„Drogi Papilocie, Pisze do was bo jestem załamana, zrozpaczona i jedyne co mogę zrobić to przestrzec inne kobiety przed takimi eksperymentami z urodą. Straciłam chęć do czegokolwiek moje życie ogranicza się do czterech ścian, a wszystko przez moją naiwność. Historia mojego problemu ma już kilkanaście lat. Jak byłam małą dziewczynką miałam dość słabe i rzadkie włosy. Moja mama wyznawała raczej tradycyjne metody ich wzmocnienia i po prostu obcinała mnie na krótko, mówiąc że dzięki temu się zagęszczą i zapewniając, że gdy będę starsza wszystko mi odrośnie i będę miała bardzo bujne, piękne loki. Byłam mała i wierzyłam jej. Gdy skończyłam 15 lat i chciałam podobać się bardziej chłopakom niż mamie zaczęłam zapuszczać włosy. Mijały kolejne miesiące, włosy rosły, a ja nie za bardzo wiedziałam jak się nimi zajmować, żeby były zdrowe. Byłam skoncentrowana na ich zapuszczaniu, nie podcinałam końcówek nie stosowałam odżywek. Jeszcze kilka tygodni temu, po pięciu latach wytrwałego zapuszczania, byłam dumną właścicielką kitki sięgającej łokci. Niestety włosy miałam suche, słabe i niezbyt gęste wbrew temu co wróżyła moja mama. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że ich kondycja jest raczej kiepska. Zauważyła to też dziewczyna, z która chodziałam na zajecia na studiach. Zaczepiła mnie po wykładzie i powiedziała, że widzi ze mam probolemy z własami, ze ona miała tak samo, ale już z tym uporała, dzieki maseczce domowej roboty, an która moze mi dac przepis ona może mi dać przepis na maseczkę do włosów, która na pewno mi pomoże i to w jedną noc. Faktycznie wygladała bardzo ładnie, wiec rzecz jasna z checia przyjełam jej oferte. Naprawdę nie mogłam przewidzieć, że wyrządzi mi taką krzywdę. Łatwowierność dużo mnie kosztowała. Usiadłyśmy razem na ławce, Wyjęła kartkę, długopis i zanotowała recepturę. Przyznaję, że czułam się trochę nieswojo, ale byłam bardzo ciekawa, co też mi zaproponuje. Jej przepis na pierwszy rzut oka wydawał się całkiem nieszkodliwy- mieszanka różnych ziół, napar z pokrzywy, mąki ziemniaczanej oraz dwie łyżeczki pieprzu kajeńskiego, który miał poprawić ukrwienie skóry głowy. Nie mogłam wiedzieć, że jestem na niego uczulona… Maskę należało nałożyć na całą noc, a włosy owinąć folią, dla lepszego wchłaniania. wypróbowałam przepis jeszcze tego samego wieczora, myśląc w duchu, że przecież „metody babuni” są najlepsze. Przygotowałam wszystko, jak należy, nałożyłam hojnie na włosy i owinęłam folią. Potem poszłam spać. W środku nocy obudziło mnie okropne pieczenie skóry. Pomyślałam, że to pewnie znaczy, że „kosmetyk” działa jak trzeba. To było nie do wytrzymania, więc zdecydowałam się poświęcić cudowne działanie maseczki i ją zmyć. W łazience nie mogłam uwierzyć własnym oczom, byłam przerażona. Już przez folię, na czole widziałam, co się święci – skóra była aż purpurowa! Odwinęłam folię i na niej poza mieszanką były moje włosy! Powychodziły całymi kępami. Reszta wyszła podczas mycia głowy… Nie mogłam w to uwierzyć, stałam przed lustrem i płakałam, dotykałam swojej piekącej skóry i aż się trzęsłam. Byłam przerażona i wystraszona, a głowa bolała nie do zniesienia. Następnego dnia poszłam do lekarza, który stwierdził chemiczne