Anwen,
Jedno słowo, jak w temacie.
Ja, i wiele innych osób z tym musimy żyć. Uwielbiam czytać Twojego
bloga, więc może i dla mnie i takich jak ja będziesz mogła coś poradzić,
a przede wszystkim dać nadzieję że i dla nas coś można zrobić.
Jedno słowo, jak w temacie.
Ja, i wiele innych osób z tym musimy żyć. Uwielbiam czytać Twojego
bloga, więc może i dla mnie i takich jak ja będziesz mogła coś poradzić,
a przede wszystkim dać nadzieję że i dla nas coś można zrobić.
M.
MOJA PORADA:
Wiem, że znów poruszam trudny temat, który w dodatku pewnie niewielką część moich czytelników dotyczy (szacuje się, że na Trichotillomanię cierpi ok. 3-5% społeczeństwa), ale nie mogę przejść obojętnie koło takiego maila. Co prawda tym razem niewiele jestem w stanie Wam doradzić, bo nie ma prostego, domowego sposobu by wyleczyć się z tej choroby, ale jedno jest pewne – nie warto jej bagatelizować. Jeśli macie z tym problem to nie czekajcie, tylko udajcie się do psychologa, bo przy pomocy odpowiedniej kuracji TTM jest w pełni uleczalne.
Choroba ta polega na niemożliwości powstrzymania się od wyrywania włosów lub brwi czy rzęs. Jej objawem są więc łyse pola na głowie, które zwykle osoba chora skrzętnie ukrywa przed otoczeniem. Mogą na nią chorować już kilkuletnie dzieci, więc warto zdawać sobie sprawę z jej istnienia.
Jeśli chodzi o przyczyny to według najnowszych badań TTM jest związane z dwoma mutacjami w genie SLITRK1, które mogą zwiększać prawdopodobieństwo takiego, kompulsywnego wyrywania włosów. Czasem jednak może towarzyszyć ono innym zaburzeniom, depresjom, lękom i stresowi. Osoby z TTM są jednak w pełni normalne i nie powinny bać się iść z takim problemem do lekarza. Nikt tam na pewno Was nie wyśmieje, ani nie będzie się dziwił.
Czytając informacje na temat Trichotillomanii natknęłam się również na blog jej poświęcony, a w nim na wpis, który być może będzie pomocny M. i innym osobom z tym problemem: http://trichotillomaniak.blogspot.com/2013/12/pomoz-sobie-program-samodzielnego.html ale mimo wszystko namawiam Was przede wszystkim do udania się do lekarza.
Na koniec coś co być może da nadzieję M. o co prosiła w mailu. Jak dotąd poznałam na żywo tylko jedną osobę, która cierpiała na TTM, a przynajmniej jedną, która mówi o tym głośno i się tego nie wstydzi. Pewnie część z Was tym zaskoczę, ale to właśnie Jaga Hupało, którą miałam przyjemność spotkać na warsztatach zorganizowanych przez Philipsa opowiadała nam o tym jak zaczęło się jej zainteresowanie włosami – od kompulsywnego ich wyrywania w dzieciństwie właśnie. Ona jak widzicie potrafiła tę chorobę przekuć na coś naprawdę dobrego. Jestem pewna, że i Wam się uda ją pokonać, a może właśnie również dzięki niej odkryjecie swoje powołanie związane z włosami 🙂
Tradycyjnie mam wielką prośbę do Was – moich czytelników. Być może jest tu ktoś, kto ma taki problem jak M. i może jej coś doradzić? Każdy komentarz będzie na wagę złota.
Pozdrawiam Was serdecznie,
Komentarze
Nie zdawałam sobie sprawy z istnienia takiej choroby…
Slyszalam o dziewczynie co jadła tynk ze sciany,ale nigdy o chorobie w.w.
ja namiętnie wyrywałam pojedyncze rzęsy, ciężko było się tego wyzbyć, to wciąga jak narkotyk, teraz 5 lat później mam piękne długie rzęsy, które teraz z przyjemnością podkreślam mascarą (mam jedną szczelinę, pozostałość, gdzie już z 3 rzęski nie wyrosły niestety…)
ja miałam tak z końcówkami rozdwojonymi, musiałam je urwac jak widziałam, co strasznie osłabiło moje wlosy – wszystko oczywiście działo się na tle nerwowym. tutaj nic nie pomoże jak praca samemu nad własną psychiką 😉 i zajmowanie się czymś innym, zajmowanie rąk czymś. oglądałam program, gdzie dziewczyna wyrywała sobie włosy przy cebulkach na głowie, aż została łysa i psycholog zaradziła jej noszenie na nadgarstku gumki. I wtedy kiedy chciała wyrywac sobie włosy to miała bawić się tą gumką, żeby odciągnąc ręce od włosów i wiem, że to jej pomagało.
Mam ten sam problem szukałam jakiś informacji w internecie ale nic nie umiałam znałezc
Już myśląłam ze tylko ja mam taki tik
Jak sobie z tym radzisz?
Moje włosy mimo ze dbam nie nie potrafią z przodu urosnąć do ramion:(
I co? Odrosły? Moje są jak szop 🙁
Rozwiązanie wydaje się proste – po prostu przestac wyrywac włosy, tak jak sie przestaje np. jesc slodycze. Ale to nie jest takie proste i myślę, że zwykła wizyta u lekarza nie pomoże, tutaj potrzebna jest terapia, bo takie zaburzenie nie bierze się z niczego.
dobrze ze napisalas, naprawde nikt by sie bez ciebie nie domyslil ze najprostszym rozwiazaniem jest przestac wyrywac włosy
a jak ktoś pali, to niech po prostu przestanie palić. a jak ma nadwagę, to niech zwyczajnie schudnie! To takie proste!
a ja po prostu przestałam… chociaż na szczęście nie doprowadziłam do powstawania "placków" na głowie. pomogło mi obejrzenie programu dokumentalnego o dziewczynie cierpiącej na tę chorobę. przestraszyło mnie to, że mogę być w przyszłości podobna do tej dziewczyny, która w programie była w trakcie bardzo trudnej terapii.
no tak bo nikt za ciebie tego nie robi
Czytaj ze zrozumieniem. 🙂
nie wierzę, że można być tak głupim i polecić coś takiego nałogowcowi.
jak po prostu przestałaś? tez ogladalam wiele filmow,ale nic nie pomoglo :/
"wyjdź do ludzi"
postujcie najlepsze
kurcze słyszałam o różnych chorobach gdzie np. okaleczają się ostrymi narzędziami, ale o tym dowiaduje się pierwszy raz, myślę, że z dużym wsparciem bliskich i wielkim zaparciem w dążeniu do celu, małymi kroczkami się z tego wyjdzie, tylko nie poddawaj się M.i walcz o zdrówko i mam nadzieję piękne włoski. Gdy czytasz np. bloga Anwen i dbasz o włoski już duży kroczek e dobrą stronę, ponieważ zajmujesz swoje myśli pozytywnie :* Powodzenia
Znam osobę, która zmaga się z tą chorobą..
Może używać kosmetyków które będą pachnieć odpychająco, niekoniecznie śmierdzić, np. po powrocie do domu olejować włosy czymś w rodzaju Amlą na sucho w malutkiej ilości. Po pierwsze w dotyku lekko tłuste i palce będą śmierdziały, pozatym trudniej wyrwać włosa tłustego więc olejowałabym też brwi i rzęsy. Rano umyć oczywiscie i spiąć kiedy osoba będzie na zewnątrz żeby cieżko było siedo nich dobrać. Nosić kapelusze, czapki. To takie zdroworozsądkowe podejście.
Wydaje mi się, że to może być rzeczywiście mądry pomysł, jak byłam dzieckiem to obgryzałam paznokcie, a pod koniec podstawówki się tego oduczyłam, bo stosowałam jakiś gorzki płyn. Oduczyłam się tego dość szybko, a teraz w życiu bym tego nie robiła. W przypadku tej choroby to może potrwać dłużej, ale na pewno warto!
Tylko że ten zapach czułoby się przez cały czas i mogłoby się przywyczaić.
Myślę, że po pewnym czasie to przestałoby działać. Również stosowałam gorzki płyn na paznokcie, żeby nie obgryzać i po pewnym czasie przyzwyczaiłam się do jego smaku :/
Może zrobić symulację komputerową JA jak będę wyglądała kiedy będę wyrywać włosy i JA jak będę wyglądać jak nie będe wyrywać włosów. Powiesić w widocznym miejscu i sie motywować. A może fryzura – warkoczyki – ciężko siedobrać do pojedyńczego włoska
Symulacja komputerowa to może być dobre wyjście 🙂 Oglądałam kiedyś program w tv o dziewczynie uzależnionej od solarium, której własnie zrobili taką symulacje 😀 Pokazali jej jak będzie wyglądać za 10lat, jak nadal będzie uczęszczać na solarkę. Wiadomo że potrzebny jest psycholog, terapia itd ale taka symulacja to może być pierwszy krok :)) Dla każdego to chyba jest szok jak się zobaczy z łysymi plackami na głowie.
