Dwa tygodnie temu opublikowałam pierwszy wpis z tej serii. Pytałam wtedy na swoim facebookowym profilu Włosomaniaczki o to, co jest najlepsze na wypadanie włosów. Poleciłyście mnóstwo, rzeczywiście świetnych produktów, a sam wpis najwyraźniej się podobał i przydał wielu osobom, więc postanowiłam kontynuować serię. Tym razem zapytałam Was o to, czym najchętniej czeszecie swoje włosy. Wszystkie odpowiedzi możecie podejrzeć tutaj:
(function(d, s, id) { var js, fjs = d.getElementsByTagName(s)[0]; if (d.getElementById(id)) return; js = d.createElement(s); js.id = id; js.src = “//connect.facebook.net/pl_PL/all.js#xfbml=1”; fjs.parentNode.insertBefore(js, fjs); }(document, ‘script’, ‘facebook-jssdk’));
Post użytkownika Włosomaniaczki.
Najczęściej jednak pisałyście o:
1. Tangle Teezer
Która absolutnie wygrała i zebrała aż 78 głosów (o ile nie pomyliłam się przy liczeniu 😉 ). Jest to jak wiecie również moja ulubiona szczotka i nie zamieniłabym jej na żadną inną! Moje recenzje znajdziecie TU i TU. Oczywiście jak wszystko tak i TT nie sprawdzi się u każdego, ale mogę ją polecić posiadaczkom długich i plączących się włosów, bo dla nich będzie ona wybawieniem. Czasem spotykam się z opiniami, że TT niszczy włosy 😉 Oczywiście jest to nieprawda, a raczej wszystko zależy od tego jak będziecie jej używać. Jeśli czeszecie włosy powoli i delikatnie to TT na pewno ich Wam nie połamie (a już na pewno nie bardziej niż inne szczotki), ale jeśli będziecie nią włosy szarpać, rozczesywać szybko, nie dzieląc ich na odpowiedniej grubości pasma i nie zaczynając od końcówek to tak jak i w przypadku wszystkich innych szczotek możecie spodziewać się zniszczeń.
2. Szczotce z włosia dzika
Od jakiegoś czasu myślę nad zakupem takiej właśnie szczotki, ale jest to bardziej zwykła zachcianka i ciekawość jak teraz sprawdziłaby się na moich włosach (swojej starej już nie mam) niż prawdziwa potrzeba, bo jak już pisałam TT u mnie sprawdza się idealnie. Wśród odpowiedzi na facebooku najczęściej nie podawałyście żadnej konkretnej marki, a jak już to polecałyście szczotki z firmy Khaja. Oprócz tej wymieniłyście też: Comair, Gorgol, Donegal, Mason Pearson i Kent.
3. Grzebiniu z szeroko rozstawionymi zębami
Najczęściej zwykły, ‘niemarkowy’, który poleciło w sumie 7 osób. Takie grzebienie są dobre do rozczesywania włosów po myciu i do tych mocniej falowanych czy kręconych. Sama długo takiego używałam i byłam z niego zadowolona, ale potem TT mi go całkowicie zastąpiła. Nią też rozczesuje włosy po myciu (jak planuje je suszyć) i podczas nakładania na włosy maski (po to by dotarła ona na pewno do wszystkich włosów).
4. Drewnianym grzebieniu
Inny grzebień, który pojawił się wiele razy w odpowiedziach to taki drewniany. One też zwykle mają szerzej rozstawione zęby, ale dodatkowo z racji materiały, z którego zostały wykonane zapobiegają elektryzowaniu się włosów. Najczęściej wspominałyście o tym z The Body Shop, który mi osobiście nie podpasował kształtem i w końcu nigdy go nie kupiłam 😉 Ciekawostką może być też grzebień z firmy Macadamia Oil, który jest nasączony tym olejem i podobno przy każdym czesaniu ma go nam rozprowadzać na włosach, ale przyznam szczerze średnio w to wierzę.
Poza tym wspomniałyście jeszcze o narzędziach typowo fryzjerskich jak te Jaguar czy Olivia Garden, drewnianych szczotkach z The Body Shop i z Rossmanna i o bambusowym grzebieniu z Eco Tools. Jak widzicie jest tego sporo i poza kilkoma oczywistymi faworytami, każdy może coś idealnego dla siebie znaleźć. Najlepiej mają na pewno kręconowłose, które nie potrzebują żadnych narzędzi, a do czesania najlepiej sprawdzają im się ich własne palce 😉
Pozdrawiam Was serdecznie,