poparzenie skóry oraz uczulenie. Dziś mojej głowy nie pokrywają już strupy, ale nadal nie widzę zarysu włosów. Boję się czy kiedykolwiek je odzyskam. Kupiłam sobie perukę, ale wstydzę się wychodzić z domu, bo wydaje mi się, że wszyscy widzą, że to sztuczne włosy. Kiedyś byłam ładna a teraz nie jestem kobietą. Co to za kobieta bez włosów. Najgorsze jest to, ze przestalam chodzic na zajecia, wiec nie mialam jak ppokazac tej dziewczynie co mi zribila! Chciałabym, żeby zobaczyła na własne oczy co, jak zniszczyła moje życie. Na studiach wzięłam urlop dziekański, czekam aż włosy odrosną. Nie stać mnie na żaden zabieg. Codziennie patrzę czy coś się zmienia, czy widać żeby coś zaczęło rosnąć. Siedzę przed lustrem i patrzę. Zmuszam się żeby patrzeć, bo nie mogę oglądać siebie łysej. Reszte dnia spędzam i szukam w sieci jak odzyskać włosy, wszystkie sposoby konsultuję z lekarzem, aby nie popełnić błędu i nie zrobić sobie jeszcze większej krzywdy. Uważajcie, nie popełnijcie tego samego błędu… Nie wierzcie obcym ludziom, nie ufajcie tego typu dziwnym metodom poprawiania urody. Ania”link: http://www.papilot.pl/historie-czytelniczek/2301/Wasze-listy-Rano-obudzilam-sie-lysa.html
Pewnie zastanawiacie się po co w ogóle umieszczam na swoim blogu taką głupotę. Przyznam szczerze, że sama do końca nie wierzę w tę historię, ale chciałabym zwrócić Wam uwagę na to, że w internecie (i innych źródłach) można znaleźć wiele „cudownych” sposobów na pielęgnację nie tylko włosów, które mogą nam zaszkodzić i to bardzo! Wiem, że jak czyta się opisy tych sposobów to od razu wszystko chce się wyprobować na sobie, ale wierzcie mi, że czasami nie warto. Dobrze jest każdy taki przepis sprawdzić jeszcze w innych miejscach, być może ktoś go już kiedyś wypróbował i zamiast pomóc tylko sobie zaszkodził. Pamiętajcie też o zdrowym rozsądku, jeżeli coś Wam się wydaje podejrzane nie testujcie tego na własnej skórze czy włosach. Dla bezpieczeństwa można też wykonać tzw. próbę uczuleniową i na małym skrawku skóry sprawdzić w jaki sposób zareaguje. Dla ostrzeżenia opowiem Wam o moich dwóch takich cudownych eksperymentach, które zakończyły się co prawda mniej tragicznie niż historia Ani ale dla mnie bardzo nieprzyjemnie. Pierwsza z nich wydarzyła się w zeszłym roku, zaraz na początku mojej przygody z włosomaniactwem, gdy niemal w amoku chciałam wyprobować każden sposób. O masce z bananów pewnie słyszałyście nie raz. Ja też znam ją na pewno od dzieciństwa, więc postanowiłam ją w końcu przetestować, tym bardziej, że uwielbiam zapach bananów wydała mi się bardzo kusząca. Zgodnie z przepisem papkę nałożyłam na włosy na godzinę przed myciem. Zadowolona z siebie cieszyłam się, że odkryłam taki cudowny sposób na pielęgnację włosów – tani i bardzo przyjemny. Moje zadowolenie nie trwało jednak długo. Jak zaczęłam zmywać banany z włosów okazało się, że nie jest to takie proste jak mogłoby się wydawać. Do zmycia ich zużyłam prawie całą butelkę odżywki i ponad godzinę wisiałam głową w dół nad wanną bezskutecznie próbując wydłubać banany z włosów. Oczywiście nie udało mi się i przez 2 dni jeszcze później wyczesywałam i wydłubywałam te przeklęte banany. Mój TŻ, który na początku tylko się ze mnie śmiał