Mnie zastanawia na czy miała by polegać taka kuracja czy terapia u psychologa??? Z własnego doświadczenia wiem, że psycholog w wielu przypadkach to strata czasu. Tam się chodzi pogaworzyć i jak komuś to wystarcza i pomaga to OK., ale żaden psycholog nie rozwiąże problemu z jakimś się przychodzi ani nie podpowie jak go rozwiązać ( to nie należy do jego kompetencji, a nawet nie ma do tego praw).
Tak? To niby do czego sa psycholodzy? Chyba ich praca polega na zrozumieniu przyczyn problemu , i dobraniu odpowiedniej terapi.a to czy osoba bedzie chciala dzialac zalezy tylko od niej. Żaden psycholog nie jest cudotworca ale osoba ktora ma naprowadzic pomoc zrozumiec problem i doradzic jak sobie z nim poradzic.
Wybacz, ale nie wiesz o czym mówisz. Wszystko zależy od tego czy psycholog jest również psychoterapeutą, od tego w jakim nurcie pracuje (psychodynamiczym, behawioralno-poznawczym, systemowym itd itp), czego dotyczy problem, co chce osiągnąć dana osoba itd. Jeśli u kogoś cała osobowość jest zaburzona to owszem są konkretne techniki i metody pracy, gdzie się prawie, że od nowa ją składa (może to trwać latami jak np w psychoanalizie, bo tam się pracuje nad uświadomieniem nieświadomego, można też pracować nad zmianą konkretnych reakcji, a nie całej osobowości, np w terapii behawioralno-poznawczej, wtedy czas terapii jest krótszy bo skupia się na samym objawie, a nie na przyczynie i oducza się różnych reakcji za pomocą konkretnych technik). Także czym innym jest jakaś interwencja kryzysowa i pogadanka, a czym innym głęboka psychoterapia. Metody pracy są różne i wszystko zalezy od tego z czym przyjdziemy i do kogo. Na psychoterapię to do psychoterapeuty i najlepiej sprawdzić od razu w jakim nurcie pracuje. A na rozmowę, która ma mieć na celu tylko wsparcie, a nie zmianę w osobowości to do psychologa. To tak w wielkim skrócie.
Nawet niekoniecznie u psychologa, ale może i psychiatry. Chodzi o to, że jest to na tle nerwowym, można spróbować dojść do tego, skąd to wszystko się bierze, pracować nad tym. Myślę, że współpraca pscyhologa z psychiatrą byłaby dobrym wyjściem. 😉
Psycholog nie rozwiaze za ciebie problemu,ale pokaze opcje tego rozwiazania, a nawet doradzi. Bylas u zlego psychologa skoro tylko sluchal,a od siebie nic nie powiedzial i nie poradzil. .
Jestem studentką piątego roku psychologii (i zagorzałą włosomaniaczką :p), cieszę się, ze na moim ulubionym blogu pojawił się temat z tej dziedziny. Masz rację, że żaden psycholog nie poda komuś gotowego rozwiązania, gdyż jego praca mijałaby się wtedy z celem (powiedzieć konkretnie, co zrobić w danej sytuacji może mama, sąsiadka, czy wróżka z gazety). Zadaniem psychologa jest jak najlepsze zrozumienie pacjenta, a tym samym pomoc mu w zrozumieniu samego siebie, poznaniu swoich potrzeb, czy chociażby nazwaniu swoich emocji. Korzystanie z tego rodzaju pomocy nie zawsze jest łatwe, wymaga od pacjenta współpracy z psychologiem oraz chęci pracy nad sobą, co wbrew pozorom wcale nie jest rzeczą prostą i do czego potrzeba po prostu czasu (stąd terapia nie przypomina wizyty u dentysty- wyrywamy zęba i po krzyku).
Odnośnie Trichotillomanii to jest to choroba, która oficjalnie znajduje się w kalsyfikacji chorób ICD10, skrajne jej formy mogą stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia pacjentów (na przykład wyrywanie i zjadanie włosów, które zalegają w układzie pokarmowym). Wyrywanie włosów to tylko objaw, podłoże choroby znajduje się w naszej psychice, dlatego niezbędna jest tu pomoc psychologa. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że psychologowie pracują w różnych nurtach i do nich dostosowują rodzaj terapii (np. nurty psychoanalityczne, humanistyczne, czy poznawcze). Istnieje rodzaj terapii, tzw. terapia poznawczo-behawioralna, która wykazuje dużą skuteczność w eliminacji zachowań obsesyjno-kompulsyjnych, wydaje mi się, że może być również skuteczna w przypadku trichotillomanii. W terapii tej skupia się na wyeliminowaniu niepożądanego objawu, pacjenci np. otrzymują konkretne zadania do wykonania w domu, przez co cały czas pracują nad sobą. Taki rodzaj terapii jest ukierunkowany na określony cel, i z tego co wiem trwa krócej niż chociażby terapia psychoanalityczna.
Jestem tylko studentką, dlatego proszę osoby z tym problemem, by jak najprędzej zasięgnęły porady psychologicznej, bądź psychiatrycznej. Myślę, że pierwszy lepszy psycholog powinien chociaż wskazać wam, gdzie możecie się udać z tym problemem, jeśli będzie to wykraczało poza jego kompetencje. Anwen niestety nic tu nie pomożesz, możesz jedynie poradzić jak dbać o odrastające włoski po zakończonej terapii. Mam nadzieję, że choć trochę pomogłam. Pozdrawiam. E.
Pierwszy raz spotykam się z tak radykalną opinią na temat psychologów. Jestem w szoku… W przypadku TTM psycholog to w dodatku chyba pierwsza opcja, a nie właśnie lekarz. A radzenie sobie samemu… To tak jak radzenie sobie samemu z depresją, OCD czy każdym innym zaburzeniem psychicznym. A TTM raczej takie ma podłoże, prawda?
???
Jestem psychologiem i terapia w tym zakresie jak najbardziej leży w kompetencjach tego zawodu. Czasami jedynie potrzebne jest wsparcie farmakologiczne ze strony psychiatry.
Kinga
Użeram się z psychologami od 8 lat i spokojnie mogę napisać, że to totalna strata czasu. "pokaże opcje" hahaha… totalna bzdura. Na lekkie depresyjki czy problemy rodzinne to może i pomoże, ale poważniejsze przypadki polecam kierować od razu do psychiatry, ale takiego sprawdzonego (bo z nimi też różnie bywa), który mógłby wesprzeć farmakologicznie, a jeżeli chcecie się po prostu wygadać to polecam wam do tego mamę albo koleżankę- wyjdzie na to samo, a stówa w kieszeni. Pozdrawiam, Zaburzenia Afektywne Dwubiegunowe.
Farmakologia to jednak duże obciążenie dla organizmu… no i ma działanie wyłacznie objawowe. Nie podjęłabym się. Szukałabym przyczyny (medycyna konwencjonalna nie lubi szukać przyczyn, woli zaordynować leki, które tylko usypiają problem) od strony pasożytów, grzybic, przejrzałam strony im poświęcone, wszędzie piszą że mogą wywoływać nerwice i wszelkiego typu depresje
Anonimowy z 12:30, widać, że zupełnie nie wiesz czym zajmuje się psychiatra a czym psycholog, w dodatku mylisz nazewnictwo. Wizyta u psychologa, nawet wielokrotna nie jest równoznaczna z psychoterapią, psychoterapią zajmuje się psychoterapeuta. Psychiatra nie jest od spraw poważniejszych jak to nazwałaś, tylko od spraw biologicznych. A nie każdy problem wynika z biologii. Psychiatra to ci pomoże jak masz schizofrenię i doświadczasz omamów, poda ci leki, ale nie pomoże ci w tym, że np nie możesz stworzyć udanego związku, na relacje z ludźmi nie ma cudownych tabletek. Tak samo w depresji, tabletka nie sprawi, że nagle przestaną cię dotyczyć problemy. W depresji jak najbardziej farmakoterapia + psychoterapia, pokazują to zarówno badania jak i doświadczenie. Nie wprowadzaj ludzi w błąd swoim brakiem merytorycznej wiedzy. Na własnym doświadczeniu nie oprzesz ogólnoludzkiej teorii.
ja z nerwów wyrywam, obgryzam skórki w koło paznokci, aż leje się krew a potem patrzeć nie mogę na palce bo szczypią i te rany paskudne ;( nie wiem jak sobie poradzić, preparaty przeciw obgryzaniu nic nie dają bo je wyrywać będę i co począć?? jak to zwalczyć by nie mieć wciąć krwawiących skórek?? nawilżanie oliwki, kremy guzik mi dają 🙁
ja mam to samo, mi pomaga jak zrobię sobie paznokcie z lakierem OPI utwardzanym UV (nie wiem jak to się nazywa fachowo bo mi siostra w salonie robi)i ściete na krótko. Po pierwsze są bardziej tępe, po drugie mam psychiczny dystans do nich, że przecieiz nie będę obgryzała chemii, ale delikatnie i tak podskubię…. Tylko jak przestaję obgryzać paznokcie to obgryzam buzię od środka, zasysam i delikatnie przegryzam między zębami.
