydowanie za dlugi post. Ciezko sie czytalo.
Są, są najpiękniejsze fale na świecie! Wiesz, jak je uwielbiam, nie muszę się zatem powtarzać 😉
Świetnie się Ciebie czyta 🙂
Piękne włosy i długość (jak na mój gust) bardzo dobra, wystarczająca. Nie lubię włosów poniżej pupy, są jakieś obleśne. Najładniejsze do pupy
Przefantastyczne wlosy ;-))) a same podroze! Indie… Pomarzyc moge. 🙂
hej Anwen piękna historia… miałam podobne ale trochę krótsze włosy przed ścięciem(końcowy efekt) ale z powodu zniszczonych(spalonych prostownicą) końcówek musialam sciąć… Mam pytanko czemu po wizycie u fryzjera garściami wypadają mi włosy? chociaz powinny byc wzmocnione 🙁 oooo zapomnialabym w wolnym czasie zrobiłabys mi recenzje szamponu care&go z biedry? chodzi mi o ten do skory wrazliwej z aloesem… nadaje sie do bardzo kręconych i suchych włosów czy wysusza je bardziej? Ania:*
Piękne. Aż nie mogę przestać patrzeć na zdjęcia 😀
Hej dziewczyny! Mam pytanie odnośnie ścinania koncówek. Wydawało mi się że nie mam bardzo rozdwojonych, ale zdecydowałam się pójść do fryzjera żeby ściąć popalone końce które pamiętają czasy codziennego prostowania i przy okazji wiedziałam że przynajmniej te włoski które były rozdwojone zostaną ściete bo wiadomo że jak samemu się obcina to coś można pominąć. Poszły jakieś 3cm, fryzjera wyprostowała mi włosy (miałam proste chyba 1 raz od jakiś 6miesięcy) i mam wrażenie że teraz tych końcówek jest jeszcze więcej niż przed wizytą. Czy na prostych włosach można więcej dojrzeć tych rozdwojonych niż na kręconych? I co ja powinnam teraz zrobić? A i jeszcze jedno, fryzjera używała tylko nożyczek, nie weszły do gry żadne degażówki czy brzytwy
Podziwiam zdolność autorki do samokrytyki. I włosy oczywiście też!
A z ciekawości- w jakiej to pracy tyle się ona napodróżowała?
Grunt to nie traktować siebie samej zbyt poważnie i umieć się śmiać z siebie samej:)
Jestem po turystyce, więc właściwie wszędzie gdzie są turyści tam jest dla mnie praca:)
Amrita
włosy masz piękne, ale muszę powiedzieć, że strasznie zazdroszczę Ci tych podróży! 🙂
Wspaniałe włosy, zazdroszczę Ci ich!
Śliczne są te włosy, chociaż wiele przeszły:)
kinkk.blox.pl
Bardzo lekko się Ciebie czyta i prześliczne masz włosy…Wszystko bym za nie dała :). Czy jak używasz henny to rzeczywiście włosy są trochę grubsze? Bo ja mam strasznie rzadkie i cienkie włosy i jeżeli to prawda to może bym spróbowała (nigdy ich nie farbowałam, bo nawet lubię swój kolor. Jak myślisz czy bezbarwna henna na prawdę nie zmienia koloru?)
Tak poza tym to masz bardzo ładny płaszczyk – ten na zdjęciu z lutego 2014 roku :).
Wiola
Wiolu, z własnego doświadczenia wiem, że regularnie stosowana henna rzeczywiście sprawia, że włosy stają się nieco grubsze. Niestety nie jest to spektakularna metamorfoza, a jedynie delikatny i bardziej subtelny efekt. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć czy cassia daje podobny efekt, ponieważ nigdy jej nie stosowałam. Wydaje mi się jednak, że jej głównym zadaniem jest jednak odżywienie włosów i nadanie im blasku. Cassia, przynajmniej w teorii nie powinna powodować zmian koloru włosów.W praktyce natomiast często włosy po jej użyciu nabierają miodowych, ciepłych refleksów. Niestety słyszałam również o zupełnie niespodziewanych efektach kolorystycznych, takich jak rude włosy na blondzie ( w cassi mogła być domieszka henny).