potem kazał mi obiecać, że kończę z eksperymentami. Druga historia już nie związana z włosami była trochę bardziej tragiczna w skutkach. Tym razem wymyśliłam sobie, że sprawdzę jak działa polecana na YT maska domowej roboty typu peel off z żelatyny i mleka. Kolejny raz zadowolona z odkrycia, bo przecież to taki naturalny sposób, przy próbie oderwania tej skorupy z twarzy przeklęłam siebie i wszystkie eksperymenty. Razem z maską udało mi się oderwać sobie kawałek skóry z policzka! Rana goiła mi się prawie dwa tygodnie i do tej pory został mi po niej ślad. Nie wspomnę już o bólu i wylanych łzach. Domyślam się, że coś zrobiłam nie tak (pomimo tego, że postępowałam zgodnie z przepisem), bo nie sądzę by dziewczyny polecały coś tak okropnego. Niemniej jednak przestrzegam Was przed maniakalnym testowaniem każdej nowinki. Naprawdę uważajcie na to, co nakładacie sobie na skórę czy włosy. Jeśli nie jesteście pewne czy coś może Wam zaszkodzić skonsultujcie się wcześniej chociażby z lekarzem. Przy okazji powiem Wam, że moja kuracja Daktarinem trwa już 2 tyg i jak na razie jestem zadowolona z efektów. Nie pytajcie o szczegóły, bo o tym napiszę dopiero jak minie pełny miesiąc mojego eksperymentu. Pozdrawiam!
Komentarze
Niestety, tylko dlatego, że coś jest domowe i naturalne, nie znaczy, że niezawodne 🙁 Osobiście zdarzyła mi się przygoda z maseczką z oliwy z oliwek i jajka, która pewnego razu za nic nie chciała się domyć z włosów i po dwóch myciach kilka kosmyków całkowicie się zniszczyło (zaczeły "piszczeć") 🙁
shilpa moze dalas cale jajko a nie tylko zoltko?
przeciez pod wplywem ciepla bialko scina sie i mamy na wlosach jajecznice.
Ah Anwen narobiłas mi smaka na wiecej wiadomosci o daktarinie!
orchidea.
Musze przyznac sie ze miala bardzo podobna przygode z bannaem. Podejrzewam ze trzeba go dokladnie zmiksaowac na mleczko, no i bana musi byc bardzo dojrzaly… ale nie sprobowalam kolejny raz. Lubie za to masezci na wlosy z awokado, oczywiscie tez porzadnie zmiksowane ;-9
Witajcie,
Ja również bananową maseczkę wspominam do dziś, a minęło już z 6 lat od kiedy ją zastosowałam. To był horror, którego nie zapomnę: te resztki ściągałam z włosa po włosie przez trzy dni. Nie miałam odwagi później eksperymentować.
Mam takie same wspomnienia, niestety kawałki bananów za szybko się nie zmywają… 🙁
naprwde?? ja banany nakładam cały czas i jest w porządku
widzę, że nie tylko ja mam złe wspomnienie z bananową maseczką 🙂 też próbowałam się tego pozbyć z włosów koło 3-4 dni, chodziłam z opaską z włosami związanymi w koka, a potem przez jakiś czas wyglądało, jakbym miała łupież 🙂
więcej tego nie spróbuję, nie ma bata 😉
Też próbowałam kiedyś bananowej maseczki i miło jej nie wspominam >,< Godzina wypłukiwania resztek banana z włosów…
Ja zanim zrobiłam sobie maseczke z banana dużo czytałam na jej temat na blogach.. I wiele osób narzekało że nie może jej zmyć.. Ja zbledowałam wszystko na jednolitą masę i nie miałam najmniejszego problemu z jej zmyciem 🙂
shilpa ja kiedyś podobnie miałam z olejem carotino – mimo, że umyłam włosy trzy razy bardzo dokładnie mocnym szamponem po wysuszeniu były dalej tłuste 🙁 po jajku (a dokładniej żółtku) na szczęście nic mi się nigdy nie dzieje.