Mam to samo. Przez 25 lat sobie z tym nie poradziłam i nadal nie mogę.
Myślę że żaden kosmetyk niestety nie zniechęci Cię do obgryzania skórek. Uważam że wszystko siedzi w naszej głowie, przyszło nam żyć w ciężkich czasach, ogromna presja, nieustanny wyścig szczurów i stres mają niesamowity wpływ na naszą psychikę, własną samoocenę i postrzegania świata, czego objawem są nerwice, zaburzenia snu, odżywania czy choroby takie jak tytułowa trichotillomania. Nie jest łatwo pokonać stres ale postaraj się w trudnych dla Ciebie sytuacjach powiedzieć sobie " stop ", zrobić parę głębokich wydechów i wdechów, ogarnąć sytuacje i po prostu trzymać palce z daleka od ust:)
ja paznokci nie obgryzam, tylko wyrywam, urywam, obgryzam, wycinam skórki aż krew się leje i mam bolące rany a potem patrzeć na palce nie mogę, jak tylko poczuję zadartą skórkę wokół paznokci muszę się jej pozbyć za wszelką cenę ;( najgorzej jest jak się denerwuję to nawet jak nie mam zadartej skórki, zaraz sobie sama taką skórkę zadrę i wyrwę :O
obgryzam w ostateczności gdy już naprawdę nie dam rady wyrwać palcami, złapać paznokciami tych skórek, więc nawet jak będę trzymać z dale od ust to i tak będę próbowała wyrwać tą zadartą skórkę palcami łapiąc 🙁 smutne
Jeżeli coś się dzieje z powodu jakiegoś silnego stresu, coś przeżywacie, cokolwiek to takie preparaty odpychające nic nie dadzą, tak jak osoba wyżej napisała – wszystko siedzi w naszej głowie i od tamtego miejsca trzeba zacząć. 😉
Ja też od dziecka obgryzam paznokcie i skórki wokół, zwłaszcza u kciuków. Jak bylam w podstawówce to potrafiłam, gdy paznokieć był już za mały dojść do gryzienia opuszków palców 🙁 teraz rzadko obgryzam paznokcie, bo ręce staram się czymś zająć i myślę, że to też dobry sposób na inne zachowania na takim tle. Obecnie całe dnie spędzam na pracach w ogrodzie więc ani czasu nie mam ani możliwości zająć się gryzieniem. Najgorzej jest np oglądać tv bo wtedy to od razu gryzienie się zaczyna. Pomaga mi też np jak ćwiczę, wtedy myślę tylko o wysiłku i nie mam żadnej pokusy gryzienia.
Oprócz obgryzania skórek wokół palcy, gryze (do krwi i mega bolu) policzki od wewnątrz. Masakra. Potrafię nie robić tego nie robić przez około tydzień przed wizytą u dentysty. To wystarczający czas aby się zagiolo i żebym nie musiała się wstydzić. A pozniej wszystko wraca do normy. Czytałam gdzieś ze to jeden z objawów bulimi. Problemów z odżywianiem nie mam. A te dwa "zboczenia" nie dają mi spokoju.
oo myślalam że tylko ja mam takie zboczenie na obgryzanie policzków :O na szczęście od kiedy mam aparat na zebach to już tego nie robię bo po prostu się nie da 🙂 tylko ciekawe czy jak zdejmę to czy do tego nie wrócę 😀
https://www.youtube.com/channel/UCB7kGgiexh6FYm7-AE82YMw kanał Beckie0, która zmaga się z tą chorobą.
jesli ktos wyrywa sobie brwi i rzesy (a potem to zjada) to jest objaw tej choroby?
tak, jak najbardziej, zjadanie własnych włosów to także trudny objaw tej choroby.
nawet nie zdawałam sobie sprawy, ze to moze byc jakas choroba. bardzo nie lubie chodzic do lekarzy, poobserwuje siebie i zobacze, czy uda mi sie nie wyrywac tych wloskow 😉 bedzie dobrze
Żeby tylko brwi i rzęs, one są krótkie. Są osoby, które wyrywają długie włosy i je też zjadają, np. we śnie, nieświadomie, a to z kolei zatyka przewód pokarmowy i jest pożywką dla wszelkiego rodzaju patogenów.
Na tle nerwowym… hmmm owszem może być, ale ja bym poszła krok dalej, mózg (a więc i nerwy) ma powiązania z jelitami (mówi się o nich drugi mózg) w jelitach czy już w żołądku może rozwijać się kandydoza – przerost candidy (oraz na jej bazie wszelkie alergie pokarmowe, skórne) i obecność pasożytów fauny (robaki mniejsze i tasiemiec) są kojarzone z wieloma chorobami, łącznie z nowotworami. Obecność wszelkiego typu pasożytów, które wywołują alergie stanowi duży stres dla organizmu, o czym człowiek nie zdaje sobie sprawy, drapie się po ciele choć niby nic nie swędzi, po głowie, rozdrapuje strupy, pojawiają się nerwowe tiki, nadpobudliwość psycho-motoryczna itd. Może warto i pod tym kątem się przebadać. Przynajmniej żeby wykluczyć.
Tylko ciężko przebrnąć przez lekarza p.k. jak tylko się dowiedzą o wyrywaniu włosów, to pierwsza rzecz psychiatra i jesteś w martwym punkcie, no chyba że ów wyda opinię negatywną, to wtedy gastrolog, parazytolog itd. wtedy można zweryfikować i wykluczyć przyczyny.
ja od dziecka byłam znerwicowana, jadłam gile (sorry, wiem że to obrzydliwe), drapałam się po głowie i wydłubywałam spod paznokci skórę głowy (bo nie łupież, ale ten taki jakby łój z zanieczyszczeniami) i obgryzałam paznokcie. Obecnie mam 25 lat, gile i "łupież" jem dalej, ale tylko jak nikt nie patrzy, a paznokci nie obgryzam od pół roku (chyba że zjem jednego to już klapa i wszystkie lecą i znowu muszę się bardzo pilnować). Żadne gadanie, bicie po łapach, gorzkie lakiery, nic nie pomagało- przestałam (choć nie do końca) obgryzać, bo szłam do pierwszej pracy, co oznaczało kompletną zmianę środowiska i przede wszystkie starsze ode mnie, dorosłe osoby, przed którymi się zwyczajnie wstydziłam mieć takie paznokcie-czy raczej ich nie mieć. Miałam tak silne poczucie wstydu, że udało mi się przezwyciężyć nałóg, który towarzyszył mi caluteńkie życie.
Wtedy to jest już trichofagia, trichotillomania to samo wyrywanie, a trichofagia to wyrywanie włosów i zjedanie ich lub samych cebulek.
czyli mam problem. nawet nie zdawałam sobie sprawy. ale do jakiego lekarza z tym iść? bo teoretycznie, ja czuję się dość dobrze, mam kilku przyjaciół, szkołę, pracę, ale jednak czegoś brakuje i możliwe, że uzupełniam to właśnie jedzeniem/wyrywaniem włosów, brwi, rzęs. o moich paznokciach nawet nie wspomnę 😉 to samo skórki wokół paznokci dłoni i stóp… dlatego w wakacje chodzę w tenisówkach
W "Śmierci na tysiąc sposobów" było o dziewczynie, która też zjadała swoje włosy. W przewodzie pokarmowym (chyba w żołądku) utworzył się jej z nich kołtun, który nie mógł zostać strawiony. Po jakimś czasie umarła.
Także radzę się zastanowić, czy na pewno "nie może się przestać". To tak jak z papierosami albo słodyczami, kawą, czy czymkolwiek innym.
Cytując klasyka (Ferdynanda Kiepskiego :D): lepiej pierdnąć raz a dobrze, niż pierdzieć po kawałku 😀 Mam nadzieję, że przesłanie jest jasne.
Pozdrawiam.
To teraz jeszcze musisz zwalczyć wstyd. Takie rzeczy bardzo głęboko potrafią w nas siedzieć, niszczą nasze życie emocjonalne, źle o sobie myślimy, obwiniamy, tracimy poczucie własnej wartości, to się odbija na każdej sferze życia, towarzyskiej, zawodowej, seksualnej.