Powiem tak Wiolu- zawsze możesz zaryzykować i spróbować użyć cassi na swoich włosach, nie jestem jednak pewna efektu jaki osiągniesz oraz tego czy będziesz z niego zadowolona.
Na forum mamy bardzo fajną dziewczynę, AlkhazzaR, która jest specjalistką od wszelakich ziół oraz zagęszczania i pogrubiania włosów.Jestem pewna, że podzieliłaby się z Tobą wiedzą na ten temat:)
Natomiast sam płaszczyk przeżył już wiele sezonów i choć pewnie powinnam go wkrótce wymienić na coś innego, to jestem do niego bardzo przywiązana;)
Dziękuję!
Amrita
Dziękuję za odpowiedź i muszę Ci powiedzieć, że jesteś przemiłą osobą :).Co do henny to u mnie może nie będzie jakiejś drastycznej zmiany, bo mam naturalne ciemnobrązowe włosy (nieco jaśniejsze o Twoich (tych z września 2013) i właśnie bardzo się waham, bo nigdy ich jeszcze nie farbowałam…Skorzystam z Twojej rady i spróbuję się czegoś dowiedzieć od AlkhazzaR :).
Wiola
Mam niesamowite szczęście od wielu lat znać Tą Nieziemską Istotę, Która jest Autorką powyższej historii… I mogę z całą odpowiedzialnością potwierdzić, że rzeczywiście Ma najpiękniejsze i najbardziej bujne włosy ze wszystkich kobiet, które poznałem (a było ich niemało 😉 – niestety znałem jedną, która miała włosy dłuższe od Niej, więc ogromnie ubolewam nad niemożnością napisania, że również najdłuższe… Opisana historia niesamowita, ale prawdziwa (a przynajmniej to, co do tej pory już wiedziałem ;), tak samo jak autentyczne, przepiękne zdjęcia – szkoda tylko, że Świat nie może na niektórych podziwiać twarzy, ale pewnie chodziło o "bezpieczeństwo w sieci"… Świetnie się czyta, może za wyjątkiem masy szczegółów dotyczących pielęgnacji włosów, jednakże pewnie grupa docelowa, czyli długowłose kobiety, raczej nie uzna tego za złe… Jednym zdaniem: Amrita, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz, jest niesamowita!
Dziękuję, ale wydaje mi się, że Świat z radością obejdzie się bez wątpliwej przyjemności podziwiania mojej osoby:):)
A.
Twoje włosy są zachwycające. Przy najbliższej okazji rzucę okiem na maski, których używasz bo właśnie potrzebuję 1 produktu mocno "wypasionego". I dzięki za "przypomnienie" o nafcie. Kiedyś jej używałam regularnie z żółtkiem, miodem, kilkoma kroplami oleju rycynowego, cytryną i odrobiną maski/ odżywki (jakiejkolwiek) i po jakiś czasie zauważyłam efekty. Ale niestety, trafiłam na blogi poświęcone pielęgnacji włosów i odczułam potrzebę posiadanie kilku masek i odżywek, które czynią cuda i nafta poszła w odstawkę. 🙂
Poza tym, jest to jedna z lepiej napisanych historii włosowych – czytanie było prawdziwą przyjemnością. Pozdrawiam Autorkę wpisu 🙂
Nafta była jednym z pierwszych kosmetyków, którymi próbowałam zregenerować swoją wymęczoną czuprynę. Dowiedziałam się od niej od swojej babci, gdy biedna załamywała już ręce nad stanem włosów swojej wnuczki:)
Bardzo lubię taką mieszankę nafty z żółtkiem i cytryną, choć rzeczywiście na pewien czas zupełnie o niej zapomniałam i zaczęłam testować inne rozwiązania (z większym lub mniejszym skutkiem).
Jest jednak coś co w nafcie uwielbiam – bardzo szybko rosną mi po niej włosy, a po dłuższym jej stosowaniu zauważyłam, że ogranicza ona ich wypadanie (przynajmniej w moim przypadku).