Orchideo dokładnie 23 lutego pojawi się notka o daktarinie 😉
Eternal*Voyageur – masz absolutna rację, ale ja nie mam miksera więc z bananem już nie zaryzykuję 😉 a co do awokado to u mnie się nie sprawdziło, chociaż robiłam do niego 3 podejścia i za każdym razem następnego dnia miałam dziwne włosy 🙁
ja też tak miałam z olejem, nałożyłam wieczorem, umyłam i poszłam spać jak zwykle, a rano okazało się, że wyglądam jakbym wyszła z rosołu 😉
wtedy umyłam włosy (!!!) płynem do naczyń, bo miałam za 20 minut wyjść do szkoły i nie mogłam się tak pokazać 🙂 niby karygodne, ale włosy miałam odświeżone i nawet nie przesuszone, wyglądały hmmmm.. nawet bardzo ładnie 😀
Nie wiem, na ile ta historia jest autentyczna, ale to na zdjęciu to z pewnością żadna Ania, tylko Gail Porter, o której kiedyś czytałam w brytyjskim Glamour 🙂
Hej, ja kiedyś też próbowałam maski z soku z pokrzywy + nafta + sok ze skrzypu, sama wyciskałam sok, sama sporzdziłam mieszanke, również zostawiłam ją na cała noc w folii na głowie. Poparzyłam sobie skórę głowy dosyć konkretnie. Nie wyłysiałam ale przez 3 dni miałam schizy bo piekło okropnie i wydawało misie że wyszła mi połowa włosów ! (a fasktycznie wyleciała ich może porcja 3-4 dniowa) Chodziłam w kółko i beczałam jak dziecko. Naszczescie sporo mi ich jeszcze zostało (kucyk gruby na 15 cm przy 64 cm długosci) Mysle że czasem warto jednak pomyśleć, dopytac i ewentualnie zapłacic za kosmetyk niz kombinować bez sensu. I OSTRZEGAM DZIEWCZYNY PRZED DOMOWYMI SPOSOBAMI BO NIE WSZYSTKIE SĄ ZBAWIENNE !
Maska z bananów – znam ten ból 😀 Podobnie z awokado – również ciężko wypłukać z włosów.
Peeling z brązowego cukru – bardzo szybkie rozpuszczenie kryształków.
Miód – nadmiar skutecznie usztywnia.
Nafta nałożona zbyt długo może poparzyć skalp (w końcu między nią a skórą temperatura rośnie).
Naturalne ekstrakty – na te najczęściej mamy uczulenie.
Cóż, trzeba się liczyć z takimi ewentualnościami i 3 razy się zastanowić, zanim podejmie się próbę.
PS. Podziwiam te osoby, które stosują jajko. nie zniosłabym zapachu…
Jestem w szoku, ale masakra… rzeczywiście trzeba uważać, bo czasem można się samemu oszpecić…
właśnie miałam testować tę maseczkę peel-off… i na razie mnie od niej skutecznie odstraszyłaś 🙁 muszę dobrze przemyśleć jej użycie, znając mój 'talent' to może się bardzo podobnie skończyć
u mnie podobne schizy były przy uczuleniu na rycynę 🙂
Zgodnie z podpowiedziami babci smarowałam rzęsy przez kilka dni… i niestety wypadły. Dobrze ze trwało to tylko kilka kolejnych dni, bo strasznie było 😉
Rycyna jak wiadomo wzmacnia rzęsy (i włosy), ale dermatolodzy polecają sprawdzić najpierw reakcje alergiczne.
maskę z żelatyny i mleka też wypróbowałam, na szczęście tylko na nos i brodę… w założeniu wszystko miało fajnie ściągnąć się jednym kawałkiem, ale nic z tego nie wyszło. poddałam się i nie dłubałam na siłę, tylko zmyłam całą mieszankę.