Do Anonimowej ktora je gile… mi sie nigdy to nie zdazyło, mialam w przedszkolu kolege co jadl.. i na tym konczyła sie moja stycznosc z tym zjawiskiem. Dziś dotyczy to mojej 4letniej corki, czasem ją przyłapie na podjadaniu, myslalam ze to takie zachowanie typowe dla dzieci, nigdy bym nie pomyslala ze to moze byc na tle nerwowym? i ze mozna to robić rowniez w doroslym zyciu…hmmm. wciaz nie potrafie tego pojac, a od mojej corki sie tego nie dowiem, dlaczego w ogole sie to wklada do buzi, to Ci smakuje? czy o co chodzi? nie odbierz mojej ciekawosci zle, jestem tym zainteresowana wyłącznie przez wgląd na moją corke
Wiesz, sama nie wiem, może podpatrzyłam do w przedszkolu u innych dzieci, bo sporo z nich jadło gluty, a później jakoś tak mi nie przeszło…rodzice ciągle zwracali uwagę, że to obrzydliwe itd więc zaczęłam robić to po kryjomu. Ja zawsze pchałam palce do buzi, w dzieciństwie często miałam afty, w moim przypadku powiedzonko "co do rączki to do buzi" nabrało trochę innego znaczenia… nienawidzę dmuchać nosa, zawsze wszystko wciągam, po dmuchaniu mam wrażenie że zbiera mi się tego więcej w nosie, a jak jestem przeziębiona to używam non stop kropli, aż do wyschnięcia śluzówki na wiór. a jak pojawiają się taki suche babole, to zwyczajnie nie daję rady pozbyć się ich dmuchając nos. Wtedy zaczynam dłubać-ostatnio przed 2 tyg każdego dnia leciała mi krew od dłubania, bo codziennie zdrapywałam tego samego strupka w nosie. To jest bardzo męczące, ale ja mam palce ciągle gdzieś, w buzi, w nosie…a co do smaku- owszem są smaczne- tym bardziej, że robię to "jakby naturalnie" a nie z przymusu. gdyby smakowało paskudnie to z pewnością bym tego nie robiła.
Chroniczny stres to straszny problem dla młodych ludzi;/ i kończy się to różnie.
Być może Twoja córcia sama przestanie, tak jak większość dzieci, więc głowa do góry, ja nie znam nikogo więcej z tym problemem, ale wiadomo- o tym się nie mówi:) Być może jest to taki wiek, ze dzieci testują -nowe smaki, rodziców, granice tego co im wolno a co nie i stąd takie zachowanie. Mam nadzieję, że córcia przestanie 😉
To bardzo możliwe, że zjawisko jest typowe u dzieci, robią to nieświadomie nie zdając sobie sprawy co jest w tej śluzowej wydzielinie z nosa, a są same bakterie, nie chodzi o smak o tym się nie myśli (chyba że fetyszyści). Ptaki czasami zjadają swoje odchody (z obserwacji na papużkach), bo podobno są tam potrzebne im składniki mineralne, ludzie swoich odchodów nie zjadają z obrzydzenia, to mechanizm obronny org. przed zagrożeniem. Ale nie wszystkie dzieci to pokazują, niektóre się z tym kryją, kiedy ktoś im krzykiem zwróci uwagę, przestraszy że tak nie wolno, albo że są złymi dziećmi. dzieci też są narażone na różny stres, szkolny czy domowy, szczególnie te bardzo wrażliwe są jednoczesnie nerwowe. Znam to z autopsji.
Dziękuje za odpowiedz 😉
wyrywam brwi i rzęsy, strasznie się tego wstydzę, trwa to już kilkanaście lat, wiele razy podejmowałam walkę, gdy tylko mnie coś zaboli albo zaswędzi to muszę wyrwać włoska i wszystkie wokół niego, wtedy czuję ulgę. pozbywam się stresu. to samo mam z drapaniem się wokół odbytu, to silniejsze ode mnie, skórę tam mam poranioną, same strupy. wybieram się do psychologa, bo już mam tego dość, dość samej siebie, że to robię, niszczę sobie przez to życie ale nie potrafię przestać, po prostu nie potrafię. silna wola nie ma nic ty do rzeczy.
niedyskretnie zapytam… nie musisz odp. Czy pojawia się swędzenie w okolicach odbytu…? Jeśli tak, to świadczy o pasożytach w jelitach i należałoby niezwłocznie zrobić badania i je stamtąd wykurzyć.
Trzymam kciuki.To nerwica natręctw.
Będzie dobrze,ale jak najszybciej zacznij prace z jakimś dobrym psychologiem
koniecznie idź do psychologa i to idź od razu, nie mów sobie "wybieram się" tylko od razu poszukaj w necie i się zapisz. Możesz też popytać na forach (choćby nawet na wizażu) o dobrego psychologa w swoim mieście. Tylko zrób coś z tym, nie warto życia sobie niszczyć, takim zwlekaniem. Trzymam mocno kciuki.
zrób sobie zanim pójdziesz do lekarza badania na pasożyty – drapanie wokół odbytu może być następstwem chociażby owsików
Wg mnie, lepszy byłby jednak terapeuta (tylko tutaj trzeba uważać i wybrać kogoś ze specjalistycznym wykształceniem, bo terapeutą może być teoretycznie każdy 😉 ) lub psychiatra. Pozdrawiam, trzymam za Ciebie kciuki.
Psychoterapeuta nie pomoże na swędzenie wokół odbytu. Przychylam się do tych, którzy wskazują na problem z robakami, to naprawdę częste, a w kale nie zawsze są dostrzegalne, chyba że te małego kalibru wszędobylskie owsiki. Każdy robak powoduje też alergie, więc zasięg rażenia może być rozległy, także emocjonalny, ale psychoterapia nie rozwiązuje problemów natury fizjologicznej.
Takie dziwne niekontrolowane zachowania typu, obgryzanie paznokci, wyrywanie wlosow brwi sa spowodowane problemami psychicznymi. Moze to byc nerwica moze byc cos innego. Trzeba isc do psychiatry lub innego terapeuty ktore znajdzie zrodlo problemu.
Z takim problemem to do psychologa lub psychoterapeuty, który ewentualnie rozważy czy będzie potrzebny psychiatra, jako dodatkowa forma, ale wątpię żeby tak było, bo psychiatra zajmuje się stroną biologiczną, zapisuje leki, a przecież nie istnieje żadna cudowna tabletka, która sprawi, że nagle odejdzie ci chęć dłubania w tych miejscach. Tego typu problem raczej nie ma podłoża biologicznego, a emocjonalne. Do psychiatry chodzi się z problemami na tle biologicznym.
Okropna choroba, nie wiedziałam że takie coś istnieje.
Wiem, że to zupełnie nie to samo, ale kiedyś w gimnazjum miałam okropny nawyk – jak się nad czymś skupiałam ( nauka, a nawet oglądanie telewizji ) moja ręka automatycznie lądowała na głowie i zaczynałam drapać. Drapałam i drapałam, aż zaczynało mnie boleć i dopiero wtedy orientowałam się co robię. Trwało to dobre 2-3 lata. Zaczęłam się pilnować. Czasami jak nie mogłam się powstrzymać siadałam sobie na dłoniach, żeby przypadkiem znowu nie zacząć drapać przez przypadek. Z czasem mi przeszło na szczęście. Choć nadal, bardzo bardzo rzadko, ale zdarza mi się wydrapać głowę, zwłaszcza w stresujących sytuacjach.
Chyba gdybym była na to chora to zdecydowałabym się na zrobienie dredów:>
Jak można sobie wyrywać brwi rzęsy i jeść je jeszcze ? 😮 może tu egzorcysta potrzebny .
egzorcysta to może niekoniecznie,bo to nie znaczy że jesteś opętana,ale ogólnie nasze życie duchowe ma znaczenie.Wiem co piszę bo znam wiele osób,które poradziły sobie z wieloma trudnościami kiedy zaczęły np chodzić na msze o uzdrowienie czy czytać biblię
to są właśnie takie przypadłośći,nerwica natręctw.To i tak niegrożne dla naszego zdrowia,bo są osoby które na przykład objadają się watą czy kaleczą sie bardzo mocno
Jeżeli ktoś chciałby dowiedzieć się więcej o trichotillomanii, polecam kanał na YouTube – TrichJournal – prowadzony przez Rebeccę Brown z Londynu.