Ostatnio w ogóle staram się ograniczyć pielęgnację włosów do niezbędnego minimum, okres "zachłyśnięcia się" nowościami mam już chyba za sobą i wracam teraz do tego co służy moim włosom najbardziej – a więc minimalizmu:)
Nie wiem jakie są aktualne potrzeby Twoich włosów, ale jeżeli szukasz jednego, naprawdę "wypasionego" produktu do włosów zniszczonych lub wymęczonych zabiegami fryzjerskimi, to polecam maskę Dolce Anti Age / Loreal Absolut Repair (z tych droższych) lub Elseve Extreme Repair – do nakładania max. 2 razy w tygodniu, w połączeniu z lżejszą odżywką stosowaną wymiennie.
Dziękuję za komplement:)
Pozdrawiam, Amrita:)
Włosy idealne, właścicielka przemiła i przepiękna 🙂 miałam okazję oglądać je na żywo i naprawdę jest co podziwiać. Jak reszta dziewczyn zazdroszczę podróży!
Wciąż twierdzę, że dla tej czupryny na blogu powinna zostać dodana zakładka pokroju "loży wspaniałych" 😛
Włosy przepiekne 😉 na zdjęciu z lutego 2014 po prostu MEGA 🙂 i chyba ten kolor z tego zdj jest najładniejszy ze wszystkich które miałaś 🙂
Przepiękne włosy 🙂
To jest najlepsza historia, jaka się tu kiedykolwiek pojawiła! Włosy są super. I tak sobie właśnie myślę, że po co ja głupia kupuje tyle kosmetyków jeśli wystarczy tylko dać się osikać krowie 🙂
Gratuluje włosów, ich piękna nie mogą oddać żadne słowa ao lekkości i gracji, z jaką napisana została MWH już nawet nie wspomnę.
Pozdrawiam,
Kinga
Piekne włosy! Autorka bardzo ciekawie pisze, bardzo przyjemnie czytało mi się tę włosową historię 🙂
Najbardziej rozbawił mnie fragment ze Świętą Krową 😀
Włosy piękne praktycznie na każdym zdjęciu. Nie zlinczujcie mnie, ale baaardzo mi się podobały po trwałej, śliczne loki.
Doskonale rozumiem "romantyczne wizje siebie samej", jak bym czytała o sobie :D.
Widziaalm już na forum, ale milo się czytało drugi raz 😀
Świetna historia, bardzo urozmaicona, i nie mam na myśli tylko "włosowych" zmian biegu akcji 😉 Powodzenia w dalszym zapuszczaniu, ale jak dla mnie są absolutnie idealne <3
You have beautiful hair:—You are a marvel!!….Alex Robi
Dziękuję Wam wszystkim za tyle ciepłych i miłych słów…
Chodzę teraz "dumna i blada" i cieszę się jak zupełna wariatka:)
A że wszystkie "bajki", nawet te włosowe, powinny mieć jakiś morał na koniec, to pozwólcie, że zamieszczę pewien cytat na jej zakończenie:
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie".
– dla tych z Was, które wątpią w to co sobie zamierzyły…
H. Jackson Brown
Amrita
Amrita
Eh,jaka długa i barwna historia :O
Ale zdecydowanie warto było ją przeczytać,masz piękne włosy,ale największe wrażenie zrobił na mnie ich wzrost *.*
Ja moje zapuszczam jakieś 4 lata i od długości przed ramiona (2010 rok i komunia) aż do teraz,udało mi się ich wyhodować tylko tyle,że sięgają ledwo do łopatek -.-
Włosy piękne fakt. Ale coś mi tu nie gra. Piszesz że jesteś wegetarianka ale maseczkę z żółtek robisz. No to chyba nie do końca zgodne z zasadami wegetarianizmu czy weganizmu. Bo jaki ma sens nie jedzenie jajek a smarowanie nimi włosów. 🙁
Amrito, gratuluję pokazania tutaj Twojego MWH. Twoje włosy są chyba najpiękniejsze na świecie.
Masz tak fantastycznie lekki i zabawny sposób wypowiedzi, że nie ukrywam, ale parę razy zaśmiałam się w głos ? A co do włosów to nie będę z pewnością oryginalna, ale są piękne ?
Świetnie napisane historia, kawał doskonałej literackiej roboty!