Także nie sądzę, że coś źle zmieszałaś, ale że ten sposób jest nietrafiony 😉
Serdeczności!
Kasia 🙂
sposób jest wcale nie jest nietrafiony, wielokrotnie stosowałam i nigdy skóra mi nie zeszła, zresztą ma wiele pochlebnych opinii, może to jednak wyjątkowy pech lub wrażliwa i delikatna skóra
Też stosowalam ten sposób. Ważne aby papka nie była zbyt gorąca, dwa -nie zrywamy tego jak byśmy chciały się depilowac i trzy -dziewczyny, które polecaja ten sposób przestrzegaja przed nakladaniem na policzki (ja polozylam i nic się nie stało, mimo delikatnej cery. Pi prostu nie może być zbyt goraca! )
Co do bananow, wiem, że koniecznie muszą być zmiksowane na gladki płyn. Trzeba po prostu trzymac się dokladnych wytycznych,dbać o szczegóły.
A ja przez lata słyszałam,że rudzielec jest bo babcia mu myła włosy w cebuli…to złośliwość..wiem,ale w to wierzyłam..do czasu aż sama zapragnęłam mieć tycjanowe włosy…..zbierałam łuski cebuli i kiedy zrobiłam z nich napar..moczyłam w nim włosy….kolor miałam zgniłej zieleni..nie rudy:(
od tamtej pory nie wierzę w żadne porady babuni:)
pieprz cayenne jest moim zdaniem straszna przyprawa… bardzo latwo z nia przedobrzyc, male opakownanie starcza na cale lata stosowania. nie zdziwila bym sie gdyby cale dwie lyzeczki byly zdolne tak uszkodzic wlosy.
AnonimowyJan 11, 2012 08:47 AM
ten sposób nie jest nietrafiony, jest świetny, ja robiłam 3 razy i ogromnie mi pomogło, ale trzeba UMIEĆ to robić a nie tylko krytykować ;]
Lepiej uważać z kosmetykami domowej roboty, ja zawsze sprawdzam zanim coś zrobię. Lubie domowe metody i nie bawię się z podejrzanymi przepisami
abdn.ac.uk/mediareleases/uploads/media/GailPorter1.jpg
wklejcie to w google i wejdzcie w grafike.
jedna wielka bujda !
nie sądze aby dziewczyna wstawila swoje zdjecie przy artykule
ta na zdjęciu to Gail Porter.
hehe uśmiałam się z tej histori o bananie i maseczce peel-off ;D;D
to chyba normaLNE ze pieprz wypala skure a co dopiero dwie lyzeczki masakra wole kosmetyki ze sklepu niz zalowac z chytrosci bo sposoby domowe tansze
przez te historie z papilota ( czytalam ja juz daaawno temu) moja kolezanka do dzis z wielka ostroznoscia podchodzi do podsuwanych jej przeze mnie domowych maseczek:) co do maseczki z zelatyny, robilam kilka razy i za kazdym razem wyszla znakomicie.
Hmmm… Jedno ciekawi mnie w Twojej historii z maseczką bananów… Nie próbowałaś zmyć jej z włosów szamponem? Piszesz tylko o odżywce… Jakby nie patrzeć odżywka nie służy do mycia włosów, więc nic dziwnego że sobie nie poradziła.