Mnie na obgryzanie paznokci pomogło ogladanie zdjec pieknych paznokci oraz gorzki paluszek z tym ze ma on jedną wadę. Wszystko co jesz rękami jest gorzkie 😛
piszę żeby pocieszyć osoby, że jest nas dużo. ja wyrywam sobie rzęsy. nieraz mam nawet centymetrową pustą przerwę. .. jest to straszne, robiąc to nieraz płacze, ale nie potrafię przerwać.
jest jednak rzecz, która mi pomaga-zmyć makijaż i naolejować powieki i rzęsy. są one wtedy na tyle śliskie że bardzo trudno je wtedy wyrwać.
metoda raczej do używania w warunkach domowych, ale mi pomaga. oczywiście zakładając, że znajdę w sobie tyle siły żeby na chwilę oderwać się od wyrywania i naolejować rzęsy…. osoby dotknięte tum problemem nna pewno rozumieją jakie to czasem wyzwanie. ..
Moja kuzynka na to chorowała. Każdy to ukrywał. Ja to zauważyłam spędzając u niej wakacje, gdzie rano chowała garści włosów, żeby jej mama nie zobaczyła.. Ona głównie przez sen to robiła. Ja znowu się drapię. Zwłaszcza, gdy się zdenerwuję. Wtedy czuję, że wszystko mnie swędzi. Ale też jak na czymś się skupię to też nieświadomie się drapię. Mój chłopak wciąż zwraca mi uwagę…a to tylko potęguje efekt. Co gorsza w nocy też się drapię. I pierwsza rzecz po przebudzeniu to właśnie charatanie rąk i głowy…
też mam z tym problem, niestety winą jest stres, jedni obgryzają paznokcie, inni wyrywają sobie włosy. najgorzej było na studiach w czasie sesji i nauki do egzaminów. Nie mam jednej dobrej rady, ale jak nadchodzi chęć czy potrzeba wyrywania włosów lepiej zająć się czymś innym- np. krzyżówką 😛
Kochani!
Jestem psychologiem i mogę Wam poradzić kilka rzeczy. Będzie to rada ogólna, dotycząca wszystkich, którzy chcieliby się pozbyć jakiegoś zachowania, a nie wiedzą jak. Nie będę wchodziła w przyczyny wyrywania sobie włosów, każdy z nas się różni od siebie. Przede wszystkim przeczytajcie książkę "Siła nawyku" Charlesa Duhigga. Pisze on o tym, w jaki sposób zapełnić dziurę po starym nawyku i "zapchać" go nowym. Musicie prowadzić zapiski, kiedy te włosy wyrywacie. Może jak się nudzicie? Może podczas oglądania telewizji? I wtedy jak poczujecie "swędzenie dłoni", jak już wasza ręka wędruje do głowy, żeby wyrwać włosa, trzeba zrobić coś innego. Co? Wybierzcie same. Przysiady, pompki, ćwiczenia dłoni, cokolwiek. Nawyk to taka rzecz, którą robi się odruchowo, nawet się o tym nie myśli… W tym jest problem. Można też unikać sytuacji, w których potencjalnie można wyrywać sobie włosy.
Problem jest oczywiście szerszy, bardzo go teraz spłyciłam, ale jeżeli kogoś to zainteresuje, to polecam tę książkę.
Pozdrawiam serdecznie wszystkie czytelniczki!
Agata
Dziewczyny, anwen nie jest psychologiem i dlatego nie rozumiem po co w ogóle zadaje jej się takie pytania. To jest choroba umysłowa, a nie coś, w czym może pomóc kosmetyczka czy blogerka znająca się na włosach. Psycholog to jedyne skuteczne rozwiązanie.
To nie jest taki problem, że hop psiu, są różne podłoża i to chyba logiczne, że trzeba iść do psychoterapeuty
Skoro jesteśmy w trudnych tematach to może porady dla osób z łuszczycą?
Dwa słowa w temacie – psychoterapeuta i psychiatra. Długoterminowa psychoterapia jest najskuteczniejsza forma pomocy, psychiatra jest w stanie pomoc farmakoterapia.
Ja mialam pewien problem. . Robilam sobie cos. .. walczylam z nim Dobre 3,5 roku. OstatecZnie sama sobie z tym poradzilam, po mojej stronie to byla wielka chec zerwania ztym, poniewaz to mnie niszczylo. . . Tak naprawde z dnia na dzien robilam tego coraz mniej, to byly male kroczki.az w koncu przestalam jestem zsiebie dumna, ze mi sie udalo. Zeby zwyciezyc trzeba tego tego chciec, trzeba umiec sie kontrolowac . .
Może nie powinnam tego pisać tak publicznie, ale również miałam taki problem. Oczywiście to wszystko działo się na podłożu psychicznym.
Kiedy byłam nieco młodsza (około 9/10 lat) byłam uzależniona od… Gryzienia się w ręce i drapania się po nich, wbijania sobie paznokci. Kiedy się denerwowałam, zadawałam sobie ból. Z czasem przerodziło się to w nałogowe wyrywanie sobie włosów (i bicia się po ciele ciężkimi przedmiotami, np. książkami). Dopiero dzięki temu postowi zdałam sobie sprawę, że nie tylko ja miałam taki nałóg. Potem oczywiście przerodziło się to (tak, wiem, powtórzenie…) w ucieczkę do ostrych przedmiotów. Jednak mój ukochany pomaga mi z tym walczyć… Dodatkowo od dzieciństwa obgryzam paznokcie, aktualnie staram się z tym skończyć.
Rada na opisany problem? Sama, tak jak mówiłam, nie byłam go do końca świadoma. Dopiero teraz wiem, że rodzina powinna była się wybrać ze mną do lekarza. I to bym radziła także Tobie. Martwię się, że mogłoby się to skończyć jak w moim przypadku, szczególnie jeśli to przez nerwy.
Pozdrawiam i życzę szczęścia w walce z Trichotillomanią!
Głównym problemem jest to, że osoba chora nie zawsze zdaje sobie sprawę z faktu, że zaczyna wyrywać włosy, tak samo, jak w przypadku obgryzania paznokci – robi to nieświadomie. Wtedy najlepszym rozwiązaniem (przynajmniej w domu) jest noszenie czepka, nie byłoby możliwości włosa bez pełnej świadomości w tym zakresie, bo najpierw trzeba byłoby owy czepek zdjąć i głębiej się nad tym zastanowić.
Zakładam, że problem jest najbardziej nasilony w domu ze względy na bezczynność i brak zajęcia dłoni.
W czasie wyjść, w razie potrzeby, można zapleść ciasnego warkocza lub koka, choć to niewielkie zabezpieczenie.
Ważne jest również to, aby znaleźć absorbujące zajęcie, najlepiej takie, które dostarczy podobnych doznań do tych, jakie towarzyszą wyrywaniu włosów. Włosy wyrywa się z różnych powodów, ze względy na dźwięk, potrzebę badania ich faktury, albo zabawę nimi. Na pewno znajdzie się zajęcie, które mogłoby choć częściowo zastąpić tą potrzebę, na przykład gra na instrumentach strunowych, szycie, zabawa tkaninami.
Osoba chora nie powinna stawiać sobie zbyt wysokich wymagań, zniechęcona ciągłymi porażkami może szybko stracić zapał. Trzeba cieszyć się z każdego, nawet najmniejszego sukcesu i nie rezygnować, gdy po raz kolejny coś się nie udaje, no i oczywiście nie zwlekać, nie organizować sobie "ostatniego dnia wyrywania", tylko zacząć od zaraz. Leczenie może okazać się ciężkie, a pomoc specjalisty nieunikniona, należy jednak pamiętać, że to żaden wstyd, a naprawdę warto, aby potem cieszyć się pięknymi, gęstymi włosami.
Pozdrawiam M i życzę jej, aby jakoś przetrwała całą tą walkę, żeby potem mogła pochwalić się bujną fryzurą. Dużo szczęścia i siły w nowych postanowieniach.
Piękna aktorka Olivia Munn cierpi na tę chorobę i tak się o niej dowiedziałam. Nie ma się czego wstydzić i koniecznie trzeba się zapisać do psychologa i to jak najszybciej.
Od lat "rwę sobie włosy z głowy" oraz z brwi, na szczęście nie rzęs i… nie wpadłam na pomysł, że to objaw choroby. Robię to bezmyślnie, siedząc na wykładzie, czy przed komputerem, kiedy nie mam zajętych obydwu rąk. Bardzo nasila się, kiedy jestem zestresowana.
Zamiast wyrywać sobie włosy weźcie do ręki flamaster (poszukajcie jakiegoś bezpiecznego dla skóry!) i zacznijcie robić sobie kropki w miejscu, w którym chciałybyście te włosy wyrwać.
Ta choroba może mieć powiązania z agresją skierowaną do siebie.
Myślę, że na takie problemy powinien pomóc specjalista zajmujący się terapią behawioralno-poznawczą. Poszukaj kogoś takiego w okolicy, trzymam kciuki! 🙂
Kiedyś wyrywałam sobie brwi, to było dziwne, myślenie w stylu ''niech najsłabsze przepadną''. Dawno temu.