Ale jest śliska i prędzej "wymyje" banany z włosów niż szampon, który raczej oczyszcza włosy chemicznie, usuwając sebum i kurz. Bananów szampon nie rozpuści, do rzeczy typu właśnie banany czy henna używa się odżywek 😉
Będąc kiedyś u fryzjerki zaczęłyśmy rozmawiać na temat domowych sposobów poprawiania gęstości włosów. I fryzjerka powiedziała,że ma klientkę, która używa maseczki z cebuli. Stosowała ją przez jakiś czas i włosy jej zgęstniały, poza tym zmieniła się ich struktura, stały się mocne, lśniące i w ogóle, cud miód malina. Więc jak wróciłam do domu to zrobiłam sobie tą maseczkę wg przepisu pani fryzjerki. Czy włosy zgęstnieją nie powiem, bo nie wiem. Użyłam maseczki raz, bo nie da się znieść zapachu, ciężko ją zmyć z włosów a później i tak śmierdzą one niesamowicie, jakbyście w ogóle przez kilka tygodni nie dbały o higienie. Zapach, a raczej smród utrzymywał się na włosach przez ponad tydzień, mimo że myłam je codziennie. Kama
dziwne…ja robię wcierki z cebuli i jest ok, to samo olej czosnkowy- po umyciu nie ma zapachu, po myciu kładę odzywkę i ona juz niweluje pozostałosci zapachowe. Chociaż mi zapach cebuli czy czosnku i tak by nie przeszkadzał bo bardzo lubię te warzywa 🙂
ja przy zakupie olejku z Green Pharmacy wybrałam ten ze skrzypem polnym, bo bałam sie, ze ten z papryką mi wypali skalp albo powypadaja mi wlosy 😀 nie wiem, czy kiedys zdecyduje sie na ten z papryka 😛
Czytałam ładnych parę lat temu dokładnie tę samą historię (te same słowa nawet) w jakiejś gazecie dla gospodyń domowych.
Co w sumie nie oznacza, że jej wiarygodność wzrasta, znając sposób w jaki tego typu pisma zdobywają materiały.
Fakt, trzeba uważać koniecznie…
jeżeli chodzi o maseczkę to i ja ją stosowałam ale wyłącznie na nos, ponieważ ma za zadanie powyciągać wągry a w tym zadaniu poradziła sobie u mnie znakomicie 😉
Eksperymenty kochane <3 to tak jak ja wpadłam na pomysł, że skoro płukanka z herbaty przyciemnia włosy, to zostawię ją na całą noc. Rano musiałam kilka razy myć włosy mocno oczyszczającym szamponem, żeby przestały się kleić (nie słodziłam herbaty :D). Drugim z moich cudownych eksperymentów był olejek imbirowy… niby wszystko zgodnie z przepisem, ale po jednym użyciu straciłam więcej włosów niż zwykle w ciągu miesiąca. Nie wiem co było dokładnie powodem, może mam uczulenie na imbir? Tak czy siak już się tego paskudztwa nie dotknę!
Ja eksperymentuje ze składnikami i przeróżne domowe sposoby na sobie testuję ale nigdy przenigdy nie zostawiam masek na całą noc, ani na twarzy, ani na włosach! Nawet jeżeli składniki są mi już znane to nigdy nie wiadomo jak skóra zareaguje, kiedy będzie oblepiona tym czymś przez 8 godzin
ja w czasach liceum też zrobiłam sobie maskę z pieprzem cayenne.Pamiętam tylko, że strasznie mnie piekło i szybko zmywałam z głowy, nawet po wysuszeniu mnie paliło. Mama mnie wtedy okrzyczała, że włosy mi wypadną. To pamiętam do dziś. Ale mądra nie jestem, bo jakiś czas temu maseczkę cynamonową na twarz położyłam. W trakcie nakładania już zmywałam, a później z mokrym zimnym ręcznikiem leżałam, czerwona byłam jak burak ;))
" przestalam chodzic na zajecia, wiec nie mialam jak ppokazac tej dziewczynie co mi zribila! " jeśli to prawda, to autorka musi być na prawdę infantylna. Poprzez przepis tej dziewczyny wyszły jej włosy, ale skąd mogła wiedzieć, że jej to zaszkodzi, działała w dobrej mierze
Zgadzam się. To była moja pierwsza myśl po przeczytaniu. Ta koleżanka nie wiedziała, tak samo jak i sama autorka nie wiedziała. Równie dobrze mogłaby oskarżać siebie.