Przepraszam, że piszę w tym poście, ale widzę, ze masz ogromną wiedzę nt. wypadania wlosow. Do lekarza wybieram sie za 3tygodnie dipiero, ale w tym czasie chyba umre z nerwow. Wydaje mi sie, że mam lysienie androgenowe. Wlosy wypadaja od 10 lat-mam 30- a ostatnio bardzo nad czolem- wg mnie o jakies 1 cm mi sie czolo zwiekszylo. Przestraszylam sie i zaczelam szukac info- tak tytrafilam tutaj. Mojej babci tez wypadaly bardzo wlosy-wg mnie bylo to wlasnie androgenowe, chociaz do lekarza nigdy sie nie wybrala. Czy wypadanie wlosow nad czolem jednoznacznie wskazuje na androgenowe i nie ma od tego odwolania, nie ma innej przyczyny?- jakies inne hormowy, ktore moza wyregulowac? Przeciez androgenowe to juz wyrok na cale zycie, jestem zalamana:-(((
Nigdy nie słyszałam o tej chorobie. 🙂
Kiedyś na to chorowałam, miałam łyse placki na głowie, później dłuugo walczyłam udało się. Teraz z kolei mam manię spoglądania na końcówki i podcinanie ich przez co mam włosy są różnej długości. Walczę i walczę…no i ta obsesja jak wyglądają moje włosy.
Silna wola raczej nie pomoże bo najczęściej włosy wyrywa się nieswiadomie. Ja tak mam.oglądam film i zanim się zorientuje, że rwę włosy to na podłodze jest juz ich pełno. Były okresy, kiedy sie ograniczałam ale i tak przy byle stresie wracałam do wyrywania włosów zupełnie tego nieśwadoma. Mam 25 lat i choruje od dziecinstwa. W domu zawsze na mnie krzyczeli żebym przestała rwać ale co mogłam zrobić. Rodzice chyba nie zdawali sobie sprawy, że to jest choroba i nigdy nic z tym nie robili tylko prawili mi komentarze że jestem już łysa w jakimś miejscu na głowie itd. Zaczełam ukrywać łyse placki, co było trudne bo przeważnie ubóstwiałam włosy ze skalpu. Kiedyś uświadomiłam mamę, że to jest choroba i przestali mi zwracać uwagę nawet nikt o tym już nic nie mówi ale wstydzę sie tej choroby i wstydze się o tym mówić. Teraz się tym mniej przejmuje, że mam rzadkie włosy w niektórych miejscach, zwłaszcza na skalpie bo te które są dzięki Anwen sa zadbane i zdrowe ale nadal jest ich mało. Wiem , że sama nie przestane ich wyrywać bo przez 25 lat mi się to nie udało ale bardzo trudno jest się przełamać i iść do specjalisty. Co przeżywa chory na Trichotillomanię może zrozumieć tylko inna chora osoba.
koniecznie idż do lekarza,pomoże ci.Dostaniesz pewnie leki i przejdziesz terapie.nie ma co sie męczyć całe życie
Lekarz nic nie pomoże.Cierpię na to samo. Byłam, chodziłam na terapię i brałam leki. Człowiek powinien po prostu sobie uświadomić co robi, potrzebuje wsparcia bliskich i zająć czymś ręce.
a czy ktos tak jak ja cierpi na przygryzanie sluzowki w ustach? nie moge sobie z tym poradzic od jakis 15 lat ;/ non stop, codziennie az poleci krew, masakra nie wiem jak przestac
też tak miałam jako dziecko,samo przeszło,ale byłam dzieckiem zestresowanym (tata alkoholik),kłótnie itp ..to na pewno miało wpływ
Ponad 20 lat. I nie umiem przestać.
Dziwią mnie takie pytania, chyba oczywistym jest, że jest to autoagresja i ma ona podloże na tle nerwowym. Zapewne w życiu towarzyszy ci wiele trudności, z którymi sobie nie radzisz. Jeśli chcesz coś zmienić to zgłoś się do psychologa a on jeśli uzna, że problem jest dużo szerszy to wyśle cię do psychoterapeuty na psychoterapię. Przecież nie dostaniesz odpowiedzi na forum włosowym.
tez tak mi sie zdazy czasem z nerwów, choc teraz mniej. ale to trwa odkąd byłam mała, mialam raczej niemiłe dziecinstwo. pamietam ze kiedys w przedszkolu spytałam się koleżanki czy tez tak robi i powiedziala ze tak, wiec uznalam to za normalne. nie wiem, czy to ma znaczenie, ale nosilam kiedys aparat ortodontyczny i czesto miałam wszystko w ustach poranione i chyba wtedy jakos troche przestalam. mysle ze to jest taki nerwowy odruch
ja też to robię. Okropny nawyk i tez nie wiem jak przestać. czasem nawet jak z kimś rozmawiam to gryzę. Moja koleżanka też gryzła śluzówkę i było to widoczne więc ja teraz sie pilnuję ale wiadomo że takie nawyki najczęściej robimy nieświadomie:(
Ja tak mam. Są okresy, ze tego nie robie, ale bywa tez gorzej. Mam nerwice stwierdzona, podlozem jest syndrom DDA. Ale najgorsze jest to że codziennie walczę z bólem także n tle nerwowym. Chce wrócić na terapię bo bardzo mi pomagała.
Dziwi mnie to, że takie pytania są kierowane na bloga 😐 Przecież chyba oczywistym jest, że jest to problem związany z psychiką i z tym należy iść do psychologa. To tak jakby poprosić dermatologa o to by nas uczesał na wesele 😐 To, że dermatolog ma w swojej pracy związek z włosami nie znaczy, że zna się na czesaniu fryzur. No ludzie 😐
Nie dla każdego jest oczywistym. Ludzie są różni, świat nie jest czarno-biały. Ktoś może sobie nie uświadamiać, że to robi tak też nie uświadamiać że to choroba.
Poczytaj ile osób przyznało się same przed sobą i publicznie że mają z tym problem i należy coś z tym zrobić, żeby nie było gorzej. Plus takiego pytania i tematu jest wyraźny i oczywisty. Nadal się dziwisz?
Niestety też mam tę chorobę. U mnie zaczęło się od wyrywania końcówek, bo denerwowało mnie że są takie rozdwojone, później przeszło na całe włosy. Zauważyłam, że uczucie po wyrwaniu włosa z cebulką mnie uspokaja. Podobne odczucie mam po masowaniu skalpu TT. Innym dobrym sposobem na radzenie sobie z tym jest spinanie włosów w taki sposób by nie dało się wyrwać pojedynczych włosów, najlepiej gdy są spięte/związane dość ciasno. A poza tym cały czas trzeba się kontrolować i ciągle mieć zajęcie by nie myśleć o włosach ale też się nie nudzić.
Hipnoza działa cuda!
Ponieważ działa na podświadomość, na ukryte sfery umysłu, a nie tylko "zewnętrznie".
Moja porada jest taka: idź do psychologa, bo to wchodzi w zakres jego kompetencji, a on oceni na ile problem jest głęboki, czy potrzebna będzie psychoterapia u psychoterapeuty, czy może wystarczy kilka wspierających rozmów z nim.
Czy wyrywanie sobie siwych włosów penseta można pod to podciągnąć? Mój problem polega na tym, że szkoda mi włosów w naturalnym kolorze i tego, że siwe niszczą ten wygląd
Miałam z tym problem gdy byłam młodsza, wyrywałam siebie włosy i nie tylko. Strasznie się bałam, że mama to odkryje. Przestałam, gdy zaczęłam zajmować czymś myśli, nawet banalną grą komputerową. Myślę, że nie miałam jeszcze tej choroby, albo udało mi się ją zwalczyć w początkowym stadium. Na szczęście, bo włosy zdążyły mi się już mocno przerzedzić. Cieszę się jednak, że poradziłam sobie sama 🙂
Wiem że nie na temat ale mam prośbę. Mógłby mi ktoś powiedzieć gdzie w rossmanie znajdę olejek babydream fur mama? Chodzi mi o to na jakim dziale sie znajduje. Ostatnio nie moglam znalezc. Pomoże mi ktoś? 🙂
Na kremach ciała:-)
a nie możesz spytać jakiejs pani która tam pracuje,np przy kasie
Moze moje pytanie wyda sie trochę glupie ale czy jeśli przy czesaniu wlosow 3 razy dziennie rano wypada mi okolo 30 wlosow wieczorem 10-20, a po myciu kolo 40 i z 5 w ciągu dnia to czy to moze byc juz problem z nadmiernym wypadaniem? Oczywiście są to przybliżone liczby i czasem wlosow wypada troszke mniej, ale najczęściej jest tak jak opisalam. Proszę o odpowiedź bo ostatnio nie daje mi to spokoju.
do 150 włosów dziennie jest normą
Nie sądzę. Powiem więcej absolutnie nie problem. Nadmierne wypadanie jest liczone w setkach.
wiemy,ze zarabiasz na tym blogu więc z łaski swojej mogłabyś regularnie umiesczac na nim wpisy a nie jak ci sie spodoba,jak nie masz czasu to zatrudnij kogoś, zrozum ze ludzie potrzebują wpisów i ich czytania! a na mwh czekqja caly tydzien! ogarniaj sie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jak czytam takie wpisy, to aż mnie coś bierze..! Drogi Anonimowy, sam się ogarnij!!! To, że Anwen coś tam zarobi na blogu, to nie oznacza, że jest w jakikolwiek sposób zatrudniona i zobligowana do częstego publikowania wpisów, innymi słowy – jej blog to pasja, a nie zobowiązanie zawodowe! Równie dobrze może go zlikwidować z dnia na dzień, jak będzie jej się podobało, więc ciesz się, że już tyle lat tutaj pisze i biorąc pod uwagę życie prywatne, pisze notki i tak często! Więc zanim coś palniesz, to z łaski swojej pomyśl, a dopiero potem pisz! :/
dziewczyno, jesteś już uzależniona jak narkoman od koki ;] a może to ten przyrostek "mania" tak na kobiety działa negatywnie? obudź się, na blogach nikt nic nie musi, to nie serwis informacyjny ;D i nie ma obowiązku czytania. poszukaj sobie jakichś starych, na pewno coś przeoczyłaś i nie truj…
ja pierdolę, za przeproszeniem, dziecko weź się do nauki a nie tu siedzisz…Jak czekasz na jedną notkę cały tydzień to chyba też musisz się udać do terapeuty…
Hahahah. ŻENADA. Ludzie potrzebują wpisów? A może ty potrzebujesz psychologa? Anwen, przeproś nas wszystkich za to, że masz życie prywatne.. I również za to, że uniezależniłaś pewne osoby od swojego bloga..
Anonimowy 01:01,
Masz ogromny problem uzależnienia od bloga (wpisów), skoro nawet widząc po godzinie komentarza ewidentnie potrafisz czekać na pożądany wpis noce i dnie całymi tygodniami. Z przyjemnością wyślę Cię na terapię gdzie zaczniesz zajmować się swoimi sprawami, a nie będziesz narzucała swoje zdanie obcej osobie, która pisze z dobrej woli i własnej nieprzymuszonej chęci, w tym przypadku dodam, że to TY powinnaś się ogarnąć i wziąść się do jakiejś pożytecznej roboty, skoro masz TYLE czasu i Ci się nudzi by zawracać d..ę innym!!! Jest tyle potrzebujących osób, zajmij się wolontariatem czy coś w tym stylu…Pozdrawiam i życzę udanej terapii, oby przyniosła jakieś efekty 😀
o kurcze Anonimku z 01.01
jesteś totalnie przykrym człowiekiem, nie masz własnego życia, zajęć, rodziny, spraw do załatwienia itd.????? tylko żyjesz dla wpisów czekając na nie WOW długo tak nie pociągniesz jak Anwen przestanie pisać kiedyś to po prostu uschniesz na wiór 🙂 bo uzależniłaś się, jak chcesz robotę Ci mogę dać ( wyrzucić gnój od krów, wydoić 30 krów, siano zwieść do stodoły, żyto i owies wiadrami przerzucisz 2 przyczepy, oskubać 100 kaczek itd.) a gwarantuję że nie będziesz miała czasu ani sił na myślenie o wpisie 😀 Zapraszam serdecznie na terapię do mnie 🙂
A ja mam taki nawyk od dzieciństwa, że kręcę włosy podczas snu, a rano mam je tak poplątane tak że trudno je rozplątać, zdarza mi się teraz to tak średnio co tydzień, co prawda mam i tak związane włosy, ale to nie pomaga… Nawet podczas lekcji, jak myślę albo stresuję się to bawię się włosami albo też kręcę włosy, ale już nie tak bardzo, że nie da się odplątać. Mam włosy długie, na szczęście nie doszłam do tego żeby włosy wyrywać.
Chorowałam na to, gdy byłam młodsza. Wyrwałam sobie prawie całe rzęsy, brwi, miałam łyse placki na głowie. Wyrywanie mnie uspokajało. Potem moja mama zwróciła uwagę, że nie mam rzęs i ciągle wyrywam włosy, było mi straaaaaasznie wstyd, bo wszyscy postrzegali mnie jako dziwoląga, nie rozumieli, że jest to choroba. Pamiętam, że nawet na jakiejś imprezie rodzinnej został poruszony ten temat… Mama pokazała mi w lusterku, że nie mam prawie wcale włosów na głowie, przestraszyłam się i ograniczyłam wyrywanie. Rzęsy i brwi zdążyły odrosnąć. W gimnazjum ścięłam włosy na chłopaka i wtedy przestałam wyrywać włosy, bo były za krótkie. Teraz mam prawie 20 lat, brwi i rzęs już nie wyrywam, ale nie ukrywam, że czasami zaczynam grzebać w głowie i wyłapywać pojedyńcze włosy o dziwnej strukturze, jednak ich nie wyrywam. Ciągle mnie to uspokaja, ale nie chcę znowu przeżyć takiego wstydu jak w podstawówce.
ja oglądam kanał pewnej brytyjki chorej na Trichatillomanię, prowadzi ona 2 kanały, jeden bardziej osobisty Beckie0 oraz TrichJournal, poświęcony jej chorobie. powiem szczerze, że ta dziewczyna jest wprost niesamowita.
Cierpię na tą chorobę i wiem jak ciężko jest przestać. Wszystko zaczęło się w 4 klasie podstawówki od nadmiernego stresu… Ukrywałam to przed wszystkimi, zmydliłam moim rodzicom tak oczy, że nawet gdy lekarz im to powiedział to nie uwierzyli. Dopiero, gdy miałam 20 lat umiałam się do tego przyznać. Wyrywałam włosy w ten sposób, że zostawały po nich tylko łyse równe kółka. Musiałam obciąć włosy co było dla mnie traumą i miałam kurację zimnym azotem na porost. Chodziłam do psychologa na psychoterapię, brałam jakieś tabletki, ale to nic nie dało. Potem przeniosłam się na brwi i na rzęsy co zostało mi do tej pory. Męczę się z tym dalej. Ludzie cierpiący na tę chorobę potrzebują silnej woli i pomocy bliskich. Gdy sięgam po kolejny włos po pewnym czasie dochodzi do mnie myśl co ja wyprawiam i wtedy próbuję przestać. Nic tak nie pomaga jak zajęcie obu rąk np. grzebanie komuś we włosach, albo pisanie obiema rękami na komputerze. Trzeba unikać bezczynnych chwil takich jak oglądanie filmów, a nawet czytania książek (ile razy zdawałam sobie sprawę co robię, gdy już byłam w połowie książki i nie miałam połowy włosów).
Wszystkim życzę powodzenia w zrywaniu z nałogiem !
A.
ja cierpię na TTM od 3 klasy podstawówki (dzisiaj mam 22 lata). Zaczęło się od niewinnego głaskania kosmyków, następnie wkładania ich do buzi, z biegiem czasu zaczęłam wyrywać sobie włosy- z nudów, z nerwów, ba- nawet z radości. Nie niepokoiło mnie to, nie zauważałam problemu ponieważ zawsze miałam gęste włosy, raz miałam nawet przerwę w wyrywaniu, więc pewnie się trochę zregenerowały; aż tu nagle, jakieś dwa lata temu na głowie zauważyłam prześwity, było ciężko, dalej nie potrafiłam się powstrzymać ale w styczniu coś we mnie pękło i powstrzymałam wyrywanie. Co prawda dalej mam odruchy, że często dotykam włosów, ale przynajmniej już ich nie wyrywam. Mam nadzieję, że taki stan potrwa jak najdłużej i historia nie powtórzy się kolejny raz…
Dziewczyny, moja córka ma tę chorobę, zaczęło się od rzęs a skończyło na uporczywym wyrywaniu włosów z głowy. Szukając w internecie informacji na temat trichotilomanii byłam załamana brakiem konkretów i mało optymistycznymi perspektywami, w końcu mąż mój, który jest lekarzem, zgłębiając temat, znalazł w jakichś anglojęzycznych źródłach informację, że skutkiem ubocznym leku o nazwie acetylocysteina, którego pierwotnym zadaniem jest rozrzedzanie śluzu w organizmie, jest ogromna pomoc w tej chorobie. Potwierdzam, że to działa, nie od razu, trzeba było kilku tygodni cierpliwości ale w końcu przyszły oczekiwane efekty. Moje dziecko pije codziennie 2 tabletki musujące acetylocysteiny (po 600 mg. każda) rozpuszczone w niepełnej szklance wody. Rzęs nie wyrywa już w ogóle, co do włosów to są dni, kiedy nie rwie ich wcale, w inne są to pojedyńcze włosy a nie całe garście, jak to wcześniej bywało. Pozdrawiam wszystkie osoby borykające się z tą chorobą, życzę Wam powodzenia Anna.