No niekoniecznie… Możliwe, że ta dziewczyna była wampirem energetycznym i mogła działać z zazdrości, zawiści…
Ja sobie tą żelatynową maseczką wypaliłam dziurę w nosie…. Goiło mi się prawie miesiąc, wię cnie jestes jedyną jej ofiarą 😉
Mimo waszych złych wspomnień na temat bananow na włosach i niesprawdzonych mieszanek postanowiłam dzisiaj spróbować maseczki jogurt+banan+miód+szczypta kardamonu+pół dojrzałego banana+ łyżeczka oleju kokosowego+łyżeczka rycynowego+łyżka kakao. Podane przeze mnie składniki zmiksowałam na jednolity gęsty płyn blenderem, nałożyłam na 30min na włosy, zmyłam szamponem i nałozywłam odżywkę. Efety: sypkie, lekko napuszone włosy, błyszczące, niesamowity słodki zapach banana i kakao (uwielbiam to połączenie), aczkolwiek szału nie ma :c
Też mam nieciekawą historię, ale związaną z miodem. Miód uwielbiam w każdej postaci, mam go w domu sporo, a kiedyś przeczytałam, że świetnie nadaje się do maseczek. Zrobiłam, nałożyłam na twarz i później była cała podrażniona. Moja skóra była w takie czerwone plamki. Nie polecam, nie wiem, czemu tak się stało, uczulona nie jestem, miód jem normalnie. Najwidoczniej po prostu nie każdy domowy i naturalny sposób jest dobry :>
Moja koleżanka często stosuje maseczkę z żelatyny i mleka i jest zachwycona. Ale ja jakoś nie pałam chęcią przetestowania. Za to od czasu do czasu nakładam maskę z banana – takiego mocno przejrzałego zmiksowanego na gładką masę z kako i odrobiną odżywki/maski. Wypłukuje się bardzo łatwo 🙂
Trafiłam tu siedząc z maseczką z bananem na głowie i trochę się wystraszyłam, ale dosiedziałam ile chciałam czyli 1,5 h, zmyłam i wszystko jest ok na szczęście.
Jako że w składzie oprócz banana miałam oliwę z oliwek (oraz sok z cytryny, miód i maskę biovax do włosów suchych), to całość zmywałam szamponem. Naprawdę zero problemów, a że nie wiedziałam o tym, że banan jest problematyczny, to nawet go nie miksowałam tylko starłam byle jak na tarce na drobnych oczkach i grudek było sporo. Może pozostałe składniki uchroniły mnie od złego.
Swoją drogą moje włosy po tym wyglądają bosko.
Ja pamietam jak kiedys zrobilam maseczke z jajka i zawinelam glowe w folie na cala noc. Niestety folia w nocy spadla a ja rano obudzilam sie z zaschnietym jajem na glowie. Wygladalam jakbym miala dredy i nie umialam tego zmyc, a na 8 mialam szkole. Ach, co za czasy… 😛
To nie jest wina koleżanki tylko autorki, jak można wiedzieć ze piecze Cie głowa i nie zmyć tego?
Czy to wina koleżanki ze pokrzywdzona miała alergie? To wina producenta farby jeżeli masz reakcje alergiczną? NIE! w swoim interesie robi się próby uczuleniowe. Chociaż i tak nie wierze w tę historie.
Ja kiedys nakladalam jajka na wlosy, bo dziewczyny polecaly oraz tez tego banana mialam, ale na prawde nie polecam, bo jest to na prawde ciezko zmyc. Kiedy to zmylam to kawaleczki banana jeszcze zostaly mi we wlosach i na pewno juz tego nie powtorze. Nie bede tez wlosow zamaczac w pokrzywie bo sie tego boje, a tez wczesniej to robilam. Jedyne co bede uzywac to oleje. Nic poza tym. Kiedys czytalam o zelatynie na wlosy, ale raczej tego nie wyprobuje.