Aniu, moja córka cierpi na tę chorobę. Skontaktuj sie proszę ze mną w sprawie leku o jakim pisałaś na john.smith1111@vp.pl
Aniu, moja nastoletnie córka również na to choruje. Nie wiem, jak jej pomóc. Rozmowy są trudne. Czy ten lek jest na receptę?
Witam, cierpię na TTM. Z początku jako 8-letnia dziewczynka interesowałam się swoimi włosami, cebulkami i zawijaniem ich wokół palców, a nawet wkładaniem do ust (!). Przestałam to robić niedługo po tym. Zaczęło się w pierwszej klasie liceum, jakoś pod wpływem stresu, czy czego innego, przypomniałam sobie o tym, że kiedyś to robiłam.. Miałam wtedy bardzo gęste włosy więc po przypomnieniu sobie tego faktu jakoś to do mnie wróciło…no i się zaczęło. Z początku obrywałam rozdwojone końcówki, co nie wydawało mi się niczym złym.. w drugiej klasie liceum zafarbowałam włosy i je prostowałam, więc i same zaczęły wypadać, ale też stały się takie podniszczone, więc wyróżniały się spośród innych. W chwili gdy na taki włos natrafiłam od razu go wyrywałam i łamałam. Najwięcej włosów wyrwałam w trzeciej liceum w przypływie stresu związanego z maturami. Ucząc się, skupiając na czymś nie umiałam pilnować swojej ręki, która wędrowała do czubka głowy, łapała grubszy, wyróżniający się włos i go rwała a później łamała.. Po skończeniu nauki znajdowałam dookoła siebie (na łóżku lub podłodze) masę włosów.. Bywały przypadki, że było ich naprawdę szokująco dużo.. Mam też coś z tej trichofagii(?) nie zjadam włosów, ale cebulki owszem. Miałam jednego dużego łysego placka na czubku głowy, więc od tamtej pory włosy muszę mieć zawsze związane. Teraz jestem studentką i jestem również narażona na stres, przez co wyrywanie znów się nasila. Mam zamiar w końcu wybrać się do psychologa, ponieważ marzę o swoich gęstych włosach z czasów pierwszej liceum.
Życzę powodzenia wszystkim cierpiącym na tą okropną chorobę.
Witam też na to choruje, czy jest ktoś z Krakowa i chciałby się spotkać powiedzieć jak sobie z tym radzi?
witam,jestem z Krakowa i szukam pomocy i kontaktu z dobrym psychiatra…
Ja mam taki problem ze po prostu biorę włosy do buzi i je żuje. jest to okropne 🙁
a ja wyrywam sobie włosy podczas snu. i co tu zrobic? generalnie stresy wracają do mnie w nocy i chyba dlatego tak reaguję. może ktos miał podobny problem i może pomóc?
też choruję na tą chorobę, Twój blog śledzę od dwóch lat, próbuję wielu sposobów na zapuszczenie włosów, niestety bezskutecznie bo od dwóch lat ich długość się nie zmienia, a są krótkie, chociaż stosowanie kosmetyków i stanie się włosomaniaczką sprawiło że kondycja włosów jest coraz lepsza i mimo tego że ciąglę choruję włosów wcale nie jest mniej, ale to trochę smutnę że nie mogę mieć długich włosów, bo w dzieciństwie miałam tak długie i tak gęste włosy jakie naprawdę można spotkać bardzo rzadko
M. Też choruje na trichotillomania. U mnie zaczęła się ona po ukończeniu 12 roku życia, po pogrzebie mojej babci. Moi rodzice najpierw obwiniali się za to co mi się stało przez śmierć ukochanej mi osoby, ale to było głęboko we mnie. Zaczęłam się sama obwiniać ze jestem beznadziejna, mam mało znajomych, nie mam chłopaka i tak karałam się przez usuwanie włosów. Bałam się też iść do psychologa, bo myślę że mnie wyśmieje, miałam łyse placki na głowie które już nie byłam w stanie ukrywać. Byłam w takim stanie, że odrzuciłam mojego przyjaciela i straciłam z nim kontakt na zawsze. Więc jeśli byłaś/jesteś w podobnym stanie co ja to radzę wszystkim by nie bały się iść po pomoc.Teraz mam 20 lat i wstydzę się mówić że jestem chora, ale wiem że sama sobie nie dam rady i każdy kto mówi, że sama wyjdziesz z tego po prosu kłamie. Też tak myślałam "Dam radę, dziś nie wyrwę sb włosów" ale to bujdy. Dziś jestem po pierwszej sesji terapeutycznej i wiem, że czeka mnie długa droga powrotna w normalność ale trzymam się myśli że dam rade, mimo że czuje się samotna to nie jestem. Są ze mną inne osoby które są w tej samej sytuacji. Więc nie czekaj, strach jest duży, wiem bo sama przez niego przechodziłam, ale poczucie kiedy możesz wyładować stres,ukarać się na czymś innym niż włosy jest naprawdę wspaniały, Mam nadzieję że choć trochę pomogłam.
K.
Niestety, podane przez autorkę informacje nie są prawdziwe. Trichotillomania W OGÓLE nie jest uleczalna. Dotychczas nie wynaleziono leku, który przyniósłby jakąkolwiek poprawę. I idzie się z tym do psychiatry,a nie do psychologa. Psycholog może jeszcze bardziej zaszkodzić, bo powie, żeby próbować się "kontrolować".
Cześć. Przypadkowo wpadłam na ten post. Tak się składa że od 9 roku życia choruje na tlicho. Obecnie mam 18 lat. Od 2 lat przyjmuje leki antylekowe i antydepresyjne (setaloft i cetrel). Nie wyrywałam włosów już 7 miesięcy a ochota jest coraz większa. Pomimo tego że mam ogromne wsparcie w rodzinie, chlopaku i przyjaciołach to walka z tą chorobą to walka ze sobą każdego dnia. Czasem mam wrażenie jakby te włosy które odrosły… jakbym wolała żeby ich nie było są takie napuszone, szorstkie i kręcone… nie wiem czy kiedykolwiek będę mogła normalnie funkcjonować.
Wydrapałam sobie włosy,mam 2 duże place,cały czubek głowy,stwierdzono toczeń skurny i układowy orsz współistniejącą depresje,leczenie drpresji trwa nadal ale toczeń się uspokoił.Ale że ta choroba nazywa się Trichotilomanią,to pierwszy raz spotkałam się tutaj. Mam 60 lat i od 43 roku życia jestem na rencie. Znajomi smiali się ze mnie że sięe drapałam z powodu braku zajęcia i do dzisiaj ręce same idą do głowy,żeby drapać,bardzo trzeba się pilnować,,ale trochę można nad zapanować nad sobą.Leczenie to różne maście sterydowe jak również sterydy doustnie.Pozdrawiam wszystkich z tym problemem
Skad masz taka pewnosc, ze tatak choroba (czyt. zaburzenie) jest w pelni uleczalne? Znasz kogos kto w 100% sie z tego wyleczyl i ma naproblemu to sposob lub lekarstwo? Sama zmagam sie z trichotillomania i rozwiazania nie znalazlam a korzystalam z pomocy psychiatry i od 2 lat chodze na psychoterapie… uleczalna?
Zmagam się z tą chorobą od 12 lat… Uproczywie wyrywam brwi i rzęsy… Włosów na głowie nie wyrywam, ale nie mogę się powstrzymać od ciągłego urywania rozdwojonych/zniszczonych końcówek włosów, co prowadzi do osłabienia włosów i w efekcie do ich samoistnego wypadania. W miesiąc straciłam połowę włosów na głowie. Brwi i rzęsy odrastają coraz wolniej… Kiedyś próbowałam się leczyć, ale wybrałam nieodpowiednich specjalistów i szybko dałam sobie spokój. Myślałam, że wkoncu poradzę sobie z tym sama- niestety to nie takie proste, jakby się mogło wydawać. Dlatego też w przyszłym tygodniu zaczynam drugie podejście do leczenia. Jestem pełna nadziei, że tym razem się uda, bo mam już serdecznie dosyć tej okropnej choroby- niszczy mi ona całe moje zdrowie psychiczne i doprowadza do depresji. Jeśli ktoś miałby ochotę popisać o TTM, czy zwyczajnie znaleźć kompana do walki z tą chorobą to zapraszam do kontaktu 🙂 martini1202@wp.pl – to mój email.
Trzymam mocno kciuki za wszystkich chorych i samą siebie!