Aniu widzialam zdj na ista w brazie o wiele młodziej wygladasz, jak najszybciej mam nadzieje zminisz kolor
Haha, z bananami też przeżyłam to co każda z Was powyżej 😀 Miałam też przygodę z maseczką MAJONEZOWĄ – przed myciem nałożyłam 2 łyżki majonezu na włosy na 30 minut (wg "przepisu") i potem nie mogłam tego domyć.. Spłukiwałam, spłukiwałam, myłam szamponem a tu dalej sklejone kluchy! Niestety czas mnie gonił i poszłam do szkoły z TŁUSTYMI od tego majonezu włosami 🙁 Więcej nie wypróbuję!!!
Gdy byłam w podstawówce przeczytałam w jakiejś gazecie że krem Nivea świetnie działa na włosy 😀 Nałożyłam go obficie, a później myłam włosy kilka razy bo nie mogłam zmyć tego paskudztwa,
"Nie mogłam wiedzieć, że jestem na niego uczulona"
Skoro była uczulona, to nie wina dziewczyny. Denerwuje mnie takie obwinianie innych, bo przecież każdy ma inny typ urody i każdy powinien kierować się własnym rozumem.
Ja używam peelingu żelatynowego, o którym wspomniałaś i jestem zadowolona, na moją skórę działa świetnie. Kwestia urody po prostu 🙂
Nie polecam maczeczki z cebuli, czosnku i jajka. Wlosy strasznie smierdza, mimo ze umylam je 3 razy
a ja kiedyś zrobiłam maseczkę z żelatyny i mleka i nie zrobiłam sobie krzywdy. Jakichś cudów i natychmiastowego oczyszczenia wszystkiego, co powinno byc oczyszczone też nie zauważyłam ale może to kwestia zastosowania jednorazowego
Wierzę w to! Sama użyłam znanej wcierki na małym skrawku skóry głowy, zaczęło szczypać, zmyłam… i okazało się, że wypaliło mi w tym miejscu włosy 🙁 skóra czasem piecze i nie odrastają w tym miejscu włosy. Polecisz coś ?
Ja jednak na jakieś mega eksperymenty raczej się nie porwę jedyne co stosuje to olej lniany albo olej kokosowy, wcieram, zostawiam na noc i rano myję szamponem bez SLS. 🙂
witajcie. historia “rano obudziłam się łysa” jak najbardziej wiarygodna! pieprz cayen jest bardzo ostrą przyprawą. Nie słyszałam nigdy o uczuleniu na niego ale taka reakcja nie jest niczym niezwykłym, wywołuje ją wysoką zawartość kapsaicyny związku odpowiedzialnego za ostrość w pieprzu, papryce itd. Dziewczyna nie musiała być uczulona wystarczy wrażliwa skóra a tym bardziej rozmiękczona i potraktowana szamponem. Tak chwytamy się różnych sposobów w desperacji i chociaż to przykre to wątpię by przy tak poważnej reakcji włosy odrosły. A ta podła franca pewnie zrobiła to specjalnie.
Na bank specjalnie ktoś to zrobił a że wierzę w prawo karmy sądzę że nie bez powodu coś takiego przytrafiło się autorce… pamiętaj to co dajesz do Ciebie wraca. Mimo chwilowego zniechecenia do domowych sposobów pielegnacji włosów szukam dalej ?
Ludzie są okropni i ta dziewczyna wcale nie musiała zrobić nic złego.
Też wydłubuje banany z włosów.. Męczę się już półtora godziny i najchętniej obcięła bym połowę z nich. Na szczęście większość zeszło. Zdecydowanie NIE POLECAM xd